Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
To co w krajach Zachodu może nawet nie być przewinieniem, na Bliskim Wschodzie jest grzechem - przestępstwem, które można przypłacić głową. Zdradzenie kraju, rodu, religii czy tradycji bywa śmiertelnie groźne, o czym przekonuje się Warda Albasri, była kochanka męża Doroty, a obecnie jej lekarka i przyjaciółka. Czy flirtując z czyimś mężem, nie stajemy się zdrajczyniami kobiecego rodu, szczególnie gdy zdradzana żona jest śmiertelnie chora? Czy romansowanie w Arabii Saudyjskiej można uznać za sport ekstremalny, który grozi kalectwem lub utratą życia. Czy zbrodnia honorowa popełniana na muzułmańskich kobietach rzeczywiście jest honorowa? Wydaje się to absurdem. Akcja powieści toczy się w ortodoksyjnej Arabii Saudyjskiej, ogarniętym wojną domową i klęską humanitarną Jemenie, na terenie Izraela oraz Autonomii Palestyńskiej. Dorota musi zmagać się ze śmiertelną chorobą i zdradą doktor Wardy, która usiłuje odbić chorej na raka pacjentce męża. Czy Marysia Salimi będzie szczęśliwa ze swym nowym mężem, Izraelczykiem Jakubem Goldmanem? A może zatęskni do poprzedniego życia i pierwszej, wielkiej miłości, milionera Hamida Binladena, który obecnie jest mężem jej siostry Darii? Czy Daria Salimi nauczy się żyć w praworządnym świecie i odda serce Hamidowi? Czy ten związek ma szansę powodzenia? A może zechce zwrócić starszej siostrze jej zgubę? Co słychać u wkraczającej w dorosłość Nadii Binladen? Uda jej się zachować niewinność i uczciwość, czy zdradzi wpajane jej zasady i przekonania? Kobiety z rodu Goldmanów są równie nieprzewidywalne, co te z klanu Salimich, tak że Jente, Abigail i Dalia ciągle będą w centrum zawirowań i drastycznych zmian. "Arabska zdrajczyni" to kolejna część orientalnej sagi, lecz jak wszystkie pozostałe można ją czytać niezależnie, gdyż stanowi zamkniętą całość.
Tanya Valko to pseudonim absolwentki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Była nauczycielką w Szkole Polskiej w Libii, a następnie przez prawie 20 lat asystentką ambasadorów RP. Mieszkała w krajach arabskich, w tym w Libii i Arabii Saudyjskiej, a następnie w Indonezji. Po ponad 25 latach na obczyźnie, w 2018 roku zostawiła za sobą dyplomatyczne życie i wróciła do Polski.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 659
Copyright © Tanya Valko, 2022
Projekt okładki
Sylwia Turlejska
Agencja Interaktywna Studio Kreacji
www.studio-kreacji.pl
Zdjęcie na okładce
© Sofia Zhuravetc/Stock.Adobe.com
Redaktor prowadząca
Anna Derengowska
Redakcja
Anna Płaskoń-Sokołowska
Korekta
Grażyna Nawrocka
ISBN 978-83-8295-653-5
Warszawa 2022
Wydawca
Prószyński Media Sp. z o.o.
02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28
www.proszynski.pl
Kochanej Larisie,
teściówce, choć bardziej mamie,
za odwagę w walce z rakiem i ciągły optymizm
PRZEDMOWA
Drogi Czytelniku,
trzymasz w ręku powieść Arabska zdrajczyni, piętnastą część Orientalnej sagi, i zapewne myślisz, że nie masz czasu albo zamiaru czytać wszystkiego od początku, by na koniec dojść do tej właśnie pozycji. Wierz mi, nie musisz! Każdą część serii możesz czytać samodzielnie, bowiem stanowi ona zamkniętą całość.
Arabska zdrajczyni to opowieść o zdradzie, ale w zupełnie innym, bo orientalnym, wymiarze. To, co w krajach Zachodu nie jest nawet przewinieniem, na Bliskim Wschodzie jest grzechem, przestępstwem, zdradą, których popełnienie można przypłacić głową. Zdrada kraju, rodu, religii i tradycji bywa śmiertelnie niebezpieczna, o czym przekonuje się Warda Albasri, była kochanka męża Doroty, a obecnie jej lekarka prowadząca oraz przyjaciółka. Czy flirtując z czyimś mężem, nie stajemy się czasem zdrajczyniami kobiecego rodu, szczególnie gdy zdradzana żona jest śmiertelnie chora? Czy romansowanie w Arabii Saudyjskiej można uznać za sport ekstremalny, który grozi kalectwem lub nawet utratą życia? Czy zbrodnia honorowa popełniana na muzułmańskich kobietach jest honorowa? Powoduje odzyskanie godności osobistej ich ojca, męża i braci? Wydaje się to totalnym absurdem.
Akcja powieści toczy się w ortodoksyjnej Arabii Saudyjskiej, ogarniętym wojną domową i klęską humanitarną Jemenie, na terenie Izraela oraz Autonomii Palestyńskiej i w nieustannie bombardowanej Strefie Gazy.
Jak radzi sobie ze śmiertelną chorobą Dorota? Bardzo się zmieni czy pozostanie przebojową osobą? A może to już jej koniec? Czy doktor Warda, która usiłowała odbić chorej na raka pacjentce męża, ma wyrzuty sumienia? Czy ich przyjaźń w ogóle jest możliwa?
Czy Marysia Salimi będzie szczęśliwa ze swym nowym mężem, Izraelczykiem Jakubem Goldmanem? Czy nie zatęskni do poprzedniego życia i pierwszej wielkiej miłości, milionera Hamida Binladena, który obecnie jest mężem jej siostry Darii? Czy zdradę obecnego męża ze swoim eks nadal można nazwać cudzołóstwem?
Czy Daria Salimi nauczy się żyć w praworządnym świecie i bezwzględnie odda serce Hamidowi? Czy ten związek ma szansę powodzenia? A nuż zechce zwrócić starszej siostrze jej zgubę?
Co słychać u wkraczającej w dorosłość Nadii Binladen? Uda jej się zachować niewinność i uczciwość czy zdradzi wpajane jej zasady i przekonania?
Kobiety z żydowskiego rodu Goldmanów są równie nieprzewidywalne co te z arabskiego klanu Salimich, także Jente, Abigail i Dalia ciągle będą w centrum zawirowań i drastycznych zmian.
Drogi miłośniku książek, który jeszcze nie znasz orientalnej sagi,
jeśli zainteresuje Cię Arabska zdrajczyni, sięgnij po pierwszą powieść, od której wszystko się zaczęło – Arabską żonę. To ona ponad dekadę temu stała się bestsellerem na polskim rynku. Żebyś wiedział, o czym są moje książki i czego się spodziewać, pokrótce je opiszę.
Arabska żona to tragiczna historia miłosna Polki Doroty, która zakochuje się w Arabie i wyjeżdża z nim do kraju jego pochodzenia. Jej przygody i przejścia w Libii są wstrząsające i ukazują oprócz miłosnych perypetii obyczajowość, kulturę oraz religię muzułmanów.
Arabska córka to dalszy ciąg, ale też niezależna pozycja, gdzie głównymi bohaterkami są Marysia, córka Doroty i Ahmeda, oraz arabskie kobiety z rodu Salimich. Pół Polka, pół Libijka przebywa długą drogę z Libii, przez Ghanę i Jemen, by osiąść w Królestwie Arabii Saudyjskiej ze swym mężem, milionerem Hamidem Binladenem. Po raz pierwszy opisuję tu terroryzm i fundamentalizm islamski, a także ich tragiczne skutki.
Arabska krew to thriller polityczny z historią miłosną w tle, opowiadający o arabskiej wiośnie, która wybuchła w krajach arabskich w 2011 roku. Rewolucja i wojna zrujnowały Libię i ta pomimo upływu ponad dziesięciu lat do tej pory się nie podźwignęła. Ostrzegam: książka jest mocna i krwawa, fragmentami bardziej dla panów niż delikatnych pań.
Arabska księżniczka powstała na pożegnanie z Arabią Saudyjską, w której spędziłam długie pięć lat. Ukazuję w niej całą prawdę o tym najbardziej ortodoksyjnym na świecie kraju muzułmańskim, czasami przerysowaną, a czasem złagodzoną, na pewno nie kierując się żadnymi stereotypami. Na moich oczach dochodziło do zmian w Królestwie wahabitów, kobiety walczyły o niezależność i możliwość prowadzenia samochodów, poznałam polskie stypendystki oraz nauczycielki przyjeżdżające do pracy na saudyjskich uniwersytetach. To powieść doby przełomów, okrutna i optymistyczna zarazem.
Okruchy raju i Miłość na Bali to dwie powieści zaliczane do azjatyckiej sagi, która na nich się zakończyła. Jest to ciąg dalszy losów rodziny Salimich, ale znów po każdą pozycję można sięgnąć niezależnie. Przebywając sześć lat w Azji, poznałam ją jak zły szeląg i chciałam ukazać polskiemu czytelnikowi jej prawdziwe oblicze. Bynajmniej nie jest ono zawsze uśmiechnięte i łagodne, jak głoszą opinie. Z książek tych dowiesz się o bestialstwie radosnych mieszkańców archipelagu indonezyjskiego, szczególnie podczas antykomunistycznego upuszczenia krwi w 1965 roku, o biedzie, nędzy czy wręcz ubóstwie. Przeczytasz o bezwzględnych mordach i bezduszności ludzi, którym z ust nie schodzi uśmiech, ale też o filantropii i dobrych azjatyckich duszach, dlatego nie obawiaj się stronniczości. Staram się przekonać Cię, że jadąc na aktualnie mocno turystyczne rajskie Bali, należy być w najwyższym stopniu ostrożnym, gdyż nie wszystko jest tam takie, jak się wydaje.
Arabska krucjata, Arabski mąż i Arabski syn to kolejne thrillery polityczne, w których ujawnia się moje młodzieńcze marzenie, by być poważnym i poważanym reporterem, najchętniej wojennym. W 2014 roku na terenie Syrii i Iraku powstał współczesny kalifat i pseudo-Państwo Islamskie. To właśnie w nich i dookoła nich toczy się akcja tych powieści. Moi bohaterowie wylądują w centrum walk, będą zamknięci w kalifackim więzieniu czy burdelu, będą świadkami okrutnych mordów czy wręcz ludobójstwa. Tutaj poznacie od podszewki życie w obozach dla uchodźców i tragiczną sytuację pokrzywdzonych przez wojnę ludzi. To wszystko ukraszą piękne córki Doroty – Daria, nieopatrznie zakochana w terroryście, oraz Marysia, która nie chce zostawić siostry na pastwę losu.
Arabski raj powstał na pamiątkę moich pierwszych wrażeń po powrocie do Polski po dwudziestu pięciu latach spędzonych w Afryce, na Półwyspie Arabskim oraz w Azji. Nie powiem, ciężko było. Europę i Polskę ukazuję oczami prawie cudzoziemki Marysi Salimi, bo w tamtym czasie sama czułam się obco we własnym kraju. Na szczęście to już minęło.
Arabskiego księcia napisałam na początku pandemii, która spadła na nas wszystkich jak grom z jasnego nieba. W powieści tej powracam na Bliski Wschód, przynajmniej myślą, jeśli nie da się ciałem. Poznałam niejednego saudyjskiego księcia i księżniczkę, nieobce mi są warunki ich życia ani liczne historie krążące wokół dworu Ibn Sauda1. W powieści tej wejdziesz ze mną do książęcych pałaców, zbliżysz się do wysoko urodzonych, poznasz ich rozterki i uczucia. Tu także przeczytasz historię czterech córek króla Abdullaha, która po dziś dzień jest otoczona nimbem tajemnicy. Ja puszczam wodze fantazji i przedstawiam mój wariant ich losów.
Arabska wendeta mówi o pragnieniu zemsty, które żre ciało i duszę i które nieraz jest silniejsze niż instynkt samozachowawczy czy zdrowy rozsądek. Wendeta jest nadal dokonywana w krajach Orientu i nie podlega zbyt surowej karze. Większość bohaterów tej powieści ma powód i chęci, by się za coś zemścić. Jeśli chcesz wiedzieć, jak wygląda biblijna i koraniczna sentencja „oko za oko, ząb za ząb” w arabskim wydaniu – sięgnij po tę książkę.
Arabska Żydówka to pierwsza część wydana w nowej szacie graficznej, jednak równie fascynującej jak poprzednia. Historia, którą opowiadam, też jest niezwykła. Wraz ze mną przeniesiesz się z Arabii Saudyjskiej do Polski, a zaraz potem do Izraela i Autonomii Palestyńskiej. Kimże jest tytułowa arabska Żydówka? Czyżbym chciała kogoś obrazić, używając takiego zestawienia słów? Na pewno nie to było moim zamiarem, chciałam tylko trochę pogrzebać w genealogii polskich i żydowskich rodzin, gdzie często miłość zwyciężała uprzedzenia. Tu znów krytycznie podeszłam do terroryzmu i stosowania przemocy, do grabieży i wywłaszczania, ale też do eksterminowania jednej nacji przez drugą. W tym całym izraelsko-palestyńskim bałaganie zrodzi się miłość, która nie zna granic. Czy przetrwa próbę czasu – dowiesz się już z następnej pozycji.
Arabska kochanka opowiada o miłości i tęsknocie, o ludziach dobrych i złych, a wszystko dzieje się w dobie ogólnoświatowej zarazy. Tak jak podczas wojny, tak i w pandemii ludzie nie przestają darzyć się uczuciem, przeciwnie – rzucają się w objęcia Amora dużo chętniej, bo być może to ich ostatnia godzina i ostatnia szansa, by przez chwilę byli szczęśliwi. Pandemia COVID-19 w Izraelu i Arabii Saudyjskiej zdominuje tematykę tej – jakże wciąż aktualnej – powieści. Zobacz, jak można chorować w dobrobycie, ale też w upokarzającej nędzy. Czy polskie obostrzenia były surowe, czy raczej jak dziecięca igraszka w porównaniu z zakazami w Izraelu? Znów dużo się dzieje, a powieść czyta się jednym tchem.
Kiedy przeczytasz już Arabską zdrajczynię, polecam Ci poprzednie, wyżej wymienione części. Nie obawiaj się, nawet 800-stronicową Arabską księżniczkę pochłoniesz w jedną noc. Od moich powieści nie da się oderwać, ale to dobre i kształcące uzależnienie.
1 Król Abdulaziz ibn Abdulrahman ibn Fajsal ibn Turki ibn Abdallah ibn Muhammad Al Saud (zwany Ibn Saud) – twórca współczesnej Arabii Saudyjskiej i jej król w latach 1932–1953.
PROLOG
Dorota, niegdyś nosząca nazwisko Salimi, później Nowicka, a już od lat Al-Rida, zmierza za drobną filipińską pielęgniarką prosto ku swemu przeznaczeniu. Przerażona ledwo dycha, zaciska dłonie i gryzie wargi, czując, że dzisiaj usłyszy wyrok.
Jadą na trzecie piętro, przechodzą do bocznego skrzydła szpitala Hammadi w Rijadzie i na krótką chwilę zatrzymują się przed dwuskrzydłowymi drzwiami. Oczom spanikowanej Doroty ukazuje się tabliczka z zatrważającym napisem: „Oddział onkologii kobiecej”. Drzwi otwierają się na magnetyczną kartę, a potem cicho zatrzaskują.
Korytarz jest septyczny i nie ma na nim żywej duszy. Nie słychać żadnych dźwięków poza szumem pracującej na najwyższych obrotach klimatyzacji. Pacjentka otula się ciepłym kaszmirowym szalem, bo dreszcz przebiega jej po plecach, a po głowie tłucze się konkluzja, że jest tu zimno jak w prosektorium. Co chwilę nerwowo poprawia medyczną maseczkę, która od jej przyspieszonego oddechu jest już prawie mokra. Siostra mknie jak błyskawica, nie oglądając się za siebie. W połowie korytarza staje, wskazując wzrokiem na gabinet. Przy drzwiach znajduje się wywieszka, na której widnieje informacja: „Doktor nauk medycznych Warda Albasri. Chirurg. Specjalista onkolog”. Warda? Wspomnienie nieoczekiwanie przelatuje przez głowę Doroty. Warda… Czy to ta Warda? Nie ma jednak czasu na domysły, bo drzwi się otwierają i pacjentka zostaje przekazana lekarce. Filipinka zostawia jeszcze kartę rejestracyjną i cicho znika.
Za biurkiem, ze wzrokiem wbitym w ekran komputera, siedzi około czterdziestoletnia, zatem młodsza od pacjentki o jakieś dwadzieścia wiosen, Saudyjka, bardzo szykowna, piękna, postawna i zażywna. Nawet przez ubranie, które ma pod rozpiętym medycznym fartuchem, widać, że jej ciało jest zbite i sprężyste, wszystkiego ma pod dostatkiem, a jednocześnie niczego w nadmiarze. Jej makijaż ogranicza się do fluidu, różu i kohlu2 na powiekach. Przybyła zauważa na jej pełnych, namiętnych wargach krwistoczerwoną szminkę, kiedy lekarka ukradkiem zsuwa maskę, by wziąć parę łyków wody. Oprócz promiennej aury otacza ją welon mocnych orientalnych perfum. Tych samych, które tak długo utrzymywały się na tobie3 Aszrafa. Co za paradoks! – podsumowuje chora. Co za perfidia losu! – wzdycha. Śmiać się czy płakać? Zastanawia się przez chwilę, jednak zwycięża w niej szalona natura, więc uśmiecha się rozbawiona. Kochanka mojego dobrodusznego i nad wyraz poczciwego męża będzie moim Charonem4.
– As-salamu alejkum5. – Doktorka odrywa się od pracy, wstaje i podchodzi do swojej nowej pacjentki. – Good morning6, ma’am7. – Płynnie przechodzi na angielski, widząc, że ma przed sobą cudzoziemkę.
– Good morning – odpowiada Dorota, wbijając w nią wzrok i zapamiętując każdy szczegół urody rywalki.
– Proszę spocząć. – Medyczka wskazuje niewielki skórzany fotel przy małym stoliczku kawowym, jakby kobieta nie przybyła tu na badanie, tylko na ploteczki. – Zanim zajrzę do karty, zawsze sama przeprowadzam wywiad i stawiam wstępną diagnozę. Nie chcę się sugerować ani wynikami badań, ani czyjąś opinią.
– Świetnie – stwierdza zagadnięta, bo dzięki temu będzie miała więcej czasu, by poobserwować kochanicę mężusia. W sumie jak odwalę, Aszrafowi przyda się kobieta, konkluduje na zimno. A ta jak na gust arabski jest idealna. – Zaczynajmy zatem. Nie mam żadnych tajemnic – pokpiwa, mając przewagę, bo ona doskonale zna sekret Saudyjki.
– Spokojnie. To nie piekarnia – sympatycznie chichra się Warda. – Najpierw proszę mi powiedzieć, czego się pani napije? Wody, herbaty czy kawy?
– Och, dziękuję. Wystarczy szklaneczka zimnej wody.
– Bez przesady. Aromatyczna kawusia z ekspresu zapewni pani chwilę relaksu. Proszę się rozluźnić. Wszystko będzie dobrze – wygłasza slogany lekarka. – W końcu jest pani w moich rękach, a rękę, jeśli idzie o leczenie, mam akurat dobrą. Cała reszta za to do bani – wyznaje nieoczekiwanie. Dzwoni do dyżurki pielęgniarek i zamawia napoje.
Żebym tylko jej nie polubiła, ostrzega samą siebie Polka. A zdaje się, że jej nie da się nie lubić. Ależ wpadłam!
Wywiad medyczny i luźne pogaduszki trwają dobre piętnaście minut. Specjalistka skrupulatnie wszystko notuje, trzymając na kolanie tablet. Kiedy dopijają swoją małą czarną, zaprasza Dorotę na kozetkę. Sama podchodzi do biurka i w końcu otwiera teczkę z danymi pacjentki.
– Dora al-Rida? – pyta przez ściśnięte gardło Warda. – Jest pani blond Saudyjką? – Czuje, jak miękną jej kolana, a na czole wykwita perlisty pot.
– Nie jestem Arabką, co widać. – Dorota z dużą satysfakcją obserwuje panikę malującą się w pięknych czarnych oczach Wardy. – Jestem doktorową Al-Rida. Mojego męża, Aszrafa, lekarza i ministra zdrowia, już zdążyła pani poznać, nieprawdaż? Mniemam, że dość dogłębnie – sadystycznie cedzi zdradzona żona.
– Tak… – Lekarka nie wie, co ze sobą począć: wiać czy paść tu trupem, więc tylko stoi niezdecydowana z opuszczonymi wzdłuż ciała rękami. Zalewają ją wyrzuty sumienia. Jak mogła? Jakże zgrzeszyła, kierując się obrzydliwą cielesną żądzą! Chciała odebrać męża chorej na raka kobiecie! Jakże jest podła! – To ja… – Wardzie łzy wiszą na czubku nosa i trzęsie się broda. Że też muszą się jej przydarzać same najgorsze, wręcz paradoksalne sytuacje.
– Niechże pani da spokój. – Najśmieszniejsze z tego wszystkiego, że Dorocie jej żal i chciałaby ją nawet jakoś pocieszyć. – Warda! Przebadaj mnie w końcu i wdrażaj terapię, żebym nie oskarżyła cię o celowe wyprawienie mnie na tamten świat – decyduje z ironią.
– Pani Doro…
– Mów mi Dorota.
– Mów mi Warda. – Głośno przełyka ślinę grzesznica. – I… przepraszam.
2Kohl (arab.) – barwnik do oczu z mieszanki ziół. Służy do upiększania, ale też leczy zapalenie spojówek, jęczmień i jaglicę.
3Toba (thoba) (arab.) – rodzaj długiej do ziemi męskiej koszuli, z tradycyjnym kołnierzykiem lub stójką i manszetami, do pasa zapinanej na guziki.
4 Charon – w mitologii greckiej bóg umierających i konających, przewoźnik dusz przez rzekę Styks; w mitologii etruskiej demon śmierci.
5As-salamu alejkum (arab.) – Pokój z tobą, dzień dobry, witaj. Odpowiedź: Wa alejkum as-salam – Z tobą także (pokój).
6Good morning (ang.) – Dzień dobry.
7Ma’am (ang.) – skrót od madame; pani.
KOBIETY Z RODU SALIMICH
DOROTA
Dorota wchodzi do swej ukochanej willi na kampusie medycznym Szpitala Gwardii Narodowej w Rijadzie. Jest jak zombie, jak lunatyk lub duch. Zupełnie nie czuje, że się przemieszcza, nie dociera do niej ni upał zalewający stolicę Królestwa Arabii Saudyjskiej, ni chłód pomieszczeń, gdzie klimatyzacja pracuje dzień i noc na pełnych obrotach.
Dom jest spokojny i praktycznie pusty. Z wyjątkiem służby i dwóch starych mieszkańców, to znaczy niej i jej wiecznie zajętego męża Aszrafa, nie ma tu innych lokatorów. Teraz Polka z rozrzewnieniem wspomina czasy, na które tak narzekała. Czasy, gdy jeszcze mieszkali tu Adil i Nadia, dzieci pierworodnej Marysi i jej eksmęża Hamida Binladena. W domu była też wtedy ochroniarka tychże nastolatków, góralka Isra, oraz wnuczuś Ahmed, syn Darii, niepokornej córki, która od zawsze pakuje się w najgorsze tarapaty, i jej pierwszego męża, terrorysty, zmarłego na covid Jasema Alzaniego. Zakwaterowała się tu też na krótko inna żona dżihadysty, Czadyjka Eve wraz ze swoją czarującą córunią Julką. Na koniec przyszywana babka opiekowała się też niemowlakiem Jusufem, dzieckiem swego ulubionego zięcia Hamida i jego zmarłej na koronawirusa żony Salmy. Często odwiedzały ją Daria i Marysia, które mieszkały na tym samym osiedlu, a teraz każda z nich poszła własną drogą. Dlatego aktualnie nieoczekiwana samotnica w dwójnasób odczuwa pustkę bijącą z każdego kąta. Cisza wręcz dzwoni jej w uszach.
– Zrobić ma’am herbatę? – Jak spod ziemi wyrasta przed seniorką jej wierna gosposia. – Przynieść coś zimnego? Saudyjskiego szampana8? – proponuje dalej, nie doczekując się odzewu.
– Tak… Tak… – Dorota jakby wybudzała się ze snu. – Herbatę proszę.
– Zieloną, czarną, karkade9? – indaguje służąca, chcąc dogodzić swojej pani, i jednocześnie lustruje ją z niepokojem.
– Karkade poproszę. Ma działanie prozdrowotne.
Polka ściąga abaję10 i rozpoczyna wędrówkę po pokojach. Patrzy tępym wzrokiem na zaniedbany ogród zimowy męża, doktora Aszrafa al-Ridy. Niegdyś jego chluba i duma, w tych pandemicznych czasach jest całkiem zachwaszczony i w znacznej części uschnięty, do czego przyczyniły się brak czasu i bawiące się w nim dzieci. Dorota przechodzi przez pusty salon i mija gabinet męża, lecz nawet nie dotyka klamki. Kieruje swe kroki na piętro. Znajdują się tam trzy sypialnie – dwie służą za pokoje gościnne, a jedna należy do pani i pana domu.
Wchodzi do środka. Żaluzje są do połowy opuszczone, bo przez bijący od szyb żar inaczej można by się tu upiec. Grube haftowane zasłony wiszą zgrabnie upięte po bokach, gdyż dość światła zabierają już firany richelieu. Ażurowe lampki nocne palą się notorycznie, rzucając przyjemną ciepłą poświatę na wytapetowane ściany. Dorota pada na wielkie, kolonialne małżeńskie łoże z baldachimem i wbija wzrok w story w kolorze écru. Jakże to wyposażenie jej się niegdyś podobało, jak starannie dobierała meble, dekoracje i najdrobniejsze szczegóły do ich szczęśliwego małżeńskiego gniazdka. Od jakiegoś czasu jednak jej związek z Aszrafem chwieje się w posadach, a szczęście całkiem z niego uleciało. Wszystko przez tę cholerną pandemię, konkluduje Dorota. Wszystko przez tę Wardę.
Po raz pierwszy od wyjścia z gabinetu dochodzi do niej wydźwięk wydanej przez lekarkę diagnozy.
– Muszę ci powiedzieć, że to na dziewięćdziesiąt dziewięć procent rak zapalny sutka – ogłosiła Saudyjka spokojnym, ciepłym głosem. – Wszystkie symptomy o tym świadczą. Są tak charakterystyczne dla tego nowotworu, że nie może być pomyłki. – Medyczka patrzyła na pacjentkę z niekłamanym współczuciem. – Na podstawie szczegółowych badań określimy klasyfikację TNM, ale ten bezguzowy typ powszechnie uznaje się za czwarty stopień zaawansowania. W takiej sytuacji rokowania na ogół nie są pomyślne, ale… – Po usłyszeniu tych hiobowych wieści Dorota się wyłączyła. Nie chciała nic więcej wiedzieć. – W Arabii Saudyjskiej lecznictwo mamy na najwyższym poziomie – doszło do niej jak przez mgłę. – Niekiedy po chemioterapii pacjentom nawet nie wypadają włosy – pocieszała Warda, tak jakby włosy były w tym wszystkim najważniejsze.
Kiedy to wszystko się stało? Kiedy ta paskudna, śmiertelna choroba się w niej rozpanoszyła? Zrobiła to całkiem niezauważalnie i niepostrzeżenie. Dorota nie miała czasu zadbać o siebie, zainteresować się własnym zdrowiem i ciałem. Bo kto by wlepiał gały w stare i obwisłe cycki, kiedy dookoła dzieci biegały, broiły, krzyczały i płakały, a Marysia ciągle była na pograniczu załamania nerwowego. Z Darią też nie było wiadomo, jak potoczą się jej dalsze losy. W najgorszym scenariuszu podejrzana o współudział w zabiciu księcia Anwara al-Sauda, jej męża i ojca jej nienarodzonego syna, mogła nawet otrzymać najwyższy wymiar kary. Jak tu było rozczulać się nad sobą i obserwować skórę czy sutki? Musiałaby być jakaś głupia. Jednak pewien człowiek mógł się nią zainteresować, a wręcz powinien był – jej do tej pory nie tylko dobry, czuły, romantyczny, ale też namiętny mąż. Mąż, który ją zdradził! Tego jest teraz całkiem pewna, bo reakcja Wardy nie pozostawia wątpliwości.
Dorota słyszy jakiś ruch na dole. Nie chce jej się wstać. Ciąży jej głowa, a ciało, jakby obce, jest niczym wór wypełniony kamieniami. Dochodzą do niej ciche kroki na schodach, potem delikatne pukanie, aż w końcu drzwi sypialni się uchylają. Kobieta z trudem otwiera zapuchnięte od płaczu swe nadal piękne błękitne oczy.
– Kochanie… – Twarz Aszrafa wykrzywia się w niepewnym uśmiechu, gdy mężczyzna podchodzi bliżej łóżka. – Co tam słychać? Śpisz za dnia? Emmi mówiła, że chciałaś herbatkę, a potem zniknęłaś. Bała się ciebie budzić.
– Co ty bzdurzysz?! – Dorota odtrąca jego szczupłą, wymuskaną dłoń, którą do niej wyciąga. – Powtarzasz kłamstwa jakiejś leniwej azjatyckiej kurwy!
Spolegliwy mężczyzna nie obraża się na jej podniesiony głos, przeklinanie ani fochy.
– Ponoć wróciłaś z miasta cztery godziny temu. Nie wychodzisz stąd, więc musiałaś się zdrzemnąć. To dobrze.
Czyżby Warda do niego zadzwoniła? Czyżby mu powiedziała? – dywaguje. Co za ścierwo!
– Chcesz o czymś ze mną porozmawiać? – pyta Aszraf, lustrując żonę z niepokojem. – Tęsknisz za dziećmi? Za nimi wszystkimi? Ja to rozumiem…
Więc jednak nie, stwierdza chora. Zostało w tej babie deko przyzwoitości i medycznych zasad. Pod wpływem dzisiejszych wieści Dorota ma szalone wahania nastroju. Pewnie to wszystko mnie nie dotyczy. Może jedynie mi się przyśniło? Przecież ja jestem silna i zdrowa. Zdrowa jak koń!
– Czekaj na mnie na dole – decyduje. – Zaraz zejdę na obiad, tylko wezmę szybki prysznic.
– Nie spiesz się. Otworzę jakieś dobre winko. Masz ochotę?
Czyż ten mężczyzna nie jest uroczy? – przemyka Polce przez myśl i po raz kolejny postanawia darować mu jego zdradę. Co będzie, to będzie, ale teraz na pewno nie należy zalewać się żółcią.
Zrywa się z posłania jak młódka i pełna nowej nadziei biegnie do wielkiego luksusowego pokoju kąpielowego z wanną, prysznicem z deszczownicą, ubikacją i bidetem za ażurowym parawanem oraz dwiema umywalkami. Podłogi i ściany pokrywa granatowy indyjski marmur, który kiedyś przykryła perskimi dywanikami, chcąc, by to miejsce także było przytulne. Szybko targa z siebie przepoconą bluzkę, ściąga stanik i bacznie obserwuje swój biust. Skóra na prawej piersi jest miejscami ewidentnie zgrubiała, ciemnopomarańczowa, z małymi dołkami. Wygląda jak skórka pomarańczy, zaś wokół sutka nosi ślady zaognienia. Pierś jest obrzęknięta, tkliwa i jakby cięższa. Nie wiadomo, kiedy powiększył się sutek, a brodawka została jakby wciągnięta do środka. Najgorsze jednak jest czerwone znamię wielkości pięciozłotówki. Swędzi jak alergiczna zmiana, ale według medyczki ponoć nie świadczy o alergii. Dorota odczuwa gorąc w piersi, zarumieniona skóra ją piecze. Uciska opuszkami palców węzły chłonne pod pachami – są jak napompowane.
– Jednak to nie sen… – szepcze drżącym głosem. – To moja najnowsza rzeczywistość.
– Jak minął ci dzień? – pyta Aszraf po sutej kolacji, przepijanej znakomitym francuskim winem, którą spożywają jak za dawnych dobrych czasów tylko we dwoje. – Co robiłaś? Wychodziłaś z domu, prawda?
Czy on mnie podpuszcza, czy naprawdę o niczym nie wie? – zastanawia się Dorota. Od jakiegoś czasu stała się wobec męża podejrzliwa, ale jakżeby mogło być inaczej, skoro odkryła jego zdradę. I tak czuje się podle, że od niego nie odeszła, ale przełknęła tę żabę i udaje, że nic się nie stało.
– Byłam w szpitalu Hammadi.
– O, nic nie mówiłaś! – szczerze dziwi się mąż. – Planowałaś tę wizytę? Źle się czujesz? – Wychodzi z niego natura medyka. – Co ci dolega, kochanie?
– Teraz, kiedy mam wolne, a wręcz aż za dużo wolnego czasu, wybrałam się na przegląd techniczny – żartuje, choć wcale jej nie do śmiechu. – Wykonałam rutynowe badania krwi, cytologię, USG…
– To cudownie, że jesteś taka rozsądna! – szczerze cieszy się chłopina, a ona jest już w stu procentach przekonana, że doktor Warda nie puściła pary z ust. – Wyniki na pewno będą niedługo. Ale czujesz się dobrze, prawda?
– Wykonano USG piersi, a ginekolożka dokładnie je obejrzała.
– No i? Ja się na tym nie znam. Mam inną specjalizację.
– Nie znasz się na cyckach? – atakuje podniesionym głosem. – Czy raczej moich nie miałeś ochoty oglądać od bardzo długiego czasu? Miałeś młodsze balony na podorędziu!
– Dora, proszę cię…
Aszraf zdaje sobie sprawę, że to Dorota pchnęła Marysię do śledzenia go i wyciągnięcia z łapsk saudyjskiej modliszki. Gdyby nie żona i jej podejrzenia, pasierbica nie pojawiłaby się w jego nowym niezamieszkanym domu i nie przyłapała go in flagranti11 z gorącą Wardą. Jest jej za to ogromnie wdzięczny, bo kocha swoją żonę jak żadną inną kobietę na świecie, a gorącej arabskiej hurysie12 zwyczajnie, jak to głupi chłop, nie mógł się oprzeć. Łudził się, że sprawa jest zamknięta i jego grzech przyschnie, a tu znów pojawiają się zarzuty i oskarżenia. Nie wie jeszcze o najgorszym…
– Trafiłam w Hammadim na świetną lekarkę. Pani onkolog. Dusza człowiek, miła, urocza i pełna empatii – wypala w końcu zjadliwa połowica.
– Kto to taki? – Facet już ma duszę na ramieniu.
– Doktor Warda Albasri.
Zapada niezręczna cisza, a na policzkach podstarzałego mężczyzny wykwitają bordowe rumieńce. Żyła na skroni gwałtownie zaczyna mu pulsować, mięsień w policzku kurczy się raz za razem. Do tego szumi mu w głowie.
– Czemu byłaś u onkologa? Masz jakieś podejrzenia? – Zrywa się od stołu, podchodzi do barku i nalewa sobie prawie pełną szklanicę whisky. – Mów w końcu do rzeczy!
– Śmiesz na mnie drzeć ryja? Ty?! Jakbyś obmacywał mnie, a nie ją, to zauważyłbyś raka zapalnego sutka, bo nie sposób go nie zauważyć!
Chora raptownie zrzuca z siebie koszulkę, rozpina stanik i świeci gołym biustem.
Mąż przybliża się do niej, trzęsącą ręką poprawia okulary na nosie i wlepia wzrok w rozognioną pierś.
– Znajdę ci najlepszego lekarza – mówi słabym głosem, ściągając z rozpaczy usta. – Mamy w Saudii od groma najwyższej rangi specjalistów.
– Ja już mam lekarkę. I jestem z niej bardzo zadowolona. Na dokładkę to prawie rodzina.
– Dora, miej litość – prosi Aszraf, składając ręce jak do modlitwy. – Jeśli nie nade mną, to nad sobą.
– Ty od dawna nie masz nade mną litości, a miłość już wieki temu wyparowała z twojego twardego wahabickiego13 serca. Warda będzie moją lekarką prowadzącą.
– Ale…
– Taką podjęłam decyzję! A ty, z łaski swojej, nie przeszkadzaj mi z godnością przejść przez to gówno lub umrzeć.
CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI
8 Saudyjski szampan – sok jabłkowy z gazowaną wodą, sokiem z limonki, pokrojonymi w cząstki pomarańczami i jabłkami oraz liśćmi świeżej mięty.
9 Karkade – herbata z malwy sudańskiej, czyli hibiskusa, parzona ze szkarłatnych lub ciemnopurpurowych wysuszonych kielichów kwiatu. Jest spożywana na ciepło i na zimno, ma cierpki, żurawinowy smak. Popularna w Afryce Północnej, ale także w większości krajów arabskich.
10Abaja (arab.) – wierzchnie tradycyjne okrycie w krajach muzułmańskich; szeroki, luźny płaszcz noszony przez kobiety i mężczyzn; w Arabii Saudyjskiej do tej pory dozwolony był tylko w czarnym kolorze.
11In flagranti (łac.) – na gorącym uczynku; podczas aktu seksualnego.
12 Hurysa (arab.) – wiecznie młoda i piękna dziewica w koranicznym raju, kobieta idealna, duchowo i cieleśnie nieskazitelna.
13Wahabita (arab.) – wyznawca wahabizmu, ultrakonserwatywnego islamskiego ruchu religijnego i politycznego. Podstawą wiary są Koran i hadisy interpretowane dosłownie. Nazwa pochodzi od twórcy Muhammada Ibn Abd al-Wahhaba. Obowiązuje w Arabii Saudyjskiej.