Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
ON POKAZAŁ MI, CZEGO POTRZEBUJĘ
W dniu, w którym po raz pierwszy zobaczyłam mojego nauczyciela – Chrisa Evansa, zapragnęłam poznać go lepiej. Gdy mi na to pozwolił, chciałam więcej. Kiedy pokazał mi, kim jest, nie uciekłam. Był mi niezbędny do życia niczym powietrze. Jego mroczna aura owładnęła mną, zachęcała, bym zrozumiała, co czuje mężczyzna, który uprzytomnił mi, czego potrzebuję.
ONA POZWOLIŁA MI BYĆ SOBĄ
Veronica Jones była zakazanym owocem, którego nie byłem w stanie sobie odmówić. Nie próbowałem walczyć z tym pragnieniem. Chciałem, żeby była moja, żeby oddała mi się w pełni. Pokazałem jej siebie, a ona zaakceptowała to, kim jestem. Chciała tego, co jej ofiarowałem. Zgodziła się być moją i pozwoliła mi być sobą.
„Odważna i bez lukru. Taka jest historia Veronicy i Chrisa. Połączył ich zakazany romans, a dzikie pożądanie zaprowadziło w mrok. On jest panem, ona uczennicą. Czy w świecie kontrowersyjnego seksu jest miejsce na prawdziwą miłość? Koniecznie musicie to przeczytać!” - K.N. Haner, pisarka
„Kinga Litkowiec i Agata Sobczak połączyły siły, czego rezultatem jest mieszanka wybuchowa pod tytułem Bad Teacher. Piekielnie ostra historia wciąga czytelnika w perwersyjny, pełen mrocznego pożądania świat. Pozycja obowiązkowa dla czytelniczek gorących romansów. Polecam!” - K.C. Hiddenstorm, pisarka
„Jesteś fanką erotycznych książek? Jeśli tak, to trafiłaś idealnie! Bad teacher to powieść stworzona dla Ciebie. Autorki rozpalą Twoją wyobraźnię do czerwoności, a od fabuły nie oderwiesz się nawet na moment. Jeśli jesteś gotowa na prawdziwy rollercoaster, to nie wahaj się sięgnąć po tę pozycję! Przy niej Pięćdziesiąt twarzy Greya to bajka dla grzecznych dziewczynek, z kolei Bad Teacher to lektura dla odważnych kobiet lubiących grzeszne historie. Polecam gorąco!” - Angelika Łabuda, pisarka
„Uczennica i nauczyciel, znany schemat? Nie tu! On szuka uległej z pazurem, ona chce zrozumieć jego świat. Będzie mocno, intensywnie, brutalnie, bez zbędnego słodzenia... a do tego zaskakująco. Jeśli interesuje Cię BDMS, to dla Ciebie lektura obowiązkowa!” - Agnieszka Rybska, blonderka
„Litkowiec i Sobczak stworzyły iście wybuchowe połączenie! Ten duet rozpali Was do czerwoności. Bad Teacher to książka dla niegrzecznych dziewczynek, która wciąga w swoje szpony już od pierwszej strony. Zdecydowanie must read tej jesieni. Gorąco polecam!” - K.A. Zysk, pisarka
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 271
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © by Kinga Litkowiec, Agata Sobczak, 2020Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2021All rights reserved
Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowaniaoraz udostępniania publicznie bez zgody Autorów orazWydawnictwa pod groźbą odpowiedzialnościkarnej.
Redakcja:Barbara Mikulska
Korekta I: Paulina Aleksandra Grubek
Korekta II:Aneta Krajewska
Zdjęcie na okładce:© by LightField Studios/Shutterstock
Ilustracje przy nagłówkach:Marta Lisowska
Projekt okładki: Marta Lisowska
Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna:Adam Buzek
Wydanie I - elektroniczne
ISBN 978-83-66754-89-8
Wydawnictwo WasPosWydawca: Agnieszka Przył[email protected]
Spis treści
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
Dla wszystkich fanekniegrzecznych książek :)
ZANIMPRZECZYTASZ…
BDSM – skrótowiec pochodzący od słów „związanie” i „dyscyplina”„dominacja” i „uległość”, sadyzm i masochizm (ang. sadism & masochism, S&M). Odnosi się do szerokiego spektrum działań i form relacji międzyludzkich, które w wielu przypadkach nie są powszechną praktyką w relacjach seksualnych. Oprócz zachowań z zakresu dominacji, składania, dyscypliny, kar, niewoli, fetyszyzmu znajdują się także te dotyczące pełnego spektrum osobowości i interakcji seksualnej. Mimo że niektóre działania mają formę przymusu, BDSM nie jest formą molestowania seksualnego, bowiem odbywają się za zgodą zaangażowanych partnerów. (Źródło: Wikipedia)
Dom/Dominujący/Pan – dominujący partner. (Źródło: Wikipedia)
Sub/Uległa – uległy partner. (Źródło: Wikipedia)
Krzyż świętego Andrzeja – krzyż w kształcie litery X, służący do krępowania sub. (Przyp. redak.)
Wanilia – osoba znajdująca się poza światem BDSM, z jakiś przyczyn nie mogąca tego zmienić. Pojęcie „waniliowy seks” definiuje seks bez udziwnień, jakie występują w relacji dominujący-sub. (Przyp. redak.)
1
– Veronica! Wstawaj, pospiesz się! – Budzę się, słysząc głos mojej matki, dobiegający zdołu.
Pieprzyć to. Nie mam ochoty dzisiaj iść do szkoły. Przykrywam głowę poduszką, z nadzieją na ponowne zapadnięcie w sen, ale nic z tego. Do pokoju wpada matka i jednym pociągnięciem zrywa ze mnie nakrycie. Jęczęniezadowolona.
– Wstawaj, słońce. – Próbuje tym razem innej taktyki. – Ostatnio robiłaś to samo. Wiem, że nie znosisz Winters, ale jeszcze trochę i da cispokój.
Tak, moja mama to prawdziwy skarb, bo potrafi zrozumieć każdą sytuację; ale jednocześnie jest potworem, ponieważ nie daje się nabrać na moje prośby i zmusza mnie, żebym chodziła do szkoły. Nieważne, jak dobrze symuluję, ona i tak stawia za każdym razem na swoim. Tessa Jones jest lwicą, która walczy o młode. Kiedyś poszła do tej jędzy, żeby z nią porozmawiać i dowiedzieć się, dlaczego dostaję cały czas takie złe oceny, a ta ją tylko spławiła i powiedziała, że sama jestem sobie winna. SZMATA. Cały czas to powtarzałam, ale mama uparcie wierzyła, że jeśli do niej pójdzie, to coś wskóra. Tak, osiągnęła tym coś, a mianowicie, miałam bardziej przejebane niżdotychczas.
– Mamoooo… – jęczę jeszcze raz, z nadzieją na jej zmiękczenie, chociaż odrobinę. Nic z tego. Dalej uparcie trwa przyswoim.
Wygania mnie z łóżka, a ja włócząc nogami, udaję się do łazienki. Ospale wykonuję poranną rutynę, przygotowując się na kolejny, cudowny dzień w akademii. Zakładam mundurek, który, niestety, muszę nosić. Krzywię się, gdy zauważam, że zapomniałam zrobić pranie i nie mam już czystych ubrań szkolnych. Muszę sobie gdzieś zapisać, żeby zająć się tym zaraz popowrocie.
Jem szybko przygotowany dla mnie omlet, a po kilku minutach wybiegam z domu. Zaraz spóźnię się na metro. Dzień jak codzień.
Szlag! Zupełnie się nie przygotowałam do dzisiejszej lekcji. To znaczy, przygotowałam się, ale nie w taki sposób, w jaki ta suka oczekuje. Uczyłam się, jednak ona coś wykombinuje, jak zawsze. Myśli, że jeśli jest nauczycielką, to wszystko jej wolno, ale tak jej się tylko wydaje. Od pierwszego roku mam z nią na pieńku. Małpa co semestr chce mnie usadzić i za każdym razem próbuje oblać na najmniejszym gównie. Gdyby była stara i zgorzkniała, to mogłabym jeszcze zrozumieć tę jej nienawiść do mnie. Jednak wydaje mi się, że jest lekko po trzydziestce, więc tym bardziej nie wiem, czemu akurat ja. Chciała, żebyśmy dzisiaj przygotowali jakąś prezentację, nawet nie pamiętam, na jaki temat miała być. Doszłam do wniosku, że nie ma sensu, abym nad tym ślęczała kilka godzin, bo ona zapewne i tak mnie obleje. Mogłabym iść z tym do dyrektora, jednak po co? Skoro ja jestem tutaj tylko na stypendium, a ona uczy. Zawsze, nawet gdy wiem, że jestem przygotowana, ona znajduje pretekst, aby mnieoblać.
Spoglądam na najlepszą przyjaciółkę, a zarazem moje przeciwieństwo. Samantha, cholerna, jebana, perfekcja, Brown. Poważnie, dziewczyna wcale nie musi się starać, a i tak wygląda zajebiście. Ma średniej długości blond włosy, niebieskie oczy, a do tego zniewalający uśmiech. Pełne wargi, które układają się w takie urocze serduszko, kiedy mówi. Jakby tego było mało, ma jeszcze pieprzyk na policzku, który sprawia, że wydaje się taka słodka i niewinna, przez co ludzie inaczej ją traktują. Patrzę na jej mundurek, który jest schludnie wyprasowany, a koszula i spódnica są dopasowane z krawatem. Potem spoglądam na swoją wersję. Koszula zbyt obcisła w biuście, spódnica wygnieciona, a czerwony krawat kompletnie nie pasuje, ale tylko on był czysty, bo przecież zapomniałam zrobić pranie. Spódnica to robota Lucasa, z którym zaliczyłam małą sesję obściskiwania w kantorku woźnego. Jakoś musiałam spuścić trochę tej ekscytacji, a on wydaje się zawsze chętny na takie małe zabawy. Zwłaszcza w szkole, mam dziwne wrażenie, że to go dodatkowo rajcuje. Nie wnikam, każdy ma swoje własne fetysze. Ja jeszcze swoich nie odkryłam i nie zamierzam tego robić, pókico.
– Czemu wyglądasz, jakby ktoś przed chwilą porządnie cię wytarmosił? – pyta szczera do bóluSam.
Przewracam oczami, nie odpowiadam jej, bo przecież dobrze wie. To nie tak, że ja i Lucas jesteśmy parą, ale fajnie nam się razem spędza czas, no i on dobrze całuje. Podoba mi się i tak dalej, ale nie jestem pewna, czy chciałabym się z nim publicznie pokazywać, bo to jest kobieciarz, jednak dobrze się z nimbawię.
– Daj spokój, dobrze wiesz. Nie każ mi tego powtarzać – mówięzirytowana.
Podstawy zarządzania firmą to dodatkowy przedmiot w akademii, ale traktowany z ogromną powagą, zupełnie jakby był głównym, obowiązkowym. Myślę, że wpływ na to ma fakt, że to tutaj uczyło się wielu sławnych i bogatych biznesmenów, którzy teraz błyszczą na światowym rynku przedsiębiorców. Akademia Avalon-Note jest jednym z najlepszych prywatnych liceów na świecie i najlepsza w Nowym Jorku. Uczniowie, którzy tu chodzą, są obłędnie bogaci. Nie, chwila, to ich rodzice są nadziani, a oni tylko tym szpanują. Czuję się wśród nich jak kopciuszek, bo wszyscy doskonale wiedzą, że znajduję się tutaj tylko dzięki stypendium sportowemu, które dostaję odpoczątku.
Gdyby nie siatkówka, dzięki której mogę się uczyć w tej szkole, w życiu bym się tutaj nie znalazła. Jestem dobra i zarząd Akademii to docenił, ja zabieram ich na szczyty, a oni płacą za moją edukację. Rodzice nie są biedni, ale czesne w tej szkole jest ogromne. Ciągle słyszę z tego powodu jakieś głupie docinki, jednak z roku na rok robi się ich coraz mniej. Dobrze, że mam już za sobą ponad połowę ostatniej klasy. W końcu uwolnię się od tychsnobów.
No tak, pewnie można by pomyśleć, że jestem hipokrytką, bo przyjaźnię się z jedną z tych, którymi gardzę, otóż nie. Sam jest zupełnie niepodobna do wszystkich z tej szkoły. Nie jest toksyczna, jest szczera, uczciwa, pomocna i nigdy się na niej nie zawiodłam. Chciałabym móc powiedzieć również o sobie tyle dobrych rzeczy, ale niestety nie mogę, bo skrywam tajemnicę, której wyjawienie mogłoby wiele zniszczyć. Nie dotyczy to żadnej z nas, ale mam pewne informacje, które ktoś mściwy z wielką chęcią by wykorzystał. Jeśli Sam się kiedykolwiek dowie, że ja to wiedziałam, znienawidzi mnie. Może trochę teraz dramatyzuję, dobra, mocno dramatyzuję, co nie zmienia faktu, że to jest po prostuważne.
– Eh, ciekawe co dzisiaj tym razem wymyśli panna zrzędząca, i za co tym razem dostanę jedynkę – marudzę, nie mogąc się doczekać, aż panna Winters wejdzie dosali.
Już mam przygotowane w głowie riposty, którymi ją poczęstuję, jak tylko coś do mnie powie, a zrobi to na pewno. Standardowo zajmuję swoją ławkę przy oknie na końcu pomieszczenia. Siedzę tam od samego początku. Ta jędza zawsze, gdy wchodzi do środka, kieruje wzrok w moją stronę. Myślę, jaką wymówkę dać jej na początek, gdy jako pierwszą mnie wywoła. A zrobi to, bo tak się dzieje dosłownie zawsze. Naprawdę, szczerze jej nienawidzę. To się nigdy nie zmienia, a wręcz mam wrażenie, że nawet z czasem siępogłębia.
– Założysz się, że znów jako pierwsza dostanę jedynkę? – rzucam doBrown.
– Nie muszę się zakładać, bo jestem tego tak samo pewna jak tego, że niebo jest niebieskie, a trawa zielona! – Śmieje się mojaprzyjaciółka.
Dobrze wiedzieć, że moja niedola tak ją bawi. Pora się uspokoić, bo za chwilę zaczynamy przedstawienie zwane moim życiem. Siadam wygodniej, gotowa na kabaret, który niedługo się zacznie. Dzwoni drugi dzwonek, oznaczający, że za chwilę wejdzienauczyciel.
Jednak mija dziesięć minut, a nikt się niezjawia.
– Czy to mój szczęśliwy dzień i małpa nie przyjdzie? – Obracam się w stronęSam.
– Nie licz na to. Ona zawsze się zjawia – odpierapewnie.
Faktycznie, drzwi w końcu się uchylają, ale to nie panna Winters w nich staje, a jakiśmężczyzna.
Jasnacholera.
Ten gość to chodząca perfekcja, czystyseks.
Ciemne blond włosy w artystycznym nieładzie, gęste brwi, które podkreślają kolor jego zielonych oczu. Wzrokiem sunę dalej i bacznie go obserwuję. Delikatny zarost na szczęce dodaje mu seksapilu. Zaraz padnę trupem. Czy tylko ja widzę te jego piękne, soczyste, pełne usta? Wyglądają obłędnie, aż chciałabym poczuć je na swoich… Co się ze mną dzieje? Nigdy nie leciałam na starszych, a facet na oko jest w wieku tej suki, Winters. Ciekawe, kim onjest?
– Dzień dobry, wybaczcie spóźnienie. Jestem Chris Evans i od dzisiaj będę waszym nowymnauczycielem.
Nawet głos maseksowny.
O kurwa. To chyba najlepszy dzień w moimżyciu.
2
Wchodzę do jednej z najbardziej obleganych kawiarni na Manhattanie i od razu rozglądam się za Victorem. Gdy tylko go widzę, przepycham się przez tabun ludzi, którzy stoją w kolejce, czekając na kawę.
– Jeśli nie masz dla mnie podwójnego espresso, wychodzę – ostrzegam go, zajmując miejscenaprzeciwko.
– Jeszcze gorące! – Podaje mi kubek. – Co jest Chris? Po co ci togówno?
Patrzy na mnie, mrużąc oczy, co oznacza, że mój pomysł w ogóle mu się nie podoba. A co za tym idzie – nie będzie to miłarozmowa.
– Nie nazwałbym tak tego, przyjacielu. W Avalon-Note noszą seksowne mundurki. – Uśmiecham się szeroko i biorę duży łykkawy.
– Żartujesz? Chcesz teraz pieprzyćdzieci?
– Uczę tylko ostatnią klasę. Tam już nie ma dziewic.
– Brakuje ci wrażeń – stwierdza jakby zawiedziony. – To tylko po to? Chcesz znaleźć sobie nową zabawkę wśród małolat? To chyba trochę niebezpieczne. – Nachyla się do mnie, upewniając się, że nikt go nie usłyszy. – Jesteś właścicielem uznanej firmy architektonicznej, masz zbyt wiele do stracenia, żeby tak ryzykować. Wiesz, co może się stać, jeśli… – urywa, ale wyraz jego twarzy jest niczym niemakontynuacja.
Przyglądam się mu w milczeniu przez dłuższą chwilę. Jego spojrzenie krzyczy, żebym się opamiętał i odwołał wszystko. Nic z tego.
– Nie zamierzam pieprzyć pierwszej lepszej małolaty. Znasz mnie, Victor.
– No dobra. – Wypuszcza głośno powietrze i rozpiera się na kanapie. – Tak sobie myślę, że taka gówniara może być całkiem ciekawą zdobyczą. O ile nie wie, kim jesteś. – Znów patrzy na mnie w ten wkurwiający sposób, a ja znów toignoruję.
Liczę się z jego zdaniem w wielu kwestiach, ale nie tym razem. Rola nauczyciela podstaw zarządzania firmą w tak prestiżowej szkole to dla mnie spora szansa, a dokładniej mówiąc – możliwość sporego zarobku dla mojej firmy. Atrakcyjne uczennice w kusych spódniczkach to dodatkowy atut tej pracy. Trzy godziny w tygodniu to niewiele, skoro czeka mnie tyle wrażeń.
Z na wpół pełnym kubkiem kawy wsiadam do samochodu i od razu ruszam. Mam niewiele drogi do pokonania, ale zakładam kilka korków po drodze. Szybciej byłoby pieszo, jednak nienawidzę tłumów na chodnikach. W samochodzie mam chociaż spokój i mogę pomyśleć w ciszy, co nieczęsto zdarza się w ciągudnia.
Jordan dzwoni do mnie, kiedy do pokonania zostaje mi ostatnia przecznica. Facet się niecierpliwi, czy po prostu po raz kolejny zamierza mi wchodzić w dupę? Od roku stara się zdobyć kartę członkowską do największego klubu BDSM w Nowym Jorku. Szanse na to ma raczej niewielkie, ale jego determinacja jest godnapodziwu.
Włączam tryb głośnomówiący i odbierampołączenie.
– Jestem prawie na miejscu, William – odzywam sięspokojnie.
– To dobrze, myślałem, że już zrezygnowałeś. Czekam na ciebie przed wejściem, chciałbym zamienić z tobą kilka słów, zanim zacznieszzajęcia.
– Jasne. Zarazbędę.
Problem Williama Jordana polega na tym, że jego fascynacje seksualne nie pokrywają się z wyglądem. Jest już za stary, za gruby i zbyt zwyczajny, żeby jakikolwiek szanujący się klub pragnął go zobaczyć w szeregach swoich członków. Za to jest bogaty, więc nie narzeka na chętne suki, które pozwalają mu zrobić ze sobą wszystko za kilka dolarów. Przebiera w dziwkach, ponieważ nie ma wyjścia. Żadna szanująca się kobieta nie pozwoliłaby mu siędotknąć.
Parkuję na parkingu przeznaczonym dla nauczycieli i dopijam kawę.
– Cieszę się, że nie zmieniłeś zdania! – William wita mnie z przesadnym entuzjazmem. – Lekcja właśnie się zaczęła. Odprowadzę cię do klasy. – Wyciąga rękę w kierunku drzwi, po czym ruszamy w ich stronę. – Chciałbym z tobą porozmawiać na temat uczennic mojej szkoły.
– Daj spokój, Will – odpowiadam lekceważąco. – Nie myślisz chyba, że jestem tu tylko po to. – Patrzę na niego karcąco, a on od razu spuszczagłowę.
Daję sobie rękę uciąć, że sam nie jest w stanie się oprzeć, widząc tyle skąpo ubranych dziewczyn. Z moich informacji wynika, że zanim został dyrektorem tej szkoły, spódniczki mundurków sięgały za kolano, a koszule nie miały zapięcia na guziki. Teraz może sobie chociażpopatrzeć.
Jordan wskazuje mi klasę, w której mam prowadzićzajęcia.
Gdy widzę, że znów chce się odezwać, łapię za klamkę i bez słowa wchodzę do sali.
Gwar, jaki słyszałem jeszcze sekundę temu, nagle cichnie. Słyszę jedynie szepty, które kończą się w momencie, w którym unoszę głowę. Już mi się tu podoba.
– Dzień dobry, wybaczcie spóźnienie. Jestem Chris Evans i od dzisiaj będę waszym nowym nauczycielem – przedstawiam się oficjalnie, po czym siadam przy biurku. – Jakieś pytania?
Rękę podnosi rudy chłopak, siedzący w pierwszej ławce. Gestem daję mu znak, że ma mówić.
– Co się stało z panią Winters?
– Cóż, do końca semestru nie będzie mogła prowadzić zajęć. Problemy zdrowotne – tłumaczę krótko.
– Veronica, może jednak nie oblejesz – żartuje któraś z uczennic.
Z ciekawości patrzę na tył klasy, jak robi to większość uczniów. Skupiają się na ostatniej ławce, w której siedzą dwie ślicznotki. Kurwa, zdecydowanie podjąłem dobrądecyzję.
Zerkam na listę uczniów, jest tylko jedna Veronica, a jej oceny są rzeczywiściekiepskie.
– Obawiam się, że pannie Jonas mało pomoże zmiana nauczyciela – stwierdzam poważnie.
Brunetka o sarnich oczach wpatruje się we mnie błagalnym wzrokiem. Kurwa, tak. Jestem skłonny zmienić jej każdą ocenę, jeśli zrobi to, co jej każę. Speszona moim spojrzeniem opuszcza głowę, udając, że szuka czegoś w książce. Mentalnie uśmiecham się szeroko, choć w rzeczywistości moja twarz pozbawiona jest głębszego wyrazu.
Sprawdzam obecność, po czym przechodzę do tematu lekcji. Dziś mamy omówić cele i ich funkcje w organizacji, co bardzo mnie cieszy. Nie miałem zamiaru przygotowywać się na dzisiejszy dzień, ten temat jest mi bliski. Mówię, a oni wydają się mnie słuchać. Kątem oka obserwuję słodką brunetkę, która nie ma pojęcia, jak bardzo kiepska jest w ukrywaniu zainteresowania. Gdyby tylko zdawała sobie sprawę, że dostrzegam każdy jejgest…
– Na następnych zajęciach zrobię wam prosty test. Obejmie on najważniejsze definicje, których nauczyliście się od początku tego semestru – informuję klasę, gdy dzwoni dzwonek.
Siedzę przy biurku, gdy wychodzą z sali. Nigdzie mi się nie śpieszy. Veronica, razem ze swoją koleżanką, opuszczają pomieszczenie ostatnie. Mała przez krótką chwilę patrzy prosto w moje oczy, jakby się nad czymś zastanawiała. Przyglądam się jej intensywnie, nawet gdy jest już odwrócona tyłem ode mnie. Choć ten widok, trzeba to przyznać, jest równie interesujący.
Wychodzę na końcu, zmierzając prosto do wyjścia. Mam jedynie nadzieję, że nie spotkam dziś więcej Williama. Prędzej czy później wróci do ponowienia swojej prośby, jak robił to już niejednokrotnie wcześniej.
Gdy tylko jestem w samochodzie, wysyłam wiadomość do mojej asystentki. Ktoś musi przygotować te pierdolone testy i tym kimś na pewno nie będę ja. Tego nawet nie miałem w planach, ale trudno mi uwierzyć, że dziewczyna o tak bystrych oczach nie może się niczego nauczyć. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie, to przekreśliłoby moje plany co do niej. Nawet kobieta, z którą zamierzam spędzić tylko jedną noc, oprócz odpowiedniego wyglądu, musi być także inteligentna. Tylko dureń zadaje się z idiotką, a ja z pewnością do durniów nie należę. W przeciwnym razie nie osiągnąłbym tego, czym teraz się otaczam. Oprócz pieniędzy mam coś znacznie ważniejszego – szacunek ludzi. Nieważne, czy ktoś wie, kim jestem, czy nie ma bladego pojęcia o tym, co robię. Lata pracy nad sobą sprawiły, że budzę respekt i lęk w każdym człowieku, z którym rozmawiam. To nie tylko daje mi przewagę w biznesie, ale jest też niezwykle pomocne w kontaktach zkobietami.
Stając w pierwszym z korków w drodze do firmy, sprawdzam swój terminarz. Dopiero teraz przypominam sobie o konferencji z World Indesit, firmą, która może pomnożyć moje zyski dwukrotnie. O ilezdążę…
3
Gdy dziewczyny żartują na lekcji, że może nie obleję, mam ochotę zapaść się pod ziemię. Normalnie bym się tego nie wstydziła, ale ten nowy nauczyciel budzi we mnie jakieś dziwne, nieznane mi dotąd uczucia. Przecież dopiero co go poznałam! A do tego jest moim pierdolonym nauczycielem.
Sposób, w jaki opowiada, jest bardzo interesujący, od razu zauważam, że to prawdziwy biznesmen i nie wykłada czegoś, co wykuł na studiach, a opowiada po prostu w oparciu o swoje doświadczenie. Świetnie się go słucha, jest pełen pasji, czyli czegoś, czego brakowało tej małpie. Przez całą lekcję na zmianę albo się w niego wpatruję, albo unikam jego wzroku. Nie potrafię się zdecydować, co jest lepsze. Mam problem z koncentracją, bo co jakiś czas przygryza seksownie wargę, a wtedy mój wzrok skupia się na tych soczystych ustach. Szalenie mnie rozpraszają, bo cały czas wyobrażam sobie, jakby to było poczuć je na swoich. Na pewno zna się na rzeczy, w końcu jest starszy, a więc pewnie też doświadczony. Potrząsam głową, nie, stop, koniec. Muszę się skupić na zaliczeniu przedmiotu, a nie nauczycielu. Kiedy akurat nie rozprasza mnie jego osoba i udaje mi się zrozumieć kilka rzeczy, które mówi, jestem z siebie zadowolona. Może w końcu uda mi się zdać bez problemu przedmiot. Byłaby to ogromnaulga.
Blednę, gdy z jego ust wydobywa się słowo „test”, chyba będzie jeszcze gorzej niż u Winters. W głowie pojawia mi się tylko jedna myśl. Teraz to na bank nie zdam. Witaj poprawko, żegnajcie marzenia. Otępiała, powoli zwlekam się z miejsca i kierujemy się razem z Sam w stronę drzwi. Jak zwykle wychodzimy jako ostatnie, mamy opracowany pewien system, dzięki któremu udaje nam się unikać tłumów na korytarzu. Jeśli wychodzimy kilka minut po dzwonku, harmider już jest na tyle opanowany, że bez problemu manewrujemy między uczniami.
Wychodząc z klasy, nie mogę się powstrzymać i zerkam na pana Evansa, on też na mnie spogląda, czuję iskry przeskakujące między nami, oczywiście nie dosłownie.
Samantha nie daje mi spokoju. Głupia sądzi, że wpadłam mu w oko, a ja muszę się powstrzymywać, żeby nie wybuchnąć głośnym śmiechem. To jest absurdalne. Jasne, on mi się spodobał, ale ja jestem tylko nastolatką, czyli dla niego dzieckiem. Pewnie na mnie patrzył, żeby zapamiętać najsłabszą uczennicę w klasie. Jedyne sensownewyjaśnienie.
Reszta dnia mija już spokojnie, bez żadnych niespodzianek i nagłych zmian nauczycieli. Po skończeniu lekcji Sam podwozi mnie do domu, a po drodze znów nadaje na temat Evansa. Zadurzyła się w nim czy jak, że ciągle o nim gada? Przecież ona ma chłopaka! Na miłość boską, ile można tego słuchać. W sumie dzisiaj chyba cała damska populacja szkoły o nimplotkowała.
– Widzimy się później? – pyta Samantha, gdy wysiadam zsamochodu.
– Dam ci znać. – Wzruszam ramionami, bo nie wiem, co dzisiaj będę robić.
Nie mam jeszcze planów oprócz tego, że czegoś muszę się nauczyć na biznes, bo nie chce mi się znów podchodzić do poprawek. Mam nadzieję, że chociaż coś z tego wszystkiego zapamiętam. Byle Evans nie miał pretekstu do oblania mnie. Już i tak ledwo udało mi się poprawić jedynkę na semestr, którą wystawiła mi tasuka.
Wchodzę do domu, od razu dociera do mnie aromat z kuchni, pewnie mama znów coś pichci. Uwielbiam, gdy gotuje, bo wtedy w całym mieszkaniu unosi się cudowna woń przypraw. Ciekawe, co postanowiła dzisiaj przyrządzić. Wchodzę do jej świątyni i pociągam nosem. Już jestemgłodna.
– Cześć, słoneczko. Jak ci dzisiaj poszło z Winters? – pytapogodnie.
– W zasadzie to Winters dzisiaj nie było i z tego, co zrozumiałam, to do końca roku jej nie będzie. Mamy teraz zmianę, lekcje prowadzi Chris Evans – wyjaśniamszybko.
– Nowynauczyciel?
– Cóż, w zasadzie to nie jest nauczycielem, a biznesmenem i po prostu uczy nas od strony praktycznej, jak to wszystko wygląda. Wydaje się cholernie wymagający i boję się, że będzie gorzej niż u Winters – wyznaję odrobinęprzerażona.
Może nie obawiam się ze względu na jego wymagania co do nas, a raczej boję się, że nie będę w stanie skupić się na lekcji przez jegowygląd.
– Jestem w szoku, że Avalon-Note idzie z postępem i zatrudnia biznesmena, a nie nauczyciela. – Duma mojamatka.
– Cóż, pewnie i tak obleję… – trochę dramatyzuję, ale jednak mam takieobawy.
– Chcesz, żebym poszła z nimporozmawiać?
Od razu zaczynam kręcić głową. Jeszcze tego brakuje, żeby pomyślał, że moja mama musi wszystko za mnie załatwiać. Sama to ogarnę, nie potrzebuję do tego pomocy, dam radę.
Uciekam do siebie do pokoju, biorę laptopa, kładę się na łóżku i zaczynam poszukiwania internetowe pana Evansa. Nie, to wcale nie stalking. Nie trwa to długo, gdy go odnajduję. Okazuje się, że jest cholernie, nieprzyzwoicie bogaty, ma dwadzieścia osiem lat i nie ma żony ani narzeczonej, a przynajmniej tak twierdzi wujek Google. Zamiast tego znajduję sporo zdjęć z różnych imprez, na których jest z wieloma kobietami. Niemalże na każdym zdjęciu jest inna. Nie świadczy to o nim najlepiej, a w zasadzie mówi bardzo wiele, jest po prostu kobieciarzem, od takich to trzeba się trzymać z daleka. Chociaż, może z drugiej strony, robi to pod publikę? Zamiast stalkować go w Internecie powinnam raczej zacząć się uczyć do testu, który będzie w środę. Nie mam zbyt wiele czasu, a materiału jest potwornie dużo, obym ogarnęła to chociaż w jakimś stopniu, byle zaliczyć ten przedmiot, nicwięcej.
Mijają dwie godziny, a ja dalej nic nie umiem, już czuję, że tego nie zdam. Na bank znowu dostanę jedynkę. Kurwa. Muszę zadzwonić do Sam, może ona jakoś pomoże mi ogarnąć ten materiał, na pewno już ma wszystko wykute. Przecież jest jedną z lepszych uczennic. Próbowała wiele razy pomóc mi z moimi stopniami, ale nie udawało się… Jednak nie zaszkodzi spróbować jeszcze raz. Dzwonię do niej, odbiera po trzecim sygnale. Umawiamy się u niej za godzinę, bo musi jeszcze coś zrobić. Po jej głosie od razu domyślam się co takiego. Na pewno przeszkodziłam jej i jej chłopakowi, Tomowi; może to i lepiej, bo nie potrafię się do niego przekonać. Coś mi w nim nie pasuje, jednak trzymam język za zębami, czekając, aż sama przejrzy na oczy i w końcu go zostawi. Nie jest jej wart. Nie zasługuje nanią.
Przerywam swoje rozmyślania i zbieram się powoli do wyjścia. Wybieram metro, bo będzie zdecydowanie szybciej niż autem czy taksówką. Dzisiaj siedzą tutaj wyjątkowo dziwni ludzie, pierwszy raz nie czuję się bezpiecznie, bo widzę, że ktoś mnie cały czas obserwuje. Spoglądam na stacje, zaraz będę wysiadać. Całeszczęście.
Pukam do drzwi i otwiera mi nie kto inny jak Tom. Rzucam mu zirytowane spojrzenie i wchodzę dośrodka.
– Myślałam, że będziemy się uczyć. Same! – rzucam kąśliwie nawejściu.
Sam posyła mi zirytowane spojrzenie, a ja uśmiecham się w odpowiedzi. Jednak ten dupek wychodzi, wcześniej jeszcze odstawia przedstawienie, namiętnie ją całując napożegnanie.
Całe szczęście, że już stąd idzie, bo nie możemy przebywać w tym samym pomieszczeniu zbytdługo.
Nauka idzie mi opornie, wkuwamy przez kolejne trzy godziny, ale za wiele nie mogę z tego zrozumieć. Najwidoczniej własny biznes nie jest mi przeznaczony. W końcu się poddaję i rezygnuję z dalszych korepetycji, to i tak nie ma sensu. Może jeszcze jutro trochę się nad tym skupię. Będę musiała, jeśli chcę mieć pozytywnąocenę.
– Dobra, skoro na dzisiaj skończyłyśmy, to teraz pora trochę przeszukać Internet i dowiedzieć się więcej na temat nowego profesorka – mówi podekscytowanaSam.
– Przecież masz chłopaka – przypominam jej. – Chociaż wolałabym, żebyś go nie miała – dodaję ciszej, aby nie mogła mnieusłyszeć.
– To nie dla mnie, a dla ciebie, głupolu. Widziałam, że wpadł ci w oko, więc podejrzewam, że chcesz zaspokoićciekawość.
– Wcale nie. Nie wpadł mi w oko. Na razie skupiam się na zabawie z Lucasem, nic więcej. – Krzyżuję ręce na klatce piersiowej. Poza tym nie musi wiedzieć, że już przeszukałam różne strony, więc jestem całkiem nieźlepoinformowana.
– Taa… Jasne, a ja jestem świętą. – Przewracaoczami.
Moja przyjaciółka czasami naprawdę nieźle mnie irytuje. Sięgam po poduszkę, która leży obok mnie na łóżku i rzucam w nią. W ostatniej chwili robi unik i oddaje mi tymsamym.
W końcu jednak poddaję się i zaczynamy szukać go w Internecie. Nie znalazłam jego Facebooka ani Instagrama, to oznacza, że albo ma prywatne konta nie do namierzenia, albo jest jednym z niewielu ludzi, którzy nie korzystają z social mediów. Jeśli to drugie, to stwierdzam, że jest dziwny. W końcu w tych czasach praktycznie wszyscy z tego korzystają, głównie tam teraz toczy siężycie.
Wracam po dwudziestej do domu, standardowo Sam mnie odwozi, marudząc przy tym, że powinnam zacząć korzystać z auta zamiast z metra; ale po prostu tak mi jest wygodniej. Może poza sytuacjami, w których musi mnie odwozić, bo wtedy czuję się jak kula u nogi. Mimo wszystko to metro jest zdecydowanie wygodniejszym środkiem transportu.
Rozmawiam jeszcze chwilę z mamą. Niestety, tacie przedłuża się delegacja i wróci dopiero w przyszłym tygodniu, a ona zaczyna już za nim tęsknić i czuje się samotna. W sumie to jej się nie dziwię. Moi rodzice nawet po tylu latach razem są w sobie szaleńczo zakochani i okazują to sobie na każdym kroku, co jest według mnie cholernie urocze. Też chciałabym kiedyś doświadczyć takiej miłości jakoni.
Nowy dzień nastaje szybciej, niż bym tego chciała, na szczęście dzisiaj nie mamy dużo zajęć, więc wcześniej wrócę do domu. Cała szkoła w dalszym ciągu gada o panu Evansie, a ja już dosłownie rzygam tym tematem, no bo ile można? Ciągle w kółko jedno i to samo. Laski powinny zmienić temat plotek. To już jest wczorajszy news. Przecież tylko nasza klasa ma mieć z nim zajęcia, a one się podniecają, jakby je uczył. Czasami naprawdę wolałabym być facetem, bo oni są mniej skomplikowani, mniej ingerują w życie innych, mniej plotkują. Dziewczyny, a zwłaszcza w tej szkole, są naprawdę okrutne. Coś czuję, że zaraz połowa z naszego rocznika będzie chciała się przepisać na te zajęcia. Wszystko, byle móc się poślinić na widok przystojnego nauczyciela.
4
– Kurwa – warczę, kiedy budzi mnie dźwiękbudzika.
Wyłączam go i z trudem schodzę z łóżka. Rzadko kiedy wstaję tak wcześnie, zwykle w firmie zjawiam się dopiero w południe. Wyjątkiem są dni, w których mam ważne spotkanie, tak właśnie jest dzisiaj.
Przechodzę do kuchni z telefonem i laptopem w ręku. Odstawiam je na wyspę, po czym nastawiam ekspres, potrzebuję mocnej kawy. Z lodówki wyciągam składniki na przygotowanie omletu i od razu zabieram się za smażenie. Mam jeszcze trochę czasu do wyjścia, ale lista rzeczy, które muszę przedtem zrobić, zdaje się ciągnąć wnieskończoność.
Jedząc śniadanie, sprawdzam skrzynkę mailową, w której przez kilka godzin nagromadziło się ponad czterdzieści wiadomości. Większość z nich, niestety, jest ważna. Dostaję także wzór testu na jutrzejsze zajęcia. Sprawdzam go od razu, bo jestem ciekaw, jak Mia sobie z tymporadziła.
Dla mnie to bułka z masłem, ale dla tych dzieciaków już niekoniecznie.
Po dwóch godzinach jestem gotowy do wyjścia, w samą porę. Sprawdzam po raz trzeci, czy zabrałem wszystkie dokumenty, a następnie wychodzę z domu. Kontrakt z World Indesit jest dla mojej firmy złotym interesem, dlatego zaraz po podpisaniu umowy, zamierzam to uczcić. W windzie wysyłam wiadomość do Victora z potwierdzeniem dzisiejszego spotkania.
– Gratuluję, panie Evans, jest pan świetnym biznesmenem. – Mia flirtuje ze mną, gdy zostajemy sami w sali konferencyjnej.
Siedzę na swoim fotelu, patrząc raz na nią, a raz na ekran laptopa. Jest cholernie seksowna, a jednocześnie czegoś jej brakuje. Dziewczyna to pieprzony ideał, ale mój kutas od jakiegoś czasu zrobił się wybredny.
– Czy możesz coś dla mnie zrobić? – pytam, przyglądając się jej uważnie.
– Co tylko pan zechce.
Niewielki ruch w moich spodniach sprawia, że zaczynam inaczej patrzeć na tękobietę.
– Przynieś mi kawę do mojego gabinetu – mówię oschle i wstaję z miejsca.
Zatrzymuję się obok długonogiej blondynki i łapię mocno jej brodę. Teraz już wiem, czego mi brakuje w tej na pozór perfekcyjnej kobiecie. Zielone oczy, mimo że piękne, pozbawione są głębszego wyrazu, bystrości i nieśmiałości, której tak bardzo pożądam. Mia jest zbyt pewna siebie, próżna i zdecydowanie nadaje się na jednorazowe rżnięcie, na które właśnie przestałem mieć ochotę. Puszczam ją i wychodzę z sali. W drodze do mojego gabinetu sprawdzam skrzynkę mailową w telefonie. Przedstawiciel World Indesit miał wysłać mi ich pomysły na najbliższe trzy lata, żebym mógł na spokojnie je przejrzeć. Gdy upewniam się, że mam wszystko, wyłączam telefon. Do wieczora nie ma mnie dla nikogo, tę informację przekazuję także mojej asystentce, kiedy przynosi mi kawę. Po jej minie wnioskuję, że nie tego się spodziewała.
Z firmy wychodzę krótko przed szesnastą, co nie daje mi zbyt wiele czasu. Muszę dotrzeć do domu i przygotować się na wieczór. O tej godzinie korki są nieuniknione, więc zostaje mi tylko przeklinać się w myślach, że nie pomyślałem o metrze. Nie mogę zostawić samochodu, bo będzie mi potrzebny. Sytuacja bez wyjścia. Mam jednak nadzieję, że dopisze mi szczęście i największe korki jakimś cudem mnie ominą. Stając w pierwszym z nich, postanawiam zadzwonić do Victora, żeby poinformować go o sytuacji, w jakiej się znalazłem. Odbiera po chwili, a wnioskując po odgłosach, jakie słyszę w tle, właśnie przerwałem mu prysznic.
– Co jest? Nie mów mi tylko, żeodwołujesz.
– Nie, ale mogę się spóźnić. Stoję w pierdolonym korku – odpowiadamnerwowo.
– Długo?
– Nie mampojęcia.
– Dobra. Daj znać, jak będziesz w domu. Poczekam na ciebie. Jeśli pójdę tam sam, szybkoprzepadnę.
Uśmiecham się mimowolnie i przerywam połączenie. Mój przyjaciel na pozór wydaje się rozsądniejszy ode mnie, jednak gdy w grę wchodzą uległe kobiety, Victor traci głowę.
Naprawdę mam dziś szczęście. Korek szybko zniknął, a w kolejnym stałem nie więcej niż pół minuty. Wygląda na to, że się nie spóźnię. Parkuję auto i szybkim krokiem zmierzam do windy. Naciskam ostatni guzik, a gdy drzwi się zamykają, wysyłam wiadomość do Victora. Mieszkanie na ostatnim piętrze ma wiele plusów, ale wkurwiający jest czas, w którym docieram do swojego apartamentu.
Wchodzę do środka i zaczynam od razu się rozbierać. Muszę jedynie wziąć prysznic i zmienić ubrania, jeśli zrobię to szybko, nie spóźnię się ani o minutę.
Pod willą ukrytą w głębi lasu stoi już kilka samochodów. Spotkanie dopiero się zaczyna, ale mało kto czeka, aż wszystko się rozkręci. Budynek otacza wysoki mur, a przy masywnej bramie stoją ochroniarze. Pokazuję swoją kartę jednemu z nich, a już po chwili wierzeje się rozsuwają. Zajmuję miejsce na parkingu obok BMW Victora, który najwidoczniej na mnie czeka. Wychodzę z auta, mój przyjaciel robi to samo. W tym samym momencie odwracamy się w stronę willi. Wszystkie okna zasłonięte są czerwonymi zasłonami, co daje poczucie intymności uczestnikom.
Wchodzimy do środka, bez słowa mijamy kobietę, która znajduje się w pierwszym pomieszczeniu. Jest kimś w rodzaju recepcjonistki, tłumaczy zasady nowym członkom i w razie konieczności, pokazuje im szatnię. O ile mężczyzn to nie dotyczy, o tyle u kobiet wymagany jest konkretny strój. Niektóre z nich przebierają się dopiero na miejscu. Odsuwamy masywną czerwoną kotarę i znajdujemy się w sercu tego budynku. Pomieszczenie podzielone jest na pół, po lewej jest wszystko, czego może zapragnąć każdy fascynat klimatu BDSM. Na krótszej ścianie umieszczone są trzy krzyże świętego Andrzeja. Choć teraz są jeszcze wolne, nie potrwa to zbyt długo. Dalej, w odpowiedniej odległości, stoi łóżko tantryczne z dybami. W kolejnej części ogromnego pomieszczenia z sufitu zwisa huśtawka erotyczna. W kącie znajduje się wysoka klatka, a obok niej pręgierz. Wszystkie te przedmioty zajmują połowę salonu. Po prawej stronie każdy uczestnik dzisiejszego spotkania może usiąść i patrzeć na wszystko, siedząc na jednej z kanap, lub zajmując miejsce przy barze.
Siadamy z Victorem na stojących naprzeciwko siebie fotelach, w kąciepomieszczenia.
Barmanka zauważyła nas, gdy tylko weszliśmy, więc po kilku sekundach, na okrągłym stoliku, stoją dwie szklanki wypełnionewhisky.
Dziewczyna odchodzi, gdy żaden z nas jej nie zatrzymuje. Ona także jest uczestniczką dzisiejszej nocy, choć na innych zasadach niż resztagości.
– Zamierzasz brać dzisiaj udział, czy przyszedłeś popatrzeć? – Victor nawet nie kryje swojego zainteresowania moją osobą.
– Zobaczę. Nie mam pojęcia, kto dziś się zjawi. Wiesz, że ciężko mnie zadowolić – odpowiadamoschle.
– Myślę, że zamiast rozglądać się za swoją uległą, powinieneś korzystać z okazji takich jak ta. PamiętaszLarę?
Jakbym mógł zapomnieć. Śliczna, drobna blondynka, która przez niemal dwa lata była na usługi mojego przyjaciela. Mieszkała z nim, zajmowała miejsce u jego boku na wszystkich spotkaniach. Dla ludzi byli zwykłą parą, ale to, co działo się, gdy zostawali sami, wiedzieli tylko nieliczni. Aż w końcu Lara zapragnęła głębszego związku. Relacji, jakiej Victor nie mógł jej ofiarować. Zależało mu na niej, dbał o nią i o jej potrzeby, rozumiał ją. Ale jedno jest pewne – nie był w stanie pokochać tejdziewczyny.
– Zakładasz, że u mnie będzie tak samo? – Unoszę szklankę w geście toastu. – Jeszcze nigdy mi się to niezdarzyło.
– Bo zbyt szybko się nudzisz. Szukasz swojego ideału, choć sam nie potrafisz go określić.
– Nie potrafię? – Unoszę brew, po czym przechylam szklankę, biorę duży łyk i odstawiam ją na stolik. – Nie potrafię jedynie jej znaleźć. Jeszcze nigdy nie poznałem kobiety, która byłaby pewna siebie i skromna jednocześnie. Te najpiękniejsze z zewnątrz zazwyczaj są wybrakowane w środku. Zbyt próżne, dumne, a czasem za głupie, żebym mógł choć pomyśleć nad czymś więcej niż jednorazowerżnięcie.
– A więc powodzenia, bracie. Przyda ci się. – Wznosi toast, a gdy obaj ponownie odstawiamy szklanki, do środka wchodzą trzy dziewczyny ubrane w skąpą bieliznę. – Wiesz, czasami trzeba zadowolić się tym, co daje nam los i czekać, aż postanowi dać nam więcej.
Zgadzam się z nim gestem głowy, po czym skupiam się na brunetce, która siada przy barze. Podobają mi się niepewność i ciekawość w jej oczach. Choć to nie to, czego szukam, na dziś powinnowystarczyć.
– I tu się z tobą zgodzę, przyjacielu. – Opróżniam szklankę i rozsiadam się na swoim miejscu. Victor przygląda mi się zaskoczony. – Nie lubię brać udziału od początku, chcę popatrzeć – tłumaczę mu, a on wydaje się mnie rozumieć.
Nie jest jednak tak cierpliwy jak ja. Dopija drinka i podchodzi do blondynki, która siedzi przy barze. Zawsze wybiera blondynki. Gdy ze sobą rozmawiają, w części rozrywkowej zaczynają zbierać się ludzie. Przyglądam się uważnie dwóm kobietom, z których jedna z pewnością jest dominująca. Nie świadczy o tym jedynie jej wygląd, ale także postawa, jakiej brakuje drugiej kobiecie, która właśnie zostaje przywiązana do jednego z uchwytów wystających ze ściany. Jej ciało napręża się, a oczy rozszerzają się mocno, gdy dostaje pierwsze uderzenie batem. Obserwuję je, dopóki do moich uszu nie dobiega głośny pisk. Victor przywiązał swoją blondynkę do krzyża. W prawej dłoni trzyma szpicrutę, a w lewej ściska rękojeść floggera z gumowymi frędzlami. Nie jestem pewien, czy wybrał odpowiednią sub. Widać, że jest nowa, może nawet chciała tylko popatrzeć. Mogę się założyć, że za chwilę krzyknie „czerwony”. Nie czekam jednak na to. Wstaję z miejsca i wychodzę z głównej sali, kierując się prosto na korytarz z pokojami do intymniejszych zabaw. Jest tam kilka kobiet, ale tylko jedna przyciąga moją uwagę. Wyciągam rękę w stronę pięknej, czarnowłosej dziewczyny i gestem przywołuję ją do siebie. Podchodzi wolno, z delikatnie spuszczonągłową.
– Jak masz na imię? – pytam, gdy staje naprzeciwkomnie.
– Aria – odpowiadacicho.
Łapię jej brodę i zmuszam, żeby na mnie spojrzała. Gdy tylko to robi, uśmiecham sięlubieżnie.
– Ario, chcę cię dziś pieprzyć. Zrobię to tak, jak lubię. Co ty nato?
W odpowiedzi kiwa lekko głową. Otwieram drzwi, przy których stoimy i zabieram klucz, który przekręcam od wewnątrz. Niektórzy uczestnicy zostawiają go po drugiej stronie. Tylko wtedy, kiedy nie mają nic przeciwko widowni. Jednak ja lubię intymność takichspotkań.
Kobieta stoi przed łóżkiem. Ma na sobie skąpą sukienkę, która ledwo zasłania jejpośladki.
– Rozbierz się i stań tam! – Wskazuję jej prosty, drewniany stół, do którego przymocowane zostały uchwyty na ręce i nogi. Gdy wykonuje moje polecenie, staję za nią. – Jak wiele możesz wytrzymać? – szepczę do jejucha.
– Chyba dośćdużo.
Przyglądam się jej ciału i dostrzegam kilka ledwo widocznych blizn. Dlatego przykuła od razu moją uwagę. Jest wytrenowanąsub.
Kładę dłoń na jej karku i popycham dziewczynę na stół. Stopą rozstawiam szeroko jej nogi, które od razu blokuję w kajdanach, po czym robię to samo z rękoma. Oddalam się o kilka kroków, żeby ściągnąć ze ściany skórzany pejcz, którym od razu wymierzam pierwsze uderzenie w jej pośladki. Uśmiecham się pod nosem, widząc, że nie robi to na niej większego wrażenia. Znów uderzam, tym razem dużo mocniej, a cichy skowyt wydostaje się z ust Arii. Łapię za paski pejcza, które przekładam przez jej głowę i owijam nimi szyję, ciągnąc ją w swoją stronę. Jednocześnie napieram kutasem na jej tyłek. Unosi się do momentu, w którym jej zablokowane ręce nie pozwalają na najmniejszy ruch. Jeszcze mocniej zaciskam pejcz na jej szyi, po czym wypycham biodra do przodu, wbijając jej ciało w stół.
– Udusisz mnie – łka ztrudem.
– Spokojnie, jeszcze mi się to nie zdarzyło – rzucamrozbawiony.
Mimo wszystko puszczam paski pejczu, a jego rękojeść wsuwam między jej wargi, nie pozwalając na złapanie oddechu. Wkładam go głęboko, aż dziewczyna zaczyna się krztusić. Powtarzam to jeszcze raz, później następny, a kiedy już mi się nudzi, przenoszę go między jej pośladki.
– Liczę, że mnie zadowolisz – oznajmiam poważnie, wciskając rękojeść w jejpupę.
Moje dwa palce wchodzą brutalnie w mokrą cipkę Arii, z której ust wydobywa się krótki jęk.
– Dojdziesz, jeśli cipozwolę.
W odpowiedzi kiwa lekko głową, a całe jej ciało zaczyna się spinać, walcząc z pragnieniem orgazmu. Wyciągam z niej pejcz i palce, a następnie uwalniam swojego kutasa. Bez pośpiechu zakładam prezerwatywę, a kiedy mam ją na sobie, nie czekam już dłużej. Łapię za biodra dziewczyny i nabijam ją na siebie. Krzyczy zaskoczona, gdy ja nie tracę czasu i zaczynam ją pieprzyć w swoim tempie. Kładę dłoń na jej głowie i popycham do przodu, aż przywiera do blatu. Wtedy z niej wychodzę i naprowadzam kutasa na jej pupę, w którą wsuwam się wolno, tylko po to, by po chwili przyśpieszyć i wywołać jej krzyk, w którym podniecenie miesza się z bólem. Tak dokładnie siędzieje.
– Możesz dojść – sapię, gdy sam jestem jużblisko.
Aria jęczy pode mną, gdy moje biodra uderzają w nią, za każdym razem z tą samą intensywnością. W końcu czuję spełnienie, które zbyt szybko się ulatnia, zostawiając po sobie ślad, mówiący mi, że to nie to, czego mitrzeba.
Ubieram się, po czym uwalniam dziewczynę. Przygląda mi się oczekująco, na co kręcęgłową.
– Wyjdź – mówiębeznamiętnie.
Robi, co jej każę, pozostawiając mnie samego. Czuję się lepiej, nie mogę zaprzeczyć. Dawno nie czułem tego, co dziś. Jednak to uczucie jest ulotne, a ja potrzebuję czegoś stałego.
5
Środa nadchodzi szybciej, niż bym tego chciała. Nie jestem gotowa na ten egzamin. Sporo zakuwałam, ale czuję się cholernie niepewnie. Nie wiem, czego mogę się spodziewać, czego oczekiwać. Nasuwa mi się pytanie, czy nauczyłam się dobrego materiału? Na pewno coś spierdolę i nie zdam. Nienawidzę tego, że ta wredna jędza tak zniszczyła moje poczucie własnej wartości i przekonanie, że jestem dobrąuczennicą.
Wykonuję kilka zamachów ręką; na wczorajszym treningu prawdopodobnie naderwałam sobie mięsień i teraz muszę się oszczędzać, trochę boli, ale przeżyję. Miewałam już poważniejsze kontuzje i zawsze dawałam radę, na całe szczęście mam dobrą wytrzymałość na ból, więc urazy nie robią na mnie większego wrażenia.
Sam dodaje mi otuchy, gdy siadamy w swojej ławce, a ja posyłam w jej stronę jedynie sceptyczny uśmiech. Ten egzamin nie skończy się zbyt dobrze. Dzwoni kolejny dzwonek, a pan Evans punktualnie wchodzi do środka. Wygląda nienagannie, tak jak ostatnio. Tym razem jednak ma na sobie nieco luźniejszy ubiór, bo nie założył marynarki. Prezentuje się swobodniej, ale wyraz jego twarzy jest taki sam jak ostatnio, całkowita powaga iskupienie.
Wita się z nami formalnie i rzeczowo, po czym zaczyna rozdawać arkusze. Cała się trzęsę z nerwów, bo od tego zależy bardzowiele.
Kończę szybciej niż reszta, odpowiadam na większość pytań, ale cały czas myślę, czy aby na pewno podałam poprawne odpowiedzi. Wstaję i oddaję mój test, nie ma co dłużej się zastanawiać. Wracam do ławki, a pan Evans sprawdza go od razu. Minę ma nieodgadnioną, więc zupełnie nie wiem, czego mogę się spodziewać. Może zdałam, a może poniosłam sromotnąklęskę.
– Panno Jones, czy możesz zostać na chwilę? – zadaje pytanie, gdy wszyscy zaczynają opuszczać salę. Chciałabym przewrócić oczami, ale nie robię tego, natomiast zaczynam się ponowniestresować.
– O co chodzi, proszę pana? – pytam potulnie, w myślach przygotowując się na najgorsze. Jego oczy ciemnieją, gdy na mnie spogląda. – Oblałam, prawda?
– Daj mi coś powiedzieć. Nie oblałaś, ale też nie napisałaś tego tak, jak powinnaś – rzucapoważnie.
– Czemu muszę być taka głupia? – mamroczę pod nosem, mając nadzieję, że nieusłyszy.
– Nie jesteś głupia. Po prostu musisz więcej przysiąść nad książkami, a wtedy na pewno będzie lepiej – wyjaśnia spokojnie.
Cholera, jednakusłyszał.
– Więcej? Ostatnie dwa dni spędziłam w książkach, ucząc się na ten cholerny egzamin. – oburzamsię.
– Być może źle podchodzisz do nauki. Spróbuj zrobić to w inny sposób, bo nie jesteś głupia, po twoich odpowiedziach jestem tego pewien. Znajdź swój złoty środek. A teraz możeszodejść.
Nie mogę w to uwierzyć. To znaczy, teoretycznie był uprzejmy, ale zachował się jak dupek, mówiąc mi to w taki zimny, obojętny sposób. Inny sposób uczenia się? Niby jaki? Przecież nauka to nauka i nie ma znaczenia, w jaki sposób się uczę, prawda? Też mi rada. Gorszej nie mógł mi dać, chociaż może powinnam się cieszyć, że w ogóle jakąś dostałam?
Gdy Sam widzi moją minę, od razu pyta, co się stało. Tłumaczę jej, a ona zaczyna się śmiać. Naprawdę się śmieje. Mogłam się w sumie tego spodziewać.
Ostatnie dwie lekcje mijają mi dość szybko, ale kompletnie nie umiem się na nich skupić, bo przez cały czas nie dają mi spokoju słowa pana Chrisa. Może rzeczywiście problem tkwi w tym, w jaki sposób podchodzę do nauki? Będę musiała porozmawiać jeszcze o tym z moją mamą, oby ona coś wymyśliła. Muszę zdać tenprzedmiot.
– Jak ci poszło, słońce? – Mama dopada mnie już na samym progu.
Nie zdążyłam nawet zdjąć butów, a ona rozpoczyna przesłuchanie. Typowe zachowanie dla Tessy Jones. Jest stanowczo zbyt nadopiekuńcza, ale to jest jej największa zaleta, nieważne co by się działo, zawsze siętroszczy.
– Powiedział, że nie potrafię się uczyć – mówię oburzona, ale jednocześniezrezygnowana.
– Co to znaczy? – Marszczy brwi skonsternowana. Nie dziwię się, bo to brzmiidiotycznie.
– Po teście zawołał mnie do siebie i powiedział, że nie jestem głupia. Stwierdził, że najwidoczniej za mało się uczyłam, a gdy powiedziałam o ostatnich dwóch dniach, które spędziłam na nauce, dodał, że może źle się uczę albo nie potrafię tego robić. – Wzruszamramionami.
– Słucham? Czy on jest poważny? Już ja mu pokażę. – Mama uruchamia swój tryb „supermatki” i widzę, że cała już się rwie, aby do niego pójść. Cóż, moja rodziciela jest do tegozdolna.
– Mamo, przestań. Może ma rację! – Próbuję w jakiś sposób trochę jąuspokoić.
Mija kilka chwil, a ona w końcu staje się bardziej opanowana. Teraz możemy normalnie porozmawiać. Nareszcie. Postanawia zmienić taktykę i zaczyna mnie męczyć, żebym załatwiła kontakt do niego, bo chce z nim porozmawiać o korepetycjach. Boże, co za wstyd. Całe szczęście nie mam do niego numeru ani możliwości zdobycia go, inaczej pewnie już by dzwoniła i zaczęłaby go napastować. Jest zbyt porywcza, gdy chodzi o mnie, wyłącza jej się zdrowy rozsądek, a włącza tylko i wyłącznie instynktmacierzyński.
– Mamo, uspokój się, proszę. Nie załatwię ci tego numeru, nie będziesz do niego dzwonić. Dam sobie radę, będę się uczyć więcej, może to coś da. Tylko proszę, nie rób nic głupiego. Pamiętaj, że to się na mnie odbija, a nie chcę stracić stypendium, bo przecież szkoła jest cholerniedroga.
– Nie. Muszę sobie z nim porozmawiać. Nie pozwolę, żebyś oblała kolejny raz. Niech daje ci korepetycje, jeśli jest taki mądry. Skoro mówi, że źle się uczysz, to niech ci pokaże, jak to zrobić – wyrzuca z siebie potoksłów.
Chciałabym jakoś jej przetłumaczyć, ale tutaj muszę się z nią zgodzić. Mógłby mi pokazać, jak mam to robić, żeby rzeczywiście się nauczyć. Jednak sama być może z nim o tym porozmawiam, na pewno nie dopuszczę do niego matki. W piątek to zrobię, to znaczy, jeśli zbiorę się na odwagę.
Siadamy w końcu do stołu i jemy obiad, chociaż na chwilę możemy zapomnieć o temacie mojegonauczyciela.
Piątek nadszedł zbyt szybko, znowu mamy lekcję z panem Evansem, przez co jestem okropnie zdenerwowana. Ciekawe co dzisiaj mądrego mi powie. Znowu w jakiś sposób mnieobrazi?
– Panno Jones, możesz podejść do mnie przed lekcją? – Pojawia się znikądChris.
Nie mam zielonego pojęcia, o co może mu chodzić. Jakaś zławiadomość?
– O co chodzi, proszę pana? – pytam uprzejmie. Znowu dziwnie reaguje, gdy to mówię. Zresztąnieważne.
– Wczoraj przeprowadziłem rozmowę z twojąmamą.
Blednę. Kurwa, co? Jak? Jednak zdobyła do niego numer? Co ona mu nagadała? Ta kobieta jest naprawdę niemożliwa. Kiedyś wpakuje mnie przez to w ogromne kłopoty. Jeśli już tego nie zrobiła. Przełykam głośno ślinę, a onkontynuuje.
– Poprosiła mnie o korepetycje dla ciebie. Nauczyciele nie mogą ich dawać swoim uczniom, ale ja nie jestem prawnie nauczycielem, czyli teoretycznie mógłbym udzielać ci dodatkowych lekcji. Pytanie, co ty na to? Czy to była twoja prośba? Czy twojejmamy?
No, super. Wielkie dzięki, mamo. Nieźle mniewkopałaś.
6
Dzisiejszy dzień mam wolny. Nie muszę nawet zaglądać do firmy, więc planuję zostać dłużej w łóżku. Victor miał rację, potrzebowałem wczorajszego wieczoru. Poczucie władzy ożywiło mnie, oczyściło umysł i dało satysfakcję, jakiej już dawno nie czułem. Widok czerwonych śladów po pejczu na skórze kobiety, jej krzyk i łkanie pozwoliły mi na zrozumienie siebie. To nie było to, ale wiem chociaż, że miałem rację. Potrzebuję kobiety, w moim domu, gotowej spełnić każdy mójrozkaz.
Do południa zdążyłem jedynie zjeść śniadanie, odwiedzić siłownię i wziąć prysznic. Bezczynność mi nie służy, nie jestem do niej przyzwyczajony, więc zaczynam dostawać kurwicy. Podejmuję spontaniczną decyzję o odwiedzeniu Gustava Collinsa. Facet zasługuje na mój szacunek z dwóch powodów. Pierwszy – jest właścicielem jednej z najlepszych firm transportowych na tym kontynencie. Ma głowę na karku i rzadko spotykany instynkt, dzięki któremu zawsze inwestuje w biznes, który szybko pomnaża jego pieniądze. Drugi – to on stworzył klub BDSM, do którego wstęp mają tylko nieliczni. To miejsce różni się od wszystkich innych i tylko głupiec by tego nie przyznał.
Gustavo kocha miasto, dlatego kupił penthouse w samym jego środku. Dwupoziomowy apartament z ogromnym tarasem widokowym, na którego sporej części zostało umieszczone jacuzzi, kryje w swoich ścianach wiele tajemnic, o których wie garstka osób. Wnętrze jest eleganckie, stonowane kolory mogą dać wrażenie, że mieszka tu zamożny biznesmen, którego życie jest raczej nudne i pozbawione rozrywki. Nic bardziej mylnego. Nikt tak jak Collins nie wie, czym jest rozrywka.
Gdy zadzwoniłem do niego, żeby poinformować o mojej wizycie, uprzedził, że będzie w biurze. Oznacza to jedno – czeka nas rozmowa o interesach. Adrenalina w moich żyłach rośnie, gdy dochodzę do mahoniowych drzwi na końcu korytarza. Pukam dwukrotnie, a kiedy słyszę zaproszenie, pewnym krokiem wchodzę do środka. Gustavo siedzi za swoim biurkiem, na jego twarzy malują się zadowolenie iekscytacja.
– Nareszcie jesteś! – Wstaje na chwilę, by podać mi dłoń. – Usiądź, proszę.
Zanim zajmuję miejsce naprzeciwko niego, zerkam na prawo, gdzie dwie dziewczyny klęczą w pozycji nadu. Przyglądam się obuuważnie.
Mają na sobie skąpą lateksową bieliznę, a ich szyje zdobią grube skórzane obroże. Nie jestem w stanie ocenić ich twarzy, ponieważ głowy mają spuszczone, a długie włosy zasłaniają to, co w przypadku uczesania w kucyk mógłbym dostrzec. Jednak skoro są tutaj, muszą byćpiękne.
– To specjalnie dla mnie? – pytam szorstkim głosem. – Coś mi się wydaje, że masz dla mnie ciekawą ofertę – dodajęrozbawiony.
Mężczyzna uśmiecha się nieznacznie, a