Kasta. Granice pokusy - Litkowiec Kinga - ebook
BESTSELLER

Kasta. Granice pokusy ebook

Litkowiec Kinga

4,1

Opis

Rozbudź wszystkie zmysły.

Miej oczy dookoła głowy.

Bądź gotowa na wszystko.

 

NADCHODZI KASTA

Nikt nie jest bezpieczny, gdy oni są w pobliżu. A jeśli jesteś obiektem ich zainteresowania i mrocznych fantazji, możesz być pewna, że nic nie jest w stanie ich powstrzymać.

Zagraj w grę, w której oni wyznaczają zasady. Bądź ostrożna, bo widzą każdy Twój ruch. 

Napędza ich Twój strach. Sprawia, że jeszcze bardziej pragną Cię mieć. Jesteś gotowa na to, co dla Ciebie przygotowali? 

Mroczne myśli są nieodłączną częścią ich działania. Robią to, na co mają ochotę. Biorą wszystko, czego zapragną.

A teraz chcą Ciebie.

 

„Kinga Litkowiec i Ana Rose stworzyły piekielnie ostry duet. Śmiało prowadzą czytelnika przez najmroczniejsze odmęty ludzkiego umysłu, nie boją się przekraczać granicy dobrego smaku i rozbudzać pożądania tam, gdzie absolutnie się go nie spodziewamy. Jedno jest pewne: obok Kasty nie da się przejść obojętnie.”  - K.C. Hiddenstrom, pisarka

 

„Kasta to pełna kontrowersji, seksu i strachu książka, która wciągnie Was w zagadkowy światek bogatych i bezkarnych młodych ludzi,  a ociekając erotyzmem rozgrywki pochłoną Was bez reszty. Kasta to historia obok której nie da się przejść obojętnie. Ci mężczyźni są niebezpieczni, czy Kinsley stanie na wysokości zadania? Dorówna im? Czy pozwoli się złamać? Dowiesz się tego, czytając tę jakże pokręconą historię!” - Agata Sobczak, pisarka

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 345

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,1 (867 ocen)
483
175
102
66
41
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
darab

Z braku laku…

To, co się tam dzieje, jest chore. Bez przerwy seks, który niebezpiecznie przypomina gwałt. Martwię się o stan umysłowy autorek tej książki.
61
Kicia1993

Z braku laku…

Książka sama w sobie niezła ale szczerze? Główna bohaterka jest jak dla mnie za słaba. W sumie czytając ją tylko się denerwowałam.. Bohaterka nie miała żadnej ikry i charakteru.
21
Iprzepiorka853

Nie oderwiesz się od lektury

Super
10
sylwus_333

Z braku laku…

przebrnęłam do końca, choć w wielu momentach chciałam rzucić i wziąć cos innego... ja rozumiem 18+ ale tylko się młodziki bzykają i nic więcej...
11
kosliczanka

Z braku laku…

słaba, niesmaczna opowiastka , mało realna , miał być dark erotyk jak sądzę, a wyszło niesmacznie, szkoda, bo lubię ciężkie książki
11

Popularność




Copyright © by Ana Rose, Kinga Litkowiec, 2020Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2021 All rights reserved

Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowaniaoraz udostępniania publicznie bez zgody Autoraoraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.

Redakcja: Barbara Mikulska

Korekta I: Paulina Aleksandra Grubek

Korekta II: Aneta Krajewska

Ilustracje w środku: Marta Lisowska

Projekt okładki: Marta Lisowska

Zdjęcie na okładce: © by bykobrinphoto/123rf

Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek

Wydanie I - elektroniczne

ISBN 978-83-66754-90-4

Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]

Spis treści

PROLOG

ROZDZIAŁ 1

ROZDZIAŁ 2

ROZDZIAŁ 3

ROZDZIAŁ 4

ROZDZIAŁ 5

ROZDZIAŁ 6

ROZDZIAŁ 7

ROZDZIAŁ 8

ROZDZIAŁ 9

ROZDZIAŁ 10

ROZDZIAŁ 11

ROZDZIAŁ 12

ROZDZIAŁ 13

ROZDZIAŁ 14

ROZDZIAŁ 15

ROZDZIAŁ 16

ROZDZIAŁ 17

ROZDZIAŁ 18

ROZDZIAŁ 19

ROZDZIAŁ 20

EPILOG

Niegrzeczne Czytelniczki, jesteście tu?Więc zaczynamy!…

PROLOG

Kinsley

(6 lat wcześniej)

Czekam zniecierpliwiona, aż Mason i Connor wrócą z treningu. Moje dłonie pocą się, ale w końcu zdecydowałam się otworzyć i wyznać miłość. Odkąd Mason zaczął przyjaźnić się z Connorem, stał się nieodłącznym elementem naszego życia, co zaowocowało tym, że zakochałam się w nim. Może brzmi to głupio, bo jako dwunastolatka mogę mylić to uczucie z zauroczeniem. Tak pomyślałaby pewnie moja mama. Jednak to nie tak, kocham Connora Bransona i dziś zamierzam mu to wyznać.

Nagle słyszę docierające z podjazdu krzyki, a po chwili przepychający się nastolatkowie wpadają do domu. Mason podchodzi do mnie i mierzwi mi włosy, co wyprowadza mnie z równowagi. Cały ranek starałam się zapanować nad swoimi niesfornymi lokami, a ten imbecyl zrujnował to w ciągu sekundy. Krzyczę na niego jak na rozwydrzone dziecko, ale Connor wybucha śmiechem i robi dokładnie to samo co mójbrat.

– Nie znoszę was! – krzyczę, ledwo panując nadłzami.

– Daj spokój, Kinsley – mówi roześmiany Connor. – Lubisz, gdy takrobimy.

– Nie lubię! – odpieramnaburmuszona.

– Ona nic nie lubi – nabija się ze mnieMason.

Rodzice adoptowali go, gdy miałam pięć lat, a on osiem. Mama od zawsze chciała dwójkę dzieci, a po moich narodzinach okazało się, że nie może mieć ich więcej. Dlatego rodzice zdecydowali się na adopcję. Tworzyliśmy zgraną rodzinę, wspieraliśmy się wzajemnie i traktowaliśmy z szacunkiem, co nie zmieniło się dodziś.

– Idę znaleźć coś dla nas do jedzenia – obwieszcza Mason, po czym zostawia nas samych.

To idealna okazja dlamnie.

– Connor? – mówię niepewnie, spoglądając na swojedłonie.

– No? – Patrzy na mnie dość obojętnie.

– Lubisz już dziewczyny? – Sprawdzam najpierw teren. Zanim zdecydowałam się na tę rozmowę, przeprowadziłam rozpoznanie wśród koleżanek i słyszałam, że Connor spotyka się już z dziewczynami z naszejszkoły.

– A jak myślisz? – Śmieje się, wciąż bawiąc się małą piłką. – Jasne, że lubię – mówidumnie.

– Fajnie – rzucam, zerkając na niego.

– Co jest? – pyta, dostrzegając moją nagłą zmianę. – Jakiś dzieciak uprzykrza ciżycie?

– Nie – odpowiadam szybko. – Tylko…

– Jezu, Kinsley, mów jaśniej. – Zaczyna być coraz bardziejzniecierpliwiony.

– Connor, bo ja się w tobie… – zacinam się, bo moja odwaga ulatuje.

– Spokojnie, nie denerwuj się, Kinsley – mówi czule i palcem unosi moją brodę. Wtedy patrzę w jego krystalicznie niebieskie oczy, które już dawno wryły mi się w pamięć. Uśmiecha się do mnie słodko, a na policzkach pojawiają mu się dwa cudownedołeczki.

– Zakochałam się w tobie, Connor – wypalam na jednym wydechu i zamykam oczy, czekając na jegoreakcję.

Jego dotyk znika, zapada cisza, po czym Connor wybucha głośnych śmiechem, który mnieparaliżuje.

– Ty co, Kinsley? – pyta, ledwo łapiąc powietrze, gdy się śmieje. – To chyba jakiś żart.

Rośnie we mnie złość i czuję łzy zbierające się pod powiekami. Liczę do pięciu, uspokajając się i zaciskam mocno pięści, wbijając paznokcie w skórę. Ból udowadnia tylko to, że dzieje się to naprawdę. Wszystko pękło, roztrzaskało się w pył, a on to tak po prostu zdeptał iwyśmiał.

– Zakochała się w tobie, Connor! – Słyszę teraz śmiech Masona i chcę zapaść się pod ziemię. – Dasz wiarę, że moja siostra się w tobiezakochała?

– To jakiś cholerny żart. – Obaj pokładają się ze śmiechu, a ja zaczynam coraz bardziej ich nienawidzić.

– Jesteś dla mnie za młoda, Kinsley – rzuca jeszczeConnor.

Zrywam się z miejsca i wbiegam po schodach, pędząc do swojegopokoju.

Rzucam się na łóżko i wypłakuję żale.

Ośmieszyłam się i skazałam tym samym na pośmiewisko przez najbliższych kilka tygodni, zanim znajdą sobie kolejną ofiarę.

Moja miłość została odrzucona. Sponiewierana i ogołocona z wszelkich nadziei. To ostatni raz, gdy pozwoliłam się tak potraktować. Może i jestem młoda, ale posiadam uczucia, które zostały kilka minut temu po chamskuwyśmiane.

Dziś nastał dzień, w którym miłość zamieniła się w nienawiść do Connora Bransona. To dzień, w którym Connor Branson podeptał moje uczucia i wszedł ze mną na ścieżkę wojenną. Dawna Kinsley odeszła, a na jej miejscu pojawiła się jej nowa, znacznie gorszawersja.

ROZDZIAŁ 1

Mason

(2 lata wcześniej)

W całym domu dudni muzyka, której szczerzę nienawidzę. Dziś jednak nic nie jest w stanie popsuć mi humoru. Otacza mnie stado napalonych i skąpo ubranych lasek, które kuszą kocimi ruchami. Rozsiadam się wygodnie na kanapie i nieśpiesznie przyglądam się każdej z nich. Mam czas. Nie ma nawet północy, a zakończenie wakacji trzebauczcić.

– Nie wiedziałem, że twoja siostrzyczka zaszczyci nas swoją obecnością. – Connor siada obok mnie, gestem głowy wskazuje na schody. – Zachowaj się jak porządny, starszy brat i każ się jej ubrać – dodajedrwiąco.

Odwracam głowę w stronę Kinsley, która przyciąga wzrok każdego faceta w tympomieszczeniu.

Syczę przez zaciśnięte zęby i poprawiam kutasa, bo nagle zabrakło mu miejsca wspodniach.

Dziewczyna staje dumnie, posyłając nam prowokujące spojrzenie. Ma na sobie czerwoną sukienkę bez ramiączek, która kończy się równo z pośladkami. Nie założyła stanika, więc jej kuszące sutki widać nawet z tej odległości. Kurwa.

– Myślę o tym, żeby kazać się jej rozebrać – mamroczę podnosem.

– Zwariowałeś? To twoja siostra, idioto!

– Nie łączą nas więzy krwi – poprawiamConnora.

– Ale ma dopiero szesnaścielat.

– Stary, pieprzyliśmy młodsze.

Bez słowa więcej wstaję i podchodzę do mojej siostrzyczki, która od razu przygląda mi się ze złością. Chwytam ją w talii i zanim zdąży zareagować, przyciągam ją do siebie, przesuwając jedną dłoń na jejkark.

– Chcesz chyba, żebym dzisiejszej nocy pomylił pokoje – mruczę jej do ucha, nie zwracając uwagi, że próbuje mnie odepchnąć. – Zerżnąłbym cię tu i teraz, Kinsley.

– Odpierdol się, kretynie! – Ponownie mnie popycha, ale tym razem daję za wygraną i odsuwam się od niej. Omija mnie i kieruje się prosto do kuchni, gdzie znajduje się cały zapas alkoholu na dzisiejszy wieczór. Chcę iść za nią, ale ktoś łapie mnie za rękę. Odwracam się i widzę koleżankę Kinsley. O ile się nie mylę, ma na imię Sarah. Nawet nie wiem, jakim cudem się tu dostała. Jest jednak niezła, więc na chwilę odpuszczam siostrzyczce i idę za piękną brunetką, która prowadzi mnie przed dom, prosto dobasenu.

– Gorąco mi – mówi zalotnie, ściągając sukienkę. – Chyba potrzebujępomocy.

Taksuję jej ciało odziane w skąpe bikini i mimowolnie zagryzam wargę na ten widok. Naprawdę, kurwa, niezła.

Odwracam ją tyłem do siebie i łapię za włosy, mocno ciągnąc na bok. Przejeżdżam językiem po jej szyi, po czym wgryzam się w nią mocno, aż piszczyzaskoczona.

– Nie wiem, co tu robisz, ptaszyno, ale najwyraźniej nie znasz zasad – warczę do jej ucha. – To my tu polujemy.

Znów odwracam ją przodem do siebie, a w jej oczach dostrzegam mieszankę strachu i ciekawości. Jednym ruchem ściągam z niej górę od bikini. Od razu zakrywa się dłońmi i zaczyna rozglądać dookoła. Nagle zauważa, że nie jesteśmysami.

– Myślałaś, że pobawisz się ze mną? – pytam drwiąco, łapiąc mocno jej brodę. – Że trochę cię podotykam, a później będziesz mogła chwalić się tym koleżankom? Nie, maleńka.

Zerkam nad jej ramieniem, dostrzegając Matta i Roya – najstarszych członków Kasty. Sarah nawet nie domyśla się, jak źle trafiła. Wiem, że oni mnie obserwują. Wiem, że jestem na ich liście. Wracam spojrzeniem do dziewczyny, uśmiecham się szeroko, przejeżdżając kciukiem po jej dolnejwardze.

– Wiesz, na co mam ochotę, kotku? – szepczę lubieżnie. – Na obserwowaniu, jak twoje usta otulają mojegokutasa.

Jej oczy rozszerzają się. Patrzy raz na mnie, raz na rozporek w moich spodniach. Cofam się o krok, krzyżując ręce na torsie. W końcu dziewczyna się porusza i bardzo wolno klęka przede mną, wywołując na mojej twarzy uśmiech wyższości. Ostrożnie sięga do paska jeansów. Rozpina go i zsuwa mi spodnie z bioder. Wkłada palce pod gumkę bokserek, zatrzymuje się, po czym unosi wzrok, przyglądając mi sięniepewnie.

– No dalej, ptaszyno. Nie mam całego dnia – ponaglam ją, łapiąc zawłosy.

Sarah kiwa głową i zsuwa bieliznę, uwalniając gotowego kutasa. Nieśmiało bierze go w usta i przejeżdża po jego długości, pomagając sobie jedną dłonią. Drugą wciąż zakrywa swoje piersi i nawet mi się topodoba.

– Ssij, mała – warczę, oplatając jej włosy na dłoni. Nagle nieruchomieję, dostrzegając Bryana, który zatrzymuje się obok mnie. – Nie pozwoliłem ci przerywać. – Kiedy znów zaciska usta na moim fiucie, odwracam głowę do kumpla. – Cojest?

– Twoja siostra się nawaliła – informuje mnie, przyglądając siędziewczynie.

– Kurwa. – ZabijęKinsley.

– Idź. Ja się nią zajmę. – Bryan uśmiecha się krzywo. Sarah sztywnieje.

Wyciągam kutasa z jej buzi i podciągam bokserki oraz spodnie. Dziewczyna próbuje wstać, ale Bryan kładzie dłoń na jej ramieniu, kręcąc przy tym głową. Choć chciałbym zostać i zobaczyć, jak doprowadza ją do łez, odwracam się i idę prosto do domu. Nie wiedziałem, że Kinsley tak szybko się nawali. Wyczułem od niej alkohol, ale wydawała się wystarczająco trzeźwa, bym nie musiał mieć jej na oku. Gdy tylko otwieram drzwi, zauważam siostrę tańczącą na stole. Mam nadzieję, że założyła chociaż majtki, bo teraz każdy może ją oglądać. Podchodzę i ściągam ją na podłogę, a ona, ku mojemu zaskoczeniu, nie rzuca się na mnie.

– Co jest? To twój sposób na znalezienie chętnego kutasa? Mogę zaoferować ciswojego.

– Jesteś chory, Mason.

Odwraca się na pięcie i nieco chwiejnym krokiem rusza do kuchni. Idę za nią, w ostatniej chwili wyrywam jejpiwo.

– Wystarczy, Kinsley.

Piorunuje mnie wzrokiem, po czym próbuje zabrać mibutelkę.

– Kurwa! To moja jedyna rozrywka! – krzyczy, ponownie rzucając się w moim kierunku. – Nie wkurwiaj mnie, Mason!

Popycham ją na ścianę i przyszpilam swoim ciałem. Odchyla głowę, a jej oddech staje siępłytki.

– Potrzebujesz rozrywki, mała? – szepczę jej do ucha. – Powiedz tylko słowo. Kurwa. Chętnie cięrozerwę.

– Odsuń się – mówi cicho, a ja wiem, że wcale tego niechce.

– Pragniesz mnie. Po co udajesz, że wcale tak niejest?

– Teoretycznie jesteś moimbratem.

Jęczy, gdy zaciskam dłonie na jej pośladkach. Mam w dupie, że jesteśmy rodzeństwem, bo ma rację – jedynie w teorii, tak naprawdę jesteśmy dla siebie obcy. Tego zamierzam się trzymać, gdy wcisnę kutasa w jej cipkę. Zasysam jej dolną wargę. W pierwszej chwili ze mną walczy, ale szybko się poddaje. Rozchyla wargi, a ja bez wahania wsuwam między nie język. Mocno napieram na nią biodrami, łapię za jej uda i unoszę ją. Mój fiut ociera się o jej cipkę, a ona jeszcze głośniej jęczy, prosto w moje usta. Trzymając ją na rękach, wychodzę z kuchni drugim wyjściem, darując sobie przejście z nią przez tłum ludzi. Ani na chwilę nie przerywam pocałunku. Idę niemal na oślep, aż w końcu znajdujemy się w moim pokoju. Kładę ją na łóżko, ściągam buty i wchodzę na nią.

– Mason – jęczy cicho, gdy całuję jej szyję. – Mason, proszę.

– Zabiję cię, jeśli każesz mi przestać. Nie żartuję, Kinsley. Każdy sąd mnie uniewinni – warczę, wgryzając się w jejobojczyk.

– Jestem dziewicą – wydusza zsiebie.

Kurwa.

Unoszę głowę. Kinsley przygląda mi sięzawstydzona.

– Będę delikatny. – Zsuwam materiał jej sukienki, uwalniając idealne piersi. – A przynajmniej się postaram – dodaję przez zaciśnięte zęby.

Zasysam jeden sutek, a drugi łapię w dwa palce. Wolną rękę wsuwam pod majtki, wolno przejeżdżam po łechtaczce i wsuwam palec. Warczę, gdy czuję, jaka jest ciasna. Odrywam się od jej piersi i wolno schodzę w dół, aż w końcu układam głowę między jej udami. Odsuwam koronkę na bok, po czym zasysam jej cipkę. Do moich uszu dochodzi coraz głośniejszy jęk, a kiedy ponownie wkładam w nią palec, jej wnętrze wydaje się jeszczeciaśniejsze.

– Zwolnij, siostrzyczko – mruczę w jej mokrącipkę.

– Mason, nie mów tak do mnie, kiedy robisz, corobisz!

– Daj spokój, mała. – Prostuję się i nie odrywając od niej spojrzenia, uwalniam swojego kutasa. – Nie ugryzie cię – żartuję, dostrzegając jejprzerażenie.

Łapię jej nogi i rozsuwam mocno, po czym moszczę się między nimi. Wyciągam prezerwatywę z kieszeni spodni; zakładam ją szybko i naprowadzam fiuta na jej wilgotne wejście, wolno wsuwając go głębiej. Pochylam się nad Kinsley i przywieram ustami do jejust.

– Jeśli się rozluźnisz, może być nawetfajnie.

Językiem kreślę koła na jej szyi, a kiedy nie jest już tak spięta, popycham mocnobiodra.

– Kurwa! – piszczy, starając się zepchnąć mnie zsiebie.

– Hej! Już po wszystkim – szepczę jej do ucha, starając się kontrolować ruchy. – Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym cię teraz wypieprzyć, mała.

– Zrób to – mówi poważnie. Przyglądam się jej twarzy, ale ona nie żartuje. – Skoro już to robimy, chcę wiedzieć, o co tyleszumu.

– Szumu? – Śmieję się. – Nie prowokuj mnie, kotku. Naprawdę nie chcę zrobić cikrzywdy.

Wiem, że jest wstawiona, ale nie pijana. Nie pieprzyłbym jej, gdybym nie miał co do tego pewności. Mimo wszystko nawet teraz potrafi mnie prowokować i drażnić. Zapomniała jednak, że tym razem ja jestem górą. Gdy zarys uśmiechu pojawia się na mojej twarzy, Kinsley mruży oczy; tylko po to, by po chwili otworzyć je szeroko. Mój kutas wchodzi w nią w całości, poruszam się tak, jak sama tego chciała. Pieprzę ją, bo mi na to pozwoliła. Unoszę jej nogi i łączę je ze sobą, układając na swoim lewym barku. Obejmuję je ręką i ponownie wypycham biodra w jejstronę.

– Zapamiętaj, Kinsley. Jeśli chcesz się bawić z dużymi chłopcami, musisz nauczyć się zasad gry. – Wychodzę z niej i jednym ruchem odwracam na plecy. Chwytam za biodra i podciągam do góry. – Jeśli chcesz nas prowokować, możesz źle skończyć. – Spluwam na jej tyłek i wsuwam palec między pośladki. Wierci się, więc drugą ręką przytrzymuję ją mocno i w tym samym momencie nabijam ją na swojego fiuta. – A teraz pokażę ci, o co tyleszumu.

Pieprzę obie jej dziurki: palec penetruje odbyt, a kutas cipkę, a ja z przyjemnością wsłuchuję się w krzyk, który zapewne słychać nawet na parterze.

– Nawet nie wiesz, jaką mam ochotę na wypieprzenie twojego tyłka. – Ściskam mocno jej pośladek, a ona się spina. – Spokojnie, zrobię to następnymrazem.

Gdy jej cipka zaczyna zaciskać się na moim kutasie, wyciągam z niej palec i pochylam się tak, że moje usta dotykają jej karku. Przejeżdżam po nim językiem, a dłoń przesuwam na łechtaczkę, mocno zaciskając ją między palcami. Kinsley wije się pode mną, wbija twarz w poduszkę, kiedy orgazm ogarnia jej ciało. Zasysam skórę na jej plecach, bo sam nie jestem w stanie dłużej wytrzymać. Nie, kiedy jej gorące wnętrze pulsuje wokół mojegokutasa.

– Właśnie o to jest ten cały szum, siostrzyczko.

Kinsley siada po chwili, zakrywając się kołdrą. Stoję na środku pokoju i uważnie się jej przyglądam. Ktoś tu wytrzeźwiał i ma wyrzutysumienia.

– Co jest, mała?

– To nie powinno się zdarzyć – odpiera zawstydzona, jeszcze mocniej zaciskając dłonie napościeli.

– Naprawdę? – Podchodzę do niej, zatrzymując się obok łóżka. – To tak musiało się skończyć. – Pochylam się, żeby nasze twarze znalazły się naprzeciwko siebie. – Działam na ciebie tak, jak ty działasz na mnie. – Przejeżdżam językiem po jej wargach i prostuję się. – Możesz tu zostać, jeśli chcesz. Idę wziąćprysznic.

Wychodzę z pokoju, wiedząc, że kiedy wrócę, jej już niebędzie…

ROZDZIAŁ 2

Kinsley

(Teraz)

Próbuję dostać się do kuchni po coś mocniejszego, ale tłum ludzi, który zapełnia mój dom, jest przytłaczający. Wszędzie, gdzie nie spojrzę, tłoczy się masa ciał, a ich właściciele są już nieźle wstawieni. Jednak nie dziwi mnie ich stan, w końcu to ostatnia impreza przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego.

Mam mieszane uczucia co do wyboru college’u, ale rodzice nie przyjęliby żadnego sprzeciwu z mojej strony. Odkąd pamiętam, w domu mówiono wyłącznie o University Boston College, w którym na ostatnim roku uczyć będzie się mój brat, Mason. Sama myśl o częstszym spotykaniu się z nim doprowadza mnie do szału, bo mam go już absolutnie dość po spędzeniu w jego towarzystwie tegorocznych wakacji.

Wreszcie udaje mi się dotrzeć do kuchni, gdzie zastaję paczkę Masona. W jednej chwili robię obrót na pięcie, aby uniknąć konfrontacji, ale zostaję złapana załokieć.

– A gdzie to się, mała, wybierasz? – pyta mnie głęboki, od dawna znany mi głos. Ogarnia mnie złość, jak zwykle zresztą, gdy mam do czynienia z tymdupkiem.

– Wal się, Connor. – Nie obdarzam go nawet spojrzeniem. Nienawidzę go i on dobrze o tymwie.

– Mason cię szukał – oznajmia, dolewając oliwy do ognia. Mam dość swojego przybranego brata, który nie daje mi żyć.

– Patrz, a ja jego nie – warczę, próbując wyszarpnąć rękę z uścisku. – Jeszcze chwila, a cię zdzielę. Nie mam ochoty na twoje chore gierki, Connor!

– Co innego jęczałaś, gdy cię pieprzył – szepcze ostrzegawczo do mojego ucha. Zamieram, zaskoczona słowami i zbyt bliskim kontaktem. Mogę oszukiwać innych, że nie działa na mnie już Connor Branson, jednak własnego ciała nie nabiorę. Wciąż ma na mnie duży wpływ, ale prędzej umrę, niż pozwolę, aby cokolwiek miało wydarzyć się między nami. – Lubisz pieprzyć się z własnym braciszkiem, co nie, Kinsley? Jara cię ten zakazany owoc, prawda? Lubisz być niegrzeczną dziewczynką. – Czuję, jak jego zęby wbijają się w moją szyję, a moje uśpione dotąd dolne rejony ożywają. Mimo to nie mogę się temu poddać, pozostaje mi walka z tymkretynem.

Zginam rękę i robię zamach, z całej siły wbijając łokieć w jego twarde mięśnie brzucha. Nagły ból rozchodzi się aż do dłoni, ale zaciskam mocno zęby. Connor klnie pod nosem, nie spodziewał się takiego ruchu z mojej strony, co daje mi szansę na ucieczkę, bo jego dotykznika.

– Pieprz się, kutasie! – krzyczę, pokazując mu środkowy palec i usatysfakcjonowana wybiegam w tłum. Zanoszę się ze śmiechu na wspomnienie jego wkurzonej miny i mordu wymalowanego na twarzy.

– Masz przejebane, Kinsley Moore! – Słyszę ostatnie słowa Connora, ale tak naprawdę mam gdzieś, co mówi. Potrafię sama o siebie zadbać i nie boję się go ani trochę. Może i ma reputację wrednego dupka, z którym się nie powinno zadzierać, ale nie od dziś lubię testować jegogranice.

***

Leżę wygodnie z zamkniętymi oczami na jednym z leżaków przy basenie. Towarzystwa dotrzymują mi dwie laski z mojej starej szkoły. Trajkoczą bezustannie coś o tym, że w końcu uwolnią się od rodziców i będą mogły robić, co chcą. Jasne, wolności im się chce i pieprzenia bez zobowiązań. Słucham niezbyt uważnie, zaciągając się papierosem i rozkoszując jego smakiem. Nagle coś uderza w moją dłoń i otwieram ze złością oczy. Najpierw patrzę w miejsce, gdzie tli się końcówka kiepa i zalewa mnie żal, bo mogłabym zaciągnąć się jeszcze ze dwarazy.

– Masz rzucić to świństwo! – wrzeszczy z dezaprobatą Mason. Jęczę w duchu na spotkanie z nim, ale wtedy dają o sobie znać mojetowarzyszki.

– Cześć, Mason – odzywa się Ginna. Mój braciszek zerka na nią i od razu wlepia ślepia w jej sporej objętości biust. – Może masz ochotę potańczyć ze mną, pokażę ci nowe kroki. – Trzepocze rzęsami, rzucając w jego stronę zalotne spojrzenia. Widzę, że chłopak walczy sam ze sobą, więc pomagam mu podjąćdecyzję.

– No dalej. Nie daj się dłużej prosić dziewczynie, Mason. – Szczerzę się do niego, gdy zerka w moim kierunku. Przygląda mi się podejrzliwie przez sekundę, więc dodaję: – Widziałam ją w akcji, będziecie w centrumzainteresowania.

– Musimy pogadać… – Milknie, gdy kładę się z powrotem i odwracam do niego plecami. – Kurwa, doprowadzasz mnie doszału!

– Cała przyjemność po mojej stronie – rzucam od niechcenia. Mam nadzieję, iż zrozumie, że nie jestem zainteresowana rozmową znim.

Dziewczyny chichoczą, co wywołuje tryumfalny uśmiech na moichustach.

– Jesteś mi winien skręta. – Przypominam sobie, czego mnie pozbawił.

– Zapomnij, nie będziesz paliła tego świństwa. – Wciąż stoi nade mną. – Pamiętaj, że będziesz na mnie skazana przez cały najbliższyrok.

– Ja pierdolę, to jak tortura za wyrządzone ludzkości krzywdy – wypluwam z siebie, rzucając okiem na niego. Pochyla się nade mną z lubieżnymuśmiechem.

– Do usług, maleńka. – Puszcza mi oko, co wywołuje u mnie mdłości. Jedna, kurwa, jedyna letnia noc, która pozwala mu myśleć, że coś może być między nami. Nie licząc już tej sprzed dwóch lat, która była masakrycznym nieporozumieniem. Każda z nich okazała się pieprzonym błędem, za który każe mi teraz płacić. – Już nie mogę się doczekać, aż będę miał cię kolejny raz podsobą.

– Zapomnij, to już się nigdy nie wydarzy – cedzę przez zęby, nagle czując się jak wpotrzasku.

– Poczujesz mnie w sobie, siostrzyczko. – Oblizuje ordynarnie swojeusta.

– To jest obrzydliwe – szepczę, bo nie chcę, aby ktoś poznał naszą pochrzanioną tajemnicę. Wystarczy, że pieprzony dupek, Connor, zna prawdę i zapewne cała reszta tej szurniętej paczki. – Nie grzesz, palancie.

– Już dawno z tobą zgrzeszyłem – dodaje, uśmiechając się z satysfakcją. – I chętnie zrobię to kolejny raz. Powiedz tylko słowo… – Koniec zdania zawisa nad nami, gdy toczymy walkę naspojrzenia.

– Mason! – krzyczy ktoś z domu. – Kto widziałMasona?!

– Wołają cię. – Odpycham go od siebie, wprowadzając między nas potrzebny dystans.

– Czekam na ciebie na parkiecie, Mason – zaczepia go ponownie Ginna, po czym ramię w ramię odchodzi ze swoją przyjaciółką.

– Kurwa, Mason! – Słyszę za nami znajomy głos.

– Czego chcesz, Jasper? – Mój brat zwraca się dokumpla.

– Connor właśnie rozkwasza gębę Kyle’owi Mastersowi – obwieszcza, na co Mason w locie sięprostuje.

– Co znów ten kretyn powiedział? – Jego cała uwaga skupia się na Jasperze. Wykorzystuję ten moment na wymknięcie się bratu. Wszyscy dobrze wiedzą, jaki porywczy jest Connor. Ten człowiek to tykająca bomba, która miażdży wszystko wokół, gdywybucha.

– Pieprzył coś o tobie i… – Nie słyszę, co mówi dalej, bo odchodzę od nich niezauważona i postanawiam ukryć się w ogrodzie.

Idę wzdłuż dużego domu, w którym mieszkam od urodzenia, osobiście zaprojektowała go mama. Jest to minimalistyczna konstrukcja w nowoczesnym stylu z płaskim dachem. To prostota i elegancja w najczystszej postaci z przeszklonymi ścianami, które zajmują większą część budynku, przez które wpada w ciągu dnia dużo słońca. Właśnie przez nie dostrzegam poruszającego się z gracją wojownika Connora, który uchyla się przed ciosem Kyle’a. Z łatwością uderza chłopaka w prawy bok, a gdy ten atakuje po raz kolejny, blokuje jego rękę, szybkim ruchem obraca go i przygniata do podłogi. Wtedy Connor szepcze coś do ucha Kyle’owi, po czym ten energicznie kiwa głową na znak zgody, a na ustach pana dupka pojawia się tryumfujący uśmiech. Rozluźnia swój uścisk, wstaje i ostatni raz kopie leżącego w brzuch, po czym odchodzi, zostawiając pokonanego i wystawionego na pośmiewisko gapiów. Stoję w miejscu jak wmurowana, gdy chłopak się podnosi i nieoczekiwanie nasze oczy spotykają się ze sobą. Przechodzą mnie zimne dreszcze, Kyle przekazuje mi swoim spojrzeniem ostrzeżenie, po czym oblizuje pokryte krwią usta. Wywołuje to odrazę, ale chłopak uśmiecha się do mnie i posyła całusa z obietnicą, którą mam w niedalekiej przyszłości poznać. Odrywam oczy od niego i chowam się za kamienną ścianę, łapiąc łapczywie powietrze. Kurwa, co to miało być? Wiem, że Kyle potrafi być ostro popieprzony, ale nigdy nie bił się z Connorem. Obaj znani są z wybuchowości i nieraz przez to ładowali się w niezłe kłopoty. Co mogło wywołać aż taką złość w przyjacielu Masona, że tak łatwo dał się sprowokować? Każdy wie, że Connor trenuje sztuki walki i mało kto ma śmiałość z nim zadzierać.

Odganiam od siebie te myśli i postanawiam ukryć się na resztę dnia w swojej sypialni. Mam dość, czas przygotować się na zmianę otoczenia. Może w końcu będzie mi dane poznać jakąś fajną dziewczynę, z którą będę mogła się zaprzyjaźnić. W starej szkole wiecznie byłam traktowana jako szansa na kontakt z chłopakami, z którymi przyjaźnił się Mason, co szybko uświadomiło mi, że byłam przepustką dla dziewczyn z okolicy, które chciały znaleźć się w świecie Niegrzecznych Chłopców Bostonu. Każdy w mieście ich zna i traktuje z szacunkiem, mimo ich młodego wieku. Może jest to spowodowane tym, że nasi rodzice trzęsą miastem, jak i sporą częścią kraju. Jesteśmy elitą dzieciaków, które robią, co chcą i nigdy nie ponoszą konsekwencji za swoje czyny. Może dlatego każdy chce kumplować się z Masonem ichłopakami.

Ja wiecznie odstawałam od reszty, więc nie zbudowałam czegoś tak mocnego z grupą dziewczyn. Nie chciałam być traktowana jak bilet do krainy elity, dlatego z nikim nie trzymałam, przez co nie zaprzyjaźniłam się z żadną dziewczyną. Kumplowałam się z kilkoma, ale nic poza tym.

***

Niedzielny poranek zaczyna się kolejną kłótnią z Masonem. Przeklinam w duchu wszystkich świętych, którzy sprzysięgli się przeciwko mnie. Ten chłopak doprowadza mnie do szału i zapowiada się na to, że tak łatwo nie odpuści i tymrazem.

– Mama prosiła, żebym zawiózł cię do szkoły – informuje, płacąc ekipie sprzątającej za ogarnięcie domu. – Nie przyjmuję żadnych wymówek, Kinsley.

– Nie mam ochoty jechać tam z tobą – oznajmiam ze złością. – Nie chcę, aby ludzie stamtąd wiedzieli, że jesteś moimbratem.

– Co, kurwa? – Patrzy na mnie twardo, z zaciśniętą mocno szczęką. – Jesteś jedną z nas. Każdy musi wiedzieć, że należysz do nas.

– Powaliło cię, Mason! Nie należę do was i nigdy nie będę jedną z was! Nie chcę mieć nic wspólnego z tobą i twoimi kumplami! – Podnoszę głos, już ledwo się hamując. – Nigdy więcej nie łącz mnie z wami.

– Jesteś moją siostrą – zauważa, ale jego wzrok w tym samym momencie mnie obmacuje. Czuję, jak wypala na mojej skórze ślady. – Siostrą, którą pieprzyłem i liczę na więcej, Kinsley.

– Zapomnij, to był masakryczny błąd. Nie popełnię go kolejny raz. – Strzelam go w brzuch, na co on tylko się śmieje i przysuwa się zbyt blisko mnie. – Odsuń się, kretynie – nakazuję, gdy jego usta są milimetry od moich. – Ostrzegam cię, Mason.

– Nawet nie masz pojęcia, co jeszcze mógłbym ci zapewnić. – Oblizuje perwersyjnie usta, a czubek jego języka dotyka z nieopisaną przyjemnością moich warg. – Kurwa, Kinsley, pozwól mi się zerżnąć. Mogę doprowadzić cię do orgazmu tu w holu, przyszpilając do ściany i pieprząc bez opamiętania. Marzę o tym, siostrzyczko. Jedno twoje słowo, a jestem całytwój.

– Ty na serio jesteś chory. – Odpycham go od siebie, ale jest jak cholerny mur, który nie chce się ruszyć. Robię krok do tyłu, a on posuwa się za mną. Cofam się, dopóki nie uderzam plecami o ścianę. – Rozmawialiśmy o mojej przeprowadzce – przypominam mu, mając nadzieję na rozproszenie jego sprośnych myśli z moimudziałem.

– To już ustaliliśmy, Kinsley. – Wpatruje się we mnie z pożądaniem, a mnie nachodzą mdłości. – Powiedz tylkosłowo…

– Miło się tak na was patrzy, gołąbeczki, ale czas najwyższy wrzucić coś na ruszt – odzywa się ze schodów zachrypnięty Connor. – To, co zaczęliście, możecie skończyć pośniadaniu.

Zostaję uratowana przez cholernego Connora, bo Mason odsuwa się ode mnie i już nie narusza mojej przestrzeni. Wpatruje się w swojego najlepszegoprzyjaciela.

– Jak tam seks z Megan? – pyta bez ogródek przy mnie. A wtedy Connor zerka przez chwilę na mnie, a ja mam wrażenie, że dostrzegam w jego oczach tęsknotę, ale szybko dziwne odczucie znika i zostaje zastąpione mrokiem. – Zrobiłeś na złość Kyle’owi, co nie?

– Jedno, co mi się u niej podobało, to jej usta otulające mojego kutasa – mówi z satysfakcją, gdy podchodzi do Masona. Mój żołądek przeżywa konwulsje na jego pochrzanionesłowa.

– Ty tak serio? – odzywam się bez zastanowienia. Powinnam zachować to dla siebie, ale jak zwykle wychodzi wszystko naodwrót.

– Nigdy nie miałaś kutasa w ustach, mała? – pyta z nagłym zainteresowaniem Connor. – Wiesz, jestem otwarty na propozycje i mogę zostać twoim nauczycielem. – Puszcza oko, a ja pokazuję mu środkowy palec. Co zakretyn!

– Hola, hola – przerywa mu Mason. – Te kwestie związane z Kinsley są moją działką. Co nie, kotku?

– Obaj jesteście zdrowo pojebani! – rzucam z niesmakiem. – Twój kutas, Connor, nigdy nie dostąpi zaszczytu znalezienia się w moich ustach. – Nie wiem, po co wchodzę w tę ich pochrzanioną gierkę, ale taka właśnie jestem. Najpierw coś mówię, a dopiero potemmyślę.

– Za to mój ma na to duże szanse. – Szczerzy się do mnie Mason.

– Kurwa, Mason, jedna jedyna noc, która była cholernym błędem – kręcę głową, bo chcę, aby to do niego dotarło – a ty już wysnuwasz przypuszczenia, że chcę, a nawet wręcz, że potrzebuję kolejnego pieprzenia ztobą.

– Jeszcze przyjdziesz do mnie, skomląc o więcej – dodaje wciąż pewny siebie. – Nie dziś, to jutro, za tydzień lubmiesiąc.

– Zapomnij o tym. To już się nigdy nie wydarzy. – Trzymam się swojego. – Zaczynam nową szkołę. Inne otoczenie daje mi więcej możliwości i jeszcze więcej chętnych facetów. Chcę się zabawić, ale na pewno nie wliczam w tociebie.

To ewidentnie wkurza Masona, bo bez słowa odchodzi i znika w salonie. Zostaję sama z Connorem. Spoglądam na niego, bo on cały czas badawczo mi sięprzygląda.

– Czego? – pytam, zauważając jegozachowanie.

– Tygrysica z ciebie, mała – odpowiada, ale nic z tego nierozumiem.

– Możesz jaśniej? – dopytuję, marszczącczoło.

– Szkoda, że Mason był pierwszy – zaskakuje mnie swoimi słowami. – Gdybym był przed nim, pokazałbym ci, jak powinna być pieprzona kobieta przez rasowego mężczyznę. Po nocy ze mną nigdy nie nazwałabyś tegobłędem.

– Chcesz mi powiedzieć, że twój przyjaciel nie pieprzy się tak dobrze jak ty? – Wybucham śmiechem na jegoarogancję.

– Chcę powiedzieć, że jeszcze nie byłaś tak naprawdę wypieprzona, Kinsley – wyjaśnia szybko. – Ale spokojnie, nigdy nie poczujesz mnie wsobie.

– Zapomnij dupku, że kiedykolwiek bym tego chciała – wypluwam z siebie. Boże, kiedy wkroczyłam z nimi na tak porypanyteren?

Zrobili ze mnie dziwkę, która daje się każdemu posuwać. Nie wierzę w to, ale w college’u mam zamiar definitywnie się od nichodciąć.

Mijam go, a on już nie zaszczyca mnie ani słowem, więc przyjmuję to jako zakończenie naszej rozmowy. Gdy jestem przy schodach, przypominam sobie jeszcze o jednejrzeczy.

– A i mam jeszcze jedną prośbę! – wołam. Odwracam się i udaje mi się zatrzymać Connora, zanim przekroczy próg salonu. Stoi i patrzy bez wyrazu na mnie, dając znać, żebym mówiła dalej: – Nie chcę, aby ludzie na uczelni wiedzieli, że się znamy. Mason ma nadzieję, że będę z wami trzymała, ale nie zrobię tego i uświadom mu to w końcu, bo ja nie potrafię.

– Chcesz się nas wyprzeć? – pyta nagle, jakby byłzaskoczony.

– Nie o to chodzi, chcę po prostu być traktowana normalnie – wyjaśniam, choć nie wiem, czemu mu to mówię. – Mam dość bycia przepustką do was. Zresztą jesteście wszyscy chorzy i nie chcę mieć z wami nicwspólnego.

– Chcesz być pieprzona przez zidiociałych, niczego nieświadomych kretynów, co nie, Kinsley? – Kurwa, nie wierzę, że znów wracamy do tego samego tematu. – Mason ci nie wystarczy? Nie widzisz, jak za tobąlata?

– W tym właśnie problem, nie chcę Masona, ale… – W locie uderzam dłonią w usta. Mało się nie wygadałam i to jeszcze przed tymdupkiem.

– Kogo chcesz, mała? – pyta nagle bardziej zainteresowany rozmową Connor. Jego oczy błyszczą, jakby znał odpowiedź na topytanie.

– Normalnego faceta – odpowiadam, starając się brzmieć przekonująco. Oczy Connora ciemnieją i wraca jego mrok. – Po prostu liczę na pomoc z twojej strony. – Wbiegam po schodach, chcąc zakończyć tęrozmowę.

– Zapomnij, Kinsley! – woła za mną Connor. – Jesteś na nasskazana…

Zdyszana wbiegam do sypialni. Opieram się o drzwi z bijącym jak szalonesercem.

Dociera do mnie, że mam przejebane. Oni nie pozwolą mi się od siebie odciąć. Będą ciągle o sobie przypominać, a ja zostanę skazana na przynajmniej rok życia w ich cieniu. Jednak muszę znaleźć sobie przyjaciółkę, bo nie dam rady kolejnych lat przetrwać w pojedynkę, jak dotychczas. Liczę, że trafię w końcu na bezinteresowną dziewczynę, której nie będą w głowie Niegrzeczni Chłopcy Bostonu. Udaje mi się nareszcie uspokoić rozszalałe serce i myśli, które rozbudziłConnor.

***

Wymykam się z samego rana z domu, gdy pod bramę posiadłości podjeżdżataksówka.

Wiem, że Mason będzie ostro na mnie wkurzony, kiedy zorientuje się, że go nie posłuchałam. Jednak nigdy nie byłam posłuszna, robiłam, co chciałam, więc tym razem nie może być inaczej. Całe szczęście razem z mamą w piątek załatwiłyśmy transport moich najpotrzebniejszych rzeczy do akademika. Dzięki temu wszystko jest już na miejscu i czeka na moje przybycie.

W ciągu godziny udaje mi się dotrzeć na teren kampusu, który należy do college’u. Okolica wydaje się spokojna, taksówka zwalnia i zatrzymuje się. Płacę kierowcy i wraz z jedną średniej wielkości walizką staję przed ogromnym gmachem z napisem: „Główny budynek akademicki”. Rozglądam się, czując się lekko niepewnie, ale w końcu prostuję ramiona i z uniesioną głową wchodzę do środka. Wewnątrz kręci się już sporo młodych ludzi ze swoimi pakunkami. Podchodzę do pokoju, z którego wychodzi jakiś chłopak i wpada na mnie zimpetem.

– Przepraszam – mówi, ratując mnie przed upadkiem. – Mamy tu dziś niezłe urwanie głowy. – Uśmiecha się do mnie jak typowy kumpel z sąsiedztwa.

– Spoko, nic się nie stało – odpowiadam, odwzajemniając uśmiech.

– Może mógłbym ci w czymś pomóc? – pyta, nagle będąc mną bardziej zainteresowany. Jego niebieskie oczy świecą jak świetliki i dostrzegam jego psotny uśmiech. – Cholera, ale ze mnie kretyn. Zack Emerson. – Wyciąga do mnie dłoń.

– Kinsley Mo… – przerywam, gdy dociera do mnie, że chciałam podać mu swoje nazwisko. Od razu powiązałby mnie z moim braciszkiem, a tego właśnie chcę uniknąć. – Po prostu Kinsley. – Ściskam jego ciepłą dłoń. Nie wierzę, że już pierwszego dnia udaje mi się poznać całkiem fajnego chłopaka. Tak dalece innego od tych, z którymi dotychczas miałam doczynienia.

– Także, Kinsley – prostuje się Zack – kiedy mamy za sobą już najgorsze, mógłbym ci w czymś pomóc?

– W sumie to jakbyś mógł mi powiedzieć, gdzie mieści się mój budynek? – Przechylam lekko głowę i uśmiecham się do niego przyjacielsko. – Zostałam przypisana do części złotej, pokój numerjedenaście.

– Czyli musisz należeć do wyższej klasy społecznej – wypala Zack, ale szybko się reflektuje. – Przepraszam, nie chciałem, aby to tak zabrzmiało.

– Jasne, już się do tego przyzwyczaiłam. – Śmieję się z jego nagłego skrępowania. – Może moi rodzice mają kasę, ale nie przeżarła ona jeszcze mojego mózgu – żartuję, chcąc rozładować trochęsytuację.

– Dobrze wiedzieć. – Śmieje się Zack. – Wracając do miejsca, do którego chcesz się dostać. Jak wyjdziesz z tego budynku, to musisz skręcić w prawo – tłumaczy, całkowicie skoncentrowany. – Miniesz dwa akademiki, a twój budynek będzie znajdował się tuż za biblioteką, obok części rekreacyjnej z parkiem. Wyłapiesz go bez problemu, bo to jedna z trzech najnowszych i nowocześniejszych konstrukcji w kampusie.

– Dzięki wielkie za pomoc, Zack – mówię, chwytając walizkę. – Miło było ciępoznać.

– Cała przyjemność po mojej stronie – rzuca zmieszany, trąc się po karku. Gdy mam już od niego odejść, ponownie się odzywa: – Tak sobie pomyślałem, że może chciałabyś, abym pokazał ci nieco nasz kampus i okolicę. To w sumie sporo hektarów terenu, ale znam fajne miejsca i myślę, że by ci się spodobały. – Pierwszy poznany przeze mnie tutaj chłopak, który okazał się sympatyczny, więc w sumie mogę dać mu siępoderwać.

– Z miłą chęcią – zgadzam się, choć mam nadzieję, że nie uprzedzi go Mason. Jestem świadoma, że jak tylko zorientuje się, że uciekłam przed nim, znajdzie mnie i wygłosi braterską przemowę. – Wiesz, gdzie mnieznaleźć.

– Zapamiętałem, jak wszystko się tu uspokoi, to wpadnę – rzuca już pewniejszy siebie. – Do zobaczenia, Kinsley.

Macham mu na pożegnanie i kieruję się w stronę swojego nowego domu. Zaskakująco polepszył mi się humor i mam nadzieję, że szybko się to nie zmieni. W końcu czuję się wolna i nie jestem uzależniona od Masona i Connora, a przynajmniej tak sobie ciągle próbujęwmówić.

ROZDZIAŁ 3

Connor

Obserwuję w milczeniu szalejącego Masona, choć nie potrafię zdusić śmiechu. Naprawdę myślał, że Kinsley go posłucha i grzecznie wsiądzie do jego auta? Ta mała zrobi wszystko, żeby mu dopieprzyć. Nie cofnie się przedniczym.

– Mason! Jedziemy! – ponaglam go, bo robi siępóźno.

– Dorwę ją – mówi przez zaciśnięte zęby. – Jeszcze pożałuje, że sięstawia.

Kręcę głową i wychodzę z domu, nie czekając na klnącego pod nosemkumpla.

Chcę pomóc mu utrzeć nos Kinsley, ale to może poczekać. Mamy coś do zrobienia i to w tej chwili jest najważniejsze. Poza tym ona ma być tam, gdzie my rządzimy, więc nie ucieknie przed karą. Mamy tyle możliwości i nieskończoną ilość pomysłów. Przebywa w UBC, na naszym terenie, zdana na nasząłaskę.

Wsiadam do samochodu, a po chwili dołącza do mnie Mason, który od razu odpala silnik, a w radiu zaczyna lecieć Fivefold – LostWithin.

– Co chcesz z nią zrobić? – pytam go, gdy wyjeżdżamy zposesji.

– Chcę ją przelecieć. – Szczerzy się jak idiota, ale jego mina szybko poważnieje. – Poza tym chcę trochę się z nią zabawić – dodaje znaczącym tonem. – Kinsley myśli, że jest twarda. – Odwraca do mnie głowę, a w jego oczach od razu zauważam diabelskie błyski. – Chcę ją złamać. Patrzeć, jak przejmuję kontrolę nad nią i rozkoszować się jejupadkiem.

– Myślisz o tym samym co ja? – W odpowiedzi kiwa głową. – Nie jestem pewien, czy wszyscy się na to zgodzą. Nie zapominaj, że jednak todziewczyna.

– Bryan zgodzi się na pewno, z Jasperem też nie będzie problemu. Jedynie Seth może się stawiać, ale i tak będziemy mieć większość – odpowiada ze spokojem. – Dziś ustalimy wszystko, a od jutra zaczniemy wprowadzać nasz plan wżycie.

Ostatni rok szkoły należy uczcić. Kinsley Moore zapewni nam rozrywkę, jakiej jeszcze nie mieliśmy. Złamiemy ją, bo to się jej, kurwa, należy.

***

Założone przez naszych przodków stowarzyszenie – Kasta – to organizacja, o której istnieniu wiedzą wszyscy. Nawet nowe dzieciaki rozpoczynające swoją przygodę w tym miejscu. Jednak nikt nie ma pojęcia, co tak naprawdę się tu dzieje i jak głęboko sięgają wpływy każdego z jej członków. W naszych szeregach znajduje się wielu, ale mimo to rządzi tylko nasza piątka. Pozostali nie biorą czynnego udziału w spotkaniach. Są naszymi oczami i uszami, ich zadaniem jest dopilnowanie wszystkiego, na czym nam zależy i co jest niezbędne do naszegofunkcjonowania.

Główna siedziba mieści się w piwnicy opuszczonego budynku, niedaleko uczelni, który od dawna należy do nas. Nawet jeśli ktoś wejdzie do środka, nie odważy się zejść na dół.

Razem z Masonem pojawiamy się ostatni na miejscu. Dwie pochodnie, umieszczone na przeciwległych ścianach, dają niewielkie światło, w którym zobaczyć można jednak białe włosy Bryana. Dołączamy do reszty, każdy czekał zniecierpliwiony na pierwsze spotkanie klubu, w końcu nadszedł tenmoment.

– Musimy zająć się pierwszoroczniakami – zaczynam poważnie, przechodząc do sedna sprawy. – Kto bierze stypendystów? – Zerkam na moich towarzyszy. Choć dostrzec mogę jedynie zarys ich twarzy, wiem, że żaden z nich nie ma na to ochoty. – Nodalej!

– Miałem ich w tamtym roku. W tym się na to nie piszę – odzywa się stanowczo Seth. – Nie zmusicie mnie do tego. Niech Mason ichweźmie.

– Nie ma, kurwa, takiej opcji! Chcę złotysektor!

– Miałeś go w tamtym roku! – krzyczy Bryan.

– Wystarczy! – Podnoszę głos. – Jasper, ty bierzesz sektor stypendystów. – Ten tylko kiwa głową na zgodę, co wywołuje we mnie uczucie ulgi. Wszystko mu jedno, kogo będzie miał pod sobą. I w przenośni, i dosłownie. – Bryan, do ciebie należy sektor biały. Mason, ty masz niebieski. Zostaje czerwony i złoty. – Patrzę wyczekująco na Setha, on jedynie wzrusza ramionami, dając mi znać, że jest mu to obojętne. Oba sektory są cenne. – Ty maszczerwony.

Jasper wstaje i wyciąga ze skrzynki butelki piwa. Rozdaje je, a gdy znów zajmuje swoje miejsce, zerkam wymownie na Masona. Ten od razu łapie, że czas najwyższy na drugi temat obrad. Czeka nas właśnie najcięższaprzeprawa.

– Chcemy, żeby dołączyła do nas mojasiostra.

Seth krztusi siępiwem.

– Nie ma, kurwa, takiej możliwości! Nie przyjmujemy kobiet. A nawet gdybyśmy je przyjmowali, to na pewno nie takie wredne suki jak Kinsley! Jak chcesz ją znowu przelecieć, to zrób to bez naszejpomocy!

Obaj podrywają się do góry w tym samym momencie, a ja już wiem, że nie będzie łatwo. Jasper staje między nimi, a Bryan wybucha śmiechem, po czym, nie zwracając uwagi na pieprzoną walkę kogutów, wraca do swojego piwa.

Seth nie znosi Kinsley od kiedy pamiętam. Gdy tylko do nas dołączył, a ta mała była jeszcze dzieckiem, kłócili się prawie za każdym razem. Teraz po prostu schodzą sobie z drogi, a gdy nie jest to możliwe, rzucają w siebie stertą wyzwisk. Ten, kto uważa, że od nienawiści do miłości jeden krok, z pewnością nie wie, o czymmówi.

– Czekajcie! W jakim charakterze ma ona niby dołączyć? – Głos zabiera Bryan. – Bo ciężko mi uwierzyć, że akurat będzie dla nas donosić. Ona nawet nie kiwnie palcem, żeby coś zrobić. Prędzej nas pogrąży przy pierwszej lepszej okazji, niż stanie po naszejstronie.

Seth trochę się rozluźnia, gdy dociera do niego, że Kinsley będzie nasza na innychzasadach.

Zerka na mnie pytająco, co zauważa Mason, który od razu zaczyna się szczerzyć.

– Będzie naszą… maskotką – odpowiadam zadowolony, bo od dawna na toliczyłem.

– Chętnie bym się nią zajął – szepcze pod nosemBryan.

– Spierdalaj od mojej siostry! – wścieka sięMason.

– Kurwa! Stary! Sam chcesz to zrobić! Poza tym to nie jest twoja siostra. Gdyby nią była, uznałbym cię za największego pojeba, jakiegoznam.

– Dobra. Niech wam, kurwa, będzie. Ale nie biorę udziału w niczym, co jest z nią związane. – Seth się poddaje, co otwiera nam drogę.

Kiwam głową, po czym opróżniam z satysfakcją butelkę. Jest jeszcze sporo kwestii, które musimy ustalić, ale te najważniejsze są już za nami. Choć nie miałem w planie brać złotego sektora, uznałem, że to może być niezła zabawa. Będę miał dzięki temu oko na Kinsley. Bogate dzieciaki zrobią wszystko, żeby wkupić się w nasze łaski, więc nie będzie problemu ze znalezieniem kogoś, kto będzie dla nas jejpilnował.

***

Elekt to dom, w którym mieszkamy z resztą przywódców Kasty. Niektórzy nazywają ten budynek czarnym sektorem, w którym organizowane są najlepsze imprezy na kampusie, a co dzieje się tutaj, zostaje w murach tego miejsca. Cała bryła zbudowana jest z czarnego betonu, w który ze smakiem wkomponowano ogromne szklane ściany. Pokoje członków znajdują się na pierwszym piętrze, dając nam schronienie i potrzebną prywatność. Miejsce to jest drugim nowoczesnym budynkiem wybudowanym na terenie kampusu i zapewnia nam wiele wygód, które należą się jedynie wybranym. Choć nie różni się wielkością od pozostałych, zamieszkuje go tylko nasza piątka. Nikt bez naszej zgody nie ma prawa tu wejść. To nasze królestwo, w którym rządzi Kasta.

Wbiegam na górę i idę prosto do swojej sypialni. Jest już późno, a jutro czeka mnie pracowity dzień. Odpuszczam małą imprezę, jaką zorganizował Mason. Biorę szybki prysznic i wchodzę do łóżka, ignorując stłumiony dźwięk muzyki dochodzący z dołu. Gdy tylko zamykam oczy, ktoś bez pukania wchodzi do mojegopokoju.

– Kimkolwiek jesteś, wypierdalaj!

– To ja, Ava. Stęskniłamsię.

Powoli unoszę powieki. Księżyc przedzierający się przez lekko zasłonięte okno oświetla ciało półnagiej dziewczyny, która wolnym krokiem podchodzi dołóżka.

Ubrana w seksowną, czerwoną bieliznę wchodzi na materac, po czym siada na mnie okrakiem. Pochyla się nade mną z figlarnym uśmiechem, a gdy jest wystarczająco blisko, łapię jej szyję, zaciskając na niej z przyjemnością palce. W ciągu sekundy zamieniam nasze pozycje i to teraz ja góruję nad nią. Ava patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami. Próbuje odsunąć moją dłoń, ale jest zbyt słaba, żeby poruszyć choćby jeden palec. Rozbawia mnie to, bo weszła w samą paszczę lwa, a ja mogę z łatwością jąrozszarpać.

– Co ty sobie, kurwa, wyobrażasz?! – warczę na nią, po czym trochę poluźniam uścisk.

– Nie widzieliśmy się całe wakacje. Myślałam, że się ucieszysz – tłumaczy się nagle przerażona. – Przepraszam, chciałam się tylko… przywitać.

Gdy sypiasz z kimś więcej niż raz, ta osoba może źle zrozumieć twój stosunek do niej. To nauczka dla mnie. Avę przeleciałem kilka razy, więc uznała, że ma u mnie specjalne względy. Co więcej, straciła ze mną dziewictwo.

– Nikt do mnie nie przychodzi, gdy mu na to nie pozwalam. Więc jeśli chcesz się pieprzyć, idź do Jaspera, lubiblondynki.

– Pragnę ciebie – mówi cicho, poruszając przy tym sugestywniebiodrami.

– A ja pragnę sięwyspać.

– Connor, proszę – mruczy, ocierając się z pożądaniem o mnie. – Z nikim innym tego nie robiłam. Nie chcę nikogo innego próczciebie.

Przyglądam się dziewczynie przez chwilę. Choć nie powinienem tego robić, odwracam ją na brzuch i unoszę wysoko jej biodra, dzięki czemu dostaję idealny widok na krągłe pośladki. Łapię za materiał koronkowych majtek i rozrywam go jednym szarpnięciem. Ava wypina się jeszcze mocniej, a jej oddech staje się poszarpany. Ściskam mocno oba pośladki, na co piszczy zaskoczona. Nieśpiesznie uwalniam swojego kutasa z bokserek i naprowadzam go na już mokrą cipkędziewczyny.

Wchodzę w nią wolno, uświadamiając sobie, że mówiła prawdę. Z nikim innym nie była, całe pieprzone wakacje czekała na ten dzień. Nie wiem, czy bardziej mi to schlebia, czy wkurwia. To już ostatni raz. Przytrzymuję ją, gdy zaczynam poruszać się szybciej. Moje podbrzusze za każdym razem odbija się od jej tyłka, a dźwięk uderzających o siebie ciał roznosi się echem po całej sypialni. Chcę mieć to za sobą, jakbym robił coś, czego nie lubię. Pieprzę ją coraz mocniej, ignorując krzyk, w którym ból miesza się z przyjemnością. Jednak udaje się jej dojść przede mną. Wychodzę z niej i ciągnę szorstko za włosy. Nie mam ochoty na zakładanie pierdolonej gumki, więc przyciągam głowę Avy do mojego kutasa. Patrzy na mnie przerażona z szeroko otwartymi oczami, ale zanim zdążę się wkurwić, bierze go do ust. Mam to w dupie, że nigdy tego nie robiła. Poruszam stanowczo jej głową, gdy sama nie jest w stanie wziąć go głębiej. Krztusi się, co po prostu ignoruję, teraz przyszła pora na moją przyjemność. W końcu spuszczam się w jej usta, przytrzymując mocno długie włosy, żeby przypadkiem nie odsunęła się za wcześnie. Gdy kończę, wysuwam się z jej buzi i czekam, aż wszystko połknie. Spogląda na mnie, oblizując usta, co nawet mi siępodoba.

– Zabieraj się – mówię beznamiętnie, chcąc się jejpozbyć.

– A nie mogłabym tu zostać na noc? – pyta z nadzieją. Naprawdę popełniłem kurewskibłąd.

– Ava, wypierdalaj, zanim wytrącisz mnie z równowagi – warczę wściekły, co szybko przynosiefekt.

Minutę później zostaję w końcu sam. Tym razem zamykam drzwi na klucz i kładę się z powrotem dołóżka.

***

Razem z Masonem wchodzimy do głównej sali gimnastycznej, w której zgromadziła się już nasza grupa, a także grupa Kinsley. Przyglądamy się jej, gdy rozmawia rozluźniona z dwiema dziewczynami. W końcu nas zauważa i uśmiech znika jej z twarzy. Ma na sobie krótkie szorty i podkoszulek opinający zgrabne ciało. Zajęcia koedukacyjne to idealny moment na przedstawienie dziewczynie naszych planów. Pierwszy dzień szkoły polega głównie na integracji, dlatego trener nie wymaga od nas specjalnychćwiczeń.

– Dobierzcie się w trzyosobowe grupy. Dziś tylko się porozciągamy – poleca, po czym siada na ławce.

Szturcham łokciem Masona i daję mu znać, że czas na nas. Nie zwlekamy ani chwili dłużej i podchodzimy ramię w ramię do Kinsley. Gestem głowy przeganiamy dziewczyny, które z niąrozmawiają.

– Cześć, siostrzyczko. – Mason staje za nią. – Porozciągamy sięrazem?

– Nie, spieprzajcie. – Chce odejść, ale łapię ją za biodra i popycham w stronę Masona. Przyszpilam ją do niego swoim ciałem. – Czego chcecie? – warczy wściekła, a jej oddechprzyśpiesza.

– Pogadać – odpowiadam z szerokim uśmiechem. – Zostałaśwybrana.

– Wybrana? O czym ty pieprzysz? Puść mnie, bo zacznękrzyczeć!

– Dołączysz do nas, Kinsley. Dołączysz do Kasty – mówię wolno, obserwując złość i zaskoczenie malujące się na jejtwarzy.

– Nigdy w życiu! – Wyrywa mi się, ale Mason od razu ją łapie i przyciska do siebie. – Przysięgam, że naprawdę zacznę krzyczeć, jeśli natychmiast mnie nie puścicie! Jesteściepojebani.

– Krzycz. Nie ma tu nikogo, kto by ci pomógł. Choćby piśnij, a trener uda, że ma ważny telefon i wybiegnie. Wiesz, dlaczego, mała? – Zbliżam swoją twarz do jej twarzy. – Bo my jesteśmy tu pierdolonymprawem.

– Powiedziałam nie – odpiera ostro. Czuję, jak jej ciało się spina. Kurewsko mi imponuje, bo mimo że dobrze wie, że nie ma z nami szans, walczy. Nie poddaje się i wciąż gotowa jest na stoczenie z nami batalii. Choć przewaga bezapelacyjnie znajduje się po naszejstronie.

– A ja powiedziałem, że do nasdołączysz.

– Po moim trupie. Nie chcę mieć z wami nicwspólnego.

Zerkam na Masona, który szczerzy się zadowolony. Obserwuję, jak jeszcze mocniej dociska jej ciało dosiebie.

Ma satysfakcję, bo może z premedytacją czerpać przyjemność z tak bliskiego kontaktu z nią.

– Porozciągamy się, siostrzyczko? – szepcze do jej ucha, a ona zaczynadrżeć.

– Zablokuj jej ręce, lubi uderzyć z łokcia – mówię poważnie, a kiedy Kinsley jest unieruchomiona, w jej oczach nie dostrzegam strachu. Jest twarda. Złamanie jej będzie prawdziwąprzyjemnością.

– Puść mnie, ty złamanykutasie!

– Nie powinnaś tak mówić do starszego brata. – Mason udajeobrażonego.

– Nie jesteśmy prawdziwym rodzeństwem! Nie zapominaj, kretynie!

– Dlatego możemy siępieprzyć.

Łapię jej brodę i zmuszam, żeby patrzyła prosto namnie.

– Przygotuj się, Kinsley. Zamierzamy się z tobązabawić.

Mason ją puszcza, a ona od razu odchodzi. Jeśli myśli, że może od nas uciec, jest w wielkim błędzie. Będzie nasza, czy tego chce, czy nie. Zerkam na przyjaciela, który właśnie poprawia sobie kutasa. Kręcę głową zdezaprobatą.

– Ja wczoraj nie zaliczyłem – komentuje jakby się usprawiedliwiał, co wywołuje u mnieśmiech.

***

Do domu wracam ostatni. Jasper i Seth oglądają telewizję, a Mason z Bryanem grają w bilard. Gdy zamykam za sobą drzwi, wszyscy spoglądają na mnie wyczekująco. Miałem sprawdzić, czy rekruci ze złotego sektora mają dla mnie jakieś informacje dotyczące Kinsley. Nieśpiesznie ściągam kurtkę i buty, po czym przechodzę do kuchni i wyciągam piwo z lodówki. Wracam z nim do salonu i rozsiadam się wygodnie wfotelu.

– Podobno koło naszej małej kręci się Zack Emerson. Jeden z informatorów zauważył, że oprowadzał ją po terenie – mówię spokojnie, po czym zerkam na Masona. – Chyba ktoś ci zagraża.

Widzę, jak się spina. Nie lubi, gdy ktoś ma zakusy na to, czego on pragnie. Sam czuję się w pewnym sensie zazdrosny, że miał pierwszy pod sobą Kinsley. Może i odrzuciłem ją lata temu, ale jak tylko zaczęła dojrzewać, a jej ciało nabierać kształtów, zwróciła na siebie uwagę. Kurwa, nie tylko moją, bo większości facetów.

– I tak by mu nie dała! – Śmieje się Bryan. – Szybciej rozłożyłaby nogi przedSethem.

– Nawet bym jej, kurwa, nie dotknął – oburza sięSeth.

– Gdyby chciała się z tobą pieprzyć, nawet sekundy byś się nie zastanawiał – komentuje Mason, sprawdzając go. – I w dupie miałbyś to, że jej nielubisz.

Seth w odpowiedzi wzrusza ramionami, potwierdzając tym, że to może być prawda. Kinsley jest seksowna, więc nawet jemu bystanął.

– Żaden z was nie ma szans – drwi Jasper. Staje pośrodku salonu. – Ty – pokazuje palcem na Masona – miałeś szczęście, bo Kinsley wypiła za dużo. I wszyscy dobrze wiemy, że to nigdy więcej się nie powtórzy. – Odwraca się w stronę Setha i uśmiecha krzywo. – Ciebie nienawidzi, zresztą tak samo jak Connora, od którego ucieka od zawsze. – Na koniec zostawia Bryana. – Z tobą nawet nie rozmawia.

– Czyli tylko ty masz szanse? – Unoszę brwi, a Jasper kiwagłową.

– Mam u niej czystąkartę.

– Tak samo jak ja – wtrąca Bryan. – Mogę ją przelecieć i nie będzie to dla mnie problem – dodajepewnie.

– Ja ją zaliczę – wtrąca Mason. – Mogę się założyć, że uda mi się to przedwami.

– Proponuję zakład – mówi Bryan. – Który z nas pierwszy ją zaliczy, dostanie od pozostałych po dwadzieścia tysięcy.

Obserwuję, jak reszta się zastanawia. Osiemdziesiąt tysięcy za zaliczenie Kinsley Moore? Cóż…

– Wchodzę – odzywam się pierwszy. Byłbym idiotą, gdybym odrzucił okazję połączenia pożytecznego z przyjemnym.

Reszta jedynie kiwa głową, choć Seth robi to niechętnie. Dobrze wie, że trudno będzie mu nawet złapać ją za tyłek, żeby nie dostać wmordę.

Zerkam na zegar, który wskazuje, że do pierwszych walk w tym sezonie zostały czterygodziny.

Dopijam szybko piwo, po czym biegnę na górę, żeby wziąć zimny prysznic i trochę się rozbudzić. Bryan w tym czasie ma sprawdzić listę wszystkich chętnych zawodników. Nie bierze udziału w zawodach, dlatego to on zawsze zajmuje się organizacją. Zbiera pieniądze z zakładów i rozlicza się z chłopakami. Jest głową całego wydarzenia i jeszcze nigdy nienawalił.

Po godzinie wychodzę z sypialni, zmierzam od razu na dół, żeby trochę potrenować przed wyjściem. W siłowni jest już Mason, który właśnie wali w worek treningowy. Obejmuje go i odwraca się domnie.

– Walczysz z Kyle’em? – W odpowiedzi kiwam głową. – Sam chętnie bym mu dopierdolił. Nie wierzę, że chce dobrać się do Kinsley. A jeszcze trudniej uwierzyć mi, że dlatego mu wpierdoliłeś. – Rzuca mi oskarżycielskiespojrzenie.

– Ona jest nasza, Mason. Nie zapominaj o tym. Kyle nie ma pieprzonego prawa jej dotknąć – mówię ostro i podchodzę do drugiego worka. Samo wspomnienie tego kretyna wyprowadza mnie z równowagi. – Jeśli ktoś ma już ją pieprzyć, to któryś znas.

Zaczynam trening, wyobrażając sobie przed sobą gębę tego kutasa. Nie robię tego po raz pierwszy. Od zawsze go nienawidzę. Kiedy jeszcze chciał do nas dołączyć, miałem okazję się mu przyjrzeć. Nic mi w nim nie pasowało, jest dziwny. Niebezpieczny na swój chorysposób.

***

Na miejscu zebrał się już dość spory tłum. Nie każdy ma pojęcie o tych walkach. Zaproszeni dostają wiadomości z dokładną godziną i dniem spotkania. Jednak zawsze odbywają się w tym samym miejscu – na obrzeżach miasta. Kiedyś były tu stare fabryki, w których pracowały tysiące ludzi z nizin społecznych, teraz to nasz teren. Idealny na urządzenie naszych zawodów i szalonych imprez. Nikt tędy nie przejeżdża. To miejsce zapomniane nawet przez samego Boga. Miejsce, które jest naszymkrólestwem…

– Kto rozpoczyna? – pytam Bryana, który siedzi na jednym z krzeseł przy prowizorycznym ringu.

– Kevin Grence i Gabe Trust. Później wchodzi Jasper i Tom Broomger. – Podaje mi listę, żebym doczytał resztę. W tym czasie sam przygląda się dziewczynom stojącym niedaleko nas. – Chyba muszę się odstresować – stwierdza zamyślony.

– Śmiało. Mamy prawie godzinę – odpowiadamrozbawiony.

– Pamiętasz imprezę urodzinową Masona dwa lata temu?

Jakbym mógłzapomnieć?

We dwóch posuwaliśmy śliczną brunetkę, której imienia żaden z nas już nie pamięta. To była jedna z najbardziej pochrzanionych imprez, jakiezorganizowaliśmy.

– Naprawdę, Bryan? Teraz o tym myślisz? – Śmiejęsię.

– Lubię perwersję i ryzyko. – Szczerzy się szeroko i wstaje z krzesła, po czym podchodzi do dwóch dziewczyn, które ani na chwilę nie spuszczają z nasspojrzenia.

Nie wierzę, że to robię, ale kiedy ruszają we trójkę w stronę ruin, idę za nimi. Po chwili staję obok Bryana, który obserwuje całujące siędziewczyny.

– Poradziłbym sobie sam, ale miło, żedołączyłeś.

W odpowiedzi parskam śmiechem, ale nie komentuję tego. Moje myśli skupiają się na dwóch ślicznotkach, które z każdą kolejną chwilą robią się coraz odważniejsze. Brunetka wkłada dłoń w spodenki rudej, a ta odchyla głowę, pozwalając kąsać się koleżance po szyi. Poprawiam kutasa w spodniach, Bryan długo nie wytrzymuje i robi dokładnie tosamo.

Ruda kładzie się na betonie, a brunetka zawisa nad nią. Podciąga jej bluzkę i odsłania małe, ale kształtnepiersi.

– Chcę rudą – informuje mnie mójprzyjaciel.

Zgadzam się, bo druga wygląda na bardziej zadziorną. Bryan natomiast lubi uległe kobiety, które zgodzą się na wszystko, co ma ochotę im robić. Jest pieprzonymperwersem.

Podchodzę i podaję dłoń brunetce. Popycham ją na ścianę i odwracam tyłem do siebie. Z kieszeni spodni wyjmuję prezerwatywę, rozrywam opakowanie zębami i zakładam szybko gumkę. Podciągam skórzaną sukienkę, przesuwam pasek stringów na lewy pośladek i wchodzę w nią silnym pchnięciem. Dociskam ją do zimnego betonu, a w tym samym momencie głośny pisk rudej roznosi się po pustej przestrzeni. Zerkam przez ramię i uśmiecham się szeroko, widząc dziewczynę ze związanymi rękoma, które Bryan skrępował swoim paskiem i zaczepił go na jednym z wystających ze ściany metalowym drucie. Gdy unosi jej nogi i mości się między nimi, odwracam głowę. Mason musiał dobrać się do sprzętu grającego, bo po terenie dudni jeden z jego ulubionych kawałków, Skillet – Awake and alive.

– Czas na nas, Bryan!

Po chwili głośne jęki dziewczyn przygłuszają muzykę. Nie lubię szybkiego seksu, ale nie zawsze mam czas na grę wstępną. Teraz kurewsko sięśpieszę.

Gdy kończymy, zostawiamy dziewczyny, które pewnie długo będą dochodzić do siebie, szczególnieruda.

– Od razu, kurwa, lepiej – mówi zadowolony Bryan, zapinającpasek.

– Dlatego nie wygrasz naszego zakładu, jesteś zbyt popieprzony, stary – rzucam rozbawiony. – No chyba że będziesz udawałnormalnego.

– Nie mam zamiaru udawać. Dziewczyny lubią ostry seks, a ja nie uznaję żadnegoinnego.

Po tych słowach rozdzielamy się. On wraca na swoje miejsce, a ja dołączam do resztychłopaków.

– Gdzie byliście? – pyta mnieMason.

Uśmiecham się szeroko, co jest odpowiedzią, którą rozumie każdy z nas. Siadam na ławce, a w tym samym momencie na ring wchodzą Kevin i Gabe. To drugoroczniacy z równymi szansami. Z tego, co zauważyłem, większość postawiła na Kevina, bo jego postura wydaje się mocniejsza. Pozory jednak często mylą. Z naszej piątki to Seth wydaje się najbardziej napakowany. Bryan znów, choć umięśniony, jest szczupły. Można by było uznać, że ma najmniej siły. Prawda jest jednak taka, że nie bierze udziału w walkach, żeby kogoś nie zabić. Jest… inny.

Walka szybko się kończy, tak jak się spodziewałem, Gabe nokautuje Kevina.

– Obaj chcieli do nas dołączyć w tamtym roku – informuje mnieJasper.

– Pamiętam. Miejmy lepiej ich na oku. Idź, twoja walka zaraz sięzacznie.

ROZDZIAŁ 4

Kinsley

Wchodzę przez dwuskrzydłowe drzwi budynku, który będzie moim domem przez najbliższe czterylata.

W holu zauważam dwie wystrojone dziewczyny z ożywieniem o czymś rozmawiające, ale gdy tylko mnie dostrzegają, zaczynają szeptać, co rusz na mnie zerkając. Jakby wiedziały coś, o czym ja nie mam pojęcia. Posyłam im wymuszony uśmiech, a one marszczą zabawnie brwi. Słyszę, jak jedna z nich fuka pod nosem, kiedy je mijam, ale ignoruję jej zachowanie. Nie dam się sprowokować już pierwszego dnia. Wyciągam z torebki kartkę i sprawdzam numer swojegomieszkania.

Staję przed windą, ale postanawiam ostatecznie dostać się na pierwsze piętro schodami. Klatka okazuje się pusta, co pozwala mi niezauważenie dotrzeć pod drzwi z numerem „11”, nasłuchuję przez chwilę, czy coś dociera zza nich, ale panuje tam całkowitacisza.

– Musisz być naszą współlokatorką. – Zaskakuje mnie głos za plecami. Obracam powoli głowę i dostrzegam przed sobą dwie dziewczyny.

– Mieszkacie pod jedenastką? – pytam, a gdy brunetka uśmiecha się, dodaje mi to nieco odwagi. Nie poznaję siebie, zawsze jestem bardziej śmiała.

– Tak, jestem Mia. – Wyciąga do mnie dłoń, a ja nią potrząsam. Jej lśniące czekoladowobrązowe włosy najbardziej przyciągają uwagę. Choć jej ciało wydaje się filigranowe, jest smukłe i zaokrąglone w odpowiednich rejonach. Jednak to piersi stanowią największy powód zazdrości wśród dziewczyn, z koszulką idealnie je opinającą i pięknie prezentującą głębokie wcięcie w dekolcie. – A to Laura. – Z drugą dziewczyną również witam się przyjaźnie, choć traktuje mnie z dystansem. Ona natomiast ma włosy koloru rudego, a na zgrabnym nosie ślad piegów. Na pewno jest niewiele wyższa ode mnie i Mii, ale jej nogi wydają się sięgać nieba. Z całą pewnością nigdy nie narzekały na brak zainteresowania u płci przeciwnej.