Bajki arabskie nie tylko dla dorosłych - Kass Georges - ebook + książka

Bajki arabskie nie tylko dla dorosłych ebook

Kass Georges

3,2

Opis

Dwadzieścia opowieści o zwierzętach, które, jak na bohaterów bajek przystało, zachowują się jak ludzie. Autor zastosował tu konwencję baśni, mającą wielowiekową tradycję w piśmiennictwie arabskim.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 78

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,2 (5 ocen)
1
1
1
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Projekt okładki i rysunki:

Sylwia Mazur

Portret autora na okładce

Tom Kass

Skład komputerowy i łamanie

Agencja Wydawnicza „Siódemka”

Piotrków Trybunalski

Włodzimierz Ibron

Stanisław Stępień

Copyright by

Wydawnictwo Akademickie

DIALOG

ISBN (ePub) 978-83-8002-265-2

ISBN (Mobi) 978-83-8002-269-0

Wydawnictwo Akademickie DIALOG

00–112 Warszawa, ul. Bagno 3/218

tel./fax 022 620 87 03

e–mail: [email protected]

www.wydawnictwodialog.pl

Skład wersji elektronicznej:

Virtualo Sp. z o.o.

Słowo wstępne

Autor tych opowiadań jest Syryjczykiem. Urodził się w roku 1955, do 1979 przebywał w rodzinnym Aleppo, potem przyjechał na studia do Polski. W  Polsce przebywa do dnia dzisiejszego. Prezentowane tu opowiadania zostały wybrane z dwóch wydanych w 1978 i 1979 roku oraz trzech przygotowanych do druku zbiorów opowiadań Georgesa Kassa.

Wydawcy i autor nazywają zbiory opowiadaniami dla dzieci. Jak wszystkie opowiadania o zwierzętach i te są przeznaczone głównie dla dzieci, ale również jak każde opowiadania o zwierzętach czytać je będą wszyscy. Bajka o zwierzętach była najpopularniejszą formą literacką od zarania dziejów ludzkości. Przypomnijmy grecką tradycję Ezopa, indyjskie zbiory Hitopadesi i Pańczatantry. Jest rzeczą niezwykle interesującą, że bajka zwierzęca dotarła do świata islamu (i do świata arabskiego) z obu tych kręgów kulturowych. Najstarsze bajki arabskie o zwierzętach wiążą się z postacią mędrca Lukmana, który jako żywo przypomina Ezopa. Czytelnik polski może ten sąd zweryfikować zaglądając do fragmentów przełożonych przez J. Sękowskiego. Czy zbieżność między Ezopem a arabskim Lukmanem jest przypadkowa, czy też mamy do czynienia z zapożyczeniem — trudno stwierdzić. Jeśli natomiast chodzi o bajki indyjskie, to z całą pewnością wiemy, że zostały przeniesione do świata muzułmańskiego dzięki pośrednictwu syryjskiemu i perskiemu. Zislamizowany Pers Ibn al-Mukaffa, przełożył w połowie VIII wieku zbiór Pańczatantra nazywając go od imion dwu szakali protagonistów Kalilą i Dimną. Ten zbiór zrobił oszałamiającą karierę na całym świecie, po Biblii został przełożony na największą liczbę języków. Później w kulturze islamu bajka zwierzęca uległa znamiennym przekształceniom, bo pojawiła się w literaturze, już niejako utwór, który można by umieścić w kategorii bajek, lecz została przeniesiona do gatunku anegdoty, pouczającej opowieści. Tak właśnie bajka zwierzęca wygląda w zbiorze Al-Dżahiza (zm. 869) zatytułowanym Kitab al-hajawan (Księga zwierząt) czy Ad-Damiriego (zm. 1405) pod tym samym tytułem. Tu opowieść o zwierzętach staje się pretekstem do wyłożenia całej wiedzy humanistycznej ówczesnego świata. Dopiero „Tysiąc i jedna noc” powstała w X w., a ostatecznie zredagowana około wieku XIV znów powraca do wzorów zewnętrznych, niearabskich acz muzułmańskich w bajce zwierzęcej.

Georges Kass również do tej tradycji nawiązuje. Widać jednak, że ma za sobą wiedzę tych kilku tysięcy lat rozwoju bajki, co więcej wiedzę współczesnego pisarza, żyjącego w zupełnie innym środowisku. I choć podobnie jak Kalila i Dimna jego bajki mają tkwić w materii politycznej, to różnica jest znamienna. O ile Kalila i Dimna poucza, jak być dobrym władcą, jak się wystrzegać przywar, to bajki Kassa szydzą z wielkich tego świata. Kass pokazuje niedorzeczność, okrucieństwo i bezsens, jaki się zakrada w naszych czasach na najwyższe poziomy sprawowania władzy.

Taka jest już pierwsza bajka o sowie i modliszce. Kass nie poucza władców, że z silnym przeciwnikiem należy się liczyć, ale bezlitośnie oskarża asekuranctwo władców nieliczących się z losem poddanych.

Gorzka to lektura, ale też gorzkie są doświadczenia ludzi w dzisiejszym świecie, ludzi zmuszonych do cierpienia pod bezlitosną władzą, która raz nazywa się komunizmem, raz socjalizmem, raz demokracją. A zawsze jest tak samo samolubna i bezwzględna.

Życzę Państwu przyjemnej lektury.

Janusz Danecki

Zmiana

Rozdział pierwszy

W pewnym z miast zamieszkałych przez szarańczę, a pozostającym pod opieką Sowy, żyła szarańcza życiem szczęśliwym, w pewnym sensie. Należało, co cesarskie — oddać cesarzowi; każdego dnia szarańcza dawała królowej Sowie trzy szarańcze, a ona zjadała jedną po drugiej. Dzięki temu jej opieka rozciągała się nad miastem — a przynajmniej tak się to nazywało.

Owego ranka przywędrowała do miasta zielona modliszka i zaatakowała pierwszą napotkaną szarańczę. Połamała silnymi szczękami, po czym przełknęła kawałek po kawałku. I utrwalił się następujący stan rzeczy: każdego dnia trzy szarańcze dla Sowy, aby zapewnić dalszą opiekę, a czwarta dla modliszki, ponieważ nikt ich nie ochraniał.

Mieszkańcy szarańczego miasta zebrali się i zadecydowali, że do Sowy uda się delegacja starszyzny, przekaże jej trzy szarańcze na obiad i zażąda ochrony, ponieważ to jej płacą za opiekę.

Rozdział drugi

Delegacja miasta szarańczy wkroczyła przed oblicze królowej Sowy, gdy tylko ta skończyła pożerać ostatnią szarańczę z przydziału na ten dzień. Do przodu wystąpił najstarszy członek delegacji; powitał władczynię łzami, zamiótł skrzydłami ziemię i przemówił:

— Pani nasza, Szacowna Królowo! Oto przybyła do naszego miasta krwiożercza bestia sama siebie nazywająca modliszką; przybyła rankiem i pożarła pierwszą szarańczę jaką zobaczyła. Ona nas zniszczy, o Pani nasza, nie zostawi nas w pomyślności, do jakiej nas przywiodłaś, o Pani i Królowo naszych serc i naszego życia!

Królowa wykrzyknęła wzburzona:

— Ależ ona rzuca mi wyzwanie! I kradnie moje pożywienie! Po czym, aby poprawić wrażenie, dodała:

— Chciałam powiedzieć, że ona rzuca mi wyzwanie i niszczy szczęście mojego ludu. Wiele poniosłam ofiar, zanim mój lud osiągnął to, co osiągnął. Jak to? Przychodzi taka modliszka i codziennie zjada szarańczę? Jak to możliwe? Jutro rozpatrzę tę sprawę.

Starszyzna oddaliła się, a każdy z nich był przekonany, iż modliszka dokona żywota w dziobie wszechmocnej Królowej Sowy.

Rozdział trzeci

Następnego dnia po wizycie delegacji u królowej Sowy, modliszka nie pokazała się w mieście; minął dzień szczęśliwy, o jakże szczęśliwy! Wszyscy spali spokojnie dziękując losowi za obecność Sowy i jej opiekę. Wybrali dla niej trzy tłuste szarańcze, aby przekazać je rankiem następnego dnia.

Rano, po przebudzeniu, mieszkańcy miasta napotkali obwieszczenie królowej Sowy, w którym było napisane:

Obwieszczenie,

Królowa Sowa w trosce o przedstawicieli narodu i ich posiadłości, dążąc do wprowadzenia w całym królestwie sprawiedliwości i pamiętając o szczęściu tego królestwa i szczęściu jego narodu, zadecydowała, co następuje:

1 — mianować panią, Modliszkę ministrem i doradcą królowej 2 — nadać niniejszym pani Modliszce tytuł Jej Wysokości poprzedzający nazwisko 3 — podatek za opiekę powiększyć z trzech, do sześciu szarańczy. Prosimy obywateli o przyjęcie powyższego do wiadomości i życzymy narodowi nieprzerwanej pomyślności i szczęścia

Jej Wysokość Wielmożna Królowa Sowa

Sella

Rozdział pierwszy

W małej dziurze, w stajni należącej do wielkiego majątku Husama Beka, wraz z rodzicami żyła myszka Sella. Rodzice bardzo ją kochali i jak każda matka i ojciec próbowali szukać dla córki szczęścia i pomyślnego życia.

Sella dorosła do wieku, kiedy należało wydać ją za mąż, więc rozpoczęła się zabawa w znajdowanie odpowiedniego męża. Pierwszym z bawiących się był jej ojciec, który przystąpił do poszukiwań najpierw w domu i obejściu majątku Husama Beka. Być może będzie miał szczęście i już tutaj odkryje dla córki właściwego narzeczonego.

Ojciec Selli nie cierpiał myszy żyjących w chłopskich zagrodach; a było ich nie tylko dużo, ale wręcz całe mnóstwo! Nigdy nie żyły na poziomie podobnym do niego — w domu biednego chłopa nie znajdowały do zjedzenia nawet słomki. Bywały nieustannie głodne; tam nie ma do podziału miodu, masła, sera, ani nawet ziarnka pszenicy. No, sytuacja tamtych myszy nie była całkiem beznadziejna — jadały wraz z chłopem, od czasu do czasu. W porze zbiorów jęczmienia trochę ziaren wypadało z niewielkiego worka, jaki chłop przynosił do domu, aby nakarmić swoje liczne dzieci.

Sella lubiła miód z masłem, dlatego ojciec codziennie odwiedzał kuchnię Husama Beka. Najpierw wkładał ogon w masło, potem zanurzał w miodzie i szybko wracał do córki, a ta lizała ogon, rozkoszując się wspaniałą potrawą. W równym stopniu jak kochała masło z miodem, nienawidziła jęczmienia — z tej przyczyny ojciec Selli nie brał pod uwagę chłopskich myszy, jako mężów dla córki. Przecież to biedacy, a Sella wywodzi się z myszy bogatej rodziny Husama Beka posiadającej liczne wsie i niezmierzone pola.

Rozdział drugi

Ojciec Selli wpadł do domu wołając na cały głos:

— Sella! Sella! Chcesz wiedzieć co się dzisiaj stało? Gdzie jesteś?

Skutkiem tego wołania pojawiły się Sella i jej matka, a ojciec opisał wydarzenie, które było przyczyną jego zadyszki:

— Dzisiaj spotkałem konia Husama Beka, który przy mnie zarżał dwukrotnie i wysoko podniósł kopyta, by mnie pozdrowić! Niewątpliwie on chce pojąć ciebie za żonę. Zrobił chwilę przerwy w opowiadaniu, potem dorzucił:

— Córko moja, on jest bardzo bliski Bekowi, ciągle z nim przebywa, w czasie wycieczek i podczas pracy. Poza tym pochodzi ze starego, szlacheckiego rodu. Nie zapominaj o jego dumie: ma królewską dumę i takie chody. Co powiesz Sello na konia, jako męża dla ciebie?

Sella rzuciła się w objęcia matki, owinęła swój ogonek wokół matczynego ogona, wbiła wzrok w ziemię i powiedziała:

— Nie chcę go ojcze! On ma takie okropnie twarde ręce. Jeśliby chciał mnie pieścić — rozdepcze mnie na befsztyk! Ogon ma podobny do bata, jak owinie mnie nim czule do snu? Czy zapomniałeś ojcze jakie ma oczy? Są ogromne i zawsze mnie przerażały. Nie podejmę ryzyka i nie poślubię go. Za nic, nigdy, nigdy!

Ojciec Selli słysząc tę odmowę skamieniał; jak córka może odrzucać kogoś, kto jest bliskim Husama Beka?!

Opuścił dom, aby podjąć dalsze poszukiwania innego męża godnego poślubienia córki.

Rozdział trzeci

Ojciec przybiegł i już z daleka wołał:

— Sella! Wiesz, dzisiaj prosił mnie o twoją rękę wieprz. Chodź tutaj, opowiem ci całą historię.

Sella wraz z matką przyszły do pokoju i pełne emocji zaczęły śledzić opowieść ojca:

— Dziś, gdy byłem przy jego zagrodzie, usłyszałem chrząkanie. Poznałem, że on mnie widzi i chce, abyś została jego żoną. Co o tym sądzisz moja córko? Pamiętaj, że pan wieprz dostojeństwem, brzuchem i sposobem chodzenia całkiem przypomina Husama Beka. Do tego stopnia, że jego postać jest miejscami prawie identyczna. Wiadomo, droga córeczko, że wieprze nie mówią wiele, nie plotą; on jest bardzo poważny i nie można nie powiedzieć, że on i Bek są pod względem postaci i sposobu bycia jednakowi, a czegóż jeszcze możesz chcieć lepszego?

Po krótkim namyśle Sella odpowiedziała:

— Jego także nie chcę, tatusiu. Świnie mają bardzo krótki ogon, nie jest możliwe, by owinął mnie nim z całym uczuciem. Nie ma na swoim ciele miękkiej sierści, w której mogłabym się ogrzać. A jego oczy? Ojcze, on ma małe, głupie oczka i ochrypły głos. Nie potrafi wymówić wyraźnie wielu słów, gdyby chciał mnie zawołać to krzyczałby: Rhella, Rhella! — zamiast Sella. Poza tym pachnie zupełnie tak samo jak chłopi. Czy chcesz ojcze, abym cierpiała i w dodatku utraciła swoje piękne imię? Ojciec zawołał wzburzony:

— Nie, nie, wybacz mi córeczko! Jeszcze poszukam męża bardziej odpowiedniego dla ciebie. Także dla nas. I opuścił dom.

Rozdział czwarty

Tym razem ojciec Selli wszedł do domu po cichu, a uśmiech wypełniał mu twarz. Zwrócił się do Selli:

— Dziecko moje, dziś prosił o ciebie jeden z nich… Absolutnie nie mogę wyobrazić sobie, że prosi o ciebie osoba o takiej pozycji, ponieważ miedzy nim, a Bekiem jest pokrewieństwo krwi. Zgodzisz się na poślubienie go, jest dokładnie taki jak twoje wymagania. To pies Beka, córeczko. Szczekał na mnie, kiedy dzisiaj koło niego przechodziłem.

Ojciec czekał na odpowiedź wyrysowaną na twarzach matki i córki, a kiedy zauważył, że obydwie chciałyby usłyszeć więcej szczegółów, powiedział:

— Pewnego dnia słyszałem, jak jeden chłop szeptem opowiadał drugiemu: "ten Bek jest synem suki”, ale ja, dziewczę moje, uważam, że rzeczy należy oceniać według ich rozmiaru. Dlatego należy poprawić głupiego chłopa i mówić: to pies musi być synem Husama Beka. A więc mamy jednego z synów Beka proszącego o rękę naszej córki, co o tym myślisz?

Sella odpowiedziała:

— Nie chcę go ojcze. Nie odpowiada mi całkowicie; oddycha głośno, kiedy jest zmęczony lub spragniony wywiesza język na zewnątrz, a zapach z ust — ma obrzydliwy w najwyższym stopniu! Kiedyś usłyszałam od Beka "chłopi mają pieskie życie”. Proszę cię ojcze, nie łam mojego szczęścia małżeństwem z psem i nie sprawiaj, aby żyło mi się tak ciężko jak chłopom.

Ojciec wyszedł z domu rozgniewany, kontynuować poszukiwania.

Rozdział piąty

Kolejny raz ojciec Selli wpadł do domu zdyszany z wielkiego wysiłku, nie odrywał oczu od wejścia do norki i wołał urywanym głosem:

— Sello, zna..laz…łem dla cie..bie mę..ża!

Pojawiła się Sella z matką, a ojciec ciągnął opowieść:

— Jest narzeczony jakiego szukaliśmy. Dziś o twoją rękę poprosił kocur Beka. Był natarczywy w swym żądaniu, biegł za mną i wołał tęsknym głosem: miau… miauu! Córeczko, on jest w najbliższym otoczeniu Beka, jada przy jego stole, uczestniczy w jego rozrywkach i zarobkach. Proszę cię, Sello, przyjmij go jako męża.

Sella popatrzyła w oczy matki, wyczytała w nich zgodę, potem w oczy ojca i powiedziała:

— Zrobię jak każesz ojcze; poślubię go ponieważ jest piękny, ma dobrą pozycję, uwodzicielskie oczy, ciepłą sierść, miękki puszysty ogon i słodki głos. Boże, właśnie o kimś takim marzyłam!

Ojciec ucieszył się i kazał rozwiesić dekoracje dla uczczenia jutrzejszej uroczystości ślubnej swojej córki Selli z kocurem Husama Beka.

Rozdział szósty

Kot obudził się ze snu bardzo późno, jak na jego obyczaj wczesnego wstawania. Przypomniał sobie weselne przyjęcie wczorajszej nocy, jak niósł myszkę Sellę do swego domu.

Pierwszy raz w życiu jadł surowe mięso. Po raz pierwszy zjadł, podobnie do innych kotów, mysz, którą zwano Sella. Zapamiętał jej ostatnie słowa, gdy przystąpił do pożerania jej: wystarczy mi sława, że zjadł mnie sam kot Husama Beka. Nie jestem pierwsza lepsza, jak inne myszy, zjadane przez uliczne koty!

Kot śmiał się, ale czuł potrzebę zażycia lekarstwa na niestrawność, jaka gnębiła go po zjedzeniu skóry i połknięciu kości. Pomyślał sobie: potrawy u Beka są tłuściejsze, smaczniejsze i nie wywołują niestrawności.

Aby sprawiedliwości stało się zadość

Rozdział pierwszy

Grupa wiewiórek przybyła do czarnego, tłustego kota siedzącego za szerokim stołem, na którym leżały opasłe teki i wielkie sterty pożółkłych papierów. Jedna z wiewiórek wystąpiła do przodu i cichym głosem powiedziała:

— Panie mój, Najwyższy Sędzio, Najwybitniejszy z Prawników niech Bóg zachowa twoją sprawiedliwość — Kocie! Wczoraj spotkała nas wielka krzywda.

Kot zapytał surowo:

— A cóż to za krzywda? Mam nadzieję, że nie z mojego powodu?

— Nie, nie, Panie Sędzio. Ty jesteś kimś najsprawiedliwszym, kogo widziałyśmy na powierzchni ziemi, po Lwie Lwów, Naszym Władcy, Bogobojnym, który jest Skarbnicą Wielkoduszności, Posiada Wielkie Zasługi i Zaszczyty, a ślady Jego Szlachetności i Dostojeństwa promieniują na cały Świat.

— Wobec tego jaka to krzywda?

— Napadnięto nas, Panie i obrabowano!

— A któż to rabuje pod moimi rządami? Bóg mi świadkiem, sprawcę ukarzę i zwrócę wam to, co zostało zrabowane. Ale co takiego skradziono? Czy można to określić?

— To były jabłka, o Panie! Wczoraj, dokładnie o świcie widziałyśmy, jak wtargnął na nasze pole i zjadał zbiory.

— A ile zjadł tych jabłek?

— Siedemset trzydzieści pięć, o Panie! Kiedy próbowaliśmy mu przeszkodzić, wyrwał cztery drzewa i zostały nam tylko dwa.

— A jabłka? Czy coś dla was zostało?