Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
św. Piotr Julian Eymard – Boska Eucharystia w Komunii Świętej
Chwała Jezusowi i Maryi Przenajświętszej!
Żyjmy tak, byśmy mogli przyjmować często Komunię Świętą, nawet codziennie. Doskonalmy się, by przyjmować Komunię Świętą dobrze! Żyjmy, by zawsze przyjmować Komunię Świętą! Lękasz się, że cię przytłoczy wielkość Boga? Nie obawiaj się! W Komunii Świętej nie ma ani śladu tej wielkości, która panuje nad Niebiosami. Wszak Pan Jezus w Hostii zakrył się całkowicie, by cię nie przestraszyć, byś mógł na Niego spoglądać i do Niego się zbliżać.
Twoja niegodność powstrzymuje cię od przyjmowania Boga pełnego świętości? Istotnie! Największy święty, najczystszy Cherubin nie jest godny przyjmować Boga… Ale czy nie widzisz, że Pan Jezus w Hostii ukrywa swe przymioty, nawet swą świętość, by tylko pokazać swą dobroć? Nie słyszysz słodkiego głosu, który wzywa: Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni jesteście (Mt 11, 28)? Nie czujesz tego ogniska miłości, które cię pociąga? Nie zasługom więc twoim zawdzięczasz prawo do Komunii Świętej, nie cnoty twoje otwierają ci drzwi Wieczernika, lecz jedynie miłość Pana Jezusa…
Oto w czym tkwi największa potęga Komunii Świętej. Jest ona powtórnym i wiecznym wcieleniem, bo ustanawia związek miłości między człowiekiem a Zbawcą. Jest dla Chrystusa nowym życiem.
NIHIL OBSTAT
Sandomiriae, die 30 Novembris, anni 1934
dr P. Gołębiowski, censor libr. arg. rel.
IMPRIMATUR NR 5659/34
Sandomiriae, die 30 Novembris, anni 1934 Vladimirus Eppus.
Korzystano z wydania nakładem Wydawnictwa Księży Pallotynów, wyd. II, Warszawa 1939. Dokonano niezbędnych korekt w zakresie ortografii, pisowni łącznej i rozłącznej, pisowni małą i wielką literą. Nieliczne wyrazy, obecnie nieużywane, uwspółcześniono. Uzupełniono tłumaczenie fraz łacińskich.
KSIĄŻKA:
Oprawa miękka – miła w dotyku dzięki okładzinie soft – touch
Wydanie I
Format 11,5 x 18 cm
Liczba stron – 324
ISBN 978-83-8366-110-0
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 320
Rok wydania: 2024
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Adoremus in aeternum Sanctissimum Sacramentum!
Święty Piotr Julian Eymard
Boska Eucharystia w Komunii Świętej
kazania i rozmyślania
Z języka francuskiego przełożyła
Antonina Szczepaniakowa
Wstępem i życiorysem Autora opatrzył
bł. Stefan Grelewski
„NA JEJ GŁOWIE”
WYDAWNICTWO ŻYCIA WEWNĘTRZNEGO
2024
Redakcja: zespół „naJejgłowie”
NIHIL OBSTAT
Sandomiriae, die 30 Novembris, anni 1934
dr P. Gołębiowski, censor libr. arg. rel.
IMPRIMATUR NR 5659/34
Sandomiriae, die 30 Novembris, anni 1934
✝ Vladimirus Eppus.
Korzystano z wydania nakładem Wydawnictwa Księży Pallotynów, wyd. II, Warszawa 1939.
Dokonano niezbędnych korekt w zakresie ortografii, pisowni łącznej i rozłącznej, pisowni małą i wielką literą. Nieliczne wyrazy, obecnie nieużywane, uwspółcześniono. Uzupełniono tłumaczenie fraz łacińskich.
Wydanie I
ISBN 978-83-8366-116-2
Wydawnictwo Życia Wewnętrznego
Kielnarowa 224c, 36-020 Tyczyn
tel. +48 501 202 186
e-mail: [email protected]
www.naJejglowie.pl
Porywam się na rzecz wielką. Słabym piórem moim chcę przełożyć na język polski cudne myśli o. Eymarda, w przepiękną ujęte formę. Czuję, że nie dorosłam do tego zadania, ale ufam w pomoc Pana Jezusa ze względu na serdeczne tej pracy intencje. Pragnę ukochanym braciom i siostrom moim, którzy języka francuskiego nie znają lub nie chcą w obcym języku z Panem Jezusem rozmawiać – uprzystępnić te wielkie myśli francuskiego sługi Bożego; pragnę, by i inni przeżyli te urocze momenty, jakie ja przeżywałam, czytając przepiękne myśli zawarte w tej książce i rozmyślając nad nimi. Chcę wreszcie myśl mą i duszę utrzymać na tej wyżynie, na jaką wprowadza ta książka.
Zaczęłam pracę moją w dzień św. Antoniego i jego opiece ją oddaję.
tłumaczka
Przed trzema laty ukazał się pierwszy tom dzieł bł. o. J.P. Eymarda w języku polskim. Przekładu dokonała Antonina Szczepaniakowa. W bieżącym roku przed kilku tygodniami na półkach księgarskich znalazł się trzeci tom dzieł bł. Eymarda. Jednocześnie wszakże wyczerpał się całkowicie nakład pierwszego tomu. Ojcowie pallotyni podjęli się więc drugiego nakładu. Szybkie wyczerpanie pierwszego tomu świadczy jak najdobitniej o przychylnym i życzliwym przyjęciu polskiego wydania dzieł bł. Eymarda, a równocześnie – o zrozumieniu idei eucharystycznej wśród polskiego społeczeństwa.
Kult Najświętszego Sakramentu w Polsce rozwija się bardzo intensywnie. Każda prawie diecezja już po wojnie urządziła u siebie diecezjalne kongresy eucharystyczne. Poznań, inicjator niejako życia religijnego w kraju, zorganizował eucharystyczny kongres krajowy, a w niedalekiej przyszłości spodziewamy się w niepodległej Polsce gościć międzynarodowy kongres eucharystyczny.
Episkopat w Polsce zalecił młodzież szkolną organizować w tak zwaną Krucjatę Eucharystyczną. Wszystko to coraz bardziej pogłębiać będzie zjednoczenie narodu polskiego z Chrystusem Utajonym w Najświętszym Sakramencie. Dzieła bł. o. J. P. Eymarda będą w tym zakresie dobrym przewodnikiem, materiałem do rozmyślań, przemówień i przeżyć osobistych.
Niechaj to drugie wydanie idzie do dworków, polskich domów mieszczan, robotników i wiejskich chat, wszędzie głosząc miłość Zbawiciela do nas i pobudzając naszą miłość do Chrystusa utajonego w Eucharystii.
ks. dr S. Grelewski
W dziejach Kościoła katolickiego każdy wiek wysuwa na czoło pewne zagadnienie, pewien dogmat i związane z nim nabożeństwa.
Na przełomie XIX i XX wieku wysunął się dogmat i specjalne nabożeństwo ku czci Chrystusa Pana w Przenajświętszym Sakramencie. Choć przez całe wieki, od ostatniej wieczerzy Pańskiej, Eucharystia staje się zasadniczą prawdą chrześcijańską, obok której koncentrować się będzie całe życie religijne Kościoła, to jednak w tym właśnie okresie przybiera ona jakby nowy blask, jest jakby szczególnie skutecznym lekarstwem dla zbiedzonych dusz.
Eucharystia, zda się, wskazuje zmęczonej walkami społecznymi i narodowościowymi ludzkości i pełnym zwątpienia pojedynczym jednostkom prawdziwy pokój i łaskę wiary.
Od tego czasu rozpocznie się publiczny kult Eucharystii, nie tylko w kościołach, ale i na placach publicznych. Obok Eucharystii grupować się będą już nie tylko parafie w czasie Bożego Ciała, ale na kongresach eucharystycznych poszczególnych narodów – czy też kongresach międzynarodowych – skupiać się będą narody całe, różnych języków i ras, złączone wspólną boską Prawdą Chrystusa Pana w Najświętszym Sakramencie.
Ten kongresowy eucharystyczny ruch rozwija się z nadzwyczajną szybkością. Pierwszy kongres eucharystyczny odbył się w 1881 r. we Francji. Nie był to jednak kongres wyłącznie francuski, lecz miał charakter międzynarodowy, świat katolicki był bowiem na nim reprezentowany przez osiem narodowości. Od tego czasu co pewien czas powtarzały się kongresy na kontynencie europejskim, aby w 1910 r. przerzucić się do Ameryki i w Montrealu (Kanada) urządzić wspaniałą manifestację eucharystyczną.
Gdy po wojnie światowej zaczął powoli wracać ład i porządek, wśród przedstawicieli katolicyzmu całego świata zapadło postanowienie, że międzynarodowe kongresy eucharystyczne odbywać się mają co dwa lata w różnych krajach na kuli ziemskiej. Od tego czasu kongresy stały się wszechświatowe.
W 1924 r. kongres eucharystyczny odbył się w Amsterdamie, w 1926 w Chicago (Stany Zjednoczone Ameryki Północnej), w 1928 w Sydney (Australia), w 1930 w Kartaginie (Afryka Płn.), w 1932 w Dublinie (Irlandia), a w 1934 w Buenos-Aires (Argentyna).
Jednym z pionierów tego ruchu eucharystycznego i jego kongresów był błogosławiony Piotr Julian Eymard.
W dekrecie rozpoczynającym proces beatyfikacyjny błogosławionego P. J. Eymarda czytamy, że urodził się on w La Mure d’Isère (Francja) w diecezji Grenoble 4 lutego 1811 r. Rodzice, a w szczególności matka, mieli specjalne nabożeństwo do Przenajświętszego Sakramentu, odwiedzając codziennie ze swym synkiem kościółek parafialny. Dziecko wzrastało w pobożności i w zamiłowaniu rzeczy świętych. Mając zaledwie pięć lat, chłopiec zwierzył się swej siostrze Mariannie ze swego pragnienia poświęcenia się sprawie Bożej, prosząc ją jednocześnie, aby mu pomagała w tym przedsięwzięciu modlitwami do Boga.
Doszedłszy do dojrzalszego wieku, często przystępował do Sakramentu Pokuty, a 16 marca 1825 r., odbywszy wraz z siostrą pielgrzymkę do cudami słynącej Matki Bożej w Laus, niedaleko La Mure, przystąpił po raz pierwszy do Komunii Świętej. Dzień ten błogosławiony P. J. Eymard nazywać będzie dniem swego nawrócenia, dniem powołania do służby Bożej i dniem specjalnej łaski Bożej.
Odczuwając w sobie powołanie kapłańskie, św. Eymard rozpoczął naukę od języka łacińskiego, naprzód w domu, a następnie w Grenoble. Niedługo wszakże mógł się uczyć – wezwany został do domu z powodu śmierci matki. W La Mure spotkał się z o. Guibertem ze Zgromadzenia Oblatów Matki Bożej i za jego radą i zgodą ojca 7 czerwca 1829 r. wstąpił do tego zgromadzenia, przywdziewając habit zakonny. Zaledwie jednak wstąpił do zakonu, zachorował i z powrotem musiał wracać do domu, gdzie pozostał do śmierci ojca, która nastąpiła w 1831 r.
I znowu P. J. Eymard zaczął pracować naukowo, a przy pomocy Bożej złożył egzaminy z filozofii, co umożliwiło mu wstąpienie do seminarium duchownego w Grenoble. Wzrastając w postępach wiedzy i świętości, otrzymał święcenia kapłańskie 18 lipca 1834 r. W trzy miesiące później został mianowany wikariuszem w Chatte.
Władze diecezjalne, poznawszy gorliwość młodego kapłana, po trzech latach mianowały go proboszczem w Monteynard. Jako proboszcz rozwinął tam gorliwą działalność duszpasterską. Wzorując się na przykładzie boskiego Pasterza, zachęcał powierzone mu owieczki do pobożności i wzajemnej miłości. Praca duszpasterska nie odpowiadała jednak duszy apostoła Eucharystii. Za zgodą swego biskupa i poradą ojca Touche ze Zgromadzenia Oblatów Maryi Panny zrzekł się placówki duszpasterskiej i udał się do Lyonu, aby przywdziać habit zakonny i wstąpić w szeregi sług Najświętszej Maryi Panny.
Wkrótce został przełożonym w Belley, następnie prowincjałem zgromadzenia w Lyonie, gdzie zorganizował i prowadził trzeci zakon Najświętszej Maryi Panny, i wreszcie mianowano go kierownikiem nowicjuszów zgromadzenia. Zawsze łączył nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny z kultem najserdeczniejszym do Eucharystii.
W 1851 r. przeniesiony do kolegium w La Seyne-sur-Mer, z tym większą gorliwością rozszerza kult Eucharystii, a w porozumieniu z kapitanem de Cuers zakłada dzieło nocnej adoracji w Tulonie.
Od tego czasu aż do 1856 r. sługa Boży, działając pod specjalnym natchnieniem Bożym, czyni wysiłki utworzenia Zgromadzenia Najświętszego Sakramentu. Przezwyciężywszy wszystkie trudności, pod opieką Najświętszej Maryi Panny założył nowy instytut zakonny. Arcybiskup paryski, błogosławiąc temu dziełu, jednocześnie ofiarował dom do użytku nowego zgromadzenia. Pierwszego czerwca 1856 r. rozpoczęła się działalność nowego zgromadzenia, którego członkowie otaczali tabernakulum, składając wieczystą adorację. Obok męskiego Zgromadzenia Najświętszego Sakramentu wkrótce powstało zgromadzenie żeńskie Służebnic Najświętszego Sakramentu. Pierwszą przełożoną tego zgromadzenia była matka Guillot, która przybyła do Paryża za radą św. Jana Vianney’go. Sługa Boży dał nowym służebnicom habit białego koloru i ułożył regułę zakonną. Nowe zgromadzenie przyjęło nazwę Służebnic Najświętszego Sakramentu. W 1859 r. błogosławiony P. J. Eymard otworzył nowy dom zgromadzenia w Marsylii.
W tym czasie bł. P. J. Eymard założył szereg nowych organizacji, których celem miały być cześć i apostolstwo Najświętszego Sakramentu. Członkowie tych zrzeszeń mieli za zadanie poświęcać jedną godzinę miesięcznie lub dziennie ku czci Najświętszego Sakramentu.
Jedna z tych organizacji rozwinęła się niezmiernie szybko pod nazwą Straży Honorowej. Błogosławiony P. J. Eymard w tym okresie rozwija niezmiernie żywotną działalność apostolską. W wielu miastach Francji głosi kazania pełne głębokiej nauki i żaru apostolskiego, jednocześnie zakładając nowe domy zakonne.
W 1862 r. udaje się do Rzymu z prośbą o zatwierdzenie nowego zgromadzenia. Papież Pius IX, a następnie kongregacja zatwierdzają nowe zgromadzenie. W tym okresie powstaje we Francji mnóstwo nowych domów zakonnych, które zwiedza fundator zgromadzenia, wszędzie szczepiąc kult Najświętszego Sakramentu.
Myśl bł. P. J. Eymarda zwracała się do miejsca pierwszego tabernakulum – Wieczernika w Jerozolimie – aby go wykupić z rąk tureckich i tam otworzyć dom zgromadzenia, gdzie by oddawano po wieczne czasy hołd Utajonemu Chrystusowi. Nowe domy Zgromadzenia Najświętszego Sakramentu powstają w Brukseli, a następnie w Saint-Maurice i Wersalu.
Twórca zgromadzenia, zmęczony pracą i złamany chorobą, 17 lipca 1868 r, idąc za wskazówkami lekarzy, opuścił jednak Paryż, aby się udać w strony rodzinne dla poratowania zdrowia.
Przybywszy do wioski rodzinnej, zatrzymał się u swej siostry, która go przyjęła niezmiernie serdecznie. Choroba jednak postępowała szybko naprzód. Pierwszego sierpnia spokojnie zasnął w Panu w obecności rodziny i dwóch braci ze zgromadzenia, mając oczy utkwione w obraz Chrystusa Ukrzyżowanego. Pogrzeb jego stał się wielką manifestacją ku czci zmarłego sługi Bożego. Ciało pozostawało w ziemi do 1877 r. Wtedy trumna ze szczątkami błogosławionego została wyjęta z ziemi i umieszczona w kościele macierzystym zgromadzenia w Paryżu.
Sława świętego rozszerzyła się po całym kraju, potwierdzona cudami, co spowodowało wytoczenie procesu beatyfikacyjnego. Papież Pius XI ogłosił świątobliwego P. J. Eymarda błogosławionym. W niedługim czasie przypuszczać należy, że bł. P. J. Eymard wystawiony będzie na ołtarze w świątyniach katolickich, aby wierni za jego pośrednictwem wypraszali sobie łaski u Boga.
P. J. Eymard to apostoł Eucharystii przez swe dzieła zakonne, pisma i kazania. Synowie duchowni błogosławionego ze Zgromadzenia Najświętszego Sakramentu zebrali spuściznę rękopiśmienniczą błogosławionego, aby ją wydać drukiem ku zbudowaniu własnemu i świeckich czcicieli Eucharystii.
Pierwsze wydanie dzieł P. J. Eymarda ukazało się zaraz po jego śmierci w 1871 r. Po pierwszym wydaniu nastąpiły drugie i trzecie, szerząc cześć Najświętszego Sakramentu. Obecnie we Francji wyszło już szesnaście wydań tych dzieł.
W Polsce świetlana postać błogosławionego i jego głębokie i przepiękne myśli o Chrystusie utajonym w Najświętszym Sakramencie mało są znane. Przed kilku laty ukazało się krótkie wydanie pism P. J. Eymarda, które zostało całkowicie wyczerpane. Z wdzięcznością też należy powitać wydany w polskim tłumaczeniu pełny tomik dzieła błogosławionego na temat Komunii Świętej. Przypuszczać należy, iż w niedługim czasie ukażą się dalsze trzy tomiki i duszom żarliwym, rozumiejącym wielką tajemnicę, dostarczą nowych myśli do pogłębiania i uwielbiania Chrystusa Pana w Najświętszym Sakramencie.
Radujcie się Bogu, pomocnikowi naszemu, wykrzykujcie Bogu Jakubowemu
Ps 81, 2
Miłość Zbawcy znajduje swój najpotężniejszy wyraz i zlewa najobfitsze łaski w zjednoczeniu, jakie zachodzi między duszą przyjmującą Komunię Świętą i Zbawicielem. Powinniśmy więc dążyć do częstej Komunii, a nawet do codziennej Komunii Świętej, wszystkimi siłami i środkami, jakie nam podsunąć może pobożność i miłość do wszystkiego, co święte i doskonałe.
Komunia Święta jest w istocie swej samą łaską, wzorem i źródłem wszelkich cnót. Większą przynosi nam korzyść niż wszelkie inne ćwiczenia, ale trzeba, żeby Komunia Święta opanowała nasz umysł i serce, by stała się celem wszelkiej nauki, pobożności i cnoty. Przyjęcie Pana Jezusa ma być koroną i prawem życia. Wszystkie czyny winne być skierowane ku Komunii Świętej jako ku celowi i wypływać z niej jak ze źródła. Żyjmy tak, byśmy mogli przyjmować często Komunię Świętą, nawet codziennie. Doskonalmy się, by przyjmować Komunię Świętą dobrze! Żyjmy, by zawsze przyjmować Komunię Świętą!
Lękasz się, że cię przytłoczy wielkość Boga? Nie obawiaj się! W Komunii Świętej nie ma ani śladu tej wielkości, która panuje nad Niebiosami. Wszak Pan Jezus w Hostii zakrył się całkowicie, by cię nie przestraszyć, byś mógł na Niego spoglądać i do Niego się zbliżać.
Twoja niegodność powstrzymuje cię od przyjmowania Boga pełnego świętości? Istotnie! Największy święty, najczystszy Cherubin nie jest godny przyjmować Boga… Ale czy nie widzisz, że Pan Jezus w Hostii ukrywa swe przymioty, nawet swą świętość, by tylko pokazać swą dobroć? Nie słyszysz słodkiego głosu, który wzywa: Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy pracujecie (Mt 11, 28)? Nie czujesz tego ogniska miłości, które cię pociąga? Nie zasługom więc twoim zawdzięczasz prawo do Komunii Świętej, nie cnoty twoje otwierają ci drzwi Wieczernika, lecz jedynie miłość Pana Jezusa… „Ależ ja mam tak mało miłości, jakże przyjmę Pana Jezusa do duszy tak oziębłej, tak wskutek tego dlań wstrętnej i tak godnej Jego wzgardy?”… Jesteś oziębły? To tym bardziej jest wskazane, byś pogrążył się w ognisku pałającym… Jesteś wstrętny?… Nigdy dla dobrego Pasterza, dla czułego Ojca, kochającego bardziej niż wszyscy ojcowie, bardziej czułego niż wszystkie matki. Im bardziej jesteś chory i słaby, tym bardziej potrzebujesz pomocy. Chleb daje życie i siły – i słabym, i mocnym.
„Ależ mam może grzechy na sumieniu?”… Jeżeli po rachunku sumienia nie masz moralnej pewności, że ciąży ci na sumieniu grzech ciężki, istotny lub chociażby wątpliwy – dusza twa żyje. Jeżeli przebaczasz z serca tym, którzy cię obrażali – masz już przebaczenie swych win, a za codzienne niedbalstwa, za roztargnienia na modlitwie, za twe odruchowe zniecierpliwienia, za poruszenia próżności i miłości własnej, za ociąganie się przy odtrącaniu pokus – łatwo wypłacisz. Zrób wiązkę z tych gałązek Adamowego drzewa i wrzuć ją do ogniska miłości Bożej. Co miłość przebaczy, jest odpuszczone istotnie. Nie daj się odciągać od Stołu Pańskiego przez błahe pozory. Przyjmuj Komunię Świętą dla Chrystusa, jeżeli nie chcesz przyjmować dla siebie. Komunię Świętą przyjmować dla Chrystusa to znaczy przyjmować z myślą pocieszenia Go w opuszczeniu, w jakim Go pozostawia większość chrześcijan; to oświadczenie Mu, że się nie pomylił, ustanawiając Najświętszy Sakrament odnowy ducha; to wyzwolenie łask, które Pan zamknął w Eucharystii w celu zlania ich na ludzi; to nadanie Jego łasce swobody działania, Jego dobroci szczęścia czynienia dobrze, Jego potędze chwały okazania wspaniałomyślności.
Przyjmując Komunię Świętą, spełniasz cel istnienia Eucharystii. Bez komunikujących na próżno płynąłby ten potok łask. Ognisko miłości nie zapalałoby serc, Król pozostałby na tronie bez poddanych.
Komunia Święta nie tylko daje Jezusowi Utajonemu możność zadowolenia swej miłości; ona daje Mu nowe życie, które będzie mógł poświęcić na chwałę Ojca. W tym bowiem stanie chwalebnym, w jakim teraz Chrystus przebywa, nie może On oddawać Ojcu hołdu dobrowolnego i pełnego zasług. Dopiero przez Komunię Świętą wstępuje Chrystus w człowieka, łączy się z nim, jednoczy, a dzięki temu zjednoczeniu wierny użycza Jezusowi Chrystusowi swych zdolności zmysłowych i żywych, swobody niezbędnej, by mógł zdobyć zasługi cnoty. W ten sposób wierny w Komunii Świętej przeistacza się w samego Zbawiciela i Jezus odżywa w nim.
I następuje w komunikującym coś boskiego. Człowiek pracuje, lecz Chrystus pracę tę uświęca, człowiek zdobywa zasługę – Chrystus zyskuje z tego chwałę. Co więcej, Chrystus ma możność powiedzenia Ojcu: „Kocham Cię, uwielbiam Cię, cierpię i żyję na nowo za pośrednictwem człowieka!”.
Oto w czym tkwi największa potęga Komunii Świętej. Jest ona powtórnym i wiecznym wcieleniem, bo ustanawia związek miłości między człowiekiem a Zbawcą. Jest dla Chrystusa nowym życiem.
Bo jest to wielkie dzieło: nie człowiekowi bowiem gotuje się mieszkanie, ale Bogu
1 Krn 29, 1
Komunia Święta – to Jezus przybywający do nas, zstępujący do naszej duszy i do naszego ciała pod postacią pokarmu, aby nas przemienić w siebie, oddając nam swą świętość, a później swe szczęście i chwałę.
Za pośrednictwem Komunii Świętej rodzi się w nas Chrystus, wzrasta i udoskonala. Całym Jego pragnieniem jest, abyśmy Go przyjmowali – i przyjmowali często. Radzi nam to Kościół święty, podając różne środki uświętobliwienia, by nas usposobić do dobrego komunikowania. Cała liturgia polega na przysposobieniu i udzieleniu nam Komunii Świętej. Gdybyśmy znali wszystkie dary i bogactwa, jakie nam przynosi Komunia Święta, wzdychalibyśmy do niej ciągle. Jedna Komunia Święta może grzesznika zrobić świętym, ponieważ sam Chrystus, źródło wszelkiej świętości, zstępuje do naszego serca. Ale trzeba dobrze przyjmować Komunię Świętą. Dobra Komunia Święta wymaga odpowiedniego przygotowania i odpowiedniego dziękczynienia.
I
Dwa są przygotowania do Komunii Świętej: zewnętrzne i wewnętrzne.
Przygotowanie zewnętrzne polega na całkowitym powstrzymaniu się od pokarmów i napojów od północy i wymaga pewnego porządku zewnętrznego i staranności w ubraniu. Komunia Święta – to gody królewskie, to odwiedziny Władcy, to Boże Ciało komunikującego. Wszystkie te tytuły wymagają, byśmy nie dopuścili najmniejszego zaniedbania w wyglądzie zewnętrznym.
Przygotowanie duchowe wymaga przede wszystkim, by sumienie było wolne przynajmniej od wszelkiego grzechu śmiertelnego i – o ile to możliwe – od wszelkiego dobrowolnego grzechu powszedniego. Czystość – to podstawowy warunek przysposobienia domu do odwiedzin. Jeżeli więc dusza przyjmująca Komunię Świętą nie posiada żadnych cnót, niech przynajmniej zdobi ją biel, która zapowiada ich powstanie.
Następnie wzgląd na boskiego Gościa wymaga pobożności, skupienia i zapału do modlitwy. Miłość Boża winna nas zawsze czynić gotowymi do przyjęcia Komunii Świętej. Miłość wzdycha, pragnie, pożąda i tęskni do ukochanego.
Żebrak jest zawsze gotowy do przyjęcia jałmużny.
Podsycaj więc swą miłość przez rozważanie celów ofiary.
II
Uwielbiaj przez żywą wiarę Chrystusa w Przenajświętszym Sakramencie, w boskiej Hostii, którą masz przyjąć; uwielbiaj zewnętrznie przez postawę ciała, pełną najgłębszego szacunku, przez skromność i opanowanie zmysłów, a wewnętrznie przez głęboką pokorę i hołd wszystkich zdolności duszy, wołając ze św. Tomaszem: „Pan mój i Bóg mój!”. Dziękuj za ten wspaniały dar miłości Jezusa, za to wezwanie do Stołu Eucharystycznego, zwrócone do ciebie raczej niż do wielu innych, może lepszych i godniejszych.
Chwal mądrość Zbawcy, że obmyślił i ustanowił dla ciebie Najświętszy Sakrament, że doprowadził aż do ciebie ten potok życia, który wije się ku tobie poprzez wszystkie pokolenia w ciągu dziewiętnastu wieków, zawsze czysty jak u źródła.
Błogosław Jego dobroć, że zwyciężył wszystkie przeszkody, że nie cofnął się przed żadną ofiarą, żadnym upokorzeniem, żeby ci się oddać zupełnie.
Wychwalaj przeogromną miłość, która Go zmusza do tego, by w Sakramencie tym był wieczną ofiarą naszego zbawienia, pokarmem boskim naszego życia i towarzyszem czułym i stałym naszego wygnania. Wzywaj Aniołów, by łączyli się z tobą, proś, by chwalili z tobą Boga i Króla.
Przypatrz się Dawcy i Jego tak wspaniałemu podarunkowi. Rzuć okiem na siebie, zobacz, jak biedny, niedoskonały, jak grzeszny jesteś! Upokorz się na widok grzechów dobrowolnie popełnionych, żałuj za je, uznaj, że czynią cię one niegodnym, proś o łaskę i zmiłowanie. Powiedz Panu: „Panie, czyż nie pomnisz, jak grzeszny byłem; czyż nie widzisz, że jestem najnędzniejszy z Twoich stworzeń, czy nie wiesz, że w przyszłości będę najniewdzięczniejszym, najbardziej wiarołomnym z ludzi? Nie, nie, Panie! Jam nie godzien Cię przyjąć. Słowo przebaczenia to dosyć dla mnie. Oddal się, Panie, ode mnie, bom jest człowiek grzeszny, niegodny Twej miłości”… I znienawidź swe grzechy, proś, błagaj o czystość Aniołów, o świętość Panienki Niepokalanej. Błagaj Aniołów i świętych, by się przyczynili za tobą, polecaj się Maryi, by Ona przygotowała cię do Komunii Świętej.
Potem wyobraź sobie, że słyszysz słodkie słowa Zbawiciela: „Przychodzę do ciebie, boś żebrak; chcę cię uleczyć, boś chory, chcę ci dać życie i ogarnąć cię świętością i dlatego stałem się Hostią; zbliż się do mnie z ufnością, oddaj mi serce swoje, niczego ponadto nie pragnę i nie żądam od ciebie”.
Wówczas błagaj Stwórcę, by zechciał usunąć wszystkie przeszkody i przybyć do ciebie. Wzdychaj do tej chwili życia i szczęścia, bądź gotów poświęcić wszystko, wszystko oddać za jedną Komunię Świętą. Później biegnij, śpiesz do Stołu Niebieskiego. Aniołowie zazdroszczą ci tego szczęścia, Niebiosa spozierają na ciebie z uwielbieniem. Jezus czeka, idź, śpiesz na ucztę Baranka!
III
W chwili Komunii Świętej nie myśl już o grzechach – byłoby to niebezpieczną pokusą, rzuciłoby to cień smutku na twą duszę i sprowadziłoby trwogę, tych wrogów pobożności. Nie sil się na modlitwę ustną, ale staraj się utrzymać spokój ducha i ufność w dobroć Zbawiciela, który cię wzywa i oczekuje; idź przyjąć Boga miłości.
Przystąp do Stołu Pańskiego ze złożonymi rękoma, oczami spuszczonymi, idź poważnie i skromnie, upadnij na kolana z uczuciem szczęścia i radości w sercu.
Przyjmując Komunię Świętą, trzymaj głowę prosto i nieruchomo, oczy spuszczone, otwórz usta, wysuń język na dolną wargę i pozostań nieruchomy, dopóki kapłan nie złoży na twym języku Hostii. Później zatrzymaj, jeżeli chcesz, przez chwilę Hostię na języku, by Jezus – Prawda i Świętość – oczyścił go i uświęcił, następnie wprowadź ją do wnętrza, umieść na tronie serca. Potem uwielbiaj, adoruj i rozpoczynaj dziękczynienie.
Niechże tedy każdy doświadczy samego siebie, a tak niech je z tego chleba i z kielicha niech pije
1 Kor 11, 28
I
Eucharystia jest chlebem rozkoszy. Warunkiem Komunii Świętej jest stan łaski. Jest to warunek główny i zasadniczy. Chcąc przyjmować Komunię Świętą, trzeba być wolnym od grzechu śmiertelnego.
Później sama przyzwoitość nakaże ci więcej: byś unikał grzechów powszednich, byś starał się o pobożność i cnoty, ale to wszystko jest względne. Więcej pod tym względem wymaga się od zakonnika niż od świeckiego, więcej od osoby, która żyje samotnie i w odosobnieniu, mniej od osób obarczonych troskami rodzinnymi. Prawem więc ogólnym, obowiązującym wszystkich, jest być wolnym od grzechu śmiertelnego.
Nie miej więc przesadnych obaw lub błahych skrupułów co do warunków przystąpienia do Komunii Świętej. Jeżeli tylko jesteś w stanie łaski, masz pragnienie zbliżenia się do Pana Jezusa i zjednoczenia się z Nim – to przychodź! Jeżeli przy tym posiadasz cnoty – tym lepiej! Bóg będzie miał więcej chwały, a ty więcej korzyści, gdy będziesz lepiej usposobiony.
Ale któż może uważać się za całkowicie godnego Komunii Świętej? Prawdziwa cnota zawsze sądzi, że jest nicością! Czy sądzisz, że masz prawo ważyć swe zasługi i cnoty, by uznać się za godnego Komunii Świętej? Uważaj się za bardzo niegodnego i mocno pragnij – oto właściwe usposobienie.
Na ten jeden warunek kładę nacisk: musisz mieć sumienie czyste. Bez tej czystości Chleb Żywota zamieniłby się dla ciebie w pokarm zatruty. Eucharystia święta została ustanowiona, by nieść życie, nie śmierć, a ty, będąc w grzechu ciężkim, trupem jesteś i zostajesz nim podwójnie po przyjęciu niegodnie Komunii Świętej.
O tym stanie łaski myśli św. Paweł, gdy mówi: „Niech człowiek doświadczy siebie, zanim pożywa Chleb Boży”. I do tego, kto przyjmuje Komunię Świętą z sumieniem obciążonym, odnoszą się jego słowa, że „pożywają własne potępienie, krzyżują Pana Jezusa w swym sercu – Jezusa, swego Sędziego!”.
Eucharystia jest chlebem żywych. Zbawiciel stwierdził to, przepowiadając Jej ustanowienie: Jam jest chleb żywota, kto mnie pożywa, żyje we mnie, a ja w nim (J 6, 35). Oto zapowiedź podwójnego życia: boskiego życia Jezusa w duszy i życia duszy w Jezusie.
Ale jeżeli Komunia Święta jest zjednoczeniem duszy z Jezusem, to musi być między nimi jakaś jedność, jakieś podobieństwo, które będzie podstawą wzajemnego zjednoczenia. Sprzeczności bowiem nie mogą się łączyć, światło nie połączy się z mrokiem ani śmierć z życiem. Ponieważ Chrystus, który do nas przychodzi, jest żywy, my musimy żyć także. Inaczej nie byłoby związku. Co najwyżej uwięziłbyś Zbawcę w swym sercu na kilka chwil. Lecz On nie mógłby tam pozostawać, a ty popełniłbyś względem Niego akt gwałtu – świętokradztwo.
Nie zapomnij więc nigdy o podstawowym warunku, o czystości sumienia! Kościół święty w orzeczeniu soboru trydenckiego zabrania kategorycznie Komunii Świętej, jeżeli sumienie wyrzuca nam grzech śmiertelny, i wymaga bezwarunkowo uprzedniej Spowiedzi, bez względu na siłę naszej skruchy.
II
Gdyby zresztą ta czystość nie była nawet tak bardzo wymagana, sama uczciwość nakładałaby na nas ten obowiązek. Komunia Święta jest ucztą, jest weselną uroczystością Baranka. Jezus Chrystus przyjmuje nas u swego Stołu i karmi własnym Ciałem. On jest współbiesiadnikiem i przedmiotem uczty: cibus et conviva. Czy moglibyśmy zachować się bez uszanowania? Któż ośmieliłby się stawić na zaproszenie znajomego w brudnym ubraniu? Nikt! Uczyńmy więc dla Pana Jezusa przynajmniej tyle co dla pierwszego lepszego człowieka. Jest to biesiada królewska! Aniołowie otaczają tam swego Króla. Mimo swej czystości nie są dopuszczeni do tej uczty! Toteż jeżeli nie posiadasz ich nieskazitelnej bieli, miej przynajmniej czystość sumienia, jakiej od ciebie wymaga Jezus Chrystus jako warunku przyjęcia do Stołu.
III
Wszystko zresztą w Ewangelii wzywa nas do czystości. Czyś widział kiedyś dziatwę, przystępującą do Komunii Świętej po raz pierwszy? Jak piękne i czyste są te dzieci, długim ustawione szeregiem!
A sam Chleb Ołtarza? Jakże jest czysty! Zboże oczyszczone z plewy, zamienione w bielutką mąkę, a cóż może być czystszego od mąki? Z tej mąki zagnieciono chleb bez drożdży, które by mu nadały, bądź co bądź, pewien pierwiastek zepsucia. Gdyby Zbawiciel używał na ten cel innego materiału, w innym kolorze, nie mielibyśmy tak wyrazistej lekcji czystości.
Czystość jest zresztą tak naturalnym warunkiem Komunii Świętej, że gdyby ktoś głosił możność przyjęcia Komunii Świętej w grzechu śmiertelnym, cofnąłbyś się ze zgrozą, wolałbyś śmierć.
Wszak mając na sumieniu grzech powszedni, całkiem dobrowolny, nie śmiesz zbliżyć się do Pana Jezusa, choćbyś ściśle według prawa mógł. Grzech powszedni bowiem nie stanowi przeszkody zasadniczej do Komunii Świętej, a jednak nie śmiesz, nie czujesz się dość godny, szata twoja nie ma dość blasku, by do niej przystąpić, i musisz w konfesjonale szukać przebaczenia. I słusznie, to świadczy bowiem o delikatności sumienia i jest dowodem, jak dalece czystość jest nieodłączna od Komunii Świętej.
Patrzmy na przykład Zbawiciela. Przed ostatnią wieczerzą powiada Pan Jezus do Apostołów: „Jesteście czyści, ale pył pokrywa wasze nogi; ja sam go usunę, oczyszczę was doskonale”. Daje tu nam Pan Jezus wielki wzór pokory, to prawda, lecz większą jeszcze naukę czystości.
Powiadają, że jedną z największych tortur męczenników było zostać przywiązanym za życia do trupa. Woleli oni stokroć śmierć niż tę torturę! Rzeczywiście, musi to być niewypowiedziana męka ten związek przymusowy śmierci i życia! A chcesz łączyć Pana Jezusa z trupem? Zamykasz Go w grobowcu? Niechże ten grobowiec będzie przynajmniej nowy i czysty!
IV
Dla dusz istotnie chrześcijańskich najbardziej przekonującym argumentem, by się starały być jak najczystsze, będzie to, że ścisłość połączenia Pana Jezusa z duszą zależy od stopnia jej czystości.
Jeżeli przystępując do Komunii Świętej, jesteś wolny tylko od grzechu śmiertelnego, Jezus przyjdzie do ciebie, będziesz żył, lecz tylko życiem Łazarza, który choć wstał z grobu, nie mógł się poruszać, gdyż był spowity w śmiertelny całun. Nie będziesz odczuwał w pełni skutków Komunii Świętej. Oczyść się dokładniej i powracaj, by nabrać siły, a dojdziesz do całkowitego opanowania siebie i będziesz przynosił owoce łaski i dobrych czynów, jakich Chrystus spodziewa się po tobie.
Kiedy komunikujący jest wolny nawet od dobrowolnych grzechów powszednich, Chrystus działa w nim z mocą i bez przeszkód; zapala serce, pobudza wolę, oświeca rozum i przenika aż do głębi ducha. Gdy Zbawiciel wchodzi do komnaty przygotowanej przez przyjaźń, nie razi Jego wzroku pajęczyna, zasnuwająca ściany – wita Go dobra wola, która Go przyjmuje i zatrzymuje na długo.
Wówczas między duszą a Zbawicielem zachodzą rzeczy tajemnicze. Dusza nabiera niesłychanej wrażliwości, przestaje istnieć sama z siebie, tworzy jedność z Jezusem i mówi Mu z apostołem: „Weź, Panie, wszystko, co moje! Panuj nad wszystkim i kochajmy się zawsze; jestem sługą Twoim na wieczność”.
Jakaż to nieskończona pociecha dla nas, że Chrystus o tyle nam się udziela, o ile jesteśmy czyści! Gdyby przyjęcie Pana Jezusa było zależne od naszych zasług i naszych dobrych uczynków – to byłoby straszne! Czymże są twoje biedne, dobre uczynki wobec dobroci i świętości Boga? Ale jeżeli jesteś czysty, pracujesz nad tym, by być coraz czystszym – to wystarczy: Pan Jezus przyjdzie do ciebie z radością.
Zachować czystość, uwolnić się od wszystkiego, co mogłoby się stać zarodkiem zepsucia, stawać się coraz bardziej kryształowym i jaśniejszym – to praca, jaką musimy wykonać w naszej duszy, ale jest to również owoc Komunii Świętej. Oto w jaki sposób już tu na ziemi staje się stały związek duszy z Jezusem i w jaki sposób zaczyna się zjednoczenie wieczne, które nas czeka w lepszej ojczyźnie.
Łaknących napełnił dobrami
Łk 1, 53
Stan łaski jest warunkiem koniecznym i podstawowym Komunii Świętej. Cnoty i pobożność są pożądane. Dobra wola i gorąca chęć mogą je zastąpić. Niestety komunikujemy częstokroć jakby od niechcenia i z małą świadomością tego, co otrzymujemy.
Przyjrzyjmy się więc warunkom pożądanym przy Komunii Świętej, by uchronić się od tych braków.
Pierwszym najważniejszym warunkiem jest jej pragnienie.
I
Trzeba być głodnym, by mieć chęć do jedzenia. Trzeba odczuwać potrzebę, gdyż czynność jedzenia sama przez się jest trudna i przykra, a trawienie często męczące i bolesne. Toteż Bóg dobry dał nam łaknienie, które nas zmusza do pożądania pokarmu, a pokarmom dał smak, który je czyni przyjemnymi.
Istnieje też głód Komunii Świętej, łaknienie Chrystusa Pana; głód o różnym stopniu natężenia. Im jednak jest on większy, tym owocniejsza jest Komunia Święta.
Trzeba, by nas Bóg obdarzył tym głodem, bez którego nigdy byśmy nie zażądali Komunii Świętej. Tak bowiem wielka przepaść leży między Bogiem a nami, że sami z siebie nigdy nie ośmielilibyśmy się stanąć u boskiego Stołu. Łaska Boża musi podsycać w nas ten głód, który każe nam zapomnieć o nieskończonej godności Pana Jezusa, a pamiętać tylko o naszej potrzebie. Bóg dobry tak działa swą łaską, że nie widzimy naszej nędzy, tylko Jego dobroć, że zapominamy, kim jesteśmy my, a kim jest On.
Człowiek żyje pragnieniem i nie szuka niczego, nie przedsiębierze nic wielkiego, czego by przedtem nie pragnął. Toteż boskie pożądanie pociąga nas do Komunii Świętej, daje nam odwagę przystąpienia do Sędziego Nieba i Ziemi bez śmiertelnego strachu. Pragnienie Boga usprawiedliwia nasze zuchwalstwo. Podobnie jak nieszczęśliwiec, który porywa chleb, żeby uniknąć śmierci głodowej, nie jest złodziejem – usprawiedliwia go głód.
Ale powiesz może, że nie odczuwasz tego pragnienia. Jeżeli nie komunikujesz – to możliwe, ale jeżeli komunikujesz, to pewny jestem, że Bóg zapalił w tobie to pragnienie. Gdybyś go nie posiadał, przynajmniej w nieznacznym stopniu, nie ośmieliłbyś się komunikować.
Powiedz, czy znalazłby się żebrak, który by nawet pod grozą śmierci głodowej śmiał zaprosić się do króla na obiad. A przecież w akcie przyjęcia Komunii Świętej przedział jest znacznie większy! Jakże my ośmielamy się zbliżyć do Boga? Trzeba, by Jezus w swej niepojętej dobroci zarzucił nam zasłonę na oczy. Wówczas czynimy to, czego byśmy nigdy nie odważyli się uczynić względem wielkich tego świata: wpraszamy się na ucztę boską! A więc największym bodźcem i zasadniczym warunkiem przystąpienia do Komunii Świętej jest pragnienie. Im to uczucie jest silniejsze, tym częściej należy komunikować. Czy wznosisz się duchowo, czy się wzmacniasz? Jeżeli nie, to znaczy, że nie pożywasz dostatecznie, a przynajmniej że jadasz bez apetytu. Otrząśnij się, zrozum swe upośledzenie, jeżeli nie możesz się zdobyć na pragnienie miłości.
II
Jeden rodzaj pragnienia Komunii Świętej zawsze możemy odczuć, zawsze w sobie wzbudzić. Jest to uczucie chorego, który oczekuje lekarza i woła o napój, gdy pali go gorączka. W takim stanie my, biedne dzieci Adamowe, tak głęboko zranione, możemy zawsze stanąć przed Władcą Nieba i powiedzieć Mu: „Panie, nie posiadam nic oprócz nędzy i cierpienia, przybądź mi na ratunek; niech Cię nie zraża nędza mego barłogu, z którego Cię wzywam. Pragnę Cię przyjąć, gdyż potrzebuję siły! Zlituj się nad nędzą moją!”. Są to wyrażenia wszystkich komunikujących. Patrz na penitenta, grzesznika nawróconego. Tylko co odszedł od konfesjonału, ledwie czołgać się potrafi, przystępuje do Stołu Pańskiego i woła: „Daj mi, Panie, Chleba Żywota, bo umieram z głodu! Jakże będę mógł wejść na wąską i stromą ścieżkę życia chrześcijańskiego; ja, który schodzę z szerokiego i kwiecistego gościńca życia światowego?”. Takie usposobienie podoba się Zbawcy, porywa Go, a nas sprowadza na właściwe miejsce.
Życzę ci, byś często odczuwał ten głód, tę potrzebę nędzarza w stosunku do Komunii Świętej, by ta potrzeba była twym usprawiedliwieniem przed Panem. Przy czystości sumienia wystarcza to do dobrej i owocnej Komunii Świętej. Wyjaśnia nam to sam Zbawca w przypowieści ewangelicznej o godach królewskich, na które zaproszeni wielcy tego świata się nie stawili. Przyczyną tej opieszałości według wyjaśnień komentatorów było to, że nie chcieli złożyć darów oblubieńcowi. Dowiedziawszy się o tym, król wysyła gońców na place i zaułki po żebraków i nędzarzy. I Pan Jezus daje pierwszeństwo biednym przed pysznymi i bogaczami. Ale zwróć uwagę, że każdy, wchodząc na ucztę, przywdział szatę godową, podaną mu przez sługi przy wejściu na salę. Król wchodzi i raduje się na widok rozpromienionych twarzy tych, co zwykle tacy smutni. Wtem spostrzega jednego z biesiadników, który pozostał w zwykłej szacie. Król widzi w tym oznakę nieuszanowania dla siebie i każe go usunąć. Człowiek ten zasłużył na karę. Nie żądał król od niego darów dla oblubieńców, żądał tylko odpowiedniego przybrania. Inni, odziani w białe szaty, pozostali, choć biedni i kalecy; co więcej, właśnie nędza ich dawała im prawo do uczty (Mt 22, 2-14).
A więc my, nędzarze, my, cierpiący, miejmy przynajmniej tym żywsze pożądanie! Pan nasz z radością leczy tego, kto Mu swe rany odkrywa.
W czasie ziemskiego swego pobytu Zbawca unika domów możnych i bogatych. Zaledwie dwa czy trzy razy przyjmuje zaproszenie faryzeuszów – i to w nadziei, że uleczy ich umysły od pychy i zaślepienia. Byli to chorzy, tylko innego rodzaju. Do biednych i małych Jezus szedł zawsze z chęcią – nic Go nie odstraszało.
Idź więc śmiało, błagaj o siły, o męstwo! „Panie, już dalej nie mogę – masz mnie u swych stóp!” Idź śmiało, idź nie dlatego, że masz do tego prawo, lecz dlatego, że potrzebujesz Pana!
Mów z ufnością: „Panie! Daj mi dziś chleba mego powszedniego. Jestem nędzarzem, nie mam żadnych praw, ale mam Twoje wezwanie!”. I Pan cię przyjmie. Wezwawszy tak słodko, nie odtrąci cię Zbawca – przeciwnie, przyjmie do Serca, wzbogaci darami łaski i dobroci.
Duch Święty zstąpi na Cię i moc Najwyższego zaćmi Tobie
Łk 1, 35
W Komunii Świętej odnawia się i przedłuża wspaniała tajemnica wcielenia. To, co zaszło w Maryi Pannie przez słowa Anioła, spełnia się w każdym wiernym przez słowa kapłana. Słowo nie ograniczyło się do złączenia z ciałem najczystszej z dziewic, chce się ono złączyć z każdym wiernym. Boskim twórcą wcielenia był Duch Święty. On to przygotował Maryję na Matkę Zbawcy. On zachował Ją niepokalaną od poczęcia. Duch Święty napełnił Ją od pierwszej chwili poczęcia i napełniał przez całe życie najwyższą cnotą, a kiedy nadszedł moment, by Słowo stało się Ciałem, On to sprawił cud w łonie Przeczystej Dziewicy.
Duch Święty pozostał w Niej po dokonaniu tej tajemnicy i zakrył Ją swym cieniem, by miarkować blask bóstwa, jakie w swym łonie nosiła. Toteż ucz się przygotowywać tło Komunii Świętej w zjednoczeniu z Duchem Świętym!
I
Duch Święty zatem uświęcił zawczasu Pannę Najświętszą, by Ją uczynić godną macierzyństwa boskiego. I chociaż uświęcenie dusz sprawuje cała Trójca Święta, czynność tę w sposób szczególny przypisujemy Duchowi Świętemu, który jest łącznikiem między Ojcem i Synem, a wstępując do duszy naszej, zbliża nas do Boga.
Duch Święty przyozdabia Maryję we wszystkie cnoty, a kiedy Panna Przeczysta pyta z wahaniem, jakim sposobem stanie się matką według słowa Anioła, skoro złożyła ślub czystości, Anioł Ją uspokaja, mówiąc, że Jej macierzyństwo będzie dziełem Ducha Świętego, który na Nią zstąpi. Pamiętaj, że Duch Święty przepełnia już i tak Maryję łaski pełną. Cóż więc znaczą słowa Anioła: Duch Święty zstąpi na Cię? Znaczy to, że Duch Święty przyjdzie, by Ją wzmocnić, by przygotować słabe ludzkie stworzenie, przeznaczone na Matkę Boga. Bez względu na tę słabość, którą Najświętsza Panna znała, jakże miała się lękać, gdy Bóg sam był w Niej, gdy obecny w szczególny sposób sam Bóg przyjmował w Niej Boga – Duch Święty tworzył w łonie Dziewicy naturę ludzką Boga-Słowa.
Komunia Święta – Eucharystia – czyni nas uczestnikami chwały Maryi i daje nam udział w chwale Jej macierzyństwa, jak to było u Matki Najświętszej.
Któż we mnie przyjmie Boga? Przecież nie ja, tak biedny i nędzny! Nie stan łaski, w którym jestem, a który nie jest może bez plamy. A gdyby nawet niewinność moja była niepokalana, czymże jest ona wobec Tego, który jest samą świętością? Moje drobne, marne zasługi? Ależ Bóg posiada jewszystkie w stopniu najwyższym! Jeżelibym więc chciał sam przyjmować Jezusa, przyjęcie to będzie bardzo niegodne! Ponieważ przez stan łaski przebywa w tobie Duch Święty, więc On to przyjmie Pana Jezusa. Podchodząc do Stołu Pańskiego, łącz się więc z Duchem Świętym. Pamiętaj jednak, że Duch Święty lubuje się tylko w usposobieniu Maryi, która na wezwanie Anioła mówi: Oto ja, służebnica Pana mojego! Mów więc: „Wzywasz mnie, Panie, znając moje ubóstwo, nędzę, moje winy, moją nieświadomość! Oto mnie masz, a Duch Święty, który we mnie przebywa, przyjmie Cię, Panie, godnie! On będzie za mnie przemawiał!”.
Na ogół za mało znamy Ducha Świętego, za mało z Nim się łączymy, a jednak jesteśmy Jego świątyniami. On mieszka w nas. Niejeden nie umie odpowiedzieć na pytanie: „Kto to jest Duch Święty?”. Wierni często nie znają Go… nie słyszeli o Nim… Nic dziwnego, bo żeby znać Ducha Świętego, trzeba być człowiekiem „wewnętrznym”. Jego działalność jest czysto wewnętrzna. Toteż ci, co żyją na zewnątrz, mogą znać Jego dary, ale nie pojmują mowy Jego miłości i słodyczy. Żeby ją zrozumieć, trzeba mieć duszę wewnętrzną i skupioną.
Proś więc często Ducha Świętego, łącz się z Nim, błagaj, niech On sam przygotuje cię do Komunii Świętej, niech On mówi za ciebie, niech za ciebie dziękuje Jezusowi – niech za Jego przyczyną Jezus pracuje w tobie!
II
Archanioł powiedział do Maryi: Duch Święty zstąpi na Cię, dodając jeszcze: i zaćmi Tobie, tj. okryje Cię swym cieniem. Cóż to znaczy?
Bóg jest ogniem pochłaniającym. Skoro Bóg zstępuje do nas, przychodzi z całą swą boską naturą. I gdyby Duch Święty nie okrywał nas swym cieniem jak obłokiem, bylibyśmy od razu spopieleni. Czymże możemy być wobec płomieni bóstwa? Chyba słomką, która znika w wielkim ognisku. Duch Święty łagodzi te płomienie Boże i tylko na tyle daje im przeniknąć do duszy, ile trzeba, by nas ogrzać i ożywić. On nam jest tak samo potrzebny jak Maryi, którą okrył, by Jej dziewicze ciało osłonić przed zbliżeniem się bóstwa – ipse est Qui Virginem obumbravit (…) ut et virgineo corpori temperaret deitatis accessum.
III
Duch Święty, obecny w Maryi, nie tylko podejmuje w Niej boskie Słowo, lecz tworzy również duszę ludzką Boga-człowieka i z czystej krwi dziewiczej kształtuje Jego Ciało. To samo spełnia Duch Święty w nas przy Komunii Świętej. Ma On przeistoczyć każdego z nas w nowego Jezusa Chrystusa – i to jest istotnym Jego zadaniem: owo duchowe przeobrażenie nas w Jezusa, wytworzenie z Niego i z nas jednej istoty. Duch Święty jednoczy nas z Chrystusem co do ciała, stwarzając w nas możność istnienia w chwale, która upodobni nasze ciało do Ciała Chrystusa chwalebnego, a Duch Słowa, który podniósł Chrystusa z grobu, i nas również wskrzesi do chwały.
W duszy naszej Duch Święty tworzy związek uczuć z Bogiem i gdy Chrystus przestaje w nas istnieć w postaci sakramentalnej, Duch Święty pozostaje w nas w postaci duchowej.
W ten sposób Duch Święty przedłuża naszą Komunię Świętą i utrzymuje w nas boskie życie Jezusa. Jak przetrawione pożywienie przeistacza się w sok odżywczy, który rozchodzi się po członkach, roznosi życie i siłę, tak choć przestają istnieć postacie święte, jednak pozostaje w nas bóstwo Chrystusa wraz z Jego człowieczeństwem, przyjęte pod postacią pożywienia. Pozostaje w nas jak w świątyni, posila duszę przez święte natchnienia, porusza w nas miłość, zmieniając istotę naszą w siebie samego, czyniąc nas uduchowionymi i boskimi, spełniając tę cudną obietnicę: Qui adhaeret Domino, unus spiritus est – Kto łączy się z Panem, jedno z Nim stanowi!