14,90 zł
Przejmujący tom nowych wierszy Adama Wagi, połączony z jego debiutancką sztuką, nigdy wcześniej niepublikowaną. Przewijającymi się tematami, potraktowanymi pół żartem, pół serio, są starość i śmierć. Ciepło bijące z tych tekstów mądrze koresponduje z motywami biblijnymi, pytaniami filozoficznymi i eschatologicznymi. Nad wszystkim, jak zwykle u Wagi, góruje aura swady, zadumy i erudycji.
***
Podchodzi i mówi: - Spójrz mi w oczy.
- To niemożliwe – mówię. - Ty ich nie masz, a moje gasną. Inne zmysły też…
Przerywa: - Wystarczy mi dotyk.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 37
DO CIEBIE
Do ciebie się zwracam,
który twierdzisz,
że nikomu niczego nie zawdzięczasz.
Tysiące ludzi dźwiga cię
na swych dobrych barkach.
A najważniejsi z nich
to położna i grabarz.
Bez niej nie złapałbyś tchu,
bez niego nie obróciłbyś się w proch.
DOCEŃ
Udręcza cię poczucie bezsensu,
cierpienie i śmierć dzieci,
nieodwzajemniona miłość,
przemoc i kłamstwo,
pycha bez podstaw,
nagroda bez zasług...
– wyliczać by długo.
A jednak powinieneś
dziękować za to
Panu Bogu, losom
czy innym siłom wyższym,
które wyznajesz.
Pomyśl tylko, że znasz
wszystkie prawidła wydarzeń
ujęte w żelazne imadła logiki,
które obezwładniają cię
swoimi następstwami przyczyn
i pozbawiają możliwości manewru
przed buldożerem przyszłości.
Co byś z tym zrobił,
wszechwiedzący?
Jak byś się zachował,
nicniemogący?
Wtedy dopiero byś tęsknił
do poczucia bezsensu
dawnej wegetacji
jako raju utraconego.
POWINIENEŚ
Jeżeli taki mocarz jak Mojżesz
(mocarz, bo moc go wspierała Boska)
nie udźwignął tablic kamiennych,
tylko upuścił je i roztrzaskał...
(To nie kamień był ponad siły,
ale kilka przykazań,
które Pan tam wyrył)
...jeżeli więc taki mocarz
nie zdołał ich unieść,
to nie dziw się samemu sobie,
że nie przestrzegasz żadnego.
Powinieneś jednak przerazić się tym,
że nawet nie próbujesz.
TRZY W JEDNEJ
Otacza nas wieczność,
którą dla niepoznaki
(i samozłudy)
podzieliliśmy na trzy części,
z płonną nadzieją
utrzymania czasu w ryzach.
Ale czas jest niepodległy
i nie daje się zdyscyplinować.
Współczesność
to bulgocące bagno,
w którym każdy jest utytłany,
jakby pracował w kopalni
albo wydobywał torf.
Ona ciągle próbuje
naprawiać przeszłość,
a swoimi chorymi wyziewami
zatruwa nawet to,
co może nastąpić.
Przeszłość,
która powinna być stateczna
jak leciwa matrona,
nie mieści się zgoła w sobie
i kipi takimi namiętnościami,
że sięgając do niej po to samo,
każdy wyciąga co innego.
Ona wala się ochłapami
po współczesności,
a potrafi swoim ciemnym światłem
oślepiać nawet przyszłość.
A przyszłość?
To gąszcz znaków zapytania,
które szczelnie blokują drogę
do swego niewiadomego.
Jeżeli zaś ono nadchodzi,
okazuje się zwykle tak pospolite,
że jedynie przez uprzejmość mówimy:
Nikt by się tego nie spodziewał.
Wobec tej trójjedynej wieczności
bezradny jest nawet zegar-terrorysta,
bierny liczykrupa,
który zamiast dokonać jakiegoś zamachu
na przemijanie,
tylko cyka i liczy, cyka i liczy...
Zapraszam więc
Łaskawego Czytelnika
i sam kieruję kroki
do Tego,
którego Arystoteles nazwał
Nieporuszonym Poruszycielem,
a prorocy starotestamentowi
Tautologią.
Tam podobno
przedczas, czas i poczas
stanowią jedno
wiekuiste mgnienie.