Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Drugi tom genialnej sagi Fergusona o najsłynniejszej i najbogatszej rodzinie w dziejach świata
Pieniądz jest bogiem naszych czasów, a Rothschild jest jego prorokiem. – Heinrich Heine, 1841
Rothschildowie to najbardziej wpływowa rodzina najnowszej historii. Potężni bankierzy i przemysłowcy żydowskiego pochodzenia, którzy trzęśli dziewiętnasto- i dwudziestowiecznym światem, znacząco wpływając na historię całych państw. Nie będzie żadną przesadą twierdzenie, że familia bankierów stała się jedną z żywych legend XIX wieku, a samo nazwisko Rothschild — synonimem władzy, jaką daje bogactwo.
Dwa tomy Domu Rothschildów autorstwa Nialla Fergusona, jednego z najsławniejszych historyków świata, składają się na pierwszą kompletną historię rodu, napisaną z uwzględnieniem wszystkich światowych archiwów.
W drugim tomie, obejmującym lata 1849–1999, Niall Ferguson opisuje, jak ród wywodzący się z frankfurckiego getta stał się bankierem świata, jak wspierał swoim mecenatem najważniejszych artystów oraz wywierał skuteczny, choć zawoalowany, wpływ na monarchów i rządy. Z tego właśnie powodu książka rzuca również nowe światło na całą historię XIX i XX wieku.
W genialnej, zachwycającej dwutomowej sadze Niall Ferguson udowadnia, że historycy akademiccy są wciąż w stanie opowiadać wielkie historie, które chce się czytać. — Robert Skidelsky, „The New York Review of Books”
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 1259
Wstęp
Jeśli okres od 1789 do 1848 roku potraktujemy jako „wiek rewolucji”, wówczas Rothschildowie z całą pewnością okażą się osobami, które odniosły z niego największe korzyści. Oczywiście polityczne wstrząsy lat 1848–1849 drogo ich kosztowały. Tak jak w 1830 roku, ale na większą skalę, rewolucje wywołały gwałtowny spadek kursów obligacji skarbowych. W przypadku Rothschildów, którzy ogromną część majątku ulokowali w obligacjach, oznaczało to poważny uszczerbek na kapitale. Co gorsza, „domy” wiedeński i paryski stanęły na granicy niewypłacalności, co zmusiło pozostałe – londyński, frankfurcki i neapolitański – do wyciągania ich z kłopotów. Rothschildowie jednak przetrwali nawet to, największy ze wszystkich kryzysów finansowych z lat 1815–1914, jak również największą rewolucję. W istocie dziwną ironią losu byłoby, gdyby nie przetrwali: bez rewolucji przecież mieliby niewiele do stracenia.
To rewolucja francuska sprawiła, że w 1796 roku dosłownie runęły mury frankfurckiego getta, co umożliwiło Rothschildom ich fenomenalny, bezprecedensowy i niepowtarzalny awans ekonomiczny. Przed 1789 rokiem Mayer Amschel Rothschild z rodziną żył ograniczony dyskryminującym ustawodawstwem. Żydzi nie mogli uprawiać ziemi oraz handlować bronią, przyprawami, winem i zbożem. Nie wolno im było mieszkać poza gettem i przebywać poza nim nocą, w niedziele i we wszystkie chrześcijańskie święta. Podlegali dyskryminującemu systemowi podatkowemu. Bez względu na to, jak ciężko Mayer Amschel pracował, najpierw jako sprzedawca rzadkich monet, potem makler giełdowy i bankier kupiecki, nie mógł wydostać się poza ograniczające go bariery. Zmiana nastąpiła, kiedy w południowych Niemczech zaznaczyły się oddziaływania rewolucji francuskiej. Judengasse otworzyła się, a ponadto usunięte zostały w większości ograniczenia prawne dotyczące frankfurckich Żydów – zwłaszcza dzięki wpływowi Mayera Amschela na człowieka będącego prawą ręką Napoleona w Nadrenii, Karla von Dalberga. Pomimo ogromnych wysiłków nieżydowskich mieszkańców Frankfurtu po usunięciu Francuzów i ich popleczników dawny rasistowski system ograniczeń nigdy w pełni nie został przywrócony.
Wojny rewolucyjne postawiły Rothschildów przed okazjami, o jakich im się nie śniło. Skala i koszty konfliktu między Francją i resztą Europy rosły, a wraz z nimi zwiększały się potrzeby pożyczkowe zaangażowanych weń państw. Jednocześnie zerwanie z ustalonym porządkiem w handlu i bankowości stworzyło przestrzeń dla ambitnych ryzykantów. I tak, to decyzja Napoleona o wygnaniu elektora Hesji-Kassel pozwoliła Mayerowi Amschelowi (od 1769 roku jednemu z „nadwornych bankierów” elektora) zostać głównym zarządcą jego majątku, zgarnąć od niego odsetki, których nie przechwycili Francuzi, i ponownie zainwestować pieniądze. Była to niebezpieczna operacja: francuska policja z podejrzliwością odnosiła się do działalności Mayera Amschela, przesłuchiwała jego samego i jego rodzinę, chociaż nie wniosła oskarżenia. Zyski okazały się jednak proporcjonalne do ryzyka, a Rothschildowie bardzo szybko stali się mistrzami w sztuce zachowywania dyskrecji.
Podobnie rewolucja i wojna umożliwiły awans apodyktycznemu synowi Mayera Amschela, Nathanowi – przejście od eksportu angielskich tkanin z Manchesteru do finansowania z londyńskiego City angielskiego wysiłku wojennego. W normalnych czasach Nathan bez wątpienia doskonale radziłby sobie jako kupiec tekstylny: jego strategia cięcia cen i zwiększania obrotów okazała się właściwa; jego energia, ambicja i chęć do pracy również miały ogromne znaczenie („Nie czytam książek – napisał do braci w 1816 roku – nie gram w karty, nie chodzę do teatru, moją jedyną przyjemnością są interesy”). Wojny Anglii z Francją wytworzyły jednak warunki szczególnie korzystne dla śmiałych i pomysłowych przybyszów. Wprowadzając w 1806 roku zakaz przywożenia angielskich towarów na kontynent, Napoleon zwiększył ryzyko, ale też potencjalne zyski tych, którzy, jak Nathan, omijali blokadę. Naiwne pragnienia francuskich władz, aby angielski kruszec przepływał przez kanał La Manche, otworzyły przed Nathanem jeszcze zyskowniejszą drogę robienia interesów. W 1808 roku przeniósł się z Manchesteru do Londynu, który od czasu zajęcia Amsterdamu przez wojska Napoleona stał się niekwestionowanym największym centrum finansowym świata.
„Mistrzowska zagrywka”, dzięki której Nathan wskoczył do pierwszej ligi kupieckich bankierów, polegała na wykorzystaniu angielskich papierów wartościowych elektora Hesji-Kassel do powiększenia własnych środków. W 1809 roku Nathan uzyskał upoważnienie na dokonywanie nowych zakupów angielskich obligacji za odsetki od elektorskiego portfela papierów wartościowych; przez kolejne cztery lata kupił papiery warte w sumie ponad 600 tysięcy funtów. W czasie pokoju uczyniłoby go to głównym zarządcą funduszy, w zawierusze wojennej jednak Nathan mógł potraktować obligacje elektora jak własny kapitał. Przebywający na wygnaniu elektor stał się nieświadomie uśpionym wspólnikiem nowego domu bankowego: N.M. Rothschild (minister elektora, Buderus, był bardziej świadomym inwestorem w banku frankfurckim). W 1813 roku Nathan był już na tyle wiarygodnym partnerem, że mógł zaoferować usługi rządowi angielskiemu, gdy ten próbował sfinansować przedostatnią kampanię Wellingtona przeciwko Napoleonowi. To wszystko właśnie Carl miał na myśli, kiedy powiedział potem: „To dzięki staremu – czyli elektorowi Wilhelmowi – zbiliśmy naszą fortunę”.
W istocie Rothschildowie więcej zawdzięczali prawdopodobnie przedsiębiorczości i przenikliwości własnego „starego”. To Mayer Amschel w 1810 roku obmyślił strukturę spółki, która, zmodyfikowana, lecz na stałych zasadach, miała funkcjonować przez prawie sto lat, wiążąc męskich potomków czterech pokoleń, rygorystycznie wykluczając Rothschildówny i ich małżonków. To Mayer Amschel wpoił synom zasadę, że w interesach „lepiej układać się z rządem w kłopotach niż z takim, któremu szczęście sprzyja”; oraz: „Jeśli nie da się sprawić, by ktoś was pokochał, trzeba się postarać, żeby zaczął się was bać”; a także: „Jeśli wysoko postawiona osoba wchodzi w interesy [finansowe] z Żydem, należy do Żyda” (gehört er dem Juden). Ta ostatnia rada stała za praktyką braci wpływania na wysoko postawionych dostojników prezentami, pożyczkami, wskazówkami w kwestii inwestowania i jawnymi łapówkami. Przede wszystkim zaś Mayer Amschel nauczył synów, jak ważna jest jedność: „Amschelu – powiedział do najstarszego syna na łożu śmierci w 1812 roku – trzymaj się razem z braćmi, a zostaniecie najbogatszymi ludźmi w Niemczech”. Jego synowie nieustannie powtarzali te nakazy kolejnym pokoleniom trzydzieści lat później, w czasie gdy byli już najbogatszymi ludźmi na świecie i najbogatszą rodziną w historii.
Operacje z lat 1814 i 1815, podczas których Nathan z braćmi zgromadzili ogromne ilości kruszcu nie tylko dla Wellingtona, lecz również dla angielskich sojuszników na kontynencie, zapoczątkowały nową erę zarówno w finansach, jak i historii politycznej. Rothschildowie rozciągnęli swój kredyt do granic możliwości, tracąc niekiedy z pola widzenia aktywa i pasywa, ryzykując wszystko, co mieli, by zgarnąć rządowe prowizje, wypłaty odsetek i zyski ze spekulacji na kursach wymiany oraz rentowności obligacji. Tylko w 1815 roku rachunki Nathana z angielskim rządem sięgnęły 10 milionów funtów, ogromnej sumy jak na tamte czasy. Lord Liverpool z typową angielską powściągliwością nazwał Nathana „bardzo użytecznym przyjacielem”. Ludzie tamtej epoki doskonale zdawali sobie sprawę, że bez napoleońskich funduszy nie dałoby się pokonać napoleońskich umiejętności dowodzenia. Ludwig Börne słusznie nazwał braci Finanzbonaparten; Nathan, jak przyznał Salomon, był ich „głównodowodzącym”. Chociaż po klęsce Francuzów pod Waterloo bracia znaleźli się niebezpiecznie blisko ruiny – wojna skończyła się o wiele szybciej, niż Nathan przewidywał – z zawirowań 1815 roku Rothschildowie wyłonili się z milionowym majątkiem w funtach szterlingach. Niemal od razu Nathan przeprowadził być może najbardziej udaną operację w swojej karierze: dokonał ogromnej inwestycji w angielskie obligacje skarbowe (konsole), w której wykorzystał wzrost wywołany przez powojenną finansową stabilizację państwa, i zgarnął zyski, zanim rynek osiągnął najwyższy poziom. Była to największa „mistrzowska zagrywka” Nathana, biorąc pod uwagę, że osiągnął za jednym zamachem zysk ponad 20 tysięcy funtów.
Lata dwudzieste XIX wieku to czas politycznej i podatkowej restauracji. Na całym kontynencie obaleni władcy wracali na trony (przynajmniej w większości przypadków). Pod przywództwem księcia Metternicha wielkie kontynentalne mocarstwa opierały się pospołu impulsom rewolucyjnym, gdziekolwiek wystąpiły. Rothschildowie bez wątpienia sfinansowali tę restaurację. Umożliwili Austrii, Prusom i Rosji – członkom Świętego Przymierza – a także Burbonom powracającym do Francji emisję obligacji z oprocentowaniem, jakim wcześniej mogły się cieszyć tylko Anglia i Holandia. Ponieważ ułatwiło to księciu Metternichowi „stanie na straży” Europy – szczególnie kiedy Austria i Francja próbowały przywrócić reżim Burbonów w Neapolu i Hiszpanii – prawdziwe okazało się drwiące określenie Rothschildów jako „najważniejszych sprzymierzeńców Świętego Przymierza”. Pożyczki Rothschildów podtrzymywały również prywatne finanse wielu „wysoko postawionych osób”, w tym samego Metternicha, króla Jerzego IV i jego zięcia Leopolda Koburga, późniejszego króla Belgów. Ludwig Börne ubolewał, że „Rothschild był kimś, kto daje arystokratom władzę nad wolnością i pozbawia ludzi odwagi, by sprzeciwić się przemocy [...] arcykapłanem strachu [...], na którego ołtarzu składane są w ofierze wolność, patriotyzm, honor i wszystkie uświęcone obywatelskie cnoty”.
W opinii Rothschildów na temat restauracji tkwiła jednak zawsze pewna ambiwalencja. Nie mogli cieszyć się z powrotu do władzy konserwatywnych elit, które – w najbardziej oczywisty sposób w Niemczech – próbowały znów uczynić Żydów obywatelami drugiej kategorii. Ale sam Nathan nie był typem człowieka, który odrzuciłby dobry interes w imię pobudek ideologicznych. Interwencje Świętego Przymierza przeciwko ruchom rewolucyjnym w Hiszpanii i we Włoszech niekoniecznie były dobre dla interesów: wojna rozchwiewała rynki obligacji, nie tylko z powodu szkodliwych skutków dla budżetów państw. Nowe reżimy, które wyłoniły się w takich krajach jak Hiszpania, Brazylia i Grecja, stawały się potencjalnymi nowymi klientami, a doświadczenie sugerowało, że monarchie parlamentarne były lepszymi wierzycielami niż reżimy absolutystyczne. Co znamienne, Rothschildowie chętnie pożyczali hiszpańskim liberałom, ale odmówili finansowania Ferdynanda VII, gdy przywrócił władzę absolutną. Jak to ujął Byron w Don Juanie, Rothschildowie „dyktują” warunki zarówno rojalistom, jak i liberałom. Heinrich Heine poszedł dalej i nazwał Rothschildów rewolucjonistami na równi z Robespierre’em, ponieważ „Rothschild [...] zniszczył przewagę ziemi, ustanawiając system obligacji państwowych najwyższą władzą, a następnie mobilizując własność i dochód i jednocześnie nadając pieniądzowi uprzednie przywileje ziemi”. To również Heine wypowiedział słynne słowa: „Pieniądz jest bogiem naszych czasów, a Rothschild jest jego prorokiem”.
Bez wątpienia największym wkładem Rothschildów w historię gospodarczą było stworzenie prawdziwego międzynarodowego rynku obligacji. Wcześniej istniał oczywiście przepływ kapitału przez granice: w XVIII wieku Holendrzy inwestowali w angielskie obligacje państwowe, a rywale Rothschildów we Frankfurcie, Bethmannowie, przeprowadzali w tym samym okresie duże emisje obligacji austriackich. Nigdy jednak wcześniej państwowe obligacje nie były emitowane jednocześnie na wielu rynkach w tak kuszących (jak w przypadku Prus w 1818 roku) warunkach, jak denominacja funta szterlinga, wypłata odsetek w miejsce emisji i fundusz amortyzacyjny.
Rothschildowie zajmowali się nie tylko emisjami obligacji. Dyskontowali również weksle komercyjne, działali jako maklerzy na rynku kruszcu, wymieniali dewizy, angażowali się bezpośrednio w handel towarami, próbowali sił w ubezpieczeniach i oferowali prywatne usługi bankierskie elicie indywidualnych klientów. Odegrali ważną rolę na rynkach złota i srebra: to dzięki Rothschildom, „ostatniej desce ratunku wśród ostatnich desek ratunku w gronie pożyczkodawców”, udało się zapobiec zawieszeniu wymienialności w Banku Anglii w 1825 roku. Pierwsze miejsce przypadło jednak rynkowi papierów wartościowych. Ponadto kupowanie i sprzedaż na różnych wtórnych rynkach obligacji stanowiło równie ważne źródło zysku jak emisja: była to podstawowa forma spekulacji, jakimi zajmowali się bracia.
Rothschildów odróżniał od rywali między innymi międzynarodowy charakter ich operacji. Podczas gdy najstarszy brat Nathana, Amschel, prowadził pierwotne rodzinne przedsiębiorstwo we Frankfurcie, najmłodszy brat James ugruntował swoją pozycję w Paryżu. Pod koniec lat dwudziestych XIX wieku Salomon i Carl założyli filie banku frankfurckiego w Neapolu i Wiedniu. Pięć banków utworzyło jedyną w swoim rodzaju spółkę i współpracowało przy największych transakcjach, gromadząc zyski i dzieląc się kosztami. Regularna i szczegółowa korespondencja przełamała barierę geograficznej separacji. Wspólnicy spotykali się tylko co kilka lat, kiedy zmieniające się okoliczności wymagały modyfikacji warunków umowy.
Międzynarodowa struktura dawała Rothschildom kilka ważnych korzyści. Po pierwsze, umożliwiała prowadzenie transakcji arbitrażowych, wykorzystujących różnice kursów między rynkami, na przykład w Londynie i Paryżu. Po drugie, mogli ratować się nawzajem w przypadku trudności z płynnością lub wypłacalnością. Nigdy – nawet w 1848 roku – kryzys finansowy nie uderzył całej Europy jednocześnie z równą siłą. Kiedy Anglia zmagała się z trudnościami w 1825 roku, James uratował Nathana. Gdy Paryż załamał się w 1830 roku, Nathan mógł się zrewanżować. Nie ma wątpliwości, że bank wiedeński zbankrutowałby w 1848 roku, gdyby stanowił niezależną jednostkę. Tylko gotowość pozostałych banków spisania na straty znacznych sum pozwoliła ocalić placówkę synowi Salomona, Anselmowi.
Dzięki błyskawicznej akumulacji kapitału – Rothschildowie nie rozdzielali zysków, zadowalali się niskim procentem od indywidualnych udziałów w spółce – mogli wkrótce przeprowadzać tego rodzaju operacje na nieporównywalną skalę. Z pewnością mieli największy bank na świecie; w 1825 roku był dziesięciokrotnie większy od przedsiębiorstwa największych rywali, braci Baringów. To z kolei umożliwiało Rothschildom modyfikowanie strategii w interesach. Po pierwszych latach wysokiego ryzyka i dużych zysków mogli teraz zadowolić się niższą dochodowością, nie narażając dominującej pozycji na rynku. W istocie odejście od maksymalizacji zysku tłumaczy trwałość przedsiębiorstwa Rothschildów. Od czasu do czasu próbowali mierzyć się z rywalami – Jacques Laffitte, bankier i polityk, stanowił klasyczny przykład z epoki restauracji – którzy doganiali ich podczas wzrostu rynku, podejmując większe ryzyko, aby potem ponieść klęskę, gdy następowała faza spadku.
Z bogactwem przyszła pozycja. W oczach ludzi tamtej epoki Rothschildowie uosabiali pieniądze zdobyte własną pracą, a nie przez dziedziczenie: byli Żydami, ludźmi nieokrzesanymi, odebrali kiepskie wykształcenie, w ciągu kilku lat zgromadzili jednak papierowe bogactwo netto warte o wiele więcej niż większość arystokratycznych majątków. Jako nowobogaccy musieli zabiegać o akceptację starych elit. Jakby chcieli wymazać z pamięci czasy, kiedy (jak wspominał Carl) „wszyscy spaliśmy w małym pokoiku na poddaszu”, kupowali teraz najelegantsze domy w miastach, przy ulicach takich jak Piccadilly i rue Laffitte, a później wiejskie posiadłości w Gunnersbury, Ferrières i Schillersdorfie. Zapełniali je obrazami siedemnastowiecznych holenderskich mistrzów i osiemnastowiecznymi francuskimi meblami. Wydawali wystawne przyjęcia i urządzali olśniewające bale. Zdobywali tytuły i inne zaszczyty: zwykły Jakob Rothschild został panem baronem Jamesem de Rothschildem, austriackim konsulem generalnym w Paryżu i kawalerem Legii Honorowej. Wychowywali synów na dżentelmenów, uczyli ich zamiłowania do przyjemności nieznanych w getcie: jazdy konnej, polowania i sztuk pięknych. Ich córki pobierały lekcje fortepianu u Chopina. Ludzie pióra – szczególnie Disraeli, Heine, Balzac – starali się o patronat u tych nowych Medyceuszy, aby potem skarykaturować ich w swoich tekstach.
Prywatnie jednak Rothschildowie traktowali swój awans społeczny z cynizmem. Tytuły i zaszczyty stanowiły tylko „element machinacji” mających na celu uzyskanie przez braci dostępu do korytarzy władzy. Odgrywanie roli gospodarzy stanowiło nielubiany obowiązek i służyło realizacji wciąż tego samego zamierzenia: w większości przypadków chodziło o działania reprezentacyjne, jak byśmy to teraz ujęli. Nawet podniesienie statusu następnego pokolenia było sztuczne: najważniejsza edukacja wciąż odbywała się w „kantorze”.
Najpoważniejszą przeszkodę w asymilacji społecznej stanowiła religia. W przeciwieństwie do innych bogatych europejskich Żydów, którzy w latach dwudziestych XIX wieku przechodzili na chrześcijaństwo, Rothschildowie pozostali mocno przywiązani do religii ojców. Chociaż stopień religijności u członków rodziny się różnił – Amschel ściśle przestrzegał praktyk religijnych, James nie bardzo się do nich przykładał – bracia podzielali pogląd, że ich światowy sukces nieodłącznie związany był z ich wiarą. Jak to ujął James, religia znaczyła „wszystko. Nasze bogactwo i błogosławieństwo zależało od niej”. Kiedy w 1839 roku córka Nathana, Hannah Mayer, przeszła na chrześcijaństwo, aby wyjść za Henry’ego FitzRoya, odwrócili się od niej prawie wszyscy krewni, w tym matka.
Przekonanie Rothschildów, że wierność judaizmowi nieodłącznie wiązała się z ich światowym sukcesem, przełożyło się na ich zainteresowanie losem „uboższych współwyznawców”. Zaangażowanie w sprawy szerszej społeczności żydowskiej wykraczało poza tradycyjne datki na cele dobroczynne i polegało na systematycznym politycznym forsowaniu emancypacji Żydów. Praktykę wykorzystywania pieniędzy Rothschildów do zapewniania lub obrony obywatelskich i politycznych praw Żydów, którą Mayer Amschel zapoczątkował w okresie napoleońskim, kontynuowano mniej lub bardziej intensywnie przez całe stulecie. Kiedy w 1840 roku Żydów z Damaszku fałszywie oskarżono o „rytualne morderstwo”, Rothschildowie zorganizowali udaną kampanię, by położyć kres prześladowaniom. Była to tylko jedna z wielu słynnych spraw. Również pożyczki udzielane papieżowi Rothschildowie wykorzystywali jako dźwignię, by poprawić los Żydów w Państwie Kościelnym. Jak na ironię wysiłki angielskich Rothschildów w ich kraju okazały się o wiele mniej owocne. Już w 1829 roku Nathan z żoną Hannah zaangażował się w kampanię przeciwko wyłączeniu Żydów z możliwości zasiadania w parlamencie. Do śmierci Nathana siedem lat później nic nie udało się w tej materii osiągnąć. Prowadzenie kampanii na rzecz emancypacji angielskich Żydów spadło na jego syna Lionela: będzie to temat pierwszego rozdziału tego tomu.
Niemniej jednak poczucie identyfikacji Rothschildów z żydowską społecznością nie było bezwarunkowe. Majątek i genealogia nie stanowiły jedynych wyróżników na tle reszty europejskich Żydów. Rothschildowie prowadzili politykę endogamii – zawierania małżeństw nie tylko w obrębie własnego wyznania, lecz też wyłącznie między osobami spokrewnionymi. Rothschild mógł założyć rodzinę jedynie z Rothschildem: z dwudziestu jeden małżeństw potomków Mayera Amschela zawartych na przestrzeni lat 1824–1877 piętnaście zawarto między bezpośrednimi krewnymi. Typowym przypadkiem było małżeństwo syna Nathana, Lionela, z córką Carla Charlotte w 1836 roku, zaaranżowane i niezbyt dobrane. Głównym celem tej strategii było wzmacnianie spółki finansowej. Z pewnością cel został osiągnięty, chociaż współczesny obserwator musi uznać powiązania rodzinne za obarczone dużym ryzykiem genetycznym. Małżeństwa między kuzynami zapobiegły rozproszeniu kapitału rodzinnego. Podobnie jak ścisłe przestrzeganie zasady odcinania córek i szwagrów od „świętych ksiąg” oraz powtarzanie zaleceń Mayera Amschela o zachowywaniu jedności, było to jedno z narzędzi, które sprawiło, że Rothschildowie nie poszli drogą dekadencji Buddenbrooków Tomasza Manna. Oczywiście inne dynastie postępowały w podobny sposób. Małżeństwa między krewnymi stanowiły częsty przypadek w rodzinach przedsiębiorców żydowskich. Rothschildowie jednak praktykowali endogamię w stopniu, którego nie osiągnęli nawet Koburgowie. To dlatego Heinrich Heine nazwał ich wyjątkową rodziną. Istotnie, pozostali Żydzi traktowali Rothschildów jak swego rodzaju rodzinę królewską: „królów Żydów”, ale też „Żydów królów”.
Rewolucja 1830 roku ujawniła dwie ważne sprawy. Po pierwsze, Rothschildowie nie byli przywiązani do Świętego Przymierza, bez oporów oferowali jednak usługi finansowe reżimom liberalnym, ale i rewolucyjnym. Ostatecznie – po otrząśnięciu się z początkowego silnego szoku wywołanego rewolucją – James uznał, że łatwiej jest mu prowadzić interesy z „burżuazyjną monarchią” Ludwika. Równie „odpowiednie” okazało się nowe państwo belgijskie, szczególnie kiedy (jak Grecja) zaakceptowało jako swego monarchę „potulnego” niemieckiego księcia – który już wcześniej był klientem Rothschildów – i podporządkowało się wspólnym międzynarodowym regulacjom wielkich mocarstw. Inna sprawa, że Rothschildom bardzo zależało na tym, by wielkie mocarstwa dążyły do porozumień z nimi i wierzyły, że nikt nie stosuje wobec nich nacisków finansowych.
Wybuch rewolucji wywołał gwałtowny spadek kursów francuskich rent (obligacji wieczystych, francuskiego odpowiednika angielskich konsol). Sytuacja prawie całkowicie zaskoczyła Jamesa, który nagle znalazł się na minusie. Wahania europejskich rynków finansowych na początku lat trzydziestych – i opóźnienie w poprawie kursu rent po tym, jak została ustanowiona mniej lub bardziej stabilna monarchia parlamentarna – wywoływały jednak strach, że tak jak w latach dziewięćdziesiątych XVIII wieku francuska rewolucja przerodzi się w wojnę europejską. To właśnie te obawy, bardziej niż cokolwiek innego, potęgowały niepokój na rynku finansowym w tym okresie, powodując wzrost oprocentowania obligacji nawet w krajach niedotkniętych rewolucją.
Na początku lat trzydziestych XIX wieku kilkakrotnie wzrastało zagrożenie wybuchem wojny – o Belgię, Polskę czy Włochy. W tym czasie Rothschildowie dysponowali na tyle dobrymi koneksjami, że w każdym momencie mogli działać jako mediatorzy pokojowi. Z ich wyjątkowo szybkiego systemu komunikacji – opierającego się głównie na prywatnych kurierach, którzy kursowali z kopiami listów – korzystali najważniejsi mężowie stanu z całego kontynentu jako z ekspresowych usług pocztowych. Dawało to rodzinie pewną formę władzy: wiedzę. James widywał się z Ludwikiem Filipem, wysłuchiwał jego opinii, pisał o nich w liście do Salomona, który szedł do Metternicha, by mu je przedstawić. Po czym cały proces powtarzał się w odwrotnym kierunku, wskutek czego odpowiedź Metternicha docierała do Ludwika Filipa przez co najmniej dwóch Rothschildów. Nie trzeba dodawać, że posłańcy mogli po drodze delikatnie zmienić wymowę wiadomości albo wykorzystać ją na giełdzie przed przekazaniem dalej.
Jednocześnie dominacja Rothschildów na międzynarodowym rynku papierów wartościowych dawała im drugą formę władzy. Ponieważ każde państwo, które poważnie rozważałoby wojnę, potrzebowało pożyczki, Rothschildowie dostrzegli, że daje im to możliwość zgłoszenia weta: nie ma pokoju, nie ma gotówki. Albo, jak to ujął w grudniu 1830 roku austriacki dyplomata hrabia Prokesch von Osten, „wszystko jest kwestią metod i środków, a decydujące jest to, co powie Rothschild, a on nie da pieniędzy na wojnę”.
Nie działało to wszakże tak idealnie. Chociaż ludzie tamtej epoki czuli się zauroczeni poglądem, że Rothschildowie mogą zachować w Europie pokój, wydzielając pożyczki, w rzeczywistości istniały inne przyczyny tego, że w latach trzydziestych nie wybuchła wojna. W pewnych momentach Rothschildowie rzeczywiście byli w stanie wpływać na politykę za pomocą nacisków finansowych. W 1832 roku zapędy Metternicha zostały jeśli nie udaremnione, to przynajmniej ostudzone przez wyraźną odmowę Salomona co do nowej pożyczki. A powstanie nowych państw: Grecji i Belgii, Rothschildowie zabezpieczyli w sensie dosłownym pożyczkami zagwarantowanymi przez wielkie mocarstwa i wyemitowanymi przez Rothschildów.
Do chwili przedwczesnej śmierci Nathana w 1836 roku Rothschildowie ustanowili już zatem ogromne przedsiębiorstwo o nieporównywalnych zasobach i skali. Sięgali zresztą jeszcze dalej, wykorzystując agentów i filie bankowe nie tylko na rynkach europejskich, ale też światowych, od Weisweillera w Madrycie po Gassera w Petersburgu i Belmonta w Nowym Jorku. Ich potęga fascynowała współczesnych nie tylko z powodu niskiego pochodzenia rodziny. Amerykański komentator napisał, że pięciu braci „wyrasta ponad królów, przerasta cesarzy i trzyma cały kontynent w rękach”: „Rothschildowie rządzą chrześcijańskim światem [...]. Każdy rząd zasięga u nich rady, zanim coś postanowi [...]. Baron Rothschild dzierży klucze do pokoju i wojny”. Stwierdzenie to grzeszyło pewną przesadą, ale nie było fantazją. Ta ogromna i potężna struktura pozostała jednak przedsiębiorstwem rodzinnym. Funkcjonowała na zasadzie prywatnej – i w zasadzie ściśle tajnej – spółki, której głównym zadaniem było zarządzanie rodzinnym kapitałem.
Trzecie pokolenie nie straciło przedsiębiorczego rozmachu, chociaż relacje między pięcioma bankami stały się nieco bardziej konfederacyjne. James do pewnego stopnia przejął po śmierci Nathana jego pozycję primus inter pares. On również był władczym człowiekiem, niezmordowanie poświęcającym się interesom, oddanym na równi zwykłemu maklerstwu wekslowemu oraz transakcjom arbitrażowym, jak i wielkim emisjom obligacji, które zapewniały najtłustsze zyski. Dzięki jego długowieczności etos frankfurckiego getta pozostał żywy w przedsiębiorstwie do późnych lat sześćdziesiątych XIX wieku. Jamesowi jednak w żadnym momencie nie udało się zdominować pozostałych banków tak jak Nathanowi. Chociaż jeden z synów Nathana – Nat – stał się jego zaufanym pomocnikiem w Paryżu, pozostali nie podporządkowali się jego woli. Szczególnie Lionel okazał się równie dobrym przedsiębiorcą jak ojciec, chociaż naturę miał sotto voce w porównaniu z wybuchowym charakterem Nathana. Syn Salomona, Anselm, również okazał się człowiekiem silnej woli. James nie potrafił też narzucić kontroli starszym braciom: przede wszystkim Salomon poświęcał więcej uwagi interesom z rządem austriackim i wiedeńskimi bankami, niż odpowiadało to jego wspólnikom.
Pod kilkoma względami owo przejście w rodzinie od monarchii do oligarchii przyniosło korzyści: pozwoliło Rothschildom reagować na nowe możliwości finansowe połowy wieku w sposób bardziej elastyczny, niż dopuszczał Nathan; na przykład Salomon, James i Amschel mogli odegrać główną rolę w finansowaniu kolei w Austrii, we Francji i w Niemczech, czego ich brat wyraźnie unikał w Anglii.
Nathan miał skłonność do przenoszenia praktyk lat dwudziestych w lata trzydzieste XIX wieku. Gdy ustabilizowały się finanse najważniejszych europejskich państw, szukał nowych klientów dalej: w Hiszpanii, Portugalii i Stanach Zjednoczonych. Ale zostać „mistrzem finansów” w Belgii to jedno, a powtórzyć sukces w krajach Półwyspu Iberyjskiego czy w Ameryce to zupełnie inna sprawa. Polityczna chwiejność sytuacji w Hiszpanii i Portugalii sprawiła, że Rothschildowie nie mogli wypłacić należności za wyemitowane obligacje. W Stanach Zjednoczonych problem stanowiła decentralizacja instytucji podatkowych i finansowych. Rothschildowie liczyli na to, że rząd amerykański okaże się dobrym klientem w interesach, ale ten wolał pozostawić sprawy zagranicznych pożyczek władzom stanowym. Podobnie oczekiwali, że Bank Stanów Zjednoczonych ewoluować będzie w kierunku amerykańskiej wersji Banku Anglii. Zamiast tego źle zarządzana zarówno politycznie, jak i finansowo instytucja upadła w 1839 roku. Porażka w ustanowieniu silnego przyczółka w Stanach Zjednoczonych – nie zaufali dostatecznie samozwańczemu agentowi na Wall Street – okazała się największym błędem strategicznym Rothschildów w całej ich historii.
Tego rodzaju porażki na znajomym polu finansów państwowych sprawiają, że logiczna wydaje się dywersyfikacja. I tak decyzja o przejęciu kontroli nad europejskim rynkiem rtęci stanowiła reakcję na ryzyko nieuregulowania należności państwowych. Kontrolując znaczne zasoby w rodzaju kopalni w Almadén, wówczas największych na świecie, Rothschildowie mogli finansować rząd hiszpański przy minimalnym ryzyku, pożyczając pieniądze w zamian za partie rtęci. Zaangażowanie w wydobycie wspomnianego surowca miało również sens z tego powodu, że rtęć wykorzystuje się przy rafinacji srebra. Doświadczeni już w handlu kruszcem przed 1815 rokiem Rothschildowie zajmowali się także biciem monet.
Najbardziej ekscytującym nowym doświadczeniem było finansowanie kolei. W większości europejskich krajów państwo odgrywało pewną rolę w tworzeniu sieci kolejowej, albo bezpośrednio finansując budowę (jak w Rosji lub Belgii), albo dotując ją (jak we Francji i w niektórych państwach niemieckich). Oznacza to, że emisja akcji lub obligacji towarzystw kolejowych nie różniła się bardzo od emisji obligacji państwowych – z tym wyjątkiem, że kursy akcji kolejowych o wiele bardziej się wahały. Na początku Rothschildowie próbowali odgrywać rolę wyłącznie finansową. Ale z powodu długich odstępów czasu między emisją akcji towarzystwa a rzeczywistym uruchomieniem linii, nie wspominając o wypłatach dywidend od udziałów, musieli bardziej zaangażować się w całe przedsięwzięcie. W latach czterdziestych XIX wieku bracia Lionela, Anthony i Nat, znaczną część czasu poświęcali na nadzorowanie francuskich interesów kolejowych Jamesa. Oznaką większej niż wcześniej niechęci trzeciego pokolenia do ryzyka była ze strony Nata ostra krytyka „miłości” Jamesa do linii kolejowych: północnej i lombardzkiej – a kiedy zaczęło dochodzić do wypadków (jak na przykład w Fampoux w 1846 roku), Nat uznał, że jego obawy w pełni się potwierdziły. Rację miał jednak James: zyski kapitałowe z udziałów w kontynentalnych kolejach w XIX wieku były główną przyczyną przewagi banku francuskiego nad angielskim. W połowie wieku Rothschildowie byli już w trakcie budowy wysoko zyskownej paneuropejskiej sieci kolejowej.
Pod jednym względem wszakże obawy Nata okazały się uzasadnione. W przeciwieństwie do zarządzania długami państwowymi zarządzanie koleją bezpośrednio i namacalnie wpływało na życie zwykłych ludzi. Zaangażowanie Rothschildów w kolej wystawiło ich zatem na krytykę publiczną na bezprecedensową skalę. Radykalni i (po raz pierwszy) socjalistyczni pisarze zaczęli przedstawiać ich w nowym i ciemnym świetle: jako wyzyskiwaczy „ludu”, którzy osiągają zyski kosztem podatników i zwykłych podróżnych. Ataki prasowe na Rothschildów zdarzały się już wcześniej, ale w latach dwudziestych i trzydziestych padały głównie oskarżenia o finansowanie przez nich politycznej reakcji, lub też (ze strony rywali w interesach) o stosowanie ostrych chwytów handlowych. W latach czterdziestych wrogość wobec bogactwa zlała się z wrogością wobec Żydów: antykapitalizm i antysemityzm dopełniały się nawzajem. Rothschildowie stanowili idealny cel.
Obok tych podburzających wystąpień i publikacji marne warunki ekonomiczne połowy lat czterdziestych XIX wieku stanowiły oznakę politycznej destabilizacji. W przeciwieństwie do niespodziewanej rewolucji z 1830 roku Wiosna Ludów rysowała się na horyzoncie dość wyraźnie. Rothschildowie widzieli, że nadciąga, nie docenili jednak rozmiaru kryzysu. Problem polegał na tym, że stagnacja gospodarcza powiększała deficyt państwowy, redukując dochody z podatków; jednym słowem, oznaczało to nowe interesy dla Rothschildów, a oni nie potrafili się im oprzeć. Salomon i James zrealizowali wielkie pożyczki w przeddzień wybuchu powstań. Gdy fala rewolucji rozprzestrzeniała się na wschód od Paryża, Salomon nie miał już możliwości sprzedania przemysłowych oraz kolejowych obligacji i akcji, nie mógł też wypełnić kontraktowych zobowiązań wobec państwa austriackiego. James zdołał przetrzymać burzę, negocjując duże zmiany w najświeższej umowie pożyczkowej z nowym i naiwnym pod względem finansowym rządem.
Wyłącznie dzięki międzynarodowej strukturze przedsiębiorstwa, ogromnym zasobom i doskonałym kontaktom politycznym Rothschildowie przetrwali wstrząsy lat 1848–1849. W warunkach niemal powszechnych strat ich względna pozycja może nawet odrobinę się poprawiła. Uzdrowienie europejskiej gospodarki i (nieprzypadkowe) przywrócenie równowagi politycznej przyniosły jednak nowe wyzwania.
Po pierwsze, niezbyt spektakularne zdobycze rewolucji okazały się za słabe, żeby udało się przełamać opór biurokracji państwowej wobec spółek akcyjnych i z ograniczoną odpowiedzialnością. Gdy utworzenie spółki stało się łatwiejsze, pojawiło się wiele nowych dojść do finansów. Bracia Pereire’owie zaczęli działalność jako entuzjaści kolei z technicznymi wizjami, ale bez pieniędzy na ich realizację – stąd ich podporządkowanie Rothschildom w latach trzydziestych. W latach pięćdziesiątych udało im się uwolnić spod wpływu tych ostatnich dzięki mobilizacji zasobów licznych pomniejszych inwestorów przy gromadzeniu kapitału Crédit Mobilier.
Powiązana z wyzwaniem symbolizowanym przez Pereire’ów była zmiana w relacjach między finansami państwowymi a rynkiem obligacji. W latach pięćdziesiątych XIX wieku państwa podjęły pierwsze poważne próby sprzedaży obligacji w drodze publicznej subskrypcji, bez pośrednictwa bankierów lub z bankierami występującymi jako gwaranci, nie zaś kupujący bezpośrednio nowe obligacje; a przynajmniej zaczęły wykorzystywać rosnącą konkurencję między spółkami prywatnymi a akcyjnymi, by obniżyć prowizje. Pozycja Rothschildów na rynku obligacji, choć wciąż dominująca, stała się tym samym mniej monopolistyczna. Rozwój telegrafu również osłabił ich wpływy i zakończył okres, w którym ich kurierzy dostarczali poufne nowiny dotyczące rynku szybciej niż konkurencja.
Największe jednak prawdopodobnie zagrożenie dla finansowej hegemonii Rothschildów niosła polityka. Triumf Ludwika Napoleona Bonapartego we Francji wprowadził nowy niepewny czynnik do europejskiej dyplomacji. Perspektywa, że może on spróbować pójść w ślady stryja, zniknęła całkowicie dopiero w 1870 roku. W tym czasie zasady międzynarodowej gry zmieniały się delikatnie pod wpływem tendencji polityków innych krajów – szczególnie Palmerstona, Cavoura i Bismarcka – do stawiania interesu narodowego nad „równowagą” międzynarodową i pokładania równie wielkiego zaufania w armatach, co w konferencjach. W porównaniu ze względnie spokojnym trzydziestoleciem od 1815 do 1848 roku, kolejne trzydzieści trzy lata przyniosły w Europie (nie wspominając o Ameryce) szereg wojen, którym Rothschildowie, mimo najszczerszych wysiłków, nie mogli zapobiec.
W maju 1848 roku Charlotte de Rothschild wyraziła wiarę w „jasną przyszłość Europy i Rothschildów”. Jej optymizm w obliczu schyłku rewolucyjnej epoki we Francji miał silne podstawy. W drugiej połowie XIX wieku wszakże zagrożenia dla nowego kierunku polityki monarchicznej i burżuazyjnych gospodarek nie zniknęły. Jasna przyszłość Rothschildów miała zależeć od umiejętności rodziny uporania się z nowymi wyzwaniami. Największymi z nich okazały się nacjonalizm, a potem socjalizm – szczególnie kiedy się połączyły.