Dopóki starczy światła - Agata Christie - ebook + książka

Dopóki starczy światła ebook

Agata Christie

4,1

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Agata Christie dla zapracowanych: zbiór krótkich, kilkustronicowych opowiadań kryminalnych pisanych przez Christie do czasopism. Z niektórych powstały później całkiem poważne powieści, chociażby Tajemnica gwiazdkowego puddingu. Czasem pojawiają się w nich starzy znajomi, jak Herkules Poirot, a czasem miłosne wątki z zaskakującym, sensacyjnym zakończeniem.

Troskliwie zebrane i opatrzone komentarzami przez wydawców opowiadania cieszą oko jak bibeloty na serwantce.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 203

Oceny
4,1 (58 ocen)
24
19
10
5
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tytuł oryginału
While the Light Lasts and Other Stories
Projekt okładki
MARIUSZ BANACHOWICZ
Fotografia na okładce
© GREAME PRUDY
Redakcja
ELŻBIETA KACZOROWSKA
Redakcja techniczna
AGATA NOWAKOWSKA-DUK
While the Light Lasts and Other Stories Copyright © 1997 Agatha Christie Limited.
All rights reserved. AGATHA CHRISTIE, PIOROT and the Agatha Christie
Signature are registered trade marks of Agatha Christie Limited in the UK and/or elsewhere.
All rights reserved.
Polish edition published by Publicat S.A. MMIX, MMXV (wydanie elektroniczne)
Translation by Prószyński Media.
Wykorzystywanie e-booka niezgodne z regulaminem dystrybutora,
w tym nielegalne jego kopiowanie i rozpowszechnianie, jest zabronione.
All rights reserved
jest znakiem towarowym Publicat S.A.
Wydanie elektroniczne 2015
ISBN 978-83-271-5293-0
Publicat S.A.
61-003 Poznań, ul. Chlebowa 24
tel. 61 652 92 52, fax 61 652 92 00
e-mail: [email protected], www.publicat.pl
Oddział we Wrocławiu
Przedmowa

Agatha Christie, pierwsza Dama Zbrodni, wciąż sprawuje niepodzielną władzę jako największa autorka klasycznych powieści detektywistycznych. Swoją najsławniejszą powieścią, a prawdopodobnie również najsławniejszym z wszystkich kryminałów, Zabójstwem Rogera Ackroyda (1926), wprawiła we wściekłość krytykę i przebojem zdobyła pozycję w pierwszym szeregu autorów tego gatunku. Sprawę rozwiązał Herkules Poirot, emerytowany belgijski policjant, który pojawia się w ponad trzydziestu powieściach, w tym w Morderstwie w Orient Expressie (1930), A.B.C. (1936), Pięciu małych świnkach (1942), Po pogrzebie (1953), Zagadce gwiazdkowego puddingu (1969) i Kurtynie (1975). Sama Agatha Christie spośród swoich detektywów największą sympatią darzyła pannę Jane Marple, wiekową starą pannę, która stała się bohaterką kilkunastu powieści, w tym Morderstwa na plebanii (1930), Nocy w bibliotece (1942), Kieszeni pełnej żyta (1953), Karaibskiej tajemnicy (1964) i jej dalszego ciągu Nemezis (1971), a wreszcie Uśpionego morderstwa (1976), które podobnie jak Kurtyna powstało podczas drugiej wojny światowej, prawie trzydzieści lat przed ukazaniem się drukiem. Wśród dwudziestu kilku powieści, w których nie występuje żaden z detektywów Agathy Christie, znajdują się I nie było już nikogo (1939) – pierwotnie opublikowana pod tytułem Dziesięciu Murzynków, Dom zbrodni (1949), Próba niewinności (1959) oraz Noc i ciemność (1967).

W ciągu trwającej ponad pół wieku kariery Agatha Christie napisała ponad osiemdziesiąt kryminałów, autobiografię, sześć romansów pod pseudonimem Mary Westmacott, pamiętnik z udziału w archeologicznej ekspedycji do Syrii, dwa tomiki poezji, wiersze i powiastki dla dzieci, kilkanaście sztuk teatralnych i radiowych i około stu pięćdziesięciu opowiadań. Niniejszy zbiór zawiera dziewięć nowelek, które, z kilkoma wyjątkami, od chwili pierwodruku (niekiedy sześćdziesiąt, a nawet siedemdziesiąt lat temu) nigdy nie zostały wznowione. Poirot pojawia się w dwóch opowiadaniach, w Tajemnicy bagdadzkiego kufra i w Bożonarodzeniowej przygodzie. Są to oryginalne wersje nowelek zawartych w zbiorze Zagadka gwiazdkowego puddingu (1960). Na krawędzi to pełna napięcia historia psychologiczna, a Aktorka zręcznie wprowadza na fałszywy trop. Enigmatyczne Otoczony ścianą i Samotny bożek to romanse, powstałe w najwcześniejszych latach pisarstwa Agathy Christie. W Domu ze snu i Dopóki starczy światła znajdujemy elementy fantastyczne. Wreszcie Złoto Manksów, opowiadanie, którego forma i koncepcja w chwili powstania były unikatowe, lecz od tamtej pory upowszechniły się.

Przedstawione tu opowieści są doskonałym przykładem niepowtarzalnego stylu Agathy Christie, prawdziwą ucztą dla koneserów!

Tony Medawar

Londyn

Grudzień 1996

Podziękowania

Z wdzięcznością dla Johna Currana, Jared Cade, Karla Pike’a, autora książki Agatha Christie: Przewodnik kolekcjonera, i Geoffa Bradleya, wydawcy Crime and Detective Stories.

T.M.

Dom ze snu

To jest historia Johna Segrave’a, jego życia, które nie przyniosło mu satysfakcji, i jego miłości, która pozostała niespełniona, a także jego snów i śmierci. Ale jeżeli dwa ostatnie aspekty egzystencji przyniosły mu to, czego nie zaznał w dwóch pierwszych, to może jego życie można by uznać za sukces. Kto wie?

John Segrave pochodził z rodziny, która od bez mała stuleci z wolna traciła na znaczeniu. Jeszcze za panowania królowej Elżbiety jej członkowie byli wielkimi posiadaczami, teraz jednak ostatni skrawek ziemi został sprzedany. Postanowiono wobec tego, że jeden z synów nauczy się pożytecznej sztuki robienia pieniędzy. To, że wybór padł na Johna, można uznać za ironię ślepego losu.

Rzeczą wręcz kuriozalną było, że ten młodzieniec o dziwnie wrażliwych ustach, wąskich ciemnoniebieskich oczach, przypominający raczej elfa czy fauna – dzikiego mieszkańca lasu, stał się właśnie ofiarą, złożoną na ołtarzu Finansów. Zapach ziemi, smak słonej morskiej wody na ustach, bezkresne niebo nad głową – oto, co John Segrave ukochał nade wszystko. A właśnie z tym wszystkim kazano mu się pożegnać.

W wieku lat osiemnastu został drobnym urzędnikiem wielkiego przedsiębiorstwa. Siedem lat później był urzędnikiem może nieco wyższego szczebla, ale zasadniczo jego pozycja prawie się nie zmieniła. Nie miał przecież zdolności do „robienia kariery”. Odznaczał się punktualnością, pracowitością, solidnością, ale był urzędnikiem i niczym więcej niż urzędnikiem.

A przecież mógłby zostać kimś – tylko kim? Trudno mu było odpowiedzieć na to pytanie. Nie był jednak w stanie pozbyć się przekonania, że gdzieś na świecie istnieje środowisko, w którym i on by się liczył. Tkwiła w nim jakaś siła, zdolność szybkiej orientacji, innymi słowy, to coś, o czym jego koledzy z pracy nie mieli pojęcia. Obdarzano go sympatią. Cieszył się też popularnością i roztaczał dokoła siebie pewną aurę bezinteresownej przyjaźni. Koledzy nie orientowali się, że nie pozwala im się zanadto zbliżyć do siebie, tym samym uniemożliwiając jakąkolwiek zażyłość.

Pewnej nocy zaskoczył go niezwykły sen. Nie miał nic wspólnego z dziecięcą fantazją, która rośnie i rozwija się w nas przez długie lata. Przytrafiło mu się to w letnią noc, ściśle mówiąc, wczesnym rankiem. Obudził się roztrzęsiony, przylgnął do swego snu, chciał go zatrzymać za wszelką cenę, ale ten oddalał się od niego, wymykał mu się – ulotny, jak to sny.

Trzymał się go rozpaczliwie. Nie pozwoli mu się rozpłynąć – nie, o nie! Zachowa w pamięci jego obraz! Obraz domu, który był mu tak doskonale znany. Nie wiedział, czy jest prawdziwy, czy stanowi jedynie mrzonkę. Znał go jednak dobrze, choć niezupełnie sobie uświadamiał skąd. Jeszcze nie...

Do sypialni wkradało się cicho szare światło poranka. Panowała niezwykła cisza. Było wpół do piątej i Londyn, zmęczony Londyn, przeżywał krótkie chwile spokoju.

John Segrave leżał w łóżku nieruchomo, upajając się pięknem i niezwykłością snu. Jak to cudownie, że udało mu się go zapamiętać! Sny zazwyczaj ulatniają się natychmiast po przebudzeniu, oddalają się wraz z naszym powrotem do rzeczywistości, i to mimo że zawsze usiłujemy je zapamiętać i pochwycić niezdarnymi palcami. Ale dziś John okazał się szybszy od swego snu. Zatrzymał go w locie!

A był to zaiste sen niezwykły! Treścią jego był dom i – na tym właściwie koniec, nic szczególnego się przecież nie działo. John uświadomił sobie w nagłym przypływie rozczarowania, że nie zna tego domu, że nigdy przedtem nie zaistniał on w jego snach.

Dom był biały, stał na niewielkim wzgórzu na tle łańcucha niebieskawych gór, ale jego szczególna uroda nie zależała od otoczenia. Był po prostu (i na tym polegała jego właściwość) piękny, zaskakująco piękny. Gdy Segrave sobie to wszystko uświadomił, serce zabiło mu szybko i radośnie.

Zobaczył go oczywiście tylko od zewnątrz, do środka jeszcze nie zajrzał. Na razie było to wykluczone, absolutnie wykluczone.

Powoli z mroku wyłaniało się wnętrze jego skromnej sypialni i Segrave’a ogarnęło uczucie rozczarowania. Pomyślał, że może ten jego sen wcale nie jest taki nadzwyczajny, a ta jego nadzwyczajna część, która by coś tłumaczyła, zdołała mu umknąć, śmiejąc się z niezręczności jego wyciągniętych rąk. No, ale po co przejmować się zwykłym domem, stojącym na małym wzgórzu? Był to budynek z mnóstwem zasłoniętych okien. Mieszkańcy albo wyjechali (był tego raczej pewien), albo wszyscy jeszcze spali.

Nagle roześmiał się, ubawiony grą własnej wyobraźni, i przypomniał sobie, że jest dziś zaproszony na kolację do państwa Wettermanów.

Maisie Wetterman, jedyna córka Rudolfa Wettermana, od dawna była przyzwyczajona do zaspokajania wszystkich swoich zachcianek. Pewnego dnia odwiedziła ojca w biurze i wzrok jej padł na Johna Segrave’a. Właśnie przyniósł szefowi kilka listów. Kiedy się oddalił, Maisie zapytała ojca, kim jest ów młody człowiek. Wetterman chętnie odpowiedział.

– To jeden z synów sir Edwarda Segrave’a. Dobra, stara rodzina, ale ten chłopak z pewnością nie odznaczy się niczym szczególnym. Nawet go lubię, chociaż nie ma iskry bożej.

Maisie mniej dbała o iskrę bożą niż jej ojciec. Toteż w dwa tygodnie później skłoniła papę, by zaprosił Johna na kolację. Raczej w małym gronie. Gospodarz, jego córka, John i jedna z koleżanek Maisie, która gościła u Wettermanów.

W pewnym momencie koleżanka zauważyła:

– Przypuszczam, że to próba, Maisie. Jeżeli towar ci się spodoba, twój ojciec każe go ładnie zapakować i przyniesie do domu dla swojej ukochanej córeczki. Oczywiście po uiszczeniu odpowiedniej zapłaty.

– Allegro! Cóż to za pomysły!

Allegra Kerr roześmiała się.

– Przecież znam twoje kaprysy, Maisie. Wołasz: „Podoba mi się ten kapelusz. Muszę go mieć”. Jeżeli kapelusz, to czemu nie mąż?

– Nie bądź śmieszna. Nawet z nim jeszcze na serio nie rozmawiałam.

– Ale upatrzyłaś go sobie. Co ty w nim właściwie widzisz?

– Sama nie wiem – zamyśliła się Maisie. – Jest jakiś inny.

– Inny?

– Tak. Nie potrafię ci tego wytłumaczyć. Jest nawet dość przystojny, ale nie o to chodzi. Zachowuje się tak, jak gdyby cię nie widział. Wtedy, w gabinecie ojca, kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy, w ogóle nie zwrócił na mnie uwagi.

Allegra znów się roześmiała.

– Stara sztuczka. To wielki cwaniak.

– Allegro, jesteś obrzydliwa!

– Nic się nie martw, kochanie. Tatuś kupi swojej córeczce ślicznego kędzierzawego baranka.

– Nie o to chodzi.

– Czyżby miłość przez duże M od pierwszego wejrzenia?

– Nie widzę powodu, dlaczego nie miałby się we mnie zakochać.

– Ja też nie. Tak się na pewno stanie. – Allegra spojrzała z uśmiechem na przyjaciółkę. Maisie Wetterman, trochę za pulchna, była niewielkiego wzrostu, miała ładnie ostrzyżone i starannie ułożone włosy, dobrą cerę, upiększoną pudrem i różem w modnym odcieniu, kształtne usta i białe zęby, małe, ale bystre oczy i nieco zbyt wydatną dolną szczękę. Ubrana była zawsze doskonale. – Na pewno tak się stanie – powtórzyła, patrząc na Maisie z aprobatą. – Doskonale wyglądasz.

Przyjaciółka spojrzała na nią z pewnym niedowierzaniem.

– Daję ci na to słowo honoru – zapewniła pospiesznie Allegra. – Ale wyobraźmy sobie na chwilę, po prostu dla zabawy, że tak się nie stanie. To znaczy, że on się w tobie nie zakocha. Że spodobasz mu się, ale wyłącznie platonicznie. Co wtedy?

– Może przy bliższym poznaniu on także przestanie mi się podobać.

– Całkiem prawdopodobne. Jednakże z drugiej strony...

Maisie wzruszyła ramionami.

– Mam chyba dosyć dumy, by zapanować nad sobą i...

– Duma pomaga ukrywać prawdziwe uczucia, ale im nie zapobiega – przerwała jej Allegra.

– No cóż – odparła z namysłem Maisie. – Nie widzę powodu, żeby nie być z tobą szczera. Doskonała ze mnie partia. Powinien to rozumieć. W końcu jestem córką papy, no i w ogóle.

– Ewentualne partnerstwo w firmie i tak dalej... O tak, Maisie, rzeczywiście jesteś wykapaną córeczką swojego tatusia. Pochwalam to. Lubię, jak moi przyjaciele się sprawdzają.

Maisie wyczuła w tonie przyjaciółki lekką kpinę i poczuła się trochę nieswojo.

– Allegro, jesteś obrzydliwa.

– Mylisz się. Jestem bardzo ostrożna. Ta moja słynna szczerość jest ściśle kontrolowana. Muszę bardzo uważać, żeby nie wypaść z roli. Do późnej starości.

– Czemu nie wyjdziesz za mąż? Wiem, że miałaś wiele propozycji.

Allegra nagle zesztywniała.

– O tym nie ma mowy – powiedziała.

– Czy dlatego, że...? – Maisie przerwała w pół słowa, a Allegra skinęła głową.

Na schodach rozległy się kroki. Służący otworzył drzwi i zaanonsował:

– Pan Segrave.

Do pokoju wszedł John. Miał raczej niepewną minę. Zastanawiał się, dlaczego stary go zaprosił. Gdyby tylko mógł, odmówiłby, ale to było niemożliwe. Dom szefa przytłaczał go solidną wspaniałością i grubymi, miękkimi dywanami.

Podeszła do niego młoda dziewczyna i podała mu rękę. Przypominał ją sobie dość mętnie. Chyba widział ją w gabinecie szefa.

– Witam pana, panie Segrave. A to panna Kerr.

I właśnie w tym momencie się obudził. Kim jest ta dziewczyna?! Skąd się tu wzięła?! Płomienny jedwab jej wieczorowej sukni, małe skrzydełka wpięte we włosy jak u Merkurego, kształtna grecka główka – wszystko to czyniło z niej postać ulotną, jakby gotową do ucieczki. Wśród ciężkich ciemnych mebli wyglądała niczym istota z innego świata.

Do pokoju wszedł Rudolf Wetterman. Miał na sobie smoking i mocno wykrochmaloną koszulę. Po niedługiej chwili wszyscy zeszli na parter do jadalni.

Allegra Kerr gawędziła z gospodarzem. John czuł, że powinien zabawiać rozmową Maisie, ale był całkowicie skoncentrowany na idącej przed nim dziewczynie. Wydawała się niesłychanie efektowna. Jednak jej wdzięk był raczej wystudiowany niż naturalny. I jeszcze coś, pomyślał. Przypominała niespokojny płomyk, kapryśny, roztańczony, błędny ognik jak ze starej legendy, który wciągał mężczyzn w grzęzawiska. Nie wiedział, jak zacząć z nią rozmowę.

Maisie właśnie opowiadała ojcu, że niedawno spotkała ich starego przyjaciela. John uznał, że należy się teraz zająć Allegrą. Ale nie potrafił wydobyć z siebie słowa. Popatrzył na dziewczynę nieśmiało, jakby prosił o pomoc.

– Są tematy na takie okazje – uśmiechnęła się Allegra. – Może pan zacząć od teatru lub od byle jakiego pytania, na przykład: czy lubi pani...?

John roześmiał się.

– Jeżeli się okaże, że oboje lubimy psy i nie znosimy kotów, to czy powstanie między nami tak zwana więź?

– Niewątpliwie – zapewniła Allegra.

– Może lepiej nie rozpoczynać od komunałów?

– No tak. Ale z nich składa się banalna towarzyska konwersacja.

– Z fatalnym rezultatem.

– Dobrze jest znać zasady gry, chociażby po to, by je łamać.

John uśmiechnął się.

– Wnoszę z tego, że oboje będziemy pleść, co nam tylko ślina na język przyniesie, a szczerość graniczy czasami z odrobiną szaleństwa.

Dziewczyna zrobiła szeroki gest i strąciła ze stołu kieliszek. Rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Maisie i jej ojciec zamilkli.

– Jakże mi przykro! – zawołała Allegra. – Stłukłam kieliszek.

– Droga Allegro, to bez znaczenia.

– Stłuczenie szkła przynosi pecha. Niedobrze się stało – powiedział cicho John Segrave.

– Niech się pan nie martwi. Jest też powiedzenie, które mówi, że pech nie szkodzi nikomu we własnym domu.

Allegra wdała się w rozmowę z panem Wettermanem, więc John zwrócił się ku Maisie. Usiłował sobie przypomnieć, skąd zna przypowieść o pechu. Wreszcie na to wpadł. Były to słowa użyte przez Sieglindę w operze Walkirie. Powiedziała tak do Zygfryda, kiedy opuszczał dom.

Co też miała na myśli? – zastanawiał się, ale musiał odpowiedzieć Maisie, która zapytała go właśnie o zdanie na temat ostatniej rewii. Przyznał, że lubi muzykę.

– Po kolacji – oświadczyła Maisie – poprosimy Allegrę, żeby nam coś zagrała.

Wszyscy czworo udali się do salonu. Wetterman w cichości ducha uznawał ten zwyczaj za barbarzyński. Wolał, gdy panie wychodziły z jadalni i pozostawiały panów przy stole. Lubił te męskie chwile, kiedy podawano porto i cygara. Ale dzisiaj sytuacja była szczególna. Nie miał pojęcia, o czym mógłby rozmawiać z młodym Segrave’em. Maisie miewała naprawdę okropne kaprysy. I żeby ten młodzieniec był chociaż przystojny – naprawdę przystojny – albo interesujący. Ulżyło mu, gdy Maisie poprosiła Allegrę, żeby zasiadła do fortepianu. To może skróci wieczór. Ten młody idiota nawet nie znał zasad brydża.

Allegra grała całkiem nieźle, chociaż nieprofesjonalnie. Poczęstowała ich nowoczesną muzyką: Debussym, Ravelem i Skriabinem. Potem przeszła do Sonaty patetycznej Beethovena, utworu wyrażającego bezbrzeżny smutek, odwieczną żałobę, lecz mimo to przepełnionego wolą przetrwania. Płynącego z niezłomną powagą potężnym rytmem ku ostatecznej zagładzie.

Pod koniec zaczęła fałszować, więc urwała gwałtownie. Popatrzyła na Maisie i roześmiała się drwiąco.

– Widzisz! – zawołała. – „Oni” mi nie pozwalają.

Potem, nie czekając na odpowiedź, zaczęła grać jakąś niesamowitą, natrętną melodię o dziwacznym rytmie. Segrave nigdy w życiu nie zetknął się z takim utworem, lekkim jak lot ptaka, rozedrganym, lecz stojącym niemal w miejscu. Nagle, bez najmniejszego ostrzeżenia, Allegra przejechała palcami po klawiaturze, tworząc dysonans, istne kłębowisko nut, roześmiała się i wstała.

Mimo że uśmiechnięta, robiła wrażenie zdenerwowanej i jak gdyby przestraszonej. Przysiadła się do Maisie i John usłyszał, jak ta szepnęła jej do ucha:

– Nie powinnaś tego robić. Naprawdę, nie powinnaś.

– Czyj był ostatni utwór? – zapytał John z wielkim zainteresowaniem.

– Mój własny – odparła lakonicznie.

Pan Wetterman zmienił temat.

Tejże nocy Segrave’owi znowu przyśnił się Dom.

[...]