Dramaty - Thomas Bernhard - ebook

Dramaty ebook

Thomas Bernhard

4,7
40,80 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Powstałe w latach siedemdziesiątych XX wieku sztuki: Siła przyzwyczajenia, Minetti. Portret artysty z czasów starości i Przed odejściem w stan spoczynku składają się na pierwszy tom Dramatów Thomasa Bernharda (1931–1989), czołowego wybitnego niemieckojęzycznego powieściopisarza i dramaturga.
Głównymi postaciami trzech dramatów są dyrektor cyrku, stary aktor i sędzia. W otaczającym ich świecie, jak w teatrze, odgrywają wymyślone przez siebie role. Przemocą narzucają innym swoje ambicje, wizje i zamiłowania. W utworach scenicznych Bernhard rozwija znane z prozy motywy: nierozerwalność tyranii i przemocy, niekończący się perfekcjonizm, bliskie obłędu uwielbienie dla sztuki oraz społeczne zakłamanie Austriaków. Zaskakuje dynamicznym stylem i precyzją lakonicznych wypowiedzi.
Thomas Bernhard jako dramaturg fascynuje nie mniej niż jako prozaik. Niezmiennie obnaża ludzkie ułomności. Bezkompromisowo obraża społeczeństwo, piętnując jego wyobrażenia i mniemania o sobie. I mimo upływu czasu wciąż ostrzega. Przesłanie jego dramatów bowiem jest przerażająco aktualne.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 197

Oceny
4,7 (3 oceny)
2
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Thomas Bernhard

DRAMATY

Tom 1

Przełożyły

Monika Muskała, Danuta Żmij-Zielińska

Wyboru dokonała i posłowiem opatrzyła

Agata Wittchen-Barełkowska

Czytelnik Warszawa 2020

Siła przyzwyczajenia

Komedia

Ja sam za młodu wahałem się między Sorboną a Komedią.

DIDEROT

…ale rasa wieszczów wymarła…

ARTAUD

Siła przyzwyczajenia. Komedia (przełożyła Monika Muskała)

OSOBY:

CARIBALDI, dyrektor cyrku

WNUCZKA

ŻONGLER

POGROMCA

BŁAZEN

Przyczepa Caribaldiego

Scena pierwsza

Fortepian z lewej

Cztery pulpity z przodu

Szafa, stół z radiem, fotel, lustro, obrazy

Kwintet Pstrąg na podłodze

Caribaldi szuka czegoś pod szafą

ŻONGLER wchodzi

Co pan tam robi

Kwintet na podłodze

panie Caribaldi

Jutro Augsburg

nieprawdaż

CARIBALDI

Jutro Augsburg

ŻONGLER

Taki piękny kwintet

podnosi kwintet

Nawiasem mówiąc

otrzymałem francuski list

stawia kwintet na jednym z pulpitów

Niech pan sobie wyobrazi

stawka gwarantowana

Ale doświadczenie uczy

że oferty

nie należy przyjmować

od razu

Tego uczy doświadczenie

rozkłada kwintet na pulpicie

W Bordeaux przede wszystkim

białe

Czego pan tam szuka

panie Caribaldi

bierze wiolonczelę opartą o pulpit, przeciera ją prawym rękawem i opiera o pulpit

Zakurzona

wszystko zakurzone

Bo gramy na takim

zakurzonym placu

Wieje tu

i kurzy się

CARIBALDI

Jutro Augsburg

ŻONGLER

Jutro Augsburg

Dlaczego tu gramy

pytam się

Dlaczego pytam

Pańska w tym głowa

panie Caribaldi

CARIBALDI

Jutro Augsburg

ŻONGLER

Jutro Augsburg

oczywiście

Wystarczy zostawić wiolonczelę

choćby parę chwil

na wierzchu

zdmuchuje kurz z wiolonczeli

Niedbalstwo

panie Caribaldi

bierze wiolonczelę

Maggini

nieprawdaż

Nie

salo

tak zwana

wiolonczela ferrarska

opiera wiolonczelę o pulpit i cofa się o krok, przyglądając się jej

Instrumentalny

klejnot

Ale oczywiście

nie możemy grać tylko

na wyasfaltowanych placach

Na północ od Alp

salo

wiolonczela ferrarska

na południe od Alp

maggini

albo

przed piątą po południu

maggini

a po piątej po południu

wiolonczela ferrarska

salo

zdmuchuje kurz z wiolonczeli

Zawód na wymarciu

nagle do Caribaldiego

Czego pan tam szuka

CARIBALDI

Kalafonii

ŻONGLER

Kalafonii

Oczywiście

Kalafonii

Bez przerwy kalafonii

bo dopadła pana słynna wśród instrumentalistów

niemoc w palcach

Czyżby nie miał pan

drugiej kalafonii

tak zwanej

zapasowej

Jako dziecko

pan wie że grałem

na skrzypcach

jako dziecko

miałem dwa szmaragdowozielone pudełka

i w każdym z tych szmaragdowozielonych pudełek

zapasową kalafonię

To co najważniejsze

zawsze

w zapasie

wie pan

Gdy się jest czynnym instrumentalistą

należy

mieć zapasową kalafonię

CARIBALDI

Jutro w Augsburgu

ŻONGLER

Jutro w Augsburgu

panie Caribaldi

CARIBALDI

Musi być tu

pod szafą

ŻONGLER schyla się i również zagląda pod szafę

Czekają na mnie

w Bordeaux

pięcioletni kontrakt

panie Caribaldi

Mój numer z talerzami to nawiasem mówiąc

wybitnie francuski numer

Sześć w lewej

osiem w prawej

po kolei

w takt muzyki

proszę pana

I dodatek na ubranie

ekstra

Mam

nowy kostium

panie Caribaldi

Paryski aksamit

Paryski jedwab

od Aleksandra

proszę pana

elegancka podszewka

nagle

Niech pan patrzy

tu

jest kalafonia

wstaje

CARIBALDI

Tu jest

wyjmuje kalafonię spod szafy

ŻONGLER

Powinien pan sobie w Augsburgu

kupić drugie pudełko

CARIBALDI

Jutro w Augsburgu

ŻONGLER

Czekają na mnie

w Bordeaux

Sarrasani

to za każdym razem

tryumf

najwyższa klasa

panie Caribaldi

a z Bordeaux

na południe

aż do Portugalii

Lizbony

Porto

proszę pana

CARIBALDI podchodzi z kalafonią do wiolonczeli, siada i przeciera smyczek kalafonią

ŻONGLER

Dla żonglera

który nie włada

francuskim językiem

to nie takie łatwe

ale ja władam

francuskim językiem

Francuski był ojczystym językiem

mojej matki

Pablo Casals miał zawsze

pięć albo sześć kawałków kalafonii

w zapasie

Jutro w Augsburgu

CARIBALDI

Jutro w Augsburgu

ŻONGLER

Ta nadzwyczajna kobieta

moja matka

wystąpiła nawiasem mówiąc w Nantes

z Kościoła

CARIBALDI nacierając równomiernie smyczek kalafonią

Co chwila wypada mi

z ręki

kalafonia

na podłogę

ŻONGLER

Niemoc w palcach

panie Caribaldi

prawdopodobnie

to sprawa wieku

CARIBALDI

Drugie pudełko kalafonii

ŻONGLER

Od lat powtarzam

niech pan sobie kupi

drugie pudełko kalafonii

CARIBALDI

Jutro w Augsburgu

ŻONGLER

Pod szafą

pokazuje pod szafę

Tam

ŻONGLER i CARIBALDI zaglądają pod szafę

ŻONGLER

Zawsze pod szafą

tam

to przecież bardzo ciekawe

Niemoc w palcach

i prawo grawitacji

CARIBALDI

Od roku czy dwóch

mam trudności z utrzymaniem w ręce

kalafonii

ŻONGLER

Pańska ręka

nawykła do bicza

nie do kalafonii

panie Caribaldi

CARIBALDI rozpina brudny gors koszuli fraka

ŻONGLER zrywa się, podbiega do obrazu wiszącego krzywo na ścianie, poprawia ten, a potem jeszcze inny i wraca na miejsce

Przez cały dzień zastanawiam się

jak długo już próbuje pan ten kwintet

piętnaście

może nawet dwadzieścia lat

jeśli mnie pamięć nie myli

począwszy od pierwszego dnia

odkąd z panem pracuję

siedzi pan tutaj w fotelu

i próbuje kwintet Pstrąg

CARIBALDI

Kwintet Pstrąg

ćwiczę

od dwudziestu lat

biorąc dokładnie

od dwudziestu dwóch

To terapia

proszę pana

Niech pan gra na instrumencie

na instrumencie strunowym

powiedział mi lekarz

żeby pańska koncentracja nie osłabła

ŻONGLER

Bo niczego się pan tak nie obawiał

jak osłabienia koncentracji

CARIBALDI

Koncentracja

nie może słabnąć

Wtedy

dwadzieścia dwa lata temu

moja koncentracja

nagle osłabła

Strzelę z bicza

nie ma precyzji

rozumie pan

nie ma precyzji

jak strzelę z bicza

ŻONGLER

Konie przestały reagować

CARIBALDI

Nieprecyzyjnie

już bez tej

nieodzownej precyzji

I teraz gram

albo powiedzmy raczej ćwiczę

od dwudziestu dwóch lat na wiolonczeli

ŻONGLER

Od dwudziestu dwóch lat

kwintet Pstrąg

CARIBALDI pociąga długo smyczkiem najniższy dźwięk

ŻONGLER

Artyście

który uprawia jakąś sztukę

potrzebna jest inna dodatkowa sztuka

jedna sztuka

z drugiej sztuki

jedne sztuczki

z drugich

CARIBALDI wyciąga do Żonglera prawą rękę

W tej ręce

widzi pan

nieszczęście

Upuszczam kalafonię

cofa rękę

A umysł

nie jest już zdolny

do koncentracji

nagle

koncentracja słabnie

Tylko zamiłowanie do sztuki cyrkowej

ŻONGLER

W rzeczy samej

Sztuka

to nic innego jak wzajemne oddziaływanie

sztuka cyrkowa

sztuka

sztuka

sztuka cyrkowa

rozumie pan

Ciekaw jestem czy próba

dojdzie dzisiaj do skutku

Pańska wnuczka

niedomaga

błazen

ma coś z gardłem

a pogromca

padł dziś znowu ofiarą

własnej melancholii

To jest pojęcie

panie Caribaldi

pojęcie medyczne

CARIBALDI

Ostatnia próba

to był skandal

Nie chciałbym już

czegoś takiego przeżywać

pociąga smyczkiem długo najniższy dźwięk

Pijanego pogromcy

który ledwie się na nogach trzyma

błazna któremu nieustannie

spada czapka z głowy

wnuczki która już samym swoim istnieniem

działa mi na nerwy

Prawda jest klęską

ŻONGLER

Środa to zawsze

zły dzień

Ale sobota to też

nie najlepszy dzień

Nawet zwierzęta są inne w środę

niż w sobotę

w sobotę inne

niż w środę

Ale po ludziach

do tego jeszcze artystach cyrkowych

artystach

panie Caribaldi

można się przecież

spodziewać opanowania

CARIBALDI

Gdyby chociaż raz

jeden jedyny raz udało się

zagrać do końca

kwintet Pstrąg

jeden jedyny raz doskonała muzyka

ŻONGLER

Dzieło sztuki

panie Caribaldi

CARIBALDI

Z tego ćwiczenia

uczynić sztukę

ŻONGLER

Bez incydentów

taki piękny utwór

CARIBALDI

Tak wysoka literatura

proszę pana

W ciągu tych dwudziestu dwóch lat

nie udało się ani razu

bezbłędnie

zagrać do końca

kwintetu Pstrąg

nie mówię już o wspinaniu się na wyżyny artyzmu

Zawsze znajdzie się ktoś

kto wszystko zniszczy

czy to przez roztargnienie

czy przez podłość

ŻONGLER

Niezdolność do koncentracji

panie Caribaldi

CARIBALDI

Raz są to skrzypce

raz altówka

raz kontrabas

raz fortepian

To znowu mnie samego dopadają

te fatalne bóle kręgosłupa

zwijam się z bólu

proszę pana

i utwór muzyczny rozpada się

Uda się przypilnować błazna

żeby panował nad instrumentem

a już pogromca przy fortepianie

traci głowę

albo wnuczka

która już dziesięć lat

gra na altówce

wbija sobie

jak w ostatni wtorek

drzazgę

Z twarzą wykrzywioną bólem

nie można grać Schuberta

a już na pewno nie kwintet Pstrąg

Skąd mogłem wiedzieć

że służyć muzyce

jest tak trudno

pociąga smyczkiem długi dźwięk na wiolonczeli

A nie mogę kwintetu

grać sam

To jest kwintet

znowu naciera smyczek kalafonią, podczas gdy

ŻONGLER mówi

Ogromne przywiązanie z jednej strony

jakie odczuwam

Bordeaux

Francja panie Caribaldi

z drugiej strony

Ubranie ekstra

rozumie pan

i całą zimę

wzdłuż Riwiery tam i siam

do tego możliwość

pracowania z siostrą

CARIBALDI upuszcza kalafonię

ŻONGLER podnosi ją

Wszystko takie inne

we Francji

panie Caribaldi

O czymkolwiek by pomyśleć

czysta rozkosz

Jak pan wie

wprost uwielbiam

nad Atlantykiem

jeść małże

w białym bordeaux

podaje Caribaldiemu kalafonię

Niemiecki język

ogłupia z czasem

niemiecki język

uciska na mózg

chwyta się za głowę

CARIBALDI szarpie struny wiolonczeli

ŻONGLER przyglądając się Caribaldiemu

Ekstra podwyżka na ubranie

I francuski zefirek

panie Caribaldi

CARIBALDI pociąga smyczkiem długi niski dźwięk na wiolonczeli

ŻONGLER jeszcze intensywniej przygląda się Caribaldiemu

Z taką postawą

górnej części ciała

Casals wspiął się

na sam szczyt

CARIBALDI szarpie struny wiolonczeli

ŻONGLER

Te ciągłe zmiany powietrza

raz na północ

raz na południe od Alp

szkodzą instrumentowi

Zawsze trzeba go stroić

zawsze dostosowywać do innych warunków

do każdej miejscowości

do każdego powietrza ekstra

CARIBALDI

Ekstra

ŻONGLER

Ale tak zwana muzyka kameralna

była w pańskiej rodzinie

Również w mojej rodzinie

CARIBALDI pociąga smyczkiem niski dźwięk na wiolonczeli

ŻONGLER

I zawsze tylko

kwintet Pstrąg

Najlepiej jak pan mówi

w Pradze

najgorzej

na Oktoberfest

CARIBALDI

Jutro Augsburg

ŻONGLER

Na Oktoberfest

CARIBALDI pociąga smyczkiem niski dźwięk, szarpie struny wiolonczeli

ŻONGLER

Sztuka jako środek

do innej sztuki

refleksyjnie

Zawsze jest to

ostatnie przedstawienie

Jeszcze podczas numeru z talerzami

zwijają namiot

patrzy i pokazuje w górę

Ja muszę patrzeć w górę

więc widzę

jak zwijają namiot

Publiczność oczywiście

nie widzi tych zabiegów

CARIBALDI szarpie struny wiolonczeli

ŻONGLER

Uwaga publiczności

skoncentrowana jest na mnie

podchodzi i poprawia obrazy i lustro

Zaletą

posiadania francuskiej matki

Jak pan wie

mój ojciec jest z Gelsenkirchen

nieszczęśliwy człowiek

przez pewien czas

zajmował się budownictwem okrętowym

nagle

Na osiemnastu kończę

Osiemnaście talerzy i już

Nagle przestraszyłem się

panie Caribaldi

patrzy na kamizelkę Caribaldiego

Pańska kamizelka jest brudna

panie Caribaldi

CARIBALDI pociąga smyczkiem niski dźwięk na wiolonczeli

ŻONGLER

Pańska kamizelka jest brudna

panie Caribaldi

CARIBALDI

Kiedy przez cały dzień

pełza się po podłodze

w poszukiwaniu

kalafonii

bierze kalafonię i przeciera nią smyczek, podczas gdy

ŻONGLER mówi

Proponują mi

wieczór solo

w sanatorium w Rouen

rozumie pan

Do numeru z talerzami

jeszcze ta sztuczka z pudlem

Ze sztucznym pudlem

CARIBALDI

Pańska sztuczka ze sztucznym pudlem

ŻONGLER

Ta sztuczka ze sztucznym pudlem

której mi pan zabronił

Dwa lata poświęcone na tę sztuczkę

a pan mi jej potem zabronił

W Rouen mogę pokazać tę sztuczkę

Moja siostra zaakceptowana

jako asystentka

Sarrasani

panie Caribaldi

To pańskie słowa

Odejść

nie oglądać się

nie oglądać się

odejść

wykrzykuje

Odchodzę do Francji

panie Caribaldi

CARIBALDI szarpie struny wiolonczeli

Jutro Augsburg

ŻONGLER

Jutro Augsburg

poprawia obraz

Sarrasani

panie Caribaldi

CARIBALDI pociąga smyczkiem niski dźwięk

ŻONGLER

Tak naprawdę

wcale nie chodzi o numer z talerzami

ani o mnie

tylko o skrzypce

panie Caribaldi

O kwintet Pstrąg

który beze mnie nie istnieje

Pan mnie zmusił

CARIBALDI szarpie struny wiolonczeli

ŻONGLER

Do gry na skrzypcach

bo w fatalnym nastroju

powiedziałem

zdradziłem się

że jako dziecko grałem na skrzypcach

Pan mnie do skrzypiec

z powrotem przymusił

z niewiarygodną bezwzględnością

CARIBALDI pociąga smyczkiem niski dźwięk

ŻONGLER

A pańską wnuczkę

zmusił pan do altówki

błazna do kontrabasu

a pogromcę bratanka

do fortepianu

woła

Zmusił

zmusił

poprawia lustro, jakby chciał się w ten sposób uspokoić

Przy czym pański bratanek

nienawidzi gry na fortepianie

nagle pokazuje na drzwi

Przez te drzwi

wchodzą pańskie ofiary

panie Caribaldi

Pańskie instrumenty

panie Caribaldi

Nie ludzie

instrumenty

pokazuje na fortepian

Pański bratanek pogromca

wpadł raz na pomysł

żeby rozwalić fortepian

siekierą

nie zrobił tego

chociaż siekiera zawisła już w powietrzu

Powstrzymałem go

Zna pan brutalność swojego bratanka

sam pan mówi

to bydlę

Ależ nie

ja na to

Być może tak zwane pomieszanie zmysłów

ale już samo wyobrażenie

rozwalonego fortepianu

niech pan tylko pomyśli

fortepianu rozwalonego

przez pańskiego rodzonego bratanka

Głowa boli

głowa boli

łapie się za głowę

Odebrałem siekierę

pańskiemu bratankowi

Traktując przy tej okazji

pańskiego bratanka tak

jak pański bratanek

traktuje tak zwane dzikie zwierzęta

Podszedłem do niego

CARIBALDI pociąga smyczkiem niski dźwięk

ŻONGLER

Przemawiałem do niego

Uspokajałem go

Potem złożyłem mu obietnicę

CARIBALDI podnosi oczy w górę

ŻONGLER

Że zdradzę mu tajemnicę

sztuczki ze sztucznym pudlem

Tak

pokazuje

pański bratanek trzymał siekierę nad głową

cóż to dla niego

rozwalić fortepian

jednym jedynym ciosem

zna pan jego siłę

zna pan jego zdecydowanie

bierze jeden pulpit i zdmuchuje z niego kurz

CARIBALDI pociąga długi niski dźwięk na wiolonczeli

ŻONGLER

Ale obietnicy

nie mogłem dotrzymać

Bo mi pan zagroził zwolnieniem

jeśli wyjawię pańskiemu bratankowi

sztuczkę

czy powiedzmy raczej sztukę

sztuczki ze sztucznym pudlem

Byłem zdany na pańską pomoc

sztuczka z talerzami nie była jeszcze

na tyle zaawansowana

żebym mógł się usamodzielnić

Nie mogłem

pana zrazić

na to nie mogłem sobie pozwolić

Nie mogłem pana szantażować

To pan szantażował mnie

Byłem na pana zdany

Mój bratanek będzie grał

na fortepianie

tak długo jak zechcę

powiedział pan

pokazuje na kąt

Tam w kącie

pan to powiedział

Tonem nieznoszącym sprzeciwu

bierze zeszyt nutowy i zdmuchuje z niego kurz

Pan ma władzę nad bratankiem

i wnuczką

Błazen błaznuje tylko dlatego

że pan go do tego zmusza

Ci wszyscy ludzie

są zdani na pana

Gdyby ci ludzie odważyli się raz

nie przyjść

nie zagrać

kwintetu Pstrąg

Ale oni się nie odważą

na taką potworność

CARIBALDI szarpie struny wiolonczeli

ŻONGLER

Ci ludzie

są na pana zdani

nie mają nic

i są na pana zdani

Nawet ja nigdy nie miałem odwagi

n i e zagrać

siada

Wręcz przeciwnie

jeszcze zachęcałem innych

łapie się za głowę

Puknąć się w głowę

z taką niekonsekwencją

Konsekwencja

pańskie pojęcie

precyzja

konsekwencja

te dwa

pańskie pojęcia

Ale oczywiście pan także cierpi

z powodu własnej bezwzględności

mianowicie na swój

megalomański sposób

panie Caribaldi

A przyczyną są

pańskie bóle kręgosłupa

pańska drewniana proteza

CARIBALDI

Jutro Augsburg

ŻONGLER

Pańskie zdrowie

nadwątlone już od dzieciństwa

Nadwrażliwość

pod sklepieniem czaszki

panie Caribaldi

nagle gwałtownie

Chory i kuternoga

rządzą światem

wszystkim rządzą chorzy

i kuternogi

To jakaś komedia

jakieś złośliwe upokorzenie

CARIBALDI pociąga smyczkiem niski dźwięk na wiolonczeli

ŻONGLER

Kiedy się tak jak ja

przez ponad dziesięć lat służy

przyznaję geniuszowi

i wszystko

CARIBALDI wybucha głośnym śmiechem

ŻONGLER

I wszystko kwitowane jest

takim właśnie śmiechem

wyjmuje list z kieszeni marynarki

Ale teraz

mam ten list

z Francji

Dyrektor cyrku Sarrasani we własnej osobie

pisze do mnie

CARIBALDI przestaje się śmiać

ŻONGLER znacząco z listem nad głową

Kto w swoim życiu

otrzymał taką ofertę

no kto

CARIBALDI robi cztery krótkie pociągnięcia smyczkiem, po czym odpycha wiolonczelę od siebie, nie wypuszczając jej z rąk; rozkazująco

Maggini

nie

salo

wiolonczelę ferrarską

Nie rozumie pan

chcę wiolonczelę ferrarską

ŻONGLER bierze od niego wiolonczelę

CARIBALDI komenderując

Wiolonczelę ferrarską

ŻONGLER podchodzi z wiolonczelą Magginiego do szafy, wyjmuje tak zwaną wiolonczelę ferrarską, a do środka wstawia wiolonczelę Magginiego

CARIBALDI

Doskonałość

Doskonałość

rozumie pan

nic więcej

ŻONGLER podaje Caribaldiemu tak zwaną wiolonczelę ferrarską

CARIBALDI

Mój bratanek

Moja wnuczka

co to za ludzie

A Pablo Casals

co to za człowiek

wykrzykuje

Co to za ludzie

co za stworzenia

co za niedorzeczności

każde z osobna kupa nieszczęścia

Pan błazen

co za niedorzeczność

panienka wnuczka

Ci wszyscy ludzie

spokrewnieni czy nie

kosztowali mnie mnóstwo pieniędzy

pieniędzy

i cierpliwości

Całożyciowa próba nerwów

pociąga smyczkiem niski dźwięk na wiolonczeli

Casals

to jest to

przeciera smyczek kalafonią

Gdy widzę bratanka pogromcę

myślę

brutalność idzie w parze z głupotą

widzę błazna

oto spaceruje imbecylizm

imbecylizm

gubi czapkę

zobaczę wnuczkę

widzę podłość jej matki

Niech pan da

wyrywa Żonglerowi z ręki wiolonczelę, którą ten przez chwilę przytrzymał, żeby Caribaldiemu nie spadła na podłogę

Imbecylizm

Tak

Casals

albo Schopenhauer

rozumie pan

albo Platon

pociąga długi niski dźwięk

Kiedyś mi się śniło

że byłem w Archangielsku

a nie wiem

jak jest w Archangielsku

Ale znałem tylko Archangielsk

o to chodzi

o nic innego

rozumie pan

A panu się wydaje

że może pan odejść

wykrzykuje

Sarrasani

też mi coś

Niech pan tu

w mojej trupie robi numer z talerzami

tu na tym placu

udoskonala swoją sztukę

Jaka tam doskonałość

Robić postępy

rozumie pan

o to chodzi

Wystawiać się na próbę

rozumie pan

Gdy wokół tylko podłość

pociąga smyczkiem długi dźwięk na wiolonczeli

Słyszy pan

zupełnie inaczej

zupełnie inaczej

słyszy pan

Salo

ma zupełnie inny dźwięk

niż maggini

Która to godzina

Niech mi pan nie mówi

która godzina

pociąga smyczkiem długi niski dźwięk

Salo

Wiolonczela ferrarska

Przed piątą jedna

po piątej druga

pięć razy pociąga krótko smyczkiem tam i z powrotem

Salo

słyszy pan

Wilgotność

na północ od Alp

pociąga smyczkiem niski dźwięk

Musi się pan dokładnie wsłuchać

zupełnie inny dźwięk

Ale gdy zagram na wiolonczeli ferrarskiej

przed południem

ma to zgubne skutki

Musisz to sobie wpoić

powiadam zawsze

przed południem jedna

po południu druga

Jak Casals

refleksyjnie

Jutro Augsburg

ŻONGLER

Dwa pudełka kalafonii

panie Caribaldi

CARIBALDI

Ale jeśli się bezustannie myśli jak ja myślę

to wariactwo

Jedna wiolonczela przed południem

druga po południu

rozumie pan

To dotyczy również skrzypiec

Altówki też dotyczy

pociąga smyczkiem parę krótkich dźwięków na wiolonczeli

ŻONGLER wyjmuje z szafy futerał na skrzypce, a z futerału instrument, siada i go stroi

CARIBALDI

Jeszcze nigdy mi się nie zdarzyła

poranna próba

na wiolonczeli ferrarskiej

jeszcze nigdy

A na południe od Alp

dokładnie odwrotnie

Talent mojej wnuczki

nie jest wielkim talentem

ale pięknie

tańczy na linie

pięknie

gra na altówce

pięknie

Dziecko

A mój bratanek

wybitny antytalent

Z drugiej strony gra na fortepianie

to dla pogromcy

lekarstwo

Obcowanie ze zwierzętami proszę pana

przeciwnie

Te ustawiczne rany

Jutro w Augsburgu

musi pójść do lekarza

jutro w Augsburgu

Tak naprawdę mój bratanek

powinien był zostać

tym kim jest

z gruntu

mieszczańskim osobnikiem

to ja na siłę

wciągnąłem go do trupy

ŻONGLER

Jego poprzednik

zagryziony na śmierć

CARIBALDI

Zagryziony na śmierć

ŻONGLER

Zagryziony przez leopardy

CARIBALDI

Musieliśmy

zastrzelić

leopardy

Ten biedny człowiek

rozszarpany przez leopardy

pociąga smyczkiem długi niski dźwięk na wiolonczeli

Wydawało się

że kwintet przepadł

Wtedy wpadłem na pomysł

żeby z bratanka zrobić

ŻONGLER

Z bratanka

pogromcę

a zatem i fortepianistę

CARIBALDI

Mieliśmy pogromcę

i pianistę

ŻONGLER

Kwintet był uratowany

CARIBALDI

Kwintet

był uratowany

pociąga smyczkiem długi niski dźwięk na wiolonczeli

nawiasem mówiąc mojemu bratankowi

nie tylko ten jeden raz przyszło do głowy

żeby rozwalić fortepian

Raz po raz

podejmował próbę

ŻONGLER

Przy użyciu nieodpowiednich środków

jednakowoż

CARIBALDI

Jednakowoż

I niech pan nie wierzy w obłudę

błazna

on nienawidzi kontrabasu

Moja wnuczka też nie przepada za altówką

Niech się pan przyzna pan sam

gra na skrzypcach

z obrzydzeniem

Wszystko jest obrzydliwe

cokolwiek by się działo

dzieje się obrzydliwie

Życie egzystencja

obrzydliwe

Prawdą jest

ŻONGLER podchodzi do obrazu i go poprawia

CARIBALDI

Prawdą jest

że nie przepadam za wiolonczelą

Jest dla mnie mordęgą

ale trzeba na niej grać

moja wnuczka nie przepada za altówką

ale trzeba na niej grać

błazen nie przepada za kontrabasem

ale trzeba na nim grać

pogromca nie przepada za fortepianem

ale trzeba na nim grać

Pan przecież też nie przepada za skrzypcami

Nie chcemy życia

ale trzeba je żyć

szarpie struny wiolonczeli

Nienawidzimy kwintetu Pstrąg

ale trzeba go grać

ŻONGLER siada, bierze skrzypce, gra na nich

CARIBALDI gra parę dźwięków na wiolonczeli

Żadnych złudzeń

po co się oszukiwać

cztery krótkie pociągnięcia smyczkiem na wiolonczeli

To co bez wahania

można by nazwać sztuką muzyczną

jest w rzeczywistości

chorobą

Niech mi pan poda kalafonię

ŻONGLER podaje Caribaldiemu kalafonię

CARIBALDI przeciera smyczek kalafonią

Casals

po pauzie

Śmieszne

W sztuce

zawsze chodzi

o inną sztukę

artysta

albo powiedzmy raczej

sztukmistrz

przecież są tylko

sztukmistrzowie

jest kimś innym

co dzień

dzień w dzień

kimś innym

Przede wszystkim

taki człowiek

nie może tracić panowania nad sobą

Jego charakter niewzruszenie

oswojony

z szaleństwem

O ile jest

uosobieniem inteligencji

Mimowola

powinna się zmienić

w samowolę

Organy myślowe

są narządami płciowymi natury

i poczęcia świata

Harmonie cząstkowe

na tym polega wszystko

szarpie struny wiolonczeli

nie chodzi tu

o teozofię

rozumie pan

szarpie struny

Ale szaleństwo tych ludzi

jest innym szaleństwem

tak jak ich pogarda

niewzruszenie z jednej strony

pogarda z drugiej strony

Upodobanie do choroby

Przezwyciężanie życia

Lęk przed śmiercią

rozumie pan

przykładając ucho do pudła rezonansowego wiolonczeli

Tak to robi Casals

niech pan posłucha

pociąga smyczkiem długi niski dźwięk na wiolonczeli

Tak to robi Casals

Zawsze ta skłonność do nierządu

jeśli chodzi o umysł

W świecie

nietolerancji

pociąga smyczkiem niski dźwięk na wiolonczeli

Każde słowo

jest zaklinaniem

znacząco

Jaki duch

taka zjawa

upuszcza kalafonię, która toczy się pod szafę; wyrzuca prawą rękę w górę i woła

Te palce

te palce doprowadzą mnie do szaleństwa

spoglądając na Żonglera

Co za piękny kostium

jaki porządny fason

tonacja kolorystyczna budząca zaufanie

ŻONGLER rzuca się na podłogę w poszukiwaniu kalafonii

CARIBALDI

Proszę jak potrafimy wprawić nasz organ myślowy

w dowolny ruch

Magiczna astronomia

gramatyka

filozofia

religia

chemia i tak dalej

Pojęcie zarażania

Sympatia znaku

do desygnatu

Prawdopodobnie kalafonia

potoczyła się całkiem pod ścianę

całkiem pod ścianę

całkiem pod ścianę

szarpie struny wiolonczeli

ŻONGLER ogląda się za siebie, na Caribaldiego, podczas gdy rękoma poszukuje pod szafą kalafonii

CARIBALDI

Każda dowolność

przypadkowość

jednostkowość

może się stać

naszym organem świata

nasłuchuje przy pudle rezonansowym, a równocześnie pociąga smyczkiem długi niski dźwięk

Tak

tak robi Casals

To nerwowe przyzwyczajenie

choroba nerwowa

niech mi pan wierzy

Kalafonia

szaleństwo

rozumie pan

wyrzuca prawą rękę w powietrze, porusza nerwowo wszystkimi palcami i woła

Nagle się pojawia

nagle

ta chorobliwość

nerwowa chorobliwość

po pauzie

Przyzwyczajenie

I widzi pan

pokazuje pod szafę

zawsze w tym kierunku

zawsze pod szafę

ŻONGLER

Zbiorowe szaleństwo

panie Caribaldi

CARIBALDI

Zalecano mi

żebym ją przywiązał

sznurkiem

i zawiesił na szyi

pociąga smyczkiem długi niski dźwięk

Jak rękawiczki z jednym palcem

rozumie pan

na szyi

jak dziecko

WNUCZKA wchodzi z miską gorącej wody i ręcznikiem

CARIBALDI patrzy na Wnuczkę

Ach właśnie kąpiel stóp

Chodź moje dziecko

ŻONGLER

Pańska kąpiel stóp

panie Caribaldi

WNUCZKA stawia miskę przed Caribaldim i podwija mu nogawki, teraz widać, że jego prawa noga to drewniana proteza; Wnuczka zdejmuje mu but i skarpetę

CARIBALDI wkłada lewą nogę do miski z wodą

Aaa

nagle

Na jakim etapie jest przedstawienie

Były już zwierzęta

Małpy

WNUCZKA

Małpy

CARIBALDI

Małpy

małpy

o Żonglerze do Wnuczki

Szuka kalafonii

A ty pięknie zatańczyłaś

bezbłędnie

bezbłędnie i pięknie

WNUCZKA kiwa głową potakująco

CARIBALDI

Nie ma nic lepszego

niż gorąca

kąpiel stóp

Kiedy woda

jest akurat na tyle gorąca

że da się

wytrzymać

całuje Wnuczkę w czoło

WNUCZKA cofa się

CARIBALDI nagle

Przecież ty marzniesz moje dziecko

Jutro jesteśmy w Augsburgu

jutro Augsburg

Musisz zrobić ćwiczenie

rozumiesz

ćwiczenie

Chodź tutaj

zrób ćwiczenie

to się rozgrzejesz

ŻONGLER który jeszcze nie znalazł kalafonii

Twój dziadek chce dobrze

dla ciebie

WNUCZKA ustawia się przed Caribaldim i na jego komendę wykonuje ćwiczenie, które polega na tym, że raz staje na prawej, raz na lewej nodze, na palcach; stojąc na prawej, podnosi lewą nogę, itd.; podnosząc prawe ramię, opuszcza lewe ramię i odwrotnie, jak marionetka, coraz szybciej, podczas gdy Żongler przygląda jej się z podłogi

CARIBALDI wybijając takt smyczkiem wiolonczeli

Raz dwa

raz dwa

raz dwa

raz dwa

raz dwa

raz dwa

raz dwa

raz dwa

raz dwa

raz dwa

raz dwa

raz dwa

raz dwa

raz dwa

raz dwa

raz dwa

raz dwa

I stop

WNUCZKA przestaje, wyczerpana

CARIBALDI rozkazuje

Obrać jabłka

Wypastować buty

Przegotować mleko

Wyszczotkować ubrania

I punktualnie na próbę

zrozumiano

Możesz odejść

WNUCZKA wychodzi

CARIBALDI refleksyjnie

Jutro Augsburg

do Żonglera

Znalazł pan kalafonię

ŻONGLER nie znalazł kalafonii i szuka dalej

CARIBALDI

Zbyteczne

piękne dziecko

czuje, że nikt go nie obserwuje, więc podnosi prawą nogawkę jeszcze wyżej i, podczas gdy Żongler szuka kalafonii, przeciąga smyczkiem po drewnianej protezie, powoli, jakby się tym rozkoszował, mówiąc

Casals

Casals

ŻONGLER znalazł kalafonię

CARIBALDI opuszcza prawą nogawkę

ŻONGLER wstaje z kalafonią

CARIBALDI zmieszany

Wszystko jest muzyką

wszystko

Świat to

makroanthropos

ŻONGLER podaje Caribaldiemu kalafonię

CARIBALDI bierze kalafonię i przeciera nią smyczek, przyglądając się Żonglerowi

Z doświadczenia wiadomo

że jak ktoś

przez dłuższy czas pełza

po brudnej podłodze

to się ubrudzi

przykłada smyczek do brzucha Żonglera

To jest strach

nic innego jak strach

trzy razy spokojnie i badawczo pociąga smyczkiem niski dźwięk na wiolonczeli, nagle wybuchając

Jakiś list

choćby nawet z cyrku Sarrasani

wytrąca pana z równowagi

nagle grożąc, ostro

Ale ja to znam

Co roku

dostaje pan pełno

takich listów

te wszystkie listy

oferty

nadoferty

szarpie kilkakrotnie struny wiolonczeli

Rozumiem

Więcej pieniędzy

Więcej szacunku

Pan żongler

znowu żąda więcej pieniędzy

i więcej szacunku

szarpie struny wiolonczeli

Dwóch

rozdziela trzeci

i łączy

ŻONGLER

Ale

CARIBALDI

Spokojnie

Zawsze to samo

Kiedy sobie ludzie wyrobią nazwisko

żądają więcej pieniędzy

i szacunku

coraz więcej pieniędzy

i coraz więcej szacunku

Artyści szantażują swoją sztuką

czy to nie perfidia

Nagle napadają człowieka artyści

ze swoimi żądaniami

szarpie dwa razy krótko struny wiolonczeli

Nawet geniusz

staje się megalomanem do kwadratu

gdy idzie o pieniądze

przykłada smyczek do brzucha Żonglera

Szacunek

wybucha śmiechem, zaraz jednak przestaje się śmiać

Artyści cyrkowi

w ogóle wszyscy artyści

szantażują swoją sztuką

w najbezwzględniejszy sposób

Ale na mnie nie robi to wrażenia

A pański list od dyrektora Sarrasani

jest jednym ze stu sfałszowanych listów

które mi pan w ciągu tych dziesięciu czy jedenastu lat

odkąd pan u mnie jest

bez przerwy podtykał pod nos

Niech mi pan pokaże tę ofertę

Niech mi pan pokaże tę ofertę

parę razy szarpie krótko struny i przytrzymuje smyczek, jakby chciał grać

ŻONGLER cofa się o krok, a potem jeszcze o jeden

CARIBALDI

Tylko dureń

wierzy dzisiaj artyście

tylko dureń

Kurtyna

Scena druga

Pogromca z grubo zabandażowaną lewą ręką przy otwartym fortepianie, je chleb, kiełbasę i białą rzodkiew

BŁAZEN na podłodze z prawej, do Pogromcy

Boli

POGROMCA

Nie ma o czym mówić

BŁAZEN

Dasz radę próbować

POGROMCA

Możliwe

możliwe też że nie

wali zabandażowaną ręką w klawisze

BŁAZEN

Tak się nie da

POGROMCA

Tak się nie da

nie da się tak

jeszcze raz wali zabandażowaną ręką w klawisze

Nie tak

BŁAZEN

Nie tak

spada mu czapka, od razu z powrotem ją wkłada

Co to będzie

jeśli dziś znowu nie dojdzie do próby

POGROMCA

Kwintetu

nie da się grać

jeżeli ja nie mogę grać

BŁAZEN

Jeżeli ty nie możesz grać

to nie

POGROMCA

Nie

W ogóle nie

To jest kwintet

rozumiesz

BŁAZEN

Pójdziesz ze mną do miasta

jutro

POGROMCA

Jutro w Augsburgu

tak

Pójdziemy razem do miasta

BŁAZEN

To musi boleć

Nieźle cię

pogryzł

POGROMCA

Pogryzł

pogryzł

BŁAZEN

To nie moja wina

Ja

POGROMCA

Już dobrze

przestań

BŁAZEN

Skaczę

POGROMCA

Skaczesz

BŁAZEN

A on też skacze

POGROMCA

Maks

przygląda się zabandażowanej ręce

Maks

gryzie

głęboko

BŁAZEN

To nie moja wina

Skaczę

podskakuje

widzisz

tak

pokazuje, jak skoczył na arenie

tak

widzisz

I on też skacze

POGROMCA

Maksa nie wolno drażnić

rozumiesz

Maks nie zna się

na żartach

Musisz się dokładnie trzymać ustaleń

Dopiero kiedy

dam ci znak

kciukiem rozumiesz

skaczesz

A ty skoczyłeś wcześniej

skoczyłeś wcześniej

Kiedy powiem Maks

trzy razy Maks

trzy razy krótko Maks

skaczesz

tak ustaliliśmy

on musi skoczyć na c i e b i e

nie na mnie

Irytujesz go

irytujesz

zwierzę

J a nie mogę przecież

fiknąć kozła

rozumiesz

BŁAZEN fika koziołka i kuca na podłodze

POGROMCA

Maks nie zna się

na żartach

BŁAZEN wstaje i pokazuje Pogromcy, jak ma drażnić lwa, a kiedy lew Maks zeskoczy – jak ma fiknąć koziołka

POGROMCA

Tak

widzisz

tak

Ten numer leci od dwóch lat

rzuca Błaznowi kawałek kiełbasy, który właśnie uciął, Błazen chwyta go i zjada

Ciągle dochodzi do wypadków

krzyczy na Błazna

Koniec wypadków

rozumiesz

koniec wypadków

Następnym razem

wyrwie mi całą rękę

Precyzyjnie

Jak zawsze powtarza mój stryj

Precyzyjnie

Niech precyzja stanie się przyzwyczajeniem

rozumiesz

rzuca Błaznowi duży kawałek kiełbasy, jakby Błazen był drapieżnikiem

Mądrala

Ile mnie kosztował

ten dwuipółkrotny skok

rok

rozumiesz

W tej chwili skok

ma opanowany

od tej chwili wciąż popija piwo z butelek, które mu Błazen stawia na fortepianie

Nie można go

spuszczać z oka

Jutro w Augsburgu

nowe bandaże

rozumiesz

Mówię Maks

spokojnie mówię Maks

i nie spuszczam go z oka

Hipnoza

rozumiesz

Mój stryj

nie uznaje

hipnozy

Zwierzęta są mi posłuszne

i odwrotnie

ja jestem posłuszny zwierzętom

rozumiesz

Hipnoza

nagle

W ostateczności

rzucasz się na ziemię

Uczyłeś się przecież we włoskiej trupie

jak rzucać się na ziemię

BŁAZEN rzuca się na ziemię jak we włoskiej trupie, potem wstaje

POGROMCA

Tak

tak jest dobrze

Idiotyczne

zmowa

z e zwierzętami z jednej strony

p r z e c i w zwierzętom

z drugiej strony

BŁAZEN

Z jednej strony

z drugiej strony

POGROMCA

Najpierw strach

a potem zamiłowanie

do strachu

powiada mój stryj

BŁAZEN

Pan

Caribaldi

POGROMCA

Pan

zrzucił butelkę piwa z fortepianu, rozmyślnie czy też nie

BŁAZEN zrywa się i wyciera szmatką piwo z podłogi

POGROMCA

Muzyka klasyczna

mnie zabije

BŁAZEN

Kwintet Pstrąg

POGROMCA

Cała klasyczna muzyka

BŁAZEN wytarł piwo z podłogi i stawia Pogromcy na fortepianie nową butelkę piwa, po czym znowu kuca na podłodze, tam gdzie przedtem

POGROMCA pije

Jego córka

żebyś ty ją widział

piękność

kompletnie pokiereszowana

Przedtem jej ojciec

kazał jej jeszcze

przećwiczyć

ćwiczenie Jak się kłaniać

czternaście razy

tak samo jak teraz

każe robić to ćwiczenie

wnuczce

czternaście razy

Popełniła błąd

rozumiesz

Obojczyk

przebił jej skroń

pokazuje

BŁAZEN naśladuje go

Przebił skroń

POGROMCA

Pogrzeb trzeciej klasy

tak ojciec kocha swoją córeczkę

że potem w byle dołku ją grzebie

już po roku

nikt nie wiedział

gdzie

na próżno jej szukał

na cmentarzu

Od tamtej pory nie jeździ już

do Osnabrück

nie do Osnabrück

BŁAZEN

Nie do Osnabrück

POGROMCA

Jak psa

własną córkę

pogrzebać byle gdzie

rozumiesz

Najwyższe wymagania

i zawsze bezwzględnie

zawsze te same ćwiczenia

i zawsze ta sama bezwzględność

On nie zna zmęczenia

On nie zna końca

Żadnych sprzeciwów

Raz w roku

nowa sukienka

albo para kaloszy

nic więcej

On je nazywa

prostymi stworzeniami

Geniuszem jest ojciec

mój stryj

który każe stworzeniom tańczyć

albo tresować

albo żonglować

ten który spogląda z dołu

jest geniuszem

rozumiesz

odcina kawałek kiełbasy i rzuca Błaznowi, ten go chwyta i zjada

Jeśli dziecko guzdrze się przy porannej toalecie

BŁAZEN sprawia, że czapka zsuwa mu się z głowy, i zaraz z powrotem ją wkłada

POGROMCA

Z miejsca dostaje w twarz

i podwójna dawka ćwiczenia

Jak się kłaniać

za karę

rozumiesz

Te ćwiczenia

raz dwa

raz dwa

raz dwa

rozumiesz

nagle w nocy trzeba wstawać

i robić ćwiczenie

Jak się kłaniać

ucina kawałek białej rzodkwi i rzuca ją Błaznowi

Rzodkiew

masz rzodkiew

BŁAZEN chwyta rzodkiew i ją połyka

POGROMCA

Koszula nocna mokra

ale nie ma litości

Aż pewnego dnia

takie stworzenie

daje za wygraną

rzuca się

na arenę

Szaleństwo

jednego tylko człowieka

który bezwzględnie wpędza w nie

wszystkich innych

Który ma w głowie

tylko destrukcję

BŁAZEN sprawia, że czapka zsuwa mu się z głowy, i zaraz z powrotem ją wkłada

POGROMCA

Ćwiczyć na deszczu

przy trzech stopniach

Jak się kłaniać

Wiolonczela

i bicz

rozumiesz

ucina kawałek rzodkwi i rzuca Błaznowi, ten chwyta kawałek i zjada

Nazywa mnie

durniem

przy wszystkich ludziach

BŁAZEN

Robić sztuczki

robić sztuczki

Ćwiczyć

ćwiczyć

ćwiczyć

fika koziołka w przód i w tył

POGROMCA

Za to go nienawidzę

ucina kawałek kiełbasy i rzuca Błaznowi

Pogarda dla wszystkiego

rozumiesz

Jego rozmówca

zawsze

jest idiotą

Był z wnuczką

w Wenecji

nie opuścili żadnego przedstawienia

I nawet na placu Świętego Marka

w deszczu

przy dwóch stopniach Celsjusza

musiała ćwiczyć

Jak się kłaniać

pije, je

Kiedy patrzysz na Maksa

musisz myśleć o hipnozie

chodzi

o hipnozę

Jeżeli o tym zapomnisz

wyrwie ci kawał ciała

jak mnie

BŁAZEN

Boli

POGROMCA

Po sznapsie

nie boli

najpierw sznaps

potem piwo

piwo

piwo

BŁAZEN

Sznaps

i piwo

i piwo

piwo

piwo

POGROMCA

Hipnoza

rozumiesz

Jeszcze mogę

mówić o szczęściu

śmiertelnym szczęściu

Ale myślisz

że on by opuścił

numer ze zwierzętami

wykrzykuje

Wyrwany kawał ciała

a numer ze zwierzętami

zostaje

rozumiesz

On nikogo

nie spuszcza z oka

zawsze dwa kroki z tyłu

albo nagle z przodu

nawet jeśli go tutaj nie ma

to jest

obserwuje nas

rozumiesz

szpieguje nas

Zatłuc by go jego własną protezą

jak psa

BŁAZEN sprawia, że czapka zsuwa mu się z głowy, i zaraz z powrotem ją wkłada

Jak psa

POGROMCA

Jak psa

I zawsze punktualnie

kwintet Pstrąg

podnosi zabandażowaną rękę

Tutaj pod pachą

rwie

rwący ból

pije

I stopniowo

tracę wzrok

lekarz mi to przepowiedział

BŁAZEN

Wzrok

POGROMCA

Jutro w Augsburgu

muszę pójść do okulisty

BŁAZEN

Jutro w Augsburgu

POGROMCA wypija butelkę do dna

BŁAZEN zrywa się, stawia nową butelkę na fortepianie i kuca na podłodze

POGROMCA

Trzymać człowieka

jak zwierzę

rozumiesz

Jesteśmy tylko

zwierzętami

Fortepian

altówka

kontrabas

skrzypce

Zwierzęta

nic tylko zwierzęta

BŁAZEN

Zwierzęta

POGROMCA

Rozmyślnie

upuszcza kalafonię

Ostatnio nawet

przed żonglerem

Żongler musi pełzać po podłodze

pokazuje pod szafę

Tam pod szafą

ucina kawałek kiełbasy i rzuca go Błaznowi

Pan żongler pełza po podłodze

i aportuje mojemu stryjowi kalafonię

BŁAZEN

Pan żongler

i pan Caribaldi

POGROMCA

W coraz krótszych odstępach czasu

rozumiesz

Aportuje

Czasami myślę

ugryź go

Ale on tego nie robi

Śni mi się

że odgryzł mi głowę

że gryzie

Pan pogromca

bez głowy

rozumiesz

BŁAZEN dusi w sobie śmiech

POGROMCA

Że na poważnie

rozumiesz

Głowa mówi Maks

i już jest odgryziona

BŁAZEN śmieje się

POGROMCA

Ja rękami

za głowę

a tam już nie ma głowy

BŁAZEN dusi w sobie śmiech

POGROMCA

Skacze na mnie

i odgryza mi głowę

pije z butelki

BŁAZEN zrywa się i gubi czapkę, zaraz z powrotem ją wkłada, przestraszony spogląda na drzwi

CARIBALDI wchodzi, do Błazna

Nie do wiary

Wynoś się stąd

Na arenę

tam błaznować

Dalej jazda

BŁAZEN dygnąwszy przed Caribaldim, wychodzi

CARIBALDI

Po całym placu

szukam tego człowieka

Skandal

Jutro Augsburg

Żongler

przez cały czas sam

na arenie

Błazna

ani śladu

Publiczność nie pozwoli

robić z siebie błazna

do Pogromcy

Piwo

rzodkiew

smród

Dla pijaków

nie ma tutaj miejsca

To nie jest miejsce

dla pijaków

trzymaj się tej zasady

POGROMCA

Ale

CARIBALDI

Zawsze to samo

nie można was spuścić z oka

ostro

Wynoś się stąd

Zwierzęta ryczą z głodu

a ty się obżerasz

Wynocha

POGROMCA wstaje

CARIBALDI krzyczy na Pogromcę

Śmierdzący leń

POGROMCA z dużą rzodkwią wychodzi

CARIBALDI wiesza cylinder na haku

Zawiesić na kołku

zawiesić na kołku

Pulpity

te bezużyteczne pulpity

zawadza o pulpit, łapie pulpit

Kwintet Pstrąg

bije się w głowę

WNUCZKA wchodzi

CARIBALDI

Zawiesić na kołku

zawiesić na kołku

WNUCZKA

Pasta do butów się skończyła

CARIBALDI naśladuje ją

Pasta do butów się skończyła

Jutro w Augsburgu

jutro w Augsburgu

Te bezużyteczne pulpity

Kwintet Pstrąg

Zawiesić na kołku

wszystko

zawiesić na kołku

wszystko

bije się płasko dłonią w czoło

Idiota

WNUCZKA

Podać ci wiolonczelę

CARIBALDI

Wiolonczelę

wiolonczelę

wrzeszczy na Wnuczkę

Maggini

albo salo

albo wiolonczela ferrarska

siada

Chodź tu moje dziecko

WNUCZKA podchodzi do niego

CARIBALDI

Posłuchaj

ostatnia fraza cicho

Crescendo

jak powiem crescendo

Decrescendo

jak powiem

decrescendo

bardzo cicho

ostatnia fraza

bardzo bardzo cicho

dotyka skroni Wnuczki

Jesteśmy otoczeni

przez bestie

bestie

decrescendo

decrescendo

crescendo

crescendo

spogląda na drzwi

Jesteśmy sami moje dziecko

Jutro Augsburg

śpisz dobrze

w nocy

Ja nie śpię

nie śnię

Pokaż nogi

WNUCZKA pokazuje nogi

CARIBALDI

Twój kapitał

Twoja matka

miała najpiękniejsze nogi

Ćwicz

z największą dokładnością

Ćwiczyć

Budzić się

Wstawać

Ćwiczyć

Ćwiczyć

Ćwiczyć

szarpie struny wiolonczeli, pociąga smyczkiem długi niski dźwięk

Słyszysz

Casals

Sztuka tańca na linie

to dar boży

A zęby

Pokaż

WNUCZKA otwiera usta i pokazuje zęby

CARIBALDI

Dobre zęby

to najważniejsze

Robisz ćwiczenie

z trzynastoma

Trzynaście w górę

trzynaście w dół

A ćwiczenie

z dwudziestoma jeden

dwadzieścia jeden w górę

dwadzieścia jeden w dół

Nie czytaj nic

moje dziecko

I zapamiętaj sobie

Balet to coś innego

Tu nie ma baletu

I nie słuchaj

co mówi pogromca

nie słuchaj

co mówi żongler

To nieporozumienie

rozumiesz

wszystko nieporozumienie

Ramiona w górę

WNUCZKA wyrzuca ramiona w górę

CARIBALDI

W górę

w górę

WNUCZKA wyrzuca dwa razy ramiona w górę

CARIBALDI

I nie łaź do zwierząt

krzyczy

I nie łaź do zwierząt

Twoja biedna matka

A potem ten upadek

Pokaż ręce

WNUCZKA pokazuje ręce

CARIBALDI

Dobrze

Te bezustanne ostrzeżenia

jej ojca

w mojej osobie

na próżno

Kalafonia

słyszysz

kalafonia

Jutro w Augsburgu

Któregoś dnia

poszła do zwierząt

i zwierzęta ją pogryzły

wgryzły się w to stworzenie

Była dzielna

lekarze

dobrze ją pozszywali

ledwie ją pozszywali

spadła

Nieuwaga

Jedna chwila strachu

rozumiesz

Potknięcie

Ramiona w górę

WNUCZKA wyrzuca ramiona w górę

CARIBALDI

W górę

w górę

w górę

WNUCZKA wyrzuca trzy razy ramiona w górę

CARIBALDI

I żadnej biblioteki w Augsburgu

żadnej książki

nic

krzyczy nagle

Nie łaź do zwierząt

WNUCZKA

Nie łaź do zwierząt

CARIBALDI

Tańczyć na linie

wysoko w górze

na najwyższej wysokości

spogląda w górę

I nie spaść

To piękny widok

nagle spoglądając w dół

Ten krzyk

moje dziecko

Była martwa na miejscu

Kiedy po raz pierwszy

stanęłaś na linie

bałem się

Śmiertelny strach

dotyka Wnuczki

Zawsze

się boję

odsuwa Wnuczkę, na co

WNUCZKA okręca się jak fryga

CARIBALDI

Chodzi o muzykę

i ludzki słuch

Chodzi o sztukmistrzostwo

i muzykę

A teraz podaj mi wiolonczelę

WNUCZKA podchodzi do szafy, wraca z wiolonczelą Magginiego

CARIBALDI

Nie t ę wiolonczelę

Nie moje dziecko

Nie maggini

WNUCZKA wraca z wiolonczelą Magginiego do szafy i przynosi Caribaldiemu wiolonczelę ferrarską

CARIBALDI

Raz jeden

publicznie

Na arenie

WNUCZKA podaje Caribaldiemu kalafonię, ten przeciera nią smyczek, oddaje kalafonię Wnuczce i pociąga smyczkiem dwa długie niskie dźwięki

CARIBALDI

Całkiem publicznie

Może jesienią

w Norymberdze

WNUCZKA

W Norymberdze

CARIBALDI

Tylko ani słowa

Ani słowa

przykładając palec wskazujący do ust

Ani słowa

Na arenie

kwintet Pstrąg

Najpierw tańczysz na linie

a potem grasz na altówce

cicho

bardzo cicho

crescendo

decrescendo

Perfekcja

Absolutna

Ludzie przychodzą

patrzą

i słuchają

pociąga smyczkiem długi niski dźwięk na wiolonczeli

Przychodzą

na przedstawienie cyrkowe

a słyszą kwintet Pstrąg

Ale do tego czasu

do Norymbergi

trzeba ćwiczyć

ćwiczyć

ćwiczyć

Schubert

i nic poza tym

nie leopardy

nie lwy

nie konie

Tylko ty

i Schubert

Nie sztuczka z talerzami

Tylko Schubert

i ty

Wtedy

To nie jest próba

tylko koncert

nagle gwałtownie

Ale ten człowiek

ze swoimi coraz to nowymi ranami

i ten żongler

ze swoją perwersją

ten okropny charakter

błazna

Ci potworni ludzie

przyglądając się wiolonczeli

Klejnot

Kupiłem ją w Wenecji

za spadek po twojej matce

cały jej majątek

wydałem

na tę wiolonczelę

Tutaj widzisz

pokazuje

wygrawerowane jest słowo Ferrara

Święte słowo

Ferrara

Dwa razy go słyszałem

moje dziecko

raz w Paryżu

a raz w Londynie

Casals

pociąga smyczkiem długi niski dźwięk tam i z powrotem

Jest różnica

Słyszysz różnicę

Możesz wysłyszeć różnicę

Co dzień pytam cię

czy słyszysz różnicę

słyszysz ją

WNUCZKA kiwa głową potakująco

CARIBALDI

To jest wysoka sztuka

sztuka słyszenia

moje dziecko

Sztuką jest

słyszeć

i zawsze

słyszeć różnicę

słyszysz różnicę

WNUCZKA kiwa głową potakująco

CARIBALDI

Przynieś mi tamtą

podaje Wnuczce wiolonczelę ferrarską

WNUCZKA idzie do szafy i wyjmuje wiolonczelę Magginiego, daje ją Caribaldiemu i zatrzymuje się przed nim

CARIBALDI na wiolonczeli Magginiego pociąga smyczkiem długi cichy dźwięk

Słyszysz różnicę

Ta różnica

Casals

Nie sposób

od piątej po południu

grać na wiolonczeli Magginiego

Rano na magginim

wieczorem na ferrarze

Znajdujemy się

na północ od Alp moje dziecko

czekając na odpowiedź

A zatem

WNUCZKA

Jesteśmy na północ od Alp

CARIBALDI

Słusznie

jesteśmy na północ od Alp

Więc nie na wiolonczeli Magginiego

na północ od Alp

nie na wiolonczeli Magginiego

nagle ostro

Próba się odbędzie

Choćbym ich miał kopniakami

zagonić do instrumentów

Panu pogromcy wydaje się

że może sobie dzień w dzień pozwalać na ranę

błazen się skarży

na ból nerek

a pan żongler

od lat zasłania się

bliżej niezdefiniowaną chorobą

Próba się odbędzie

Kto nie próbuje do niczego nie dochodzi

kto nie ćwiczy

jest niczym

trzeba nieustannie próbować

nieustannie

rozumiesz

nieustannie na linie

nieustannie na altówce

nieustannie

nie wolno odkładać

nie wolno przerywać

pociąga smyczkiem długi niski dźwięk na wiolonczeli

Instrument poranny

a nie instrument wieczorny

nie instrument wieczorny

podaje wiolonczelę Magginiego Wnuczce, ta odstawia ją do szafy i wraca z wiolonczelą ferrarską

CARIBALDI bierze wiolonczelę ferrarską i pociąga smyczkiem niski długi dźwięk

Słyszysz

to jest to

Tak

to jest to

nagle głośno, gromiąc Wnuczkę

Crescendo

jak powiem crescendo

Decrescendo

jak powiem decrescendo

Zrozumiałaś

nic nie upoważnia do niedbalstwa

Casals

szarpie jedną strunę

Sztuka

to matematyczna sztuka

moje piękne dziecko

Daj mi rękę

WNUCZKA daje Caribaldiemu rękę

CARIBALDI

Ty przecież marzniesz

moje dziecko

WNUCZKA cofa się o krok

CARIBALDI unosi smyczek, wybija takt Wnuczce, która bez sprzeciwu rozpoczyna ćwiczenie

Raz dwa

raz dwa

raz dwa

raz dwa

raz dwa

raz dwa

raz dwa

raz dwa

raz dwa

raz dwa

raz dwa

raz dwa

raz dwa

WNUCZKA wyczerpana, opuszcza ramiona i głowę

CARIBALDI

Teraz jest ci ciepło

moje dziecko

A więc

Jak się kłania

WNUCZKA kłania się

CARIBALDI

Tak się kłania

tak

sprawdza twarz Wnuczki

Nie panujesz nad twarzą

moje dziecko

Musisz panować nad twarzą

Jutro w Augsburgu

pociąga smyczkiem długi niski dźwięk na wiolonczeli

Ten dźwięk

jest zupełnie inny

słyszysz ten dźwięk

słyszysz różnicę

Wiolonczela ferrarska

WNUCZKA kiwa głową potakująco

CARIBALDI

Ciała kosmiczne

to skamieniałości

pociąga smyczkiem długi cichy dźwięk

ŻONGLER wchodzi

CARIBALDI nie zauważa go

ŻONGLER i WNUCZKA przysłuchują się długiemu dźwiękowi Caribaldiego; po wybrzmieniu dźwięku

CARIBALDI

Nawet jeśli to nieszczęście

kontynuowane będzie przez całe życie

Jakiś Caribaldi

żaden artysta

Niewyobrażalne

wskazuje smyczkiem w górę

To kwestia warstw powietrza

zauważa Żonglera

rozumie pan

kwestia warstw powietrza

Może metafizyka

Stałe i ciekłe

biegunowe przeciwstawienia

Zjednoczone

w pojęciu

ognia

nagle

Jesteście gotowi

Wszystko musi iść piorunem

Jutro o szóstej

chcę być w Augsburgu

Kiedy tylko przedstawienie się zacznie

zwijamy namiot

Widzowie jeszcze siedzą

a namiotu już nie ma

Dalej dalej

od razu dalej

Ilu przyszło

Nic bardziej deprymującego

niż ostatnie przedstawienie

nienawidzę

A przecież nic nie widzę

nosem tylko czuję

ten przykry zapach

który wydzielają widzowie

To śmieszne

że wciąż o tym wspominam

ale zapach widzów

to zapach odpychający

Nic nie widzę

to prawda

ale nosem czuję

gdzie jestem

Ten zapach myślę

Aaa Koblencja

Ten zapach

Aaa Berlin

ten zapach

Norymberga et cetera

Nosem czuję gdzie jestem

woła

Augsburg jest

najgorszy

Numer ze zwierzętami

skrócić

numer z talerzami

skrócić

błaznowi

zredukować błazenady

zrozumiano

W Augsburgu

kupić świeże mięso

Gdyby to było takie proste

z tym świeżym mięsem

O piątej rano wszyscy

do taniej jatki

do Wnuczki

Ty też moje dziecko

i zawiąż sobie szalik

Tania jatka

świeże mięso

słyszałaś

świeże mięso

do Żonglera

W przedstawieniu dla dzieci

żadnych skrótów

Błazenady ekstra

co chwila błazen

Żadnych wielkich słów

panie żongler

I w s z y s t k i e zwierzęta

W s z y s t k i e zwierzęta

Obrzydliwe

całe moje dzieciństwo

bezustanny terror

upuszcza smyczek, Żongler i Wnuczka rzucają się, aby go podnieść; podnosi go Żongler i podaje Caribaldiemu

CARIBALDI

Nie wolno zapomnieć udręki

jaką było dzieciństwo

K a ż d e dzieciństwo

do Wnuczki

Zwróć uwagę na plecy

kiedy się pochylasz

pochylasz się zbyt niefrasobliwie

nieświadomie

ma być świadomie

rozumiesz

do Żonglera

Wciąż jej powtarzam to samo

podobnie jak wszystkim

powtarzam wciąż to samo

i nic to nie daje

ale nie sposób

skończyć z tym

z tymi napomnieniami

Dotyczącymi ciał

i umysłów

dotyczącymi ciał i umysłów

Wszystko pod ciągłą

kontrolą

do Wnuczki

Jak się kłaniać

WNUCZKA natychmiast ustawia się

CARIBALDI

Proszę

WNUCZKA kłania się

CARIBALDI

Tak

dobrze

do Żonglera

Sądzi pan

że moja wnuczka

dobrze się kłania

ŻONGLER

Bardzo dobrze

się kłania

panie

Caribaldi

CARIBALDI

Umysł i ciało

Ciała i umysły

pod ciągłą kontrolą

Bezmyślność

nic bardziej odpychającego

ŻONGLER podchodzi do wiszącego naprzeciw niego obrazu, aby go poprawić

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

TYTUŁ ORYGINAŁU: Die Macht der Gewohnheit, Minetti, Vor dem Ruhestand

Die Macht der Gewohnheit

© Suhrkamp Verlag Frankfurt am Main 1974, 2005

Minetti

© Suhrkamp Verlag Frankfurt am Main 1977, Suhrkamp Verlag Berlin 2010

Vor dem Ruhestand

© Suhrkamp Verlag Frankfurt am Main 1979, 2007

All rights reserved and controlled through Suhrkamp

Verlag Berlin.

PROJEKT GRAFICZNY OKŁADKI: Agnieszka Cieślikowska

KOREKTA: Agnieszka Czerepowicka

Wydanie I elektroniczne

Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w systemie Zecer

Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejszy plik jest objęty ochroną prawa autorskiego i zabezpieczony znakiem wodnym (watermark). Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku. Rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci bez zgody właściciela jest zabronione.

Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik” ul. Wiejska 12a, 00-490 Warszawawww.czytelnik.pl

Copyright for the Polish translation by © Monika Muskała, © Danuta Żmij-Zielińska

© Copyrigth for the Afterword by Agata Wittchen-Barełkowska

© Copyright for the Polish edition by Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, Warszawa 2020

ISBN 978-83-07-03482-9