Dzieje kapitalizmu - Jakub Wozinski - ebook + książka

Dzieje kapitalizmu ebook

Jakub Wozinski

3,8

Opis

Jak kapitalizm ukształtował cywilizację Zachodu w ciągu drugiego tysiąclecia po Chrystusie? Kto wypaczał go na przestrzeni dziejów, w jaki sposób i dlaczego? Jaką rolę odegrali w tym wszystkim bankierzy i światowa finansjera? Autor, w kontrze do tez słynnego historyka światowych finansów Nialla Fergusona, dokonuje własnej interpretacji historii ostatniego tysiąca lat z perspektywy zdeklarowanego zwolennika wolnorynkowego ładu. Na kartach Dziejów kapitalizmu stawia bardzo odważne, momentami wręcz kontrrewolucyjne tezy, ale podpiera je ogromnym materiałem dowodowym. Z jakim rezultatem? Niech każdy Czytelnik sięgnie po tę nieprzeciętną książkę i oceni to sam.

* * * 


Jakub Wozinski napisał książkę będącą współczesnym ujęciem klasycznej historii. Jego encyklopedyczna erudycja została połączona z lekkością, a momentami również dowcipem, niełatwym przy takim temacie. Książka jest w dużym stopniu wyjątkowa – zawiera przenikliwe spojrzenie na detale, precyzyjne sformułowanie i dostrzeganie istoty problemu oraz wyostrzoną czułość na wnioski. Godna podziwu i zachwycająca lektura.
Dr hab. Robert Ciborowski, rektor Uniwersytetu w Białymstoku

 

Ta wartko napisana książka pełna jest faktów historycznych, z mnóstwem ciekawych dygresji, oryginalnych spostrzeżeń i zaskakujących interpretacji znanych wydarzeń historycznych. Jakub Wozinski przyznaje, że jego książka jest formą buntu wobec interpretacji historii finansów zaproponowanej przez jednego z najbardziej znanych historyków rozwoju gospodarczego Nialla Fergusona. Moim zdaniem udało mu się to, ale by móc w pełni to ocenić zachęcam do przeczytania Dziejów kapitalizmu.
Prof. dr hab. Witold Kwaśnicki, Uniwersytet Wrocławski

 

Polecam. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdy szaleństwo socjalizmu znowu zaczyna kiełkować w niektórych głowach i gabinetach. Książka tym bardziej warta uwagi, że niewiele jest prac traktujących historię od tej strony. Większość w całości koncentruje się na historii politycznej. Dzieje kapitalizmu pozwalają poszerzyć perspektywę.
Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 821

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,8 (5 ocen)
1
2
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność



Kolekcje



 

Co­py­ri­ght © by Ja­kub Wo­zin­ski

Co­py­ri­ght © for this edi­tion by Wy­daw­nic­two Pro­hi­bi­ta

Wy­da­nie I

 

ISBN:

978-83-65546-11-1

 

Pro­jekt okład­ki:

Szy­mon Pi­pień

Re­dak­cja, ko­rek­ta, in­deks oso­bo­wy:

Edy­ta Chrza­now­ska – be­cor­rect.pl

 

 

Wy­daw­ca:

Wy­daw­nic­two PRO­HI­BI­TA

Pa­weł To­bo­ła-Per­t­kie­wicz

www.pro­hi­bi­ta.pl

wy­daw­nic­two@pro­hi­bi­ta.pl

Tel: 22 424 37 36

www.fb.com/Wy­daw­nic­two­Pro­hi­bi­ta

 

Wszyst­kie książ­ki na­sze­go Wy­daw­nic­twapo­le­ca­my na­by­wać w In­ter­ne­cie:

 

 

lub w na­szej księ­gar­ni sta­cjo­nar­nej:

Księ­gar­nia Mul­ti­bo­ok.pl

Dy­miń­ska 4, 01-519 War­sza­wa

fb.com/Mul­ti­bo­okpl

Roz­dział 2 Początki europejskiej gospodarki (1000–1307)

Idea imperium

7mar­ca 1000 roku. Do Gnie­zna przy­by­wa ce­sarz Ot­ton III na spo­tka­nie z Bo­le­sła­wem Chro­brym. Ot­to­no­wi przy­świe­ca idea utwo­rze­nia wiel­kie­go im­pe­rium skła­da­ją­ce­go się z Ita­lii, Ger­ma­nii, Ga­lii i Scla­vi­nii (czy­li Sło­wiańsz­czy­zny), i dla­te­go naj­praw­do­po­dob­niej zde­cy­do­wał się nadać Chro­bre­mu ty­tuł kró­lew­ski. Dla­cze­go nie­miec­ki ce­sarz usank­cjo­no­wał wła­dzę pol­skie­go wład­cy, któ­ry w grun­cie rze­czy sta­no­wił dla nie­go zna­czą­cą kon­ku­ren­cję na wciąż nie­za­go­spo­da­ro­wa­nych po­li­tycz­nie te­re­nach Sło­wiańsz­czy­zny? Dla­cze­go wy­niósł go do god­no­ści, dzię­ki któ­rej Pol­ska uzy­ska­ła trwa­ły fun­da­ment i uzna­nie swo­je­go bytu w oczach ca­łej chrze­ści­jań­skiej Eu­ro­py?

Ot­ton III żył ideą wiel­kie­go pań­stwa na wzór daw­ne­go Ce­sar­stwa Rzym­skie­go. 25 grud­nia 800 roku pa­pież Leon III na­ło­żył na gło­wę Ka­ro­la Wiel­kie­go ce­sar­ską ko­ro­nę, po­wo­łu­jąc tym sa­mym do ży­cia Świę­te Ce­sar­stwo Rzym­skie. Po trak­ta­cie w Ver­dun z 843 roku im­pe­rium to zo­sta­ło po­dzie­lo­ne, lecz Ot­ton ży­wił wiel­kie na­dzie­je, że to wła­śnie jemu uda się od­two­rzyć jed­ność po­li­tycz­ną w re­gio­nie. Le­gły one w gru­zach, gdy w 1002 roku w cza­sie po­by­tu we Wło­szech po­że­gnał się z ży­ciem. Z punk­tu wi­dze­nia wol­no­ści nie było to jed­nak wy­da­rze­nie o ne­ga­tyw­nych kon­se­kwen­cjach, gdyż o kil­ka wie­ków opóź­ni­ło pro­ces for­mo­wa­nia się im­pe­rium na zie­miach nie­miec­ko­ję­zycz­nych.

Sło­wa „ce­sarz” i „im­pe­rium” brzmią bar­dzo dum­nie. Nie­wie­le jed­nak osób zda­je so­bie spra­wę z tego, co nie­sie ze sobą ist­nie­nie im­pe­rium. Fa­scy­nu­ją­ce hi­sto­ry­ków oraz wie­lu zwy­kłych lu­dzi Ce­sar­stwo Rzym­skie mia­ło swo­ich po­etów, ar­chi­tek­tów, fi­lo­zo­fów i praw­ni­ków, ale jed­no­cze­śnie było opar­te na ol­brzy­mich roz­mia­rów han­dlu nie­wol­ni­ka­mi, ko­rup­cji w krę­gach wła­dzy oraz po­li­ty­ce krwa­wych pod­bo­jów. Pro­pa­gan­da pań­stwa Rzy­mian czy­ni­ła co mo­gła, aby po­ka­zać, że gra­ni­ce Ce­sar­stwa sta­no­wią jed­no­cze­śnie gra­ni­ce mię­dzy cy­wi­li­za­cją a dzi­czą, mię­dzy ludź­mi a bar­ba­rzyń­ca­mi.

Tym­cza­sem zaś poza gra­ni­ca­mi Ce­sar­stwa żyły ty­sią­ce ple­mion, z któ­rych spo­ra część pro­wa­dzi­ła względ­nie spo­koj­ne i po­myśl­ne ży­cie bez ja­kich­kol­wiek struk­tur pań­stwo­wych. Na na­szą wy­obraź­nię od­dzia­łu­ją dziś wciąż ta­kie ludy ży­ją­ce poza Ce­sar­stwem, jak Wan­da­lo­wie czy też Hu­no­wie – w przy­pad­ku tych pierw­szych ich na­zwa do dnia dzi­siej­sze­go słu­ży do okre­śle­nia agre­syw­nych i sko­rych do do­ko­ny­wa­nia znisz­czeń osob­ni­ków. Oprócz wo­jow­ni­czych lu­dów w ca­łej Eu­ro­pie żyli tak­że przed­sta­wi­cie­le bar­dziej po­ko­jo­wych ple­mion, któ­rych ży­cie na pew­no da­le­kie było od do­sko­na­ło­ści (choć­by dla­te­go, że rów­nież ko­rzy­sta­li z in­sty­tu­cji nie­wol­nic­twa), nie­mniej jed­nak sta­no­wi­ło re­al­ną al­ter­na­ty­wę dla ży­cia w wiel­kim im­pe­rium rosz­czą­cym so­bie mo­no­pol do sta­no­wie­nia, czym jest cy­wi­li­za­cja. Na ca­łym kon­ty­nen­cie miesz­ka­ły m.in. ludy cel­tyc­kie, któ­re nie stwo­rzy­ły ni­g­dy scen­tra­li­zo­wa­nych państw, a mimo to po­słu­gi­wa­ły się wła­snym pi­smem, zna­ły tech­no­lo­gię ob­rób­ki że­la­za, prak­ty­ko­wa­ły wy­so­ką kul­tu­rę rol­ni­czą, a na­wet biły wła­sne pie­nią­dze.

Po­wróć­my te­raz do szkol­ne­go ka­no­nu i zna­ne­go każ­de­mu Po­la­ko­wi zjaz­du w Gnieź­nie z 1000 roku i przyj­rzyj­my się Eu­ro­pie uchwy­co­nej ni­czym w ka­drze. Ten­że rok po­słu­ży nam za sym­bo­licz­ny po­czą­tek trwa­ją­cej do dziś opo­wie­ści o dzie­jach ka­pi­ta­li­zmu w Eu­ro­pie i na świe­cie. W sa­mym cen­trum znaj­do­wa­ło się Świę­te Ce­sar­stwo Rzym­skie. Oprócz nie­go ist­nia­ło zaś tyl­ko jed­no inne im­pe­rium – ze sto­li­cą w Kon­stan­ty­no­po­lu – któ­re co­raz bar­dziej chy­li­ło się ku upad­ko­wi, przede wszyst­kim pod na­po­rem mu­zuł­mań­skie­go ży­wio­łu.

Praw­da o Świę­tym Ce­sar­stwie Rzym­skim była jed­nak taka, że od cza­sów upad­ku dy­na­stii Ka­ro­lin­gów było ono wy­jąt­ko­wo sła­be. We­dług Wol­te­ra nie było ani świę­te, ani rzym­skie, ani na­wet ce­sar­stwem. Choć fran­cu­ski my­śli­ciel ni­g­dy nie był au­to­rem na­zbyt głę­bo­kich prze­my­śleń, w przy­pad­ku trwa­ją­ce­go po­nad ty­siąc lat po­li­tycz­ne­go two­ru miał ab­so­lut­ną ra­cję. Ce­sar­stwo nie było wszak świę­te, szcze­gól­nie po 1356 roku, gdy wy­bo­rem ce­sa­rza zaj­mo­wa­li się spe­cjal­nie wy­zna­cze­ni elek­to­rzy, któ­rych przy­szły wład­ca mu­siał naj­pierw prze­ku­pić ogrom­ną ilo­ścią pie­nię­dzy oraz przy­sług, co stwa­rza­ło oka­zję do ogrom­nych nad­użyć. Ce­sar­stwo nie było też rzym­skie, gdyż ce­sa­rze prak­tycz­nie ni­g­dy nie spra­wo­wa­li kon­tro­li nad Rzy­mem, gdzie bar­dzo szyb­ko za­zna­czy­ła się osob­na wła­dza pa­pie­ska. Nie było wresz­cie w ści­słym sen­sie ce­sar­stwem (im­pe­rium), po­nie­waż tak na­praw­dę skła­da­ły się na nie set­ki róż­nych, nie­za­leż­nych, ma­łych pań­ste­wek.

Je­śli się­gnie­my po do­wol­ny atlas hi­sto­rycz­ny i przyj­rzy­my się kształ­tom wy­zna­cza­ją­cym gra­ni­ce eu­ro­pej­skich państw na prze­strze­ni wie­ków, z ła­two­ścią do­strze­że­my, że współ­cze­sne Niem­cy były za­wsze skom­pli­ko­wa­ną i barw­ną mo­zai­ką. Pod­czas gdy Rzecz­po­spo­li­ta czy też Hisz­pa­nia sta­no­wi­ły na ogół je­den nie­po­dziel­ny twór, w do­rze­czu Renu i Łaby ist­niał skom­pli­ko­wa­ny układ pa­la­ty­na­tów, wol­nych miast, księstw, mar­grabstw, elek­to­ra­tów i nie­za­leż­nych bi­skupstw. Wy­bie­ra­ny przez elek­to­rów ce­sarz miał ogra­ni­czo­ne upraw­nie­nia (w więk­szo­ści ho­no­ro­we), a Sejm Rze­szy zbie­rał się spo­ra­dycz­nie, przez co wła­dza pań­stwa w Ce­sar­stwa była nie­zwy­kle sła­ba. Pierw­sze praw­dzi­we ce­sar­stwo w Eu­ro­pie mia­ło po­wstać do­pie­ro pięć wie­ków póź­niej. Tym­cza­sem u pro­gu no­we­go ty­siąc­le­cia ist­nia­ło ogrom­ne roz­drob­nie­nie po­li­tycz­ne, któ­re wkrót­ce przy­nio­sło da­le­ko­sięż­ne zmia­ny cy­wi­li­za­cyj­ne.

Naj­bar­dziej cha­rak­te­ry­stycz­nym czyn­ni­kiem wy­róż­nia­ją­cym sy­tu­ację pa­nu­ją­cą na kon­ty­nen­cie eu­ro­pej­skim ok. 1000 roku była skraj­na, jak na dzi­siej­sze wa­run­ki, frag­men­ta­ry­za­cja wła­dzy. Jak wy­li­czył Char­les Til­ly, li­czą­ca w 990 roku ok. 80 mln osób Eu­ro­pa była po­dzie­lo­na na ja­kieś pięć­set państw (po­cząw­szy od kró­lestw, a na bi­skup­stwach, mia­stach-pań­stwach i nie­za­leż­nych hrab­stwach skoń­czyw­szy)9. Naj­wię­cej or­ga­ni­zmów pań­stwo­wych znaj­do­wa­ło się na ob­sza­rze obej­mu­ją­cym współ­cze­sne te­ry­to­ria środ­ko­wych i pół­noc­nych Włoch, Szwaj­ca­rii, Nie­miec, Bel­gii, Ho­lan­dii i Fran­cji. Przez ko­lej­ne wie­ki to wła­śnie te te­re­ny sta­no­wi­ły rdzeń ży­cia go­spo­dar­cze­go ca­łe­go kon­ty­nen­tu. Zie­mie te le­ża­ły nie­gdyś w gra­ni­cach ce­sar­stwa, któ­rym wła­dał Ka­rol Wiel­ki, a któ­re ku wiel­kiej po­myśl­no­ści Sta­re­go Kon­ty­nen­tu roz­pa­dło się ni­czym lu­stro na ty­sią­ce ma­łych ele­men­tów. Za­cho­waw­szy jed­ność kul­tu­ro­wą i re­li­gij­ną, zie­mie daw­ne­go im­pe­rium mia­ły w swo­je fun­da­men­ty wpi­sa­ne coś, co sta­ło się mo­to­rem na­pę­do­wym ca­łej cy­wi­li­za­cji – kon­ku­ren­cję. Ta zaś prze­kła­da­ła się na to, że pań­stwo było tu wy­jąt­ko­wo sła­be i da­wa­ło ogrom­ne moż­li­wo­ści do roz­wo­ju cy­wi­li­za­cyj­ne­go.

Jak prze­ko­nu­je li­ber­ta­riań­ski fi­lo­zof Hans-Her­mann Hop­pe, „(…) przed­no­wo­cze­sna Eu­ro­pa od­zna­cza­ła się ist­nie­niem bar­dzo kon­ku­ren­cyj­ne­go, nie­mal­że anar­chi­stycz­ne­go sys­te­mu mię­dzy­na­ro­do­we­go, na któ­ry skła­da­ło się mnó­stwo ma­łych roz­mia­ra­mi państw oraz księstw feu­dal­nych. To wła­śnie w tym kon­tek­ście na­ro­dził się ka­pi­ta­lizm”10. Hop­pe miał oczy­wi­ście na my­śli ka­pi­ta­lizm wol­no­ryn­ko­wy.

Jed­ną z naj­waż­niej­szych tez ni­niej­szej książ­ki moż­na ująć w na­stę­pu­ją­cy spo­sób: wbrew po­wszech­ne­mu wy­obra­że­niu ostat­nie ty­siąc lat było stop­nio­wym od­cho­dze­niem od ka­pi­ta­li­zmu wol­no­ryn­ko­we­go do ka­pi­ta­li­zmu pań­stwo­we­go. Pro­ces ten nie prze­bie­gał wy­łącz­nie w jed­nym kie­run­ku, lecz jego ogól­na ten­den­cja wy­da­je się dość ła­two za­uwa­żal­na. Się­gnij­my jesz­cze raz do da­nych ze­bra­nych przez Til­ly’ego. Jak już wspo­mi­na­łem, w 990 roku w ok. pię­ciu­set eu­ro­pej­skich pań­stwach żyło ja­kieś 80 mln lu­dzi. Daje to prze­cięt­nie 160 tys. miesz­kań­ców sta­ty­stycz­ne­go pań­stwa.

W 1490 roku wciąż było pra­wie dwie­ście państw w Eu­ro­pie, co przy 90 mln osób da­wa­ło śred­nio 450 tys. miesz­kań­ców na jed­no pań­stwo. W ko­lej­nych wie­kach wła­dza ule­gła dal­szej kon­cen­tra­cji na tyle, że w 1890 roku na ca­łym kon­ty­nen­cie ist­nia­ło już tyl­ko dwa­dzie­ścia państw li­czą­cych śred­nio 7,7 mln miesz­kań­ców11. W cią­gu ty­sią­ca lat nasz kon­ty­nent prze­szedł więc dłu­gą dro­gę od ma­leń­kich i sła­bych pań­ste­wek do wiel­kich im­pe­riów. Mia­ło to ko­lo­sal­ny wpływ na losy wol­no­ści go­spo­dar­czej i wol­ne­go ryn­ku.

Wspo­mnia­ny już Hans-Her­mann Hop­pe jest au­to­rem teo­rii tzw. pa­ra­dok­su we­wnętrz­ne­go li­be­ra­li­zmu. Jego zda­niem to wiel­kie prze­obra­że­nie w po­li­tycz­nym po­dzia­le Eu­ro­py za­de­cy­do­wa­ło o tym, że w ko­lej­nych wie­kach za­miast ka­pi­ta­li­zmu wol­no­ryn­ko­we­go trium­fo­wał ka­pi­ta­lizm pań­stwo­wy. Od­daj­my mu głos: „Choć na po­zór może się to wy­da­wać pa­ra­dok­sal­ne, im bar­dziej li­be­ral­ne we­wnętrz­nie pań­stwo, tym bar­dziej praw­do­po­dob­ne jest to, iż za­an­ga­żu­je się w agre­sję poza swo­imi gra­ni­ca­mi. We­wnętrz­ny li­be­ra­lizm czy­ni spo­łe­czeń­stwo bo­gat­szym; z bo­gat­sze­go spo­łe­czeń­stwa ła­twiej uzy­skać środ­ki na bo­gat­sze pań­stwo; a bo­gat­sze pań­stwo ozna­cza co­raz bar­dziej sku­tecz­ne eks­pan­sjo­ni­stycz­ne woj­ny. (…) Czer­piąc z bo­gac­twa ka­pi­ta­li­stycz­nych spo­łe­czeństw, sła­be, li­be­ral­ne pań­stwa Eu­ro­py Za­chod­niej sta­ły się naj­bo­gat­sze na świe­cie. To zaś bo­gac­two przy­czy­ni­ło się do wy­bu­chu im­pe­ria­li­stycz­nych przed­się­wzięć, któ­re po raz pierw­szy w hi­sto­rii uczy­ni­ły eu­ro­pej­skie pań­stwa praw­dzi­wy­mi świa­to­wy­mi po­tę­ga­mi”12.

O ile więc na po­cząt­ku dru­gie­go mil­len­nium eu­ro­pej­skie spo­łe­czeń­stwa bu­do­wa­ły go­spo­dar­czy do­bro­byt w opar­ciu o kon­ku­ren­cję mię­dzy ma­ły­mi i sła­by­mi pań­stwa­mi, o tyle póź­niej co­raz sil­niej za­zna­cza­ła się ten­den­cja do two­rze­nia wiel­kich im­pe­riów. Po­chła­nia­ły one nie­wiel­kie or­ga­ni­zmy pań­stwo­we oraz two­rzy­ły wiel­ką ilu­zję wol­no­ści go­spo­dar­czej, tak na­praw­dę opar­tej na wspo­mnia­nym przez Hop­pe­go me­cha­ni­zmie we­wnętrz­ne­go li­be­ra­li­zmu, tj. udzie­la­niu lud­no­ści z wła­sne­go te­ry­to­rium da­le­ko idą­cych swo­bód go­spo­dar­czych przy jed­no­cze­snej bar­dzo agre­syw­nej po­li­ty­ce pod­bo­jów i kon­fron­ta­cji poza gra­ni­ca­mi kra­ju. Śre­dnio­wiecz­ne pań­stew­ka były li­be­ral­ne za­rów­no we­wnętrz­nie, jak i ze­wnętrz­nie; im­pe­ria wie­ków póź­niej­szych były zaś li­be­ral­ne tyl­ko we­wnętrz­nie. Poza swo­imi gra­ni­ca­mi pro­wa­dzi­ły wy­ścig o wła­dzę, któ­re­go kul­mi­na­cją była osta­tecz­nie II woj­na świa­to­wa i zwią­za­na z nią he­ka­tom­ba.

Mo­tyw im­pe­rium jest dla tej książ­ki szcze­gól­nie waż­ny, po­nie­waż dzie­je ka­pi­ta­li­zmu pań­stwo­we­go zwią­za­ne były z ko­lej­ny­mi im­pe­ria­mi, któ­re po­ja­wia­ły się na świa­to­wej sce­nie. Za­wsze tam, gdzie jest im­pe­rium, znaj­dzie­my tak­że nie­zwy­kle bo­ga­tych ban­kie­rów i fi­nan­si­stów, tęt­nią­ce ży­ciem gieł­dy, po­wszech­nie do­stęp­ne ob­li­ga­cje skar­bo­we oraz ogrom­nych roz­mia­rów ban­ki. W kon­tek­ście roz­drob­nie­nia po­li­tycz­ne­go zja­wi­ska te cich­ną lub nie­mal­że za­ni­ka­ją. W XI wie­ku ist­nia­ła już oży­wio­na wy­mia­na han­dlo­wa, na ca­łym kon­ty­nen­cie bito pie­nią­dze, spo­ty­ka­no tak­że kup­ców-ban­kie­rów, funk­cjo­no­wa­ły tar­gi przy­po­mi­na­ją­ce gieł­dy, a mimo to świat fi­nan­sów nie na­brał ta­kie­go roz­ma­chu, aby kto­kol­wiek z ba­da­czy dzie­jów ośmie­lił się po­wie­dzieć, że pa­no­wał wów­czas ka­pi­ta­lizm. Roz­mach i wiel­ką ska­lę dzia­łań, a tak­że złu­dze­nie ka­pi­ta­li­zmu (wol­no­ryn­ko­we­go) przy­nio­sły do­pie­ro im­pe­ria, choć tak na­praw­dę sche­mat ich funk­cjo­no­wa­nia sta­no­wił za­prze­cze­nie wol­ne­go ryn­ku.

W cieniu islamu

Upro­gu dru­gie­go ty­siąc­le­cia je­dy­nym praw­dzi­wym im­pe­rium, z któ­rym mia­ła stycz­ność Eu­ro­pa, było im­pe­rium (ka­li­fat) Fa­ty­mi­dów. Po­wsta­ło ono w wy­ni­ku upad­ku wcze­śniej­sze­go ka­li­fa­tu Ab­ba­sy­dów, sta­no­wiąc ko­lej­ną mu­ta­cję wiel­kie­go im­pe­rium is­lam­skie­go za­ło­żo­ne­go przez is­lam­skie­go pro­ro­ka Ma­ho­me­ta. Pier­wot­nie Fa­ty­mi­dzi pa­no­wa­li na te­re­nach współ­cze­snej Tu­ne­zji, ale w ko­lej­nych la­tach uda­ło im się zdo­być kon­tro­lę m.in. nad Sy­cy­lią oraz pół­noc­ną Afry­ką. W świe­cie is­la­mu ist­nia­ły tak­że ka­li­fat Kor­do­by na Pół­wy­spie Ibe­ryj­skim oraz pań­stwa Buj­ji­dów i Gha­zna­wi­dów, lecz w 1000 roku naj­po­tęż­niej­szą wła­dzę mie­li wła­śnie Fa­ty­mi­dzi.

Wiel­ki za­kres te­ry­to­rial­ny pań­stwa Fa­ty­mi­dów przy­czy­nił się do tego, że ich po­li­ty­ka go­spo­dar­cza jest dziś przez nie­któ­rych hi­sto­ry­ków uzna­wa­na wręcz za le­se­fe­ry­stycz­ną13. W pań­stwie tym wzno­szo­no bu­dyn­ki się­ga­ją­ce nie­kie­dy czter­na­stu pię­ter, co siłą rze­czy na­rzu­ca pew­ne sko­ja­rze­nia ze współ­cze­snym ka­pi­ta­li­zmem. Miesz­kań­cy im­pe­rium Fa­ty­mi­dów pła­ci­li względ­nie ni­skie po­dat­ki, cła były na ni­skim po­zio­mie, obo­wią­zy­wa­ły za­sa­dy wol­ne­go prze­pły­wu lu­dzi i to­wa­rów, a wszyst­ko to przy­czy­nia­ło się do pew­ne­go do­bro­by­tu go­spo­dar­cze­go. Wska­zu­jąc na te ce­chy, któ­re cha­rak­te­ry­zu­ją każ­de im­pe­rium, za­po­mi­na się jed­nak o tym, że nie­wy­so­kie po­dat­ki i cła są moż­li­we dzię­ki po­zy­ska­niu pie­nię­dzy w dro­dze pod­bo­jów no­wych ziem. Z ko­lei wol­ny prze­pływ ka­pi­ta­łu i lu­dzi dzia­ła za cenę ogrom­ne­go wzro­stu po­tę­gi i kon­cen­tra­cji wła­dzy pań­stwa, któ­re pro­wa­dzi swo­ją „li­be­ral­ną” po­li­ty­kę mi­gra­cyj­ną i ka­pi­ta­ło­wą wy­łącz­nie kosz­tem mniej­szych i słab­szych państw. Zgod­nie z przed­sta­wio­nym już pa­ra­dok­sem Hop­pe­go – im bar­dziej dane pań­stwo jest agre­syw­ne poza swo­imi gra­ni­ca­mi, tym bar­dziej po­ko­jo­we na wła­snym te­ry­to­rium. Im­pe­ria nie­zmien­nie kie­ru­ją się tą wła­śnie za­sa­dą: pod­bi­ja­jąc ko­lej­ne pań­stwa, two­rzą jed­no­cze­śnie mi­raż wol­no­ści go­spo­dar­czej, któ­ra tak na­praw­dę jest za­wsze sztucz­nie wzbu­dza­na na gru­zach daw­nej wol­no­ści za­pew­nia­nej przez plu­ra­lizm po­li­tycz­ny.

Z in­spi­ra­cji pro­gra­mem po­li­tycz­no-re­li­gij­nym pro­ro­ka Ma­ho­me­ta po­wsta­ło im­pe­rium Fa­ty­mi­dów oraz po­zo­sta­łe pań­stwa is­lam­skie – w Afry­ce Pół­noc­nej, na Bli­skim Wscho­dzie i w Hisz­pa­nii. To dzię­ki nim Eu­ro­pej­czy­cy aż do XIV wie­ku mo­gli się uczyć ko­rzy­sta­nia ze wszyst­kich fi­nan­so­wych in­sty­tu­cji. Z ję­zy­ka arab­skie­go po­cho­dzą ta­kie sło­wa jak ma­ga­zyn czy ry­zy­ko, a w świe­cie arab­skim do­sko­na­le wie­dzia­no, czym jest we­ksel, spół­ka oraz kim jest ma­kler na dłu­go za­nim za­in­te­re­so­wa­li się tym miesz­kań­cy Eu­ro­py14.

Na ob­sza­rze is­lam­skich ka­li­fa­tów wy­kształ­cił się tak­że mo­del spo­łecz­ny wcze­śniej funk­cjo­nu­ją­cy m.in. w Ce­sar­stwie Rzym­skim i in­nych im­pe­riach, a któ­ry miał tak bar­dzo za­wa­żyć na lo­sach ca­łe­go świa­ta. Otóż is­lam był re­li­gią, któ­ra na­pięt­no­wa­ła li­chwę, a oso­by trud­nią­ce się przy­zna­wa­niem kre­dy­tów trak­to­wa­ła jak wy­rzut­ków spo­łecz­nych. Tak jak w Rzy­mie, w świe­cie is­la­mu wła­dzę spra­wo­wa­ły ary­sto­kra­tycz­ne rody, któ­re pra­cę fi­zycz­ną oraz han­del uwa­ża­ły za hań­bią­ce. Tego typu ide­ały sta­ły się póź­niej mod­ne w ca­łej Eu­ro­pie, lecz naj­bar­dziej w Rze­czy­po­spo­li­tej i w Hisz­pa­nii, gdzie szlach­ta stwo­rzy­ła dla sie­bie prze­pi­sy, we­dług któ­rych zaj­mo­wa­nie się han­dlem i za­rob­ko­wą pra­cą fi­zycz­ną au­to­ma­tycz­nie ska­zy­wa­ło szlach­ci­ca na de­gra­da­cję lub ba­ni­cję. Rzecz­po­spo­li­ta i Hisz­pa­nia tak­że były kie­dyś im­pe­ria­mi, a ta­kie oby­cza­je w krę­gach wła­dzy uka­zy­wa­ły naj­do­bit­niej, że na cze­le im­pe­riów sto­ją gru­py spo­łecz­ne, któ­re nie zaj­mu­ją się żad­ny­mi pro­duk­tyw­ny­mi za­ję­cia­mi, lecz wy­łącz­nie po­li­ty­ką.

Tego typu ide­olo­gia da­wa­ła wiel­kie szan­se nie­któ­rym spo­śród pod­bi­tych na­ro­dów, szcze­gól­nie tym, któ­re w wy­ni­ku ob­cej agre­sji mu­sia­ły po­roz­jeż­dżać się po ca­łym świe­cie. Od cza­sów zdo­by­cia Je­ro­zo­li­my w 70 roku ta­kim wła­śnie na­ro­dem byli Ży­dzi, któ­rzy w IX wie­ku han­dlo­wa­li już na szla­ku wio­dą­cym od pań­stwa Fran­ków aż do Chin15. Wbrew czę­sto po­wta­rza­ne­mu po­glą­do­wi w ge­nach na­ro­du wy­bra­ne­go nie ma żad­nych cech pre­de­sty­nu­ją­cych go do han­dlu i fi­nan­sów – ich los prze­są­dzi­ło pod­bi­cie Izra­ela przez im­pe­rium. Zna­la­zł­szy się w roz­pro­sze­niu, Ży­dzi byli wręcz stwo­rze­ni do peł­nie­nia roli fi­nan­si­stów.

W świe­cie is­lam­skim sta­li się wy­rzut­ka­mi i grzesz­ni­ka­mi trud­nią­cy­mi się nie­czy­stą li­chwą oraz ob­ra­ca­ją­cy­mi ma­mo­ną. Tak jak póź­niej w chrze­ści­jań­skiej Eu­ro­pie, już wów­czas za­miesz­ki­wa­li osob­ne dziel­ni­ce miej­skie, przede wszyst­kim ze wzglę­du na swo­je uprze­dze­nia wo­bec go­jów. Po­nie­waż ich wła­sne prze­pi­sy re­li­gij­ne za­ka­zy­wa­ły im mał­żeństw z przed­sta­wi­cie­la­mi miej­sco­wych lu­dów, utrzy­my­wa­li żywe kon­tak­ty z licz­ną dia­spo­rą ży­ją­cą prak­tycz­nie w ca­łym ów­cze­śnie zna­nym świe­cie. Gdy w 1286 roku We­ne­cja­nin Mar­co Polo przy­był do Chin, miał na miej­scu spo­tkać m.in. Żyda z Po­zna­nia.

Ży­dzi na ob­sza­rze is­lam­skim zaj­mo­wa­li się nie tyl­ko han­dlem, ale wszel­ki­mi usłu­ga­mi fi­nan­so­wy­mi: wy­mia­ną pie­nię­dzy, bi­ciem mo­net, udzie­la­niem po­ży­czek czy też wy­sta­wia­niem we­ksli. Dla­cze­go jed­nak po­wie­rza­no im za­ję­cia, któ­re były prze­cież bar­dzo do­cho­do­we? Dla­cze­go Ara­bo­wie tak ła­two od­da­li Ży­dom klu­czo­we usłu­gi, za­do­wa­la­jąc się zy­ska­mi z in­nych źró­deł?

Od­po­wiedź na to py­ta­nie jest ab­so­lut­nie za­sad­ni­cza dla zro­zu­mie­nia fi­nan­so­wych dzie­jów świa­ta. Świat pie­nię­dzy i bo­ga­ce­nie się są obar­czo­ne szcze­gól­nym pięt­nem. Nie miej­sce tu na peł­ną pre­zen­ta­cję pro­ble­mu z per­spek­ty­wy psy­cho­lo­gicz­nej, so­cjo­lo­gicz­nej czy fi­lo­zo­ficz­nej. Na po­trze­by tej pra­cy wy­star­czy nam sam fakt, że w naj­waż­niej­szych w na­szym krę­gu cy­wi­li­za­cyj­nym re­li­giach, a więc chrze­ści­jań­stwie, is­la­mie i ju­da­izmie, za­wsze bar­dzo sil­nie były (i na­dal są) re­pre­zen­to­wa­ne nur­ty, któ­re za­pi­sy świę­tych ksiąg oraz tra­dy­cji wia­ry in­ter­pre­to­wa­ły w ten spo­sób, że całą sfe­rę za­jęć zwią­za­nych z pie­niędz­mi trak­to­wa­no bar­dzo nie­przy­chyl­nie. Styg­ma­ty­za­cja świa­ta fi­nan­sów nie­mal za­wsze znaj­do­wa­ła swo­je in­sty­tu­cjo­nal­ne prze­ło­że­nie na urzę­do­wy za­kaz li­chwy, czy­li udzie­la­nia po­ży­czek na pro­cent.

W przy­pad­ku chrze­ści­jań­stwa za­kaz ten ob­cho­dzo­no na wie­le róż­nych spo­so­bów lub zwy­czaj­nie go uchy­la­no (kwe­stia ta zo­sta­nie omó­wio­na do­kład­nie nie­co póź­niej), lecz w świe­cie is­la­mu za­kaz li­chwy obo­wią­zu­je od cza­sów Ma­ho­me­ta aż do dziś. Ma­ho­me­ta­nie nie mo­gli za­tem zaj­mo­wać się udzie­la­niem kre­dy­tów, gdyż uwa­ża­no to za grzech. Grzech li­chwy mo­gli za to po­peł­niać ci, któ­rzy byli nie­wier­ni, a więc grzesz­ni, jak np. Ży­dzi. Za cenę do­bre­go re­li­gij­ne­go sa­mo­po­czu­cia is­la­mi­ści po­wie­rzy­li więc Ży­dom funk­cję kup­ców i fi­nan­si­stów, któ­rą ci peł­ni­li rów­nież w świe­cie chrze­ści­jań­skim.

Co cie­ka­we, w tym okre­sie rolę ana­lo­gicz­ną do Ży­dów peł­ni­ły tak­że inne ludy. W świe­cie is­lam­skim kup­ca­mi i ban­kie­ra­mi byli tak­że Hin­du­si, Per­so­wie i Gre­cy16. Do­brze roz­wi­nię­tą dia­spo­rę we wcze­snym śre­dnio­wie­czu po­sia­da­li rów­nież Sy­ryj­czy­cy, któ­rzy przez pe­wien czas byli głów­ny­mi po­śred­ni­ka­mi w eu­ro­pej­skim i śród­ziem­no­mor­skim han­dlu. Mie­li swo­ich przed­sta­wi­cie­li m.in. w Bor­de­aux, Ne­apo­lu, Ostii i Ra­wen­nie17. Z ko­lei na pół­no­cy Eu­ro­py, w okre­sie mię­dzy ok. 500 a 900 ro­kiem, rolę kup­ców-li­chwia­rzy peł­ni­li Fry­zo­wie. Za­miesz­ku­jąc po­gra­ni­cze dzi­siej­szej Ho­lan­dii, Da­nii i Nie­miec, byli nie­ja­ko na­tu­ral­nym ma­te­ria­łem na „na­cję fi­nan­si­stów”, bo, po­dob­nie jak Ży­dzi, byli dla chrze­ści­jan po­ga­na­mi, a więc i grzesz­ni­ka­mi. Fry­zja we­szła w ob­ręb chrze­ści­jań­stwa do­pie­ro w mo­men­cie, gdy w 775 roku Ka­rol Wiel­ki wcie­lił ich zie­mie do swo­je­go pań­stwa, i dla­te­go w ko­lej­nych la­tach han­del i fi­nan­se w re­gio­nie zo­sta­ły prze­ję­te przez Ży­dów i Sy­ryj­czy­ków.

Przy­kład po­wyż­szych na­cji nie ozna­cza oczy­wi­ście, że fi­nan­so­wym rze­mio­słem zaj­mo­wa­li się wy­łącz­nie przed­sta­wi­cie­le ob­cych, „grzesz­nych” na­ro­do­wo­ści. W śre­dnio­wiecz­nej Eu­ro­pie, w któ­rej nie ist­nia­ło jesz­cze żad­ne im­pe­rium z praw­dzi­we­go zda­rze­nia, a sys­tem spo­łecz­ny nie zo­stał jesz­cze opar­ty na „re­pu­bli­kań­skich” cno­tach zna­nych ze sta­ro­żyt­ne­go Rzy­mu two­rzą­cych etos ary­sto­kra­tów stro­nią­cych od pra­cy i fi­nan­sów, han­dlem i fi­nan­sa­mi mo­gli się zaj­mo­wać przed­sta­wi­cie­le każ­de­go na­ro­du. Kup­ca­mi i ban­kie­ra­mi byli więc m.in. Wło­si, Fla­man­do­wie, Niem­cy i Ka­ta­loń­czy­cy. Grzesz­ność świa­ta pie­nię­dzy przy­wró­ci­ło do­pie­ro od­ro­dze­nie, w któ­rym Eu­ro­pa do­cze­ka­ła się osta­tecz­nie wła­snych im­pe­riów.

Po­wróć­my jed­nak do wspo­mnia­ne­go wcze­śniej im­pe­rium Fa­ty­mi­dów, któ­re za­wie­ra­ło więk­szość ele­men­tów kon­sty­tu­tyw­nych ka­pi­ta­li­zmu pań­stwo­we­go jaki zna­my obec­nie. Ko­lej­nym z nich było ist­nie­nie sto­li­cy im­pe­rium – cen­trum świa­to­wych fi­nan­sów. W 968 roku ka­lif na­ka­zał wznie­sie­nie no­wej sto­li­cy, któ­rą na­zwa­no Kair (co po arab­sku ozna­cza „zwy­cię­ski”). W mie­ście, do któ­re­go na­pły­nę­ły ty­sią­ce lu­dzi, otwar­to uni­wer­sy­tet i świet­nie wy­po­sa­żo­ną bi­blio­te­kę. Co praw­da wcze­śniej praw­dzi­wym cen­trum is­lam­skie­go świa­ta był Bag­dad, w któ­rym w po­ło­wie X wie­ku mo­gło miesz­kać na­wet do 2 mln lud­no­ści. W wy­ni­ku wo­jen, na­jaz­dów i po­dzia­łów is­lam­skie­go im­pe­rium co­raz bar­dziej na zna­cze­niu zy­ski­wał jed­nak Kair oraz le­żą­ca obec­nie w gra­ni­cach Hisz­pa­nii Kor­do­ba, w któ­rej żyło wów­czas 450 tys. miesz­kań­ców. Nie ist­nie­ją żad­ne do­kład­ne sza­cun­ki od­no­śnie do licz­by lud­no­ści Ka­iru w cza­sach Fa­ty­mi­dów, lecz roz­mach wzno­szo­nych w tym cza­sie me­cze­tów oraz roz­ma­itych bu­dyn­ków uży­tecz­no­ści pu­blicz­nej świad­czy, że było jej na­praw­dę dużo.

Świat arab­ski miał też swo­ich ogrom­nie wpły­wo­wych i za­moż­nych ban­kie­rów. W po­ło­wie X wie­ku we­zy­rem ka­li­fa Kor­do­by al-Ha­ka­ma II (915–976) zo­stał ży­dow­ski uczo­ny z ban­kier­skie­go śro­do­wi­ska Chas­daj ibn Sza­prut (915–970). W tym sa­mym okre­sie w Bag­da­dzie ro­sły for­tu­ny Ju­su­fa ibn Pin­cha­sa, Ha­ru­na ibn Im­ra­na oraz Za­ka­ri­ji ibn Ju­han­na18. Pin­chas i Im­ran mie­li udzie­lić dwo­ro­wi po­życz­ki w wy­so­ko­ści 10 tys. di­na­rów na po­czet dzier­ża­wio­nych po­dat­ków. Z ko­lei naj­więk­szym fi­nan­si­stą nowo po­wsta­łe­go w 968 roku Ka­iru był po­cho­dzą­cy z Bag­da­du ży­dow­ski ku­piec Ja­kub ibn Kil­lis, któ­ry za­rzą­dzał skar­bem ka­li­fa oraz pro­wa­dził wła­sną aka­de­mię. Wiel­kie for­tu­ny od po­cząt­ku po­wsta­wa­ły w ści­słej współ­pra­cy z pań­stwem.

W 1000 roku świat arab­ski stał na nie­wąt­pli­wie wyż­szym po­zio­mie roz­wo­ju niż chrze­ści­jań­ska Eu­ro­pa. W jego gra­ni­cach le­ża­ły ogrom­ne me­tro­po­lie, przy któ­rych eu­ro­pej­skie mia­sta były li­li­pu­cich roz­mia­rów. Ży­dow­scy fi­nan­si­ści ze świa­ta is­la­mu byli ba­jecz­nie bo­ga­ci, a o ich usłu­gi za­bie­ga­li wszy­scy eu­ro­pej­scy mo­nar­cho­wie (pierw­sze pol­skie mo­ne­ty wy­bi­li dla Miesz­ka I naj­praw­do­po­dob­niej wła­śnie Ży­dzi, któ­rzy przy­by­li z ka­li­fa­tu Kor­do­by). Is­lam­skie pań­stwa i im­pe­ria pro­du­ko­wa­ły i do­star­cza­ły do­bra, któ­re jesz­cze przez kil­ka ko­lej­nych wie­ków ucho­dzi­ły w Eu­ro­pie za luk­su­so­we, a eu­ro­pej­ski eks­port do świa­ta Ara­bów opie­rał się na dość pry­mi­tyw­nych i nie­prze­two­rzo­nych to­wa­rach. W krę­gu arab­skim do­ko­ny­wa­no skom­pli­ko­wa­nych ope­ra­cji fi­nan­so­wych i kre­dy­to­wych, w Eu­ro­pie zaś w wie­lu miej­scach za­miast krusz­ca jako pie­niądz wy­ko­rzy­sty­wa­no np. skó­ry zwie­rząt (chor­wac­ka wa­lu­ta do dziś nosi na­zwę „kuna”, co przy­po­mi­na daw­ne cza­sy, gdy środ­kiem wy­mia­ny były ku­nie skór­ki). Czy to wszyst­ko ozna­cza, że świat is­lam­ski był zwy­czaj­nie lep­szy od chrze­ści­jań­skie­go?

Od­po­wiedź musi być zde­cy­do­wa­nie ne­ga­tyw­na. Ka­li­fa­ty is­lam­skie z okre­su śre­dnio­wie­cza przy­czy­ni­ły się je­dy­nie do tego, że ze­psu­ta mo­ral­nie i w wie­lu aspek­tach to­ta­li­tar­na tra­dy­cja sta­ro­żyt­nych im­pe­riów, któ­ra po upad­ku Ce­sar­stwa Rzym­skie­go mo­gła ku po­myśl­no­ści ca­łej ludz­ko­ści cał­ko­wi­cie za­nik­nąć, zo­sta­ła nie­ste­ty za­cho­wa­na i prze­ka­za­na ko­lej­nym po­ko­le­niom. Świat is­la­mu, tak jak wcze­śniej Ce­sar­stwo Rzym­skie, był opar­ty na han­dlu nie­wol­ni­ka­mi. Za­moż­ność oraz roz­mach tego świa­ta były moż­li­we m.in. dla­te­go, że ży­dow­scy kup­cy prze­mie­rza­li całą Eu­ro­pę w po­szu­ki­wa­niu nie­wol­ni­ków na sprze­daż na wiel­kich tar­gach Kor­do­by, Ka­iru i Bag­da­du.

Współ­cze­śni apo­lo­ge­ci rze­ko­me­go „li­be­ra­li­zmu” śre­dnio­wiecz­ne­go is­la­mu, jak choć­by tu­rec­ki in­te­lek­tu­ali­sta Mu­sta­fa Aky­ol (ur. 1972), au­tor książ­ki Is­lam wi­tho­ut Extre­mes: A Mu­slim Case for Li­ber­ty19, zu­peł­nie nie ro­zu­mie­ją tego, że wiel­kie pań­stwa za­wsze ofe­ru­ją swo­im oby­wa­te­lom pe­wien za­kres wol­no­ści, któ­ry jed­nak jest moż­li­wy dzię­ki wol­no­ści ode­bra­nej in­nym lu­dom. Is­lam­skie śre­dnio­wie­cze było okre­sem trium­fu ka­pi­ta­li­zmu pań­stwo­we­go, czy­li sys­te­mu, w któ­rym pew­ne gru­py in­te­re­sów wy­ko­rzy­sta­ły pań­stwo do wła­snych ce­lów, gro­ma­dząc wiel­kie for­tu­ny in­we­sto­wa­ne w zy­skow­ne przed­się­wzię­cia go­spo­dar­cze, naj­czę­ściej na za­sa­dzie spe­cjal­nie przy­zna­ne­go mo­no­po­lu lub przy­wi­le­ju.

W od­róż­nie­niu od is­la­mu chrze­ści­jań­ska Eu­ro­pa nie była jesz­cze wów­czas zde­pra­wo­wa­na ka­pi­ta­li­zmem pań­stwo­wym, po­nie­waż jej wy­róż­ni­kiem była sła­ba wła­dza opar­ta na wiel­kim roz­pro­sze­niu po­li­tycz­nym. Pod­czas gdy świat is­la­mu od sa­me­go po­cząt­ku opie­rał się na ist­nie­niu wiel­kich im­pe­riów (do któ­rej to idei na­wią­zu­ją zresz­tą dziś bo­jow­ni­cy Pań­stwa Is­lam­skie­go), chrze­ści­jań­ska Eu­ro­pa wy­bra­ła w śre­dnio­wie­czu zu­peł­nie inną dro­gę, któ­ra jed­nak do­pro­wa­dzi­ła ją do więk­szych suk­ce­sów cy­wi­li­za­cyj­nych oraz osią­gnię­cia su­pre­ma­cji wzglę­dem in­nych krę­gów kul­tu­ro­wych.

 

Zapraszamy do zakupu penej wersji.Wszyst­kie książ­ki na­sze­go Wy­daw­nic­twapo­le­ca­my na­by­wać w In­ter­ne­cie:

Wydawnictwo PROHIBITA poleca

Ja­kub Wo­zin­ski – Hi­sto­ria pi­sa­na pie­nią­dzem

 

Au­tor nie ogra­ni­cza się do bez­na­mięt­ne­go przed­sta­wie­nia tej hi­sto­rii, prze­ciw­nie – daje wy­raz swe­mu emo­cjo­nal­ne­mu za­an­ga­żo­wa­niu po stro­nie po­glą­dów okre­śla­nych jako „kon­tro­wer­syj­ne”, to zna­czy – od­mien­ne od po­da­wa­nych do wie­rze­nia. W wa­run­kach nor­mal­ne­go ży­cia umy­sło­we­go po­win­na wy­wo­łać licz­ne i rów­nie za­an­ga­żo­wa­ne ko­men­ta­rze. Czy jed­nak w dzi­siej­szych cza­sach jest jesz­cze miej­sce na nor­mal­ne ży­cie umy­sło­we?

Sta­ni­sław Mi­chal­kie­wicz, pu­bli­cy­sta

 

Mało któ­ry Po­lak zda­je so­bie spra­wę, że pa­skud­ny pro­ce­der łu­pie­nia wła­snych pod­da­nych ukry­tym po­dat­kiem in­fla­cyj­nym upra­wia­ła z pre­me­dy­ta­cją bo­daj więk­szość rdzen­nie pol­skich wład­ców (od Miesz­ka do Lesz­ka [Bal­ce­ro­wi­cza]). Wo­zin­ski pi­sze o tym wszyst­kim bez ce­re­mo­nii i sen­ty­men­tów.

Grze­gorz Braun, re­ży­ser

Ja­kub Wo­zin­ski – To NIE musi być pań­stwo­we

 

Pro­wo­ka­cyj­na, peł­na przy­kła­dów hi­sto­rycz­nych jak i współ­cze­snych, na­pi­sa­na z bez­względ­ną lo­gi­ką a tak­że z wiel­ką pa­sją. Obok To NIE musi być pań­stwo­we nie moż­na przejść obo­jęt­nym. Tę książ­kę trze­ba prze­czy­tać, głę­bo­ko prze­my­śleć przy­kła­dy, któ­re naj­pew­niej wy­wró­cą do góry no­ga­mi na­sze wy­obra­że­nie o in­sty­tu­cji pań­stwa i nie­pod­wa­żal­nym do­gma­cie, że nie­któ­re dzie­dzi­ny ży­cia ex de­fi­ni­tio­ne mu­szą być pań­stwo­we.

 

Za­sa­da Fer­dy­nan­da Zwe­iga, że „wol­ność jest naj­tań­szą, naj­sku­tecz­niej­szą i naj­lep­szą sztu­ką rzą­dze­nia i go­spo­da­ro­wa­nia” zo­sta­ła w książ­ce po­ka­za­na na ży­cio­wych przy­kła­dach. Nie zo­sta­wia­ją żad­nych wąt­pli­wo­ści, że oby­wa­te­le znacz­nie le­piej sami roz­wią­zu­ją swo­je pro­ble­my i or­ga­ni­zu­ją spra­wy, niż jest w sta­nie to zro­bić apa­rat par­tyj­no-urzęd­ni­czy. Po­le­cam lek­tu­rę tym wszyst­kim, któ­rym bli­ski jest afo­ryzm Sta­ni­sła­wa J. Leca, że „Z jed­ne­go sys­te­mu nie wy­do­bę­dzie­my się dłu­go: ze sło­necz­ne­go”.

An­drzej Sa­dow­ski, za­ło­ży­ciel Cen­trum im. Ada­ma Smi­tha – Pierw­sze­go Nie­za­leż­ne­go In­sty­tu­tu w Pol­sce

Przypisy

[

←9

]

      Ch. Til­ly, Co­er­cion, Ca­pi­tal and Eu­ro­pe­an Sta­tes, AD 990–1990, Ba­sil Blac­kwell Inc., Oxford 1990, s. 45.

[

←10

]

      H.H. Hop­pe, Ban­king, Na­tion Sta­tes and In­ter­na­tio­nal Po­li­tics: A So­cio­lo­gi­cal Re­con­struc­tion of the Pre­sent Eco­no­mic Or­der, „The Re­view of Au­strian Eco­no­mics” 1990, vol. 4, s. 77.

[

←11

]

      Ch. Til­ly, Co­er­cion, Ca­pi­tal…, s. 45 i n.

[

←12

]

      H.H. Hop­pe, Ban­king, Na­tion Sta­tes…, s. 76–77.

[

←13

]

      R. Fin­dlay, K. O’Ro­ur­ke, Po­wer and Plen­ty. Tra­de, War, and the World of Eco­no­my in the Se­cond Mil­len­nium, Prin­ce­ton Uni­ver­si­ty Press, Prin­ce­ton–Wo­od­stock 2007, s. 57.

[

←14

]

      J. Ku­li­szer, Po­wszech­na hi­sto­ria go­spo­dar­cza śre­dnio­wie­cza i cza­sów no­wo­żyt­nych, t. 1, Książ­ka i Wie­dza, War­sza­wa 1961, s. 88.

[

←15

]

      Tam­że, s. 90.

[

←16

]

      S. Brat­kow­ski, Nie­co inna hi­sto­ria cy­wi­li­za­cji. Dzie­je ban­ków, ban­kie­rów i ob­ro­tu pie­nięż­ne­go, Veda, War­sza­wa 2010, s. 70.

[

←17

]

      Tam­że, s. 88.

[

←18

]

      Do­kład­ne daty uro­dzin i śmier­ci fi­nan­si­stów nie­zna­ne.

[

←19

]

      M. Aky­ol, Is­lam wi­tho­ut Extre­mes: A Mu­slim Case for Li­ber­ty, W.W. Nor­ton & Com­pa­ny, Lon­don 2013.