Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Pierwszy tom z serii Dzieł wybranych ojca Jacka Salija OP jest poświęcony świętemu Augustynowi. Opatrzony obszernym wstępem ks. prof. Jerzego Szymika oraz wydany w bordowym, eleganckim płótnie. Na tom składają się: Rozmowy ze świętym Augustynem, Wolność w refleksji świętego Augustyna, Niedziela jako dzień Ducha Świętego, Konkubina świętego Augustyna.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 454
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
redaktor prowadzący
Mikołaj Marczak
redakcja naukowa
dr Karolina Kochańczyk-Bonińska
recenzenci
prof. dr hab. Michał Wojciechowski, ks. dr hab. Tomasz Stępień
rada naukowa
o. prof. dr hab. Jarosław Kupczak OP
ks. prof. dr hab. Janusz Królikowski
ks. dr hab. Robert Woźniak, prof. UPJPII
ks. dr hab. Grzegorz Barth, prof. KUL
ks. dr hab. Cezary Smuniewski, prof. ASzWoj (redaktor naukowy serii)
redakcja językowa
Dariusz Godoś
projekt graficzny
Maciej Masłowski
skład i łamanie
Weronika Makowska
korekta składu
Magdalena Łobodzińska
projekt okładki
Michał Strachowski, dr Dariusz Karłowicz
zdjęcie na obwolucie
Tomasz Mikołajski OP
współpraca redakcyjna
Joanna Paciorek (dyrektor), Natalia Chruścicka, Małgorzata Czajkowska, Monika Dąbrowska, Karol Grabias, Tomasz Herbich, Monika Madej-Wójcik, Albert Mazurek, Hanna Nowak,
Mikołaj Rajkowski, Izabela Stawicka, Natalia Szerszeń, Adam Talarowski, Krzysztof Wojciechowski
ISBN 978-83-62884-98-8
Copyright © Jacek Salij OP
Copyright © Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów W Drodze Sp. z o.o., 2020
Copyright © Fundacja Świętego Mikołaja
wydawca
Fundacja Świętego Mikołaja
Redakcja „Teologii Politycznej”
Adres korespondencyjny: ul. Koszykowa 24 lok. 7, 00-553 Warszawa
e-mail: [email protected]
www.teologiapolityczna.pl
Plik ePub przygotowała firma eLib.pl
al. Szucha 8, 00-582 Warszawa
e-mail: [email protected]
www.eLib.pl
Dzieła o. prof. Jacka Salija OP ukazują się z inicjatywy Towarzystwa Teologów Dogmatyków.
Wydanie niniejszego tomu było możliwe dzięki środkom anonimowego darczyńcy.
ROZMOWY
ZE ŚWIĘTYM AUGUSTYNEM
O Bogu
Kim jest Bóg, Czcigodny Ojcze?
Łatwiej powiedzieć, czym On nie jest, niż czym jest. Bóg jest niewysłowiony. Pomyślisz o ziemi – nie tym jest Bóg. O morzu – nie tym jest Bóg. Pomyślisz o wszystkim, co jest na ziemi, o ludziach i zwierzętach – nie tym jest Bóg. O wszystkim, co jest w morzu, o tym, co fruwa w powietrzu – nie tym jest Bóg. O tym, co świeci na niebie, o gwiazdach, słońcu i księżycu – nie tym jest Bóg. Pomyślisz o samym niebie – nie tym jest Bóg. Pomyślisz o Aniołach, Mocach, Władzach, Archaniołach, Tronach, Stolicach, Panowaniach – nie tym jest Bóg. Czym zatem jest? To tylko mogę powiedzieć, czym nie jest. Pytasz, czym jest? Tym, czego oko nie widziało, ucho nie słyszało ani serce człowieka nie zdoła ogarnąć[116].
A jednak mówi się o Bożych przymiotach, wymienia się Boże doskonałości...
Kimże Ty jesteś, mój Boże? Kimże – pytam – jeśli nie Panem Bogiem? Któż bowiem jest Panem, oprócz Pana, kto Bogiem, poza Bogiem naszym? Najwyższy, najlepszy, najpotężniejszy, najwszechmocniejszy, nieskończenie miłosierny i sprawiedliwy, najbardziej ukryty i najbardziej obecny, najpiękniejszy i najmocniejszy, niewzruszony i niepojęty. Niezmienny, a wszystko zmieniasz, nigdy nowy, nigdy stary, wszystko zaś odnawiasz, a na pyszałków – bez ich wiedzy – sprowadzasz starość. Nieustannie działasz, w nieustannym spoczynku. Zbierasz, chociaż nie potrzebujesz: przynosisz i napełniasz, i osłaniasz, stwarzasz i żywisz, i doskonalisz, szukasz, chociaż niczego Ci nie brakuje. Miłujesz, a to Cię nie spala; jesteś zazdrosny, a trwasz w pokoju; żałujesz, a to Cię nie boli, gniewasz się, a nie jesteś wzburzony. Zmieniasz dzieła, nie zmieniając postanowienia. Przyjmujesz to, co znalazłeś, mimo że nigdy tego nie utraciłeś. Nigdy niczego Ci nie brakuje, a cieszysz się zdobyczą. Nie jesteś chciwy, a żądasz procentu. Dajemy Ci jak najwięcej, abyś był naszym dłużnikiem, a któż ma, co nie byłoby Twoim? Oddajesz należność, choć nikomu nie jesteś winien; dajesz, a nic nie tracisz. A czym jest to, co powiedzieliśmy, mój Boże, Życie moje, Słodyczy moja święta? Cóż mówi ten, kto o Tobie mówi? Biada zaś tym, którzy milczą o Tobie, bo gadatliwi stają się niemymi[117].
Ale gdzie jest ten Twój Bóg, Ojcze Augustynie? Przecież nie można Go zobaczyć! Nie można pokazać palcem, że jest On tu albo tam!
Nie domagaj się, abym ci pokazał, jakiego czczę Boga. Nie jest On przecież bożkiem, abym mógł wyciągnąć palec i powiedzieć ci: Oto Bóg, którego czczę! Ani ciałem niebieskim – gwiazdą, słońcem czy księżycem – abym mógł pokazać palcem w niebo i powiedzieć: Oto ten, którego czczę. Jego wskazuje się nie palcem, ale duszą[118].
Jak jednak mogę wierzyć w coś, czego nie widzę?
Ktoś powiada: Jakże mam uwierzyć w to, czego nie widzę? Zaczynam przypuszczać, że duszę twoją można zobaczyć! Niemądry! Ciało twoje jest widzialne, duszy nie da się zobaczyć. Zatem jeśli tylko ciało twoje można zobaczyć, dlaczego nie robią ci pogrzebu? Zdziwi się taki i odpowie (tyle bowiem rozumie): Ponieważ żyję! Skąd wiem, że żyjesz, jeśli nie widzę twojej duszy? Skąd to wiem? Odpowiesz: Ponieważ mówię, chodzę, działam. Niemądry! Z dzieł ciała poznaję, że żyjesz, a ty z dzieł stworzenia nie możesz poznać Stwórcy[119]?
Zatem można jakoś Boga zobaczyć?
Chcesz zobaczyć Boga? „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5, 8). Zatem najpierw pomyśl o tym, żeby serce oczyścić: to niech będzie twoją troską, do tego się uciekaj, do tego się przyłóż. To, co chcesz zobaczyć, jest czyste; to, czym chcesz zobaczyć, jest nieczyste. W sercu twoim są cielesne wyobrażenia, serce twoje zawiera nieczystość. Wyrzuć to! Gdyby ziemia zasypała ci oczy i chciałbyś, abym ci pokazał światło, przedtem trzeba by ci oczyścić oczy. Mówisz mi: Pokaż mi swojego Boga! A ja ci powiadam: Przypatrz się nieco swojemu sercu! Wyrzuć z niego wszystko, co tam zobaczysz, że się nie podoba Bogu. Sam Bóg chce przyjść do ciebie. Posłuchaj, co mówi Pan, sam Chrystus: „Ja i Ojciec przyjdziemy do niego i mieszkanie u niego uczynimy” (J 14, 23). Oto Boża obietnica. Gdybym ja obiecał ci przyjść do twojego domu, zabrałbyś się do sprzątania. Oto sam Bóg chce przyjść do twojego serca, a tobie się nie chce oczyścić dla Niego mieszkania[120]?
Jedna wątpliwość mnie niepokoi: Po co mam szukać Boga? Po co starać się Go zobaczyć? Ciekawość poznawcza jest wprawdzie rzeczą chwalebną, ale wśród ludzi jest ona na szczęście zróżnicowana: jednego interesuje to, a drugiego tamto. Tymczasem Ty, Ojcze, twierdzisz, że Boga powinniśmy szukać i poznawać wszyscy. Zapewne chodzi Ci nie tylko o to, żebyśmy swoją ciekawość poznawczą rozszerzyli na samo Źródło wszechbytu?
Boga będziemy oglądać przez całą wieczność. Tylko tyle. A będzie to coś tak wielkiego, że w porównaniu z tym wszystko okaże się nicością. Nauczamy w Kościele, że będziemy żyli, będziemy ocaleni od wszelkich niebezpieczeństw i wolni od wszelkich braków, że nie będziemy doznawać głodu ani pragnienia, nie będziemy podlegać zmęczeniu, nie będzie nas gnębiła senność. Czymże jest to wszystko wobec tego szczęścia, że Boga będziemy oglądać[121]?
Zatem chodzi tu o poznanie nie tylko intelektualne, ale całoosobowe. Boga bowiem trzeba poznawać przede wszystkim przez miłość. Tu zaczyna się dla mnie coś w rodzaju błędnego koła: Jak kochać Tego, kogo jeszcze nie poznałem? Jak poznać Tego, kogo się nie da poznać bez miłości?
Trzeba miłością przylgnąć do Niego, gdyż obecność Tego, który nas stworzył, dopełnia nas; gdyby zaś był nieobecny, nie moglibyśmy nawet istnieć. Teraz „wiara nas prowadzi, a nie oglądanie” (2 Kor 5, 7), jeszcze nie oglądamy Boga twarzą w twarz. Jeśli jednak nie ukochamy Go już teraz, to nigdy nie będziemy Go oglądać. Ale jak można ukochać to, czego się nie zna? Znać coś i nie kochać jest rzeczą możliwą, ale nie da się kochać tego, czego się nie zna. Toteż nikt nie może kochać Boga, dopóki Go nie pozna. Poznać zaś Boga znaczy zobaczyć Go duszą i mocno Go tą duszą objąć. Nie jest On przecież ciałem, aby można Go było zobaczyć cielesnymi oczyma. Ludzie czystego serca mogą Boga zobaczyć i Go pojąć, tak jak może być poznany i pojęty. Nie osiągniemy jednak tego, dopóki Go nie ukochamy przez wiarę. Dopiero wówczas serce będzie się oczyszczać i stanie się zdolne do oglądania Boga[122].
Dziękuję Ci, Ojcze, za cierpliwość. Mówiłeś mi już przecież o tym i jakoś to do mnie nie dotarło. Analogicznie jest chyba z miłością do drugiego człowieka: tam również poznanie i miłość wzajemnie się warunkują i nie sposób ustalić między nimi realnej kolejności, bo jedno jest przeniknięte drugim. Ojcze, podobno bardzo groźną przeszkodą w poznaniu Boga jest pycha...
Nie szukaj Boga w jakimś miejscu cielesnym, bo nie jest On ciałem. Ani nie sądź, że zbliżysz się do Boga, jeśli wejdziesz na szczyt góry. Wprawdzie jest to Pan Najwyższy, ale pochyla się nad tym, co niskie, na to zaś, co wysokie, spogląda z daleka (por. Ps 137, 6). Jeśli Jego wzniosłość tak Go oddziela od tego, co wysokie – mógłby ktoś powiedzieć – tym więcej oddziela Go od tego, co niskie. Otóż to nie jest tak. Jest to Bóg Najwyższy i spogląda na to, co bliskie ziemi. W jaki sposób to czyni? Bliski jest Pan wszystkim skruszonym w sercu (por. Ps 33, 19). Zatem nie szukaj Go na wysokiej górze i niech ci się nie wydaje, że zbliżysz się do Niego w ten sposób. Jeśli się wynosisz, oddala się od ciebie; kiedy się uniżasz, pochyla się nad tobą. Celnik stał z daleka, a Bóg tym bardziej się do niego zbliżył; nie śmiał oczu podnieść ku niebu, a od razu przyszedł do niego Ten, który jest Sprawcą nieba[123].
Mówisz, Ojcze, tak, jakby nierozpoznanie Boga było winą.
Apostoł powiedział: „Albowiem gniew Boży z nieba ujawnia się na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, którzy przez nieprawość nakładają prawdzie kajdany. To bowiem, co o Bogu poznać można, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga i bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła tak, że od winy wymówić się nie zdołają. Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu jako Bogu czci ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało ich bezrozumne serce. Podając się za mądrych, stali się głupimi” (Rz 1, 18–22). Zauważ, że Apostoł nie mówi, iż oni nie znają prawdy, ale że ją uwięzili w niegodziwości[124].
Powiadasz, Ojcze – zresztą powtarzasz to za Apostołem Pawłem – że również poganie mieli dostęp do poznania Boga, tylko zatarasowali go swoimi grzechami. Jak zatem rozumieć formuły Starego Testamentu, że tylko „w Judei znany jest Bóg” (Ps 75, 2)? I co wobec tego należy sądzić o twierdzeniu Pana Jezusa, że dopiero On objawił ludziom imię Boże?: „Objawiłem imię Twoje ludziom, których Mi dałeś ze świata” (J 17, 6).
Te ostatnie słowa wskazują nie na imię „Bóg”, ale na imię „Ojciec Syna Bożego”, które nie mogło być objawione bez objawienia samego Syna. Imię zaś, „Bóg wszelkiego stworzenia”, nie mogło być całkiem nieznane nawet poganom, kiedy jeszcze nie wierzyli w Chrystusa. Taka jest bowiem moc prawdziwej boskości, że stworzenie używające rozumu nie może jej nie zauważyć, jakby jej zupełnie nie było. Z wyjątkiem nielicznych, których natura uległa większemu wypaczeniu, cały ród ludzki wyznaje, że Bóg jest sprawcą tego świata. Zatem jako Ten, który stworzył ten świat wraz z widzialnym niebem i ziemią, Bóg znany jest wszystkim narodom, i to zanim ogarnęła je wiara w Chrystusa. Jako Ten, którego nie krzywdzi się kultem na równi z fałszywymi bogami, znany jest Bóg w Judei. Co do tego natomiast, że jest Ojcem Chrystusa, przez którego gładzi grzech świata – imię to było najpierw zakryte przed wszystkimi, obecnie zaś objawił je Chrystus tym, których sam Ojciec dał Mu ze świata[125].
Ale jeśli idzie o Stary Testament, to chyba znał on jedynie Pierwszą Osobę Trójcy? Że pozwolę sobie przypomnieć starotestamentalną formułę wiary: „Słuchaj, Izraelu, Pan, Bóg twój, jest Panem jedynym” (Pwt 6, 4).
Jak sądzisz, o Kim to powiedziano? Jeżeli tylko o Ojcu, Jezus Chrystus nie byłby Panem Bogiem naszym. Co wówczas uczynić ze słowem niewiernego Tomasza, który dotknął i zawołał: „Pan mój i Bóg mój” (J 20, 28)? Sam Chrystus nie odrzucił tego słowa, ale je pochwalił: „Uwierzyłeś, ponieważ Mnie zobaczyłeś”. Jeżeli zaś Syn jest Panem Bogiem i Ojciec jest Panem Bogiem, to gdyby było dwóch panów i dwóch bogów, jakże mogłoby być prawdą słowo: „Pan, Bóg twój, jest Bogiem jedynym”? Również Duch Święty, gdyby nie był Bogiem, i to Bogiem prawdziwym, ciała nasze nie mogłyby być Jego świątynią: „Czyż nie wiecie, że ciała wasze są świątynią Ducha Świętego, którego macie od Boga?” (1 Kor 6, 19). Żeby zaś nikt nie zaprzeczył temu, że Duch jest Bogiem, od razu dodano: „Już nie należycie do samych siebie. Za wielką bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc i noście Boga w waszym ciele”[126].
Kiedy już mowa o jedyności Boga: Co sądzisz, Ojcze, na temat popularnego zarzutu, że kult aniołów i świętych jest pozostałością wielobóstwa?
Nie znacie dobrze aniołów. Przecież aniołowie wielbią jedynego Boga i nie sprzyjają ludziom, którzy chcą ich czcić zamiast Boga. Czytamy o czcigodnych aniołach, że zakazują ludziom oddawać sobie cześć i każą oddawać ją Bogu (por. Tb 12, 16n; Ap 19, 10)[127].
O kult świętych zapytam Cię, Ojcze Augustynie, może przy innej okazji. Przejdźmy do następnego tematu. Bóg jest Stwórcą wszechświata.
Bóg stworzył wszystko nie dlatego, jakoby był zmuszony to uczynić, ale „stworzył wszystko dlatego, że chciał” (Ps 134, 6). Przyczyną wszystkiego, co uczynił, jest Jego wola. Ty budujesz dom, bo gdybyś nie chciał go budować, nie miałbyś gdzie mieszkać: zmusza cię do tego konieczność, nie wolna wola. Szyjesz sobie ubranie, bo gdybyś tego nie uczynił, chodziłbyś nagi: zatem szyjesz sobie ubranie z konieczności, nie z wolnej woli. Zasadzasz wzgórze winoroślą, siejesz zboże, bo gdybyś tego nie uczynił, nie miałbyś co jeść: wszystko to czynisz z konieczności. Bóg zaś stworzył wszystko z dobroci; niczego, co stworzył, nie potrzebował[128].