3,99 zł
„Niewiele myśląc, ochlapałam go wodą, aby ostudzić jego emocje.
– Ej, a to za co?
– Za to, że podrywasz kuzynkę – blefowałam. Przecież nie zapytam, kim jest. Niekontrolowanie zaczął się śmiać.
– Nie wiem, ile zdążyłaś wypić, ale bredzisz, mała – rzucił, po czym upił wina i podał mi butelkę. Zrobiłam dokładnie to samo, co on, po czym oblizałam wargi, a on poprawił spodnie w kroku, patrząc na mnie drapieżnym wzrokiem. Czyli jednak zagadka została rozwiązana: nie jesteśmy spokrewnieni. Wstał i stanął za mną. Nachylił się, szepcząc mi do ucha: – Masz ochotę się zabawić w innym miejscu?
Odchyliłam głowę, aby na niego spojrzeć.
– Co niby masz na myśli? – dopytywałam. Jego kciuk pogładził moją wargę, a ja lekko przygryzłam jego opuszek. – Zabawę łóżkową?
– Mam klucze do sypialni, gdzie stoi wódka – powiedział, po czym sięgnął do kieszeni i zabrzęczał kluczami niemalże przed nosem. Zaśmiałam się i chwyciłam za butelkę, upijając trochę zawartości. Cierpliwie czekał na moją odpowiedź. Wstałam, chwyciłam za szpilki i ruszyłam na boso w stronę budynku.
– Na co czekasz? – rzuciłam przez ramię."
Iza – skuszona lepszą pracą, postanawia powrócić do swojego rodzinnego miasta. Nie spodziewa się, że wesele, na którym musi się pojawić, zmieni jej całe życie. I że nic nie będzie takie, jak zakładała, przyjmując posadę w firmie, w której dominują mężczyźni. Czy przeciwna związkom i romantycznym gestom kobieta otworzy się na nową, intrygującą relację?
Marek – szybko ulega czarowi nowo poznanej Izy. Wspólna zabawa jednak szybko się kończy, gdy zostaje wystawiony. Czy ich drogi ponownie się skrzyżują i przystojny świadek zobaczy jeszcze kobietę i tym razem zatrzyma ją na dłużej u swojego boku?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 31
Ewa Maciejczuk
Lust
Intrygujący świadek – opowiadanie erotyczne
Zdjęcie na okładce: Shutterstock
Copyright © 2022 Ewa Maciejczuk i LUST
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788728220917
1. Wydanie w formie e-booka
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.
O weselu kuzynki, zaplanowanym na dzisiejszy wieczór, rodzina miała jeszcze długo opowiadać. Ja byłam tą czarną owcą, bo nie planowałam ani ślubu, ani dzieci i całego tego syfu, który w mojej ocenie niszczył partnerstwo. Dobrze się czułam jako niezależna singielka i nie zamierzałam tego zmieniać, choćby świat miał się jutro skończyć. Niestety od wesela wymigać się nie mogłam, jako że znów przeprowadziłam się do Wrocławia, gdy dostałam posadę asystentki szefa w nowym oddziale firmy, w której pracowałam od pięciu lat. Tylko awans i dobra pensja skusiły mnie do powrotu w rodzinne strony. Branża samochodowa była mało kobieca, ale zdążyłam poznać fach od podszewki. W końcu zajmowałam się pozyskiwaniem chętnych na kupno części, a nie ich tworzeniem czy składaniem w całe auto. Co prawda, w nowej pracy nie miałam handlować częściami, bo to salon samochodowy, ale nadal to była praca biurowa. Często mężczyźni traktowali mnie pobłażliwie. Całe życie musiałam walczyć, jak nie ze stereotypami, to z rodzinką, która dyszała mi niemalże w kark, dopytując na każdym rodzinnym spotkaniu, kiedy się ustatkuję. Dlatego wyjechałam na drugi koniec kraju, a teraz wróciłam z własnej, nieprzymuszonej woli, pomimo że będę częściej narażona na te same pytania ze strony rodziny. W pracy czułam się pewnie i dzięki swojemu wyglądowi okręciłam wszystkich facetów w firmie wokół palca. Doświadczenie także zrobiło swoje, gdy zobaczyli, że nie jestem stereotypową głupią blondynką z kawałów.
***
Nie zamierzałam jakoś przesadnie się stroić, bo nawet nie miałam na to czasu. Lawirując między pudłami, dotarłam do szafy, w której wisiała czerwona sukienka i foliówka z nową, koronkową bielizną, oraz stało pudełko z zabójczo wysokimi szpilkami w czarnym kolorze. Wyciągnęłam wszystko na łóżko, po czym udałam się pod prysznic. Odświeżona włożyłam seksowną bieliznę i sukienkę. Zrobiłam lekki makijaż i luźny kok i już byłam gotowa, żeby stawić czoła ukochanej rodzince. Torebkę przygotowałam wcześniej. Złoty zegarek wskazywał osiemnastą, więc msza już się zaczęła, lecz ja nie zamierzałam pojawiać się w kościele, a dopiero na sali weselnej. Miałam zatem czas, aby spokojnie dojechać na miejsce.
Uber zjawił się punktualnie. Niestety na moje nieszczęście natrafiliśmy na wypadek i już nerwowo stukałam palcami w torebkę oraz machałam stopą. Nie było szans, abym nie spóźniła się na przyjęcie. „Będę miała wejście niczym królowa Elżbieta”, pomyślałam sarkastycznie. Rodzinka na pewno nie przywita mnie brawami. Westchnęłam, łapiąc spojrzenie kierowcy we wstecznym lusterku.
– Nie da się tego jakoś ominąć? – zapytałam już lekko zirytowana.
– Niestety, jak teraz zawrócę, drogi nadłożyć będziemy musieli dwa razy tyle – odrzekł.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.