Nie/zdominowane – 3 serie i inne opowiadania erotyczne - Maja Sawicka, Ewa Maciejczuk, Catrina Curant - ebook

Nie/zdominowane – 3 serie i inne opowiadania erotyczne ebook

Maja Sawicka, Ewa Maciejczuk, Catrina Curant

3,9

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Zdrada nie jest zdradą, gdy jest częścią układu. Otwarty związek i ten trzeci: mężczyzna, który gra z Anitą w grę ułożoną przez jej partnera i wywołuje w niej coraz silniejszą fascynację. Jaką niespodziankę przygotuje swojej ukochanej Darek? Anita wie tylko tyle, że ma dorobić uchwyty do stołu w Salonie – pomieszczeniu do spełniania ich fantazji. A potem, w środku nocy, budzi ją obcy mężczyzna w kominiarce...

Zbiór zawiera następujące serie i opowiadania erotyczne:

W imię zasad mafii 1: Aranżowane małżeństwo

W imię zasad mafii 2: Żona capo

Wakacje uległej 1: Pan i Uległa

Wakacje uległej 2: Padok

Wakacje uległej 3: Wyścig

Kosmiczny orgazm

Wrześniowe ruiny: Hasło bezpieczeństwa

Wolność w zniewoleniu

Przyjaciel Pana Domu 1

Przyjaciel Pana Domu 2

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 150

Oceny
3,9 (23 oceny)
12
3
3
3
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
SylviaIwanowicz

Nie oderwiesz się od lektury

Dla mnie super.
00
mamcia00

Nie oderwiesz się od lektury

ciekawy erotik
00
Beataf7

Nie oderwiesz się od lektury

polecam
00
CingQua

Nie oderwiesz się od lektury

Wow,świetne,polecam
00
Empaga

Nie oderwiesz się od lektury

wow
00

Popularność



Podobne


Ewa Maciejczuk, Catrina Curant, Maja Sawicka

Nie/zdominowane – 3 serie i inne opowiadania erotyczne

Lust

Nie/zdominowane – 3 serie i inne opowiadania erotyczne

Zdjęcie na okładce: Shutterstock

Copyright © 2022, Maja Sawicka, Catrina Curant, Ewa Maciejczuk i LUST

Wszystkie prawa zastrzeżone

ISBN: 9788728182550 

1. Wydanie w formie e-booka

Format: EPUB 3.0

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.

W imię zasad mafii 1: Aranżowane małżeństwo – opowiadanie erotyczne

Mamy dwudziesty pierwszy wiek, jednak w pewnych kręgach dalej żyje się jak w średniowieczu. Moje przekleństwo polegało na tym, że urodziłam się właśnie w takiej rodzinie. Jeśli ktoś wypowiadał nazwisko Caruso, robił to tylko z dwóch powodów: albo ze strachu, albo z podziwu. Mój ojciec, capo dei capi, głowa sycylijskiej mafii, rządził twardą ręką. Anastazja Caruso, moja rodzicielka, robiła zaś za ozdobę u boku swojego męża, bez prawa głosu. Moja mama idealnie się do tego zadania nadawała. Jednak ja byłam od zawsze ta zła i zbuntowana. Całe życie walczyłam ze stereotypami w rodzinie. Moja młodsza o zaledwie cztery minuty siostra bliźniaczka Rebeca marzyła o gangsterskim mężu, który zastąpi naszego ojca. Tak: niestety małżeństwa aranżowane w naszej rodzinie były nadal kultywowane. Dostawałam gęsiej skórki na samą myśl, bym miała poślubić obcego faceta, który chciałby zrobić ze mnie swoją marionetkę. Niedoczekanie mojego ojca i przyszłego męża. Prędzej piekło zamarznie, niż z własnej woli wyszłabym za mąż bez miłości. Dorastałam w brutalnym świecie, gdzie faceci wymachują bronią, nie znoszą sprzeciwu i uważają się za władców świata.

Jednak ja miałam romantyczną duszę, choć głęboko skrytą, i uwielbiałam godzinami słuchać muzyki, chociaż mój gust muzyczny był dosyć zróżnicowany. Jeśli czułam złość, sięgałam po rap; gdy zaś smutek – lubiłam zatracać się w muzyce klasycznej. Przy dobrym humorze w moim pokoju leciały skoczne kawałki, a ja tańczyłam do lustra aż do utraty tchu. Słowa piosenek czy sama melodia potrafiły skutecznie mnie odciągnąć od świata zewnętrznego i mocno na mnie oddziaływały.

– Claro Caruso! Natychmiast ścisz to! – wrzasnęła moja rodzicielka w progu drzwi od mojego pokoju. Spojrzałam na nią przelotnie, po czym wyjęłam pilot z tylnej kieszeni dżinsów i przyciszyłam na tyle, by ją słyszeć. Skrzyżowałam ręce i zmierzyłam ją wzrokiem, czekając na to, co chce mi powiedzieć. Ona jednak oparła się jedną dłonią o futrynę, a drugą położyła na klamce. Wyglądała jak zwykle nienagannie. Miała pełny makijaż i czerwoną sukienkę za kolano, a jej ciemne, długie włosy splecione były w idealny warkocz. Na stopy założyła charakterystyczne dla siebie wysokie szpilki, tego dnia w kolorze czerni. Byłam jej całkowitym przeciwieństwem, jeśli chodzi o styl ubierania. Wolałam luźne dresy, a makijaż robiłam tylko wtedy, gdy matka mnie do tego zmuszała – kiedy uczestniczyliśmy w jakichś wielkich przyjęciach, na których zawsze się nudziłam jak mops. Nienawidziłam ich, ale nazwisko do tego zobowiązywało, takie są tradycje i zawsze słyszałam te same słowa, gdy próbowałam się wykręcić.

– Słucham, matko – powiedziałam, kładąc nacisk na słowo „matko”; wiedziałam, że ją to irytuje, bo mówiła, że wtedy czuje się staro. Dobrze się trzymała jak na swoje lata, ale wkurzanie jej weszło mi w krew. Sama nie wiem, dlaczego taka dla niej byłam. Może po części miałam żal, że nigdy nie buntowała się tak jak ja i dlatego miałam takie gówniane życie jak ona. Tyle że jej to nie przeszkadzało, a mi – owszem. Rola popychadła nigdy nie była dla mnie zrozumiała.

– Za godzinę kolacja. – Spojrzała na mnie, mrużąc gniewnie oczy. – Mamy ważnego gościa, ubierz się po ludzku i ogarnij – stwierdziła, machając na mnie lekceważąco dłonią, na co jęknęłam, a po chwili przewróciłam oczami.

– Muszę? To bez sensu, bym we własnym domu czuła się jak małpa w zoo.

– Przyjeżdża sam Basilio Pazzi, capo dei capi z Sardynii. – Moja matka wyprostowała się dumnie, a mi nic nie mówiło to imię i nazwisko, więc wzruszyłam lekceważąco ramionami. Wielu capo przewinęło się przez nasz dom, ale postawa mojej matki wskazywała, że to musi być naprawdę gruba ryba w świecie mafii. – Więc wracając do twojego pytania: tak, musisz.

– I tak się nie przebiorę – mruknęłam pod nosem, gdy tylko zamknęły się drzwi. Pogłośniłam znów muzykę i spojrzałam na siebie w lustrze. Moje policzki były zaróżowione od tańca, a brązowe tęczówki lekko błyszczały. Włosy w kolorze mlecznej czekolady przykleiły się do spoconej twarzy. Uśmiechnęłam się sama do swojego odbicia, gdy seksownie potrząsałam pośladkami, próbując odtworzyć hip-hopowy układ taneczny, który widziałam setki razy na YouTubie. Wybuchłam śmiechem na samą myśl o tym, co by powiedział mój ojciec, gdybym zaprezentowała mu ten taniec. Nim się obejrzałam, byłam cała spocona od wygłupów, więc wzięłam szybki prysznic. Nie zamierzałam się jednak stroić. Ubrałam się w krótkie, dżinsowe spodenki i zwykłą koszulkę. Wilgotne włosy związałam w luźny kok, a na stopy wciągnęłam japonki.

– Już idę! – odkrzyknęłam mamie, która zawołała z pokoju, że kolacja gotowa. Wiedziałam, że jestem spóźniona, bo inaczej nie pofatygowałaby się na samą górę, gdzie znajdował się mój pokój. Zazwyczaj najszybszą drogą na dół był zjazd po poręczy, co uwielbiałam robić, jednak wolałam dziś nie ryzykować z lekko wilgotną skórą i po prostu zbiegłam ze schodów. Niestety, gdy miałam do pokonania ostatnie pięć stopni, zaczepiłam klapkiem i jak długa poleciałam na marmurową posadzkę. Przed wybiciem zębów uchroniłam się dłońmi, jęcząc i przeklinając pod nosem. Uniosłam wzrok, gdy przed moją twarzą znalazły się wypolerowane, czarne półbuty.

– Nic ci nie jest? – zapytał mężczyzna z lekką chrypką w głosie. Podniosłam się na czworaka. Policzki piekły mnie z zażenowania.

– Nic – burknęłam pod nosem, łapiąc jego wyciągniętą dłoń. Przez skórę przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Miałam przed sobą bardzo przystojnego mężczyznę. Wyrwałam mu dłoń, gdy tylko wstałam na równe nogi. – Dziękuję – powiedziałam w tym samym momencie, gdy wkroczył mój ojciec.

– Basilio, przyjacielu – rzekł tytułem powitania, a mi szczęka opadła do samej ziemi. Podszedł do niego i wymienili uściski dłoni. To jest ten wielki capo? Nie dowierzałam, lustrując go spojrzeniem, nim napotkałam gniewne spojrzenie mojego ojca.

– Claro, chyba zapomniałaś się przebrać – warknął nieprzyjemnie.

– Nie, ojcze – odparłam, a Basilio uniósł brew. Ojciec podszedł i szarpnął mnie za łokieć w stronę schodów.

– Marsz się przebrać – syknął lodowatym tonem. Gdyby jego wzrok mógł zabijać, już bym nie żyła. Byłam jednak do tego przyzwyczajona i nie robiło to na mnie większego wrażenia.

– Już i tak mnie widział w tym stroju – powiedziałam, a ojciec niespodziewanie uderzył mnie w twarz. Nie był to pierwszy raz, lecz mimo wszystko syknęłam i złapałam się za piekący policzek. Wielki capo musiał pokazać swoją wyższość – szczególnie gdy miał za plecami drugiego mafijnego przywódcę.

– Nie waż się więcej mi sprzeciwiać!

Mimowolnie się skuliłam, czekając na kolejne uderzenie, lecz nic takiego się nie stało, bo przystojniak złapał mojego ojca ostrzegawczo za nadgarstek.

– Wiem, że jestem twoim gościem, ale nie pozwolę na przemoc wobec kobiet.

– Zasłużyła – warknął mój ojciec, wyrywając się z uścisku sardyńskiego capo. Wciągnął głośno powietrze, a ja, korzystając z jego nieuwagi, wbiegłam z powrotem na górę.

Zatrzasnęłam drzwi z hukiem i rzuciłam się twarzą na poduszkę. Łzy złości cisnęły mi się do oczu. Zacisnęłam zęby, po czym wydarłam się w poduszkę, która skutecznie tłumiła wszystkie dźwięki. Nienawidziłam tego miejsca i brzydziłam się swoimi rodzicami, którzy mieli mnie za nic. To nie było życie, które chciałam wieść, tylko złota klatka, w której byłam zamknięta niczym kanarek. W imię zasad mafii nie mogłam decydować sama o sobie, mimo że byłam już pełnoletnia. Uderzałam pięściami w łóżko, lecz na próżno. Złość przepełniała moje serce. Wymacałam pod dłonią pilot, który wcześniej rzuciłam na łóżko, po czym odpaliłam swoją playlistę. Leżałam, dysząc i patrząc w sufit, myślami wracając do przystojnego Basilia. Jeszcze nikt nigdy nie stanął w mojej obronie. Matka i siostra zawsze odwracały wzrok. Ojca zazwyczaj unikałam, ale tak właśnie reagował, gdy byłam nieposłuszna. Taka już moja natura buntowniczki.

Pukanie do drzwi wyrwało mnie z zamyślenia. Zdałam sobie sprawę, że po raz pierwszy ktoś zapukał do mojego pokoju, a nie wszedł jak do siebie.

– Proszę – rzuciłam, siadając na łóżku ze skrzyżowanymi nogami. Wybałuszyłam oczy, widząc gościa. – Mój ojciec zaraz się wkurwi – mruknęłam do siebie, lecz on to usłyszał, gdy zamykał drzwi. Uśmiechnął się zadziornie. Westchnęłam, widząc jego czarujący uśmiech. Nie spuszczałam z niego oczu, gdy przysiadł na moim łóżku.

– Twój ojciec wie, że tutaj jestem, sam wskazał mi drogę – oświadczył, a ja aż otworzyłam usta z zaskoczenia. Do naszych sypialni nigdy nie miał wstępu żaden mężczyzna, nawet nasi kuzyni, a ojciec sam pozwolił mu tutaj przyjść? Wietrzyłam jakiś podstęp.

– Naprawdę? – zapytałam podejrzliwie, a on pokiwał głową. Przyglądał mi się z dziwnym błyskiem w oczach. Wyciągnął dłoń w moją stronę, lecz impulsywnie ją odepchnęłam, by mnie nie dotykał. Zaśmiał się gardłowo.

– Będę miał z tobą przerąbane, co?

– Słucham? – Zerwałam się z łóżka na równe nogi. – O czym ty mówisz?! Jak to będziesz miał przerąbane? – pisnęłam, a nogi się pode mną ugięły, gdy zaczęło mi świtać, co jest grane.

– Wybrałem cię na swoją żonę – odpowiedział spokojnie, a ja zaczęłam się śmiać histerycznie, przechadzając się po pokoju w tę i z powrotem.

– Chyba sobie żartujesz – żachnęłam się, pukając się palcem w czoło na tę niedorzeczność.

– Nie, już dzisiaj pojedziesz ze mną do Cagliari – odpowiedział poważnym głosem, wstając i wkładając dłonie w kieszenie. – Rozumiem, że to może być dla ciebie zaskoczenie, ale decyzja została podjęta.

– Zapomnij, nigdzie nie jadę! – warknęłam, podchodząc do drzwi i je otwierając na oścież. – A teraz chcę zostać sama.

– Zawarłem z twoim ojcem umowę. Jesteś jej częścią i zostaniesz moją żoną. – Podszedł bliżej, zatrzymując się pół kroku ode mnie. Moje nozdrza uderzył zapach jego perfum. Pachniał obłędnie i zadarłam lekko głowę, szukając odpowiedzi w jego oczach, że tylko żartuje. Zatopiłam się w jego spojrzeniu jak zahipnotyzowana, gdy przejechał kciukiem po mojej wardze. Odruchowo zwilżyłam ją końcówką języka, po czym zorientowałam się, co zrobiłam, i odskoczyłam jak poparzona. Ponownie się zaśmiał. – Nie bój się, nie zrobię ci krzywdy ani nic wbrew twojej woli.

– Człowieku, nie znam cię – powiedziałam cicho. To nie tak, że mi się nie podobał, był bardzo przystojny, a jego dotyk natychmiastowo mnie rozgrzał. Byłam jednak wściekła, że nie mogłam sama o sobie decydować – miałam tyle planów, które nie uwzględniały zostania teraz czyjąś żoną! Gdy jednak zamknął drzwi i chwycił mnie za rękę, moje ciało przeszył przyjemny dreszcz. Poprowadził mnie do łóżka, po czym posadził na nim.

– Poznasz mnie już w Cagliari. Nie mów, że nie spodziewałaś się, że kiedyś nastąpi ten dzień. – Popatrzył na mnie, a ja westchnęłam ciężko. To prawda, spodziewałam się tego, lecz byłam zaskoczona, że ktoś w ogóle zechciał mieć taką „nieposłuszną” żonę.

– Nie umiem być posłuszna – wypowiedziałam na głos swoje myśli. – I nawet nie chcę taka być.

– Zauważyłem. – Zaśmiał się, splatając swoje palce z moimi. Jego dłoń była gorąca, a dotyk nadal niepokojąco przyjemny, gdy kreślił kółeczka kciukiem na mojej skórze. – Nie jestem twoim ojcem. Nie będę cię do niczego zmuszał. Jestem przygotowany na to, że mnie nie pokochasz. Ale umowa to w świecie mafii rzecz święta.

– Czyli to tylko interesy? – Zachłysnęłam się powietrzem, ledwo cedząc pytanie. Wyrwałam rękę z jego uścisku, patrząc na niego spod przymrużonych powiek. – To od razu szukaj innej żony!

– Jestem po prostu z tobą szczery.

Zgromiłam go wzrokiem, miałam ochotę się rozpłakać. Moje życie było od urodzenia zaplanowane i to nie tak, jak bym chciała. Zacisnęłam zęby. Spojrzałam w stronę drzwi, które się otworzyły, a w których stanęła moja matka z gosposią.

– Spakujemy cię – rzuciła tylko moja rodzicielka i weszły razem do mojej garderoby, nawet nie patrząc na mnie ani na Basilia.

– Nigdzie nie jadę! Wybijcie to sobie z głów!

– Tutaj akurat decyzja już została podjęta – warknęła moja matka lodowatym tonem, a mi wszystkie włoski na karku stanęły dęba. Przełknęłam głośno ślinę, czując się jak sprzedana na targu zwierzyna. Nie wiem, czy w jego domu czekało mnie lepsze życie, szczerze w to wątpiłam. Ale tutaj na pewno nie miałam żadnej przyszłości. Podejrzewałam, że gdybym odrzuciła Basilia, ojciec znalazłby dla mnie kogoś innego. Kogoś, kto mógłby kompletnie nie przejmować się moim nieposłuszeństwem i wziąć mnie sobie brutalnie i bez skrupułów.

Basilio podszedł do mnie i wyszeptał mi do ucha moją myśl, owiewając mój kark ciepłym oddechem:

– Obiecuję ci, że nie będziesz miała gorzej niż tutaj. Szanuję kobiety i włos ci z głowy nie spadnie. Sama do mnie przyjdziesz, gdy mnie zapragniesz. Widzę, jak twoje ciało reaguje na mój dotyk. Wiem, że podobam ci się tak samo, jak ty mi, Claro.

Podobało mi się to, jak wypowiedział moje imię. Wyprostował się, a ja spojrzałam mu w oczy. Nie zostało mi nic innego, jak uwierzyć w jego słowa.

***

Jego posiadłość była okazałych rozmiarów. Niestety zrobiło się już ciemno i nie mogłam dokładnie się wszystkiemu przyjrzeć. W środku światła zapalały się dzięki czujnikom ruchu. Nie odzywaliśmy się do siebie, od kiedy opuściliśmy mój rodzinny dom. Rodzice nawet się ze mną nie pożegnali. Czułam się podle. Siostra tak samo mnie zignorowała, w jej przypadku domyślałam się, że chodzi o głupią zazdrość i nie miało znaczenia, że tego nie chciałam. Cała ta sytuacja ponownie mi uświadomiła, w jak bezdusznym świecie się wychowałam. Byłam przygnębiona, zrezygnowana i czułam, że nie mogę liczyć w życiu na nic dobrego. Spojrzałam na pana tego domu, a on uśmiechnął się zachęcająco, wskazując mi kierunek. Wspięliśmy się po schodach. Złapał mnie delikatnie w talii, prowadząc na koniec korytarza.

– To nasza sypialnia – powiedział, otwierając drzwi i wpuszczając mnie pierwszą. Wciągnęłam głośno powietrze.

– Będziemy razem spać? – zapytałam drżącym głosem.

– Niedługo zostaniesz moją żoną, a mąż z żoną śpią w jednym łóżku. – Wyszczerzył zęby i zamknął drzwi z cichym kliknięciem. – Tam jest łazienka. – Wskazał na przeciwległe drzwi. – A tam garderoba. – Wskazał głową na kolejne drzwi. Włożył ręce w kieszenie, nie spuszczając ze mnie wzroku.

Rozglądałam się, a po moim policzku spłynęła nieproszona łza. Otarłam ją szybko, lecz on i tak to dostrzegł. Podszedł do mnie, a gdy spuściłam głowę, by nie widział mojego smutku, ujął mój podbródek i uniósł twarz. Zmusił mnie, abym spojrzała mu w oczy.

– Nie zrobię ci krzywdy. Nie musisz się mnie obawiać. – Pocałował mnie delikatnie, a ja nawet nie zareagowałam. Czułam się podle i było mi przykro, mimo że nienawidziłam mojego starego życia.

– Mogę skorzystać z łazienki? – zapytałam łamiącym się głosem. Musiałam uciec i chwilę pobyć sama. Nie chciałam rozpłakać się przy nim. Wszystko nagle mnie przytłoczyło. Nie chciałam żyć tak, jak jeszcze kilka godzin temu, lecz takiego życia też nie chciałam. Musiałam poślubić człowieka, którego nie znałam, choć na razie wydawał mi się dobrą osobą, jeśli tak w ogóle można powiedzieć o capo. Wiedziałam, że to tylko pozory, a na sumieniu na pewno miał wiele zabitych dusz. Nie byłby tym, kim jest, jeśli ludzie by się go nie bali.

– Nie musisz się mnie pytać o pozwolenie – odpowiedział, po czym zrobił krok w tył, dając mi tym samym przestrzeń. Złapałam walizkę, którą mi przyniósł, zaciągnęłam ją do łazienki i przekręciłam zamek w drzwiach. Pod prysznicem usiadłam na podłodze i zwyczajnie się rozpłakałam, użalając się nad swoim losem. Straciłam poczucie czasu, oczy mnie piekły.

– Claro? – Usłyszałam go zza drzwi, lecz nie byłam w stanie wydobyć głosu z gardła. Chwilę później powtórzył moje imię, a gdy nie odpowiedziałam, wyważył zamek, znajdując mnie skuloną w rogu prysznica. – Ja pierdolę! Myślałem, że coś sobie zrobiłaś! – Broda zaczęła mi się trząść z zimna i nadmiaru emocji, gdy zakręcił wodę. Miałam kolana podciągnięte pod brodę, zasłaniając strategiczne miejsca. Chwycił za ręcznik i zarzucił mi go na plecy. – Myślałem, że jesteś bardziej na to przygotowana i harda, a okazujesz się krucha jak porcelanowa lalka.

Zerwałam się na równe nogi, nagle krew zawrzała mi w żyłach z gniewu.

– Wiesz co? Pierdol się! – warknęłam, mrużąc oczy. Chciałam przejść, lecz zatrzymał mnie tak samo, jak zawsze robił to mój ojciec, łapiąc mnie za łokieć.

– Nie krzywdzę kobiet, ale nie życzę sobie, byś tak się do mnie odzywała – syknął, po czym mnie puścił. To zdecydowanie był capo jak każdy inny. Wyniosły i dumny, obrażający się o byle co.

– To nie koncert życzeń, Basilio – mruknęłam. Widziałam wściekłość w jego oczach. Widocznie nie był przyzwyczajony, że jakaś kobieta aż tak mu się stawia. Przegięłam pałę. Przyszpilił mnie do ściany własnym ciałem, po raz kolejny zmuszając mnie do spojrzenia w jego zimne, ciemne oczy. Przegięłam, lecz nie zamierzałam przepraszać. Jego szczęka była zaciśnięta, słyszałam, jak zgrzytają mu zęby. Ręcznik opadł na podłogę u moich stóp. Lodowate kafle sprawiały, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.

– Uważaj – warknął, po czym jego wzrok spoczął na moich stojących sutkach, które aż zabolały, ocierając się o jego koszulę. Nachylił się, po czym zassał w usta jeden z nich. Jęknęłam mimowolnie w odpowiedzi na tę przyjemną pieszczotę. Dłonią zjechał aż do zwieńczenia moich ud. Potarł je delikatnie i moja cipka zapulsowała pod naciskiem jego opuszków. Wtedy się ocknęłam, odepchnęłam go od siebie i spoliczkowałam.

– Nie dotykaj mnie – syknęłam przez zaciśnięte zęby i uciekłam z łazienki.

Nie wiedziałam, czy się zezłościł, czy nie. Szybko przebrałam się w piżamę i zakopałam w pościeli. Usłyszałam szum wody dobiegający z łazienki i odetchnęłam z ulgą. Działałam impulsywnie, ale wiedziałam, że w tym świecie takie zachowania były niedopuszczalne. Chyba że to capo dyscyplinował kobietę. Udawałam, że śpię, choć mój oddech przyśpieszył, gdy usłyszałam, że kładzie się obok i przerzuca mi rękę przez talię. Starałam się nie ruszać, mocno zaciskając powieki.

– Przepraszam – wyszeptał, całując mnie we włosy i wzdychając przeciągle. – Wiem, że to dla ciebie duża zmiana. Będę cierpliwy. Uważam, że jesteś niezwykłą kobietą i dużo bym dał, byś mnie pokochała. Możesz tu na razie mieszkać. Jeśli mnie pokochasz, będę wniebowzięty. Jeśli jednak postanowisz odejść, nie będę cię zatrzymywał. Nie wyobrażam sobie zmusić kobiety do seksu czy bliskości.

Udawałam dalej, że śpię, choć nie spodziewałam się usłyszeć od niego takich słów. Na razie mu też nie ufałam. Mimo wszystko to, co powiedział, rozluźniło mnie na tyle, że niedługo faktycznie usnęłam.

Rano obudziłam się z głową na jego klatce piersiowej. Zapiszczałam wystraszona, momentalnie uświadamiając sobie, że to nie był sen, wszystko działo się naprawdę. Zakryłam się po samą brodę, gdy on patrzył na mnie z uniesioną brwią. Na jego ustach czaił się uśmiech, gdy leżał z rękami założonymi za głową.

– Widzisz, twoje ciało pragnie mojego. – Przyciągnął mnie lekko do siebie i znów trafiłam w jego objęcia. – Nie zrobię ci krzywdy – powtórzył po raz kolejny. Mogłam wdychać zapach jego skóry i podziwiać mięśnie. Na piersi w miejscu serca miał tatuaż przedstawiający węża oplecionego na szabli. – To mój herb rodzinny – wyjaśnił, gdy impulsywnie przejechałam po nim opuszkiem palca. Uniosłam głowę, by zapytać, czy każdy członek jego rodziny ma taki, ale słowa uwięzły mi w gardle, gdy natrafiłam na jego ciemne, pożądliwe spojrzenie.

Nasze milczenie się przeciągało, a mój oddech przyspieszył. Miałam wrażenie, jakby coś wyssało z pokoju całe powietrze, jakbym traciła kontrolę nad własnym ciałem. Nigdy jeszcze nie czułam takiego rodzaju napięcia. Niespodziewanie poruszył się i jego usta spoczęły na moich. Zaczął delikatnie mnie całować, a gdy jęknęłam w jego wargi, wsunął we mnie język, pogłębiając kontakt.

– Jesteś moja – wymruczał. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje, pozwalałam się całować zupełnie obcemu mężczyźnie, który miał zostać moim mężem. Odsunęłam się od niego.

– Nie mogę – powiedziałam cicho, ale zagarnął mnie z powrotem, nie zgadzając się na dystans między nami. – Nie znam cię, nigdy nikt mnie tak nie całował – wyznałam w przypływie szczerości.

– Pewnie twój ojciec wychodził z siebie, żeby chronić twoją cnotę? – stwierdził z uśmieszkiem, co mnie rozsierdziło.

– To nie jest zabawne – syknęłam i próbowałam go odepchnąć. Spoważniał, po czym obrócił się i zawisł nade mną, patrząc mi głęboko w oczy, już całkowicie opanowany.

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.