Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Autorka bestsellera Włoszki. Czego mogą nas nauczyć? zabiera nas w zmysłową podróż do krainy marzeń – Italii, szukając źródeł naszego nieskończonego zachwytu nad włoską kulturą, przyrodą, kuchnią oraz sztuką bycia człowiekiem szczęśliwym i spełnionym.
Kobieta, która przetrwała pandemię, na górskim szlaku w Cinque Terre wspomina chorego na AIDS przyjaciela i walkę, jaką stoczył z chorobą trzydzieści lat temu. W ramach ostatniego pożegnania ze zmarłą matką córka wraca do jej ukochanej Florencji, by niespodziewanie odkryć tam siebie na nowo. W Wenecji inna matka i jej córka ulegają urokowi tajemniczej kobiety, która widzi przyszłość. Trzy córki zawożą matkę do rodzinnej winnicy w Abruzzo, konfrontując się z przeszłością i podejmując próbę ocalenia czegoś – jeśli to w ogóle możliwe – z czasów, gdy kobiety musiały posłusznie podążać za mężczyznami.
Bohaterki tych opowieści mierzą się z własnym losem. Muszą zdać rachunek. Dawne wybory już nie obowiązują. Nie sposób kontynuować tego, co było. Co teraz? Odpowiedź znajdziemy w sztuce, w krajobrazie i relacjach. To one popychają nas do poszukiwania miłości, celu w życiu, prawdy o sobie – kim jesteśmy i gdzie jest nasze miejsce.
„To chwytająca za serce opowieść o bogactwie ludzkiej natury. Na każdej karcie odkrywamy prawdę o tym, że piękno zawsze ratuje nam życie, szczególnie gdy jesteśmy na granicy rozpaczy”.
— Angela Vitaliano, dziennikarka i aktywistka
„…. A wszystko to w cudownym kontekście włoskiej historii i teraźniejszości, za którą stoją niewiarygodna moc i serce włoskich kobiet.”
— Phyllis Melhado, autorka powieści Spa at Lavender Lane
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 189
OBIETNICA GIULIETTY
Prywatna taksówka wodna przysłana przez hotel podskakiwała na falach, płynąc w stronę zarośniętej liśćmi wyspy Giudecca. Zimna woda z kanału ochlapywała burty i pokład łodzi. Claudia przytuliła do siebie Chiarę, wciąż jeszcze otępiałą z powodu zmiany czasu, i rozkoszowała się mgłą. Gdy łódka zbliżała się do brzegu, Claudia czuła, że każda część jej samej rozwija się powoli jak cumy, które zarzucał kapitan. Monochromatyczna pustka wody i nieba zlała się w iście Turnerowską paletę szarości – przebłyski porannego słońca tańczyły na tafli wody, a w oddali majaczyły niewyraźne wieże palazzi, relikt minionej epoki. Ogrody, mnóstwo ogrodów i skrywanych przez nie tajemnic. Bunkry Wenecji, pomyślała nie bez złośliwości, wyjmując notes i długopis. Silnik umilkł, a łódź delikatnie zakołysała się na falach. Po chwili dwie strudzone podróżniczki usnęły.
Kilka minut później rozległ się głuchy łoskot. Dziób łodzi uderzył w nabrzeże. Matka i córka otworzyły oczy. Kapitan wyciągnął do nich rękę, ale Chiara już zdążyła wyskoczyć na brzeg. Biegła po drewnianym pomoście do porośniętego zielenią labiryntu, w którym po chwili zniknęła niczym Alicja w Krainie Czarów. Claudia podążyła za nią, po drodze mijając zeschnięte różane krzewy, które mimo to zachowały odrobinę zapachu lata, i doniczki z terakoty z brązowo-rudymi i złotymi chryzantemami.
W apartamencie czekał na nie na stole kosz z owocami, a na parapecie leżał mały podarunek opakowany w lawendową bibułkę. Prezent od hotelu Cipriani. Claudia uniosła przesuwne okno i zmarszczyła nos, bo w tym samym momencie dotarł do niej smród unoszący się nad kanałem. Dekady rozszalałej turystyki. Był czas, kiedy powietrze tutaj pachniało morzem i kamieniem, kiedy można było wsiąść w starą drewnianą łódeczkę zwaną topa, dopłynąć do zapomnianych weneckich wysp, a na miejscu wędrować wśród ruin dawnych pałaców porośniętych krzewami jeżynowymi. Kamienie pamiętały jeszcze miasto rozległe i zamożne, gotowe na rozkwit handlu. Takie idealne obrazy przetrwały jednak tylko w koloryzowanych produkcjach filmowych.
Chiara z radosnym piskiem rzuciła się na hotelowy materac i zaczęła po nim skakać. Claudię ogarnął niepokój, gdy córka za każdym razem wznosiła się nieco wyżej. Dzieci są zwinne, ale wszystko ma swoje granice.
Pora zabrać się do roboty – najpierw prysznic. Słowa. Słowa potrzebują przestrzeni, by móc stworzyć iluzję. Claudia rozebrała się i weszła do wysokiej, prostokątnej marmurowej kabiny. Wycisnęła z dozownika na dłonie trochę żelu o zapachu bzu i się namydliła. Jakie tematy i motywy mogłaby wykorzystać, na czym się oprzeć? Wenecja to muzyka, tajemnica i uwodzicielska atmosfera. Podboje Casanovy i brawura Peggy Guggenheim. Słońce i odór, gondole niczym trumny z melodią u steru. Wenecja nie jest nawet miastem w pełnym tego słowa znaczeniu. To zbiorowisko wysp unoszących się na wodzie. To kraina na wzór Narnii czy Atlantydy, oderwana od obowiązujących wszędzie indziej konstruktów społecznych. Weźmy na przykład samo biennale. Można by o nim napisać coś takiego:
Gdy już obejrzymy odważne, genialne dzieła sztuki, które z pewnością odmienią nasze spojrzenie na ludzkość, a także na kwestię moralności i odpowiedzialności społecznej, sięgamy do pokładów nieokrzesanej kreatywności i podejmujemy ryzyko, wkraczając w świat sztuki, który rządzi się zgoła odmiennymi prawami.
Claudia wciąż słyszała radosne piski Chiary. Zakręciła wodę. Być może dla rodziców Wenecja oznacza początek i koniec – początek niewinnej pasji i nieuchronną, powolną śmierć wszystkiego.
Oj, Claudia, ty to potrafisz zepsuć nastrój.
Claudia wytarła się, ubrała, i już trzymała w ramionach Chiarę. Kiedy podróżowały razem, czuły się takie wolne. Zapominały o obowiązkach, by się przytulać, wypytywać i gadać.
Obsługa hotelowa przerwała tę chwilę niewinności, przynosząc herbatę ziołową.
Liścik od Giulia. Claudia powtarzała sobie w myślach przygotowaną kwestię: Chiaro, to Giulio, twój ojciec. Giulio, to jest Chiara, twoja córka.
To był błąd. Odkopywanie historii z przeszłości tylko wprowadzi zamęt.
Na razie Chiara po prostu wyglądała przez okno, podziwiając na dole łódeczki, które zostawiały za sobą na tafli wody trójkątny ślad. Przepłynęły vaporetto, jacht i parę mniejszych prywatnych taksówek wodnych. Dziewczynka oparła łokcie na parapecie i zaczęła nucić coś pod nosem.