Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Na [Ka], autorski wybór wierszy Marcina Sendeckiego (ur. 1967), składa się ponad sto utworów laureata Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej „Silesius” za tom Przedmiar robót (2015) i Nagrody „Odry” oraz Nagrody im. Wisławy Szymborskiej za tom W (2017).
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 55
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
[
[Dla Karoliny]
No, chodź
Cienie świecą z billboardów. Po
przejściu przez tory chłopiec staje
i popędza psa. Nie spodziewaj się
cudu po rzeczowym zdjęciu. To
jest krzesło. To stół.
Dedykacja
Strumyki, piękne widoki, idziesz, śpisz pod świerkiem.
Jedne lepsze niż drugie. Nawet kropli żółci,
kiedy wystrojone, gruntownie przebrane czekają
na wszystko o miłości, a także możliwość wygrania kajaka.
Trzymać, przestać się trzymać, zaczekać, aż otworzą drzwi, i
iść, i spać we śnie, całkowitym mroku, jakby
zamokły zapałki albo skończył się gaz.
Muzeum sztandarów ruchu ludowego
żyje z pokazywania mi zniszczonych drzwi.
Ktoś widać sypnął, sygnał tkwił na linii, ale dyżurny zapalił
camela i zaraz zmarł na raka i choroby serca.
Reszta jest inwariantna,
wystawcie to sobie, z mikrofonem przy ustach
brodzę w kopnym śniegu, potem siada mi piec.
Dni kultury karpackiej
Wiedziałem: chcesz jechać w poniedziałek,
pojedź kiedy indziej. Rodzaj tabu. Taka instytucja.
Mógłbym kiedy indziej, ale na Stadionie
stoję w poniedziałek. Same cuda: pan bez nogi
przy kiosku! Pani z parasolem! Druty
sterczą. I wtedy znienacka nadjeżdża autobus.
Wiadomo, jak ważny jest sprawny autobus.
Jeśli nie zawiedzie, przyjedziemy nocą, we wtorek,
ale trzymaj kciuki za silnik i te wszystkie druty.
Znamy się z Pekaesem, awarie to już instytucja.
W pociągu można chociaż rozprostować nogi.
Nie wiadomo, czy będzie postój w Garwolinie.
Nic z tego. Za to ponad kwadrans w Rykach.
Sąsiad wysiadł, pali, ogląda autobus.
Pani pije colę. To przygnębiające: nogi
do nieba, buzia wielce szpetna. Wraca w środę,
a potem z wódką na przysięgę. Instytucja
państwa wpuści ją za druty.
Kierowca musi mieć nerwy jak druty.
Chwila nieuwagi i zamiast na dworcu w Lublinie
staniemy w kostnicy. Napiszą: co za instytucja
pozwala histerykowi prowadzić autobus?
Sprawa ucichnie nie wcześniej niż we czwartek.
W dzienniku zobaczysz moje martwe nogi.
Żyjemy. Pani siedzi korzystnie, pokazuje nogi.
Nie zasłaniaj, odsłoń! Nawet miejsca, gdzie druty
przecięły skórę. Sąsiad chce się umówić, w piątek
ma wypłatę. Mógłby z nią w Krasnymstawie
spędzić cały weekend. I natychmiast autobus
kibicuje młodym. To taka ciepła, swojska instytucja.
Już późno, trochę szarpie. Każda instytucja
dławi się w końcu sobą i wyciąga nogi.
Nawet pamięć. Nie wierzysz? Po latach, kiedy autobus
zatańczy na szrocie, odkryję w głowie przepalone druty.
Na razie jesteśmy na dworcu w Zamościu.
Na razie, będę tu w przyszłą sobotę.
Jeżeli będę. Pusta instytucja wymiany adresów. W jakiś poniedziałek
rzucę tę kartkę pod nogi. Może w Tomaszowie.
Oparty o autobus, z mokrym papierosem, będę patrzył, jak wiatr ją
ściska i niesie na druty.
Szkoci Dół
Pociągiem do Bełżca, razem
z rowerami. Dociągnęliśmy go, prosił tylko pić.
Pamiętasz wino Władysław Warneńczyk? A
lipny granat? Panie z Peweksu i ich zbiory monet?
Trochę to trwało, nim za fińskie marki
kupiłem gin i whisky, i paczkę marlboro.
Prawie to widzę. I nie ma nikogo,
kto mógłby mówić o tym w takiej kolejności.
Szpital, przetwórnia, potem Szkoci Dół.
Definitywnie przeniesione zdjęcia.
Dni są pomocne, noce użyteczne.
Spodnie w plamach, a bluzka nieładna.
Jaki niski dzień.
Sąsiedzi mają identyczny kod.
Osoby nie poddane jeszcze dezynfekcji
zapraszamy na piętro, do pokoju z oknem.
A teraz, pokrzepieni, wracamy na kort.
Oranżada
Czy to nie ciebie niesiono z Piotrusia do Amatorskiej?
Zaraz wszystko opowiem, bądź gotów na rozczarowanie.
Z Piotrusia do Amatorskiej? Długo by opowiadać,
Lecz muszę cię rozczarować, nie zdradzam cudzych sekretów.
Długo by opowiadać o tak niezwykłych wypadkach.
Nie zdradzam cudzych sekretów, imiona będą zmienione.
O nadzwyczajnych wypadkach zmyśla się jak najściślej.
Imiona będą zmienione i język wzięty na arkan.
Zmyśla się najforemniej, brodząc po ciemnej ulicy,
Lecz trzeba wziąć język na arkan, jeżeli szukasz pociechy.
Brodząc po ciemnej ulicy z Piotrusia do Amatorskiej,
Bądź gotów na rozczarowanie, jeżeli szukasz pociechy.
Inwentarz
Rybki, chomiki, papugi
zamiast kursu szybkiego czytania
z elementami NLP.
Przesłuchiwałem asystenta z zakładu anatomii
na okoliczności morderstwa. Motocyklem
wożono mnie na posiedzenia.
Pomniki przyrody miały hipnotyczną moc.
Drzewa świeciły niczym sklep spożywczy w Wetlinie.
Wtedy popłynęliśmy.
Pewien spory szyld, zsuwający się żwawo,
niknący w trawie jak małe zwierzątko.
Nie wiem, kiedy to było. Ani ja.
Powtórka
Mieliśmy mały zawał w logistyce, coś
jakby szarża lekkiej blokady spod kantyny aż do gabinetu
szefa departamentu. Do tego dezynsekcja na najwyższym piętrze. Głowy
spadały jak sławne rakiety w odpowiednie kratki nowej siatki płac. U
nas skończyło się na reprymendzie. Niektórzy poczynili korzystne zakłady.
Widziałaś, co wypłynęło dzisiaj z sekretarki? Toner i krew.
Na peryskopowej
To jest film, który nie jest filmem kina akcji.
Cielak po śniegu chodzić nie może.
Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się.
Pudli Zdrój
To nie moje miasto. Paliłem
papierosa, idę długo przez pokój,
żeby się go pozbyć.
Słychać psa, widzę
samochód na podjeździe, będziesz
mówić przez taflę użytecznych
rzeczy. Nasza fotografia
w witrynie wydawcy, choć nie ma
powodu. Jestem zdrów
jak bourbon i podnoszę
z progu kopertę
z nadrukiem.
Jeśli chcesz mnie
widzieć, wejdź i zamknij
drzwi.
Wyższe kursy
Łakocie zeżarły owies trzymany na zimę.
Kuksaniec to ten pan, który chciał nas sprzedać.
A połajanka to nieduży gryzoń. Wcale nie chce spać.