Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Samotna matka, pisarka w kryzysie, próbuje całkowicie porzucić literaturę. Kot imieniem Behemot zwabia ją jednak na ścieżkę grzechu, dekadencji i twórczego chaosu. Czy powinna wrócić do swojego rzemiosła, czy też oddać się cielesnym uciechom? Jak ma utrzymać swoją pięcioletnią córkę w rozpadającym się świecie?
Pełna humoru i gier z klasyką literatury proza Djørup zmaga się z egzystencjalnymi pytaniami dotyczącymi języka, rzeczywistości, sztuki i macierzyństwa.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 129
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Adda Djørup
Kot Bułhakowa
Przełożyła Zuzanna Zywert ArtRage
Zuzanna Zywert (ur. 1993 r.)
Filolożka duńska, absolwentka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Tłumaczka i lektorka języka duńskiego. Członkini Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury. Prywatnie miłośniczka rowerów, jogi i kuchni roślinnej. Obecnie mieszka w Kopenhadze.
jedne owady jedzą rdest inne wpadają do ognia − rzecz gustu
*
Przestałam pisać powieści w kwietniu, dokładnie w tych dniach, gdy w Kopenhadze zaczęła się wiosna. Przestałam też czytać książki i oglądać filmy. Zamiast tego robiłam wszystko, co w mojej mocy, by zajmować się wyłącznie rzeczywistością, tym, co naprawdę istnieje, sumą niezaprzeczalnych faktów. Nie mam ochoty silić się na dokładniejszą definicję rzeczywistości. Nie jestem filozofką. Wiem, że wpakowałabym się w tarapaty.
*
Był więc kwiecień i zaczęła się wiosna. Poranne światło raziło w oczy. Niebo było błękitne i krystalicznie czyste. W koronie wysokiej starej brzozy, która rosła na środku wewnętrznego podwórza, drgało jasnozielone kwiecie. Siedząc przy biurku, miałam na nią świetny widok. To właśnie do niej odzywałam się w przerwach od pracy. To jej powierzałam moje skrywane troski i tęsknoty. To jej dźwięków nasłuchiwałam uważnie, a czasem nawet z głębokim uwielbieniem.
Poza błękitnym, krystalicznie czystym niebem i drganiem jasnozielonego kwiecia nie było nic nadzwyczajnego w poranku, w którym przestałam pisać. Zaprowadziłam do przedszkola moją córkę Ellen, która właśnie skończyła pięć lat, i wróciłam do domu, żeby zabrać się do pracy. Wypiłam kawę i, jako pierwszy punkt mojej rutyny, przejrzałam przy biurku codzienną gazetę. Czytałam o topniejących lodowcach, wojnach, katastrofach naturalnych, biedzie i głodzie, oportunizmie polityków, oportunizmie wszystkich ludzi, przemocy ulicznej, przemocy rodzinnej, socjopatach na rynku pracy, tańcu marionetek wokół złotego cielca, młynach biurokracji, ogólnej głupocie, pokrzepiających czynach bohaterów codzienności oraz paski komiksowe. Pochłaniałam wszystko. Po dobrej półgodzinie jak z pieca buchały ze mnie empatia, strach, oburzenie i dobre pomysły. Czerpiąc z tej energii, mogłam pisać przez długie godziny, a praca szła jak z płatka. Moim jedynym zadaniem było uważne wsłuchanie się w głosy, które przemawiały do mnie z miejsca graniczącego z nieświadomością, oraz staranne ich spisywanie. W ten oto sposób mniej więcej co dwa lata na biurku mojego wydawcy lądowała powieść. Nie była to wielka powieść. Ani szczególnie wyrafinowana. Nie podważała norm gatunku, patriarchatu ani późnego kapitalizmu jako formy życia społecznego. Była po prostu wynikiem uczciwej, rzemieślniczej pracy, ze wstępem, rozwinięciem i zakończeniem. Ot, niedługa historia o miłości i cierpieniach, z odpowiednią dawką trywialności łączącej jedno z drugim.
Złożyłam gazetę i rzuciłam ją na stertę starej prasy. Byłam gotowa do dzisiejszej pracy. Okno zostawiłam lekko uchylone. Po podwórzu przemknął powiew wiatru. Poczułam go na sobie i usłyszałam, jak szeleści w koronie brzozy. Dobiegł mnie też nowy, nieznany głos.
April is the cruellest month, breeding
Lilacs out of the dead land, mixing
Memory and desire, stirring
Dull roots with spring rain.
Winter kept us warm, covering
Earth in forgetful snow, feeding
A little life with dried tubers.
Ziemia jałowa, powiedziałam pogodnie. A z jakiej to okazji, jeśli można spytać?
Z okazji kwietnia, oczywiście, rzekł głos, był głęboki i poufały.
Ach tak. Masz coś do dodania? Bo właśnie zabierałam się do pisania.
Jesteś tego pewna?
Tak, dlaczego miałabym nie być?
Nie jesteś tym jeszcze zmęczona?
Zmęczona? Nie. Dlaczego miałabym być zmęczona?
Ach, nawet nie wiem, od czego zacząć, powiedział głos.
Od czegoś trzeba, odparłam, po czym spojrzałam na brzozę, która kokieteryjnie wymachiwała swoimi licznymi, cienkimi gałązkami, aż zamigotało mi w oczach na jasnozielono. Drzewo kołysało się łagodnie i miarowo, gałęzie bujały się na boki, zielone skrzenie nasiliło się, a głos przemawiał do mnie w rytmie kołysania.
Zmęczona samotnością pisarki, powiedział. Zmęczona zarobkami artystki. Zmęczona rozproszonym światłem ekranu. Zmęczona codziennym wpatrywaniem się w ten sam prostokąt. Zmęczona siedzeniem, ciągłym siedzeniem. Zmęczona bólem karku i obolałymi ramionami. Zmęczona bezwartościowymi umowami wydawniczymi i kapryśnymi krytykami. A przede wszystkim zmęczona dręczącym zwątpieniem. Ach, to dręczące zwątpienie.
Jakie dręczące zwątpienie?, spytałam.
Jaki w zasadzie jest z tego pożytek?, odpowiedział pytaniem. Jaki jest pożytek ze sztuki? Czy świat przestanie się palić? A ty? Kim mogłaś zostać? Co mogłaś osiągnąć? Z twoimi zdolnościami? Z twoim wykształceniem? Z twoim uprzywilejowanym życiem? To wstyd, prawda? Ludzkość cierpi i rozrasta się nieprzerwanie, zwierzęta cierpią i wymierają, zalewa nas plastik, resztę dopowiedz sobie sama. A ty tu sobie siedzisz i piszesz…
Głos zamilkł. Wiatr za oknem się uspokoił. Brzoza stała nieruchomo, a ja milczałam. Spojrzałam w niebo nad wierzchołkiem drzewa. Nie było na nim ani jednej chmury. Nic się tam w górze nie poruszało. Przełknęłam ślinę, cała drżąca. Nie znałam odpowiedzi. Naprawdę nie znałam odpowiedzi. Wsłuchując się w ciszę wypełniającą mieszkanie, poczułam na sobie dziwnie mętny ciężar tych wszystkich godzin w moim życiu, które spędziłam na pisaniu powieści, czytaniu powieści, myśleniu o powieściach, rozmawianiu o powieściach. Odniosłam wrażenie, że stoję przed potężnym murem, nieskończenie wysokim, nieskończenie szerokim. Za nim leżało inne życie, życie bez fikcji. Życie, tak po prostu. W murze znajdował się niewielki teatralny wyłom, na tyle duży, że akurat mogłabym przyłożyć do niego oko i może coś zobaczyć. Ale co? I co, jeśli jakieś obce oko zza muru odwzajemni moje spojrzenie? Czyj byłby to wówczas wzrok? Czego by ode mnie chciał? Nie podobało mi się to hipotetyczne podglądanie, ta cicha pogróżka. W ucisku przepony wyczułam bunt, byłam gotowa do walki.
Dobrze, stwierdziłam po chwili. Przestanę pisać. Tu i teraz! Zamknęłam z impetem laptop, włożyłam go do szuflady pod biurkiem i przekręciłam klucz.
Nie było żadnego muru. Nic – ani nikt – się we mnie nie wpatrywało. Moje napięcie rozładował śmiech. Śmiałam się z ulgi. A głos mi wtórował.
*
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji
Kontakt:
Z prozy współczesnej w ArtRage do tej pory ukazały się:
Verena Kessler
Duchy z miasteczka Demmin
w tłumaczeniu Małgorzaty Gralińskiej
Victoria Kielland
Moi mężczyźni
w tłumaczeniu Karoliny Drozdowskiej
Nona Fernández
Strefa mroku
w tłumaczeniu Agaty Ostrowskiej
Aleksandra Pakieła
Oto ciało moje
Margaryta Jakowenko
Przemieszczenie
w tłumaczeniu Agaty Ostrowskiej
Charles Yu
Ucieczka z Chinatown
w tłumaczeniu Agi Zano
Andrea Abreu
Ośli brzuch
w tłumaczeniu Agaty Ostrowskiej
Linn Strømsborg
Nigdy, nigdy, nigdy
w tłumaczeniu Karoliny Drozdowskiej
Mohamed Mbougar Sarr
Bractwo
w tłumaczeniu Jacka Giszczaka
Claudia Salazar Jiménez
Krew o świcie
w tłumaczeniu Tomasza Pindla
Jessica Au
Mógłby spaść śnieg
w tłumaczeniu Agi Zano
Kjersti Anfinnsen
Chwile wieczności
w tłumaczeniu Karoliny Drozdowskiej
Jonas Eika
Po słońcu
w tłumaczeniu Macieja Bobuli
Aleksandra Tarnowska
Wniebogłos
Nick Cave
Gdy oślica ujrzała anioła
w tłumaczeniu Jerzego Łozińskiego
Tytuł oryginału: Bulgakovs kat
Redaktor inicjujący: Michał Michalski
Redaktor prowadzący: Krzysztof Cieślik
Projekt okładki: Ula Pągowska
Projekt makiety: Mimi Wasilewska
Koordynacja produkcji: Szczepan Kulpa
Redakcja: Gabriela Niemiec
Korekta: Tomasz Bocheński, Emilia Rydzewska-Smaza
Copyright © Adda Djørup, 2020
© Copyright for the Polish edition by Art Rage, 2023
© Copyright for the Polish translation by Zuzanna Zywert, 2023
Published by agreement with Copenhagen Literary Agency ApS, Copenhagen c/o Book/Lab, Warsaw
Książka wydana dzięki wsparciu Danish Arts Foundation
Wydanie pierwsze, Warszawa 2023
ISBN 978-83-67515-38-2
Wydawnictwo ArtRage
wydawnictwo.artrage.pl
Opracowanie ebooka: Katarzyna Rek