Kroniki Lenny'ego tom II Grecja - Ewa Sosnowska - ebook

Kroniki Lenny'ego tom II Grecja ebook

Ewa Sosnowska

5,0

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

W życiu Asi i Pawła nie ma miejsca na nudę. Nowe obowiązki i… kilkumiesięczny syn Alan nie przeszkadzają młodym małżonkom w realizowaniu ich licznych pasji, do których należą również podróże.

Tym razem postanawiają odwiedzić Grecję i dzięki wsparciu wielu osób mogą ruszyć w drogę dostosowaną do potrzeb najmłodszego członka ich rodziny Puszką.

Skąd wziął się pomysł na kierunek wyprawy?

Sprawdźcie sami…

Tym razem Ewa Anna Sosnowska zabierze nas w podróż do gorącej Grecji, wciągając w świetnie wykreowany przez siebie świat. Dajcie się porwać bohaterom i ich przygodom, które autorka nakreśliła z rozmachem i polotem.

EWELINA GÓROWSKA ewelina-czyta.blogspot.com

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 676

Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ewa Anna Sosnowska

Kroniki Lenny’ego

tom II

Grecja

© Ewa Anna Sosnowska

© e-bookowo

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub

odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach

masowego przekazu wymaga pisemnej zgody autorki

oraz wydawnictwa.

ISBN 978-83-964806-7-5

Korekta i redakcja: Dominika Kamyszek

www.opiekunkaslowa.pl

Zdjęcie z okładki: www.canva.com

Strona autorki:

facebook.com/EwaSosnowska.StronaAutorska

https://www.instagram.com/ewasosnowska_autorka/

kontakt: [email protected]

Wydanie drugie, poprawione i rozszerzone

Prawie wszystkie miejsca, postaci i sytuacje są w stu procentach fikcyjne. Jakakolwiek zbieżność z rzeczywistością jest zupełnie przypadkowa i (nie)zamierzona…

W „prawie” mieszczą się indywidualne prośby pierwowzorów postaci.

Od Autorki

„Grecja”, tak samo jak i „Majka”, tak właściwie nie potrzebowała zmian, ale postanowiłam dopasować tę historię do poprzednich książek.

Zarówno w pierwszym, jak i drugim wydaniu widać, że w pełni puściłam wodze wyobraźni…

Tak samo jak w „Syberii”, nie mogłam pominąć opisów miejsc akcji, ale są to bardzo luźne wariacje na temat tego, co stanowiło pierwowzór, cały czas bowiem korzystam z map, przewodników i innych pomocy technicznych tylko w celu znalezienia inspiracji.

Dotyczy to również greckiej mitologii, której w powieści jest dość dużo, ale jest to moja prywatna wersja. Nie doszukujcie się więc ewentualnych błędów, wszystkie bowiem zostały „popełnione” z pełną premedytacją…

Ogólnie rzecz ujmując:

– kalendarz jest taki sam jak w serii „Maja” i cały czas pomijam wszelkie święta ruchome. Ważne są miesiące i dni tygodnia, a reszta to pełna improwizacja;

– cały świat, w którym toczy się akcja książki, jest wyssany z palca (i to nie jednego);

– daty i fakty historyczne, geograficzne oraz parę innych drobiazgów zmodyfikowałam na potrzeby powieści. Dlatego też uparcie nie wymieniam konkretnych miast;

– Asia w co najmniej jednej sprawie jest niewyuczalna, więc musiałam to jakoś uzasadnić. O co dokładnie chodzi, tego dowiecie się z książki, a wyjaśnienie nadejdzie we właściwym momencie…

Tu wszystko zaczyna się w połowie października dwa tysiące dziesiątego roku, gdy Asia i Paweł szykują się do wyjazdu na rajd.

– Kochanie, o czym myślisz? – zagadnąłem Asię, która zamiast pakować się do wyjazdu do cioci, zastygła w bezruchu.

– Nic takiego – odezwała się po kilku sekundach. – Przypomniał mi się wieczór panieński Oli i to, jak jej się film urwał.

– Jak to urwał? – zapytałem. – Przecież ona jest w ciąży!

– Nie było alkoholu, a padła, bo urządziłyśmy jej niezły… hmm… poligon.

– Co masz na myśli? – dopytywałem.

– Poligon doświadczalny. Szczegółów ci nie zdradzę – zastrzegła. – Wystarczy, że będziesz wiedział, że jako motyw przewodni wykorzystałyśmy wątek z powieści. Konkretnie odwzorowałyśmy wieczór panieński Elżbiety. Przywieźliśmy wystarczająco dużo informacji od rodziny pierwowzorów, by móc zorganizować coś podobnego.

– Rozumiem… chyba.

– Co tu jest do rozumienia? – zdziwiła się moja żona. Westchnęła i z łobuzerskim uśmiechem pogroziła mi palcem.

– Może i nic takiego, ale czy naprawdę wtedy wieczory panieńskie były aż tak wyczerpujące? – drążyłem temat.

– Nie powiem – oznajmiła ze śmiechem. – Widocznie tak, skoro Ola chwilę po dwudziestej trzeciej położyła się na chwilę na śpiworach w indiańskiej wiosce i zasnęła jak kamień.

– To dlatego znalazłem cię w sianie – wykrztusiłem, z trudem zachowując powagę.

– Ja nie spałam – zaprotestowała. Odłożyła to, co trzymała w rękach, i władowała mi się na kolana.

– Nic takiego nie powiedziałem. Po co tam poszłaś?

– Tajemnica – wyszeptała, kradnąc całusa.

– Ja ci dam tajemnicę – zażartowałem.

– Wolałabym, byś dał mi coś innego – oznajmiła z niewinną miną.

– Co byś chciała?

– Pozwolenie na zrobienie demolki w mieszkaniu.

– Co to, to nie – zaprotestowałem stanowczo. – Wystarczy mi twojego szaleństwa w maju. Na cholerę brałaś się sama za mierzenie?

– Miałam laserową miarkę.

– Zapytam inaczej. Na cholerę nawet z tą laserową miarką pchałaś się pod sufit? I to bez mojej asekuracji – uściśliłem, zgrzytając zębami.

– Przecież nic się nie stało – broniła się cicho, wyginając usta w podkówkę.

– Można to i tak ująć… – Ta mina spowodowała, że szybko, acz niechętnie, przyznałem jej rację, choć mój protest, poza obawą o bezpieczeństwo żony, miał inne podstawy. – Ale i tak nie powinnaś się narażać – dodałem stanowczym głosem.

– Dobrze, już dobrze – poddała się z ciężkim westchnieniem. – Na papierze mogę projektować?

– Na papierze tak – przyzwoliłem. – W wolnej chwili poszukam planów, które dostałem razem z aktem notarialnym – obiecałem. – A teraz złaź. Musimy się spakować.

– Właśnie to robiłam, gdy mnie zagadałeś.

– Według twoich słów nie pakowałaś się, ale wspominałaś. Patrzyłem na ciebie przez dłuższą chwilę i nawet nie drgnęłaś.

– Czepiasz się, skarbie – prychnęła i wstała. – Otworzysz? – spytała, podając mi słoik z grzybkami w occie.

Przytaknąłem i po chwili razem z otwartym już słoikiem podałem jej widelczyk.

Spis treści

Od Autorki

Landmarks

Cover