30,00 zł
Władimir Britaniszski (ur. w 1933 r. w Leningradzie, zm. w 2015 r. w Moskwie) był rosyjskim poetą, prozaikiem, eseistą i tłumaczem – twórcą blisko związanym z polską kulturą. W jego opracowaniu ukazały się w Rosji wybory wierszy Leopolada Staffa, Jarosława Iwaszkiewicza, Włodzimierza Słobodnika, Tadeusza Różewicza, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, czy Zbigniewa Herberta; był też autorem antologii Polskije poety (Poeci polscy, 1978) i Iz sowriemiennoj polskoj poezii (Z polskiej poezji współczesnej, 1989); przetłumaczył również Zniewolony umysł (2003) Czesława Miłosza. Z kolei jego wiersze tłumaczone na język polski były przez Annę Kamieńską, Jerzego
Litwiniuka, Wiktor Woroszylskiego, Józefa Waczków, Mariana Grześczaka. Krzyk duszy – tom wierszy Britaniszskiego w wyborze i przekładzie Zbigniewa Dmitrocy – jest smutną, przejmującą i pesymistyczną podróżą po ziemi rosyjskiej, jej historii i współczesności. W jednym z najpiękniejszych wierszy pt. Brak sposobu, by usłyszeć czarnego drozda możemy przeczytać: „Skąd na tym świecie zło? – zmęczeniśmy pytaniem. / Z nas samych, z wszystkich. Zgoda, lecz skąd drozd na świecie? / Skąd wziął się drozd? To jego winniśmy ustami / pić miód. Przez całą noc. Przez całe życie. Wiecznie”.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 35
redaktor tomu
Paweł Orzeł
korekta
Marzena Dobosz
projekt okładki
Barbara Bugalska
© Copyright for the Polish edition
by Państwowy Instytut Wydawniczy, 2021
© Copyright by The Estate of Władimir Britaniszski
© Copyright for the Polish translation
by Zbigniew Dmitroca
Państwowy Instytut Wydawniczy
ul. Foksal 17, 00–372 Warszawa
tel. 22 826 02 01
e-mail: [email protected]
Księgarnia internetowa www.piw.pl
www.fb.com/panstwowyinstytutwydawniczy
Projekt typograficzny
Barbara Bugalska
ISBN 978-83-8196-260-5
Jedyny szaman, jakiego spotkałem,
szamanem nie był.
Stworzył pismo,
dał swojemu ludowi
elementarz
i szykował się, żeby dać
słownik.
Przełożył fragment Kalewali
i Pieśń o zwiastunie burzy, a także –
dla przykładu –
dwie–trzy bajki Kryłowa.
Gospodarz języka, władał nim,
jak gdyby był gospodarzem lasu:
zwierza nie gub,
drzewa nie rąb,
łono, które ciebie nosi,
kochaj.
Sporządził katalog bogów,
a rzeki i strumyki
wyszczególnił w wielkiej księdze rachunkowej.
Sam przeprowadził spis,
policzywszy
po głowach
swoje leśne stado.
Dał pismo.
Wierszy nie pisał.
Jedyny poeta, jakiego spotkałem,
poetą nie był.
Nie chciał.
A może właśnie tak trzeba?
1971
W Muzeum Tuwińskim
imienia Sześćdziesięciu Bohatyrów
znajdują się kamienie
ze starotureckimi napisami nagrobnymi.
Niektóre elementy napisów
uparcie się powtarzają:
„niebo”, „ziemia”, „nie nacieszył się”, „niestety”.
Oto przybliżony swobodny tekst, wyrażający
przeżycia człowieka
umierającego
tysiąc dwieście lub tysiąc czterysta lat temu:
„Słońcem, co na niebie, królestwem, co na
ziemi,
(junakami i prostym ludem),
córką (synem)
tabunem koni,
przyjaciółmi (zięciami, synowymi)
nie nacieszyłem się.
Niestety, przestałem odczuwać
światło i ciemność”.
Biografie Bohatyrów, ich wiek,
sytuacja rodzinna i majątkowa –
zmieniają się.
Formuła pożegnania ze światem –
jest niezmienna.
Stopień zachowania się kamieni –
różny.
Gorycz słów –
nie zwietrzała.
Kości zgniły.
Krzyk duszy – nie ucichł.
1
Miejscowy – jak to się mówi –
Aborygen,
Azjata,
strażnik wschodniej
(właściwie północno-wschodniej:
rozmowa toczyła się
w pobliżu kręgu polarnego,
ale tak czy siak strażnik)
mądrości,
człowiek, który stracił nogę
podczas drugiej wojny światowej
w samym centrum
rozjuszonej Europy,
a potem mimo to wrócił
do swojego kręgu etnicznego,
mówił mi:
„Europa
siebie nie szanuje.
Weźmy, na przykład,
bajki Kryłowa.
U was nikt ich nie czyta,
najwyżej uczniowie,
tymczasem
za każdą jego linijką się kryje
tysiącletnie doświadczenie
Europejczyków,
myśliwych, rybołówców,
hodowców bydła
i uprawiaczy roli.
Próbowałem tutaj tłumaczyć
(pokazał mi karteczki
zapisane rosyjskimi literami
w dziwnych konfiguracjach) –
rozumie pan,
w języku brakuje słów.
Rozłożył ręce
i uśmiechnął się.
2
Były Polak z byłej Galicji,
trochę kulejący
od czasu wojny domowej,
kiedy był komisarzem
w tych stronach
(rozmowa toczyła się
ze dwieście metrów
od kamiennego słupa
z niewiarygodnym napisem
„Centrum Azji”),
gdzie też utknął, oddawszy się
skrupulatnemu poznawaniu
niektórych najmniej znanych
mniejszości narodowych,
mówił mi:
„Azja
jest niewyczerpalna.
Proszę popatrzeć
(w tym czasie wyszliśmy
na podwórze muzeum,
gdzie pod wiatą
znajdowały się ogromne kamienie
dostarczone Bóg wie jakim sposobem
ze wszystkich okolicznych wzgórz) –
rozumie pan, to przecież przedstawienie
systemu słonecznego!
Na tysiąc lat przed Kopernikiem!
Skąd oni mogli?…”
Rozłożył ręce
i uśmiechnął się.
Rzeki Syberii –
niebieskie łodygi olbrzymie.
Otwarte ich ujścia –
jak kwiatów ogromne kielichy.
Me oczy w dzień ślepły
od śniegu skrzącego się w zimie,