9,99 zł
Książę Andreas dziesięć lat temu ożenił się z Arianą Sakis, jednak żona od niego odeszła. Była przekonana, że nie dorasta do roli przyszłej królowej. Teraz Andreasowi, który myślał, że Ariana nie żyje, udaje się ją odnaleźć, mimo że ukrywała się pod innym nazwiskiem. Jedzie do niej, by ją przekonać do powrotu do pałacu. Ariana ma już jednak swój pomysł na życie…
Ostatnia część miniserii.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 150
Tłumaczenie: Joanna Żywina
– Czy to jakiś spisek przeciwko mnie? – spytał, wchodząc do gabinetu, Andreas Drakos, książę koronny Drakonu. Czekali tu na niego członkowie rodziny, a na ich twarzach malowało się całe spektrum emocji: od niepokoju w oczach siostry Eleni, poprzez upór u Mii, chłodne spojrzenie Gabriela, aż po nieprzeniknioną twarz jego brata Nikandrosa.
– Nikt z nas nie zazdrości ci pozycji, popularności ani życia, Andreasie – odparł Nikandros.
Nik miał rację. Jego życie to był chaos; Rada Koronna oczekiwała, że lada dzień ogłosi imię swojej wybranki, nowej królowej Drakonu; media wciąż spekulowały na temat jego zdrowia psychicznego, częstych zniknięć, a czasem nawet preferencji seksualnych. Od dwóch lat całą energię skupiał jednak na poszukiwaniach; czuł, że jest już blisko.
Usiadł obok Mii. Zapach dziecięcej zasypki, który się wokół niej unosił, podziałał na niego kojąco.
– Jak się masz, Mio?
Bratowa wzięła go za rękę. Z trudem opanował się, żeby nie wyrwać dłoni. Kontakt fizyczny sprawiał, że czuł się niekomfortowo. W ciągu ostatnich kilku miesięcy stali się sobie dziwnie bliscy.
– Nie przyjechałeś, żeby zobaczyć bliźniaki.
– Przed chwilą wróciłem do Drakonu – uśmiechnął się Andreas.
– I tym samym gładko przeszliśmy do powodów, dla których się tutaj znaleźliśmy. Co się dzieje, Andreasie?
– Tylko po to nas tu sprowadziłeś? – spojrzał na Nika. Mia wyglądała na zmęczoną i miała podkrążone oczy. – Wyglądasz okropnie, Mio.
Uśmiechnęła się, a jej oczy pojaśniały.
– Mam dwa całkiem konkretne powody, które usprawiedliwiają mój ponury wygląd, wasza wysokość – odparła, przyglądając mu się uważnie – w przeciwieństwie do ciebie. Wyglądasz koszmarnie – powiedziała z bezpośredniością, której się po niej spodziewał. – Może Nik i Gabriel nie zechcą tego tak ująć, ale… naprawdę martwimy się o ciebie.
Andreas spojrzał na nich i zobaczył, że to prawda. Poczuł nieprzyjemny ścisk w żołądku.
– Niepotrzebnie.
– Krążą plotki, że Rada Koronna zamierza poprosić cię o ustąpienie. Nie cieszysz się popularnością. – Ton głosu Nika był zwodniczo spokojny. – Niektórzy twierdzą, że widać już u ciebie pierwsze objawy szaleństwa, odziedziczone po ojcu. Znikasz z kraju na całe dnie i nikt z twojego otoczenia nie ma pojęcia, co robisz, unikasz nawet mnie i Ellie…
– Tym się tak zamartwiacie? – spytał Andreas ze śmiechem. – Że Theos obdarzył mnie do tego wszystkiego także szaleństwem?
– Oczywiście, że nie, ale uważamy, że ostatnio zachowujesz się bardzo dziwnie. Rodzina Tharius oczekuje, że ogłosisz zaręczyny, koronacja już za dwa miesiące, a ty…
Telefon zaczął wibrować i Andreas poczuł, jak wszystkie nerwy w jego ciele się napinają. Jeszcze zanim spojrzał na ekran, wiedział, że to będzie ta wiadomość. Palce mu drżały, gdy otwierał wiadomość.
„Cel odnaleziony. Wysyłam lokalizację”.
Wstrzymał oddech i z trudem wypuścił uwięzione w piersi powietrze. Krew krążyła mu szybciej w żyłach, poczuł dreszcz oczekiwania i dzikiej satysfakcji.
– Powiedzcie Thariusom, że wszystko odwołane.
Nik i Eleni spojrzeli na niego z prawdziwym niepokojem i po raz pierwszy od miesięcy Andreas poczuł się trochę winny.
– Przepraszam, że trzymałem was w niepewności przez kilka ostatnich miesięcy. Musiałem…
– Na Boga, Andreas! – wykrzyknął Nik. – Naprawdę nie chodzi o to, że wziąłeś sobie kilka miesięcy wolnego.
– Nie po raz pierwszy – odpowiedział automatycznie. – Wyjechałem na rok, kiedy stan twojego zdrowia się poprawił. Prawie dziesięć lat temu.
Nikandros skrzywił się.
– Kiedy Theos postanowił zrobić ze mnie swoją marionetkę?
– Kilka miesięcy wcześniej.
Kiedy Andreas zagroził Theosowi, że opuści Drakon, jeśli nie da mu trochę wolnego.
– Andreasie- usłyszał drżący głos Eleni – nie możesz zostać koronowany, jeśli nie masz żony. To jedna z najstarszych tradycji księstwa Drakon, żaden członek Rady Koronnej nie pozwoli ci naruszyć tego prawa. Czy… zamierzasz zrzec się korony?
Nikandros zaklął tak siarczyście, że Andreas nie mógł powstrzymać śmiechu. Poklepał siostrę niezdarnie po dłoni.
– Niczego takiego nie planuję, Eleni. Wszystko odbędzie się zgodnie z planem.
– Do tego potrzebujesz żony – odezwał się Nik. Tylko Gabriel się nie odzywał, przyglądając mu się stalowymi oczami.
– Cokolwiek zamierzasz – Eleni była bliska łez – proszę, powiedz nam o tym. Nik i ja nie będziemy cię oceniać.
– Nie mogę ożenić się z Marią Tharius, ponieważ mam już żonę. Od dwóch lat próbuję ją odnaleźć.
„Jesteś taki jak ja, Andreasie. Pod każdym względem. W twojej krwi płynie ta sama żądza władzy. Myślisz, że dlaczego twoja żona od ciebie uciekła?”.
Te słowa prześladowały go od dwóch lat. Ale nie dbał o to; najważniejsze, że ją odnalazł.
– Masz żonę? Kim ona jest? Dlaczego nigdy… – Eleni zadrżała.
– Była podopieczną ojca. Ożeniłem się z nią podczas mojego rocznego urlopu. Wzięliśmy po kryjomu ślub cywilny.
– Pielęgniarka ojca? – Nikandros znów zaklął. Czyli kolejna osoba, z której życiem pogrywał ich ojciec.
– Nie żałuj jej, Nik, nie warto – powiedział Andreas. – Okazało się, że byli siebie warci.
– Ariana Sakis – Eleni wyrecytowała nazwisko, które dręczyło go codziennie. – Za kilka miesięcy miała skończyć osiemnaście lat.
Spojrzeli na siebie zszokowani. Andreas miał trzydzieści sześć lat i poślubił dziewczynę, która w dniu ceremonii była ledwie pełnoletnia…
– Jej rodzice… zginęli w wypadku samochodowym. Podobno matka celowo uderzyła w drzewo – powiedziała Eleni do Nika. – Ojciec był generałem i przyjaźnił się z naszym ojcem. Dużo się mówiło o tym, że znęca się nad żoną, i Theos zerwał z nim stosunki. Tylko kilka osób wiedziało, że sprawował nad nią opiekę i wysłał ją nie wiadomo dokąd.
– Wysłał ją do wioski rybackiej na wybrzeżu – wtrącił się Alekos. – Spotkała się z ojcem kilka razy i z radością przystała na wyjazd.
– Tam ją poznałeś? – spytał Nikandros.
Andreas przytaknął.
– Zażądałem, żeby ojciec dał mi rok wolności, żebym mógł się zająć swoimi sprawami, zebrać materiały do książki, którą chciałem napisać. W końcu się zgodził. Nie miał pojęcia, że tamtego lata zawędruję do tej samej wioski.
Rześkie górskie powietrze, błękitne stawy wśród wysokich drzew, mały domek na odludziu, jedna kawiarnia i dziewczyna o miedzianych włosach i ujmującym uśmiechu.
Andreas zadrżał na wspomnienie przeszłości. Te miesiące spędzone w górach razem z Arianą były najpiękniejszym okresem w jego życiu. Teraz już wiedział, że było to zbyt piękne, aby mogły trwać wiecznie.
– Skoro wzięliście ślub, jakim cudem nikt z nas jej nie poznał?
– Razem z ojcem postanowiliśmy poczekać na odpowiedni moment. Przez pierwsze trzy miesiące po ślubie mieszkała w apartamencie oddalonym o piętnaście kilometrów od pałacu.
– Szukasz jej… odkąd stan ojca zaczął się pogarszać – powiedziała Eleni. Elementy układanki zaczęły się składać w jedną całość. – Gdzie ona była przez te wszystkie lata?
– Kiedy wróciłem ze szczytu naftowego na Środkowym Wschodzie, ojciec powiedział mi, że Ariana zginęła w wypadku na łodzi. Tak naprawdę wzięła dziesięć milionów, które jej zaoferował, upozorowała własną śmierć, zniknęła i ukrywa się pod nową tożsamością.
– To straszne – Eleni się wzdrygnęła. – Jak mogła pozwolić, żebyś uwierzył w jej śmierć? Co zamierzasz zrobić? – Spojrzała na brata z niepokojem.
Wybranka musiała być bardzo bogata – ten warunek spełniała siostra Gabriela – lub dobrze urodzona. Maria Tharius wpisywała się idealnie. Ewentualnie kobieta posiadająca spore znajomości.
Ariana nie spełniała żadnego z warunków.
– Mógłbyś się z nią rozwieść – odezwał się Gabriel po raz pierwszy tego popołudnia.
– Prawo Drakonu każe odczekać osiemnaście miesięcy od chwili złożenia pozwu o rozwód – powiedziała Eleni. – Koronacja jest za dwa miesiące, więc jest już za późno.
Andreas się uśmiechnął.
– Ojciec w swoim makiawelskim umyśle założył, że skoro zostanie uznana za zmarłą, ja automatycznie zostanę wdowcem. Ale ona żyje, więc nawet gdybym chciał, nie mogę teraz poślubić Marii Tharius. Ariana zostanie kolejną królową Drakonu. – Słowa zawisły w powietrzu.
Podobało mu się, jak to zabrzmiało. Dodatkowy plus był taki, że ojciec prawdopodobnie przewróci się w grobie.
Ariana spojrzała na niewielki, piękny kościółek z białego kamienia i zadrżała.
Przeszłość nadal nie dawała jej spokoju, choć od ślubu z Andreasem Drakosem, księciem Drakonu, minęło już ponad dziesięć lat. Pobrali się w małym, zapomnianym kościółku na obrzeżach rybackiej wioski.
Nieważne, że za kilka godzin poślubi Magnusa.
Dla przyjaciół, kolegów z pracy i mieszkańców Rocky Mountains w Kolorado była Anną. Kobietą spokojną, opanowaną, która z pewnością nie ma skłonności destrukcyjnych i nie rzuci wszystkiego w imię miłości. Anna nigdy nie poddałaby się mrocznej namiętności. Anna miała poślubić miłego, wyrozumiałego mężczyznę i miała wrażenie, że za chwilę oszaleje.
Wbrew rozsądkowi i wszystkim instynktom samozachowawczym wyciągnęła telefon i włączyła wyszukiwarkę. Strona wciąż była otwarta na artykule, który czytała od miesiąca, tak jakby za którymś razem słowa w końcu nabrały innego sensu.
Książę Andreas Drakos z Drakonu ogłosił zaręczyny przed koronacją. Jego wybranką była kobieta wysoko urodzona i wykształcona, działająca charytatywnie, bogata, o idealnym pochodzeniu. Delikatna i kobieca – idealne dopełnienie jego władczej natury.
Wiedziała, że pewnego dnia Andreas poślubi inną, bardziej odpowiednią kobietę. I tak była zdziwiona, że czekał tak długo. Wiedziała, jak bardzo jest oddany krajowi.
Czy Anna naprawdę nie była już tą impulsywną i porywczą dziewczyną? Czy był jakiś inny powód, dla którego przyjęła oświadczyny Magnusa poza tym, że jej serce znów pękło odrobinę na wieść o koronacji Andreasa?
Słońce, które świeciło jasno jeszcze tego ranka, skryło się za czarnymi chmurami, idealnie korespondując z jej nastrojem. Musi jakoś to rozwiązać, zanim zrani Magnusa…
Z rozmyślań wyrwał ją odgłos silnika.
Podniosła wzrok i zamarła, modląc się jednocześnie, żeby jakimś cudem zniknąć, stopić się z szarymi, pozbawionymi liści drzewami.
Rozpoznała niewielką czarno-złotą flagę, łopoczącą na dachu luksusowego europejskiego samochodu. Znała godło złotego lwa, z którego paszczy wydobywały się płomienie. Doskonale wiedziała, kto siedzi w środku.
Nogi się pod nią ugięły. Odsunęła się od kamiennej ściany kościoła i oparła się o drzewo, żeby zachować równowagę. Instynkt kazał jej uciekać, biec, skryć się jak najdalej stąd, ale ciało odmówiło posłuszeństwa. Nawet nie drgnęła, kiedy usłyszała, jak drzwi samochodu się otwierają.
Odnalazł ją.
Dobry Boże, minęło dziesięć lat. Wiedziała, że ją odnajdzie, myślała o tym często podczas długich, bezsennych nocy.
Książę Andreas Drakos, przyszły król Drakonu.
Kruczoczarne falujące włosy opadały mu na wysokie czoło. Wysokie kości policzkowe, wydatny, ostry nos i wąskie, zaciśnięte usta. Biła od niego arogancja i pewność siebie, które uzewnętrzniały się w każdym ruchu.
Miał czarne oczy, które lśniły niczym dwa opale – nieprzeniknione, tak jakby za nimi znajdowała się pustka…
– Kalimera, Ariano.
Ich oczy się spotkały, a ona poczuła, jak zalewa ją fala uczuć, nad którymi nie potrafiła zapanować. Już raz w nich utonęła. Przycisnęła dłonie do szorstkiego pnia, próbując odzyskać jakoś panowanie nad sobą. Ubrany cały na czarno, wyglądał jak anioł ciemności, który przybył, by wymierzyć sprawiedliwość.
– Ślub to chyba nie jest najlepszy pomysł, prawda, kochanie?
Więc wiedział.
– Co… co ty tu robisz?
– Nad jeziorem Kolorado, w niewielkim miasteczku, w którym się przede mną ukrywałaś? – Andreas się nie ruszał, ani jeden mięsień na jego twarzy nie drgnął.
Nie widać było po nim żadnych emocji, równie dobrze mogli być znajomymi, którzy rozmawiają o jakichś błahych sprawach. W jego głosie można było wyczuć jedynie lekką nutkę sarkazmu.
– Czy chodzi ci o ten piękny kościółek? Chcesz znać szczegóły, czy pytasz ogólnie?
Ariana zamknęła oczy, ale na niewiele się to zdało. Wciąż czuła jego obecność, coś w jej wnętrzu zadrżało. Odetchnęła głębiej, wciągając w płuca chłodne powietrze, i otworzyła oczy. Powoli zaczynała odzyskiwać władzę nad ciałem, a wraz z nią powróciły wspomnienia i uczucie paniki.
Jak mogła zapomnieć, że im delikatniej brzmiał jego głos, tym bardziej był wściekły. Zamrugała, czując pod powiekami łzy.
– Niedługo zostanę królem i pomyślałem, że warto rozwiązać pewną sprawę. W końcu uciekłaś ode mnie bez słowa.
Poczuła ciarki przebiegające jej wzdłuż kręgosłupa.
– Wracaj do swojego ukochanego Drakonu. – Nie była w stanie zapanować nad goryczą w głosie. – Nie masz powodu do zmartwienia. Ty i ja – głos jej się załamał – to tylko nic nieznaczący epizod z przeszłości. Prasa nigdy nie wpadnie na mój trop, a ja nie zamierzam nikomu o tym opowiadać. Ariana Sakis przecież nie żyje.
Spojrzała w górę i wstrzymała oddech.
Stał tuż przed nią, odgradzając od niej cały świat. Poczuła drzewo sandałowe i ciepło jego ciała i znów powróciły wspomnienia.
– Ariana Drakos – poprawił ją. – Nie zapominaj, że należysz do mnie.
– Może w swoim cholernym pałacu jesteś królem – powiedziała gwałtownie – ale nade mną nie masz żadnej władzy. Zaraz przyjdzie Magnus, a ja…
– Twój narzeczony został wtajemniczony w całą sytuację i nie zjawi się.
Wciąż był uprzejmy i obrzydliwie opanowany. Miała ochotę zetrzeć mu ten spokojny uśmieszek z twarzy. Sama obecność Andreasa była jak skok z klifu – ekscytująca i przerażająca jednocześnie.
– Co powiedziałeś Magnusowi?
– Że może uważać sprawę między wami za skończoną.
– A więc postanowiłeś zastraszyć mojego narzeczonego i zrujnować mi życie? Jesteś takim samym manipulatorem, jak twój ojciec.
Zacisnął szczęki.
– Nie musiałem go zastraszać. Mangus sam uznał, że bigamia raczej mu nie odpowiada. Zresztą nie był zachwycony, gdy się dowiedział o twoich kłamstwach.
– Bigamia? – Miała wrażenie, że serce przestało jej bić. – Co masz na myśli?
Miała wrażenie, że obserwowanie, jak wali się jej świat, sprawia mu przyjemność. Jakby zaplanował to dawno temu i teraz napawał się sukcesem.
Złapała klapę jego płaszcza, ale nawet nie drgnął.
– O czym ty mówisz?
Uśmiechnął się lekko.
– Razem z moim ojcem przeoczyliście pewien istotny szczegół. Gdybym nie odkrył, że żyjesz, nie miałoby to znaczenia. Ale odkryłem.
– Jaki szczegół? – krzyknęła. Prawie wymazała z pamięci tych kilka dni. Działała instynktownie, paraliżował ją strach, a posłuchanie rad króla Theosa było jej największym błędem.
Chciała tylko uciec z Drakonu, zanim Andreas wróci ze zlotu naftowego. Zanim miłość do niego całkiem ją obezwładni. Była tak naiwna, że pozwoliła się wciągnąć w grę Theosa, ale Andreas jej nie uwierzy.
– Jaki szczegół, Andreasie?
Wciąż pozostawał obojętny. Przyglądał jej się bez słowa, miała wrażenie, że złapał ja w pułapkę.
– Ojciec nigdy nie pokazał mi papierów rozwodowych, które podpisałaś. Dzięki twojej rzekomej śmierci zyskał na czasie. Nie wiem, co zaplanowaliście. Zobaczyłem te dokumenty kilka miesięcy temu. Wniosek nie trafił nawet do sądu. Wciąż jesteś moją żoną.
Tytuł oryginału: His Drakon Runaway Bride
Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2017
Redaktor serii: Marzena Cieśla
Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla
© 2017 by Tara Pammi
© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2018
Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.
Harlequin i Harlequin Światowe Życie Duo są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.
HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.
Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A. Wszystkie prawa zastrzeżone.
HarperCollins Polska sp. z o.o.
02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B lokal 24-25
www.harpercollins.pl
ISBN 9788327640574
Konwersja do formatu EPUB: Legimi S.A.