Pocałunek, który zmienił wszystko (Światowe Życie) - Tara Pammi - ebook

Pocałunek, który zmienił wszystko (Światowe Życie) ebook

Tara Pammi

3,7
9,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Dla Dantego Vittoriego sensem życia jest firma, którą stworzył razem z rodziną Mattich. Po śmierci Neela Mattiego, seniora rodu, i jego syna grozi mu utrata wiodącej pozycji w zarządzie. Jest na to jeden sposób. Gdzieś w Tajlandii, zupełnie niezainteresowana rodzinnym biznesem, mieszka córka Neela – fotografka Alisha Matti. Do niej należy znaczna część udziałów, które Dante mógłby zdobyć, gdyby się z nią ożenił. Dante wie, że Alisha go nie znosi, ale ma pewien pomysł, jak ją przekonać…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 141

Oceny
3,7 (53 oceny)
14
16
18
5
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tara Pammi

Pocałunek, który zmienił wszystko

Tłumaczenie: Karol Nowosielski

HarperCollins Polska sp. z o.o. Warszawa 2020

Tytuł oryginału: Sicilian’s Bride For a Price

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2018

Redaktor serii: Marzena Cieśla

Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla

© 2018 by Tara Pammi

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2020

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A. Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25

www.harpercollins.pl

ISBN 978-83-276-5512-7

Konwersja do formatu EPUB, MOBI: Katarzyna Rek / Woblink

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Dante Vittori, siedząc w swoim biurze na czterdziestym piątym piętrze wieżowca Matta Towers w centrum Londynu, wpatrywał się w dokumenty. Przez wielkie okna wpadały promienie zachodzącego nad miastem słońca i pomieszczenie spowite było pomarańczową poświatą.

Syn jego mentora, a zarazem najlepszy przyjaciel – Vikram Matta – był oficjalnie martwy.

Poczuł ukłucie w klatce piersiowej.

Nauczył się, że uczucia takie jak smutek i żal były zupełnie bezużyteczne. Gdy miał trzynaście lat jego ojciec popełnił samobójstwo. Groziło mu dożywocie za to, że oszukał wiele osób. Po śmierci męża matka natychmiast wróciła do swojego rodowego, sycylijskiego nazwiska i zaledwie rok później poślubiła mężczyznę, którego wskazał jej ojciec. Z tego Dante również wyciągnął naukę.

Gdyby poddał się wtedy emocjom, byłoby po nim. Również ze śmiercią Vikrama zdołał się pogodzić już dawno temu.

Zlustrował raz jeszcze dokumenty, chcąc się upewnić, że niczego nie przeoczył. Był już prawie na ostatniej stronie, kiedy znieruchomiał.

„Udziały uprawniające do głosowania, należące do zmarłego”.

Na widok tego sformułowania przez plecy Dantego przebiegł dreszcz. Przypomniała mu się rozmowa, którą on i Vikram przeprowadzili z Neelem, kiedy ten dowiedział się, że zostało mu już niewiele życia.

Neel Matta założył Matta Steel jako małą fabrykę stali prawie czterdzieści lat temu. Dzięki Dantemu firma rozrosła się do ogromnych rozmiarów i zaczęła przynosić miliardowe zyski. Neel, wbrew woli swojego brata Nitina, zdecydował się oddać mu część swoich udziałów. W ten sposób właściwie włączył go do rodziny, a Matta Steel stała się dla Dantego wszystkim.

Niedługo po śmierci Neela miał miejsce tragiczny wypadek lotniczy, w którym zginął Vikram. Dante, zamiast pogrążyć się w bólu i żałobie, dynamicznie prowadził spółkę od sukcesu do sukcesu, umacniając swoją pozycję dyrektora generalnego.

Teraz do przejęcia były udziały Vikrama…

Izzy – sekretarka Dantego – weszła bez pukania do biura. Spojrzenie rudowłosej kobiety zatrzymało się przez chwilę na dokumentach i pojawił się w nim ból, lecz kiedy Dante spojrzał w jej oczy, odnalazł tam już tylko doskonały profesjonalizm. Ją również dotknęła śmierć Vikrama, ale i Izzy, i Dante byli ludźmi bardzo pragmatycznymi.

Wyciągnął się na fotelu i założył ręce za głowę.

– Coś wiesz? – zapytał.

– Podobno Nitin planuje zwołanie nadzwyczajnego zebrania rady nadzorczej z udziałem prokuratora specjalnego.

– Spodziewałem się tego – odparł.

– Zdajesz sobie sprawę, że chodzi o udziały Vicky’ego? Są do przejęcia.

– Tak, wiem – stwierdził. – Co ty o tym myślisz?

Usiadła i otworzyła notes.

– Przycisnęłam trochę Normę. On ma zamiar przedstawić zarządowi taką interpretację statutu, że udziały Vikrama – tu głos jej się lekko załamał – należą się Nitinowi. Według założeń udziały miały pozostać w rękach rodziny.

– Neel zmienił tę regułę, oddając część swoich udziałów mnie – przypomniał Dante.

Była to nagroda za zakończenie sukcesem pewnego wielkiego kontraktu. Neel przygotowywał w ten sposób Dantego na swojego następcę. Sam zamierzał się stopniowo wycofywać z interesów. Niestety, choroba serca pokrzyżowała jego plany. Zmarł w przeciągu zaledwie kilku miesięcy.

– Stwierdzi, że to efekt choroby i niedomagania Neela – oznajmiła Izzy.

Dante się uśmiechnął.

– Powtarza tę mantrę już niemal od dziesięciu lat, pomimo że posiadam pakiet kontrolny spółki.

– Poza tym „nieopatrznie” zapomina o Ali.

W uporządkowany umysł Dantego wdarł się chaos. Zbuntowana córka Neela była zawsze źródłem kłopotów. Dante nigdy nie umiał pomóc uwielbianemu przez siebie mentorowi w tej kwestii. Był to jedyny element, w którym nie mógł go wyręczyć.

– Nie zapomina – zapewnił, ponieważ wszyscy w rodzinie wiedzieli, z jaką pogardą Alisha traktowała firmę ojca.

Wstał z fotela.

– Nitin liczy na to, że Ali zrezygnuje z udziałów – powiedział. – W ten sposób przejmie udziały Vikrama.

– Możesz to podważyć?

– Mogę spróbować, ale jeżeli przekona radę nadzorczą i oni go poprą, będę miał związane ręce. Nitin zdobędzie większość. Chyba że… – Dante zamilkł. Pewien pomysł zaświtał w jego głowie. – Pokażę mu, że Matta Steel należy do mnie.

– Rozumiem, że masz już jakiś plan?

Nuta niepewności zakłuła go w piersi, ale odrzucił ją szybko. Tu nie ma miejsca na emocje – pomyślał. Była jedna rzecz, której nie mógł zignorować – zaufanie Neela. A to oznaczało, że za wszelką cenę musiał utrzymać kontrolę nad Matta Steel. Alisha odwróciła się od firmy i nie chciała mieć nic wspólnego ani z Neelem, ani z Vikramem, kiedy jeszcze żyli. Do niego samego żywiła niechęć. Nie miał zatem żadnych skrupułów, by pozbawić ją tego, czym i tak gardziła.

Musiał tylko znaleźć sposób.

– Dowiedz się, gdzie się zaszyła.

Izzy podniosła głowę. W jej zielonych oczach pojawiło się niedowierzanie.

– Ali?

– Tak. Znajdź Alishę – powiedział, ignorując niewypowiedziane pytanie malujące się na jej twarzy.

Założył marynarkę i sprawdził telefon. Miał umówioną randkę z młodziutką aktoreczką z Broadwayu, która odbywała właśnie tournée po Londynie. Nie chciał tego przegapić.

Gdy doszedł do drzwi, odwrócił się.

– Och, jeszcze jedno. Zadzwoń, proszę, do tego prywatnego detektywa. Chciałbym z nim pogadać.

– Do którego?

– Tego, który miał mieć oko na Alishę.

– I którego raportów nigdy nie czytałeś?

– To nie było konieczne. Przecież była bezpieczna, si? – stwierdził.

Nie chciał, by Izzy wiedziała, że tak naprawdę czytał każdy z tych raportów. Każdego dnia doskonale wiedział, gdzie jest Alisha. I jak się miewa. Był szczerze zaskoczony, że nie spotkało jej nic złego, kiedy podróżowała po tych wszystkich podejrzanych miejscach w ramach swojego małego hobby.

– Teraz potrzebuję o niej więcej informacji – dokończył.

– Dante…

– Niech cię to za bardzo nie zajmuje, Isabel – uciął gładko, po czym zamknął za sobą drzwi.

Izzy była jedyną stałą postacią w jego życiu, od momentu kiedy nauczył się żyć w świecie Neela, czyli od bardzo dawna. Lecz nie oznaczało to, że chciał wyjawiać jej swoje osobiste myśli. Nie traktował jej jako swojej przyjaciółki.

Dante Vittori nie angażował się w związki żadnego rodzaju.

– Ktoś chciałby cię widzieć, Ali.

Alisha Matta zignorowała głos Maka i wciąż wciskała spust migawki.

Dźwięk błysku flasha koił jej nerwy. Tych kilka chwil warte było trzech miesięcy oczekiwania.

– W prawo, spójrz w obiektyw. Nie, unieś biodro… jesteś cudowna, Kiki – zachęcała zza aparatu Alisha. Zdołała nauczyć się nieco tajskiego, ale zacinała się, co powodowało u Kiki salwy śmiechu.

Światła neonów oraz pokryta tanim różowym linoleum podłoga stanowiły doskonałe tło. Kiki zrzucała z siebie dżinsy i koszulę skutecznie, a zarazem zmysłowo jak diabli. Gibkie ciało tancerki było prawdziwą pożywką dla aparatu.

Ale nawet idealne ujęcie nie uratowało sytuacji. Wiszący nad nią Mak skutecznie ją rozproszył.

– Jeśli to John, powiedz mu, że z nami koniec – szepnęła.

– To jakiś lepszy zawodnik. Włoski dżentelmen w trzyczęściowym garniturze od Toma Forda. W ręcznie szytych mokasynach – chyba Gucci.

Ali usiadła na podłodze, trzymając bezpiecznie swój ukochany i bardzo drogi aparat fotograficzny. Wiedziała, że Mak miał świra na punkcie ciuchów i marek. I znała tylko jednego włoskiego dżentelmena, ale do niego bardziej pasowało określenie „bezwzględny”.

– Mówił, że na imię ma…

Serce Ali łomotało równie głośno, jak rytm dobiegający z ryczącego boom boxa.

– Jak?

Mak palcami ścisnął brwi.

– No wiesz, jak ten gość, który napisał o kręgach piekła…

– Dante – szepnęła miękko. Wydało jej się bardzo na miejscu, że Makowi w jednym zdaniu udało się wspomnieć o piekle i o Dantem. Protegowany jej ojca był dla niej właśnie tym.

Diabłem z piekła rodem.

„Kto z was jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień” – przypomniała sobie. Dobrze, może diabeł to lekka przesada. Nigdy mnie nie skrzywdził – oddała mu w myślach sprawiedliwość. Lecz i tak go nie cierpiała.

Ostatnim razem widzieli się, kiedy się dowiedziała o wypadku Vikrama. Zamknęła oczy, chcąc zwalczyć wspomnienie tej tragicznej nocy. Była wtedy wściekła, bezsilna i podła wobec niego. Zupełnie bez powodu.

– Nie wygląda na kogoś, kto lubi czekać – przerwał Mak jej koszmarną wycieczkę w przeszłość.

Ali podniosła się i uśmiechnęła szeroko. Poczeka – zdecydowała . Jego obecność oznaczała, że czegoś od niej chce, a ona raczej wskoczy prosto w dziewięć kręgów piekieł, niż uczyni życie Dantego łatwiejszym.

Powoli, drżącymi rękami spakowała aparat. Zaciągnęła pasek torby na ramieniu, pozbierała wszystkie swoje pozostałe akcesoria, pocałowała Kiki w policzek i wyszła tylnymi drzwiami.

Wrześniowe popołudnie ukoiło ją hałasem ulicznym i feerią apetycznych zapachów, dochodzących z przydrożnych restauracji. Obiecała sobie wcześniej pad thaia i zimną colę, kiedy tylko wróci do mieszkania. Ledwo zaczęła iść ulicą, zatrzymał się przed nią czarny mercedes z szoferem za kierownicą. Ujrzała swoje oblicze odbijające się w błyszczącej szybie i drzwi się otworzyły. Z samochodu wyszedł Dante. Świeżo wyprasowana biała koszula podkreślała jego oliwkową cerę. W swoich dopasowanych czarnych spodniach wyglądał, jakby zszedł właśnie z okładki magazynu o stylu i modzie i zupełnie przypadkowo przechadzał się po ulicy.

Spojrzał na nią i miękki uśmiech zagościł na jego pięknie rzeźbionej twarzy.

– Znów uciekamy, Alisho? – Tylko on uparł się zwracać do niej pełnym imieniem. W jego ustach zyskiwało wydźwięk reprymendy.

Myśli Ali o cudownym pad thaiu zastąpiła zimna niechęć, kiedy Dante świdrującym wzrokiem lustrował jej białą bluzkę na cieniutkich ramiączkach, zielone szorty i klapki, po czym wrócił do włosów, upiętych na czubku głowy w lekko zwichrzony kok. Patrzył na nią z lekceważeniem i taką dokładnością, że aż przeszły ją ciarki.

Ali przechyliła głowę i również się mu przyjrzała. Pozornie prowokacyjnie, ale po tak długim czasie zatęskniła za jego widokiem. Krzyki sprzedawców i uliczny rozgardiasz powoli cichły.

Prawie niezauważalny żar zagościł w jej żyłach na widok szlachetnego nosa Dantego, jego ciemnej linii szczęki pokrytej kilkudniowym zarostem i głęboko osadzonych, taksujących oczu. Linia jego ramion była niezwykle elegancka. Niedbała, swobodna arogancja wypełniała każdy ruch. Promieniował męską pewnością siebie, która obwieszczała światu jego czołową pozycję w łańcuchu pokarmowym, zarówno w sali posiedzeń rady nadzorczej, jak i poza nią.

Serce waliło w jej piersi jak oszalałe. Oblał ją rumieniec. Ich spojrzenia się spotkały i spostrzegła delikatne napięcie jego wąskich nozdrzy. Oblizała wysuszone wargi i jakimś cudem zdołała się odezwać.

– Nie mam ci nic do powiedzenia i nie chcę mieć z tobą żadnego kontaktu.

Własne słowa zadrwiły z niej szyderczo, przypominając o jej młodzieńczym zauroczeniu Dantem. Zauroczeniu, które znienawidziła, a które przeistoczyło się w coś znacznie gorszego. Wszystko, czym gardziła, jednocześnie przyciągało ją do niego.

Próbowała odejść, lecz powstrzymał ją, chwytając za nadgarstek. Chciała wyrwać się z tego uścisku, lecz nie pozwolił na to. Zacisnął usta.

– Mam dla ciebie propozycję, która może ci się spodobać.

Tak bardzo chciała zrobić coś, co rzuciłoby jego arogancję na kolana. Zaszokowało ją, jak bardzo „zapragnęła teraz krwi”.

Zawsze przekraczała granice, ale nigdy w kierunku autodestrukcji. Tylko Dante tak na nią działał. Nienawiść do niego stała się dla Ali ważniejsza od pogodzenia się z ojcem i od odbudowania więzi z Vikramen. Powiedziała sobie, że już nigdy więcej! Nie będzie już paliła mostów tylko dlatego, żeby zrobić mu na złość.

Uspokoiła się.

– Czego ode mnie chcesz?

Uniósł brew i znów zacisnął usta. Kogoś innego to przypuszczenie mogłoby dotknąć, ale wiedziała, że Dante Vittori nie ma żadnych uczuć.

– Skąd ta pewność, że czegoś od ciebie chcę?

– Jesteś tysiące mil od swojego imperium. Z tego co wiem, nie ma tu w okolicy żadnych złóż metali. No, chyba że szukasz miejsca na założenie nowej fabryki z tanią siłą roboczą, ale wtedy nie musiałbyś mnie odszukiwać.

– Zawsze wiedziałem gdzie jesteś, Alisho – odparł.

Przełknęła nerwowo.

– Jak bardzo byś nie udawała, że nic nas nie łączy, i jak daleko byś nie uciekła w pogoni za swoim małym hobby, zawsze pozostaniesz jego córką – dodał.

– Nie interesuje mnie wymienianie z tobą obelg – powiedziała lekko łamiącym się głosem. – Nie jestem już tą samą Ali.

– To bardzo dobra wiadomość dla nas, si? Będziemy mogli zjeść spokojnie kolację. Bez awantury.

– Powiedziałam: bez obelg – wyjaśniła. – Nie oznacza to, że mam ochotę przebywać w twoim towarzystwie dłużej niż pięć minut.

Uderzyła ją świadomość, że ta niechęć wynikła z niespodziewanego przypływu pożądania.

– Ach! – Dante pstryknął palcami, po czym zrobił widowiskowe przedstawienie pod tytułem „sprawdzanie godziny na zegarku”. – To znaczy, że zostało nam około trzydziestu sekund.

Złapał jej spojrzenie.

– Nie jestem twoim wrogiem i nigdy nie byłem, Alisho.

W tym momencie jej pożądanie wobec niego wzmogło się niewyobrażalnie. Nienawiść była jedyną bronią Ali przed tym zgoła innym uczuciem.

– Jedzenie to dla mnie przyjemność – odparła. – Nie sądzę, żeby to miało być główne uczucie, jeżeli spędzimy zbyt dużo czasu w swoim towarzystwie.

Przez chwilę coś rozważał.

– Mam coś, czego pragniesz – powiedział wreszcie. – Kiedy nauczysz się wreszcie kierować w życiu celem, a nie emocjami?

Aż nią zatrzęsło.

– Nie każdy jest bezdusznym draniem jak ty. – To była jej metoda na bycie uprzejmą. – Po prostu powiedz, jaka jest twoja propozycja. Teraz.

– Wiąże się z organizacją charytatywną twojej matki. Tyle mogę teraz powiedzieć. Mój szofer odbierze cię o szóstej na kolację. I ubierz się odpowiednio, Alisho. Nie będziemy jedli przy przydrożnym straganie. Nie bądź też zbyt wyzywająca, jak wtedy kiedy chciałaś zwrócić na siebie moją uwagę.

Tak bardzo pragnęła móc mu zaprzeczyć, ale nie mogła. Ich wspólna impreza – jego dwudziestych ósmych, a jej osiemnastych urodzin na zawsze utkwiła w jej pamięci.

– Arogancki, bezlitosny, manipulujący, obsesyjnie kontrolujący – tak, ale nigdy nie sądziłam, że staniesz się snobem – odgryzła się.

– Dlatego, że chcę zjeść cywilizowaną kolację w miejscu, gdzie nie będziesz rzucać we mnie różnymi przedmiotami? – odbił piłeczkę, a do Ali powróciło kolejne złe wspomnienie.

Uznała, że nastał czas, by zmienić swój obraz w jego oczach.

– Jedna kolacja. Nic więcej.

– Dlaczego aż tak cię martwi moje towarzystwo? – nie odpuszczał Dante.

Zaczerwieniła się.

– Nie martwi.

– Nie? To dlaczego unikasz swojej rodziny i nigdy nie przyjeżdżasz do Londynu? Ignorujesz swoich przyjaciół i stale przenosisz się z miejsca w miejsce, jak nomadka?

Chciała wykrzyczeć mu w twarz: „Zabrałeś mi wszystko, co powinno należeć do mnie”, jak już to kiedyś uczyniła. Ale nie byłoby to prawdą. Dante dostał tylko to, co jej ojciec chciał mu dać. To nie Dante trząsł całą rodziną, lecz Neel.

– Posiadłość i sam Londyn już od dłuższego czasu nie są moim domem.

Na twarzy Dantego znów zagościł cwaniacki uśmiech.

– To dobrze, że twoje życie nie kręci się wokół unikania mnie. A więc widzimy się wieczorem, Alisho.

I odszedł. Tak szybko, że nie zdążyła nawet zareagować na jego kolejną arogancję. Gdy wróciła do mieszkania, nie mogła się otrząsnąć. Ona i Dante nie znosili się. Zastanowiło ją, dlaczego aż tak nalegał na tę kolację. Martwiło ją jeszcze jedno: czy zdoła ją przetrwać bez poniesienia uszczerbku na własnej godności.

ROZDZIAŁ DRUGI

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

Spis treści:
OKŁADKA
KARTA TYTUŁOWA
KARTA REDAKCYJNA
ROZDZIAŁ PIERWSZY
ROZDZIAŁ DRUGI
ROZDZIAŁ TRZECI
ROZDZIAŁ CZWARTY
ROZDZIAŁ PIĄTY
ROZDZIAŁ SZÓSTY
ROZDZIAŁ SIÓDMY
ROZDZIAŁ ÓSMY