Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Różne rodzaje lęku towarzyszą wszystkim ludziom... Antoni Kępiński – wyjątkowy lekarz, humanista i filozof - potrafi z lękiem oswoić, potrafi lęk objaśnić, opisać i zaklasyfikować, a nade wszystko potrafi nasz lęk odczuć i zrozumieć. Aurę tego zrozumienia roztaczał wokół siebie jako lekarz krakowskiej Kliniki Psychiatrycznej – pozostała ona w książkach, w których udało mu się zapisać obserwacje wielu lat pracy z chorymi. Te książki pomagają wszystkim zrozumieć siebie, a tym którzy zmagają się z psychicznymi trudnościami życia codziennego: depresjami, lękami, psychozami – pokazują drogi ich opanowania.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 513
LĘK NERWICOWY
W praktyce psychiatrycznej lęk jest zagadnieniem głównym, zasadniczą składową prawie wszystkich zespołów chorobowych, często wokół lęku narastają inne objawy psychopatologiczne; zmniejszenie lub usunięcie lęku prowadzi więc do zniknięcia innych objawów, np. urojeń czy omamów (halucynacji). Być dobrym psychiatrą w praktyce oznacza umieć rozładować lęk swego pacjenta.
NIEPOKÓJ
W zaburzeniach psychicznych lęk różne przybiera postacie i różne jest jego nasilenie. Najlepiej jest znany lęk nerwicowy. Nie ma chyba człowieka, który by nie doświadczył tego rodzaju lęku, przynajmniej na krótki okres.
Różne są rodzaje lęku nerwicowego. Najpowszechniejszym jest nieokreślony niepokój: free floating anxiety. Trafnie lęk ten został określony w starożytnej księdze medycznej Żółtego Cesarza jako „podobne do choroby niespokojne napięcie”[1]. Nieokreślony niepokój nerwicowy polega bowiem na odczuciu napięcia wewnętrznego, napięcia, które odczuwa się w mięśniach, w narządach wewnętrznych i w psychice, napięcia, które w słabym nasileniu jest nawet korzystne, pobudza bowiem do aktywności, do większego wysiłku umysłowego i fizycznego, a w większym natężeniu staje się paraliżujące. Człowiek taki jest już niezdolny do myślenia, do podjęcia decyzji, czuje się rozbity, fizycznie i psychicznie obolały; jest to rzeczywiście stan podobny do choroby, jak słusznie w starożytnej księdze chińskiej określono.
Niepokój ten jest bezprzedmiotowy; nie wiemy, czego się boimy, nie wiemy, co nam dokucza, a jednak coś dokucza, chcielibyśmy wyjść z sytuacji, w której się znajdujemy, swobodnie odetchnąć, ale nie wiemy, na czym jej zło polega. Może więc zasadniczą cechą nieokreślonego niepokoju jest nieświadomość. Coś zagraża, ale nie wiadomo co. Jest w tym niepokoju oczekiwanie przyszłości; nie wiadomo, co ona przyniesie. W słabszym nasileniu niepokój taki zmusza do podjęcia akcji, do wyjścia naprzeciw czasu przyszłego. W silniejszym nasileniu człowiek nie ma już odwagi wyjść naprzód, cofa się, zamyka w czasie teraźniejszym, a czas ten wypełniony jest niepokojem. Błędne koło zamyka się; niemożność wyjścia naprzód, wydostania się z „niespokojnego” czasu, zwiększa niepokój i czyni czas ten jeszcze trudniejszym do zniesienia, paraliżując jednocześnie odwagę potrzebną do wyjścia w przyszłość.
CZAS PRZYSZŁY
Czas przyszły jest zawsze czasem nieznanym; nie wiemy, co w nim nas może spotkać, dlatego w zetknięciu z przyszłością zawsze można się doszukać komponentu lękowego. Nieokreślony niepokój jest więc lękiem nieznanego. Uświadamia on nam fakt, że aby żyć, musimy wciąż dążyć ku nieznanej przyszłości i przekształcać ją w znaną przeszłość. Ta zmiana nieznanego w znane, przyszłości w przeszłość, wymaga wysiłku i odwagi. Nie zawsze człowiekowi jej staje, czasem sam jest za słaby, a czasem sytuacja zbyt trudna. Wówczas boi się przyszłości, chce cofnąć się w przeszłość (typowa dla nerwic regresja do wcześniejszych faz rozwojowych) lub przynajmniej zatrzymać się w czasie obecnym, a to jest niemożliwe, gdyż życie polega na ekspansji w przyszłość, nie można się nawet na moment zatrzymać. Problem nieokreślonego niepokoju jest więc też problemem ewolucji, ustawicznego zdobywania przyszłości, sięgania w to, co jeszcze jest nieznane i niepewne.
Jak powiedział kiedyś profesor Roman Ingarden[2], czas może być konstruktorem, ale też destruktorem. Gdy mamy odwagę przebić się w ciemność przyszłości i rozjaśnić ją własnym planem aktywności, wówczas czas jest konstruktywny, modelujemy przyszłość, jesteśmy jej twórcami, czas taki nas cieszy, a nie przeraża, nie jest naszym wrogiem, ale przyjacielem. Natomiast gdy stajemy bezradni wobec mroku nieznanego, gdy czas przyszły nas przeraża, gdy chcemy przed nim uciec, gdy z jego ciemności wyłaniają się potwory śmierci i katastrofy, wówczas jest on czasem wrogim, czasem destrukcyjnym, który nas bezlitośnie pożera i niszczy.
Kategoria przyszłości jest zasadniczą składową wszystkich układów samosterujących, zarówno technicznych, jak biologicznych. Przyszłość w postaci określonego celu jest „wmontowana” w układ; jest to tzw. zaprogramowanie. Dzięki sprzężeniu zwrotnemu układ jest informowany o tym, jak program jest realizowany i zależnie od tych informacji plan może ulegać modyfikacjom. Zaprogramowanie jest jakby przyszłością subiektywną układu, który nigdy w pełni się nie realizuje. By zrealizować swój plan, układ musi pokonać różnego rodzaju opory otoczenia i bezładność istniejącą w samym układzie, toteż zawsze istnieje rozbieżność między tym, co zaplanowane, a tym, co wykonane. Obok więc przyszłości subiektywnej istnieje przyszłość obiektywna, więc już nie plan, ale to, co naprawdę się stanie.
Ta potencjalna, ale nie dająca się uniknąć rozbieżność między przyszłością subiektywną (planem) a przyszłością obiektywną (jego realizacją) jest źródłem stałego napięcia wewnętrznego w ustrojach żywych, napięcia, które jest cechą życia. Istnieje jakby stała walka między subiektywną a obiektywną przyszłością. Między tym, co powinno z punktu widzenia ustroju nastąpić, a tym, co rzeczywiście następuje. Jest to walka dramatyczna, gdyż wiele planów biologicznych nie zostaje zrealizowanych, wiele marnuje się w ciągu życia, a wiele ginie już u jego zarania. To wewnętrzne napięcie zmusza do czujności, do walki z otoczeniem, do trzymania się wytkniętego celu, do szukania wciąż nowych sposobów jego realizacji. W jakimś stopniu jest ono motorem ewolucji, gdy się przyjmie, że ewolucja nie jest tylko procesem biernym, ale też czynnym, procesem wymagającym zarówno indywidualnego, jak zbiorowego wysiłku ze strony istot żywych.
U człowieka źródłem niepokoju jest nie tylko rozbieżność między przyszłością subiektywną a obiektywną, lecz też to, że oba rodzaje przyszłości są nieznane. Nie znamy swej przyszłości subiektywnej (swego „zaprogramowania” lub swego charisma) i nie znamy przyszłości obiektywnej. Wtargnięcie w przyszłość zawsze nęciło człowieka i zdolności wróżbiarskie były zazwyczaj w cenie. Nieznana przyszłość, która tkwi w człowieku, i nieznana przyszłość świata, który go otacza – stwarzają atmosferę niepokoju i napięcia. Atmosfera ta jest tłem koniecznym do podjęcia wysiłku życia. Trzeba przemóc w sobie własny niepokój i wyjść na spotkanie przyszłości. Realizować siebie, nie wiedząc jednak, co właściwie się realizuje, gdyż nie zna się własnego planu, własnej przyszłości.
RACHUNEK PRAWDOPODOBIEŃSTWA
Nieokreślony niepokój jest więc przeżyciem związanym z samym faktem istnienia i występuje on u każdego człowieka, zwłaszcza w sytuacjach, w których trzeba wyjść ze zwykłych automatyzmów życiowych i szukać nowej drogi. Niepokój nerwicowy, tzn. znacznie bardziej nasilony i mocniej utrwalony, występuje zazwyczaj wtedy, gdy człowiek odczuwa rozbicie swojej przyszłości subiektywnej lub obiektywnej albo, co najczęściej się zdarza, obu razem. Nie znamy swej przyszłości subiektywnej i obiektywnej, ale pewien określony porządek w nas istniejący jakby się w nią rzutuje i dzięki temu przyszłość ta nie jest nam całkowicie obca; wchodzimy w teren częściowo nam znany, gdyż zawierający projekcję naszego własnego porządku. Nie wiemy, co nam jutro przyniesie; jest ono dla nas nieznane zarówno w swym aspekcie subiektywnym, tzn. jacy my jutro będziemy, jak obiektywnym, tzn. jaki będzie jutro świat nas otaczający. Wiemy jednak, że jutro wstaniemy rano, tak jak dzisiaj, że pójdziemy do pracy, że będziemy mieć takie właśnie, a nie inne zajęcia, wiemy, że jutro też słońce będzie świecić, że tramwaje będą chodzić, światło elektryczne, wodociągi, kanalizacja itp. będą działać, słowem, że wejdziemy w określony porządek i my sami jakiś porządek w dzień jutrzejszy wniesiemy.
Niepokój więc przed nieznanym zmniejsza się dzięki naszej wierze w określony bieg wypadków zarówno własnych, jak też świata otaczającego. Wchodzimy w przyszłość z określonym rachunkiem prawdopodobieństwa, że ona właśnie w ten, a nie inny sposób się ułoży. Ale może się zdarzyć, że rachunek nasz zawiedzie, że rano nie będziemy czuć się na siłach, by wstać z łóżka; może być awaria w komunikacji, w dostawie prądu elektrycznego, gazu, wody; może nas spotkać wypadek na ulicy i zamiast w pracy znajdziemy się na łóżku szpitalnym itp. Są to jednak wypadki o dość małym współczynniku prawdopodobieństwa; projektując przyszłość, zwykle nie bierzemy ich pod uwagę; dzięki temu przyszłość przedstawia się w sposób pewniejszy, wchodzimy w nią jak na twardy grunt, co oczywiście nieraz jest tylko złudzeniem.
[1] Pisze o tym M. D. Altschule: Roots of Modern Psychiatry, Grune and Stratton Inc., New York–London 1965.
[2] Według J. Kuryłowicza, „Znak” 1971, nr. 203, s. 660–668.