Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Historia Maryana - Pinkasa Bursteina, urodzonego w Nowym Sączu malarza, którego prace wiszą w Paryżu w Centrum Pompidou i w Museum of Modern Art w Nowym Jorku, a my w Polsce nic o nim nie wiedzieliśmy. I nie wiedzielibyśmy nadal, gdyby nie przypadek i dociekliwość Autorki i kilku zaprzyjaźnionych osób. Historia Maryana odsłania się stopniowo, tak jak ją odkrywała Ewa Andrzejewska.
"Nie czytam dużo, bo czytam bardzo powoli, ale mój osobisty ranking książek non-fiction, w których ważne dla mnie jest to JAK są pisane, wydanych w 2017 - bez książek wydawnictwa Dowody na Istnienie, wygląda tak w kolejności przypadkowej: Mikołaj Grynberg, Rejwach, Ewa Andrzejewska Maryan..."
Mariusz Szczygieł
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 111
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Annette mówiła, że w Maryanie żyli zmarli. Jego siostra, brat, mama i tata.
Zawsze wiedziała, z kim akurat rozmawia.
Bo rozmawiał z każdym z nich inaczej.
Zawsze niespokojnie.
Czasem tamci wychodzili i pojawiali się inni.
Esesmani. Kapo.
Dybuk An-skiego wystawiano przed wojną bardzo często. Teatry przyjeżdżały z nim do małych miast, takich jak Nowy Sącz.
Na Piekle też była sala teatralna, na piętrze kamienicy przy Kochanowskiego.
Rabin Satmer wskazywał wiele imion dybuka. Czy można zapomnieć o istnieniu dybuka?, pytał.
Był bardzo skromny. Chodził zawsze z gabim. Wychodząc z domu, od razu otwierał parasol. Zasłaniał się parasolem i nie patrzył na kobiety. Spuszczał oczy.
On omija własny cień, mówiono, on nawet nie spojrzy w lustro. Cały świat nosi pod parasolem. Wszystkich tam ma, zmarłych też. Rozmawia z nimi. Pewnie w nim mieszkają.
Wiedziałam, kiedy przychodzi ta choroba, mówiła Annette. Zmieniała mu twarz w maskę. Był ze swoją rodziną. A ja byłam każdym z nich.
Krzyczał do mnie: Ty brudny Żydzie! Wymiotował wojnę.
Pisał i rysował swoje życie. Kajet za kajetem. Tak kazał doktor.
Rysował, jakby był w kaftanie. W którym nigdy nie był.
Rysował, jakby się przebierał. Raz w szkielet w szmatach, raz w mundur pajaca.