Maryna. Polka na carskim tronie cz.3 Wyspa straceńców - Paulina Sarnowska - ebook
NOWOŚĆ

Maryna. Polka na carskim tronie cz.3 Wyspa straceńców ebook

Sarnowska Paulina

3,8

Opis

Żyła krótko, doświadczyła żarliwej miłości i krótkotrwałej władzy, poświęcając swój czas na walkę o odzyskanie tronu. Jej odwaga i samotność są wzruszającymi elementami tej opowieści, niemal zupełnie zapomnianej dziś w polskiej historii…

Trzecia część trylogii o tragicznych losach Maryny Mniszchówny i wojnie z Moskalami. Trwa walka o koronę carów, sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie. Garnizon polski wciąż stacjonuje na Kremlu, ale coraz trudniej przychodzi mu zapanować nad sytuacją. Rosjanie nie ustają w wysiłkach, aby odzyskać stolicę. Moskwa jest twierdzą i zarazem pułapką, bo za murami Kremla stoją nieprzeliczone w swym ogromie wojska Kuźmy Minina i kniazia Dymitra Pożarskiego, jak wilki czekające na chwilę, gdy zatopić będą mogły kły w ciele Lachów… Oblężona polska załoga zmaga się z brakiem żywności i groźbą głodu, a dodatkowo jeszcze musi stawić czoła ostrej zimie i szerzącym się chorobom. Żołnierze buntują się z powodu niewypłacenia obiecanego przez króla zaległego żołdu i braku wsparcia ze strony władcy. Zygmunt III Waza popełnia błąd po błędzie. Przy próbach dostarczenia żywności, podejmowanych przez Sapiehę i Chodkiewicza, dochodzi do krwawych starć, w których obie strony ponoszą ogromne straty. Sytuacja pogarsza się z dnia na dzień. Wciąż leje się krew i potęguje się coraz bardziej w udręczonych sercach ludzka zaciętość…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 215

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,8 (4 oceny)
1
1
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
fiolka88

Dobrze spędzony czas

Ostatnia z trylogii powieść o czasach i sytuacji w jakiej przyszło żyć Marynie Mniszchównie. W tej części nadal trwa zacięta walka o Krym, a Polscy żołnierze mocno trwają w postanowieniu utrzymania władzy. Jednak złe położenie, głód i utrata wiary w zwycięstwo skutkuje poddaniem się i oddaniem się w ręce wrogów. Na tronie zasiada pierwszy z dynastii Romanowów, car Michaił. Czas Wielkiej Smuty kończy się śmiercią małego synka Maryny, a ona sama...ginie w pożodze historycznych wydarzeń. Niewątpliwie cała trylogia będzie świetną lekcją historii dla tych,których ten temat interesuje. Osobiście, dowiedziałam się z tych powieści wiele ciekawych i właściwie nigdzie nie omawianych wydarzeń. Już mój tata wiedział o zdobyciu Smoleńska przez Żółkiewskiego i tym, że przez chwilę Rosja należała do Polski, a dla mnie była to nowość. Sama historia Maryny jest jakby tłem do historii i właściwie dopiero teraz dostajemy namiastkę większych uczuć jakimi obdarzała innych. Niewątpliwie była kobietą odwa...
00
monika910302

Nie oderwiesz się od lektury

Smutna historia o wielkim wyczynie Polski, który nigdy się nie powtórzył
00

Popularność




Redakcja

Bartosz Szpojda

Projekt okładki

Anna Slotorsz

Fotografia na okładce

© PeopleImages.com - Yuri A, Roberto Castillo / shutterstock.com Thomas Heeremans / cyfrowe.mnw.art.pl

Redakcja techniczna, skład i łamanie

Maksym Leki

Korekta

Urszula Bańcerek

Marketing

Damian Caboń

[email protected]

Wydanie I, Siemianowice Śląskie 2024

Wydawca: Wydawnictwa Videograf SA

41-100 Siemianowice Śląskie, ul. Olimpijska 12

tel. +48 600 472 609, +48 664 330 229

[email protected]

www.videograf.pl

© Wydawnictwa Videograf SA, Siemianowice Śląskie 2024

tekst © Paulina Sarnowska

ISBN 978-83-8293-234-8

Kto urodził się na władcę,

kto dokonał tego, że co dnia w jego ręku spoczywa los tysięcy,

ten zstępuje z tronu jakby do grobu.

Johann Wolfgang von Goethe

ROZDZIAŁ I

Polakom zaczął zaglądać w oczy głód

Czas płynął jak górski potok – zdawało się – szybciej i szybciej. Wbrew temu jednak, co głosił przed wiekami grecki poeta Menander, nie goił żadnych ran i nie ujawniał prawdy. Wciąż lała się krew. I potęgowała się coraz bardziej w udręczonych sercach ludzka zaciętość.

Moskwa była polska. Była twierdzą i zarazem pułapką, bo za murami Kremla i Kitajgorodu stały nieprzeliczone w swym ogromie wojska Kuźmy Minina i kniazia Dymitra Pożarskiego, jak wilki czekające na chwilę, gdy zatopić będą mogły kły w ciele Lachów.

Pogodna i jasna jesień dobiegała końca. Już mroźny wiatr szarpał się wśród drzew, drobny deszcz mżył bezustannie, zamarzając na gałęziach i zmieniając drogi w grząskie bagniska. Nadciągnął październik, zły miesiąc, pełen ciężkich wspomnień. Chwila, w której skończone są wszystkie roboty, pełne stodoły i skrzynie, a lud – zazwyczaj chciwy i drapieżny, teraz syty i beztroski – wychodził z ciepłych chat, by wspólnie uderzyć na wroga.

Chociaż pierwsze pospolite ruszenie zakończyło się niepowodzeniem (oburzeni stosowaniem przez niego zbyt surowych środków, Kozacy zabili Prokopa Lapunowa, co doprowadziło do opuszczenia powstańczych oddziałów przez szlachtę), sam ruch bynajmniej nie wygasł. Jesienią 1611 roku wybuchł ze zdwojoną siłą. Jego ośrodkiem stał się leżący przy ujściu Oki do Wołgi Niżny Nowogród, miasto bodajże najbardziej zasobne i najsilniejsze w całej Rosji, w dodatku nigdy nietknięte przez oddziały Samozwańca. Założony w 1221 roku jako gród obronny księstwa włodzimierskiego01, z czasem stał się prężnym ośrodkiem handlowo-kulturowym. Od roku 1350 był stolicą księstwa suzdalsko-niżnonowogrodzkiego, a w 1392 włączony został do państwa moskiewskiego02.

Kuźma Minin urodził się i większość życia spędził w mieście Bałachna. Później był rzeźnikiem i handlarzem mięsem w Niżnym Nowogrodzie. Kiedy ludowy ruch patriotyczny zaczął organizować oddziały ochotnicze, kupcy miejscy wybrali Minina, obdarzanego zaufaniem i szanowanego członka gildii03, aby zarządzał funduszami zebranymi przez nich na wyposażenie drugiego pospolitego ruszenia. Wkrótce Minin zaczął rozgłaszać, że we śnie ukazał mu się święty Siergiej z Radoneża i wezwał do „obudzenia śpiących”. Nowogrodzki kupiec zwrócił się wtedy jako pierwszy z apelem do ludności, ażeby wystąpiła do walki z nieprzyjacielem, nie cofając się przed żadnymi, najcięższymi nawet ofiarami. Zebrane w Niżnym Nowogrodzie i innych miastach pieniądze znacznie ułatwiły formowanie drugiego pospolitego ruszenia (tzw. wtorowo opołczenia), na którego czele stanął książę Dymitr Michajłowicz Pożarski z rodu Rurykowiczów, czczony w Rosji do dzisiaj wraz z Mininem jako bohater narodowy.

Dymitr Pożarski urodził się 17 października 1577 roku. W roku 1598 wziął udział w obradach Soboru Ziemskiego, który wyniósł na tron carski Borysa Godunowa, a równo dziesięć lat później uczestniczył w opisanej w tomie II obronie Kołomny przed wojskami Samozwańca. W tym samym roku, 1608, rozbił powstańców Iwana Bołotnikowa. Na czele powstania przeciwko okupującej Kreml polskiej załodze stanął już w marcu 1611 roku, a ostatniego dnia tego miesiąca, zaatakowany niespodziewanie przez śmiały wypad husarii pod dowództwem rotmistrza Samuela Dunikowskiego, został ciężko ranny.

Obaj, Pożarski i Minin, odznaczali się niepospolitym talentem organizacyjnym. Do wszystkich miast i powiatów rozesłano pisma wzywające do poparcia ruchu, który też nieustannie rósł w siłę, chociaż nie zawsze łatwo było przekonać ludzi do walki.

– Kto chce walczyć z Lachami, skórę na grzbiet, łapcie, zapas chleba i iść, choćby na śmierć – wołał kniaź Pożarski w czerwcu w Nowołoku. – Strzelać, rąbać, bić... I gryźć nawet, jeśli potrzeba.

– Nie chcemy – odpowiadali mu mieszkańcy.

– Bądźcie cicho! – wrzeszczał na nich Kuźma Minin. – Jak książę powiedział, tak ma być! Przyszło nieszczęście, trzeba więc zaradzić. Książę Pożarski dobrze mówi. Pokojem się nie najemy, Lachy i samozwańcy stale będą nas gnębić. Źle mówię?

– A co z carem? – rozległo się wśród tłumu.

– Sami go wybierzemy – krzyczał z zapałem Pożarski. – Wyzwolimy Moskwę i wybierzemy cara. Naszego własnego!

– Carową przecie mamy – odezwał się ktoś z tyłu.

Odpowiedział mu gromki śmiech, a ktoś inny dodał:

– Chłopy nie utrzymują się na tronie! Może baba się na coś zda?

– Kto tam gębę piłuje? – rozsierdził się Minin. – To ty, Stiepan Podkowa? Język ci wyrwę.

Kniaź Pożarski przepchnął się przez ciżbę, podchodząc do krzykacza.

– Co za carowa? – zapytał cichym głosem.

Stiepan spuścił głowę, nie śmiąc spojrzeć w oczy księciu.

– Słyszałeś o ukazie? – Pożarski położył chłopu swą ciężką dłoń na ramieniu. – Temu, kto nazywać się będzie carem, carówną albo carewiczem, grozi śmierć. Na stryczku.

– Jedź z bogiem, książę – odezwał się jakiś stary chłop. Siwe włosy ledwo zakrywały mu czubek głowy. Kilka wątłych kędziorków sterczało wokół dużych uszu. Szyję miał chudą i pomarszczoną, wąskie ramiona i w ogóle wyglądał, jakby składał się z samych kości i chrząstek. – Damy sobie radę i bez wojowania. A kimże ty jesteś, książę, że takie rzeczy nam tu mówisz?

– A wy, coście za ludzie? – rzucił pogardliwie kniaź. – Muszę stać przed wami i prosić... Albo grozić... Nie wiecie sami, co należy zrobić? Myślicie, że smutę za piecem przesiedzicie? Nie da rady! Rosja doszła do końca. Do kresu.

Ludzie stali, pospuszczawszy głowy.

– Dzwoń! – rozkazał książę stojącemu obok popowi.

Duchowny chwycił za sznur i po chwili w powietrzu rozległy się głośne, metaliczne dźwięki.

– Pierwszy dzwon, diabłom na zgon! – rzekł, splunąwszy na ziemię, wysoki chłop w baraniej czapie. – A dzwoń sobie, książę. Może i obudzisz ludziska...

***

Zebrane w ziemi niżnonowogrodzkiej główne siły drugiego opołczenia wyruszyły z początkiem 1612 roku do Kostromy, a potem do Jarosławla, gdzie Pożarski zatrzymał się na czas dłuższy, starannie przygotowując się do mającej nastąpić walki. W Jarosławlu też ukonstytuowała się rada, złożona z przedstawicieli ludzi służebnych i miast – właściwie najwyższy wówczas organ w całym państwie, ponieważ władza tych kilku bojarów moskiewskich, którzy współpracowali z dowództwem polskim, nie miała praktycznie żadnego zasięgu. Bojarzy ci byli uważani powszechnie za zdrajców, czemu dał na przykład wyraz patriarcha Hermogenes. Kiedy zażądali od niego, by rzucił na szalę swój autorytet i zabronił pospolitemu ruszeniu ataku na Moskwę, odmówił, za co został uwięziony w monasterze Czudowskim, gdzie najprawdopodobniej zamorzono go głodem.

Inna rzecz, że w tym czasie i ci, których obarcza się za to odpowiedzialnością, sami z głodu konali... Wielu historyków, między innymi Andrzej Andrusiewicz, zaprzecza, jakoby polska załoga Kremla świadomie pozbawiła Hermogenesa żywności, twierdząc, że karmiony chlebem i wodą patriarcha demonstracyjnie odmawiał przyjmowania nawet tych posiłków, co stało się kanwą stworzenia legendy. Poza tym, patriarchę uwięzili moskiewscy bojarzy, z Sałtykowem na czele. W 1913 roku Rosyjska Cerkiew Prawosławna uznała Hermogenesa za świętego i męczennika za wiarę. Jego relikwie znajdują się na Kremlu, w Soborze Uspieńskim04.

4 października 1611 roku przybył pod Moskwę Jan Karol Chodkiewicz ze swą niewielką armią i zachęcił głodującą załogę Kremla do wytrwania przynajmniej do jesieni, wtedy bowiem spodziewano się przedsięwzięcia wyprawy z udziałem królewicza Władysława. Jak zauważył przy okazji Maskiewicz: „(...) ze Smoleńska ledwo nie większą część wziął, niźli co z nim przyszło inflanckiego z Litwy”. Hetman przywiódł ze sobą dwanaście chorągwi jazdy oraz dwie piechoty swojego pułku, a także pułk liczący jedenaście chorągwi jazdy, wydzielony z garnizonu smoleńskiego. W sumie około dwa i pół tysiąca ludzi.

Mówiąc delikatnie, nie była to oszałamiająca siła, zważywszy ma postawione przed nim zadania. Dysponując tak skromnymi środkami, nie miał szans na zdjęcie blokady Kremla i Kitajgrodu. Licząc na współdziałanie resztek wojsk Jana Piotra Sapiehy, mógł jedynie spróbować ją osłabić. Przyjęto go tam jednak z otwartymi ramionami, tym bardziej że sytuacja polskiej załogi na Kremlu stawała się z dnia na dzień coraz bardziej dramatyczna.

Chorągwie wysłane przez Budziłę na Kreml dostały się tam przez południowo-zachodni odcinek murów Białegogrodu, stykających się w tym miejscu z murami kremlowskimi, co pokazuje, jak ważną rolę odgrywała ta pozycja w systemie obrony moskiewskiego garnizonu. Szturm „pospolitaków” został więc odparty, jednak spora część Kitajgrodu stanęła w ogniu. Przewaga drewnianej zabudowy, wąskie ulice i brak odpowiedniej ilości rąk do gaszenia ognia przyczyniły się do ogromnych zniszczeń. „Oprócz wielu drogocennych przedmiotów, zgorzały także i będące tamże zapasy paszy i żywności, co oczywiście niemałą było klęską dla oblężonych”. Przede wszystkim zaś groziło klęską głodu...

Mimo wszystko Gosiewski i Zborowski podjęli decyzję, aby nie opuszczać kitajgrodzkich umocnień. Dokonali tylko niewielkiego przemieszczenia inwentarza i zapasów poszczególnych chorągwi.

Nazajutrz po przybyciu pod stolicę, Chodkiewicz sforsował rzekę i zaatakował obozujące w Skorodomie oddziały moskiewskie. Razem z nim wyruszyło też wojsko Sapiehy. Na obwarowany obóz hetman nie mógł uderzyć, ponieważ dysponował w tym momencie samą tylko konnicą. Jazda zaś, „choć miała z to serca i ochoty, przez przekop i parkan nic sprawić”, a nawet „między pieczyska miasta zgorzałego rozpościerać się nie mogła”. Nie tylko zresztą brak piechoty uniemożliwiał Chodkiewiczowi podjęcie odpowiednich działań wojskowych. Jak podaje Maskiewicz, „wojsko, które hetman zastał w Kremlu i pod Moskwą, dziwnie znędznione było i chociaż niemal wyłącznie składało się z jazdy, tak dalece zeszło na koniech, iż roty, które były w zamkach, prawie zupełnie je postradały, a z Sapieżyńców zaledwie trzecia część je zachowała”.

Jeszcze większym problemem był zupełny brak dyscypliny w tej pozostawionej na obczyźnie „armii oberwańców”. Pozostawiony przez Żółkiewskiego na Kremlu jako dowódca polskiego kontyngentu hetman polny Aleksander Gosiewski wprawdzie początkowo bardzo surowo karał winnych jej naruszania, z czasem jednak, coraz bardziej zniechęcony, nie chciał ich sądzić. W rezultacie więc zraził sobie żołnierzy tą surową – być może nawet zbyt surową – dyscypliną, którą starał się im narzucić. Jedyną metodą na szybkie i godziwe opłacenie wojska było wykorzystanie zasobów carskiego skarbca. Jak już wcześniej wspomniano, rozmowy na ten temat toczyły się jeszcze podczas trwania sejmu w Warszawie, ale bojarzy wprawdzie obiecywali pomoc finansową, tyle że obietnic swych nie mieli najmniejszego zamiaru dotrzymać.

Tak więc pierwsza próba przedarcia się do oblężonych, od strony południowej, od Zamoskworieczia, zakończyła się niepowodzeniem. Niezrażony tym Chodkiewicz „obozem swym położył się u Krasnego Sioła, a wojsko pana Sapieżyne u Kukucim tuż pod taborami moskiewskimi”. Przyjęta przez hetmana taktyka była prosta: nie da się wyprzeć wroga ze Skorodomu, to trzeba go zmusić, aby sam to miejsce opuścił. Dlatego właśnie rozłożył się pod Krasnym Siołem, blokując drogi wychodzące z Moskwy na południe, skąd do oddziałów pospolitego ruszenia przychodziły posiłki i prowiant. Była to dokładnie taka sama taktyka, jaką nieprzyjaciel stosował wobec moskiewskiego garnizonu – próba zablokowania blokujących, coś w rodzaju podwójnego Nelsona.

Pod koniec 1611 roku oblężonym w Moskwie Polakom zaczął zaglądać w oczy głód. „Najbardziej konie nas trapiły – pisał Maskiewicz – bo zboża wór był droższy niż wór pieprzu. Do tego trawy za obozem nieprzyjacielskim zasięgać musieliśmy, kędyśmy wielką szkodę w czeladzi ponosili”.

01 Księstwo włodzimierskie – księstwo ruskie powstałe w 1154 roku z podziału księstwa wołyńskiego. Drugim powstałym wtedy księstwem było księstwo łuckie.

02 W 1932 roku miasto zostało nazwane Gorki, dla uczczenia powrotu z Włoch do Moskwy na zaproszenie Józefa Stalina pisarza Maksyma Gorkiego. Tradycyjną nazwę przywrócono w roku 1990.

03 Gildia (niem. Gilde – związek, także konfraternia, czyli współbractwo) – powstałe w średniowiecznej Europie stowarzyszenie o charakterze obronnym, religijnym lub towarzyskim. W XI wieku kupiectwo stało się najbogatszą warstwą miejskiej społeczności. Wobec dużego zagrożenia, jakie stanowiły na drogach bandy rabusiów, kupcy organizowali się w gildie, wspólnie ponosząc koszty organizowania podróży i gromadzenia towarów, dzięki czemu rozkładało się ryzyko związane z handlem.

04 W maju 2013 roku patriarcha moskiewski i całej Rusi, Cyryl, poświęcił w Moskwie pomnik świętego Hermogena, jednego ze swoich poprzedników, kreowanego przez oficjalną propagandę na inicjatora „zbrojnego oporu przeciwko polskiej interwencji w 1612 roku”. Wykonany z brązu monument stanął w parku Aleksandrowskim przed murami Kremla, nieopodal Grobu Nieznanego Żołnierza. Odsłonięto go w setną rocznicę kanonizacji prawosławnego duchownego. Podczas odsłonięcia pomnika patriarcha Cyryl wyraził nadzieję, że „umocni on w sercach obywateli miłość do ojczyzny, wiarę prawosławną i dążenie do uczynienia wszystkiego, co możliwe, dla rozwoju kraju”. Z kolei szef administracji prezydenta Federacji Rosyjskiej, Siergiej Iwanow, odczytał posłanie od prezydenta Władimira Putina, w którym ten określił Hermogenesa jako „jedną z najwybitniejszych i najjaśniejszych postaci w historii Rosji”, która „własnym przykładem, odwagą i wytrwałością natchnęła naród do wielkiego czynu”.