Mordercze ballady - Marta Podgórnik - ebook + książka

Mordercze ballady ebook

Marta Podgórnik

4,0

Opis

22 piosenki i wiersze oraz jedna proza – wszystkiego akurat tyle, by powstał elektryzujący „album” muzyczno-poetycki autorki, która od dłuższego czasu rozwijała w swej twórczości balladowy żywioł. Frazy tomu osaczają czytelnika melodyjnym rytmem i kojącymi aluzjami, by znienacka wykonać idealne mordercze pchnięcie. Znajdziemy tutaj miłość, zdradę, używki i dancingi, słodkie upojenia i gorzkie doświadczenia, a przede wszystkim śmierć, różne jej fortele i zapowiedzi. Można tej płyty słuchać w kółko – poezja Podgórnik jest nie do zdarcia! 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 16

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




zakupiono w sklepie:

Sklep Testowy

identyfikator transakcji:

1634877667879039

e-mail nabywcy:

[email protected]

znak wodny:

Gdy na początku jest słowo, niech stanie się cisza

Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest. Miej odwagę patrzeć

na mnie z salomonowych wzgórz, znad partyjek

tryktraka. Między transmisjami huraganów, powodzi

i relacją live z trzystu i siedmiu plag

globalnej półkultury. Znad zagład wszechświata.

Pozwól mi rzewnie płakać przy słabych serialach i w

przerwach reklamowych między serialami i w

damskich przebieralniach i w kiblach na stacjach

benzynowych stawianych hojnie przez mojego ojca.

Nie pozwól mi spać w pociągach i się włóczyć

po manifestacjach, wiecach i ceremoniach, których

większość obojgu nam jakoś urąga.

Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest, miej w opiece koty

i psy ze schroniska. I nigdy więcej nie pozwól mu dzwonić.

Albo spraw, żebym więcej nie słyszała dzwonka.

Gdy na początku jest słowo, niech stanie się cisza.

Mój wiersz

Na nazwisko mam Podgórnik, nazywają mnie Marteczką

Rodzice, a koledzy mówią: Marti. Kochankowie czasem:

Martuś, może dałabym im dziecko, gdyby nie to, że są

Dla mnie dawno martwi.

Gdy się czyn popełni wredny, żaden glejt już niepotrzebny

Żaden ślubu akt

Żaden zgonu akt

Gdy się czyn popełni podły, pomagają tylko modły.

Urodziłam się w Sosnowcu, ale z serca jestem śląska

Rodzice w śląskiej chrzcili mnie katedrze.

Szkół wysokich nie kończyłam, ale pilnie się uczyłam

I na zabójstwach znam się całkiem biegle.

Mówią mi, że się puszczałam, ale ja po prostu spałam

W nie zawsze swoich hotelowych łóżkach.

No rzucajcie kamieniami w mój kurhanik z marzeniami

Którego bez wezwania nie opuszczam.

Prawdą jest, że raz zabiłam, we krwi dłonie umoczyłam

Lecz tu na ziemi uszło mi to płazem.

Do wszystkiego się przyznałam, przez sekundę żałowałam

I