Myśli nowoczesnego Polaka - Roman Dmowski - ebook

Myśli nowoczesnego Polaka ebook

Roman Dmowski

4,8

Opis

Myśli nowoczesnego Polaka są arcydziełem polskiej myśli politycznej. To najważniejsze z dzieł politycznych Dmowskiego oprócz pogłębionej oceny sytuacji politycznej Polski oraz charakteru narodowego Polaków zawiera podstawową wykładnię zasad, jakimi powinien kierować się ruch narodowy i cały naród w dążeniu do odzyskania i zachowania państwowej suwerenności i tożsamości narodowej. 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 237

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,8 (10 ocen)
8
2
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
miruko

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam każdemu.
30
sloxo

Nie oderwiesz się od lektury

Czytaj, bo warto
20

Popularność




SŁOWO

WSTĘPNE

Mimo upływu ponad stu lat od daty pierwszego pełnego wydania „Myśli nowoczesnego Polaka”[*] to najważniejsze dzieło Romana Dmowskiego po dziś dzień nie przestaje zadziwiać swoich czytelników niezwykłą wręcz aktualnością swego przesłania. Każdy, komu dane było trzymać w ręku niniejszą książką, nawet jeśli pozostaje biegunowo odległy od poglądów politycznych głoszonych przez autora, nisko pochylić musi głowę przed jego przenikliwością i celnością wyciąganych wniosków, sądów i ocen. Bez cienia przesady stwierdzić można, iż praca Dmowskiego jest dziełem na wskroś przełomowym, daleko wyprzedzającym ciasne schematy myślenia ówczesnego społeczeństwa polskiego, ograniczone ramami trzech rozbiorów. Dmowski wnosi do refleksji politycznej Polaków przełomu XIX i XX wieku nie tylko realizm i chłodną ocenę ówczesnej sytuacji społeczno-politycznej, ale i swoisty idealizm, wypływający z młodzieńczej siły woli, który czynem pragnie wyrwać z apatii i letargu, bierny i zrezygnowany po klęskach dwóch wielkich powstań naród. Z czasem to właśnie te wartości legną u podstaw nowoczesnego ruchu politycznego, który nie tylko walnie przyczyni się do odzyskania przez Polskę niepodległości, ale w odrodzonej już Rzeczypospolitej zdobędzie prawdziwy rząd dusz wśród licznych rzesz Polaków, od ziemian i inteligencji aż po robotników i chłopów. Same zaś myśli staną się prawdziwą „ideową pochodnią”, wskazującą główne kierunki pracy i walki dla wszystkich tych, dla których pojęcie dobra Ojczyzny nie będzie jedynie pustym abstrakcyjnym frazesem.

Jedną z przewodnich myśli Dmowskiego, jaką autor szczególnie mocno artykułuje na łamach swojej książki jest zagadnienie „wszechpolskości” sformułowane w opozycji do klasowych teorii ideologii socjalistycznej, wybujałego indywidualizmu lansowanego przez liberalnych demokratów oraz krótkowzrocznego lojalizmu ugodowców. Dmowski stawia rewolucyjną jak na ówczesne czasy tezę, iż naród polski jest jeden bez względu na klasowe podziały, czy państwową przynależność. Wysuwa również hasło niezbędnej przebudowy polskiego charakteru narodowego, uwolnienia go od wszystkich tych przyzwyczajeń i nawyków, które w przeszłości przyczyniły się walnie do upadku Rzeczypospolitej. Ze szczególną pasją krytykuje polską bierność, przeciwstawiając jej potrzebę podjęcia czynu, aktywnego zaangażowania w sprawy narodu, zwracając się w tym względzie przede wszystkim ku tym warstwom, które dotychczas były wyłączone z czynnego życia politycznego, a więc ku mieszczaństwu, a także warstwie chłopskiej i robotniczej.

Czytając „Myśli” nie sposób wręcz oprzeć się wrażeniu, iż wszystkie najważniejsze wnioski wysnute przez Dmowskiego nie straciły absolutnie nic ze swej aktualności, niektóre zaś wręcz porażają swoją uniwersalnością i dalekowzrocznością. Czym zatem można wytłumaczyć ów niezwykły fenomen? Jak po tak wielu latach wyjaśnić ich nośność i popularność? Wydaje się, iż na tak postawione pytanie odpowiedzi udziela sam autor na kartach swojej pracy, kiedy pisze: „Jestem Polakiem – więc całą rozległą stroną swego ducha żyję życiem Polski, Jej uczuciami i myślami, Jej potrzebami, dążeniami i aspiracjami. Im więcej nim jestem tym mniej z jej życia jest mi obce i tym silniej chcę, żeby to, co w mym przekonaniu uważam za najwyższy wyraz życia stało się własnością całego narodu (...) Jestem Polakiem – więc mam obowiązki polskie: są one tym większe i tym silniej się do nich poczuwam, im wyższy przedstawiam typ człowieka.. Bo im szersza strona mego ducha żyje życiem zbiorowym narodu, tym jest mi ono droższe, tym większą ma ono dla mnie cenę i tym silniejszą czuję potrzebę dbania o jego całość i rozwój”. To właśnie to dogłębne wniknięcie w życie wewnętrzne narodu pozwoliło Dmowskiemu na stworzenie dzieła tak uniwersalnego, iż śmiało można by je określić mianem „historii Polski przeszłej, teraźniejszej i przyszłej”, historii napisanej bez patetycznego nadęcia i płytkiego rzewnego sentymentalizmu. Na łamach swej pracy Dmowski „chłoszcze” więc bez litości wszystkie wady Polaków, które czynią z nich naród mały i zniewieściały, ale potrafi jednocześnie z polskiej duszy i tradycji wydobyć wszystko to, co może naród na powrót uczynić wielkim. Można zatem na „Myśli” spojrzeć jak na specyficzny podręcznik „narodowej pedagogiki”, wskazujący Polakom wzory wychowawcze, które pozwolą im bez kompleksów podążać przez przestrzeń dziejów. Z tego właśnie względu dzieło Dmowskiego nabiera nowego aktualnego wymiaru właśnie dziś, gdy narodowi polskiemu na powrót próbuje się odebrać jego tożsamość, zohydzić jego tradycje i historię, zastępując je miałką „papką” kosmopolityzmu, postępu i nowoczesności. Niech więc w obliczu wszystkich tych zagrożeń pokrzepieniem będą słowa samego autora: „Wstępujemy bodaj w czasy bardzo niespokojne i zmienne, w których nie wolno nam zginąć, ale z których przeciwnie winniśmy wyjść zwycięsko. Nasza nawa narodowa zmuszona będzie żeglować po burzliwych morzach – musimy tedy opatrzyć jej wiązania, dać jej ster pewny i w silną dłoń go ująć. Musimy stworzyć rząd w narodzie i zdobyć dla niego ogólny posłuch. Rząd ten powstać może tylko przez zaszeregowanie szczerze i silnie narodowych żywiołów wszystkich warstw społecznych”.

dr Jacek Misztal

[*] „Myśli nowoczesnego Polaka” ukazywały się w częściach w roku 1902 na łamach „Przeglądu Wszechpolskiego”. Pierwsze książkowe wydanie ukazało się 6 maja 1903 we Florencji, w nakładzie zaledwie tysiąca egzemplarzy

WSTĘP TADEUSZA BIELECKIEGO

DO WYDANIA LONDYŃSKIEGO Z 1953 ROKU

„Myśli nowoczesnego Polaka” Romana Dmowskiego nie są traktatem politycznym, choć szereg rozdziałów mógłby się śmiało znaleźć w najpoważniejszym dziele naukowym i być jego ozdobą. Nie są też dyktowaną taktycznymi względami broszurą polityczną, choć pisane z ogniem i temperamentem mogą porwać i przekonać najzawziętszego sceptyka i niedowiarka.

„Myśli”, jak to stwierdza sam autor, są „wyznaniem wiary osobistej”, „rodzajem spowiedzi”. Stąd styl „Myśli nowoczesnego Polaka” żywy, wartki, obrazowy. Raz rozumowanie Dmowskiego, logiczne, zwarte, toczy się powoli, równo, jak rozlana głęboka rzeka, to znów gdzie indziej porywa jak górski potok. Znajdujemy w „Myślach” i zapał romantyka i wiedzę oraz poczucie rzeczywistości trzeźwego realisty-przyrodnika i kunszt pisarski artysty.

Opatrywać „wyznanie wiary” suchymi glossami uznałem za niewskazane. Dawać komentarze do „spowiedzi” autora za – niepotrzebne. Niech Dmowski sam, bezpośrednio przemawia do czytelnika, niech uroku jego „Myśli” nie rozbijają scholastyczne dociekania i zestawienia.

Jest to tym bardziej niepotrzebne, że Dmowski pisze jasno, formułuje swoje sądy wyraźnie, prosto, „częstokroć w sposób bardzo ostry”, co bywało powodem nieporozumień, prawdy pod korcem nie ukrywa, ale ją szczerze i nieraz bezlitośnie wypowiada.

Postanowiłem zatem zamiast „uczonych” komentarzy napisać po prostu słowo wstępne, które miałoby za zadanie wprowadzić czytelnika w świat idei Dmowskiego. Ani mniej, ani więcej tylko słowo wstępne...

„Myśli nowoczesnego Polaka” zostały napisane przed z górą 60 laty. Mimo to – nietknięte jakby zębem czasu – ukazały się ponownie w postaci siódmego z rzędu wydania. Wydanie szóste pojawiło się w czterdzieści lat od wydania pierwszego, w czasie ostatniej wojny światowej, a wydanie czwarte w trzydzieści lat jeszcze za życia Dmowskiego. W przedmowie do wydania czwartego stwierdza autor – z pewnym zdziwieniem – iż „pomimo że posiadamy własne państwo, w tej książce sprzed lat trzydziestu, z czasów beznadziejnej, jak się wielu ludziom zdawało, niewoli, przeczytałem liczne stronice dziś żywe, nie tylko z zakresu idei ogólnych, ale i stosunków praktycznych”. Stąd niezmienione „Myśli” poszły w świat i były szeroko czytane zwłaszcza przez młode pokolenie, wychowane w polskiej szkole, w niepodległym państwie.

Jeżeli dla nas w okresie niepodległości „Myśli” stanowiły rodzaj katechizmu wiary narodowej, to o ileż bliższe muszą być dla obecnego młodego pokolenia, które znów zostało pozbawione wolności i walczyć musi o niezależność i odrębność duszy polskiej. Bliższe i zrozumialsze.

Nie zapominajmy bowiem, że idee, głoszone przez Dmowskiego na przełomie XIX i XX stulecia, były czymś zupełnie nowym, musiały poprzez ciężką walkę torować sobie drogę w społeczeństwie polskim. Były to bowiem początki, narodziny nowoczesnego ruchu narodowego. Dziś – w kraju zwłaszcza, gdzie dwie kolejne okupacje: hitlerowska i sowiecka proces unarodowienia polskiego społeczeństwa znakomicie przyśpieszyły i proces ten objął wszystkie warstwy narodu, przede wszystkim wieś i wyrosłe w czasie drugiej wojny światowej nowe, dynamiczne żywioły handlowo-przemysłowe i rzemieślnicze – dzieło Dmowskiego nabiera szczególnej aktualności i znaczenia. Dziś – bardziej aniżeli dla pokolenia z pierwszych lat XX wieku – „Myśli nowoczesnego Polaka” winny być zrozumiałe i przyjmowane za swoje.

Bez przesady można przyjąć, że „Myśli” nie przestały być, jakby powiedział Mickiewicz, „prawdą żywą” i że, co więcej, nabrały nowych rumieńców. Nie tylko bowiem dla nas Polaków idee narodowe są „prawdą żywą”, ale zaczynają one zdobywać prawo obywatelstwa w całym świecie, na wszystkich kontynentach. Prawda, są one wyrażane w różny sposób, zależnie od stopnia kultury i dojrzałości politycznej danego ludu, ale jest rzeczą bezsporną dla każdego, kto chce patrzeć, że idzie przez świat powiew nowego patriotyzmu, wola samodzielnego kształtowania swych losów, niechęć nieraz przechodząca w nienawiść do obcego panowania, do obcych wpływów. Wzrost poczucia narodowego oraz tęsknota do niezależnego bytu obejmuje dziś nie tylko stary ląd, ale na kształt ognia szerzyć się zaczynają wśród ludów azjatyckich, afrykańskich i południowoamerykańskich. Weszliśmy w okres prawdziwej wiosny narodów.

Oczywiście prąd ten nieraz wyraża się w sposób dziki, nieokiełznany, nieraz ułatwia nieświadomie działanie sowieckiej polityki, która go zręcznie usiłuje pod swoje żagle zagarnąć, niemniej rzeczywiście istnieje, jest potężny i dynamiczny. Cechuje go to, co nazwałbym prymitywnym nacjonalizmem, który dopiero z biegiem lat pogłębi się i wykształci, bądź zbliżając się do polskiego charakteru idei narodowej, bądź wyrodniejąc w skrajny, niemieckiego typu nacjonalizm. Tak czy inaczej mamy obecnie w świecie do czynienia nie ze zmierzchem ruchów narodowych, jak tego by chcieli niektórzy powojenni obserwatorzy, ale z odrodzeniem i poszerzeniem idei narodowej.

Fala myślenia w tym kierunku nie ominęła też i Stanów Zjednoczonych. Młody, energiczny naród amerykański jest w okresie formowania swego oblicza ideowego. Nurtuje w nim silny, choć nie zawsze uświadomiony ruch narodowy. Wyraża się on i w myśli i w działaniu. Orientowanie polityki amerykańskiej wedle kryteriów interesu narodowego przez obydwa główne obozy, i republikański i demokratyczny, dyskusje na temat fałszywego i prawdziwego patriotyzmu są tego obok wielu innych wymownym dowodem.

Niewątpliwie żyjemy w erze pełnego rozwoju tzw. nacjonalizmu. Idea narodu, jak ją sformułował Dmowski, jako najpełniejszej i najdoskonalszej formy bytu społeczno-politycznego tryumfuje dziś i jest „prawdą żywą”.

Nie wyczerpuje ona jednak całej treści współczesnego życia międzynarodowego. Wobec stałego postępu techniki, nowych odkryć i przemian, jakie zaszły w świecie, czyniąc go łatwo i szybko dostępnym wszędzie, trzeba spróbować rozwiązać nowe zagadnienia, jakie się nasuwają: stosunków między narodami, tak jak Dmowski ustalił stosunek jednostki do narodu. Żyjemy bowiem nie tylko w okresie prądów różniczkujących ale i całkujących: obok procesu emancypacji ludów podbitych bądź uzależnionych od obcych i tworzenia odrębnych organizmów narodowopaństwowych, mamy tendencję do łączenia państw w coraz to większe zgrupowania. Nie sądzę, aby formą tych połączeń miała być federacja. Trzeba starać się stworzyć formy współżycia międzynarodowego, które by szanowały urobione wiekami odrębności narodowe i zarazem pozwalały na bliskie współdziałanie państw, posiadających wspólne interesy polityczne, gospodarcze i wojskowe. Droga do ludzkości prowadzi poprzez samodzielne narody, a nie przez próby – daremne zresztą – niszczenia ich suwerenności.

Życie naszego pokolenia stanęło, jak się zdaje, pod znakiem syntezy dwu prądów: z jednej strony dążności do niezależnego bytu, urządzania swego życia przez narody wedle ich woli, a z drugiej – konieczności współdziałania między narodami i tworzenia większych zespołów. Musimy wysilić myśl naszą, ażeby obmyślić nowe koncepcje związków międzypaństwowych, które by obydwa te nurty uwzględniały. Podkreślam nowe koncepcje, ślepe bowiem naśladownictwo gotowych wzorów, które nigdy ze stanu utopii nie wyszły, daleko nas nie zaprowadzi.

A teraz inny problem, czy myśl Dmowskiego ewoluowała, czy zmieniał swe poglądy, a jeżeli zmieniał to w czym i jak? Przypomnijmy naprzód, jak Dmowski pojmował naród. Oto określenie ze wstępu do „Myśli nowoczesnego Polaka”: Naród nie jest „martwą cyfrą, zbiorowiskiem jednostek, mówiących pewnym językiem i zamieszkujących pewien obszar” – stanowi on „nierozdzielną całość społeczną, organicznie spójną, łączącą jednostkę ludzką niezliczonymi węzłami, z których jedne mają swój początek w zamierzchłej przeszłości – twórczyni rasy, inne w znanej nam historii – twórczyni tradycji, inne wreszcie, mające wzbogacić treść tej rasy, tradycji, charakteru narodowego, tworzą się dziś, by w przyszłości dopiero silniej się zacieśnić”. Uderza w tym sformułowaniu położenie nacisku na organiczną spójność narodu.

W trzy lata później pod wpływem zetknięcia się z Japonią pójdzie Dmowski jeszcze dalej w sformułowaniu obowiązków jednostki wobec całości narodowej. W „Podstawach polityki polskiej”, które weszły w skład trzeciego wydania „Myśli”, pisze:

„Naród jest wytworem bytu państwowego. Trwanie przez szereg pokoleń w jednej organizacji państwowej, na jednej ziemi, pod jednym imieniem, z jedną władzą na czele, z jednym typem wzajemnych uzależnień, z jednymi celami na zewnątrz – zabiera coraz więcej z duszy jednostki na rzecz całości, na rzecz wielkiej, zbiorowej duszy narodu, tworzy najsilniejszy ze znanych w dziejach ludzkości wielki związek moralny, którego zerwanie, gdy się należycie utrwalił, przestaje wprost zależeć od woli jednostki”.

Pogląd ten przypomina definicję narodu, którą dał w rozprawce „Qu’est-ce qu’une Nation?” (rok 1887) Ernest Renan. I on podobnie jak Dmowski uważa, że naród jest rodziną duchową, duszą, z tym, że większy nacisk kładzie, jak przystało na francuskiego indywidualistę, na konieczność istnienia woli współżycia i chęci dokonywania wspólnie wielkich czynów w przyszłości, podobnie jak to było w przeszłości.

Dla Dmowskiego istotę pojęcia narodu „stanowi nie posiadająca zresztą dokładnego wyrazu zewnętrznego, zdolność wytworzenia w takiej lub innej postaci własnej państwowości i do życia w niej, oraz niezdolność do zżycia się z innymi, obcymi ustrojami”.

Podkreślenie mocne przez Dmowskiego pierwiastka państwowego w kształtowaniu pojęcia narodu tłumaczy się tym, że lepiej rozumiał znaczenie państwa na tle niewoli, w jakiej się wówczas nasz naród znajdował.

W przeciwieństwie do nacjonalizmu francuskiego Maurrasa i nacjonalizmu włoskiego Corradiniego polski ruch narodowy, który powstał i wykształcił się niezależnie wedle własnych wzorów, nie ma w sobie nic z doktrynerstwa ani sekciarstwa.

Dzięki temu zaś, że nie zamknął się on w wąskich ramach elity intelektualnej, zdołał od początku przeniknąć w masy ludowe i wciągnąć je w orbitę życia narodowo-państwowego. W ten sposób chłop, robotnik, rzemieślnik i inteligent, a więc wszystkie warstwy złożyły się w Polsce na nowoczesny naród.

W przeciwieństwie również do Maurrasa Dmowski nie związał ruchu narodowego z jedną tylko formą ustrojową. W tym braku doktrynerstwa, oraz w całej swojej działalności politycznej był nieubłaganie konsekwentny. Dodajmy, że Dmowski najwyżej może cenił właśnie konsekwencję, „która jest głównym przymiotem prawdziwie dojrzałego, męskiego umysłu, a która u nas jest białym krukiem”.

Można więc śmiało powiedzieć, że Dmowski istoty swoich zasadniczych pojęć nie zmieniał. Szukał lepszych sformułowań, pogłębiał swe poglądy, umiał iść naprzód i nie zasklepiać się w przeszłości, zmieniał formy działania – nie potrzebował zmieniać treści.

Z dumą mógł Dmowski stwierdzić w przedmowie do czwartego wydania „Myśli”, że: „dzięki temu wszakże, żem nie szedł ślepo za współczesnymi autorytetami, żem myślał na własny rachunek – w najważniejszych zagadnieniach, w najistotniejszych poglądach utrzymuję to com wówczas powiedział: «Myśli nowoczesnego Polaka» nie przestały być wyznaniem mej wiary polskiej”. Mało kto z czynnych przywódców politycznych czy pisarzy politycznych mógłby po trzydziestu latach od wydania swej książki z równą słusznością jak Dmowski napisać, że „w najistotniejszych poglądach” nie potrzebuje niczego zmieniać.

W związku z tym, co powiedzieliśmy wyżej stwierdźmy również, że polski ruch narodowy nie używał w odróżnieniu od podobnych ruchów na Zachodzie nazwy „nacjonalizm”. Dmowski nieraz nas poprawiał kiedy – idąc za modną w okresie naszej młodości terminologią – nazywaliśmy się nacjonalistami. Dał temu najmocniejszy wyraz w głośnej rozprawie „Kościół, naród i państwo”. „Nie umiałbym powiedzieć – pisał – gdzie pierwej, Francji, czy we Włoszech, użyto wyrazu «nacjonalizm» dla określenia nowego ruchu narodowego. Byłem zawsze zdania, że to termin nieszczęśliwy, osłabiający wartość ruchu i myśli, którą ten ruch wyrażał. Wszelki «izm» mieści w sobie pojęcie doktryny, kierunku myśli, obok którego jest miejsce na inne, równorzędne z nim kierunki. Naród jest jedyną w świecie naszej cywilizacji postacią bytu społecznego, obowiązki względem narodu są obowiązkami, z których nikomu z jego członków nie wolno się wyłamywać... Wszelkie «izmy», które tych obowiązków nie uznają, które niszczą ich poczucie w duszach ludzkich, są nieprawowite”. Ciekawe z tego punktu widzenia są „Myśli nowoczesnego Polaka”. Widać, jak w młodym autorze odbywa się walka między używanym wówczas terminem „nacjonalizm”, a nazwami innymi, mającymi wyrażać nowy, wyrosły z polskiej tradycji prąd ideowy, którego istotę Dmowski od początku doskonale rozumiał. Było to szukanie nowego wyrazu na określenie nowej treści, która narastała. Dmowski miał od razu świadomość tego, że tworzy się „nowa szkoła” i że powstał odrębny, nowy kierunek myśli politycznej, ale nazwy właściwej nie znajduje łatwo. Najczęściej używa w „Myślach” terminu „idea narodowa” lub „ruch narodowy” i ta nazwa potem się ustala. Ale w pierwszych rozdziałach książki spotykamy różne określenia na to samo pojęcie: „patriotyzm”, „nowoczesna idea narodowa”, „nowoczesny” lub „nowy patriotyzm” albo „pozytywny patriotyzm”. Kilka razy używa też Dmowski terminu „nacjonalizm” albo „nowy nacjonalizm” na określenie prądu narodowego. Rzecz ciekawa, że używając nazwy „nacjonalizm” w stosunku do Anglików pisze „nacjonalizm w szlachetniejszym tego słowa znaczeniu”. Miał więc już wtedy wyraźne poczucie różnej jakości nacjonalizmów. Są to rzadkie zresztą niezgodności w terminologii, bez większego oczywiście znaczenia; świadczą one jeno – jak wyżej już wspomniałem – o przełamywaniu się w młodym Dmowskim obiegowej nazwy z nową, która się ostatecznie w „Myślach” ustala, nazwy: idea narodowa.

Na zakończenie chciałbym jeszcze raz stwierdzić, że „Myśli nowoczesnego Polaka” nie są nudnym traktatem politycznym. Bije z nich energia, wiara, wola i młodość. Nie opuściły go one aż do ostatnich prawie chwil życia. Pamiętam, że w okresie tworzenia tzw. Ruchu Młodych wytykał nam, że się za wcześnie starzejemy, że nie dość śmiało działamy i myślimy. Ofiarowując mi jedno ze swych ostatnich dzieł, podpisał się „Od jednego z najmłodszych”. „Myśli” są nie tylko owiane od początku do końca „filozofią narodowej walki”, jakże nam dziś znów bliską, ale i to przede wszystkim – pobudką do czynu, wyzwaniem rzuconym bierności naszego charakteru i teorii o „spoczynku na łonie wolnej ojczyzny”.

Dmowski uważał, że „postęp społeczeństwa polega na ciągłych wysiłkach i osiąganych przez nie zmianach, a postęp ludzkości tworzy się przez ciągłe współubieganie się między narodami, przez ciągłą walkę, w której tylko broń się doskonali. Walka jest podstawą życia, jak mówili starożytni. Narody, które przestają walczyć, wyrodnieją moralnie i rozkładają się”.

Rozumiejąc jak mało kto rolę procesów historycznych, które rzeźbią oblicze świata jakby niezależnie od postawy człowieka, doceniał bardziej jeszcze doniosłość czynnika woli ludzkiej w kształtowaniu dziejów.

„Jednostka przystosowana do życia – pisał Dmowski w „Podstawach polityki polskiej” (r. 1905) – umiejąca w nim znaleźć swe miejsce, zużytkować w twórczej czy wytwórczej pracy swe zdolności, jest siłą, składającą się wraz z innymi na potęgę narodu i na jego cywilizacyjną wartość”.

Zadaniem „Myśli” było uruchomić na wszystkich polach zasoby energii, które w naszym narodzie tkwiły i rzucić je w wir walki o odbudowanie niepodległego państwa. Stąd charakter „Myśli”, które nie tylko kładą fundamenty pod narodowe myślenie, ale są wezwaniem do walki.

„Musimy mieć swoją samoistną politykę narodową, wynikającą z głębokiego odczucia i zrozumienia tego, czym jesteśmy, położenia, w jakim się znaleźliśmy i celów, jakie mamy do osiągnięcia, jeżeli chcemy swą samoistność narodową, swój byt zachować”.

Dziś w okresie uzależnienia od Wschodu bardziej aniżeli kiedykolwiek odczuwamy potrzebę samoistnej polityki polskiej, wskazań, które dzieło Romana Dmowskiego zawiera.

Z radością przeto witaliśmy inicjatywę Koła Młodych Stronnictwa Narodowego w Londynie opublikowania siódmego wydania „Myśli nowoczesnego Polaka” (Londyn 1953). Młode pokolenie trafnie, jak widać, wyczuło wartość książki Dmowskiego. Niech idzie ona w świat i niech budzi dalej wśród polskiego społeczeństwa energię i myśl narodową.

Tadeusz Bielecki

PRZEDMOWA

DO WYDANIA PIERWSZEGO

Książka ta w przeważnej części drukowana była w „Przeglądzie Wszechpolskim”, gdzie ukazała się w szeregu artykułów (podpisanych pseudonimem: R. Skrzycki) w roku 1902. Jakkolwiek treść jej, stanowiąca określoną całość, z góry była przeznaczona na książkę, to jednak artykuły nie ukazywały się w porządku odpowiadającym planowi logicznej całości, ale porządek ten zależny był od przypadku, od tego, czego sformułowanie prędzej mi się nasunęło, lub od planu redakcyjnego w czasopiśmie. Przygotowując obecne wydanie do druku, ułożyłem ogłoszony już tekst według planu, zmieniłem porządek rozdziałów, w części potworzyłem z tamtych nowe rozdziały, usunąłem to, co mi się wydało zbytecznym, uzupełniłem braki, wreszcie napisałem wstęp, ostatni rozdział oraz większe ustępy w paru innych rozdziałach.

Powyższe zmiany i uzupełnienia znacznie zmieniły charakter pracy. Ogłaszając rzecz w czasopiśmie politycznym, w organie stronnictwa, uważałem za stosowne zachować dla siebie to, co stanowi artykuły mojej wiary osobistej i za co nie chciałem stronnictwa czynić nawet pośrednio odpowiedzialnym. Inna rzecz z książką: tę wypuszczam w świat na swoją osobistą odpowiedzialność, wypowiadam więc w niej co myślę, nie krępując się żadnymi względami. Czytelnik otrzymuje tu do rąk nie manifest stronnictwa, ale garść myśli jednego człowieka, którego od dawna zajmowały zagadnienia narodowego bytu.

Nad tym, com tu napisał, myślałem wiele. Uważam wobec tego, iż, dając książkę skromną rozmiarami, mam prawo zwrócić się do czytelnika z prośbą, ażeby ją czytał powoli. W miejscach, w których wyda mu się, że spotkał paradoks, że wyraźnie została pogwałcona prawda, niech się zatrzyma i pomyśli, czy ta prawda rzekoma nie jest uświęconym, uprzywilejowanym fałszem i czy przy bliższym w rzecz wejrzeniu nie okaże się, że autor ma słuszność. Jest to prośba duża; bo dziś, w czasach wielkiego przemysłu literackiego, proces czytania stał się przeciętnie podobnym do filtrowania lekkiego płynu z rzadko zawieszonymi cząstkami stałymi: płyn szybko przelatuje przez filtr, zostawiając ledwie dostrzegalny osad – równie szybko przechodzi treść książki przez głowę czytelnika, osadzając w niej tylko z rzadka luźne myśli. Nie uważając, żeby wartość książki wzrastała z jej objętością a z drugiej strony przywiązując wiele wagi do umiejętności krótkiego wyrażania swych myśli, starałem się dać w małej objętości, o ile mnie było stać na to, jak najwięcej. Stąd owa prośba moja do czytelnika.

Książka obecna porusza na niejednej stronie zagadnienia stanowiące przedmiot dzisiejszej nauki społecznej; czyni to ona wszakże w sposób daleki od „naukowego” traktowania rzeczy. Jest to uwydatnione jak najbardziej w sposobie pisania: nie zestawiam swych poglądów z podobnymi lub odmiennymi poglądami uczonych, nie powołuję się na nikogo, unikam nawet konsekwentnie, gdzie to tylko możliwe, terminów naukowych. Zależało mi bardzo na tym, ażeby „naukowość” nie paraliżowała w czytelniku władzy samoistnego myślenia, ażeby mu nie przeszkadzała zestawiać poglądów moich z tym, co widzi w życiu.

Od lat trzydziestu, od czasu jak „nauka nowoczesna” wdarła się szeroką falą do naszego piśmiennictwa, a nawet do publicystyki, nadużywanie jej przez piszących nieustannie wzrasta. Przemawiają w jej imieniu ci, którzy nigdy z nią nie mieli nic wspólnego, którzy nie rozumieją nawet, co to jest nauka, nie wiedzą, że naukowe traktowanie rzeczy polega przede wszystkim na metodzie. Skutkiem tego u zwolenników poważniejszej lektury wytwarza się pewne zboczenie umysłowe, polegające na tym, że się operuje poglądami naukowymi bez wszelkiej metody, bez zdolności ocenienia ich właściwej roli w nauce, a następnie, że opinia, na której podający ją autor wycisnął pieczęć „naukowości”, którą poparł odpowiednią cytatą, pozyskuje u czytelnika większą wartość od najoczywistszych faktów. Mamy już wśród naszej czytającej publiczności liczną sferę, nad którą wyrazy „nauka”, „naukowy” posiadają władzę wprost hipnotyczną, a wśród piszących wielu takich, którzy stracili widnokrąg życia, bo w każdym niemal kierunku zasłania im go kawałek papieru z naukową firmą. Jest to zupełnie zrozumiały objaw w społeczeństwie, które się nie zżyło z nauką, dla którego jest ona tym, czym religia dla świeżo nawróconych pogan.

Otóż niezmiernie mi zależy na tym, ażeby czytelnik dobrze sobie uświadomił, że książka moja nie ma nic wspólnego z tą nibynaukową literaturą i publicystyką, która u nas tak się rozrosła ostatnimi czasy. Jest to książka zwyczajnego myślącego człowieka, czerpiącego więcej z tego co widział, niż z tego co czytał, który nie ma pretensji do metodycznego wykrywania praw rządzących społeczeństwem ludzkim, ale który jedynie usiłuje sformułować sobie kierownicze zasady postępowania. Nie podaje on nic czytelnikowi w imieniu autorytetów, ale żąda od niego, żeby sam myślał.

Słowa powyższe zwracam przede wszystkim do tych, w których rękach najbardziej pragnę widzieć swą książkę – do młodzieży polskiej. Kształci się ona przeważnie w szkole, która usiłuje zabić w niej wszelką zdolność samodzielnego spostrzegania i myślenia, a ci, co ją chcą wyrwać spod wpływu szkoły, częstokroć jeszcze więcej wyrządzają jej pod tym względem krzywdy. Skutkiem tego umysłowość polska na całej linii cierpi na brak wyraźnych indywidualności, na brak głów samodzielnych.

Nie tyle mi idzie o to, żeby czytelnik przyjął moje poglądy, ile żeby myślał nad poruszonymi przeze mnie sprawami.

Florencja, 16 maja 1903 r.

Ciąg dalszy w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

© Copyright for this edition by Capital s.c., Warszawa 2013.

Projekt i wykonanie okładki: Bogusław Kornaś

Redakcja techniczna: Daniel Pawłowiec

Książka ukazała się w serii: Biblioteka Polityki Narodowej

ISBN: 978-83-64037-39-9

Wydanie i dystrybucja:

Capital s.c.

ul. Kwitnąca 5/6

01–926 Warszawa

www.capitalbook.pl, [email protected]

Wydawnictwo Penelopa

ul. Grażyny 13/219 (2piętro)

02-548 Warszawa

Plik ePub przygotowała firma eLib.pl

al. Szucha 8, 00-582 Warszawa

e-mail: [email protected]

www.eLib.pl