Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
W debiutanckiej książce wehikuł poetycki Szymona Słomczyńskiego nadjeżdża (zgodnie z tytułem) ostro, brawurowo i na najwyższych obrotach. Ten wielogłosowy, gęsty znaczeniowo tomik, pełen ról, masek, flirtów i uników, jest jednocześnie nieznośnie szczerą, bolesną demaskacją. Autor pisze o przygodnym seksie, alkoholizmie, patologiach, a nawet o kwestii Smoleńska i trudno przyłapać go na wyraźnym osobistym zaangażowaniu – jest to niewątpliwa zaleta tej książki.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 36
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Szymon Słomczyński
Nadjeżdża
Biuro Literackie • Wrocław 2015
Szymon Słomczyński: Nadjeżdża
Projekt okładki: Wojtek Świerdzewski
Zdjęcie na okładce: Ada Gruszka
Redakcja: Joanna Mueller
Korekta: Anna Krzywania
Projekt typograficzny i skład wersji elektronicznej: Mateusz Martyn
Copyright © by Szymon Słomczyński
Copyright © by Ada Gruszka
Copyright © by Biuro Literackie, 2015
Biuro Literackie
Przejście Garncarskie 2, 50-107 Wrocław
tel. 71 346 01 42, [email protected]
www.biuroliterackie.pl
isbn 978-83-65358-02-8
Wszelkie powielanie lub wykorzystywanie niniejszego pliku elektronicznego inne niż jednorazowe pobranie w zakresie własnego użytku stanowi naruszenie praw autorskich i podlega odpowiedzialności cywilnej oraz karnej.
Spis wierszy
Nadjeżdża
Katalog
DNA
Chochlik
Po dziesiątym
Karmnik
Pragmatyczny związek
O ważnych sprawach rozmawiamy zazwyczaj w ogrodzie
Próba trenu
Jak przygoda, to tylko
O dwóch królewnach
Gwiazdy, oczy, ćmy
Żywa natura z medium, solą, czosnkiem i nahajką
Edvard Munch, New Snow in the Avenue
Może znajdziemy źródło
Któraś jest w nieniebie
Daj się prowadzić
Rewolucja
Tik
Drugie lato z rzędu
Lekkomyślny skręt
Dwadzieścia jeden i pół
Dopełniacz
Mutacje
Bez tłumika
Znów wrzesień
Edward Hopper, The Morning Sun
Już teraz
Niuanse zostawmy sobie na kiedy indziej
Retrospekcja w hipermarkecie
Ten wiersz ma być buntowniczy
Przynęta
Skąd chłód?
Panienki gawędzą
Zagrajmy jeszcze raz
Oceny za styl. Brudnopis
Najbezpieczniejsze osiedle w mieście
Osobisty esperal
Zachłanny przelot nad małą
Wysokie obroty
Nadjeżdża
Zbliża się. Halogeny ostrzą się wlusterku
iprzechodzą na przestrzał. Zwarcia będą długo,
donośnie kłuć mnie woczy; ajeśli je zamknę,
to jeszcze bardziej (kręcę, wykręcam, podwórko
jest ciasne, czy to przejdzie?). Dostatecznie szczupły,
by się zmieścić wkażdej znich; czekają otwarte
trumny (wybierz mi którąś) – coś migocze, drażni
do nieuchwytnej chwili, kiedy się zasypia;
śni się zapach zakrystii, kontrola drogowa,
coś jeszcze (nie pamiętam). Też leżę jak kłoda –
budzik szybko (nie słyszę) nadjeżdża. Nadieżda,
Nadzieja – takie imię damy młodej damie,
jeśli się dziś zalęgnie. Halo, czy tu geny?
Przekażcie się. Arano? Wtedy się okaże,
niedoszła matko głupiej (jeśli będzie rano,
co wcale nie jest pewne), że całą noc byłem
sam. SAM to taki pojazd, samochód domowej
roboty (tak jak kompot), którego żal, kiedy
się rozbije; bo nie ma jak (teraz będzie koda)
odkupić, odbić znowu, brakuje matrycy;
ukrywam się dość zręcznie, ale wciąż tu jeszcze
jestem. Aty? Co ztobą? Niewinne pytanie,
aprzyprawia owrzody. Tu już nie wykręcę.
Katalog
Teraz zagramy – ty pomyślisz oczymś,
aja ci to dam. Damie: spa, prywatną
fryzjerkę, szpilki zwiosennej kolekcji,
dżentelmenowi: jedwabny garnitur
oraz MBA, NHL, NFL,
karnety na kort, wyczynowe narty
ilożę wteatrze. Reszcie: wtotolotku
wielkie wygrane (zautografem Julia),
złoty krucyfiks, stałego spowiednika,
audi wdieslu (srebrne – dla odmiany),
zdrowie, dzieciaki iciekawą pracę.
Zmieniam tonację – zoschłej na soczystą,
bo sam(a) przyznaj, czy ci się nie marzy:
nowa łazienka, miłość od pierwszego,
dorodny kutas, młoda, ciasna cipka,
modny telefon, audiencja upapy,
wspinaczka górska, pełna demokracja,
przełom wnauce, medale dla naszych,
Noble, Oscary, domek nad jeziorem
strzeżony przez psy (ze schroniska) albo
niesienie ulgi, ciągły wolontariat
na rzecz ubogich – naprawianie świata?
Wybieraj sobie swobodnie zkatalogu,
podwyższ swój standard, spłać karty czy długi
moralne wobec zmarłych itwojego kraju.
Niech rośnie PKB, awraz znim wydatki
na coś (kulturę? Mądre panie zradia,
teatr wtelewizji, biblioteki, bazy
danych, nie wojska, anawet niszowe
lalkarstwo, rzeźby ludowe, performance?).
Awrazie czego: niech zniosą też wizy
(dokądkolwiek są). Czy zadowolę?
Nabiję wbutlę (po winie znajlepszego
szczepu irocznika)? Kogo to obchodzi?
Dobiega północ, dogasa piosenka
itrzeba wracać – lub przewrócić stronę.
Skoro to czytasz, to pewnie powyższe
mało się liczy: tylko polska poezja;
więc niech nagrodzą twoich dobrych kumpli
(lepsze kumpele?) lub niech się narodzi
taki, którego będziesz czytać ztchem
zapartym (albo żołądkiem). Nie bruździ?
Amoże nuży? Nalać ci martini?
Jasne, że wstrząsnę – aż poczujesz wgardle.
DNA
Wblaszanym barze mlecznym łazanki są tylko
wpiątki. Przybij staremu – mówi krępy ojciec
do swojego trzylatka. Nasz trzylatek teraz
bije się zkimś wprzedszkolu. Panie tłuką krwiste
kotlety. Krępy, być może, ma wkieszeni kastet
ipoświęci tu syna. Nie wiem, jak zdrobnić
imię Izaak (Izaś?). Jednak nic takiego
nie następuje. Ruskie, proszę. Na wynos –
mówisz nieswoim głosem. Chcę cię całować wkrtań,
tulić struny, rezonans. Nasz chłopak, na szczęście,
ma apostolskie imię. Rządzi, współistotny