Napędzana pasją - Ewa Maciejczuk - ebook + książka

Napędzana pasją ebook

Ewa Maciejczuk

4,1

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Życie bywa nieprzewidywalne. Amelia, spokojna i wrażliwa dziewczyna, zakochuje się w pewnym siebie Gabrielu.Kiedy wydaje jej się, że znalazła miłość swojego życia i szczęście w końcu się do niej uśmiechnęło, na drodze staje… inna kobieta. Wyjawia pewną tajemnicę, która zmienia wszystko.

Jedno zdarzenie powoduje, że dziewczyna musi przewartościować swoje życie i zmierzyć się z cierpieniem. Los jednak płata figle. Mimo bólu, jaki nosi w sercu, odkrywa swoją pasję. Czas, w którym postawiła na siebie, był najbardziej bolesnym, ale pozwolił jej spojrzeć na wszystko z innej perspektywy.

Czy będzie chciała wybaczyć Gabrielowi? Czy miłość, adrenalina i wspólna pasja mogą być idealnym połączeniem? Jaką cenę będą musieli zapłacić Amelia i Gabriel za błędy z przeszłości?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 246

Oceny
4,1 (29 ocen)
19
2
3
3
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
zaczarowana-ksiazka

Nie oderwiesz się od lektury

Rewelacyjna historia od której nie odezwiesz się choć na chwilę. Polecam wszystkim ❤️
20
FascynacjaKsiazkami

Nie oderwiesz się od lektury

„Napędzana pasja” to historia o dwóch zakochanych bez pamięci osobach,których życie nie oszczędza.Brak szczerej rozmowy daje początek katastrofy i niezrozumienia.Przez to życie staje się ciężkie i nijakie,gdy obok nie ma ukochanej osoby.Dopiero stanięcie twarzą w twarz z przeszłością i kłopotami może być początkiem lepszej przyszłości.To daje nadzieję,że odzyska się swoją miłość. 🫶Powieść obrazuje miłość do motocyklów i wolność podczas jazdy.To pasja,która uskrzydla i pozwala na chwilę zapomnieć o kłopotach.Dzięki odkryciu miłości do dwóch kółek przez naszą bohaterkę Amelię-dziewczyna wreszcie zrozumiała Gabriela.I to było piękne,bo nikt nie zrozumie motocyklisty jak inny motocyklista. Całkowicie rozumiem ich pasję🏍️ 🫶Historia dzięki dynamicznej akcji i ciągle narastającymi problemami z życia bohaterów sprawia,że czyta się jednym tchem.Odłożyłam ją dopiero po przeczytaniu ostatniego zdania.A wszystko przez zawirowania w ich prywatnym jak i zawodowym życiu.Przeżywamy z nimi wzloty ...
20
Majowie_69
(edytowany)

Nie oderwiesz się od lektury

Książka mega ,ciężko się oderwać. Brakuje mi opisu początków znajomości tych dwoje bo w książce jest dużo wspomnień z tamtych czasów ale to nie zmienia faktu że jest fajna i lekka . gorąco polecam
Bozena_1952

Nie oderwiesz się od lektury

Ta historia to jak poradnik-przewodnik na udany związek, który się zaczął w "Highway of Dreams". Polecam serdecznie ❤️
10
agnieszkanieroda86

Nie oderwiesz się od lektury

Współpraca reklamowa @wydawnictwo_noca . „Napędzana pasją” Ewa Maciejczuk to kolejna gorąca pozycja od autorki. Amelia i Gabriel to bohaterowie, których historia jeszcze się nie skończyła. Dopiero teraz się zacznie. Po tym, jak Amelia odkrywa, że Gabriel ma żonę, wszystko rozsypuje się jak domek z kart. Teraz główna bohaterka chce sobie wszystko poukładać w życiu. Odkrywa pasję, która daje jej wiele radości. Czy Amelia i Gabriel połączy jeszcze miłość ? Czy Amelia wybaczy Gabrielowi ? Jak zakończy się ta historia ? Tego wam kochani nie powiem, ale gwarantuje wam ogrom emocji. Myślę, że autorka kolejny raz zaskoczyła czytelnika. Nasi bohaterowie będą musieli na nowo zacząć rozpalać w sobie tę iskrę. Gabriel będzie musiał na nowo rozkochać w sobie Amelie. Ale czy będzie to proste. Bo cały czas pojawiają się przeciwności losu i problemy. Dzięki nowej pasji Amelii kobieta zaczyna życie na nowo. Zatraca się w motocyklach i szybkości. Jak myślicie, co się wydarzy tym razem ? Co przesz...
10

Popularność



Podobne


Re­dak­cja: Ola Ju­rysz­czak
Ko­rekta: Bar­bara Wrona
Pro­jekt okładki: To­masz Bier­nat
Skład: Ma­rek Jad­czak
Co­py­ri­ght by Ewa Ma­ciej­czuk 2024
Co­py­ri­ght for the Po­lish Edi­tion by Wy­daw­nic­two Nocą, War­szawa 2024
ISBN 978-83-68037-16-6
WY­DAW­NIC­TWO NOCĄ ul. Fi­li­piny Pła­sko­wic­kiej 46/89 02-778 War­szawa NIP: 9512496374www.wy­daw­nic­two­noca.pl e-mail: kon­takt@wy­daw­nic­two­noca.pl
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Pro­log

Ostat­nie mie­siące były trudne. Po ze­rwa­niu z fa­ce­tem, który mnie po­ni­żał i wy­śmie­wał, w końcu by­łam wolna. Pew­nego dnia przy­ja­ciółka wy­cią­gnęła mnie na ogni­sko, które or­ga­ni­zo­wano na działce u jej zna­jo­mego. Nic nie wska­zy­wało, że moje ży­cie się zmieni, aż do tego mo­mentu...

To wyj­ście wy­wró­ciło moje ży­cie do góry no­gami i zmie­niło wszystko. Emi­lia, moja przy­ja­ciółka, wpa­dła w nowe to­wa­rzy­stwo i świa­do­mie lub nie wcią­gnęła mnie w śro­do­wi­sko mo­to­cy­kli­stów. Wy­glą­dali w tych swo­ich skó­rach jak ja­kiś gang prze­stęp­ców, z jed­nym wy­jąt­kiem... Tym wy­jąt­kiem był Ga­briel. Nie­ziem­sko przy­stojny męż­czy­zna, który od razu wzbu­dził moje za­in­te­re­so­wa­nie, mimo że nie chcia­łam się te­raz z ni­kim wią­zać. Wspólny spa­cer utwier­dził mnie tylko, że je­ste­śmy jak dwa ży­wioły – ogień i woda.

Wszystko by­łoby do­brze, gdyby przy­ja­ciółka mnie nie wy­sta­wiła, zo­sta­wia­jąc na pa­stwę losu z przy­stoj­nym Ga­brie­lem. Po­sta­wiona pod ścianę mu­sia­łam od­dać ży­cie w ręce męż­czy­zny i wsiąść na ma­chinę sa­mego dia­bła, która w trzy se­kundy osią­gała przy­spie­sze­nie sto ki­lo­me­trów na go­dzinę.

Do tej pory nie wiem, czy to było prze­zna­cze­nie, czy pech. Ga­briel tego wie­czoru ob­rał mnie za swój cel, co mi za­równo schle­biało, jak i mnie iry­to­wało. Męż­czy­zna był speł­nie­niem ma­rzeń więk­szo­ści ko­biet, bio­rąc pod uwagę jego wy­gląd fi­zyczny, lecz w środku był dra­niem, kłamcą i ma­ni­pu­la­to­rem. Do tego wszyst­kiego był uparty jak osioł. Im bar­dziej się mu sprze­ci­wia­łam i im czę­ściej mu od­ma­wia­łam, tym bar­dziej on dą­żył do swo­jego celu. Tego wszyst­kiego jed­nak do­wie­dzia­łam się nieco póź­niej, na po­czątku nie­stety tego nie do­strze­ga­łam. A szkoda, oszczę­dzi­łoby mi to wiele bólu i cier­pie­nia.

Po­mógł mi jed­nak za­po­mnieć o po­przed­nim związku, bo za­czął wy­peł­niać mój każdy dzień sobą. Szybko zro­zu­mia­łam, że on ni­gdy nie od­pusz­cza. W końcu udało mu się mnie prze­ko­nać na­wet do tych pie­kiel­nych ma­szyn: mo­to­cy­kli. Kie­dyś my­śla­łam, że to ni­gdy się nie sta­nie, bo pa­nicz­nie się ba­łam pręd­ko­ści i tego, jak ła­two lu­dzie na nich giną. Wy­dep­tał so­bie także po­woli drogę do mo­jego serca, mimo że by­li­śmy zu­peł­nie różni. Nasz zwią­zek za­czął się burz­li­wie, a gdy troszkę się „do­tar­li­śmy”, wy­szła na jaw strasz­liwa prawda...

Mie­li­śmy spę­dzić cu­downy week­end w jego domku nad je­zio­rem. Pew­nie by tak było, gdyby nie jego dziwne za­cho­wa­nie, które dało mi do my­śle­nia. Za­czę­łam coś po­dej­rze­wać i by­łam już zmę­czona tą huś­tawką emo­cjo­nalną, którą so­bie za­fun­do­wa­li­śmy.

Cu­downe miej­sce na ziemi wcale nie było tak ma­giczne, jak mo­głoby się wy­da­wać na pierw­szy rzut oka. Prawda ni­czym oliwa wy­pływa na wierzch, a ja staję oko w oko z jego żoną. Pra­gnę­łam się z nim na­dal przy­jaź­nić i utrzy­my­wać do­bry kon­takt, tylko na cał­kiem in­nej płasz­czyź­nie.

Za­ko­cha­łam się w kłamcy, a na do­da­tek, żeby tego wszyst­kiego było mało, nie­świa­do­mie zo­sta­łam ko­chanką. Za­wsze gar­dzi­łam ta­kimi oso­bami, które roz­wa­lały czy­jeś związki.

Czy mo­gło być go­rzej?

Tak, mo­gło...

Zra­niona jak ni­gdy wcze­śniej bie­głam przez las, aby uciec przed Ga­brie­lem, ale i złud­nie przed bó­lem, który roz­ry­wał mi serce na mi­liony drob­nych ka­wał­ków. Chcia­łam także uciec przed uczu­ciem do męż­czy­zny, żeby choć na chwilę nie czuć nic.

By­łam setki ki­lo­me­trów od domu, bez te­le­fonu i pie­nię­dzy, bo wszystko zo­stało w jego domku w le­sie. Nie my­śla­łam jed­nak o tym, bo je­dyne, co ko­ła­tało mi się w gło­wie, to myśl: jak on mógł mi to zro­bić?!

To tak cho­ler­nie bo­lało. Tak bar­dzo, że chcia­łam wy­rwać so­bie serce, a przy oka­zji płuca, bo pie­kły nie­zno­śnie i nie po­zwa­lały mi biec da­lej.

Mo­głam wma­wiać so­bie, że to wszystko in­tryga jego żony i że to wy­my­śliła, aby nas skłó­cić, lecz wy­star­czyło jedno spoj­rze­nie na Ga­briela, by zo­ba­czyć winę w jego oczach.

Jak mo­głam być tak ślepa i na­iwna?

Męż­czy­zna sku­tecz­nie wszystko ma­sko­wał, a i ja, pa­trząc przez ró­żowe oku­lary, nie do­strze­ga­łam wielu rze­czy, które działy się pod moim no­sem.

ROZ­DZIAŁ 1

Ame­lia

Bie­głam na oślep, gdzieś przed sie­bie, na­wet nie my­śląc, do­kąd zmie­rzam. Łzy prze­sła­niały mi wi­docz­ność, ale na szczę­ście, gdy szyb­ciej mru­ga­łam po­wie­kami, uda­wało mi się ła­pać ostrość i omi­jać prze­szkody. Wy­soko pod­no­si­łam nogi, aby unik­nąć po­tknię­cia o wy­sta­jące ko­rze­nie, które co ja­kiś czas po­ja­wiały się na mo­jej dro­dze.

Upo­rczywe kłu­cie z boku nie da­wało mi spo­koju, ale pró­bo­wa­łam się tym nie przej­mo­wać. Prze­bie­ra­łam da­lej no­gami, do­póki kolka nie za­częła mi do­ku­czać. Po chwili za­bra­kło mi tchu. Za­trzy­ma­łam się, aby zła­pać od­dech. Wspar­łam się na ko­la­nach, gdyż w pew­nym mo­men­cie zro­biło mi się ciemno przed oczami. Mo­jemu or­ga­ni­zmowi bra­ko­wało wy­ci­sze­nia oraz spo­rej dawki ży­cio­daj­nego tlenu. Mia­łam wra­że­nie, jakby całe moje płuca zo­stały na­szpi­ko­wane igłami, które ra­niły i roz­ry­wały od środka, ro­biąc z nich sito.

Nie mia­łam siły, by da­lej ucie­kać. Nim się zo­rien­to­wa­łam, Ga­briel już trzy­mał mnie w ob­ję­ciach. Szar­pa­łam się z ca­łych sił, lecz by­łam zbyt słaba, a on zbyt silny. Nie mia­łam naj­mniej­szych szans, by się wy­rwać z jego że­la­znego uści­sku. Nie po­wo­do­wał bólu, ale rów­no­cze­śnie nie po­zwa­lał wy­ko­nać mi żad­nego ru­chu. By­łam w po­trza­sku. Wie­dzia­łam, że ten męż­czy­zna zna mnie na tyle do­brze, iż wie, że to jego je­dyna szansa, by po­wie­dzieć mi wszystko, co chciał.

– Wy­słu­chaj mnie cho­ciaż, skar­bie – wy­szep­tał mi do ucha.

Czu­łam, jak szybko od­dy­cha. Po­trzą­snę­łam głową, jak­bym od razu chciała wy­rzu­cić z niej jego słowa. Bo­lało mnie serce, ale nie ze zmę­cze­nia po prze­by­tym biegu, tylko przez to wszystko, co mi zro­bił. Drugi raz w ży­ciu czu­łam tak ogromny ból, ale tym ra­zem by­łam prze­ko­nana, że nie dam rady się pod­nieść. Roz­trza­skane serce nie tak ła­two po­skle­jać w ca­łość.

– NIE! Nie chcę cię słu­chać! Wra­caj do swo­jej żony! – krzy­cza­łam.

A gdy tylko lekko po­luź­nił uścisk, za­czę­łam bić go pię­ściami po klatce pier­sio­wej. Nic so­bie z tego nie ro­bił, tylko pa­trzył zbo­la­łym wzro­kiem win­nego. Pra­gnę­łam za­dać mu taki sam ból, jaki sama obec­nie czu­łam. Łu­dzi­łam się, że wy­wa­la­jąc z sie­bie roz­pacz w fi­zyczny spo­sób, prze­rzucę ją cho­ciaż w ma­łym stop­niu na niego, a tym sa­mym tro­chę so­bie ulżę. Nie­stety, to wszystko było na nic.

By­łam zmę­czona szar­pa­niem się z nim oraz wcze­śniej­szą ucieczką przez las. Mia­łam wra­że­nie, że od na­tłoku kłę­bią­cych się my­śli za­raz wy­buch­nie mi głowa. Chcia­łam za­paść się w czarną dziurę, która by mnie po­chło­nęła i w któ­rej nic bym nie czuła. Kar­mi­łam się złu­dze­niami, bo do­brze wie­dzia­łam, że ta­kie miej­sce nie ist­niało.

– Skar­bie, wy­słu­chaj mnie – po­wtó­rzył po raz ko­lejny bła­gal­nym to­nem.

Chwy­cił mnie za nad­garstki, abym prze­stała okła­dać go pię­ściami. Pró­bo­wał przy­kuć moją uwagę, lecz upar­cie nie chcia­łam dać mu szansy na roz­mowę.

– Nie! Puść mnie, by­dlaku! – wark­nę­łam zde­cy­do­wa­nie, choć ci­cho.

Mia­łam zdarte gar­dło. O dziwo, po­dzia­łało. Dał spo­kój moim nad­garst­kom, ale te­raz chwy­cił mnie za pod­bró­dek. Wciąż smutno spo­glą­dał w moje tę­czówki. Sta­łam jak spa­ra­li­żo­wana. Czu­łam się po­ko­nana. Tak ko­cha­łam te oczy, a rów­no­cze­śnie cier­pia­łam przez to, że mnie zra­nił. Mimo wszystko na­dal mi na nim za­le­żało. Nie by­łam w sta­nie wy­ma­zać tego uczu­cia jak za jed­nym mach­nię­ciem ma­gicz­nej różdżki Harry’ego Pot­tera. Ga­briel mnie zła­mał. Wie­dzia­łam, że w ży­ciu nie będę w sta­nie się po tym po­zbie­rać i że te oczy będą prze­śla­do­wały mnie w snach.

– Po­zwól mi się wy­tłu­ma­czyć. Ona nic dla mnie nie zna­czy. To cie­bie ko­cham! Sły­szysz?! Cie­bie ko­cham... – po­wie­dział do­bit­nie.

Mi­li­me­try dzie­liły na­sze ciała, więc do­brze czu­łam cie­pło oraz za­pach jego skóry. Jego słowa spo­wo­do­wały, że nie by­łam w sta­nie się po­ru­szyć, po­mimo że te­raz tylko de­li­kat­nie trzy­mał w rę­kach moją twarz i z ła­two­ścią mo­gła­bym mu się wy­rwać. Ciało stało jed­nak bez ru­chu, za to serce sza­leń­czo się do niego wy­ry­wało.

Jego wy­zna­nie mi­ło­sne mnie zra­niło, cho­ciaż po­wie­dział do­kład­nie to, co pra­gnę­łam usły­szeć jesz­cze kilka go­dzin temu. Te­raz nie za­wie­rało ta­kiego wy­dźwięku, ja­kie po­winno. Nie w ta­kich oko­licz­no­ściach chcia­łam tych słów. Nie po tym wszyst­kim, czego wła­śnie do­świad­czy­łam.

– Nie chcę tego słu­chać – wy­ję­cza­łam zre­zy­gno­wana, a on po­ca­ło­wał mnie de­li­kat­nie i czule, nie zwa­ża­jąc na moje pro­te­sty.

Gdy wy­czuł, że się nie opie­ram, wdarł się ję­zy­kiem w moje usta. Ca­ło­wał mnie tak gor­li­wie, aż w końcu za­czę­łam od­da­wać po­ca­łunki. Chwy­cił mnie za ta­lię, przy­ci­snął bli­żej do swo­jej klatki pier­sio­wej, a ja – za­ska­ku­jąc samą sie­bie – opar­łam dło­nie na jego ra­mio­nach. Od tych nie­spo­dzie­wa­nych do­znań za­krę­ciło mi się w gło­wie.

Mia­łam pustkę w gło­wie, mózg od­ma­wiał współ­pracy, a do głosu do­szło serce, które wa­rio­wało na punk­cie tego męż­czy­zny. Górę nade mną wzięły emo­cje. By­łam zdez­o­rien­to­wana. Nie wie­dzia­łam, co po­win­nam zro­bić. Dzia­ła­łam me­cha­nicz­nie, a on skrzęt­nie to wy­ko­rzy­sty­wał, zna­jąc bar­dzo do­brze moje ciało i re­ak­cję na jego do­tyk.

– Ko­cham cię, ro­zu­miesz? – mó­wił i ca­ło­wał mnie po każ­dym wy­po­wie­dzia­nym sło­wie. – Ni­gdy nie po­zwolę ci odejść.

Mocno przy­cią­gnął mnie do sie­bie, a ja wtu­li­łam się w jego sze­roką pierś. Gdy za­dar­łam głowę, tak cho­ler­nie smutno na mnie spoj­rzał. Po­cią­gnę­łam no­sem w mało sek­sowny spo­sób. Wy­tar­łam rę­ka­wem twarz mo­krą od łez. Nie by­łam w sta­nie pa­trzeć na jego ból, kiedy mój wła­sny roz­sa­dzał mnie od środka. Tego było dla mnie zde­cy­do­wa­nie za dużo. Czu­łam się zdra­dzona, a mimo to na­dal go pra­gnę­łam i ko­cha­łam. Moje my­śli są po­plą­tane, ale te­raz, czy tego chcę, czy nie, po­win­nam po­zwo­lić mu odejść, a nie po­tra­fię, za­cho­wu­jąc się jak ego­istka.

Czy to nie na maksa po­pie­przone? Czy to nie iro­nia re­la­cji dam­sko-mę­skich? Nie po­tra­fi­łam do końca go ode­pchnąć, bo tak na­prawdę wcale nie chcia­łam go ni­komu od­da­wać, cho­ciaż tak na­le­żało zro­bić.

– Puść mnie! Chcę wró­cić do domu... – wy­zna­łam ci­cho ła­mią­cym się gło­sem, gdyż ja­kaś cząstka mnie chciała jesz­cze wal­czyć i chro­nić już i tak zgnie­cione serce.

Od­wró­ci­łam twarz w drugą stronę, by unik­nąć jego spoj­rze­nia. Sta­ra­łam się być sta­now­cza, bo tak pod­po­wia­dał mi zdrowy roz­są­dek. Wie­dzia­łam, że tak trzeba po­stą­pić. Serce jed­nak chciało po­skła­dać się na nowo w jego ob­ję­ciach. I w tym mo­men­cie to było naj­gor­sze, a za­ra­zem naj­sil­niej­sze uczu­cie.

– Wy­słu­chaj mnie, a póź­niej cię od­wiozę, je­śli na­dal bę­dziesz chciała wra­cać. Za­wiozę cię, gdzie tylko bę­dziesz chciała. Zo­sta­wię cię w spo­koju, je­śli taka bę­dzie twoja de­cy­zja. Tylko po­zwól mi się wy­tłu­ma­czyć, a po­wiem ci wszystko, całą prawdę... – mó­wił szybko i nie­skład­nie, byle tylko mnie za­głu­szyć.

Ewi­dent­nie chciał mnie przy so­bie za­trzy­mać i chyba miał na­dzieję, że je­śli szybko wy­po­wie te słowa, to bę­dzie miał więk­sze szanse na to, że go wy­słu­cham.

– Nie, Ga­brielu. To nie ma już sensu. I tak chcia­łam dzi­siaj z tobą ze­rwać. – Wbi­łam wzrok w piasz­czy­stą uliczkę, na któ­rej sta­li­śmy.

Wie­dzia­łam, że za­daję mu cios pro­sto w serce, szcze­gól­nie po tym, co wy­znał mi chwilę wcze­śniej. Nie by­łam w sta­nie na­wet na niego spoj­rzeć. Żal wy­le­wał się ze mnie stru­mie­niami, a mę­tlik w gło­wie po­wo­do­wał, że pra­gnę­łam uciec jak naj­da­lej stąd. Mu­sia­łam po­być sama ze sobą, aby móc w spo­koju po­uża­lać się nad swoim lo­sem.

Naj­więk­szą za­gadką była dla mnie kwe­stia tego, jak udało mu się ukryć, że jest żo­naty, a na­wet ja się nie do­my­śli­łam. Prze­cież to ze mną spę­dzał ostat­nio całe dni. Nie za­uwa­ży­łam, aby cho­wał te­le­fon czy co­kol­wiek skry­wał przede mną. By­łam w jego domu i nie zna­la­złam ni­czego, co mo­głoby świad­czyć o obec­no­ści in­nej ko­biety w jego ży­ciu. Jego za­cho­wa­nie zmie­niło się do­piero tu­taj. Do tej pory to ja by­łam tą nie­zde­cy­do­waną i mo­głam spra­wiać wra­że­nie iry­tu­ją­cej, lecz on dziel­nie o mnie wal­czył. Te­raz wszystko sta­nęło na gło­wie.

Może ktoś tam, na gó­rze, da­wał mi wcze­śniej znaki, któ­rych nie do­strze­ga­łam? Może by­łam tak za­śle­piona mi­ło­ścią, że nie po­tra­fi­łam zo­ba­czyć ni­czego poza nią? Jak można mieć ta­kie klapki na oczach?

– Dla­czego? Co ci zro­bi­łem, że mnie tak trak­tu­jesz, co? Nie je­stem gów­nia­rzem, Ame­lio! Po­peł­ni­łem błąd, ale dla­czego mnie skre­ślasz i nie da­jesz szansy, bym to wy­tłu­ma­czył? – wark­nął na mnie lo­do­wa­tym i prze­peł­nio­nym ża­lem gło­sem.

Od­sło­nił przede mną swoje emo­cje, a ja od razu do­strze­głam w nim tę zmianę. Po jego nie­spo­dzie­wa­nym wy­bu­chu sta­łam jak słup soli, otwie­ra­łam i za­my­ka­łam usta na prze­mian. Mój mózg nie chciał mnie wspie­rać, cho­ciaż cha­otyczna go­ni­twa my­śli trwała w nim w naj­lep­sze.

– Od­po­wiedz mi, do cho­lery! – Chwy­cił mnie za brodę, zmu­sza­jąc, że­bym na niego spoj­rzała.

– Nie pa­su­jemy do sie­bie, a te­raz to i tak nie­ważne. Wra­caj do swo­jej żony, Ga­brielu. Nie będę po­wo­dem roz­padu two­jej ro­dziny. – Prze­łknę­łam wielką gulę, którą mia­łam w gar­dle, a ona ciężko spa­dła do żo­łądka.

Po tym wy­zna­niu za­czę­łam ro­nić łzy. Po­mimo że cier­pia­łam, to i tak uwa­ża­łam, że to żona po­winna być dla niego naj­waż­niej­sza. Ga­briel miał ko­bietę na pa­pie­rze, więc to au­to­ma­tycz­nie wszystko zmie­niało. Za żadne skarby świata nie chcia­ła­bym być tą drugą. Odejdę, je­śli ist­nieje szansa, że to po­łą­czy ich na nowo. Nie ro­zu­mia­łam, dla­czego szu­kał mi­ło­ści gdzie in­dziej. Od razu za­ło­ży­łam, że oże­nił się nie bez po­wodu. Skoro przy­je­chała, mu­siało jej na nim za­le­żeć, tak samo jak mnie. Te­raz moje uczu­cia i tak były bez zna­cze­nia. Ona była żoną, a ja zo­sta­łam zwy­kłą ko­chanką.

– Nie mów tak – wy­chry­piał, ście­ra­jąc kciu­kiem moje łzy.

Ra­ni­łam go, wi­dzia­łam ból w jego oczach. Już na za­wsze za­pa­mię­tam jego wy­raz twa­rzy, któ­rego ni­gdy nie chcia­łam oglą­dać. Od te­raz mia­łam za­miar pa­trzeć tylko na sie­bie i żyć z wła­snym czy­stym su­mie­niem. Łu­dzi­łam się, że po­stę­puję po­praw­nie, re­zy­gnu­jąc ze swo­jego szczę­ścia.

– Ona nic dla mnie nie zna­czy, jest żoną tylko for­mal­nie! Nie chce mi dać roz­wodu bez orze­ka­nia o mo­jej wi­nie. Nie ko­cham jej, nie je­stem z nią już od dawna, a na­wet ciężko po­wie­dzieć, że kie­dy­kol­wiek two­rzy­li­śmy zwią­zek. Wierz mi, ni­gdy już z nią nie będę, na­wet je­śli miałby to być choć je­den dzień. Ona mnie nie­na­wi­dzi i dla swo­jej cho­rej sa­tys­fak­cji chce znisz­czyć to, co jest mię­dzy nami. Za­leży jej tylko na szmalu, któ­rego nie chcę jej dać. To o pie­nią­dze w tym wszyst­kim cho­dzi, o nic wię­cej.

– Okła­ma­łeś mnie. Nie mó­wiąc już o tym, że mi nie ufasz, za­ta­ja­jąc tak ważne in­for­ma­cje.

Chcia­łam mu wie­rzyć. Chcia­łam, by za­wsze mó­wił mi prawdę. Może te­raz nie czu­ła­bym się tak okrop­nie z my­ślą, że je­stem ko­chanką. A tym wła­śnie by­łam, zwy­kłą ko­cha­nicą Ga­briela. Jego za­pew­nie­nia, że to nic ta­kiego, ni­czego nie zmie­niały. Cały czas tkwił w związku mał­żeń­skim. Po­czu­łam się jak nic nie­zna­cząca przy­goda, która wła­śnie się za­koń­czyła.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki