32,00 zł
W książce Nasze wewnętrzne konflikty, Karen Horney rozwija dynamiczną teorię nerwicy skoncentrowaną na podstawowym konflikcie między postawami „podążania naprzód”, „podążania przeciwko” i „oddalania się od” ludzi.
Karen Horney
Niemiecka psychoanalityk i psychiatra najbardziej popularna przedstawicielka koncepcji psychodynamicznych, współtwórczyni neopsychoanalizy. W swoich pracach podkreślała społeczno-kulturowe uwarunkowania rozwoju osobowości i zaburzeń, dystansując się wobec biologizmu koncepcji Freuda.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Niniejsza książka poświęcona jest osiągnięciom w dziedzinie psychoanalizy. Napisałam ją zainspirowana swoimi doświadczeniami w pracy z moimi pacjentami oraz nad samą sobą. Pomimo że on przedstawia teorie, które były przedmiotem badań od szeregu lat, moje koncepcje skrystalizowały się dopiero, gdy zabrałam się do przygotowania szeregu wykładów pod auspicjami Amerykańskiego Instytutu Psychoanalizy. Pierwsza seria wykładów poświęcona aspektom technicznym związanych z tym zagadnieniem nosiła tytuł „Problemy związane z techniką psychoanalityczną” (1943 r.), natomiast druga, która skoncentrowana była problemom opisanym w niniejszej książce zatytułowana została w 1944 r. „Integracja osobowości”. Wybrane tematy, tzn. „Integracja osobowości w terapii psychoanalitycznej”, „Psychologia wycofania” oraz „Znaczenie skłonności sadystycznych” zostały zaprezentowane w Akademii Medycznej oraz dla Association for the Advancement of Psychoanalysis (Stowarzyszenie Rozwoju Psychoanalizy).
Mam nadzieję, że niniejsza pozycja okaże się przydatna psychoanalitykom zainteresowanym w dalszym rozwoju swojej wiedzy teoretycznej i praktycznej. Mam również nadzieję, że będą oni dzięki temu mogli przekazać koncepcje zawarte w niniejszej książce swoim pacjentom, a także zastosować je wobec samych siebie, ponieważ postępy w dziedzinie psychoanalizy można osiągnąć jedynie ciężką pracą nad sobą i własnymi problemami. Jeżeli pozostaniemy bierni i oporni na zmiany, nasze teorie będą jedynie gołosłownymi dogmatami.
Przekonana jestem jednak, że książki, których tematyka wykracza poza kwestie czysto techniczne czy też abstrakcyjne teorie psychologiczne, będą cieszyć się popularnością wśród osób, które chcą zgłębić własną psychikę i dążą do dalszego samorozwoju. Większość z osób, które żyją w tej jakże trudnej cywilizacji uwikłanych jest w konflikty opisane w niniejszej pozycji i z pewnością potrzebują pomocy. Pomimo że poważnymi przypadkami zaburzeń nerwicowych powinni zajmować się specjaliści nadal uważam, że jesteśmy w stanie poradzić sobie z własnymi problemami, jeżeli tylko włożymy w to wysiłek.
Chciałabym przede wszystkim podziękować moim pacjentom, ponieważ dzięki ich współpracy łatwiej było mi zgłębić zagadnienia związane z zaburzeniami nerwicowymi. Pragnę również wyrazić wdzięczność moim kolegom i koleżankom, którzy zachęcali mnie do dalszej pracy okazując zainteresowanie i zrozumienie. I mam tutaj na myśli nie tylko starszych kolegów i starsze koleżanki, ale również młodszych, którzy wyszkoleni zostali w naszym Instytucie i którzy bardzo przyczynili się do owocnych i stymulujących dyskusji.
Chciałabym również podziękować trzem osobom spoza dziedziny psychoanalizy, które w szczególnych dla nich sposób udzieliły mi wsparcia w mojej pracy. Mam tutaj na myśli dr Alvina Johnsona, który umożliwił mi przedstawienie moich koncepcji w Nowej Szkole Badań Społecznych w czasie, gdy jedyną uznaną szkołą teorii i praktyki psychoanalitycznej była metoda Freuda. Wielką pomoc okazała mi również Clara Mayer, dziekan Wydziału Filozofii i Sztuk Wyzwolonych w Nowej Szkole Badań Społecznych. Przez wiele lat okazywała nieustanne zainteresowanie moimi badaniami i omawiała wszelkie nowe koncepcje poruszane w mojej pracy analitycznej. Chciałabym również podziękować mojemu wydawcy, W.W. Nortonowi, który zawsze służył mi radą w opracowywaniu moich książek. Nie mogę również nie wspomnieć Minette Kuhn, która wspierała mnie w lepszej organizacji moich materiałów i formułowaniu wniosków.
K. H.
Nieważne, z którego miejsca wyruszymy i jak trudna będzie nasza droga, zawsze w końcu dotrzemy do zaburzeń osobowości jako głównego źródła choroby psychicznej. To samo można by powiedzieć o prawie wszystkich innych odkryciach w dziedzinie psychologii: tak naprawdę odkrywany wszystko na nowo. Poeci i filozofowie od dawna wiedzieli, że wewnętrzne konflikty targają osobami z zaburzeniami psychicznymi, a nie osobami zrównoważonymi i spokojnymi z natury. Zgodnie z obecną nomenklaturą, każde zaburzenie nerwicowe, niezależnie od objawów, to zaburzenie osobowości. Dlatego też wszelkie nasze wysiłki w badaniach teoretycznych i terapii należy skoncentrować na lepszym zrozumieniu struktury osobowości neurotycznej.
Problemem tym zajmował się już Freud, choć jego podejście oparte na genetyce nie pozwoliło mu na bardziej dokładne sformułowanie związanych z tym kwestii. Natomiast udało się to innym, którzy kontynuowali i rozwijali badania Freuda. Byli to Franz Alexander, Otto Rank, Wilhelm Reich oraz Harald Schultz-Hencke. Niestety, żaden z nich nie był w stanie sprecyzować rodzaju i dynamiki tej struktury osobowości.
Ja natomiast wyruszyłam z zupełnie innego punktu. Analizując postulaty Freuda dotyczące psychiki kobiet zrozumiałam, że należy wziąć również pod uwagę czynniki kulturowe. Oczywistym było, że mają one wpływ na nasze postrzeganie zagadnień męskości i kobiecości i dlatego też doszłam do oczywistego wniosku, że Freud wyciągnął nieprawidłowe wnioski, gdyż nie uwzględnił właśnie takich czynników. Przez kolejne piętnaście lat zagadnieniom tym poświęcałam coraz więcej uwagi. Bardzo pomocna okazała się również współpraca z Eirchem Frommem, specjalistą w dziedzinie socjologii i psychoanalizy, który zwrócił moją uwagę na istotę czynników społecznych oraz ich wpływ, który znacznie wykraczał poza psychologię kobiety. Moje teorie potwierdziły się po przyjeździe do Stanów Zjednoczonych w 1932 r. Zauważyłam wówczas, że zachowania i zaburzenia nerwicowe Amerykanów znacznie różniły się od tych, jakie zaobserwowałam w Europie i nasunął mi się jedyny logiczny wniosek, a mianowicie, że wpływ na to miały różnice cywilizacyjne. Wnioski i obserwacje opisałam w pracy Neurotyczna osobowość naszych czasów, argumentując, że przyczyną zaburzeń nerwicowych są czynniki kulturowe, a co za tym idzie, zaburzenia relacji międzyludzkich.
Zanim napisałam Neurotyczną osobowość zajmowałam się zagadnieniami, które wynikały z wcześniej sformułowanych hipotez. Dotyczyły one głównych przyczyn zaburzeń nerwicowych. Freud jako pierwszy stwierdził, że przyczyny takie to zachowania kompulsywne1. Uważał, że zachowania takie są instynktowne i mają na celu osiągnięcie zadowolenia, bez poczucia frustracji. W związku z tym, w opinii Freuda nie stanowiły one nerwicy jako takiej, ale raczej występowały u wszystkich ludzi. Jednak, gdy założymy, że nerwice są spowodowane zaburzeniami relacji międzyludzkich, twierdzenia takie są bezpodstawne. W obliczu powyższego stwierdziłam, że zachowania kompulsywne są to zachowania o charakterze neurotycznym, powodowane są poczuciem odosobnienia, bezsilności, strachu i wrogości i są sposobem na radzeniem sobie ze światem pomimo wszystko, a ich głównym celem nie jest osiągnięcie zadowolenia, ale poczucia bezpieczeństwa; ich kompulsywny charakter wynika z lęków leżących u podstawy takich uczuć.
Dwa z takich popędów, czyli neurotyczne pragnienie uczuć czy władzy, zostały opisane szczegółowo w Neurotycznej osobowości.
W tym czasie przekonałam się już jednak, że choć zgadzałam się w zasadzie z podstawami teorii głoszonych przez Freuda, w wyniku moich badań doszłam do wniosków wręcz przeciwnych. Jeżeli tak wiele czynników zdefiniowanych przez Freuda jako instynktowne było faktycznie uwarunkowanych kulturowo i jeżeli to wszystko, co Freud uznawał związane z libido wynikało tak naprawdę z neurotycznej potrzeby uczuć spowodowanej lękami i szukaniem poczucia bezpieczeństwa u innych, to przecież jego teoria libida była tak naprawdę pozbawiona podstaw. I choć doświadczenia z dzieciństwa nadal odgrywały ważną rolę, jednak ich wpływ na nasze życie należało rozważać w zupełnie innym świetle. Te rozważania otworzyły drogę do kolejnych, nowych teorii. Dlatego też musiałam przewartościować moje poglądy na teorie głoszone przez Freuda. I tak właśnie powstała pozycja Nowe metody w psychoanalizie.
Nadal również zajmowałam się badaniem przyczyn zaburzeń nerwicowych. Zachowania kompulsywne zdefiniowałam jako trendy neurotyczne i w swoim podręczniku opisałam dziesięć z nich. W tym czasie zrozumiałam już, że podstawowe znaczenie miała tutaj struktura osobowości neurotycznej. Wyobrażałam ją sobie jako pewnego rodzaju makrokosmos składający się z mikrokosmosów wchodzących ze sobą w interakcje. W centrum każdego takiego mikrokosmosu znajdował się trend neurotyczny. Moja teoria nerwicy miała również zastosowanie w praktyce. Mianowicie, jeżeli założymy, że psychoanaliza nie dotyczy głównie odnoszenia naszych obecnych problemów do doświadczeń z przeszłości, ale oznacza raczej zrozumienie naszej osobowości, wówczas będziemy w stanie analizować i zmieniać siebie samych bez uciekania się do pomocy specjalistów. Co więcej, w obliczu bardzo rozpowszechnionej potrzeby psychoterapii przy jednoczesnym braku specjalistów w tej dziedzinie, najlepszym rozwiązaniem wydawała się autoanaliza. Ponieważ moja książka dotyczyła głównie możliwości, ograniczeń oraz sposobów analizy własnej osoby, zatytułowałam ją Autoanaliza.
Niestety, nie byłam do końca zadowolona ze sposobu, w jaki opisałam poszczególne trendy. Prześladowało mnie poczucie, że nie przedstawiłam powiązań między nimi. Bo oczywiste było dla mnie, że neurotyczna potrzeba uczuć, kompulsywna skromność oraz potrzeba „partnera” powinny być analizowane łącznie. Natomiast przeoczyłam fakt, że wspólnie reprezentowały one zasadniczą postawę wobec innych i samego siebie oraz szczególną filozofię życiową. Trendy te stanowią sedno zagadnienia, które zdefiniowałam jako „zbliżanie się do ludzi”. Zauważyłam również, że kompulsywna potrzeba władzy i uznania, a także neurotyczna ambicja mają ze sobą wiele wspólnego. Stanowią one czynniki działania, które nazwałam „występowaniem przeciwko ludziom”. Niemniej jednak, pomimo iż potrzeba podziwu ze strony innych i potrzeba perfekcjonizmu osoby neurotycznej to cechy charakterystyczne trendów neurotycznych, które wpływają na jej relacje z innymi, mają największy wpływ na relację takiej osoby samej z sobą. Ponadto potrzeba wykorzystywania innych wydaje się mniej istotna, niż potrzeba uczuć czy władzy, a także mniej od nich złożona, jak gdyby nie stanowiła odrębnego zagadnienia, ale była raczej częścią większej całości.
Od tamtej pory udało mi się uzasadnić moje rozważania. Zajęłam się również dogłębniej rolą, jaką w zaburzeniach nerwicowych odgrywają konflikty. Jak już podkreśliłam w Neurotycznej osobowości nerwica rodzi się na skutek kolizji zróżnicowanych trendów neurotycznych. W Autoanalizie stwierdziłam, że trendy neurotycznej nie tylko potęgują się wzajemnie, ale również budzą konflikty. Niemniej jednak te ostatnie zostały odstawione na boczny tor. Choć bowiem Freud coraz bardziej dostrzegał znaczenie konfliktów wewnętrznych, uznawał je jednak za walkę pomiędzy byciem represjonowanym i represjonowaniem innych. Natomiast ja zaczęłam dostrzegać konflikty zupełnie innego rodzaju. Wynikały one ze sprzecznych trendów neurotycznych i pomimo, że początkowo dotyczyły sprzecznych postaw wobec innych, z czasem zaczęły również obejmować sprzeczne postawy wobec samego siebie, sprzeczne cechy charakteru oraz wartości.
W wyniku szczegółowych obserwacji dostrzegłam istotę takich konfliktów. Najbardziej uderzyło mnie, że pacjenci zdawali się zupełnie nie dostrzegać sprzeczności w nich samych. Kiedy zwracałam na to ich uwagę, zaczynali tracić zainteresowanie i zamykać się w sobie. Po pewnym czasie zrozumiałam, że taka nieuchwytność była przejawem ogromnej niechęci do zanalizowania takich sprzeczności. Co więcej, kiedy zaczęłam obserwować, jak moi pacjenci wpadają w panikę w obliczu konfliktu, stwierdziłam, że mam do czynienia z bardzo wybuchową mieszanką. Pacjenci słusznie unikali takich konfliktów, ponieważ mogły one spowodować znaczne spustoszenie w ich psychice.
A potem zauważyłam, jak wiele energii poświęcali oni w desperackich czasem próbach „rozwiązania”2 takich konfliktów, a może raczej zaprzeczaniu ich istnienia i próbach stworzenia sztucznej harmonii wewnętrznej. Dostrzegłam cztery główne rodzaje prób rozwiązywania konfliktów i przedstawiam je tutaj w kolejności, w jakiej je zaobserwowałam. Pierwsza próba obejmuje część konfliktu i dąży do osiągnięcia jego predominacji. Druga to „odsunięcie się” od ludzi. W wyniku tego funkcja neurotycznego wycofania jawi się w zupełnie nowym świetle. Wycofanie było nie tylko częścią konfliktu zasadniczego: tzn. jednej z postaw pozostającej w sprzeczności z innymi, ale również stanowiło próbę znalezienia rozwiązania, ponieważ utrzymanie dystansu emocjonalnego wobec siebie i innych pozwoliło na wyeliminowanie takiego konfliktu. Trzecia z prób miała zupełnie inny charakter. Zamiast odsunąć się od innych, osoba o skłonnościach neurotycznych odsuwała się od siebie samej. Ponieważ jej całe ja stało się dla niej czymś nierealnym, w jego miejsce stworzyła ona wyidealizowany obraz samej siebie, w przypadku którego pozostające w konflikcie części zostały w ten sposób przekształcone, że nie reprezentowały już konfliktów, ale raczej aspekty bogatej osobowości. Koncepcja ta pozwoliła wyjaśnić wiele problemów, z jakimi borykają się osoby neurotyczne, które do tej pory były poza zasięgiem naszego zrozumienia, a co za tym idzie – terapii. Pozwoliła ona również na umieszczenie w jednej grupie dwóch trendów neurotycznych, które wcześniej analizowane były oddzielnie. Teraz potrzeba perfekcjonizmu wydawała się próbą doścignięcia ideału, natomiast potrzebę podziwu można było zinterpretować jako potrzebę pacjenta uzyskania potwierdzenia, że taki wyidealizowany obraz był obrazem rzeczywistym. A im dalej taki obraz odbiegał od rzeczywistości, tym większe było niezaspokojone pragnienie. Wyidealizowany obraz samego siebie jest prawdopodobnie najważniejszy ze wszystkich prób rozwiązywania konfliktów ze względu na jego olbrzymi wpływ na naszą osobowość. Z drugiej jednak strony powoduje on rozłam wewnętrzny, co z kolei wymaga dalszej ingerencji. Głównym celem czwartej próby rozwiązywania konfliktów jest wyeliminowanie takiego rozłamu, choć pomaga on również złagodzenie pozostałych konfliktów. W procesie zwanym przeze mnie uzewnętrznieniem postrzegamy procesy wewnętrzne jako zachodzące poza naszym ja. Jeżeli wyidealizowany obraz oznacza odejście od własnego ja, proces uzewnętrznienia stanowi jeszcze bardziej radykalne odejście. Stwarza on nowe konflikty, albo w znacznym stopniu wzmaga konflikt pierwotny pomiędzy własnym ja i światem zewnętrznym.
Moja definicja czterech głównych prób znalezienia rozwiązania wynika częściowo z faktu, iż występują one praktycznie we wszystkich zaburzeniach nerwicowych, oczywiście w różnym stopniu, oraz z tego, że powodują one znaczne zmiany w osobowości. Oczywiście nie są one jedyne. Inne, choć mniej istotne, obejmują wiele strategii, na przykład: arbitralną słuszność, której głównym celem jest stłumienie wszystkich wewnętrznych wątpliwości; rygorystyczną samokontrolę, dzięki której borykająca się z problemami osoba potrafi radzić sobie z nimi tylko dzięki silnej woli; oraz cynizm, który dzięki temu, że odrzuca wszelkie wartości, pozwala wyeliminować konflikty związane z ideałami.
Skutki wszystkich tych nierozwiązanych konfliktów zarysowywały się coraz wyraźniej. Dostrzegłam, jak wiele lęków potrafiły one wzbudzić, jak bardzo przyczyniały się do utraty energii, osłabienia integralności moralnej oraz utraty nadziei, wynikającej z poczucia bezradności.
Dopiero gdy zrozumiałam, jak wielką rolę odgrywa neurotyczne poczucie beznadziejności, zaczęłam analizować znaczenie trendów sadystycznych. Wreszcie pojęłam, że stanowiły one próbę osiągnięcia satysfakcji przez osobę, która nie może odnaleźć siebie i dlatego żyje życiem innych. Ogarnięta niepohamowaną namiętnością, jaką tak często można zaobserwować u osób o skłonnościach sadystycznych, dąży ona bezwzględnie do zwycięstwa za wszelką cenę. Zrozumiałam, że potrzeba destruktywnego wykorzystywania innych wcale nie stanowiła odrębnego trendu neurotycznego, ale była raczej nierozłączną składową tendencji, którą potocznie nazywa się sadyzmem.
Doprowadziło to do ewolucji teorii zaburzeń nerwicowych, w której centrum leży podstawowy konflikt pomiędzy „zbliżaniem się” do ludzi, „odsuwaniem się od ludzi” oraz „występowaniem przeciwko ludziom”. Osoba neurotyczna podejmuje desperackie próby znalezienia konfliktu pomiędzy strachem przed rozdarciem wewnętrznym z jednej strony a potrzebą funkcjonowania jako całość z drugiej strony. I choć czasami udaje się osiągnąć sztuczną równowagę, ustawicznie powstają nowe konflikty, w związku z czym trzeba ciągle szukać nowych rozwiązań. Im bardziej taka osoba walczy o zapewnienie jedności, tym bardziej czuje się wrogo nastawiona, pozbawiona nadziei, coraz więcej ma obaw i coraz bardziej alienuje się od siebie samej i innych, na skutek czego problemy będące źródłem konfliktów nasilają się i coraz trudniej jest je rozwiązać. Osoba neurotyczna traci wówczas wszelką nadzieję i może próbować szukać zaspokojenia w zachowaniach sadystycznych, które z kolei jeszcze bardziej pozbawiają ją nadziei i tworzą nowe konflikty.
Jest to bardzo ponury obraz rozwoju nerwicy i jej wpływu na strukturę osobowości. I tu nasuwa się pytanie: dlaczego nadal twierdzę, że moja teoria jest konstruktywna? Po pierwsze, nie zawiera ona sztucznie optymistycznych stwierdzeń typu „zaburzenia nerwicowe możemy wyleczyć w bardzo prosty sposób”. Po drugie jednak, nie jest również przesadnie pesymistyczna. Nazywam ją konstruktywną, ponieważ pozwala nam po raz pierwszy rozwiązać problem neurotycznego poczucia beznadziejności. Moja teoria jest konstruktywna również dlatego, że pomimo iż dostrzega powagę problemów neurotycznych, nie tylko umożliwia łagodzenie konfliktów wewnętrznych, ale również ich rozwiązywanie, dzięki czemu możemy pracować nad faktyczną integracją osobowości. Konfliktów neurotycznych nie da się rozwiązać podejmując racjonalne decyzje. Próby rozwiązania konfliktów neurotycznych są nie tylko bezcelowe, ale również szkodliwe. Natomiast konflikty takie można rozwiązać zmieniając uwarunkowania osobowości, w jakich one powstały. Kiedy dokonujemy prawidłowej analizy, jesteśmy w stanie zmienić takie uwarunkowania i sprawić, że poczucie beznadziejności, strachu, wrogości i wyalienowania pacjenta znacznie się zmniejszy.
Pesymizm Freuda w odniesieniu do zaburzeń nerwicowych i ich leczenia wynikał głównie z braku wiary w dobroć i potencjał rozwoju człowieka. Jak twierdził, ludzie skazani są na cierpienie lub niszczenie innych. Instynkty powodujące istotą ludzką można jedynie kontrolować albo „sublimować”. Ja natomiast uważam, że człowiek jest w stanie i pragnie rozwijać swój potencjał i drzemiące w nim dobro i jedyną w tym przeszkodą są okoliczności, w których jego relacje z samym sobą i innymi zostają zakłócone. Wierzę, że człowiek jest w stanie zmieniać się przez całe życie i moja wiara pogłębia się w miarę dalszych rozważań na ten temat.
CZĘŚĆ I
Rozdział pierwszy
Na wstępie chciałabym powiedzieć jedno: każdy z nas przeżywa konflikty. Wcześniej czy później nasze pragnienia, zainteresowania czy przekonania okażą się sprzeczne z pragnieniami, zainteresowaniami czy przekonaniami innych. Sprzeczności pomiędzy nami samymi i naszym otoczeniem są tak samo powszechne, jak nasze konflikty wewnętrzne, które stanowią integralną część naszego życia.
Reakcje zwierząt są w głównej mierze instynktowne. Instynkt reguluje łączenie się w pary, opiekę nad potomstwem, poszukiwanie pożywienia, zachowanie się w obliczu zagrożenia oraz inne, bardziej indywidualne decyzje. Natomiast ludzie kierują się wyborami i decyzjami, co jest jednocześnie ich przywilejem i przekleństwem. Często musimy wybierać pomiędzy pragnieniami prowadzącymi nas w przeciwnych kierunkach. Na przykład możemy jednocześnie czuć potrzebę spędzenia czasu samotnie lub z przyjacielem, albo wybrać pomiędzy chęcią studiowania medycyny i sztuki. Często również to, co chcielibyśmy zrobić jest zupełnie sprzeczne z tym, co musimy zrobić: na przykład bardzo chcemy spędzić miłe chwile z ukochaną osobą, ale ktoś inny potrzebuje naszej pomocy. Możemy również stanąć w obliczu konfliktu pomiędzy chęcią zadowolenia innych i działaniem zgodnie z naszym wewnętrznym systemem wartości, który wymaga wyrażenia naszego sprzeciwu. Zdarza się również, że musimy wybrać pomiędzy dwiema sprzecznymi wartościami, na przykład poczuciem obowiązku zaangażowania się w walkę o obronę naszego kraju i poczuciem obowiązku wobec własnej rodziny.
Rodzaje takich konfliktów, a także ich zakres i nasilenie w dużej mierze zależy od cywilizacji, w której żyjemy. Jeżeli otaczające nas społeczeństwo jest stabilne i przykłada wagę do tradycji, nie mamy zbyt dużego wyboru, a co za tym idzie, zakres potencjalnych konfliktów nie będzie zbyt szeroki. Ale nawet w takich warunkach konflikty powstają, na przykład kiedy musimy wybrać, wobec kogo powinniśmy zachować lojalność czy też kiedy staniemy w obliczu wyboru pomiędzy spełnieniem naszych osobistych pragnień i obowiązków wobec grupy. Natomiast gdy nasza cywilizacja przechodzi gwałtowne zmiany i pojawia się szereg sprzecznych ze sobą wartości oraz sposobów na życie, decyzje podejmowane przez jednostkę są dużo trudniejsze i bardziej złożone. Dana osoba może dostosować się do oczekiwań społeczeństwa albo im się sprzeciwiać, może być bardzo towarzyska albo być kompletnym odludkiem, może dążyć do osiągnięcia sukcesu za wszelką cenę lub za wszelką cenę tego unikać, może wychowywać dzieci w surowej dyscyplinie albo pozwalać im praktycznie na wszystko; może uważać, że wobec mężczyzn i kobiet obowiązują odmienne normy moralne albo wierzyć, że wszyscy powinni być traktowani jednakowo; może uznawać pożycie seksualne jako formę wyrażenia uczuć albo traktować to czysto przedmiotowo; może mieć uprzedzenia rasowe albo wierzyć, że wartości ludzkie nie są uzależnione od koloru skóry czy kształtu nosa i tak dalej.
Nie ulega wątpliwości, że członkowie społeczeństwa często muszą podejmować takie decyzje, w związku z czym należałoby oczekiwać, że konflikty z nimi związane są raczej powszechne. Co jest jednak zaskakujące, to fakt, że większość ludzi w ogóle nie zdaje sobie z tego sprawy i dlaczego nie próbują takich konfliktów rozwiązać, podejmując przemyślane decyzje. Najczęściej oczekują, że konflikty rozwiążą się same. Nie rozumieją sytuacji, w jakiej się znajdują, podświadomie szukają kompromisu i często borykają się ze sprzecznościami nie zdając sobie z tego sprawy. I mam tutaj na myśli osoby normalne, czyli ani nie idealne ani przeciętne, ale po prostu nie-neurotyczne.
Dlatego też muszą istnieć warunki wstępne do zrozumienia takich sprzecznych kwestii i podejmowania na tej podstawie decyzji. Musimy zdawać sobie sprawę z własnych pragnień, a nawet uczuć. Czy naprawdę lubimy daną osobę, czy robimy to tylko z poczucia obowiązku? Czy naprawdę czujemy ból po stracie rodzica, czy tylko zachowujemy pozory? Czy naprawdę chcemy studiować prawo albo medycynę, czy też wynika to z potrzeby osiągnięcia sukcesu i dużych zarobków? Czy naprawdę chcemy, aby nasze dzieci były szczęśliwe i niezależne, czy czujemy potrzebę ich kontrolowania? Większości z nas trudno byłoby udzielić odpowiedzi na te proste pytania, ponieważ nie zdajemy sobie sprawy z naszych prawdziwych uczuć i pragnień.
Ponieważ konflikty często wynikają z naszych przekonań, wierzeń czy wartości moralnych, ich rozpoznanie wymagałoby od nas określonego zestawu wartości. Kiedy nasze przekonania są po prostu przejęte od innych, nie prowadzą ani do konfliktów, ani nie stanowią podstawy do podejmowania decyzji, bo kiedy znajdziemy się pod nowym wpływem, szybko zapomnimy o poprzednich naszych przekonaniach. Ponadto, jeżeli po prostu przyjmiemy wartości szanowane w naszym społeczeństwie, nie powstają żadne konflikty, które powinny powstać dla naszego dobra. Na przykład, jeżeli syn nigdy nie kwestionował opinii swojego ograniczonego umysłowo ojca, podejmie on zawód wybrany dla niego przez rodzica bez żadnego konfliktu. Z kolei żonaty mężczyzna, który zakocha się w innej kobiecie może faktycznie odczuwać konflikt wewnętrzny, ale kiedy nie będzie wewnętrznie przekonany o wartości i znaczeniu związku małżeńskiego, może po prostu pójść po linii najmniejszego oporu, zamiast stawić czoło sytuacji i podjąć decyzję.
Nawet gdy dostrzegamy zaistnienie konfliktu, musimy chcieć i być w stanie odrzucić jedno ze sprzecznych rozwiązań. Niemniej jednak zdarza się to rzadko, gdyż nasze uczucia i przekonania nie są klarowne i większość z nas nie czuje się szczęśliwa i bezpieczna na tyle, aby odrzucić cokolwiek.
Ponadto, kiedy podejmujemy decyzję, musimy być w stanie przyjąć za nią odpowiedzialność, co z kolei wiąże się z ryzykiem podjęcia niewłaściwej decyzji oraz gotowością poniesienia konsekwencji bez zrzucania winy na innych. Wymagałoby to od nas stwierdzenia „To jest mój wybór, moja decyzja” oraz siły wewnętrznej i niezależności, jakiej większość ludzi w czasach obecnych nie posiada.
I gdy tak uwikłani jesteśmy w walkę z naszymi konfliktami wewnętrznymi, nawet podświadomą, mamy tendencję patrzenia z zazdrością i podziwem na osoby, których życie wydaje się pozbawione jakichkolwiek zakłóceń. I podziw taki w pełni im się należy. Są to bowiem osobnicy silni, którzy ustanowili własną hierarchię wartości lub którzy osiągnęli spokój wewnętrzny po latach stawiania czoła konfliktom, a podejmowane przez nich decyzje nie są w stanie zachwiać ich życiem. Ale pozory często mylą. Zdarza się bowiem, że ludzie, którym zazdrościmy nie są w stanie, czy to z powodu apatii, konformizmu czy oportunizmu, stawić czoło konfliktom lub rozwiązać ich zgodnie ze swoimi przekonaniami, co w konsekwencji powoduje, że poddają się losowi lub szybko zmieniają decyzję w obliczu natychmiastowych korzyści.
Umiejętność stawienia czoła konfliktom to cecha bardzo cenna, choć może niewygodna. Im częściej staramy się sprostać naszym wewnętrznym konfliktom i znaleźć na nie rozwiązanie, tym bardziej poczujemy się wolni i silni. Kontrolę nad własnym życiem możemy osiągnąć tylko wtedy, gdy jesteśmy w stanie stawić czoło konsekwencjom naszego postępowania. Dlatego też nie ma nic atrakcyjnego w fałszywym spokoju duszy, gdyż jesteśmy wówczas słabi i łatwo ulegamy wpływom innych.
Konflikty koncentrujące się wokół najważniejszych zagadnień życiowych są najtrudniejsze do rozwiązania. Jeżeli jednak nie popadniemy w apatię, nie ma żadnego powodu, dla którego nie dalibyśmy sobie z nimi rady. I tutaj właśnie zachodzi potrzeba edukowania się, aby uzyskać większą świadomość nas samych i wzmacniać nasze przekonania. Kiedy zdamy sobie sprawę, jak wielkie znaczenie mają czynniki brane pod uwagę podczas podejmowania decyzji, pozwoli to nam na obranie właściwego kierunku i wyznaczenie ideałów w życiu3.
Biorąc to wszystko pod uwagę, gdy mamy do czynienia z osobą neurotyczną, trudności w rozpoznawaniu i rozwiązywaniu konfliktów wzrastają niepomiernie. Należy tu podkreślić, że nerwica to spektrum obejmujące wiele różnych objawów i gdy mówimy, że ktoś jest „neurotyczny” mamy na myśli „osobę z objawami nerwicowymi”, która nie za bardzo uświadamia sobie własne uczucia i pragnienia. Często jedyne świadomie pojmowane i zrozumiałe uczucia powstają w odpowiedzi na strach i gniew w krytycznych sytuacjach, choć i te ostatnie mogą być całkowicie stłumione. Takie ideały z prawdziwego zdarzenia, które doprawdy istnieją, są tak przesiąknięte popędami, że nie pomagają nam wcale w wyborze właściwej drogi. Pod wpływem takich tendencji kompulsywnych nie jesteśmy ich w stanie odrzucić ani podjąć odpowiedzialności za własne działania4.
Konflikty neurotyczne mogą wynikać z tych samych, ogólnych problemów, z jakimi borykają się osoby normalne. Niemniej jednak, ponieważ różnią się one tak bardzo, powstaje pytanie, czy możemy stosować wobec nich jeden i ten sam termin. W mojej opinii możemy, ale musimy zdać sobie sprawę z różnic pomiędzy nimi. W związku z tym, musimy zastanowić się, co charakteryzuje konflikty neurotyczne?
Pozwolę sobie odpowiedzieć na to na prostym przykładzie: pewien inżynier pracujący w zespole badawczym często miewał napady zmęczenia i podrażnienia. Jeden z takich napadów spowodowany był faktem, że w jego opinii podczas dyskusji na tematy techniczne jego wnioski i uwagi zostały zignorowane. Niedługo potem podjęto decyzję podczas jego nieobecności i nie dano mu szansy do przedstawienia własnych sugestii. Miał do wyboru albo uznać cały proces za niesprawiedliwy i go zakwestionować, albo przyjąć decyzję większości. Choć jednak każdy z tych wyborów byłby całkowicie uzasadniony, inżynier pozostał bierny. Nie podjął walki pomimo poczucia wyrządzonej mu krzywdy. Zdawał sobie jedynie sprawę, że był mocno poirytowany. Tylko w snach ogarniała go wściekłość. To właśnie to stłumione uczucie, które stanowiło połączenie gniewu w stosunku do innych i gniewu wobec siebie za słabość i potulność, było przyczyną jego ogromnego zmęczenia.
Ten brak reakcji spowodowany był wieloma czynnikami. We własnym mniemaniu był tak wspaniały, że należał mu się bezwzględny szacunek innych. Oczywiście było to uczucie podświadome: po prostu uważał, że był osobą najbardziej inteligentną i kompetentną w swoim zawodzie. Każda, nawet najmniejsza uraza natychmiast wywoływała gniew. Co więcej, wykazywał on podświadome tendencje sadystyczne i czuł potrzebę poniżania oraz krytykowania innych, wszystko pod przykrywką przesadnej życzliwości. Do tego doszło jeszcze podświadome pragnienie wykorzystywania innych, w wyniku czego bardzo istotne było dla niego, aby utrzymywać z nimi dobre stosunku. Oprócz uzależnienia od innych cechowała go kompulsywna potrzeba akceptacji i aprobaty przy jednoczesnej, jak to najczęściej bywa, potrzebie uległości i unikania wszelkich starć. W związku z tym powstał konflikt pomiędzy dwiema destruktywnymi rodzajami agresji – agresji reaktywnej i tendencji sadystycznych – z jednej strony oraz potrzebą aprobaty i uczucia oraz pragnieniem pozostania sprawiedliwym i racjonalnym we własnych oczach. Wszystko to spowodowało bardzo ostry konflikt wewnętrzny, który pozostał niezauważony, a zmęczenie będące jego uzewnętrznieniem uniemożliwiało jakiekolwiek działania z jego strony.
Kiedy przyjrzymy się wszystkich tym czynnikom konfliktu, na pierwszy plan wysuwa się fakt, jak bardzo są wzajemnie sprzeczne. Trudno byłoby tutaj wyobrazić sobie bardziej skrajne przeciwieństwo, niż potrzeba szacunku w oczach innych i przymilna służalczość. Po drugie, cały ten konflikt jest zupełnie nieświadomy. Sprzeczne skłonności, które są jego elementami, pozostają nieuświadomione i głęboko stłumione. Na zewnątrz widać jedynie słabe oznaki toczącego się wewnątrz konfliktu. Następuje racjonalizacja wszystkich czynników emocjonalnych: to niesprawiedliwe; nie szanują mnie; moje pomysły były lepsze. Po trzecie, obie te tendencje mają charakter kompulsywny. Nawet jeżeli nasz inżynier zdawał sobie po części sprawę ze swoich wygórowanych oczekiwań lub charakteru swojego uzależnienia, nie byłby w stanie tego zmienić, nawet gdyby chciał. Zmiana taka wymagałaby dogłębnej analizy. Z obydwu stron atakowały go siły, nad którymi nie miał żadnej kontroli: w żaden sposób nie mógł zrezygnować z potrzeb tak głęboko w nim zakorzenionych. Niestety żadna z nich nie odzwierciedlała tego, czego on naprawdę chciał czy szukał. Bo przecież nie chciał ani wykorzystywać innych ani im się poddawać; tak naprawdę nie mógł znieść obu tych skłonności. Taki stan rzeczy ma jednak wielkie znaczenie, jeżeli chcemy zrozumieć konflikty neurotyczne. Oznacza to, że praktycznie żadna decyzja nie będzie wykonalna.
Kolejny przykład przedstawia podobną sytuację. Projektant pracujący na zlecenia okradał swojego dobrego kolegę z drobnych kwot pieniężnych. Kradzież ta nie była niczym uzasadniona. Owszem, potrzebował pieniędzy, ale przyjaciel chętnie by go wspomógł, tak jak już uczynił wielokrotnie w przeszłości. Szczególnie trudnym do zrozumienia był takt, że projektant był przyzwoitym człowiekiem, który bardzo cenił sobie przyjaźń.
Okazało się, że przyczyną tego procederu był konflikt wewnętrzny. A mianowicie, projektant odczuwał przeogromną, neurotyczną potrzebę uczuć, szczególnie potrzebując, aby ktoś zajmował się za niego wszystkimi problemami natury praktycznej. Ze względu na nieświadomą potrzebą wykorzystywania innych, próbował zarówno zjednać ich do siebie, jak i onieśmielać. I choć tendencje te same w sobie sprawiłyby, że chętnie zaakceptowałby pomoc i wsparcie, rozwinęła się u niego również nieświadoma arogancja, z której z kolei zrodziła się wrażliwa duma. To przecież inni powinni czuć się zaszczyceni służąc mu pomocą i poniżające byłoby ich o to poprosić. Jego niechęć proszenia o przysługę spotęgowana była silną potrzebą niezależności i samowystarczalności, na skutek czego nie był on w stanie przyznać, że czegokolwiek potrzebuje. Z tego też powodu czuł wielką niechęć do długu wdzięczności. Dlatego nie miał problemu z braniem, natomiast nie chciał niczego otrzymywać.
I choć kontekst tego konfliktu różni się od kontekstu opisanego w pierwszym przykładzie, zasadniczo rzecz biorąc, mają one wiele cech wspólnych. Wszelkie kolejne przykłady konfliktu neurotycznego wykazałyby podobną niezgodność pomiędzy sprzecznymi dążeniami i ich nieświadomym oraz kompulsywnym charakterem, co zawsze uniemożliwia podjęcie decyzji w celu rozwiązania takich sprzecznych ze sobą zagadnień.
Niezbyt wyraźna granica oddzielająca konflikty normalne od konfliktów neurotycznych wynika głównie z faktu, że różnica pomiędzy sprzecznymi zagadnieniami u osoby normalnej jest znacznie mniejsza, niż w przypadku neurotyka. Osoba normalna dokonuje wyboru pomiędzy dwoma sposobami działania, z których każdy jest wykonalny w ramach osobowości zintegrowanej. Innymi słowy, różnica pomiędzy takimi sprzecznymi ze sobą kierunkami działania wynosi 90 stopni lub mniej, a w przypadku osoby neurotycznej, może ona wynieść nawet 180 stopni.
Różnice występują również w stopniu świadomości. Jak stwierdził Kierkegaard5: „Życie rzeczywiste jest zbyt skomplikowane, aby znaleźć odbicie w tak abstrakcyjnych przeciwieństwach, jak zupełnie nie uświadomiona rozpacz i rozpacz całkowicie w człowieku uświadomiona”. Możemy jedynie stwierdzić, że normalne konflikty mogą być całkowicie świadome, natomiast konflikty neurotyczne we wszystkich najważniejszych aspektach są zawsze nieświadome. Nawet jeżeli osoba normalna nie jest świadoma swojego konfliktu wewnętrznego, może zdać sobie z niego sprawę przy stosunkowo niewielkiej pomocy podczas gdy najważniejsze skłonności leżące u źródła konfliktów neurotycznych są bardzo głęboko stłumione i nie zostaną ujawnione bez bardzo dużego oporu ze strony pacjenta.
Konflikty normalne dotyczą faktycznego wyboru pomiędzy dwoma rozwiązaniami, z których każde wydaje się bardzo pożądane, albo pomiędzy dwoma przekonaniami, które osoba borykająca się z takim konfliktem ceni sobie w równej mierze. Dlatego też taka osoba jest w stanie podjąć decyzję możliwą do wykonania nawet, jeżeli przychodzi jej to z trudnością i wymaga pewnych wyrzeczeń. Z kolei osoba neurotyczna targana konfliktami nie ma takiej wolności wyboru. Jej dążenia ciągną ją w dwóch przeciwnych kierunkach, z których żaden nie wydaje się słuszny. W konsekwencji podjęcie decyzji w tradycyjnym tego słowa znaczeniu jest niemożliwe. Osoba taka jest porzucona na pastwę losu, nie widząc żadnej drogi wyjścia. Konflikt można jedynie rozwiązać pracując nad skłonnościami neurotycznymi, dzięki czemu zmieniają się jej relacje z innymi oraz z samym sobą i jest ona w stanie skutecznie pozbyć się takich skłonności.
To właśnie sprawia, że konflikty neurotyczne są nie tylko trudne do zdiagnozowania, nie tylko prowadzą do poczucia beznadziejności, ale również stanowią siłę destrukcyjną, której należy się obawiać. Jeżeli nie poznamy takich cech charakterystycznych i nie weźmiemy ich pod uwagę, nie zrozumiemy rozpaczliwych prób znalezienia rozwiązania6, jakie osoba neurotyczna podejmuje i które stanowią najbardziej istotny element zaburzeń nerwicowych.
Rozdział drugi
Konflikty odgrywają znacznie ważniejszą rolę, niż to się powszechnie uważa. Jednak nie jest łatwo je wykryć, po części dlatego, że są zazwyczaj nieświadome, a do tego neurotyk robi wszystko, aby zaprzeczyć ich istnieniu. Jakie w takim razie sygnały mogą potwierdzić, że mamy do czynienia z konfliktami wewnętrznymi? W przykładach przedstawionych w poprzednim rozdziale wskazywały na to dwa czynniki, obydwa dosyć oczywiste. Jednym z nich były symptomy – w pierwszym przypadku było to zmęczenie, a w drugim – kradzież. Każdy symptom zaburzeń nerwicowych wskazuje na leżący u jego źródła konflikt. Innymi słowy, każdy symptom w większym lub mniejszym stopniu wynika bezpośrednio z takiego konfliktu. Stopniowo będziemy w stanie dostrzec, jaki negatywny wpływ mają nierozwiązane konflikty, jak powodują zaburzenia lękowe, depresję, niezdecydowanie, bierność, wycofanie i wiele innych problemów. Kiedy zrozumiemy ten związek przyczynowy, będziemy mogli skupić się na źródłach tych zaburzeń, a nie na symptomach, choć nadal nie poznamy dokładnie, z czego ono wynika.
Drugim sygnałem wskazującym na wystąpienie konfliktu był brak konsekwencji. W pierwszym przykładzie mieliśmy do czynienia z mężczyzną przekonanym, że procedury były niewłaściwe i że potraktowano go niesprawiedliwie, ale nie zrobił nic, aby temu zaprotestować. W drugim przykładzie osoba, która bardzo ceniła sobie przyjaźń, zaczęła okradać swojego przyjaciela. I choć czasami taka osoba zdaje sobie sprawę z takich sprzeczności, najczęściej ich w ogóle nie dostrzega, nawet jeżeli są one oczywiste dla osoby postronnej.
Sprzeczności są wyraźną oznaką występowania konfliktów, tak samo jak rosnąca temperatura ciała wskazuje na rozwój choroby. Przyjrzyjmy się kilku powszechnie występującym przykładom: dziewczyna bardzo pragnie wyjść za mąż, ale unika kontaktów z mężczyznami. Nadmiernie troskliwa matka często zapomina o urodzinach swoich dzieci. Osoba bardzo szczodra w stosunku do innych przejawia nadmierne skąpstwo w stosunku do siebie. Człowiek, który nade wszystko pragnie samotności, zawsze przebywa w towarzystwie innych. Osoba wyrozumiała i tolerancyjna wobec innych jest bardzo wymagająca wobec siebie.
W przeciwieństwie do symptomów, sprzeczności i brak konsekwencji często pozwalają zorientować się powierzchownie o charakterze konfliktu leżącego u ich źródła. Na przykład, ciężka depresja wskazuje jednie na to, że dana osoba boryka się z dylematem. Natomiast gdy oddana matka zapomina o urodzinach swoich dzieci, możemy być skłonni przypuścić, że ważniejszy jest dla niej ideał bycia dobrą matką, a nie jej dzieci. Możliwe jest również, że idealny wizerunek matki koliduje z nieświadomą skłonnością sadystyczną do sprawiania im cierpienia.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1. Zaburzenie psychiczne, w którym osoba odczuwa potrzebę wielokrotnego wykonywania pewnych czynności (zwanych „kompulsjami”) lub ma pewne powtarzające się myśli (zwane „obsesjami”). [wróć]
2. W dalszej części mojej książki będę stosować termin „rozwiązać” w odniesieniu do wszystkich prób podejmowanych przez neurotyków w celu rozwiązania ich konfliktów. Ponieważ nieświadomie przeczą oni istnieniu takich konfliktów, ściśle rzecz biorąc, nie próbują ich „rozwiązać”. Natomiast ich nieświadome wysiłki skierowane są na ich „odsunięcie”. [wróć]
3. Dla osoby normalnej, na którą naciski środowiska nie mają takiego wpływu, bardzo przydatna okazałaby się książka autorstwa Harry’ego Emorsona Fosdicka On Being a Real Person.[wróć]
4.Zob. Rozdział 10, Zubożenie osobowości. [wróć]
5. Søren Kierkegaard, Choroba na śmierć, Princeton University Press, 1941. [wróć]
6. W dalszej części tej książki będę stosować termin „rozwiązać” w odniesieniu do wszystkich prób podejmowanych przez neurotyków w celu rozwiązania ich konfliktów. Ponieważ nieświadomie przeczą oni istnieniu takich konfliktów, ściśle rzecz biorąc, nie próbują ich „rozwiązać”. Natomiast ich nieświadome wysiłki skierowane są na ich „odsunięcie”. [wróć]