Tytuł dostępny bezpłatnie w ofercie wypożyczalni Depozytu Bibliotecznego.
[PK]
Tę książkę możesz wypożyczyć z naszej biblioteki partnerskiej!
Książka dostępna w katalogu bibliotecznym na zasadach dozwolonego użytku bibliotecznego.
Tylko dla zweryfikowanych posiadaczy kart bibliotecznych.
Artykuły i wykłady Horney z lat 1922-1936.
Oto wyraz jej ówczesnych poglądów autorki na temat psychoanalizy i ludzkiego seksualizmu, przemyśleń, które niejako zapowiadają dalszą ewolucję jej zapatrywań i drugą, dojrzałą teoretycznie, fazę twórczości. Horney kwestionuje tu twierdzenia Freuda odnośnie do rozwoju psychoseksualnego, zwłaszcza kobiet. Porusza takie zagadnienia jak oziębłość, konflikty macierzyńskie, związki monogamiczne, podejrzliwość jednej płci wobec drugiej, masochizm kobiecy i neurotyczna potrzeba miłości.
Sporo opinii i twierdzeń zawartych w Psychologii kobiety weszło do wiedzy potocznej i jest często bezwiednie powtarzanych i cytowanych.
[Opis wydawcy]
Książka dostępna w zasobach:
Gminna Biblioteka Publiczna w Dębem Wielkim
Gminny Ośrodek Kultury w Domaniewicach
Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna w Słupcy
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 376
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Haren Horney psychologia hobiety
. aV 1
prawolubnT
SŁOWO WSTĘPNE
PODZIĘKOWANIA
O GENEZIE KOMPLEKSU KASTRACJI U KOBIET*
UCIECZKA OD KOBIECOŚCI*
STŁUMIONA KOBIECOŚĆ*
PROBLEM IDEAŁU MONOGAMII*
NAPIĘCIE PRZEDMIESIĄCZKOWE*
NIEUFNOŚĆ POMIĘDZY PŁCIAMI*
PROBLEMY MAŁŻEŃSTWA*
LĘK PRZED KOBIETĄ
ZANEGOWANIE POCHWY
PSYCHOLOGICZNE UWARUNKOWANIA CZYNNOŚCIOWYCH ZABURZEŃ KOBIECYCH*
KONFLIKTY MACIERZYŃSTWA*
PRZECENIANIE WARTOŚCI MIŁOŚCI
PROBLEM KOBIECEGO MASOCHIZMU*
ZMIANY OSOBOWOŚCIOWE
NEUROTYCZNA POTRZEBA MIŁOŚCI*
INDEKS
psychologia kobiety
W
PSVCH0L06IR
HaMadem Domu Wydawniczego REBIS ukazały się róumież m.in.:
Ronald B. Udler. Lawrence B. Rosenfeld. Russell F. Proctor II Relaqe interpersonalne
Antonio Damasio
Błąd Kartezjusza Jak umysł zyskał jaźń
Ench Fromm Hryzys psychoanalizy
Daniel 6oleman
Inteligencja ekologiczna Intekgenqa społeczna
I
Thomas fl. Harns Ja jestem OK-ty jesteś OH
Haren Homey Hasze wewnętrzne konflikty nerwica a rozuiój człowieka neurotyczna osobowość naszych czasów
Rollo Way Wiłość i wola
Him T. Hlueser Zycie ze schizofrenią
Francois Paul-Caualier
Ukzuahzaga
Carl R. Rogers
0 stawaniu sę osobą
Przełożył Jacek IDajewshi
Słowo wstępne prof Mirosław Chałubiński
oomuivDfluiiiiczvRCBis poznnń
DWimJU /vyriwuc/ <r ™'—‘Tytuj oryginahl ■fttartp Ptvyjmu Roztmju Psychology
-q j c Copyright © 1967 by W.W. Norton & Company, Inc.
All rights reserved
for the Polish edition by REBIS Publishing House Ltd., O/ I Poznań 1997, 2001, 2011
. aV 1
prawolubnT
SŁOWO WSTĘPNE
PODZIĘKOWANIA
O GENEZIE KOMPLEKSU KASTRACJI U KOBIET*
UCIECZKA OD KOBIECOŚCI*
STŁUMIONA KOBIECOŚĆ*
PROBLEM IDEAŁU MONOGAMII*
NAPIĘCIE PRZEDMIESIĄCZKOWE*
NIEUFNOŚĆ POMIĘDZY PŁCIAMI*
PROBLEMY MAŁŻEŃSTWA*
LĘK PRZED KOBIETĄ
ZANEGOWANIE POCHWY
PSYCHOLOGICZNE UWARUNKOWANIA CZYNNOŚCIOWYCH ZABURZEŃ KOBIECYCH*
KONFLIKTY MACIERZYŃSTWA*
PRZECENIANIE WARTOŚCI MIŁOŚCI
PROBLEM KOBIECEGO MASOCHIZMU*
ZMIANY OSOBOWOŚCIOWE
NEUROTYCZNA POTRZEBA MIŁOŚCI*
INDEKS
Redaktor naukowy i konsultant przekładu
prof. Mirosław Chałubiński
Redaktor Katarzyna Raźniewska
Copyright © for the cover illustration by Ewa Nemoudry
Opracowanie graficzne okładki Krzysztof Kwiatkowski
Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w intemecie.
Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując jej część, rób to jedynie na użytek osobisty. Szanujmy cudzą własność i prawo. Więcej na www.legalnakultura.pl
Polska Izba Książki
Wydanie II (dodruk) Poznań 2014
ISBN 978-83-7301-106-9
Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o.
ul. Żmigrodzka 41/49, 60-171 Poznań tel. 61-867-47-08, 61-867-81-40; fax 61-867-37-74 e-mail: [email protected] www.rebis.com.pl
DTP: Akapit, Poznań, tel. 61-879-38-88
„Psychoanaliza jest wytworem geniusza płci męskiej i prawie wszyscy, którzy rozwijali jego idee, również byli mężczyznami. Jest zatem najzupełniej naturalne i zrozumiałe, że łatwiej im było uprawiać psychologię z męskiego punktu widzenia i bardziej zbliżyć się do zrozumienia rozwoju mężczyzn niż kobiet”1 - konstatowała Karen Horney (1885-1952) w pochodzącym z 1926 r. studium Ucieczka od kobiecości. Kompleks męskości u kobiet w oczach mężczyzn i kobiet.
Tak więc Homey podejmuje w nim frontalną dyskusję z psychoanalitycznym ujmowaniem tzw. kwestii kobiecej i obszernie (o czym dalej) artykułuje swój teoretyczny punkt widzenia.
Cytowana powyżej rozprawka wchodzi w skład prezentowanego polskiemu Czytelnikowi po raz pierwszy jej zbioru artykułów z lat 1922-1936 pt. Psychologia kobiety, poświęconemu psychospołecznym uwarunkowaniom kobiecego seksualizmu. Jego podstawowe idee znane były dotąd w Polsce głównie z omówień i recenzji12, a jest on z pewnością ważny dla zrozumienia genezy poglądów i ewolucji tej wybitnej psychoanalityczki. Tym samym dostępna w języku polskim literatura psychoanalityczna zostaje wzbogacona o kolejną, istotną pozycję i można powiedzieć, iż przetłumaczono już na język polski wszystkie ważniejsze prace Karen Horney3.
Podstawą niniejszego tłumaczenia jest wybór, którego dokonał Harold Kelman, jej bliski amerykański współpracownik i następca w Amerykańskim Instytucie Psychoanalitycznym, a także redaktor założonego przez nią „The American Journal of Psychoanalysis”, popularyzującego idee psychoanalizy kulturalistycznej. Na ogólną liczbę dwudziestu rozpraw i referatów z dziedziny psychospołecznych uwarunkowań kobiecego seksualizmu napisanych przez Horney zamieszczono w nim w porządku chronologicznym 15 najważniejszych.
Gdy Horney publikowała swą Ucieczkę od kobiecości, rozprawę stanowiącą cezurę w jej poglądach psychologicznych i zapowiedź poważnej rewizji ortodoksyjnego freudyzmu, miała już za sobą studia medyczne (ukończyła je w 1913 r. w Berlinie z wyróżnieniem, jako jedna z pierwszych kobiet, które otrzymały dyplom wydziału lekarskiego) oraz długą praktykę nauczycielską i psychoanalityczną4.
W początkowym okresie Horney była zwolenniczką ortodoksyjnej psychoanalizy, o czym świadczy jej pierwsza praca z 1917 r. (Die Technik Psychoanalytischen Therapie). Od 1920 r. wykładała w Berlińskim Instytucie Psychoanalitycznym, którego była współzałożycielką. W zgodzie z ortodoksyjną psychoanalizą akceptowała też typowe dla ruchu psychoanalitycznego wyobrażenia na temat miejsca kobiety w społeczeństwie, jej biopsychicz-nej natury i rozwoju kobiecego libido5.
Zauważyć w tym miejscu trzeba, że koncepcje psychoanalityków w tych kwestiach kształtowały się pod wielkim wpływem Freuda, którego poglądy w dziedzinie obyczajowej (i politycznej) z pełnym uzasadnieniem nazwać można „tradycyjnymi”, „zachowawczymi”, „mieszczańskimi” itp.6
Freud był niezwykle pomysłowym i odważnym uczonym, dopuszczającym śmiałe hipotezy, zdecydowanie broniącym poglądów niepopularnych w swoim środowisku, jednak przestrzegając rygorów poznania naukowego, dystansował się wobec skandalizującej literatury typu Płeć i charakter Otto Weiningera, by przywołać tu niezwykle poczytnego „klasyka” mizoginizmu z przełomu wieków. Jednak silne było w nim przekonanie o naturalnej niższości kobiet (zarówno intelektualnej, jak i moralnej) i ich prokreacyj-no-wychowawczo-seksualnym przeznaczeniu, do którego są predestynowane przez swoją biologiczno-anatomiczną naturę. Podkreślam: niższości, nie zaś odmienności7.
Owo przekonanie nie wyrażało się jednak głównie w przyjmowaniu i powtarzaniu obiegowych opinii, lecz przybierało również teoretyczną postać. Już w pierwszym (psychoanalitycznym8) okresie swej twórczości w 1905 r. opublikował Freud Trzy rozprawy z teorii seksualnej9. Rozwijał w niej swą teorię rozwoju libido. Zdaniem Freuda w fazie fallicznej (trwającej na ogół między trzecim a szóstym rokiem życia) kształtuje się u chłopców nieświadome pożądanie matki i zazdrość o ojca (tzw. kompleks Edypa), u dziewcząt zaś analogiczne uczucia są skierowane przeciwko matce (tzw. kompleks Elektry). Przezwyciężenie kompleksu Edypa odgrywa wielką rolę w socjalizacji chłopców i kształtowaniu się ich późniejszych relacji z innymi ludźmi10. W fazie fallicznej kształtuje się również kompleks kastracyjny u chłopców (obawa przed utratą penisa), u dziewcząt zaś zazdrość o penis.
Dziewczynka, stwierdzając u siebie brak członka, zaczyna czuć się niepełnowartościowa i zaczyna zazdrościć go chłopcom, gdyż jego nieobecność traktuje (zazwyczaj nieświadomie) jako anatomiczny defekt11.
Zdaniem Freuda - a bodaj jeszcze silniej u jego niektórych uczniów, np. K. Abrahama, S. Ferencziego i H. Deutsch - owo poczucie niepełnowartościowości kobiet związanej z brakiem członka kształtuje przemożnie kobiecą psychikę, będąc przyczyną różnorakich kompensacyjnych działań i „matrycą” w nawiązywaniu późniejszych stosunków interpersonalnych.
Specyfika natury kobiecej (a także żeńskiego seksualizmu) związana z anatomiczną budową kobiety polega również według Freuda na bierności. I odwrotnie, typowo męskim zachowaniem (również w sferze seksualnej) jest aktywność. Tu tkwią też - jego zdaniem - przyczyny typowo kobiecych predylekcji do masochizmu i męskich do sadyzmu. Tak m.in. można interpretować aforyzm, że anatomia jest przeznaczeniem kobiety.
Chciałbym też podkreślić, iż tradycyjne poglądy na temat roli kobiety zachował Freud do końca i powtarzał je w różnych sformułowaniach i kontekstach teoretycznych m.in. w niedokończonym Zarysie psychoanalizy z 1938 r., gdzie czytamy, iż kobieta w przeciwieństwie do mężczyzny nie musi przezwyciężać tzw. kompleksu Elektry. W każdym razie nie stanowi to, jak w przypadku kompleksu Edypa u chłopców, niezbywalnego warun- 11 ku właściwego wypełniania przez nią ról społecznych w późniejszym okresie, ponieważ kobieta „Później dobie-rze sobie męża - pisze Freud - za kryterium doboru biorąc cechy ojca - i gotowa będzie uznać jego autorytet”12.
Kobieta według Freuda jest istotą niższą moralnie od mężczyzny generalnie z tego powodu, że jej życie jednoznacznie wiąże się ze sferą genitalną i biologiczną reprodukcją gatunku ludzkiego. Idee te podejmował Freud m.in. w Kulturze jako źródle cierpień (1930) i były one powiązane z głównymi wątkami rozwijanej przezeń wówczas teorii instynktu życia i śmierci. Jedną z głównych tendencji rozwoju kultury - twierdził twórca psychoanalizy - jest łączenie ludzi w większe całości13, libido człowieka zaś dysponuje ograniczonym zasobem energii. Istnieje więc ewidentny konflikt: życie rodzinne i płciowe ludzi i ich działalność kulturowa (w tym twórczość) oraz aktywność pozarodzinna. Warunkiem rozwoju kultury są zatem rosnące ograniczenia życia seksualnego14. Wynika stąd prosty wniosek, iż kobiety, reprezentując interesy rodzinne i życia seksualnego, stoją na przeszkodzie w jej rozwoju15. Ponadto kobieta w daleko mniejszym stopniu niż mężczyzna jest zdolna do sublimacji, tzn. przekształcania biologicznych popędów w aktywność społecznie aprobowaną, mając zazwyczaj słabiej ukształtowane superego. Można więc powiedzieć, że kobieta jest ze swej istoty biologiczna, „antykulturalna”, i tylko mężczyzna reprezentuje kulturę, tzn. posiada zdolność partycypacji w wartościach ponadbiologicznej natury. W każdym razie w daleko większym stopniu niż kobieta. Tak w wielkim skrócie daje się odtworzyć główne wątki psychoanalitycznej koncepcji płci w ujęciu jej twórcy. Nie będę wdawać się w tym miejscu w łatwą raczej do prowadzenia polemikę z tymi teoriami, dążąc przede wszystkim do naszkicowania koncepcji Freuda i obiegowych w ruchu psychoanalitycznym poglądów, które w wielkim stopniu stanowiły dla Karen Homey „negatywny” punkt odniesienia.
W krytyce tego stanowiska przeprowadzonej przez autorkę Psychologii kobiety przeplata się kilka wątków. Wątek „feministyczny” z „kulturalistycznym” i stricte „teoretycznym”. Stanowią one całość powiązaną, którą tylko analitycznie można „wypreparować”, a później zwięźle omówić.
Przede wszystkim polemizuje Homey z poglądem, że kobieta jest istotą niepełnowartościową, niższą od mężczyzny z powodu swej anatomii (brak członka) determinującej bez reszty jej psychologię i społeczne działania. Co więcej, można powiedzieć, iż pierwiastek mizoginizmu obecny w ortodoksyjnej psychoanalizie stanowił dla tej ambitnej i niezależnej kobiety16 doniosły, psychologiczny motyw podjęcia wysiłków wypracowania alternatywnej wobec Freudowskiej wersji psychoanalizy. Co do tego faktu są zgodni wszyscy biografowie Karen Homey podejmujący problem psychologicznych uwarunkowań jej twórczości.
Tak charakterystyczny dla psychoanalizy męski punkt widzenia - zdaniem autorki Psychologii kobiety - utożsamia własną perspektywę z prawdą i obiektywnością. Męski subiektywizm uzyskuje tym samym rangę obiektywności. Jest to fragment ogólniejszego zjawiska, który nazwać można męskim (współczesny zwolennik feminizmu powiedziałby „patriarchalnym”) charakterem naszej cywilizacji.
Karen Horney podziela idee rozwijane przez Georga Simmla w jego Filozofii kultury (1911). Systemy normatywne zachodnich społeczeństw (prawo, moralność, reli-gia i dominująca obyczajowość) odzwierciedlają męskie interesy i aspiracje. Dyskryminują one kobietę, traktując ją jako płeć niższą, gorszą, podporządkowaną mężczyźnie, a także ograniczają jej aktywność społeczną i zawodową.
A przecież to mężczyzna ma częstokroć powody, aby czuć się przedstawicielem „gorszej” płci, bo przecież kobiety rodzą i dają nowe życie. Analizując „męskie” teorie płci, pisała Homey: „(...) pytam ze zdumieniem: A co z macierzyństwem? Co z błogą świadomością noszenia w sobie nowego życia? Co z niewyrażalnym szczęściem oczekiwania na pojawienie się tej nowej istoty?”17.
Ortodoksyjna psychoanaliza stanowi też rodzaj męskiej ideologii uzasadniającej dominację nad drugą płcią („kobieta nie ma członka...”). Jej ideologiczny charakter przejawia się również w tym, że maskuje ona męskie lęki i ambiwa-lencje obecne w kontaktach z kobietami18. Donżuaneria nader często wiąże się z poczuciem niepełnowartościowości i jest typowym zachowaniem kompulsywno-nadkompen-sacyjnym19. Podobnie bywa z męskim homoseksualizmem.
Także obserwowana u kobiet „hiperseksualizacja”, tzn. wielkie zainteresowanie okazywane mężczyznom i życiu seksualnemu (Homey mówi „o przecenianiu miłości”), może iść w parze z oziębłością płciową i emocjonalną i wiązać się z potrzebą poczucia bezpieczeństwa i własnej wartości20.
Ale na typowo kobiece „przecenianie znaczenia miłości” przemożny wpływ wywierają czynniki kulturowej (czyli ogólniej mówiąc społecznej) natury. Kobiety-pamiętajmy o tym, że Horney tworzyła w początkowym okresie ich aktywizacji zawodowej i społecznego awansu - mogą tylko w stopniu bardzo ograniczonym realizować się w życiu pozarodzinnym. Kultura modeluje ich aspiracje i preferencje. Dlatego też sfera miłości, prokreacji i życia rodzinnego stanowi kobiecy odpowiednik aktywności społeczno-zawodowej mężczyzn. Wedle dość powszechnych odczuć - pisze wielokrotnie z ironią Horney - o kobiecie, która zrezygnowała ze swych ambicji zawodowych, mówimy, że obudziła się w niej „prawdziwa kobieta”21. Tak czy inaczej uwaga Horney kieruje się w stronę wzorów kultury i socjalizacji kobiet, nie zaś biologii, co nazwałem wątkiem „kulturalistycznym” zbioru studiów i rozpraw składających się na Psychologię kobiety.
Pod tym względem Homey jest podobna do wybitnej amerykańskiej uczonej (również feminizującej) - antropologa Margaret Mead (1901-1978), która jeszcze silniej niż autorka Nowych dróg w psychoanalizie podkreślała znaczenie kultury dla kształtowania się „męskich” i „kobiecych” wzorów zachowania22.
Istnieje zresztą głęboka więź wciąż łącząca wątek „feministyczny” z „kulturalistycznym” (nie tylko Homey). Podkreślanie wagi środowiska społecznego w kształtowaniu się człowieka jest opozycyjne względem różnych form biologizmu i naturalizmu. Także w tej dziedzinie ujmowanie tzw. kwestii kobiecej sugeruje bowiem możliwość zaistnienia (lub nawet zaprojektowania i zrealizowania) takich instytucji i wzorów kultury, które mogą sprzyjać ludzkiemu (także kobiecemu) samourze-czywistnieniu.
Homey jest wyraźnie powściągliwa w konstruowaniu takich projektów i przestrzegając naukowego podziału pracy, chce pozostać psychoanalitykiem i psychiatrą23. Ale jej sposobowi myślenia obce jest założenie istnienia nieuchronnego konfliktu między złą naturą ludzką a represjonującą ją kulturą i związany z nim obezwładniający pesymizm tak niezmiernie charakterystyczny dla niektórych pism Freuda, z Kulturą jako źródłem cierpień na czele24.
Natomiast nie jest z pewnością powściągliwy w konstruowaniu wizji alternatywnych światów drugi obok Homey współtwórca neopsychoanalizy (dokładniej pewnego jej wariantu - psychoanalizy humanistycznej), Erich Fromm (1900-1980), rozwijający swą anarchosocjalistycz-ną utopię w Zdrowym społeczeństwie (1955) i Mieć czy być? (1976)25.
Tak czy inaczej spotykane aktualnie zróżnicowania (m.in. tożsamość płciowa) i nierówności mają raczej społeczną niż biologiczną genezę, ich istnienie zaś nie otrzymuje fatalistycznej sankcji praw natury26. Potwierdza to według Horney istnienie matriarchatu, a więc pierwotnej formy organizacji społecznej bazującej na dominującej pozycji kobiety w społeczeństwie i rodzinie27. Zbliżone do niej stanowisko w tej kontrowersyjnej kwestii28 zajmował bliski jej w ujęciu wielu problemów teoretycznych -a także w ocenach koncepcji Freuda - Erich Fromm29, jak również znaczące odłamy współczesnego feminizmu30.
Rozważania na temat psychospołecznego i kulturowego aspektu kobiecego seksualizmu prowadzą nas do wątku stricte teoretycznego krytyki ortodoksyjnej psychoanalizy zawartej w Psychologii kobiety. Omówiona wcześniej analiza roli kultury (wszak stąd wzięła się nazwa jej koncepcji „psychoanaliza kulturalistyczna” jako synonim „neopsychoanalizy”) musiała prowadzić Horney do logicznego wniosku, iż proponowany przez Freuda i jego kontynuatorów biologistyczny paradygmat wyjaśniania zachowań seksualnych, abstrahujący od ich szeroko rozumianych uwarunkowań społecznych i zmienności wzorów kultury w czasie i przestrzeni, wykazuje nader istotne luki. Wymaga zatem rewizji i całościowej reinterpretacji, w której pojęcie kultury (i jej pochodne) zaczną odgrywać kluczową rolę. „W nauce - pisze Horney - okazuje się, że trzeba spojrzeć na znane od dawna fakty w nowy sposób. Jeśli tak się nie dzieje, popadamy w niebezpieczeństwo, że będziemy nieustannie, mimowolnie klasyfikować wszelkie nowe spostrzeżenia zgodnie z tymi sztywno zdefiniowanymi kategoriami”31.
W Psychologii kobiety - jak widzimy - dominują zdecydowanie wątki krytyczne wobec Freuda i ortodoksyjnej psychoanalizy. Nie można jednak odnosić z tego powodu fałszywego wrażenia, iż Horney po prostu odrzuca freudyzm. Wprost przeciwnie, jest ona bowiem przekonana o jego wielkiej i trwałej wartości poznawczej (m.in. podkreśla ogromną wartość wyjaśniającą pojęcia nieświadomości), a także zdolności do dalszego rozwoju, który może się dokonać poprzez korektury, uściślenia i reinterpretacje.
Zgodzi się zapewne ze mną Czytelnik, iż wiele twierdzeń Psychologii kobiety nie brzmi współcześnie bynajmniej odkrywczo i niektóre z nich napotkać można w popularnych nawet opracowaniach traktujących o życiu intymnym człowieka. Trudno - rzecz jasna - odrzucać jej polemiczne argumenty wytoczone przeciwko biologizmowi Freuda i poglądom na temat kobiety. Horney, akcentując znaczenie pozabiologicznych (psychospołecznych) uwarunkowań seksualizmu, wzbogaciła poważnie wiedzę na temat tej sfery ludzkiej egzystencji, współtworząc tym samym podstawy seksuologii społecznej (kulturowej) i neo-freudowskiej psychiatrii32. Jej merytorycznego wkładu w tych dziedzinach nie sposób kwestionować.
Sporo opinii i twierdzeń zawartych w Psychologii kobiety i rozwijanych w późniejszych jej pracach weszło do wiedzy potocznej - podobnie jak niektóre inne terminy psychoanalizy - i jest często bezwiednie powtarzanych i cytowanych. Fakt, że tym samym - do pewnego przynajmniej stopnia - zbanalizowały się one, nie deprecjonuje bynajmniej ich praktycznego znaczenia ani też ich pierwotnej odkrywczości. I tak jest chyba ze wszystkimi znaczącymi kreacjami w dziedzinie humanistyki.
Tak więc na Psychologię kobiety należy patrzeć ze współczynnikiem historycznym, odnosząc jej treści i recepcję do kontekstu społecznego. Upowszechnianiu się idei Psychologii kobiety i im podobnych sprzyjał też niewątpliwie współczesny awans społeczno-zawodowy kobiet, harmonizują one bowiem z przemianami współczesnej obyczajowości i emancypacyjnymi dążeniami „drugiej płci”.
Jest charakterystyczne, iż studia Karen Homey z dziedziny psychospołecznych uwarunkowań ludzkiego seksualizmu spotykały się z bardzo życzliwym odbiorem w środowiskach feministycznych. Nietrudno jest też o przykłady sądów tam wypowiadanych, podobnych w treści i formie do jej opinii; i tak np. głośna amerykańska feministka Kate Millet podkreślała wielokrotnie z mocą, iż „męski” sposób widzenia kobiet jest co najwyżej jedną z możliwych perspektyw. Podobne poglądy napotykamy we wspaniałym studium kobiety pt. Druga płeć Simone de Beauvoir (I wyd. 1949 r.) pisanym z perspektywy egzystencjali-zmu33. Oczywiście nie sugeruję w tym miejscu bynajmniej bezpośredniego wpływu Horney. Konstatuję jedynie podobieństwo poglądów oraz klimatu intelektualnego ułatwiającego ich szerzenie się.
Psychologię kobiety można również traktować jako wyraz ówczesnych poglądów Horney na temat psychoanalizy i ludzkiego seksualizmu, skumulowanych przemyśleń, które przygotowują niejako dalszą jej ewolucję i drugą dojrzałą teoretycznie fazę jej twórczości.
W roku 1932 Horney opuściła Niemcy i znalazła się w USA, gdzie przebywała do śmierci (1952 r.). Okres pobytu w USA wypełniała jej intensywna praca naukowa, nauczycielska i organizatorska (była m.in. wicedyrek-torką Instytutu Psychoanalitycznego w Chicago, prowadziła wykłady w New York School for Social Research). Do jej amerykańskich współpracowników należeli: E. Fromm, H. Kelman, C. Thompson, F. Alexander, H. S. Sullivan. W 1937 r. Homey opublikowała Neurotyczną osobowość naszych czasów, a dwa lata później Nowe drogi w psychoanalizie. Obie te prace traktować można jako dojrzałe teoretycznie manifesty neopsychoanalizy (psychoanalizy kulturalistycznej)34 wyprzedzającej o kilka lat Ucieczkę od wolności Fromma (I wyd. 1941 r.)35. Zetknięcie się Hor-ney z konkurencyjnym społeczeństwem USA pozwoliło jej dostrzec cechy charakterystyczne ówczesnych Niemiec i umacniało w niej przekonanie o roli kultury w kształtowaniu się jednostki. To nie konflikt: biologiczna natura człowieka-kultura, jak chce Freud, określa dynamikę rozwoju psychicznego, lecz napięcia w sferze wartości danej kultury, np. między etyką miłości bliźniego, solidarnością a walką o indywidualny sukces. W pracy tej Homey konstruuje koncepcję „lęku podstawowego” i „nerwicy charakteru”, inspirowaną przez obserwację amerykańskiego społeczeństwa charakteryzującego się dużą rywalizacją.
W Neurotycznej osobowości naszych czasów można też widzieć kontynuację Psychologii miłości, Horney podkreśla dobitnie wagę potrzeby bezpieczeństwa i korzystnej samooceny w ludzkim zachowaniu, kontynuuje też (i uogólnia) swe wcześniejsze analizy na temat potrzeby miłości u kobiet i ich społecznej sytuacji36.
Konsekwentnie sytuuje się ona na zewnątrz psychoanalizy jako reformatorka podejmująca w nowy, bardziej wydajny poznawczo sposób stare idee Freuda, dążąc do nadania im uogólnionej i zmodyfikowanej teoretycznie formy. Jest to najbardziej widoczne w jej sztandarowej pracy.
Nowe drogi w psychoanalizie (1939)37. Homey podkreśla, iż wielką zasługą Freuda jest stworzenie dynamicznej teorii osobowości opartej na istnieniu wewnętrznych konfliktów, a także dostrzeżenie roli nieświadomości (i wyparcia). Freud jako pierwszy zaczął badać systematycznie dziecięcy seksualizm.
Lista jego zasług dla stworzenia podstaw naukowej psychologii jest z pewnością ogromna, lecz aby pomysły Freuda odegrały stosowną do ich potencjalnego znaczenia rolę, niezbędna jest ich „socjologizacja”. I zauważyć trzeba, że jakkolwiek idea ta jest kontrowersyjna, to trudno nie dostrzec, iż we współczesnej humanistyce (z wyjątkiem filozofii i sztuki) psychoanaliza została zaakceptowana -właśnie w jej „kulturalistycznej” wersji, ponieważ była do uzgodnienia z materiałem dostarczanym przez bujnie rozwijające się nauki społeczne, dokumentujące forma-tywny wpływ kultury na jednostkę, a także ogromne zróżnicowanie człowieka w czasie i przestrzeni.
Możliwy jest co najmniej jeszcze jeden kontekst teo-retyczno-światopoglądowy, w którym lokować można prezentowaną Czytelnikowi książkę.
Otóż zwraca współcześnie uwagę renesans biologizu-jących nurtów w humanistyce, do których należy m.in. socjobiologia i psychologia ewolucyjna38. Natchnieniem dla nich są raczej idee Darwina niż Freuda. I choć teoretyczna zawartość prac zaliczanych do tych kierunków wykracza po części poza dyskutowane tu problemy (zaliczymy do nich granicę między światem ludzkim i zwierzęcym, naturę ludzkiej destruktywności), to jednak ich stanowisko w tzw. kwestii kobiecej jest wyraźnie konserwatywne. Tradycyjny podział ról męskich i kobiecych według tych koncepcji jest powszechny i zdeterminowany ewolucyjnie i genetycznie. W owych uwarunkowaniach dziedziczność odgrywa większą rolę niż środowisko i kultura. Teorie te były (i są) niejednokrotnie namiętnie krytykowane z różnych pozycji ideologicznych i teoretycznych i mimo upływu wielu lat od czasu jej publikacji, Psychologia kobiety w owych dyskusjach może odegrać stymulującą i pozytywną rolę.
Mirosław Chałubiński
1
s. 46 nin. wyd.
2
Np. K. Pospiszyl, Psychologia kobiety, wyd. II, PWN, Warszawa 1986, s. 30-44; Z. Rosińska, Psychologia kobiety, „Studia Filozoficzne” 1969/1.
3
Zaliczymy do nich: Neurotyczna osobowość naszych czasów, PWN, Warszawa 1976 oraz Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 1993, 1997, tłum. H. Grzegołowska (I wyd. 1937); Nowe drogi w psychoanalizie, PWN, Warszawa 1987 oraz Dom Wydawniczy REBIS 2001, tłum. K. Mudyń (I wyd. 1939); Nasze wewnętrzne konflikty, Dom Wydawniczy REBIS 1994, tłum. A. Gomola (I wyd. 1945); Nerwica a rozwój człowieka, PIW, Warszawa 1978 oraz Dom Wydawniczy REBIS 1993, 1997, tłum. Z. Doroszowa (I wyd. 1951), Autoanaliza, Dom Wydawniczy REBIS 2000, tłum. A. Gomola (I wyd. 1942), Wykłady ostatnie, Dom Wydawniczy REBIS 2000, tłum. A. Gomola (zbiór wykładów wydanych pośmiertnie w opracowaniu D. H. Ingrama).
4
Podstawowe informacje dotyczące jej biografii zawiera m.in. „Przedmowa” K. Obuchowskiego do polskiego wydania Homey Neurotycznej osobowości naszych czasów, PWN, Warszawa 1976 oraz studium tegoż autora pt. Męski protest Karen Horney, czyli o tym, jak idąc do przodu, wraca się do punktu wyjścia [w:] K. Obuchowski, W poszukiwaniu właściwości człowieka, Książka i Wiedza, Warszawa 1989; M. Westkoft, The Feminist Legacy of Karen Horney, Yale University Press, New Haven and London 1986 (skrót IV rozdziału tej pracy został opublikowany w: „Seksuologia” 1993/3, pt. Problem sek-sualizacji dziewcząt w pracach Karen Horney (tłum. H. Jankowska).
5
Tak też - moim zdaniem - należy interpretować zamieszczony jako pierwszy w niniejszym zbiorze artykuł O genezie kompleksu kastracji u kobiet (1922), choć pojawiają się tam już wątki charakterystyczne dla kulturowej interpretacji tego problemu.
6
E. Jones, The Life and Work of Sigmund Freud, t. 1 (1953), t. 2 (1955), t. 3 (1957).
7
K. Pospiszyl, Psychologia kobiety, cyt. wyd., s. 17-30; K. Imie-liński, Kulturowe aspekty seksuologii [w:] Seksuologia kulturowa (red. K. Imieliński), PWN, Warszawa 1984 (wyd. II), s. 81-99; J. M. Masson, The Assault on Truth: Freud Suppression of the Seduction Theory, New York 1984.
8
Na temat periodyzaqi twórczości pisała m.in. Z. Rosińska w: Freud, Wiedza Powszechna, Warszawa 1993; C. Thompson, Psychoanaliza. Narodziny i rozwój, PWN, Warszawa 1965, tłum. T. Kołakowska, r. 1-3.
9
W przekładzie na język polski ukazała się ona w Wiedniu w 1924 r. (tłum. L. Jekels i M. Albiński).
10
Dopracowaną postać koncepcje te uzyskują we Wstępie do psychoanalizy pisanym w okresie I wojny światowej; por. Z. Freud, Wstęp do psychoanalizy, PWN, Warszawa 1984 (wyd. IV), tłum. S. Kempne-równa, W. Zaniewicki wykłady XXI, XXII i XXVI.
11
Znakomity pamflet na poglądy ortodoksyjnej psychoanalizy w tej dziedzinie z feministycznej perspektywy napisała Gloria Steinem, Gdyby Freud był kobietą, „Nowa Res Publica” 1994/12 (tłum. B. Limanowska wg G. Steinem, Moving Beyond Words, 1994).
12
Z. Freud, Zarys psychoanalizy (1938), część VII [w:] Z. Freud, Poza zasadą przyjemności, PWN, Warszawa 1976, tłum. J. Proko-piuk, s. 205.
13
Z. Freud, Kultura jako źródło cierpień (1930) [w:] Z. Freud, Człowiek, religia, kultura, Książka i Wiedza, Warszawa 1967, tłum. J. Prokopiuk, s. 275.
14
Dlatego właśnie - zdaniem Freuda - rośnie liczba neurotyków we współczesnych społeczeństwach.
15
Z. Freud, Kultura..., s. 276 i część V tego studium.
16
Niezależnej również w życiu osobistym. Biografie podkreślają wpływ, jaki na Homey wywarła jej wyemancypowana, mająca literackie ambicje matka, Cioty Ide van Ronzelen (z pochodzenia Holen-derka). Karen Homey wyszła za mąż w 1909 r. za berlińskiego adwokata Oscara Homeya (miała z nim trójkę dzieci). W 1937 r. wzięła rozwód, motywując to niemożliwością pogodzenia życia zawodowego i małżeńskiego.
17
K. Horney, Ucieczka od kobiecości, s. 54 nin. wyd.
18
Np. Lęk przed kobietą. Obserwacje dotyczące specyfiki lęku mężczyzn i kobiet przed przeciwną płcią (1932), s. 155 nin. wyd.
19
Jw.
20
M.in. Problem kobiecego masochizmu (pisane w 1933 r. i publikowane w 1935 r.) i Przecenianie miłości. Studium pospolitego typu współczesnej kobiety (1934), s. 264 i 221 nin. wyd.
21
Warto zauważyć, iż K. Abraham (1887-1925), współpracownik K. Horney i jej analityk, a także współtwórca akceptowanej przez Freuda typologii osobowości {Selected papers on psychoanalysis, London 1927), często wyrażał pogląd, iż ambicje intelektualne i zawodowe kobiety muszą mieć wyłącznie kompensacyjne funkcje i pojawiają się wtedy, gdy kobieta (z różnych powodów) nie realizuje swojego biologicznego przeznaczenia.
22
M.in. Sex and temperament in three primitive societies (1953), wyd. pol. M. Mead, Trzy studia (3), Płeć i charakter w trzech społecznościach pierwotnych, PIW, Warszawa 1986, tłum. E. Ży-cieńska.
23
Por. K. Homey, Neurotyczna osobowość, cyt. wyd., r. 15.
24
M. Chałubiński, Zygmunt Freud, czyli niemożliwość pozytywnej utopii, „Miesięcznik Literacki” 1990/1.
25
M. Birnbach, Neo-freudian Social Philosophy, Stanford 1961; M. Chałubiński, Fromm, Wiedza Powszechna, Warszawa 1993.
26
K. Horney, Stłumiona kobiecość. Wkład psychoanalizy do problemu oziębłości (1926-1927), s. 69 nin. wyd.; por. I. Reszke, Nierówności płci w teoriach, PAN IFiS, Warszawa 1991.
27
M.in. Nieufność pomiędzy płciami (1931), s. 119 nin. wyd.
28
Omówienie tej problematyki daje E. Nowicka w Świat człowieka - świat kultury, PWN, Warszawa 1991, s. 350-351 i s. 371-377. We współczesnej antropologii dominuje wyraźnie sceptyczny stosunek do samego faktu istnienia matriarchatu, choć podkreśla się odmienność pozycji kobiety w wielu społeczeństwach.
29
E. Fromm, Miłość, płeć i matriarchat, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 1997, tłum. B. Radomska, G. Sowiński.
30
Por. M. Ciechomska, Od matriarchatu do feminizmu, BRAMA, Poznań 1996, s. 11-12.
31
Ucieczka od kobiecości, s. 46 nin. wyd.
32
Por. Seksuologia kulturowa (red. K. Imieliński), cyt. wyd.; A. ¥^pra^i,-^Podstawowe zagadnienia współczesnej psychiatrii, 1978.
33
Czytamy tam m.in.: „kobieta jest jedynie tym, czym jest z woli mężczyzny. Nazywa ją słabą płcią, chcąc przez to powiedzieć, że kobieta objawia się samcowi przede wszystkim jako istota płciowa: dla niego jest ona płcią, zatem jest nią bezwzględnie” (S. de Beauvoir, Druga pleć, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1972, s. 27).
34
C. Thompson, Psychoanaliza, cyt. wyd., r. 7-10.
35
Horney podkreśla równocześnie, że inspiracji dostarczył jej E. Fromm (m.in. K. Homey, Nowe drogi..., cyt. wyd., s. 13).
36
K. Horney, Neurotyczna osobowość..., r. 6-9; 11-12.
37
K. Horney, Nowe drogi..., cyt. wyd., r. 1-5.
38
Np. D. M. Buss, Ewolucja pożądania. Strategia doboru seksualnego ludzi, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 1996, tłum. B. Wojciszke (I wyd. 1994 r.); A. Moir, D. Jessel, Płeć mózgu, PIW, Warszawa 1993, tłum. N. Kancewicz-Hoffman (I wyd. 1989).
Książka ta sponsorowana była przez Towarzystwo na rzecz Rozwoju Psychoanalizy. Dowody uznania i podziękowania należą się córkom dr Homey: Brigitte Swarzenski, dr Marianne Eckardt i Renate Mintz. Udzieliły one pozwolenia na opublikowanie tej książki, zrzekając się wszelkiego wynagrodzenia.
Szczególne podziękowania należą się członkom komitetu odpowiedzialnego za wydanie niniejszego tomu, doktorom Edwardowi R. Clemmensowi, Johnowi M. Methowi, Edwardowi Schattnerowi i Gerdzie F. Willner. Dokonali oni wyboru prac i wspólnym wysiłkiem dokonali ich przekładu z języka niemieckiego. Powszechny duch współpracy i odpowiedzialność, z jaką każde z nich wykonywało liczne zadania związane z tym przedsięwzięciem, uczyniły zeń satysfakcjonujące i przyjemne doświadczenie.
Wiele zawdzięczamy naszej redaktorce literackiej, pannie Lee Metcalfe. To ona podsunęła pomysł wydania tej książki i wniosła duży wkład w jego realizację.
Choć nasza wiedza na temat form, jakie może przyjmować kompleks kastracji u kobiet, znacznie się poszerzyła12, zrozumienie istoty tego kompleksu jako całości nie posunęło się naprzód w tym samym stopniu. Obfitość zebranego i znanego nam już materiału uświadamia nam znacznie wyraźniej niezwykły charakter całego tego zjawiska, tak że staje się ono samo w sobie problemem. Przegląd dotychczas zaobserwowanych form, jakie przyjmuje kompleks kastracji u kobiet, oraz wniosków milcząco z nich wyciąganych wykazuje, że panująca dotąd koncepcja oparta jest na pewnej fundamentalnej idei, którą można pokrótce sformułować następująco (cytuję częściowo z pracy Abrahama na ten temat): wiele kobiet, zarówno w wieku dziecięcym, jak i dorosłym cierpi przejściowo albo stale z powodu swojej płci. Pojawiające się w życiu psychicznym kobiet przejawy sprzeciwu wobec bycia kobietą można wywieść z ich pragnienia posiadania penisa, gdy były dziewczynkami. Przykre wyobrażenie o tym zasadniczym braku prowadzi do biernych fantazji kastracyj-nych, natomiast fantazje aktywne wynikają z mściwego nastawienia wobec uprzywilejowanego mężczyzny.
W tym ujęciu przyjęliśmy na zasadzie aksjomatu, że kobiety czują się pokrzywdzone z powodu swoich narządów płciowych, jednak sam w sobie fakt ten nie był uważany za problem - może dlatego, że z punktu widzenia męskiego narcyzmu wydawało się to zbyt oczywiste, by wymagało jakiegoś wytłumaczenia. Niemniej konkluzja wysnuta z przeprowadzonych do tej pory badań - faktycznie sprowadzająca się do twierdzenia, iż połowa rodzaju ludzkiego jest niezadowolona z przypisanej jej płci i może przezwyciężyć to niezadowolenie tylko w sprzyjających okolicznościach - jest zdecydowanie niezadowalająca, i to z punktu widzenia nie tylko kobiecego narcyzmu, lecz również nauk biologicznych. Powstaje zatem pytanie: Czy rzeczywiście jest tak, że spotykane u kobiet formy kompleksu kastracji - tak brzemienne w skutki, i to nie tylko dla rozwoju nerwicy, ale także kształtowania się charakteru i losu kobiet, które praktycznie rzecz biorąc są normalne - oparte są wyłącznie na niezadowoleniu wynikającym z pragnienia posiadania penisa? Czy też może jest to tylko (w każdym razie w większości przypadków) powód pozorny, wysuwany na plan pierwszy przez inne siły, których dynamizm jest nam już znany z badań nad powstawaniem nerwicy?
Sądzę, że do tego problemu można podejść na kilka sposobów. Tutaj - w nadziei, że może przyczyni się to do jego rozstrzygnięcia - pragnę jedynie przedstawić pewne płynące z czysto ontogenetycznego punktu widzenia refleksje i oceny, które stopniowo zaczęły narzucać mi się w toku wieloletniej praktyki pośród pacjentów, z których ogromną większość stanowiły kobiety i wśród których kompleks kastracji był na ogół silnie zaznaczony.
Zgodnie z panującym poglądem kompleks kastracji u kobiet sprowadza się wyłącznie do kompleksu zazdrości o penis - używa się tutaj nawet niemal wymiennie pojęcia kompleksu męskości. A zatem pierwsza nasuwająca się kwestia jest taka: Jak to jest, że obserwacje świadczą o występowaniu zazdrości o penis jako zjawiska niemal niezmiennego i powszechnego, nawet w przypadkach, gdy badana kobieta nie odznacza się męskim trybem życia, gdy tego rodzaju zazdrości nie tłumaczy istnienie uprzywilejowanego brata i gdy żadne „przypadkowe nieszczęścia”2 w życiu kobiety nie sprawiły, by mogła ona uważać za bardziej pożądaną rolę męską?
Ważniejszy wydaje się tutaj sam fakt postawienia tego pytania; gdy już raz zostało postawione, odpowiedzi narzucają się niemal spontanicznie na podstawie materiału, z którym jesteśmy wystarczająco dobrze zaznajomieni. Jeśli bowiem bierzemy za punkt wyjścia postać, w jakiej prawdopodobnie najczęściej bezpośrednio wyraża się zazdrość o penis, a mianowicie pragnienie oddawania moczu jak mężczyzna, dokładne badanie materiału wkrótce wykazuje, iż pragnienie to złożone jest z trzech części, z których czasem jedna, a czasem inna okazuje się ważniejsza.
Elementem, który mogę opisać najzwięźlej, jest sam erotyzm uretralny34, ponieważ temu czynnikowi, jako najbardziej oczywistemu, poświęcono już wystarczająco dużo uwagi. Jeśli chcemy w całej pełni ocenić zazdrość płynącą z tego źródła, musimy przede wszystkim uświa-domic sobie, z jak narcystyczną przesadą3 dzieci traktują znaczenie procesów wydalania. Faktem jest, że fantazje o wszechmocy, szczególnie te o charakterze sadystycznym, łatwiej kojarzą się ze strumieniem moczu oddawanym przez mężczyznę. Aby zilustrować tę ideę - a jest to tylko jeden z wielu przykładów - mogę przytoczyć coś, co opowiedziano mi w pewnej klasie w szkole dla chłopców: gdy dwaj chłopcy - usłyszałam - oddając mocz, utworzą krzyż, osoba, o której wówczas obaj pomyślą, umrze5.
Otóż chociaż jest pewne, iż u dziewczynek w związku z erotyzmem uretralnym musi pojawiać się silne poczucie krzywdy, to jednak znaczenie tego czynnika zostałoby wyolbrzymione, gdybyśmy, jak dotąd czyniono to już wielokrotnie, natychmiast przypisali mu pojawienie się każdego symptomu i każdej fantazji, której treścią byłoby pragnienie, by oddawać mocz jak mężczyzna. Przeciwnie, siły napędowej, która inicjuje i podtrzymuje to pragnienie, można się często doszukać w zupełnie innych składowych popędu - przede wszystkim w czynnej i biernej skopofilii6. Ten związek wynika stąd, że tylko podczas czynności oddawania moczu chłopiec może pokazać swoje genitalia i przyjrzeć się sobie, na co mu się nawet pozwala, i w ten sposób za każdym razem, kiedy oddaje mocz, może w pewnym sensie zaspokajać swoją seksualną ciekawość, przynajmniej jeśli chodzi o własne ciało.
Ten czynnik, który ma swe źródło w popędzie sko-pofilicznym, był szczególnie widoczny u jednej z moich pacjentek, u której pragnienie oddawania moczu jak mężczyzna zdominowało na pewien czas cały obraz kliniczny. W tym czasie rzadko zdarzało się, by podczas analizy nie oświadczała, że widziała na ulicy jakiegoś mężczyznę oddającego mocz, a raz nawet całkiem spontanicznie wykrzyknęła: „Gdybym mogła prosić Opatrzność o jakiś dar, to pragnęłabym móc choć raz oddać mocz jak mężczyzna”. Jej skojarzenia uzupełniły tę myśl w sposób rozwiewający wszelkie wątpliwości: „Bo wtedy wiedziałabym, jak naprawdę jestem zbudowana”. To, że mężczyźni mogą obserwować siebie podczas oddawania moczu, a kobiety nie, zasadniczo stanowiło u tej pacjentki, której rozwój w dużej mierze zatrzymał się na fazie pregenitalnej, jedną z głównych przyczyn występowania silnie zaznaczonej zazdrości o penis.
Tak jak kobieta z powodu ukrytego położenia swoich narządów płciowych zawsze stanowiła dla mężczyzny wielką zagadkę, podobnie mężczyzna jest dla kobiety przedmiotem żywej zazdrości właśnie ze względu na widoczność swojego narządu.
Ścisły związek pomiędzy erotyzmem uretralnym a popędem skopofilicznym był oczywisty również u innej pacjentki, którą nazwę Y. Uprawiała ona masturbację w bardzo szczególny sposób, który naśladował oddawanie moczu przez jej ojca. W nerwicy natręctw, na którą cierpiała, głównym czynnikiem był popęd skopofiliczny; odczuwała ona bardzo silne lęki wynikające z myśli o byciu widzianą przez innych podczas uprawiania masturbacji. Dawała przeto wyraz dawnemu dziewczęcemu pragnieniu: ja też chciałabym mieć taki narząd, który tak jak mój ojciec mogłabym pokazywać za każdym razem, gdy oddaję mocz.
Sądzę ponadto, że czynnik ten gra główną rolę w każdym przypadku przesadnego skrępowania i pruderii u dziewcząt, i przypuszczam nawet, że przyczyn różnic w sposobie ubierania się mężczyzn i kobiet, przynajmniej w naszym cywilizowanym społeczeństwie, można doszukiwać się w tym właśnie fakcie - że dziewczynka nie może pokazywać swoich narządów płciowych i dlatego pod względem swych tendencji ekshibicjonistycznych cofa się do fazy, w której to pragnienie pokazywania się dotyczyło jeszcze całego jej ciała. To naprowadza nas na trop przyczyn, dla których kobieta nosi suknie z dekoltem, podczas gdy mężczyzna ubiera się we frak. Uważam też, że to powiązanie w pewnym stopniu tłumaczy, dlaczego podczas omawiania różnic pomiędzy kobietą a mężczyzną jako pierwsze zawsze stosuje się następujące kryterium: kobiety odznaczają się większym subiektywizmem, a mężczyźni większym obiektywizmem. Można by to wytłumaczyć w ten sposób, iż u mężczyzn impuls badawczy zostaje zaspokojony poprzez oglądanie własnego ciała i może, albo musi, być następnie kierowany na przedmioty zewnętrzne; tymczasem kobieta nie jest w stanie zdobyć żadnej pewnej wiedzy o własnej osobie i dlatego jest jej o wiele trudniej uwolnić się od siebie.
I na koniec, na pragnienie, które uznałam za pierwowzór zazdrości o penis, składa się jeszcze trzeci element -stłumione pragnienia onanistyczne, z reguły głęboko ukryte, niemniej jednak właśnie z tego powodu istotne. Genezę tego elementu można wywieść ze skojarzenia (w dużej mierze nieświadomego) dwóch wyobrażeń, zgodnie z którym fakt, iż chłopcom wolno trzymać swój narząd płciowy podczas oddawania moczu, jest interpretowany jako przyzwolenie na masturbację.
Dlatego jedna z moich pacjentek, która była świadkiem, jak jakiś ojciec strofuje swoją małą córeczkę za to, że dotyka ona tej części swojego ciała rączkami, powiedziała do mnie z oburzeniem: „Zabrania jej to robić, podczas gdy sam robi to pięć albo sześć razy dziennie”. Łatwo rozpoznacie to samo skojarzenie wyobrażeń w przypadku pacjentki Y, dla której męski sposób oddawania moczu stał się decydującym czynnikiem kształtującym sposób uprawiania przez nią masturbacji. Co więcej, w jej przypadku stało się jasne, że dopóki będzie nieświadomie utrzymywać, iż powinna być mężczyzną, nie będzie w stanie w pełni uwolnić się od przymusu masturbacji. Na podstawie obserwacji tego przypadku wyciągnęłam dość powszechnie, moim zdaniem, obowiązujący wniosek: dziewczynki narażone są na szczególną trudność w przezwyciężaniu masturbacji, ponieważ mają poczucie, iż niesprawiedliwie zabrania im się robienia czegoś, na co pozwala się chłopcom z racji ich odmiennej budowy ciała. W kategoriach problemu, jakim się obecnie zajmujemy, można to też ująć w ten sposób, iż różnice w budowie ciała mogą łatwo stać się powodem gorzkiego poczucia krzywdy, tak że argument, którego używa się później do wyjaśnienia faktu odrzucania kobiecości, a mianowicie, że mężczyźni mogą prowadzić swobodniejsze życie seksualne, tak naprawdę ma swoje źródło w konkretnych tego typu doświadczeniach z wczesnego dzieciństwa. W podsumowaniu swojej pracy na temat kompleksu męskości u kobiet van Ophuijsen podkreśla silne wrażenie, jakie odniósł w toku analizy, iż istnieje ścisły związek pomiędzy kompleksem męskości, dziecięcą masturbacją i erotyzmem uretralnym. Ten związek można by prawdopodobnie odnaleźć w rozważaniach, które właśnie przedstawiłam.
Rozważania te, stanowiące odpowiedź na nasze wstępne pytanie dotyczące powodu powszechności zazdrości o penis, można streścić następująco: Poczucie niższości u małej dziewczynki (na co zwrócił uwagę w jednej ze swoich prac również Abraham) nie jest bynajmniej pierwotne. Wydaje jej się jednak, że w porównaniu z chłopcami poddawana jest ograniczeniom, jeśli chodzi o możliwość zaspokajania pewnych elementów popędów, które są niezwykle ważne w okresie pregenitalnym. Sądzę nawet, że wyraziłabym tę kwestię jeszcze ściślej, gdybym stwierdziła, iż rzeczywiście, z punktu widzenia dziecka w tej fazie rozwoju, małe dziewczynki s ą w gorszym niż chłopcy położeniu, jeśli chodzi o pewne możliwości zaspokojenia. Albowiem dopóki nie stanie się dla nas absolutnie jasne, iż jest to faktycznie niedogodność, nie zrozumiemy też, że zazdrość o penis jest niemal nieuniknionym zjawiskiem w życiu dzieci płci żeńskiej, i to takim, które nie może nie komplikować rozwoju kobiety. To, że później, po osiągnięciu dojrzałości, kobiecie zostaje przypisana wielka rola (jeśli chodzi o zdolności twórcze, to może nawet rola większa niż męska) w życiu płciowym -mam tu na myśli fakt zostania przez nią matką - nie może stanowić dla małej dziewczynki w tej wczesnej fazie żadnego zadośćuczynienia, jako że pozostaje jeszcze poza jej możliwościami bezpośredniego zaspokojenia.
Tutaj zakończę ten tok rozumowania, dochodzę teraz bowiem do drugiego, bardziej ogólnego problemu: Czy kompleks, który omawiamy, naprawdę opiera się na zazdrości o penis i czy należy uznać ten drugi czynnik za jego źródłową przyczynę?
Przyjmując to pytanie za punkt wyjścia, musimy rozważyć, jakie czynniki decydują o tym, czy kompleks penisa zostanie mniej lub bardziej pomyślnie rozwiązany, czy też zostanie regresywnie wzmocniony i doprowadzi do fiksacji7. Rozważanie tych możliwości skłania nas do dokładniejszego zbadania występującej w takich przypadkach formy libido związanego z obiektem. Przekonujemy się wówczas, że te dziewczęta i kobiety, których pragnienie bycia mężczyzną jest nieraz tak ewidentne, w pierwszym okresie swego życia przeszły przez fazę niezwykle silnej fiksacji na ojcu. Innymi słowy, próbowały one przede wszystkim rozwiązać kompleks Edypa w normalny sposób - poprzez zachowanie swej pierwotnej identyfikacji z matką i, tak jak matka, wybór ojca jako obiektu miłości.
Wiemy, że w tej fazie istnieją dwa sposoby, jakimi dziewczynka może przezwyciężyć kompleks zazdrości o penis bez szkody dla samej siebie. Od autoerotycznego narcystycznego pragnienia posiadania penisa może ona przejść albo do kobiecego pragnienia mężczyzny (lub ojca), właśnie na mocy swojej identyfikacji z matką, albo też do materialnego pragnienia posiadania dziecka (z ojcem). Badając życie miłosne zarówno zdrowych, jak i znerwicowanych kobiet, warto uświadomić sobie, że (nawet w najbardziej sprzyjających przypadkach) źródło, a w każdym razie jedno ze źródeł każdej z tych postaw, miało charakter narcystyczny i jego istotą było pragnienie posiadania.
Otóż w rozważanych przypadkach jest oczywiste, że ta przemiana o charakterze kobiecym i macierzyńskim
w znacznym stopniu się dokonała. I tak u pacjentki Y, której nerwica, jak we wszystkich przypadkach, które tutaj przytoczę, konsekwentnie przebiegała pod znakiem kompleksu kastracji, występowało wiele fantazji na temat gwałtu, które są charakterystyczne dla tej fazy. Wszyscy bez wyjątku mężczyźni, którzy w jej wyobraźni popełniali na niej gwałt, stanowili bez wątpienia postaci ojcowskie; stąd fantazje te musiały z konieczności zostać zinterpretowane jako przymusowe powtarzanie pierwotnej fantazji, w której pacjentka, mająca do późnego wieku poczucie jedności z matką, doświadczyła wraz z nią aktu całkowitego seksualnego zawłaszczenia przez ojca. Godne uwagi jest to, że pacjentka ta, pod innymi względami osoba zupełnie trzeźwa, na początku analizy przejawiała silną skłonność do traktowania tych fantazji o gwałcie jako czegoś, co naprawdę się zdarzyło.
Inne przypadki również wykazują - w odmiennej formie -podobne uporczywe trwanie w złudzeniu, iż ta pierwotna kobieca fantazja jest czymś rzeczywistym. Niezliczone uwagi pochodzące od innej pacjentki, którą nazwę tu X, stanowiły wyraźny dowód na to, jak bardzo rzeczywisty wydawał jej się ten związek miłosny z ojcem. Kiedyś na przykład przypomniała sobie, jak ojciec zaśpiewał jej piosenkę miłosną, i wraz z tym wspomnieniem wyrwał jej się okrzyk rozczarowania i rozpaczy: „A jednak to wszystko były kłamstwa!”. Ta sama myśl znajdowała swój wyraz w jednym z jej symptomów, który chciałabym tu przytoczyć, jako że jest on typowy dla całej grupy podobnych symptomów: czasami odczuwała ona przymus spożywania dużych ilości soli. We wczesnym dzieciństwie pacjentki jej matka musiała spożywać sól z powodu krwotoków w płucach, które pacjentka nieświadomie zinterpretowała jako skutek stosunków płciowych pomiędzy rodzicami. Zatem ten symptom reprezentował jej nieświadome przekonanie, że doświadczyła od ojca tego samego, czego doznała jej matka. Było to to samo przekonanie, które powodowało, że uważała się za prostytutkę (w rzeczywistości była dziewicą) i że odczuwała nieodpartą potrzebę dokonywania pewnego rodzaju spowiedzi wobec każdego nowego obiektu miłości.
Liczne niepozostawiające żadnych wątpliwości spostrzeżenia tego typu pokazują nam, jak ważne jest uświadomienie sobie, że w tej wczesnej fazie - jako ontogenetycz-ne powtórzenie filogenetycznego doświadczenia - dziecko, opierając się na (przepełnionej wrogością lub miłością) identyfikacji z matką, buduje fantazję, że doznało całkowitego seksualnego zawłaszczenia przez ojca; i co więcej, że w tej fantazji doświadczenie to jawi się tak, jakby rzeczywiście miało miejsce - jako fakt równie niezbity, jak w tych zamierzchłych czasach, kiedy wszystkie kobiety musiały stanowić zasadniczo własność ojca.
Wiemy, że ta fantazja miłosna w naturalny sposób skazana jest na porażkę w konfrontacji z rzeczywistością. W przypadkach, kiedy później przewagę zyskuje kompleks kastracji, ta frustracja często przeradza się w całkowite rozczarowanie, którego głębokie ślady odnaleźć można w nerwicy. W konsekwencji pojawia się mniej lub bardziej poważne zaburzenie w rozwoju poczucia rzeczywistości. Często ma się wrażenie, że siła emocjonalnego przywiązania do ojca jest zbyt duża, by możliwe było rozpoznanie zasadniczej nierealności tej relacji; z kolei w innych przypadkach wydaje się, iż od samego początku wybujała wyobraźnia utrudniała prawidłowy odbiór rzeczywistości; i w końcu jeszcze jednym wytłumaczeniem trwania przy tych fantazjach jest fakt, że często prawdziwe relacje z rodzicami są bardzo niedobre.
Pacjentki te mają wrażenie, że ich ojcowie rzeczywiście byli kiedyś ich kochankami, a później je zdradzili lub porzucili. Czasem to też staje się źródłem wątpliwości: czy tylko wyobraziłam sobie to wszystko, czy była to prawda? U pacjentki, którą nazwę Z i o której opowiem za chwilę, ten stan wątpienia ujawniał się w postaci przymusu powtarzania, który w sytuacjach, gdy wydawało się, iż podoba się ona jakiemuś mężczyźnie, przejawiał się jako lęk, że może ta sympatia z jego strony to tylko wytwór jej wyobraźni. Nawet wtedy, gdy była już zaręczona, musiała nieustannie przekonywać samą siebie, że to wszystko nie jest jedynie grą jej wyobraźni. Kiedyś, fantazjując, wyobraziła sobie, że została napadnięta przez mężczyznę, którego powaliła uderzeniem w nos, a następnie nastąpiła mu na członek. W dalszym ciągu tego marzenia na jawie chciała go podać do sądu, ale powstrzymała ją obawa, że może on oświadczyć, iż całą tę sytuację sobie uroiła. Kiedy opisywałam przypadek pacjentki Y, wspomniałam o wątpliwościach, jakie miała w odniesieniu do realności swoich fantazji na temat gwałtu, i o tym, że wątpliwości te miały związek z pierwotnym doświadczeniem z ojcem. W jej przypadku możliwe było prześledzenie, w jaki sposób wątpliwości pochodzące z tego źródła zaczęły dotyczyć wszystkich wydarzeń w jej życiu, stając się ostatecznie podłożem jej nerwicy natręctw. Jak w wielu innych przypadkach, przebieg jej analizy uprawdopodobnił przypuszczenie, iż to źródło wątpliwości ma przyczyny głębsze od znanej nam już niepewności pacjentki dotyczącej własnej płci8.
U pacjentki X, która niegdyś rozkoszowała się licznymi wspomnieniami z tego najwcześniejszego okresu swego życia, który nazwała rajem dzieciństwa, rozczarowanie to było ściśle powiązane w jej pamięci z niesprawiedliwą karą wymierzoną jej przez ojca, gdy miała pięć lub sześć lat. Okazało się, że w tamtym czasie urodziła się jej siostra, która w odczuciu pacjentki stała się dla jej ojca ważniejszym od niej obiektem uczuć. W miarę odsłaniania się coraz głębszych warstw psychiki stało się jasne, że za zazdrością względem siostry kryje się wściekła zazdrość wobec matki, wiążąca się początkowo z jej wieloma ciążami. „Matka zawsze miała maleństwa”, powiedziała kiedyś z oburzeniem. Silniej wyparte były kolejne dwa źródła (bynajmniej nie równie ważne) jej przeświadczenia, że ojciec był wobec niej niewierny. Pierwsze to mająca seksualny charakter zazdrość względem matki, datująca się od chwili, kiedy pacjentka była świadkiem stosunku płciowego rodziców; w owym czasie jej poczucie rzeczywistości uniemożliwiało jej włączenie tego, co widziała, do fantazji o sobie jako kochance ojca. Na trop tego źródła jej przeświadczenia naprowadziło mnie to, iż kiedyś przesłyszała się, słuchając tego, co mówię. Mianowicie, gdy kiedyś mówiłam o okresie nach der Enttäuschung (po rozczarowaniu), ona zrozumiała, że chodzi mi o Nacht der Enttäuschung (noc rozczarowania), i skojarzyło jej się to z czuwaniem Brangaine podczas nocy miłosnej Tristana i Izoldy.
Przymus powtarzania u tej pacjentki wyrażał tę sprawę nie mniej jasno: typowym doświadczeniem jej życia miłosnego było to, że najpierw zakochiwała się w substytucie ojca, a następnie przekonywała się, że jest on niewierny. W związku z tego rodzaju wydarzeniami całkiem oczywiste stało się ostateczne źródło kompleksu - chodzi mi tu o jej poczucie winy. Z pewnością sporą część tego poczucia trzeba zinterpretować jako zarzuty początkowo skierowane wobec ojca, a następnie obrócone przez nią wobec samej siebie. Możliwe było jednak dokładne prześledzenie, w jaki sposób to poczucie winy, szczególnie w tej części, która wynikała z silnego impulsu, by pozbyć się matki (dla pacjentki ta identyfikacja miała szczególne znaczenie „zlikwidowania jej” i „zastąpienia jej”), zaowocowało w niej oczekiwaniem nieszczęścia, odnoszącym się rzecz jasna przede wszystkim do jej relacji z ojcem.
Chciałabym tu podkreślić szczególnie to, jak silnie uderzyło mnie w tym przypadku znaczenie pragnienia posiadania dziecka (z ojcem)9. Kładę na to nacisk dlatego, że sądzę, iż jesteśmy skłonni nie doceniać nieświadomej siły tego pragnienia, a szczególnie jego libi-dinalnego charakteru, albowiem jest to pragnienie, które później może zostać zaakceptowane przez ego łatwiej niż wiele innych impulsów seksualnych. Jego związek z kompleksem zazdrości o penis jest dwojakiego rodzaju. Z jednej strony dobrze wiadomo, że instynkt macierzyński uzyskuje „nieświadome wzmocnienie libidinalne”10 ze strony pragnienia posiadania penisa, pragnienia, które pojawia się wcześniej, jako że należy do okresu autoerotycznego. Potem, gdy dziewczynka dozna opisanego rozczarowania wobec ojca, nie tylko przestaje rościć sobie prawo do jego uczucia, lecz również rezygnuje z pragnienia posiadania dziecka. Następnie regresywnie (zgodnie ze znanym równaniem) pojawiają się wyobrażenia należące do fazy analnej oraz dawna potrzeba posiadania penisa. Kiedy to się dzieje, potrzeba ta nie ulega jedynie odnowieniu, ale zostaje teraz wzmocniona całą energią pragnienia małej dziewczynki, aby mieć dziecko.
Szczególnie jasno dostrzegałam ten związek w przypadku pacjentki Z, u której po zaniknięciu paru symptomów nerwicy natręctw pozostał tylko jeden, ostatni i najbardziej uporczywy objaw, przyjmujący postać silnego lęku przed ciążą i porodem. Okazało się, że zdarzeniem, które zadecydowało o pojawieniu się tego symptomu, była ciąża matki i narodziny brata pacjentki, gdy ta miała dwa lata. Przyczyniły się do tego również obserwacje współżycia rodziców, podjętego ponownie, gdy pacjentka wyszła z okresu niemowlęctwa. Przez długi czas wydawało się, że ten przypadek wyjątkowo dobrze ilustruje zasadnicze znaczenie kompleksu zazdrości o penis. Pożądanie przez nią penisa (brata) i silny gniew wobec brata jako intruza, który pozbawił ją statusu jedynaczki, gdy już zostały ujawnione w toku analizy, wypełniły świadomość w postaci intensywnych, nabrzmiałych uczuć. Co więcej, temu uczuciu zazdrości towarzyszyły wszystkie oznaki, jakie zwykliśmy mu przypisywać: przede wszystkim mściwość wobec mężczyzn, z bardzo intensywnymi fantazjami ka-stracyjnymi, odrzucenie kobiecych obowiązków i funkcji, szczególnie ciąży, a także silne nieświadome tendencje homoseksualne. Dopiero gdy analiza, pokonując niezwykle silny opór, poruszyła głębsze warstwy psychiki, stało się oczywiste, że źródłem zazdrości o penis była u pacjentki zazdrość o to, że to jej matka, a nie ona sama, otrzymała od ojca dziecko, które w procesie przemieszczenia zostało jako przedmiot zazdrości zastąpione przez penis. Podobnie okazało się, że jej zaciekły gniew wobec brata tak naprawdę dotyczy ojca, o którym sądziła, że ją oszukał, oraz matki, która otrzymała dziecko, a nie ona. Dopiero gdy to przemieszczenie zostało zlikwidowane, pacjentka naprawdę uwolniła się od zazdrości o penis i od tęsknoty za tym, by być mężczyzną, i mogła stać się prawdziwą kobietą, a nawet mogła pragnąć mieć dzieci.
Jaki zaszedł tu proces? Można go z grubsza nakreślić następująco: (1) zazdrość o dziecko została przemieszczona na brata i jego narząd płciowy; (2) najwyraźniej zadziałał tu odkryty przez Freuda mechanizm, zgodnie z którym następuje rezygnacja z ojca jako obiektu miłości i relacja z nim jako obiektem zostaje na drodze regresji zastąpiona przez identyfikację z nim.
Druga część tego procesu przejawiała się w postaci omówionego już przeze mnie pragnienia pacjentki, aby być mężczyzną. Łatwo było wykazać, że pragnienia tego nie należy bynajmniej rozumieć w kategoriach ogólnych, ale że tak naprawdę jej roszczenia dotyczą tego, aby postępować tak jak ojciec. Wybrała więc ten sam zawód co ojciec, a po jego śmierci zaczęła zachowywać się wobec matki jak mąż stawiający żonie żądania i wydający polecenia. Kiedyś, gdy głośno jej się odbiło, nie mogła powstrzymać się od pełnej zadowolenia myśli: „Zupełnie jak tatuś”. A jednak ostatecznie nie doszła do całkowicie homoseksualnego wyboru obiektu: na dobrą sprawę rozwój libido związanego z obiektem wydawał się całkowicie zaburzony, co ostatecznie doprowadziło do ewidentnej regresji do auto-erotycznej fazy narcystycznej. Reasumując: Przemieszczenie zazdrości dotyczącej dzieci na brata i jego członek, identyfikacja z ojcem i regresja do fazy pregenitalnej, wszystko to prowadziło w jednym kierunku - do wzniecenia niezwykle silnej zazdrości o penis, która pozostała na pierwszym planie i zdominowała cały obraz przypadku.
Otóż moim zdaniem taki rozwój kompleksu Edypa jest typowy dla tych przypadków, w których dominuje kompleks kastracji. Mianowicie faza identyfikacji z matką w dużej mierze ustępuje fazie identyfikacji z ojcem, a jednocześnie następuje regresja do fazy pregenitalnej. Sądzę, że ten proces identyfikacji z ojcem jest jednym ze źródeł kompleksu kastracji u kobiet.
Chciałabym tutaj natychmiast uprzedzić dwa możliwe zastrzeżenia. Jedno z nich mogłoby brzmieć następująco: Takie wahanie się pomiędzy ojcem i matką nie jest chyba niczym szczególnym. Wprost przeciwnie, obserwuje się je u każdego dziecka, a wiemy też, że według Freuda libido każdego z nas w ciągu całego naszego życia oscyluje pomiędzy obiektami męskimi i żeńskimi. Drugie zastrzeżenie odnosi się do związku z homoseksualizmem i można by je wyrazić tak: W swojej pracy na temat psy-chogenezy występowania homoseksualizmu u pewnej kobiety Freud przekonał nas, że taki rozwój w kierunku identyfikacji z ojcem stanowi jeden z fundamentów jawnego homoseksualizmu; tymczasem ja, opisując teraz ten sam proces, twierdzę, że zmierza on ku kompleksowi kastracji. W odpowiedzi chciałabym podkreślić, iż to właśnie ta praca Freuda pomogła mi zrozumieć kompleks kastracji u kobiet. To właśnie w opisanych przypadkach z jednej strony stopień normalnej oscylacji libido jest z ilościowego punktu widzenia znacznie przekroczony, a z drugiej - wyparcie miłości do ojca i identyfikacja z nim nie osiągają aż tak wysokiego poziomu jak w przypadkach homoseksualizmu. A zatem podobieństwo pomiędzy tymi dwoma liniami rozwoju nie stanowi żadnego argumentu przeciwko jego znaczeniu dla kompleksu kastracji u kobiet; przeciwnie - pogląd ten czyni z homoseksualizmu zjawisko znacznie mniej odosobnione.
Wiemy, że w każdym bez wyjątku przypadku, w którym dominuje kompleks kastracji, można też doszukać się mniej lub bardziej wyraźnych tendencji homoseksualnych. Odgrywanie roli ojca zawsze w pewnym sensie równoznaczne jest z pożądaniem matki. W związku pomiędzy narcystyczną regresją a homoseksualną kateksją11 mogą istnieć wszelkie możliwe stopnie bliskości, tak że otrzymujemy nieprzerwane kontinuum kończące się jawnym homoseksualizmem.
Trzeci zarzut, który tu się nasuwa, dotyczy czasowego i przyczynowego powiązania z zazdrością o penis i brzmi następująco: Czy związek kompleksu zazdrości o penis z procesem identyfikacji z ojcem nie ma przypadkiem diametralnie innego charakteru niż tu przedstawiony? Czy nie jest możliwe, że po to, aby mogła się ukształtować tego rodzaju trwała identyfikacja z ojcem, najpierw musi istnieć niezwykle silna zazdrość o penis? Sądzę, że nie powinniśmy zamykać oczu na to, iż szczególnie intensywna zazdrość o penis (bez względu na to, czy ma charakter konstytucjonalny, czy wynika z osobistego doświadczenia) rzeczywiście sprzyja przygotowaniu gruntu pod zmianę polegającą na identyfikacji pacjentki z ojcem. Niemniej historia zarówno przytoczonych przeze mnie, jak i innych przypadków wykazuje, że pomimo zazdrości o penis ukształtowała się silna i w pełni kobieca relacja miłosna z ojcem i że dopiero wtedy, gdy miłość ta doznała zawodu, nastąpiła rezygnacja z roli kobiecej. Ta rezygnacja i późniejsza identyfikacja z ojcem prowadzi następnie do ożywienia zazdrości o penis, która może funkcjonować w pełnym zakresie tylko wtedy, gdy zasilana jest przez takie właśnie potężne źródła.
Aby mógł nastąpić ten zwrot ku identyfikacji z ojcem, niezbędne jest przynajmniej częściowe obudzenie poczucia rzeczywistości; małej dziewczynce musi zatem przestać wystarczać jedynie fantazja na temat zaspokajania pragnienia posiadania penisa i powinna ona teraz zacząć rozmyślać nad brakiem u siebie tego narządu lub nad jego możliwym istnieniem. Kierunek tych spekulacji wyznaczany jest przez emocjonalność dziewczynki i charakteryzuje się następującymi typowymi tendencjami: kobiecym, jeszcze nie całkiem przytłumionym miłosnym przywiązaniem do ojca; uczuciami gwałtownego gniewu i mściwości skierowanymi przeciw niemu z powodu sprawionego zawodu; i w końcu, wcale nie najmniej ważnym, poczuciem winy (związanym z kazirodczymi fantazjami na jego temat), które gwałtownie rodzi się pod naciskiem doznanej utraty. I tak to jest, że rozważania te nieodmiennie dotyczą ojca.
Dostrzegłam to bardzo wyraźnie w przypadku pacjentki Y, o której już nie raz wspominałam. Pisałam już, że pacjentka ta fantazjowała na temat gwałtu - uważając swe fantazje za fakty - i że zasadniczo wszystkie te rojenia wiązały się z osobą jej ojca. Ona również zaczęła się bardzo silnie z nim identyfikować; na przykład w stosunku do matki zachowywała się zupełnie jak syn. Miewała też sny, w których jej ojciec był atakowany przez węże lub dzikie zwierzęta, a ona przybywała mu na ratunek.
Jej fantazje kastracyjne przejawiały się w postaci znanych wyobrażeń, że nie jest normalnie zbudowana w okolicach genitalnych, a poza tym miała wrażenie, jakby doznała jakiegoś uszkodzenia narządów płciowych. Wytworzyła wokół obu tych spraw wiele wyobrażeń, głównie sprowadzających się do tego, że te szczególne cechy stanowią rezultat aktów gwałtu. Stało się nawet oczywiste, że jej uparte obstawanie przy tych wrażeniach i wyobrażeniach związanych z jej narządami płciowymi miało dowieść prawdziwości tych aktów przemocy, a co za tym idzie, również rzeczywistego istnienia jej związku miłosnego z ojcem. Wagę tych fantazji oraz siłę przymusu powtarzania, na który cierpiała, dobitnie podkreślał fakt, że zanim podjęła analizę, wymogła przeprowadzenie sześciu zabiegów otwarcia jamy brzusznej, z których parę zostało dokonanych tylko z powodu odczuwanych przez nią bólów. U innej pacjentki, u której pożądanie penisa przybrało zupełnie groteskową postać, to poczucie zranienia zostało przemieszczone na inne narządy, tak że kiedy jej objawy natręctw przeminęły, obraz kliniczny przybrał cechy silnie hipochondryczne. Na tym etapie jej opór przejawił się w następującym stwierdzeniu: „Poddawanie się przeze mnie analizie zakrawa na absurd, skoro najwyraźniej moje serce, płuca, żołądek i jelita są po prostu chore”. I znowu jej upór w obstawaniu przy prawdziwości tych fantazji był tak silny, że kiedyś niemal wymusiła wykonanie operacji na swoich jelitach. Jej skojarzenia nieodmiennie przywoływały wyobrażenie o tym, że została ona powalona (geschlagen) chorobą z winy ojca. Gdy te objawy hipochondrii ustąpiły, fantazje o tym, że została powalona lub uderzona (Schlagephantasien), stały się nawet najbardziej znamiennym rysem jej nerwicy. Zadowalające wyjaśnienie tych objawów jedynie kompleksem zazdrości o penis wydawało mi się zupełnie niemożliwe. Ale ich główne cechy stają się całkowicie zrozumiałe, jeśli uznamy te objawy za skutek mającego charakter przymusu impulsu, aby ponownie doświadczyć cierpień doznanych od ojca i upewnić samą siebie w przeświadczeniu o prawdziwości tych bolesnych doświadczeń.
Przykłady zaczerpnięte z zebranego materiału można by tu mnożyć, ale stanowiłyby one tylko kolejne dowody na to, że tę podstawową fantazję o doznaniu kastracji na skutek miłosnej relacji z ojcem spotyka się pod całkiem nieraz odmiennymi postaciami. Moje obserwacje doprowadziły mnie do przekonania, że fantazja ta, której występowanie od dawna przecież rejestrowaliśmy w indywidualnych przypadkach, jest tak powszechna i ma tak zasadnicze znaczenie, iż skłonna jestem określić ją jako drugie źródło całego kompleksu kastracji u kobiet.
Wielkie znaczenie tego powiązania polega na tym, że z fantazjami kastracyjnymi tak ściśle związany jest niezwykle istotny fragment wypartej kobiecości. Patrząc na to z punktu widzenia następstwa zjawisk - to zraniona kobiecość powoduje kompleks kastracji i to właśnie ten kompleks zaburza (jednak niejako przyczyna pierwotna) kobiecy rozwój.
W tym można prawdopodobnie upatrywać najbardziej fundamentalnego źródła mściwej postawy wobec mężczyzn, która tak często wyraźnie charakteryzuje kobiety, u których silnie zaznaczony jest kompleks kastracji. Próby wyjaśnienia takiej postawy jako wyniku zazdrości o penis i rozczarowania dziewczynki, mającej nadzieję, że ojciec podaruje jej penis, nie tłumaczą bowiem w wystarczającym stopniu nagromadzenia faktów ujawnionych w toku analizy głębszych pokładów umysłu. Oczywiście w toku psychoanalizy zazdrość o penis znajduje wyraz łatwiej niż znacznie głębiej wyparta fantazja, przypisująca utratę męskiego narządu płciowego seksualnemu aktowi z występującym w roli partnera ojcem. Świadczy o tym fakt, że z samą zazdrością o penis nie jest związane żadne poczucie winy.
Ta chęć zemsty na mężczyznach szczególnie często kierowana jest z dużą siłą przeciw mężczyźnie, który dokonuje aktu defloracji. Naturalnym tego wytłumaczeniem jest fakt, że zgodnie z wytworzoną fantazją to właśnie z ojcem pacjentka współżyła po raz pierwszy. A zatem w późniejszym, rzeczywistym pożyciu seksualnym pierwszy partner w dość nieoczekiwany sposób pełni rolę ojca. Na tej idei oparte są obyczaje opisane przez Freuda w eseju na temat tabu dziewictwa; według tych obyczajów dokonanie aktu defloracji jest nawet powierzane substytutowi ojca. Dla umysłu nieświadomego defloracja stanowi powtórzenie wyobrażonego aktu płciowego z ojcem, a zatem gdy ma ona miejsce, odtworzone zostają wszystkie afekty związane z wyobrażonym aktem - silne uczucie przywiązania połączone z odrazą wobec kazirodztwa, a w końcu również opisana wyżej chęć zemsty z powodu zawodu w miłości oraz kastracji rzekomo doświadczonej w wyniku tego aktu.
To zbliża mnie do końca moich rozważań. Postawiony problem dotyczył kwestii, czy niezadowolenie z żeńskiej roli płciowej, które wynika z zazdrości o penis, naprawdę stanowi zasadniczy element kompleksu kastracji u kobiet. Przekonaliśmy się, że budowa anatomiczna kobiecych narządów płciowych rzeczywiście ma wielkie znaczenie, jeśli chodzi o psychiczny rozwój kobiety. Nie ulega również kwestii, że zazdrość o penis naprawdę istotnie warunkuje formy przejawiania się u kobiet kompleksu kastracji. Niedopuszczalne wydaje się jednak wyciąganie stąd wniosku, iż to właśnie z tej zazdrości wypływa odrzucenie przez kobietę jej kobiecości. Przeciwnie, widzimy, że zazdrość o penis nie wyklucza bynajmniej występowania głębokiego i w pełni kobiecego miłosnego przywiązania do ojca i że dopiero gdy ten związek załamuje się z powodu kompleksu Edypa (dokładnie tak, jak w podobnych nerwicach u mężczyzn), zazdrość ta prowadzi do odwrócenia się badanej jednostki od jej własnej roli płciowej.
Znerwicowany mężczyzna, który identyfikuje się z matką, oraz kobieta, która identyfikuje się z ojcem, w taki sam sposób odrzucają swoje role płciowe. I z tego punktu widzenia odczuwany przez znerwicowanego mężczyznę lęk przed kastracją (za którym kryje się nigdy według mnie wystarczająco nie eksponowane pragnienie kastracji) stanowi dokładny odpowiednik odczuwanego przez znerwicowaną kobietę pragnienia posiadania penisa. Ta symetryczność byłaby o wiele bardziej uderzająca, gdyby nie to, że wewnętrzne nastawienie mężczyzny wobec identyfikacji z matką jest diametralnie różne od nastawienia kobiety wobec identyfikacji z ojcem, i to pod dwoma względami. U mężczyzny to pragnienie bycia kobietą nie tylko pozostaje w sprzeczności z jego świadomym narcyzmem, lecz jest też odrzucane z drugiego powodu, a mianowicie dlatego, że idea bycia kobietą zakłada równocześnie urzeczywistnienie wszystkich jego lęków dotyczących kary, umiejscowionych właśnie w okolicach genitalnych. U kobiety natomiast identyfikacja z ojcem wspierana jest przez dawne pragnienia o podobnym charakterze i nie wiąże się z żadnym poczuciem winy, lecz raczej z poczuciem uniewinnienia. Z opisanego przeze mnie powiązania pomiędzy wyobrażeniami o kastracji a fantazjami kazirodczymi dotyczącymi ojca płynie bowiem nieuchronne odwrotne niż u mężczyzn poczucie, że bycie kobietą samo w sobie jest karygodne.
W swoich pracach Trauer und Melancholie1 {Żałoba i melancholia) i The Psychogenesis of a Case of Female Homosexuality1213 {Psychogeneza przypadku kobiecego homoseksualizmu) oraz w swojej książce Psychologia zbiorowości i analiza ego Freud wykazywał coraz dokładniej, jak duży niepokój budzi w ludzkiej umysłowości proces identyfikacji. To właśnie ta identyfikacja z jednym z rodziców płci przeciwnej wydaje mi się elementem, z którego u każdej z płci wywodzą się zarówno homoseksualizm, jak i kompleks kastracji.
1
* Praca odczytana na VII Międzynarodowym Kongresie Psychoanalitycznym w Berlinie we wrześniu 1922 roku. Zur Genese des weiblichen Kastrationskomplexes, „Intern. Zeitschr. f. Psychoanal.”, IX (1923), s. 12-26; „Int. J. Psycho-Anal.”, V, cz. I (1924), s. 50--65. Przedruk za zgodą „The International Journal of Psycho-Analysis”.
2
Por. szczególnie K. Abraham, Manifestations of the Female Castration Complex (1921), „Int. J. Psycho-Anal.”, vol. III, s. 1.
3
2 Por. Freud, Tabu dziewictwa, przeł. R. Reszke, Wydawnictwo KR, Warszawa 2009 [w:] Dzieła, t. 5 Zycie seksualne.
4
3 Por. K. Abraham, Zur narzisstischen Überwertung der Excretions-vorgänge in Traum und Neurose, „Intern. Zeitschr. f. Psychoanal.”, 1920.
5
Tej zabawie częściej oddawali się we wcześniejszych latach obecnego wieku chłopcy dopiero rozpoczynający okres dojrzewania i młodsi, mający rodziców pochodzących z Europy. Stojąc zwróceni do siebie pod kątem prostym, robili na ziemi krzyż strumieniami oddawanego przez siebie moczu, jednocześnie skupiając myśli na konkretnej osobie i usilnie życząc jej śmierci. Nastrój tego doświadczenia przepełniony był dużą dawką magii i mocy, płynącej z magii myśli i mocy fallusa i spotęgowanej przez przedłużenie penisa w postaci strumienia moczu. Znaczenie znaku krzyża potęgowały jego religijne konotacje oraz wyobrażenie, iż X wyznacza dany punkt (przyp. wydawcy ang.).
6
nia, błędnie używane jest słowo skoptofilia (oznaczające przyjemność czerpaną z ośmieszania). W języku polskim skopofilię czynną i bierną częściej określa się jako voyeryzm (oglądactwo) i ekshibicjonizm (przyp. tłum. poi.).
7
Fiksacja to przetrwanie archaicznych sposobów uzyskiwania zaspokojenia z obiektami oraz obronnego reagowania na zagrożenia, jak gdyby pozostałości funkcjonowania w określonym wcześniejszym stadium rozwoju „utrwaliły się” (czyli „zafiksowały się”) w psychice (przyp. tłum. poi.).
8
Por. wyjaśnienie Freuda odnośnie do wątpliwości dotyczących zdolności badanej jednostki do miłości (nienawiści).
9
Por. pracę O. Ranka Perversion and Neurosis, „Int. J. Psycho--Anal.”, vol. IV, cz. 3.
10
Por. Freud, Über Triebumsetzungen insbesondere der Analerotik [w:] Sammlung kleiner Schriften. Vierte Folge.
11
Kateksja to nieświadoma aktywność psychiczna polegająca na kierowaniu zainteresowania, uwagi lub zaangażowania emocjonalnego na rzecz, osobę lub problem. W teorii libido oznacza zainteresowanie erotyczne w stosunku do określonej osoby lub rzeczy (przyp. tłum. poi.).
12
Sammlung kleiner Schriften, Vierte Folge.
13
„Int. J. Psycho-Anal.”, vol. I, s. 125.
Kompleks męskości u kobiet w oczach mężczyzn i kobiet
W niektórych ze swoich ostatnich prac Freud zaczął zwracać coraz baczniejszą uwagę na pewną jednostronność naszych badań analitycznych. Mam na myśli fakt, iż jeszcze całkiem niedawno przedmiotem badań były tylko umysły chłopców i mężczyzn.
Powód tego jest oczywisty. Psychoanaliza jest wytworem geniusza płci męskiej i prawie wszyscy, którzy rozwijali jego idee, również byli mężczyznami. Jest zatem najzupełniej naturalne i zrozumiałe, że łatwiej im było uprawiać psychologię z męskiego punktu widzenia i bardziej zbliżyć się do zrozumienia rozwoju mężczyzn niż kobiet.
Doniosły krok w kierunku zrozumienia aspektu specyficznie kobiecego został dokonany przez samego Freuda, gdy odkrył on istnienie zazdrości o penis, a wkrótce potem badania van Ophuijsena i Abrahama wykazały, jak dużą rolę odgrywa ten czynnik w rozwoju kobiet oraz powstawaniu ich nerwic. Znaczenie zazdrości o penis całkiem niedawno wzrosło za sprawą hipotezy fazy fallicznej. Mówi ona, że u obu płci w dziecięcej organizacji genitalnej2 tylko jeden, a mianowicie męski, narząd płciowy odgrywa jakąkolwiek rolę, i że to właśnie ten fakt odróżnia organizację dziecięcą od ostatecznej organizacji genitalnej osoby dorosłej1. Zgodnie z tą teorią łechtaczka traktowana jest jak fallus i przyjmujemy, że zarówno małe dziewczynki, jak i chłopcy początkowo nadają jej dokładnie taką samą wartość jak penisowi34.
Działanie tej fazy polega częściowo na hamowaniu, a częściowo na wspieraniu dalszego rozwoju. Helene Deutsch zasadniczo wykazała oddziaływanie hamujące. Jest ona zdania, że na początku każdej nowej funkcji seksualnej (np. na początku okresu dojrzewania, stosunku płciowego, ciąży i porodu) faza ta uaktywnia się i musi zostać za każdym razem przezwyciężona, aby mogło zaistnieć nastawienie kobiece. Freud rozwinął pozytywną stronę jej ujęcia, uważa bowiem, że tylko zazdrość o penis i jej przezwyciężenie prowadzi do pragnienia posiadania dziecka, kształtując w ten sposób więź uczuciową z ojcem5.
Pojawia się teraz kwestia, czy te hipotezy przyczyniły się do uczynienia naszego zrozumienia rozwoju kobiecego (zrozumienia, które sam Freud określał mianem niezadowalającego i niepełnego) bardziej zadowalającym i klarownym.
W nauce często okazuje się, że trzeba spojrzeć na znane od dawna fakty w nowy sposób. Jeśli tak się nie dzieje, popadamy w niebezpieczeństwo, że będziemy nieustannie mimowolnie klasyfikować wszelkie nowe spostrzeżenia zgodnie z tymi samymi, sztywno zdefiniowanymi kategoriami.
Nowy punkt widzenia, który chcę omówić, objawił mi się za sprawą filozofii, a konkretnie niektórych esejów Georga Simmla6. Teza, którą stawia w nich Simmel i która od tamtego czasu została opracowana na wiele sposobów, szczególnie przez stronę kobiecą7, brzmi następująco: Cała nasza cywilizacja jest cywilizacją mężczyzn. Państwo, prawa, moralność, religia oraz nauka to twory mężczyzn. W przeciwieństwie do wielu innych autorów Simmel bynajmniej nie wysnuwa z tych faktów wniosku o niższości kobiet, ale przede wszystkim znacznie poszerza i pogłębia tę koncepcję cywilizacji mężczyzn: „Wymogi sztuki, patriotyzm, moralność w sensie ogólnym, a idee społeczne w szczególności, poprawność w osądach praktycznych i obiektywizm w wiedzy teoretycznej, energia i głębia życia - wszystko to są kategorie, które pod względem formy i aspiracji stanowią własność całej ludzkości, tymczasem w swoim faktycznym kształcie historycznym mają one charakter na wskroś męski. Załóżmy, że określilibyśmy te sprawy, traktowane jako idee absolutne, jednym słowem «obiektywne» - wówczas okazałoby się, że w historii naszego gatunku obowiązywało równanie obiektywny=męski”.
Otóż Simmel uważa, że te historyczne fakty tak trudno jest rozpoznać dlatego, iż same standardy, według których ludzkość oceniała wartość natury męskiej i natury kobiecej, „nie są neutralne i nie wynikają ze zróżnicowania płciowego, ale same w sobie mają zasadniczo męski charakter. (...) Przyczyną naszej niewiary w cywilizację czysto «ludzką», niebiorącą pod uwagę kwestii płci, jest w istocie to samo, co nie pozwala takiej cywilizacji zaistnieć, a mianowicie naiwne (by tak rzec) utożsamienie pojęcia «istota ludzka»8 z pojęciem «mężczyzna»9