Niewidzialny pierścień - Anne Bishop - ebook

Niewidzialny pierścień ebook

Anne Bishop

4,4

Opis

Kiedy Jaenelle Angelline szukała sposobu, jak ochronić Krwawych z Królestwa Kaeleer przed uderzeniem własnej Hebanowej mocy, Daemon Sadi opowiedział jej historię Szarej Pani, której kilka wieków wcześniej udało się tego dokonać. Nie wspomniał jednak o roli, jaką sam pełnił w tej historii. Niewidzialny Pierścień jest relacją z tamtych wydarzeń.

Gdy Jared, młody wojownik z Shaladoru noszący Czerwony Kamień, trafia do niewoli, na dziewięć długich lat zostaje skazany na świadczenie usług seksualnych. Wreszcie, nie mogąc dłużej znieść wykorzystywania i upokorzeń, zabija swą właścicielkę i trafia na targ niewolników. Tam kupuje go Szara Pani - Królowa z Dena Nehele, osławiona opinią, że nabywani przez nią niewolnicy znikają bez śladu. 

Szara Pani wraz z grupą kupionych niewolników wyrusza w drogę powrotną na swoje terytorium, uciekając przed ludźmi Dorothei SaDiablo, Najwyższej Kapłanki władającej większością Królestwa Terreille. Jared jest gotów na śmierć, ale bardzo szybko przekonuje się, że ani jego nowa właścicielka, ani towarzysze niedoli nie są osobami, za które się podają. Każdy skrywa mroczną tajemnicę, a co najgorsze ? jest wśród nich zdrajca pracujący dla Dorothei. Wkrótce młody wojownik staje przed trudnym wyborem: odzyskać wolność czy zachować honor. Od jego decyzji zależy nie tylko jego życie, ale i przyszłość wszystkich Krwawych.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 541

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,4 (127 ocen)
75
37
10
5
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Asiorek71

Nie oderwiesz się od lektury

Super
00

Popularność




Anne Bishop

Niewidzialny pierścień

Czarne kamienie Księga VI

Przełożyła Monika Wyrwas-Wiśniewska

Kraków 2011

Tytuł oryginału: The Invisible Ring

Copyright © Anne Bishop, 2008

All rights reserved

www.annebishop.com

Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo INITIUM

Cover illustration by Larry Rostant 

Represented by Artist Partners Ltd

Tłumaczenie z języka angielskiego: Monika Wyrwas-Wiśniewska

Redakcja: Anna Płaskoń-Sokołowska

Korekta: Anna Płaskoń-Sokołowska, Katarzyna Wróbel

Ilustracja na okładce: Larry Rostant

Współpraca organizacyjna: Barbara Jarząb

Zamówienia hurtowe:

Firma Księgarska Olesiejuk Sp. z o.o. S.K.A.

tel. (22) 721 70 07 lub 09

e-mail: [email protected]

Ogólnopolski System Dystrybucji Wydawnictw Azymut Sp. z o.o.

tel. (42) 680 44 12 do 22

e-mail: [email protected]

Platon Sp. z o.o.

tel. (22) 329 50 00, (22) 631 08 15

e-mail: [email protected]

Wydanie I

ISBN 978-83-62577-26-2

Merri Lee i Michaelowi Debany’emu

Podziękowania

Chciałabym wyrazić swoją ogromną wdzięczność Jennifer Jackson − za jej nieustający entuzjazm i wsparcie, Laurze Anne Gilman, która wśród licznych talentów redaktorskich posiada również zdolność przekształcania zdania w taki sposób, że moje własne słowa pobudzają mnie do śmiechu. Pat York i Lynn Flewelling − za ich bezgraniczne zrozumienie, Kręgowi, który dobrze wie, co to znaczy tańczyć z muzą, Kandrze, webmasterce doskonałej, Vince'owi i Felicii za wszystkie kolacje, które serwowali mi przez płot, oraz Pat i Billowi Feinderowi – za to, że po prostu byli.

Kamienie

Biały

Żółty

Oko Tygrysa

Różowy

Letnie Niebo

Purpurowy Zmierzch

Opal*

Zielony

Szafir

Czerwony

Szary

Czarnoszary

Czarny

Składając Ofiarę Ciemności, dana osoba może otrzymać Kamień o trzy poziomy niższy od Kamienia otrzymanego na mocy Przyrodzonego Prawa.

Przykład: Biały otrzymany na mocy Przyrodzonego Prawa może obniżyć się do Różowego. Im niższy poziom, tym większa moc.

Uwaga autorki:

„Sc” w nazwach Scelt, Sceval i Sceron należy wymawiać jak „sz”.

Hierarchia Krwawych

Mężczyźni:

Plebejusze – przedstawiciele wszystkich ras, którzy nie są Krwawymi 

Krwawy – ogólny termin oznaczający wszystkich mężczyzn Krwawych; odnosi się także do wszystkich mężczyzn Krwawych nienoszących Kamieni 

Wojownik – mężczyzna noszący Kamień; równy statusem czarownicy 

Książę – mężczyzna noszący Kamień; równy statusem Kapłance lub Uzdrowicielce

Książę Wojowników – niebezpieczny, niezwykle agresywny mężczyzna noszący Kamień; ma status nieco niższy niż Królowa

Kobiety:

Plebejuszki – przedstawicielki wszystkich ras, które nie należą do Krwawych

Krwawa – ogólny termin oznaczający wszystkie kobiety Krwawych; najczęściej odnosi się do kobiet Krwawych nienoszących Kamieni 

Czarownica – kobieta Krwawych, która nosi Kamienie, ale nie jest przedstawicielką żadnego z pozostałych szczebli hierarchii; oznacza także każdą kobietę noszącą Kamień

Uzdrowicielka – czarownica, która leczy rany i choroby; równa statusem Kapłance i Księciu

Kapłanka – czarownica, która opiekuje się ołtarzami, Sanktuariami i Ciemnymi Ołtarzami; prowadzi ceremonie składania ofiar; równa statusem Uzdrowicielce i Księciu

Czarna Wdowa – czarownica, która leczy umysł; tka splątane sieci snów i wizji; jest wyszkolona w dziedzinie iluzji i trucizn

Królowa – czarownica, która rządzi Królestwem; uważana jest za serce kraju, moralną ostoję Krwawych i centralny punkt ich społeczeństwa

Prolog

Lord Krelis, nowy Dowódca Straży, usiłował stać spokojnie, podczas gdy Dorothea SaDiablo spacerowała powoli po swej prywatnej sali posłuchań. Gdyby to była inna kobieta, podziwiałby otwarcie jej smukłe ciało, zastanawiałby się, czy wdzięcznie upięte czarne włosy są w dotyku tak jedwabiste, jak na to wyglądają. Ośmieliłby się nawet przesunąć ręką po jej śniadej skórze w miejscu nieokrytym przez długą czerwoną suknię. I rozmyślałby, czy sposób, w jaki gładzi się po podbródku dużym białym piórem, nie stanowi przypadkiem zaproszenia do innego rodzaju pieszczot.

Jednak Dorothea SaDiablo była Czarną Wdową, członkinią Klepsydry, wzbudzającego największy strach i faktycznie najbardziej niebezpiecznego sabatu w Królestwie Terreille. Czarne Wdowy specjalizowały się w truciznach i podróżach umysłu, w cieniach i iluzjach, w marzeniach, które mogły uwięzić człowieka w niekończącym się koszmarze.

Dorothea była również Najwyższą Kapłanką Hayll, noszącą Czerwony Kamień. Ponieważ na terytorium Hayll nie było drugiej królowej o mocy psychicznej równej temu Kamieniowi, a żadna władająca mniejszą mocą nie miała odwagi stawić czoła władzy Dorothei, ta rządziła, jak chciała. I pamiętał o tym każdy mężczyzna w Hayll.

– Widziałeś ostatnio swojego poprzednika? – zamruczała Dorothea, przesuwając się zalotnie koło Krelisa. Jej kokieteryjny uśmiech kontrastował ze złośliwym błyskiem złocistych oczu.

– Tak, kapłanko – odparł Krelis, starając się opanować drżenie głosu. Kiedy udał się na czele oddziału do slumsów Draegi, stolicy Hayll, by wyłapać trochę mętów społecznych potrzebnych do pracy fizycznej, dostrzegł poprzedniego Dowódcę Straży, wytaczającego się chwiejnym krokiem z brudnego zaułka.

Obecnie był to skatowany, okaleczony człowiek. W dodatku jego wewnętrzna sieć, ten rdzeń duszy, który czynił Krwawych tym, kim byli, została zniszczona. Nie mógł już nosić Kamieni, był w stanie używać jedynie podstaw Fachu. Bystry umysł taktyczny, który przez tyle lat chronił Dorotheę, został rozłupany jak melon i wydrążony prawie do czysta. Jednak nie do końca. Jeśli wierzyć udręczonym oczom, spoglądającym z pokrytej bliznami twarzy, pozostało mu jeszcze dość władz umysłowych, by pamiętać, co się stało. I kto go tak okaleczył.

Dorothea znów przemknęła obok Krelisa. Na czole nowego Dowódcy Straży pojawiły się kropelki potu. Oczyścił swój umysł, modląc się do Ciemności, żeby Dorothea nie wyczuła czegoś, co skłoniłoby ją do otwarcia jego wewnętrznych barier i zgłębiania jego myśli.

– Powierzyłam twemu poprzednikowi ważne zadanie, a on mnie zawiódł. – Dorothea stanęła przed nim, uśmiechnęła się i powoli przesunęła piórem po policzku Krelisa. – Teraz należy do Braterstwa Pióra.

Wzdrygnął się. O Matko Noc! Zostać pozbawionym wszystkich organów, które czynią mężczyznę tym, kim jest! Potrzebować jednego z tych wielkich piór, żeby…

– Czy ty też mnie zawiedziesz? – zapytała niskim głosem, pochylając się ku niemu coraz bliżej.

– Nie, kapłanko – wyjąkał. – Powiedz tylko, czego sobie życzysz, a ja to uczynię.

– Mądra odpowiedź. – Połaskotała go piórem po wargach, a potem odwróciła się. – Znasz Szarą Panią?

Czyżby już ją zawiódł? Och, kilka miesięcy temu słyszał niejasne pogłoski, ale wówczas był jedynie strażnikiem z Trzeciego Kręgu, a Dowódcy Straży nie mieli zwyczaju mówienia swoim ludziom więcej, niż było to konieczne. Zrobiło mu się niedobrze. Z trudem przełknął ślinę.

– Nie, kapłanko – zdołał wyszeptać.

Dorothea rzuciła mu złośliwe, rozbawione spojrzenie i podjęła swój spacer po sali.

– Szara Pani stanowi poważne zagrożenie. To Królowa nosząca Szary Kamień, która rządzi terytorium zwanym Dena Nehele, leżącym po drugiej stronie gór Tamanara. Jest mi cierniem w oku od czasu, kiedy czterdzieści lat temu założyła dwór. Opiera się moim próbom poddania Królestwa Terreille dobroczynnej władzy Hayll.

– Ponieważ nie pochodzi z długowiecznej rasy, zapewne obecnie jest już stara – powiedział Krelis z wahaniem.

– Ale nadal jest silna – warknęła Dorothea. – Póki będzie żyła, Dena Nehele będzie w stanie oprzeć się wpływom Hayll, a jego opór wzmocni sąsiadujące z nim terytoria. Nawet jeśli Szara Pani umrze jutro, likwidowanie jej wpływów potrwa co najmniej jedno pokolenie.

– Zamierzasz wypowiedzieć jej wojnę?

Złociste oczy Dorothei zmieniły się w twarde, żółte kamienie.

– Hayll nie zniża się do takiego barbarzyństwa. Jaki jest sens zdobycia terytorium zniszczonego zmaganiami Krwawych? – Popukała się piórem w podbródek. – Są subtelniejsze sposoby na to, by terytorium samo dojrzało do przejęcia. Ale to już nie twoja sprawa.

Krelis wbił wzrok w podłogę.

– Oczywiście, kapłanko.

– Twoim zadaniem jest wyeliminowanie Szarej Pani.

– Jak? – wykrztusił, nim zdołał pomyśleć.

Popatrzyła na niego z niesmakiem. Czy już żałowała rozprawy ze starym Dowódcą Straży i utraty jego taktycznego umysłu? Jednak po chwili jej twarz rozpogodziła się.

– Biedaczek – mruknęła, gładząc go delikatnie po policzku. – Byłam dla ciebie okrutna, prawda? Nie, kochanie – przyłożyła palec do jego warg – nie zaprzeczaj. – Cofnęła się o krok i westchnęła. – Gryzella jest za dobrze strzeżona na swoim terytorium, żeby można było ją tam zaatakować, jednakże przez ostatnie kilka lat dwa razy do roku opuszcza legowisko i udaje się na targ niewolników w Raej.

– Targi niewolników! – Złociste oczy Krelisa rozbłysły.

Dorothea pokręciła głową.

– Raej to neutralne terytorium. Gdyby została tam zabita królowa, inne przestałyby je odwiedzać, a wtedy jak można by się było pozbyć starych zabawek i kupić sobie nowe?

– Niewolnika można zastąpić lojalnym sługą i…

– Ona nie kupuje nikogo z Hayll, a nie mamy lojalnych sług poza swoim ludem. Wśród własnego ludu zresztą często też nie.

Krelisa ogarnęła frustracja. Było to pierwsze ważne zadanie, powierzone mu przez Dorotheę, odkąd kilka miesięcy temu uczyniła go Dowódcą Straży. Nie mógł jej zawieść.

– Co w takim razie powinienem uczynić, kapłanko?

Dorothea zatrzymała się.

– Lordzie Krelisie, jesteś Dowódcą Straży. Jak tego dokonasz, to wyłącznie twoja sprawa. – Wyraz jej twarzy złagodniał. – Jednakże jeśli chcesz, użyję mego szczególnego Fachu, żeby ci w tym dopomóc.

Odetchnął z ulgą.

– Dziękuję, kapłanko.

Dorothea przyglądała mu się nieco zbyt przeciągle. Wreszcie uśmiechnęła się.

– Widzę, że dobrze wybrałam nowego Dowódcę Straży. Złożyłam tę samą propozycję twemu poprzednikowi, ale nie chciał mojej pomocy. A ponieważ ta suka z łatwością uniknęła jego pułapki, był to wystarczający powód, by zwątpić w jego lojalność, nie sądzisz?

Na wspomnienie tego, jak wygląda obecnie twarz byłego Dowódcy Straży, Krelis wzdrygnął się.

– Tak, kapłanko.

– Czy powinnam się obawiać o twoją lojalność?

– Nie, kapłanko.

Dorothea podeszła do niego i objęła go za szyję.

– Wiesz co, kochanie? Jestem bardzo hojna wobec mężczyzn, którzy potrafią mnie zadowolić. – Otarła się piersiami o jego tors, pocałowała go mocno, po czym wymruczała: – To, żeby ci przypomnieć o nagrodach, jakie niesie ze sobą lojalna służba dla mnie. A to – zatknęła duże białe pióro za jego pasek – żebyś pamiętał, jaka kara czeka tych, którzy mnie zawodzą.

Jeden

Nic, co zostało mu uczynione w ciągu ostatnich dziewięciu lat, nie bolało tak bardzo, jak brutalna prawda, że sam to na siebie sprowadził. Jeden błąd w ocenie i osiemnastoletni chłopak, którym był, pewny siebie, dumny ogier, skazał go na tę pełną bólu drogę. Drogę, która wiedzie wprost do koszmaru, jaki czeka go w kopalniach soli w Pruul.

W ciągu tych ostatnich kilku dni, kiedy czekał na dopełnienie swojego losu na targu niewolników, próbował z całych sił wybaczyć temu chłopakowi, że zignorował ostrzeżenia przyjaciół i starszych wojowników, kiedy do gospody weszła ta czarownica. Próbował mu wybaczyć, że nie spojrzał głębiej, że nie wyczuł zgnilizny kryjącej się pod piękną twarzą i bujnym ciałem, że rzucił się na przynętę z takim entuzjazmem. Próbował mu wybaczyć, że uwierzył szeptowi obiecującemu pełną zmysłowych igraszek wieczność, że tak bardzo zależało mu na rozkoszy lędźwi, że pozwolił założyć sobie na członek Złoty pierścień, że pragnął wszystkich tych nieprzyzwoitych rzeczy, które obiecywała zrobić z nim i jemu, ale dopiero kiedy włoży Pierścień Posłuszeństwa, ponieważ musi mieć choć odrobinę kontroli nad jego pasją.

Bawiła się z nim przez jeden dzień, nim przekonał się, jak okrutny potrafi być Pierścień Posłuszeństwa, kiedy używa go ktoś, kto lubuje się w zadawaniu cierpienia.

Od dziewięciu lat był niewolnikiem dla przyjemności i nie mógł już sobie przypomnieć, dlaczego kiedykolwiek chciał iść do łóżka z kobietą.

Winił za to wszystko tego chłopaka. Teraz – mając w perspektywie zesłanie do kopalni soli w Pruul – winił go za to z całej mocy.

* * *

– Co w tej zagrodzie robi wojownik z Czerwonym Kamieniem? – spytał szeptem jeden z niewolników. – Zwykle nie wsadzają tutaj takich.

Inny splunął.

– Nie ma znaczenia, jaki Kamień nosi niewolnik.

– To prawda, ale… Pamiętam, że już go kiedyś widziałem. Myślałem, że to niewolnik dla przyjemności.

– Był nim, póki nie zabił królowej – parsknął trzeci.

– Zabójca królowej!

Zabójca królowej. Zabójca królowej.

Jared siedział w zagrodzie, w kącie, który zajął dla siebie, ignorując otaczające go szepty, udając, że nie zważa na to, że inni go unikają. Nawet tutaj, w najbardziej nędznej zagrodzie, przeznaczonej dla niewolników, których uznano za zdolnych tylko do najpodlejszej pracy, nikt nie chciał zostać skażony przebywaniem w obecności człowieka, który miał na rękach krew królowej.

Rozumiał to. Kiedy oślepiająca wściekłość opadła na tyle, że zdołał dostrzec ciała królowej i księcia, jej brata, własny czyn napełnił go przerażeniem.

Oddech uwiązł mu w gardle, gdy znów ogarnął go przejmujący ból serca.

Z jednej strony był przerażony swoim czynem – stanowiącym zaprzeczenie kodeksu honorowego wojowników, którego zasady, głównie wychowanie do służby kobietom, wpajał mu ojciec. Natomiast z drugiej… Coś w nim, coś dzikiego, o czego istnieniu nie miał dotąd pojęcia, aż wyło z radości.

Ból zelżał, kiedy ten nieznajomy w jego wnętrzu zaczął krążyć po klatce jego umysłu i serca.

Nie ufał mu, a wręcz się go obawiał. To nie był on. Wiedział jednak, że użyje tej dzikości jeszcze raz, z jednego powodu: musi dotrzeć do domu, choćby na chwilę, żeby zobaczyć się z matką i cofnąć słowa, których żałował od lat. A potem…

Nie ma sensu spodziewać się, że będzie jakieś „potem”. To jednak wystarczy. Będzie musiało wystarczyć.

Musi uciec jeszcze dziś w nocy, ponieważ jutro zaczyna się jesienny targ niewolników w Raej. Czarownice, które przybyły na tę wyspę, by kupować i sprzedawać, przyjdą na teren targu w towarzystwie wynajętej eskorty, a strażnicy pilnujący zagród staną się czujni, wyczuleni na wszelkie zachowania niewolników.

Czyli dziś w nocy musi znaleźć sposób, by dotrzeć do oficjalnej sieci lądowiskowej położonej w pobliżu terenów targowych. Wskoczy tam na Wiatry, sieć psychicznych ścieżek, które pozwalały Krwawym podróżować przez Ciemność. Złapie Wiatr i uda się z powrotem do Sadyby Ranona.

Podjąwszy tę decyzję, Jared przyglądał się, jak zachodzące słońce ustępuje miejsca księżycowi. Myślał o matce, ojcu i braciach, o domu… i o chłopaku, którym kiedyś był.