Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Ta opowieść to dowód na istnienie kobiecej solidarności i siły przyjaźni. To historia rodziny, która pomimo trosk, konfliktów i odmiennych oczekiwań stanowi jedność i siłę. To doskonale stworzony portret psychologiczny kobiety walczącej o szczęśliwe życie.
W Koszykowym Dworze, siedlisku na obrzeżach niewielkiego miasta, Gertruda Pankiewicz i jej mąż wychowują piątkę swoich dzieci, w tym Izę - główną bohaterkę opowieści. Jej życie pełne jest codziennych radości i rodzinnych trosk, pierwszych miłości i przyjaźni na całe życie, ale to dom, z którego pochodzi, jest jej najtrwalszym oparciem. Kiedy umiera pierwszy mąż Izy, wydaje się jej, że cały świat legł w gruzach.
Czy młoda dziewczyna odnajdzie jeszcze spokój w życiu? Czy pozwoli ranom się zabliźnić? Czy odważy się pokochać jeszcze raz? I czy pomogą jej w tym przyjaciółki, z których każda prowadzi własną walkę?
Iwona Żytkowiak (ur. 1963) - absolwentka polonistyki i studiów filozoficzno-etycznych na Uniwersytecie Szczecińskim oraz studiów podyplomowych w Instytucie Badań Literackich PAN. Członek Związku Literatów Polskich. Od urodzenia mieszka i pracuje w Barlinku. Czas dzieli w miarę równo pomiędzy rodzinę, pracę i pasję (kolejność nie jest przypadkowa). Matka czterech synów. W wolnych chwilach uwielbia długie spacery po Bieszczadach i grę na pianinie z najmłodszym synem. Autorka powieści: "Tonia" (2011 i 2016), "Spotkania przy lustrze" (2012), "Kobiety z sąsiedztwa" (2013), "Tam, gdzie twój dom" (2014), "Dokąd teraz?" (2015), "Świat Ruty" (2016), "Matka swojej matki" (2017), "Wszystkie moje zmartwychwstania" (2017), "Czas Łucji" (2017) i "Zamknij oczy" (2019), oraz tomu wierszy "Żywot jętki" (2016).
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 262
Copyright © Iwona Żytkowiak, 2020
Projekt okładki
Sylwia Turlejska
Agencja Interaktywna Studio Kreacji
www.studio-kreacji.pl
Zdjęcie na okładce
© Des Panteva/Trevillion.com
Redaktor prowadzący
Michał Nalewski
Redakcja
Anna Płaskoń-Sokołowska
Korekta
Maciej Korbasiński
ISBN 978-83-8169-958-7
Warszawa 2020
Wydawca
Prószyński Media Sp. z o.o.
02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28
www.proszynski.pl
Większość z nas ma do opowiedzenia tylko jedną historię. Nie chcę przez to powiedzieć, że w życiu przydarza nam się tylko jedna rzecz: jest niezliczenie wiele wydarzeń, które obracamy w niezliczenie wiele historii. Ale tylko jedna się liczy, tylko jedną naprawdę warto opowiadać. Oto moja.
Julian Barnes
Zaczął od tego, że na czystej kartce napisał: „Nikt nie jest samotną wyspą”. I za cholerę nie mógł sobie przypomnieć, kto jest autorem cytatu, żeby mógł go podpisać, Hemingway?
Zygmunt Miłoszewski
Moim przyjaciółkom – Ewie i Teresie – za wszystkie chwile, w których czułam się potrzebna, szczęśliwa i ważna. Dzięki Wam wiem, że przyjaźń to wzajemność i zobowiązania. Trzeba o nią dbać i zabiegać, bo jak nic na świecie – nie jest dana raz na zawsze.
I
Iza
Nie miała pojęcia, jak określić swój tak zwany stan cywilny. Chociaż nikomu nie powinno to przysparzać problemów nomenklaturowych, bo znów aż tylu tych stanów nie było – ot, panna, zamężna, rozwódka, wdowa. Jak to powiadają: szału nie ma, dachu nie urywa. Ale jednak Izie zdarzyło się, że wszystkie miała już za sobą. Zapewne tylko panną była raz jedyny – bez szans na powtórkę. Swój panieński stan porzuciła w wieku lat dziewiętnastu z nawiązką w postaci kilku miesięcy. Ostatnie panieńskie urodziny obeszła w gronie najbliższych i kilku koleżanek: Zośki, Anity, Jadźki. No i oczywiście Mateusza. Tak czy owak, klamka zapadła, mleko się rozlało. Nie było powrotu, choćby nie wiem co. Status panny minął jak zimowe lody. I odtąd statusy zmieniały się w jej życiu może nie dość dynamicznie, ale niektórym zdarzało się powtórzyć. Iza była już zamężna. Szczęśliwie i nieszczęśliwie. Szczęśliwie z Mateuszem. Ale ten pewnego dnia nie wrócił do domu. I Iza została wdową. Potem, kiedy już wylała hektolitry łez, kiedy całymi nocami rozpamiętywała każdą chwilę, dzieląc ją na czworo, pięcioro i czort wie na ile jeszcze, kiedy życie bez Mateusza wydało się jej zupełnie bez sensu i bez celu i kiedy stwierdziła, że właściwie mógłby nastąpić koniec świata, los obdarzył ją dzieckiem. Piękną i zdolną Marysią. A niedługo po tym – niedługo oczywiście w kategorii wieczności, bo w przypadku Izy było to kilka lat – także nowym mężem. Makary kolejny raz wpłynął na zmianę statusu Izy, czyniąc ją zamężną, tym razem nieszczęśliwie. Po kilku latach wzajemnego prowadzania się po różnych kręgach piekła Iza się rozwiodła, wchodząc w stan wolny, który w dokumentach przyjmuje stan „rozwiedziona”. Bo w związku z Makarym Iza każdego dnia czuła się ZAmężna. Zawsze była za nim, za mężem, który poza sobą świata nie widział. To on miał największą część szafy i większą walizkę, kiedy wyjeżdżali. To on decydował, kiedy pojadą do Gorzowa, bo miał potrzebę zakupić nowe buty, a tu albo nie było, albo były, ale takie, które mu nie pasowały do szarego szetlanda i nabytych na szczecińskim Turzynie mustangów. Nie wytrzymała przerostu żeńskiego pierwiastka w małżonku. Jego eteryczności, drażliwości, chimeryczności. I – o ile przez następnych kilka lat dzielnie znosiła jego obecność obok siebie – to tylko ze względu na córkę, która swojego biologicznego ojca nigdy nie poznała, a Makary w stopniu zadowalającym przejął na siebie jego obowiązki. Przed pasierbicą mógł bez końca paradować w nowych fatałaszkach, bo ta za każdym razem, gdy Makary z niewielkiego przedpokoju mieszkania w bloku na trzecim piętrze czynił wybieg, udając, że stara wykładzina robi za czerwony dywan, piała z zachwytu i zupełnie nie zwracała uwagi na to, że matce te wygłupy zupełnie nie odpowiadają. Izie nie pozostało więc nic innego niż po raz kolejny zmienić stan. Była więc nie zamężna, ale rozwiedziona. Jakiś czas bujała się w życiu samotnie. W nowoczesnym świecie pojawiło się pojęcia „singielka”, więc skoro pomieszkiwała sama, skoro była sama, mogła przyjąć owo określenie jako adekwatne do swojej pozycji – i zwyczajnie była singielką. Po owych nieszczęśliwych związkach Iza obiecała sobie solennie, że za nic już nie da się wmanewrować w żadne zależności emocjonalne ani inne. Świat mężczyzn okazał się być zupełnie nie dla niej. Natomiast do kobiet żadnych inklinacji nie miała – w przeciwieństwie do Anity. Przyjęła jako fakt, że faceci są z Marsa, a kobiety z Wenus. Ona zaś postanowiła być samotną planetą. Któregoś razu jednak w jej życie wtargnął Marcin. Choć właściwie wnikał w nie dyskretnie, stopniowo oswajając Izę ze sobą. Nie wiedzieć kiedy zyskała przeświadczenie, że to właśnie na niego zawsze czekała. Był samym dobrem, szarmanckością i seksapilem. Zazdrościły jej go wszystkie koleżanki, a połowa po cichu podkochiwała się w nim, gotowa nawet zaryzykować przyjaźń z Izą – tak żartowała Jadźka.
IZA DŁUGIE LATA MIAŁA WĄTPLIWOŚCI, CO ODPOWIADAĆ, GDY KTOŚ ZAGADNĄŁ JĄ O JEJ TZW. STAN CYWILNY: „PANI JEST PANIENKĄ?” LUB „PANI JEST MĘŻATKĄ?”. Z POCZĄTKU UŚMIECHAŁA SIĘ, CO NIECO SKONSTERNOWANA, BO WIDZIAŁA ZDUMIENIE LUDZI, GDY OŚWIADCZAŁA, ŻE NIE JEST PANIENKĄ. A WÓWCZAS NA TWARZACH MALOWAŁO SIĘ ZDUMIENIE, ŻE TAKA MŁODA, A JUŻ NIE PANNA. POTEM, GDY MIAŁA OZNAJMIĆ, ŻE JEST WDOWĄ, UCIEKAŁA WZROKIEM. NIE ZNOSIŁA PEŁNYCH WSPÓŁCZUCIA GESTÓW I GŁASKANIA PO RAMIONACH. A WRESZCIE, GDY ROZWIODŁA SIĘ Z MAKARYM – SAMA NIE WIEDZIAŁA, JAK OKREŚLIĆ SWÓJ STAN. ROZWIEDZIONA WDOWA? OWDOWIAŁA ROZWÓDKA? NA KONIEC JESZCZE MARCIN. JEDNO BYŁO JASNE – PANNĄ IZA PANKIEWICZ NA PEWNO NIE BYŁA.
CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI
PEŁNY SPIS TREŚCI:
I. Iza
II. Pankiewiczowie z Koszykowego Dworu
III. Dom Izy
IV. Szkoła Izy
V. Przyjaciółki na śmierć i życie
VI. Iza i Mateusz
VII. Iza wdowa
VIII. Iza i Makary
IX. Znów samotność i przyjaciółki na śmierć i życie
X. Codzienność Izy
XI. Joachim odchodzi
XII. Kolejna miłość
XIII. Czas zacząć żyć