O Lwowie i lwowskim piśmiennictwie - Tadeusz Riedl - ebook + książka

O Lwowie i lwowskim piśmiennictwie ebook

Tadeusz Riedl

0,0

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Przeznaczenie niniejszego opracowania jest dwojakie. Pierwszy rozdział - przypomnienie dziejów Lwowa, miasta pod wieloma względami niepowtarzalnego, które do dziś zachowało swój charakter architektoniczny i fizjograficzny - może być przejrzany przez  każdego czytelnika. Drugi, poświęcony lwowskiemu piśmiennictwu,  powinien okazać się pomocny tym, którzy zainteresowani byliby odnalezieniem opracowań dotyczących najrozmaitszych aspektów historii Miasta, jego losów i jego mieszkańców, jego znaczenia dla Polski, polskiej kultury i nauki.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi

Liczba stron: 296

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ko­rek­ta

Ewa Ku­nic­ka

Ła­ma­nie

Ma­rze­na Pio­trz­kow­ska

© Co­py­ri­ght by Ta­de­usz Riedl, 2013

Wy­daw­nic­two „Ber­nar­di­num” Sp. z o.o.

ul. Bi­sku­pa Do­mi­ni­ka 11, 83-130 Pel­plin

tel.: +48 58 536 17 57, fax +48 58 536 17 26

ber­nar­di­num@ber­nar­di­num.com.pl

ISBN 978-83-7823-337-4

Skład wersji elektronicznej:

Virtualo Sp. z o.o.

Wstęp

Prze­zna­cze­nie ni­niej­sze­go opra­co­wa­nia jest dwo­ja­kie. Pierw­szy roz­dział – przy­po­mnie­nie dzie­jów Lwo­wa, mia­sta pod wie­lo­ma wzglę­da­mi nie­po­wta­rzal­ne­go, któ­re do dziś za­cho­wa­ło swój cha­rak­ter ar­chi­tek­to­nicz­ny i fi­zjo­gra­ficz­ny (fot. I, II) – może być przej­rza­ny przez każ­de­go czy­tel­ni­ka. Dru­gi, po­świę­co­ny lwow­skie­mu pi­śmien­nic­twu, po­wi­nien oka­zać się po­moc­ny tym, któ­rzy za­in­te­re­so­wa­ni by­li­by od­na­le­zie­niem opra­co­wań do­ty­czą­cych naj­roz­ma­it­szych aspek­tów hi­sto­rii Mia­sta, jego lo­sów i jego miesz­kań­ców, jego zna­cze­nia dla Pol­ski, pol­skiej kul­tu­ry i na­uki.

Jest zro­zu­mia­łe, że czy­tel­ni­ków za­in­te­re­so­wa­nych pro­ble­ma­ty­ką lwow­ską z roku na rok uby­wa. Uby­wa przede wszyst­kim z przy­czyn bio­lo­gicz­nych, al­bo­wiem lwo­wian, sta­no­wią­cych istot­ny pro­cent od­bior­ców lwow­skiej li­te­ra­tu­ry, co­raz mniej po­zo­sta­je wśród ży­ją­cych. Naj­młod­si lwo­wia­nie, a więc ci, któ­rzy w wie­ku 1-2 lat byli eks­pa­trio­wa­ni ze Lwo­wa w la­tach 1945-1946, osią­gnę­li już 70. rok ży­cia, a uro­dze­ni przed 1936 ro­kiem, pa­mię­ta­ją­cy Mia­sto przed­wo­jen­ne lub z okre­su oku­pa­cji, są dziś se­nio­ra­mi po­wy­żej 75. roku ży­cia. Za­in­te­re­so­wa­nie prze­szło­ścią Lwo­wa u ich po­tom­ków bywa roz­ma­ite, od bar­dzo głę­bo­kie­go do żad­ne­go.

W gru­pie za­in­te­re­so­wa­nych Lwo­wem po­zo­sta­ją trwa­le hi­sto­ry­cy o od­po­wied­niej spe­cjal­no­ści, przed­sta­wi­cie­le roz­ma­itych in­nych dzie­dzin na­uki, a tak­że ci, u któ­rych cie­ka­wość Lwo­wa zro­dzi­ła się z przy­czyn nie cał­kiem ja­snych. Rów­no­cze­śnie wia­do­mo, iż zda­rza się, że test wy­peł­nia­ny na­wet przez stu­den­tów, za­wie­ra­ją­cy py­ta­nia: „Lwów leży na Bia­ło­ru­si, Li­twie, Ukra­inie, Sło­wa­cji”, „Do Lwo­wa naj­bli­żej jest z Lu­bli­na, Bia­łe­go­sto­ku, Prze­my­śla”, „Pol­ska utra­ci­ła Lwów w roku 1918, 1945, 1950”, jest oka­zją do udzie­la­nia błęd­nych od­po­wie­dzi.

Jed­nak­że jest za­ska­ku­ją­ce, ale i nad wy­raz po­cie­sza­ją­ce, że do dzi­siaj opra­co­wa­nia do­ty­czą­ce Lwo­wa nie za­le­ga­ją na pół­kach księ­gar­skich, roz­cho­dzą się bo­wiem sto­sun­ko­wo szyb­ko, a wie­le z nich jest po­szu­ki­wa­nych w an­ty­kwa­ria­tach bez re­zul­ta­tu. Nie­za­leż­nie od tego moż­na za­uwa­żyć, że co­raz mniej przed­wo­jen­nych ksią­żek o Lwo­wie po­ja­wia się w ka­ta­lo­gach au­kcyj­nych re­no­mo­wa­nych an­ty­kwa­ria­tów.

Za­miesz­czo­ny na po­cząt­ku su­biek­tyw­nie uję­ty za­rys hi­sto­rii Lwo­wa, być może ma­ją­cy pew­ne ce­chy ese­ju, spro­wa­dza się do po­da­nia okre­ślo­nej licz­by wy­bra­nych fak­tów. Oczy­wi­ście były one wie­lo­krot­nie bar­dzo do­kład­nie przed­sta­wia­ne w licz­nych dzie­łach po­świę­co­nych hi­sto­rii Lwo­wa. Z dzieł tych na­le­ży tu wska­zać pra­ce Pa­pée­go (1924), Ma­le­czyń­skie­go, Mań­kow­skie­go, Pod­ho­rec­kie­go i Ty­ro­wi­cza ([1938]), Mę­kar­skie­go (1962), Mrocz­ki ([1992]), Ostrow­skie­go (1997).

Fot. I. Lwów – wi­dok ogól­ny

Dane o lwow­skim pi­śmien­nic­twie – roz­dział dru­gi opra­co­wa­nia – to wy­kaz kil­ku­set po­zy­cji. Zo­sta­ły one usze­re­go­wa­ne te­ma­tycz­nie w 46 gru­pach. Wy­kaz ten nie jest opra­co­wa­niem na­uko­wym, gdyż nie obej­mu­je ca­ło­ści prac z każ­dej oma­wia­nej gru­py te­ma­tycz­nej i nie okre­śla ich war­to­ści, rze­tel­no­ści i wia­ry­god­no­ści. Nie pre­ten­du­je też do mia­na lwow­skiej bi­blio­gra­fii, jest bo­wiem zbyt szczu­pły. Ła­two moż­na się o tym prze­ko­nać, prze­glą­da­jąc któ­re­kol­wiek opra­co­wa­nie na­uko­we lub po­pu­lar­no­nau­ko­we i stwier­dzić, że po­da­na w nim bi­blio­gra­fia obej­mu­je zwy­kle po kil­ka­set po­zy­cji. Tak więc lwow­ska bi­blio­gra­fia to w rze­czy­wi­sto­ści ty­sią­ce prac, któ­re ze­brać i usze­re­go­wać po­tra­fią je­dy­nie spe­cja­li­ści.

Fot. II. Lwów – wi­dok ogól­ny

Tu­taj za­le­d­wie oko­ło 940 ty­tu­łów two­rzy ni­niej­szy wy­kaz. Są to po­zy­cje cał­ko­wi­cie ar­bi­tral­nie wy­bra­ne, któ­re we­dług su­biek­tyw­ne­go zda­nia au­to­ra za­słu­gu­ją z roz­ma­itych wzglę­dów na za­miesz­cze­nie. Hi­sto­ryk i bi­blio­graf do­pa­trzyć się mogą wie­lu nie­zręcz­no­ści w do­bo­rze po­zy­cji, za­uwa­żą też za­pew­ne brak ta­kich, któ­re na­le­ża­ło uwzględ­nić.

Znacz­na licz­ba cy­to­wa­nych prac jest krót­ko omó­wio­na. Przed­sta­wio­na jest ich treść i zna­cze­nie dla sze­ro­ko po­ję­tej pa­mię­ci Lwo­wa. Czę­sto jed­nak zda­rza­ją się za­le­d­wie jed­noz­da­nio­we wzmian­ki. W wie­lu miej­scach au­tor nie mógł po­wstrzy­mać się przed za­miesz­cze­niem en­tu­zja­stycz­nych opi­nii do­ty­czą­cych wy­bit­nych dzieł, sta­no­wią­cych trwa­ły do­ro­bek pol­skiej kul­tu­ry i na­uki.

W przy­pad­ku po­zy­cji mniej war­to­ścio­wych nie było za­mia­rem au­to­ra for­mu­ło­wa­nie ne­ga­tyw­nych uwag i wy­li­cza­nie uste­rek. Z jed­nym wszak­że wy­jąt­kiem, któ­ry musi tu być za­sy­gna­li­zo­wa­ny. Oto kra­kow­skie wy­daw­nic­two Nem­rod opu­bli­ko­wa­ło pra­cę „Lwów. Trzy ese­je” au­tor­stwa Pro­chaś­ki, Śnia­dan­ko i Iz­dry­ka (2005), w któ­rej na stro­nie 59 czy­ta­my: „Lwo­wia­nie za­wsze szczy­ci­li się swo­ją pro­eu­ro­pej­sko­ścią, po­stę­po­wo­ścią, ukra­iń­sko­ję­zycz­no­ścią”. Do­praw­dy? Oto dla­cze­go za­wsze ak­tu­al­ne i god­ne przy­po­mnie­nia wy­da­je się za­le­ce­nie pol­skie­go uczo­ne­go, człon­ka rze­czy­wi­ste­go PAN, pro­fe­so­ra Wła­dy­sła­wa Ku­nic­kie­go (skie­ro­wa­ne do jego współ­pra­cow­ni­ków): „Gdy pi­sze­cie pra­cę, pa­mię­taj­cie, że nie pi­sze­cie dla idio­tów”.

Cy­to­wa­ny wy­żej przy­pa­dek do­bit­nie wska­zu­je na od­po­wie­dzial­ność re­dak­to­rów po­szcze­gól­nych ofi­cyn wy­daw­ni­czych, któ­rzy nie po­win­ni w żad­nym mo­men­cie pra­cy re­dak­cyj­nej za­wa­hać się przed od­rzu­ce­niem frag­men­tów tek­stu, któ­rych wąt­pli­wa war­tość nie prze­ma­wia za za­kwa­li­fi­ko­wa­niem ich do dru­ku.

Na­wet po­bież­ny prze­gląd za­miesz­czo­nych po­zy­cji po­wi­nien po­zwo­lić zo­rien­to­wać się w róż­no­rod­no­ści te­ma­ty­ki lwow­skiej, wy­se­lek­cjo­no­wać pra­ce szcze­gól­nie in­te­re­su­ją­ce i war­to­ścio­we i, być może, za ich po­mo­cą do­trzeć do li­te­ra­tu­ry w ni­niej­szym opra­co­wa­niu opusz­czo­nej.

Od­no­śnie do prac przed­wo­jen­nych i prac po­wsta­łych na emi­gra­cji, głów­nie w Lon­dy­nie, za­miesz­czo­ne zo­sta­ły fo­to­gra­fie ich kart ty­tu­ło­wych. Licz­ba fo­to­gra­fii, za­ak­cep­to­wa­na przez wy­daw­cę, wy­da­je się wy­star­cza­ją­ca, aby do­dat­ko­wo przy­bli­żyć czy­tel­ni­ko­wi przed­wo­jen­ne i emi­gra­cyj­ne pi­śmien­nic­two. Okład­ki tych prac, zwy­kle czar­no-bia­łe, naj­czę­ściej iden­tycz­ne z kar­ta­mi ty­tu­ło­wy­mi, nie sta­no­wi­ły obiek­tów istot­nych dla do­ku­men­ta­cji fo­to­gra­ficz­nej, to­też za­le­d­wie 25 barw­nych okła­dek jest przed­sta­wio­nych na fot. 1-25.

Koń­co­wy roz­dział to „Cy­to­wa­ne pi­śmien­nic­two”, na któ­ry skła­da­ją się dane bi­blio­gra­ficz­ne oko­ło 940 po­zy­cji, o któ­rych mowa w roz­dzia­le dru­gim.

Wy­daw­nic­twa zwar­te (książ­ko­we) cy­to­wa­ne są na­stę­pu­ją­co: na­zwi­sko au­to­ra, ini­cjał imie­nia (ini­cja­ły imion), ewen­tu­al­nie ini­cja­ły imion i na­zwi­ska współ­au­to­rów, rok wy­da­nia pra­cy, jej ty­tuł. Ele­men­ty te od­dzie­lo­ne są od sie­bie prze­cin­ka­mi, po ty­tu­le pra­cy po­sta­wio­na jest krop­ka. Na­stęp­nie po­da­na jest na­zwa wy­daw­nic­twa, miej­sce wy­da­nia i licz­ba stron. Np.:

Ni­cie­ja, S.S., 1988, Cmen­tarz Ły­cza­kow­ski we Lwo­wie w la­tach 1786-1986.

Zakł. Nar. im. Osso­liń­skich, Wro­cław, War­sza­wa, Kra­ków, Gdańsk, Łódź, 450 pp.

Dla dzieł zbio­ro­wych układ da­nych jest iden­tycz­ny, z tą róż­ni­cą, że za­miast na­zwi­ska au­to­ra pierw­szym ele­men­tem jest na­zwi­sko re­dak­to­ra. Np.:

Pur­chla, J. (red.), 1997, Ar­chi­tek­tu­ra Lwo­wa XIX wie­ku. Mię­dzy­nar. Cen­trum Kul­tu­ry, Kra­ków, 91 pp.+ 174 fot.

Pra­ce za­war­te w dzie­łach zbio­ro­wych cy­to­wa­ne są jak ni­żej, z po­da­niem od­po­wied­nich stron. Np.:

Sro­ka, S.T., 2011, Na­uki przy­rod­ni­cze i rol­ni­cze na Uni­wer­sy­te­cie Lwow­skim. [W:] W. Loh­man (red.), Uni­ver­si­ta­ti Le­opo­lien­si tre­cen­te­si­mum qu­inqu­age­si­mum ani­ver­sa­rium suae fun­da­tio­nis ce­le­bran­ti. In me­mo­riam. PAU, Kra­ków: 325-347.

Pra­ce sta­no­wią­ce okre­ślo­ny tom wy­daw­nic­twa se­ryj­ne­go cy­to­wa­ne są z uwzględ­nie­niem ty­tu­łu se­rii i nu­me­ru tomu. Np.:

Cha­re­wi­czo­wa, Ł., 1935, Czar­na Ka­mie­ni­ca i jej miesz­kań­cy. Bibl. Lwow­ska, Lwów, 35, 160 pp. i wresz­cie w da­nych bi­blio­gra­ficz­nych prac pu­bli­ko­wa­nych w cza­so­pi­smach i wy­daw­nic­twach cią­głych uwzględ­nia się ty­tuł cza­so­pi­sma, tom i po dwu­krop­ku – od­po­wied­nie stro­ny. Np.:

Woł­czań­ski, J. ks., 1997, Ka­ta­log gro­bów du­cho­wień­stwa rzym­sko­ka­to­lic­kie­go, grec­ko­ka­to­lic­kie­go i or­miań­sko­ka­to­lic­kie­go na cmen­ta­rzu Ły­cza­kow­skim we Lwo­wie. Na­sza Prze­szłość, Kra­ków, 87: 323-374. Sto­so­wa­ne w wie­lu przy­pad­kach na­wia­sy kwa­dra­to­we za­wsze wska­zu­ją, że rok wy­da­nia pra­cy, na­zwi­sko au­to­ra lub miej­sce wy­da­nia zo­sta­ły usta­lo­ne po­śred­nio. Np.:

Wa­sy­lew­ski, S., [1931], Lwów. Cuda Pol­ski. Wyd. R. We­gner, Po­znań, 174 pp. Albo:

[Dzie­du­szyc­ki, W. &] Han­no­wa, A., 1999, Mie­sią­ce mo­je­go ży­cia. Wyd. Co jest gra­ne, Wro­cław, 175 pp.

Na­zwa wy­daw­nic­twa, zwy­kle mniej zna­ne­go, je­że­li nie wska­zu­je jed­no­znacz­nie, że jest jego na­zwą, lub gdy może być uzna­na jako dal­szy ciąg ty­tu­łu pra­cy, zo­sta­je po­prze­dzo­na skró­tem „Wyd…”. Do­brym przy­kła­dem jest tu do­pie­ro co cy­to­wa­ne wy­daw­nic­two Co jest gra­ne.

Pew­na licz­ba pu­bli­ka­cji, nie­raz bar­dzo cen­nych, nie ujaw­nia au­tor­stwa. Wte­dy jako au­tor fi­gu­ru­je „Ano­nim”.

Ano­ni­mo­wy po­zo­sta­je na przy­kład au­tor nie­zwy­kle cen­ne­go ar­ty­ku­łu opu­bli­ko­wa­ne­go w Cra­co­via-Le­opo­lis (Ano­nim, 2009) na te­mat ko­niecz­no­ści nie­zwłocz­ne­go przy­stą­pie­nia do pra­cy nad kre­so­wą bi­blio­gra­fią obej­mu­ją­cą lata 1939-2009. Au­tor ten po­da­je za­kres i te­ma­ty­kę pro­po­no­wa­nej bi­blio­gra­fii i wy­ra­ża prze­ko­na­nie, że od­po­wied­nie dzia­ła­nia zo­sta­ną pod­ję­te przez in­sty­tu­ty bi­blio­te­ko­znaw­stwa wła­ści­wych uczel­ni. Jest moż­li­we, że taka bi­blio­gra­fia uka­że się sta­ra­niem pra­cow­ni­ków na­uko­wych Uni­wer­sy­te­tu Ja­giel­loń­skie­go lub Uni­wer­sy­te­tu Pe­da­go­gicz­ne­go w Kra­ko­wie, któ­re to uczel­nie mają wiel­kie osią­gnię­cia w ba­da­niach prze­szło­ści Lwo­wa.

Ty­tu­ły kil­ku prac pu­bli­ko­wa­nych w ję­zy­ku ukra­iń­skim cy­to­wa­ne są z za­sto­so­wa­niem trans­li­te­ra­cji fran­cu­skiej. Np.:

Vo­uyt­sik, V.S., 1991, Der­ja­vniy isto­ri­co-ar­khi­tec­to­ur­niy za­po­vid­nik ou Lvo­vi. Ka­me­ny­ar, Lviv, 175 pp.

Wy­stę­pu­ją­cy czę­sto w tek­ście pra­cy rze­czow­nik „Mia­sto”, pi­sa­ny wiel­ką li­te­rą, po­wi­nien być ro­zu­mia­ny jako sy­no­nim rze­czow­ni­ka „Lwów”.

Pi­sow­nia nazw cmen­ta­rzy – Ły­cza­kow­skie­go, Obroń­ców Lwo­wa i Ja­now­skie­go oraz ka­tedr – Ba­zy­li­ki Me­tro­po­li­tal­nej, Or­miań­skiej i św. Jura zo­sta­je ujed­no­li­co­na w tym sen­sie, że za­war­te w nich od­po­wied­nio rze­czow­ni­ki „cmen­tarz” lub „ka­te­dra” pi­sa­ne są wiel­ką li­te­rą. Nie sta­no­wi to od­osob­nio­ne­go przy­pad­ku, al­bo­wiem w pu­bli­ko­wa­nych w ostat­nich la­tach wiel­kich dzie­łach, cy­to­wa­nych w roz­dzia­le o pi­śmien­nic­twie, pi­sow­nia wy­mie­nio­nych rze­czow­ni­ków jest roz­ma­ita, gdyż w czę­ści tych dzieł pi­sa­ne są one wiel­ką li­te­rą, w czę­ści – małą.

Zna­cze­nie uży­tych w tek­ście skró­tow­ców i skró­tów jest na­stę­pu­ją­ce:

AHZ

Aka­de­mia Han­dlu Za­gra­nicz­ne­go we Lwo­wie

AM

Aka­de­mia Me­dycz­na

AMW

Aka­de­mia Me­dy­cy­ny We­te­ry­na­ryj­nej we Lwo­wie

AR

Aka­de­mia Rol­ni­cza

br.

ba­ron

chor.

cho­rą­ży

doc.

do­cent

dr h.c.

dok­tor ho­no­ris cau­sa

gen.

ge­ne­rał

hr.

hra­bia

kpt.

ka­pi­tan

KUL

Ka­to­lic­ki Uni­wer­sy­tet Lu­bel­ski

mec.

me­ce­nas

NKWD

Na­rod­nyj Ko­mi­sa­riat Wnu­trien­nych Dieł (Lu­do­wy Ko­mi­sa­riat Spraw We­wnętrz­nych)

OUN

Or­ga­ni­za­cja Ukra­iń­skich Na­cjo­na­li­stów

PAN

Pol­ska Aka­de­mia Nauk

PAU

Pol­ska Aka­de­mia Umie­jęt­no­ści

PL

Po­li­tech­ni­ka Lwow­ska

por.

po­rucz­nik

PRL

Pol­ska Rzecz­po­spo­li­ta Lu­do­wa

RP

Rzecz­po­spo­li­ta Pol­ska

SGGW

Szko­ła Głów­na Go­spo­dar­stwa Wiej­skie­go

SS

Schutz­staf­feln (szta­fe­ty ochron­ne par­tii hi­tle­row­skiej NSDAP)

UJ

Uni­wer­sy­tet Ja­giel­loń­ski

UJK

Uni­wer­sy­tet Jana Ka­zi­mie­rza we Lwo­wie

UMCS

Uni­wer­sy­tet Ma­rii Cu­rie-Skło­dow­skiej

UW

Uni­wer­sy­tet War­szaw­ski

UWr.

Uni­wer­sy­tet Wro­cław­ski

Wy­ra­zy szcze­gól­nej wdzięcz­no­ści na­le­żą się red. mgr Ewie Hop­fer (Olsz­tyn) za przej­rze­nie tek­stu pra­cy i prze­ka­za­ne uwa­gi. W uzu­peł­nie­niu ma­te­ria­łów do­po­mo­gli mi ła­ska­wie Pa­nie i Pa­no­wie: dyr. mgr Eu­ge­niusz Adam­czak (Wro­cław), mgr Mo­ni­ka Agop­so­wicz (War­sza­wa), mgr Gra­ży­na Ba­sa­ra­bo­wicz (Lwów), Jo­an­na Bi­ni­szew­ska (Ra­dzie­jo­wi­ce), prof. dr hab. An­drzej Bo­ro­wy (Lu­blin), prof. dr hab. Mi­ro­sław Bo­rusz­czak (Gdańsk), dr med. Ja­cek Grzbie­la (Biel­sko-Bia­ła), mgr Iri­na Ko­tło­bu­ła­to­wa i jej mał­żo­nek – Igor (Lwów), prof. dr hab. Sta­ni­sław S. Ni­cie­ja (Opo­le), prof. dr hab. Han­na Pie­kar­ska-Bo­niec­ka (Po­znań), prof. dr hab. Woj­ciech Przy­byl­ski (Gdańsk), prof. dr hab. Jó­zef Ra­zow­ski (Kra­ków), mgr Ma­ria Wy­so­czań­ska (Gdańsk). Prze­ka­za­ne tu­taj po­dzię­ko­wa­nia nie­chaj za­pew­nią Ich o wiel­kiej wdzięcz­no­ści au­to­ra.

I.Działo się we Lwowie w wiekach XIII – XX

Geneza Lwowa, Lwów książęcy (1250-1340) i królewski (1340 – 1772)

W pol­skiej hi­sto­rio­gra­fii nie­jed­no­krot­nie znaj­du­je­my, że Lwów za­ło­żył w 1340 roku król Ka­zi­mierz Wiel­ki w po­bli­żu wcze­śniej­sze­go gro­du ru­skie­go o tej sa­mej na­zwie. Jest to pew­ne uprosz­cze­nie, al­bo­wiem we wska­za­nym roku król Ka­zi­mierz wpraw­dzie za­jął Lwów po raz pierw­szy i to nie na sta­łe, ale jego bu­do­wę roz­po­czął trzy­na­ście lat póź­niej. Uwa­ża się jed­nak, że pol­ska hi­sto­ria gro­du roz­po­czy­na się już od 1340 roku, jako że w la­tach 1340 – 1353 król Ka­zi­mierz wie­lo­krot­nie jesz­cze Lwów zaj­mo­wał i dłu­go w nim prze­by­wał.

Ge­ne­za Lwo­wa jest zło­żo­na, to­też po­zna­nie jej na­wet w za­ry­sie wy­ma­ga pew­ne­go wy­sił­ku i cier­pli­wo­ści. Pra­wie za­wsze przy­ta­cza się na po­cząt­ku stwier­dze­nie ru­skie­go kro­ni­ka­rza, że „W roku 981 wy­ru­szył Wło­dzi­mierz na La­chów i za­brał gro­dy ich Prze­myśl, Czer­wień i inne”. Ten cy­tat wska­zu­je jed­no­znacz­nie, i nie ule­ga to żad­nej wąt­pli­wo­ści, że zie­mie, na któ­rych gro­dy te się znaj­do­wa­ły, a więc tzw. Ruś Czer­wo­na, na­le­ża­ły do Po­la­ków, w cza­sie gdy Pol­ską rzą­dził nasz pierw­szy wład­ca Miesz­ko I. Ów Wło­dzi­mierz na­to­miast to ki­jow­ski ksią­żę Wło­dzi­mierz Wiel­ki.

Na­stęp­cy Miesz­ka I kró­lo­wie Bo­le­sław Chro­bry i Bo­le­sław Śmia­ły od­zy­ski­wa­li te zie­mie, ale nie na dłu­go. Dla­te­go pod ko­niec XI wie­ku odłą­czo­na od Ki­jo­wa Ruś Czer­wo­na sta­no­wi­ła od­ręb­ne księ­stwo ma­ją­ce sto­li­cę w Prze­my­ślu, a póź­niej w Ha­li­czu.

Ha­lic­ki ksią­żę Da­ni­ło (= Da­niel) uznał w 1250 roku zwierzch­nic­two ta­tar­sko-mon­gol­skie. Swo­je­mu sy­no­wi od­dał dziel­ni­cę prze­my­ską. Syn ten, ksią­żę Lew, już wcze­śniej bu­do­wał licz­ne wa­row­nie, a oko­ło roku 1250 roz­po­czął bu­do­wę gro­du, któ­ry od swe­go imie­nia na­zwał Lwo­wem i któ­ry stał się jego sie­dzi­bą i rów­no­cze­śnie sto­li­cą księ­stwa Ha­lic­kie­go. Księ­stwem tym wła­dał od śmier­ci ojca w roku 1266 aż do swo­jej śmier­ci (1292).

Nowo zbu­do­wa­ny gród o ce­chach ów­cze­snej wa­row­ni zo­stał oto­czo­ny wa­ła­mi, ro­wem i wzmoc­nio­ny gę­stą drew­nia­ną pa­li­sa­dą. Usy­tu­owa­ny na za­chod­nim zbo­czu góry [Zam­ko­wej], się­gał jej szczy­tu. U stóp góry zna­la­zło się pod­gro­dzie, w ob­rę­bie któ­re­go zbu­do­wa­no ko­śció­łek św. Jana Chrzci­cie­la (dzi­siej­szy Sta­ry Ry­nek, przy­le­gły do po­cząt­ku uli­cy Żół­kiew­skiej). Na sa­mym szczy­cie wznie­sio­no pa­li­sa­do­wą bu­dow­lę, zwa­ną wte­dy zam­kiem.

Jed­nak­że we­dług wie­lu au­to­rów bu­do­wę gro­du lwow­skie­go roz­po­czął nie Lew lecz Da­niel, jego oj­ciec. Bez wzglę­du na to kto, kon­tro­wer­syj­ny wy­da­je się na­pis „Ko­rol Da­ni­ło” (= Król Da­niel) na sto­ją­cym dziś w cen­trum Lwo­wa po­mni­ku. Na­su­wa się mia­no­wi­cie py­ta­nie kto, gdzie i kie­dy księ­cia Da­nie­la był ko­ro­no­wał. Zgod­nie ze śre­dnio­wiecz­ny­mi wy­mo­ga­mi mógł to uczy­nić je­dy­nie ar­cy­bi­skup me­tro­po­li­ta, a me­tro­po­lii do roku 1375 nie było. Do­kład­niej: była, ale w Gnieź­nie.

Po sy­nach i wnu­kach księ­cia Lwa ród ksią­żąt ru­skich wła­da­ją­cych księ­stwem Ha­lic­kim i Lwo­wem wy­gasł w 1323 roku. Wła­dzę po nich, zgod­nie z wolą i de­cy­zją bo­ja­rów, ob­jął Bo­le­sław z dy­na­stii Pia­stów ma­zo­wiec­kich, syn Troj­de­na, żo­na­ty z cór­ką księ­cia li­tew­skie­go Gie­dy­mi­na. Miał osią­gnię­cia w zmia­nach wia­ry, gdyż z ka­to­li­cy­zmu prze­szedł na pra­wo­sła­wie jako Je­rzy II, a na­stęp­nie z po­wro­tem na ka­to­li­cyzm, wy­daj­nie tę re­li­gię umac­nia­jąc na te­re­nie księ­stwa. Swą sto­li­cę prze­niósł do Wło­dzi­mie­rza Wo­łyń­skie­go, stąd księ­stwo Wło­dzi­mier­sko-Ha­lic­kie. Swo­im na­stęp­cą usta­no­wił kró­la Ka­zi­mie­rza, bę­dąc jego bli­skim krew­nym. Zmarł otru­ty 7 IV 1340 roku.

Od tego mo­men­tu da­tu­je się wschod­nia ak­tyw­ność kró­la Ka­zi­mie­rza, któ­ry nie­zwłocz­nie, bo już pod ko­niec kwiet­nia, zaj­mu­je Lwów na okres mie­sią­ca. Po­now­nie król Ka­zi­mierz przy­by­wa do Lwo­wa w koń­cu czerw­ca. Od tego cza­su pra­wie co roku siły kró­lew­skie i sam Król po­ja­wia­ją się na Rusi. W 1350 roku król Ka­zi­mierz umac­nia obron­ność Lwo­wa, aby go uchro­nić przed na­jaz­dem li­tew­skim. Wio­sną na­stęp­ne­go roku wtar­gnię­cie Li­twi­nów do Lwo­wa zo­sta­je uda­rem­nio­ne, ale parę mie­się­cy póź­niej, je­sie­nią 1351 roku Li­twi­ni palą i nisz­czą gród lwow­ski. Wpraw­dzie w 1352 roku król Ka­zi­mierz prze­by­wa w znisz­czo­nym gro­dzie, ale wio­sną 1353 roku hi­sto­ria się po­wta­rza i ko­lej­ny na­jazd Li­twi­nów do­szczęt­nie nisz­czy Lwów. Tym sa­mym gród księ­cia Lwa i jego na­stęp­ców, roz­cią­ga­ją­cy się, jak po­wie­dzia­no, na zbo­czach góry Zam­ko­wej i u jej stóp prak­tycz­nie prze­sta­je ist­nieć.

Po ustą­pie­niu Li­twi­nów król Ka­zi­mierz przy­stę­pu­je bez chwi­li zwło­ki (1353) do bu­do­wy no­we­go pol­skie­go Lwo­wa. Gród zo­sta­je usy­tu­owa­ny wzdłuż wschod­nie­go brze­gu Peł­twi. Od­le­głość od daw­ne­go gro­du to od 500 me­trów do 1 ki­lo­me­tra i wię­cej. Te­ren daw­ne­go gro­du na zbo­czach góry pu­sto­sze­je, pod­gro­dzie prze­kształ­ca się stop­nio­wo w przed­mie­ście, a póź­niej dziel­ni­cę Kra­kow­ską. Kró­lew­skie mia­sto zo­sta­je oto­czo­ne mu­rem z bra­ma­mi obron­ny­mi, basz­ta­mi, fosą. Wy­sił­kiem Kró­la bu­du­ją­ce­go mu­ro­wa­ne obiek­ty miej­skie sta­je się Lwów naj­sil­niej­szą pol­ską pla­ców­ką na Rusi. Na szczy­cie góry Zam­ko­wej w la­tach 1360-1362 po­wsta­je po­dłuż­ny pro­sto­kąt­ny za­mek, mu­ro­wa­ny z ka­mie­nia, wy­po­sa­żo­ny w basz­ty. Przyj­mu­je na­zwę Wy­so­kie­go Zam­ku w od­róż­nie­niu od Ni­skie­go Zam­ku zbu­do­wa­ne­go po­mię­dzy Peł­twią i dzi­siej­szą uli­cą Kra­kow­ską, bę­dą­ce­go po­cząt­ko­wo sie­dzi­bą miej­skich sta­ro­stów, a z bie­giem cza­su re­zy­den­cją kró­lew­ską.

Fot. III. Ba­zy­li­ka Me­tro­po­li­tal­na Najśw. Ma­rii Pan­ny

W tym sa­mym cza­sie, oko­ło roku 1360, roz­po­czął król Ka­zi­mierz bu­do­wę lwow­skiej ka­te­dry, dzi­siej­szej Ba­zy­li­ki Me­tro­po­li­tal­nej Wnie­bo­wzię­cia Najśw. Ma­rii Pan­ny (fot. III), kon­se­kro­wa­nej w roku 1481.

Szcze­gól­nie do­nio­słe zna­cze­nie dla Lwo­wa mia­ło nada­nie mu w 1356 roku pol­skie­go pra­wa miej­skie­go, wzo­ro­wa­ne­go na pra­wie mag­de­bur­skim, obo­wią­zu­ją­ce­go wszyst­kich miesz­czan bez wzglę­du na po­cho­dze­nie i wy­zna­nie. Usta­na­wia­ło ono miej­ski sa­mo­rząd, pod­po­rząd­ko­wa­ną mu wła­dzę są­dow­ni­czą spra­wo­wa­ną przez na­czel­ni­ka gmi­ny (wój­ta) i przy­zna­wa­ło mia­stu przy­le­głe grun­ty.

Wraz ze śmier­cią kró­lew­ską (1370) skoń­czył się dla Lwo­wa sto­sun­ko­wo krót­ki okres pia­stow­ski. Może nie cał­kiem, gdyż na­stęp­ca kró­la Ka­zi­mie­rza Wiel­kie­go król Lu­dwik An­de­ga­weń­ski (Wę­gier­ski) zie­mię lwow­ską od­dał w za­rząd ślą­skie­mu Pia­sto­wi, księ­ciu Wła­dy­sła­wo­wi z Opo­la (1372). Ksią­żę Wła­dy­sław rzą­dził po­nad 6 lat, miesz­kał we Lwo­wie, wy­ka­zał wie­le tro­ski o mia­sto i jego miesz­kań­ców, czym zy­skał ogól­ną przy­chyl­ność. Jed­nak wkrót­ce, bo w 1379 roku, król Lu­dwik usu­nął księ­cia Wła­dy­sła­wa, a rzą­dy we Lwo­wie, wy­peł­nio­nym wę­gier­ski­mi za­ło­ga­mi, prze­szły w ręce wę­gier­skich sta­ro­stów. Trwa­ło to do roku 1387.

Wiel­ce po­zy­tyw­nym mo­men­tem w tym okre­sie było nada­nie mia­stu pra­wa skła­do­we­go (1380). Sta­no­wi­ło ono, że każ­dy ku­piec przy­by­wa­ją­cy ze wscho­du lub za­cho­du obo­wią­za­ny był przez dwa ty­go­dnie wy­sta­wiać swo­je to­wa­ry na sprze­daż we Lwo­wie i do­pie­ro po upły­wie tego cza­su miał pra­wo wy­wieźć z mia­sta po­zo­sta­łość nie­sprze­da­ne­go to­wa­ru. W tej sy­tu­acji Mia­sto i jego kup­cy za­czę­ło się wy­daj­nie bo­ga­cić, a waż­ne i cen­ne to­wa­ry ze wscho­du Pol­ska za­czę­ła otrzy­my­wać po­przez Lwów. Pra­wo skła­do­we po­twier­dził póź­niej król Wła­dy­sław War­neń­czyk.

9 III 1387 roku pol­skie siły zbroj­ne (ry­cer­stwo) pod do­wódz­twem kró­lo­wej Ja­dwi­gi we­szły do Lwo­wa, a za­rzą­dza­na przez Wę­grów Ruś zo­sta­ła od­zy­ska­na. Z naj­głęb­szą czcią i mi­ło­ścią wi­ta­no Kró­lo­wą we Lwo­wie, a po la­tach hi­sto­ryk na­pi­sał: „… [miesz­cza­nie] otwo­rzy­li bra­my mia­sta anio­ło­wi, któ­re­go sto­pa po raz pierw­szy w dniu 9 mar­ca te­goż roku 1387 i nie­ste­ty po raz ostat­ni sta­nę­ła we Lwo­wie”

Nie­dłu­go póź­niej przy­był do Lwo­wa mał­żo­nek Kró­lo­wej, król Wła­dy­sław Ja­gieł­ło. Para kró­lew­ska spę­dzi­ła we Lwo­wie trzy mie­sią­ce.

Uwiel­bia­ny przez miesz­czań­stwo do­bro­czyń­ca Lwo­wa król Wła­dy­sław Ja­gieł­ło pra­wie co roku prze­by­wał we Lwo­wie, a jesz­cze w roku 1388 w do­ku­men­cie wy­da­nym w Lu­bli­nie roz­po­rzą­dził, że „Lwów i zie­mia lwow­ska na wie­ki zo­sta­nie przy ko­ro­nie pol­skiej cała i nie­po­dzie­lo­na”. W ślad za tym roz­po­rzą­dze­niem w miej­sce daw­ne­go księ­stwa zo­sta­ło utwo­rzo­ne wo­je­wódz­two ru­skie, a Lwów otrzy­mał do­dat­ko­wo wiel­kie po­wierzch­nie grun­tów. Sta­ra­niem Kró­la sto­li­ca rzym­sko­ka­to­lic­kiej me­tro­po­lii zo­sta­ła prze­nie­sio­na z Ha­li­cza do Lwo­wa (1414). Kon­ty­nu­ując dzia­ła­nia Ka­zi­mie­rza Wiel­kie­go król Wła­dy­sław uczy­nił Lwów jed­nym z naj­więk­szych i naj­po­tęż­niej­szych miast Pol­ski. Re­asu­mu­jąc: ma­je­stat kró­lów Ka­zi­mie­rza Wiel­kie­go i Wła­dy­sła­wa Ja­gieł­ły za­pew­nił wspa­nia­ły roz­wój bu­du­ją­ce­go się pod opie­ką kró­lew­ską Lwo­wa, chro­nio­ne­go po­tę­gą Ja­giel­lo­nów, póź­niej mia­sta Wa­zów, Wi­śnio­wiec­kich i So­bie­skich.

Na­stęp­ca kró­la Wła­dy­sła­wa War­neń­czy­ka król Ka­zi­mierz Ja­giel­loń­czyk rzad­ko by­wał we Lwo­wie, za każ­dym ra­zem w spra­wach zwią­za­nych z po­li­ty­ką za­gra­nicz­ną.

Król Zyg­munt Sta­ry, po­dob­nie jak wcze­śniej król Jan Ol­bracht, re­zy­do­wał od cza­su do cza­su na Ni­skim Zam­ku. Tam w roku 1537 do­znał wręcz upo­ko­rze­nia ze stro­ny szlach­ty. Mia­no­wi­cie po­spo­li­te ru­sze­nie zwo­ła­ne przez Kró­la ce­lem wal­ki z wo­ło­skim ho­spo­da­rem, do któ­rej zresz­tą nie do­szło, roz­lo­ko­wa­ne od pod­lwow­skie­go Znie­sie­nia aż po Zbo­iska, łącz­nie oko­ło 150 ty­się­cy lu­dzi, prze­pro­wa­dzi­ło pró­bę ro­ko­szu, a więc od­mo­wy po­słu­szeń­stwa Kró­lo­wi. Zgro­ma­dze­nia, na­ra­dy, pod­bu­rza­ją­ce prze­mó­wie­nia, za­ognia­nie na­stro­jów, żą­da­nia zmia­ny praw trwa­ły od lip­ca pra­wie do po­ło­wy wrze­śnia. W re­zul­ta­cie Król zmu­szo­ny zo­stał ustą­pić szlach­cie w wie­lu spra­wach. W hi­sto­rii Pol­ski pa­mięć o tych lwow­skich in­cy­den­tach fi­gu­ru­je jako tzw. woj­na ko­ko­sza.

Lecz szcze­gól­nie tra­gicz­ny dla Lwo­wa był rok 1527. Gwał­tow­ny po­żar pra­wie do­szczęt­nie znisz­czył mia­sto. Póź­niej, ol­brzy­mim wy­sił­kiem lwo­wian, mia­sto za­czę­ło dźwi­gać się z ruin i już po 50 la­tach po­wsta­ły naj­wspa­nial­sze obiek­ty re­ne­san­so­we, a więc przede wszyst­kim Ka­mie­ni­ca Kró­lew­ska, Czar­na Ka­mie­ni­ca, ka­pli­ca Bo­imów (fot. IV-VI). Uwa­ża się, że nad wy­raz po­myśl­ny roz­wój Lwo­wa miał miej­sce w okre­sie od po­ło­wy XVI do po­ło­wy XVII wie­ku, tj. przez oko­ło 100 lat.

Nie od­wie­dzi­li Lwo­wa kró­lo­wie Zyg­munt Au­gust i Hen­ryk de Va­lo­is (Wa­le­zy), po­dob­nie jak prze­szło pół wie­ku wcze­śniej król Alek­san­der Ja­giel­loń­czyk. Bra­kło też od­wie­dzin kró­lo­wej Anny Ja­giel­lon­ki. Do­pie­ro przy­by­wa­ją­cy po raz pierw­szy do Pol­ski król elekt Ste­fan Ba­to­ry nie­zwy­kle życz­li­wie zo­stał po­wi­ta­ny i przy­ję­ty 7 IV 1576 roku. Prze­by­wał we Lwo­wie trzy dni, od­wie­dził Ka­te­drę, re­zy­do­wał na Ni­skim Zam­ku. Dwa lata póź­niej za­trzy­mał się na 5 mie­się­cy. Wte­dy roz­ka­zy kró­lew­skie z Ni­skie­go Zam­ku roz­cho­dzi­ły się na całą Pol­skę. Po wiel­kim kró­lu po­zo­sta­ła wdzięcz­na pa­mięć lwo­wian.

Fot. IV. Ka­mie­ni­ca Kró­lew­ska So­bie­skich

Fot. V. Czar­na Ka­mie­ni­ca

Fot. VI. Ka­pli­ca Bo­imów

Fot. VII. Ka­mie­ni­ca Ar­cy­bi­sku­pia

Jego na­stęp­ca, król Zyg­munt III Waza po­ja­wił się we Lwo­wie do­pie­ro w paź­dzier­ni­ku 1621 roku w związ­ku z wy­pra­wą prze­ciw Tur­kom. Przy­jazd kró­lew­ski po­prze­dzi­ło w sierp­niu przy­by­cie wojsk do­wo­dzo­nych przez kró­le­wi­cza Wła­dy­sła­wa. Wcze­śniej prze­cho­dzi­ły przez Lwów woj­ska li­tew­skie pod wo­dzą Jana Ka­ro­la Chod­kie­wi­cza. Wal­ki pod Cho­ci­miem do­pro­wa­dzi­ły do za­war­cia po­ko­ju z suł­ta­nem Osma­nem II.

Król Zyg­munt III ba­wił we Lwo­wie 12 dni, re­zy­do­wał po­cząt­ko­wo na Ni­skim Zam­ku, na­stęp­nie w Ka­mie­ni­cy Ar­cy­bi­sku­piej (Ry­nek 9) (fot. VII). Żywo in­te­re­so­wał się bu­do­wą ko­ścio­ła Je­zu­itów (fot. VIII), do któ­re­go kil­ka­krot­nie wstę­po­wał, na­to­miast kry­ty­ce pod­dał kształt fa­sa­dy ko­ścio­ła Ber­nar­dy­nów (fot. IX).

Fot. VIII. Ko­ściół Je­zu­itów

Fot. IX. Ko­ściół Ber­nar­dy­nów

Jak wspo­mnia­no wy­żej, król Wła­dy­sław IV Waza prze­by­wał po raz pierw­szy we Lwo­wie jesz­cze jako syn kró­lew­ski (1621), skąd udał się był pod Cho­cim. Dłuż­szy po­byt we Lwo­wie na­stą­pił do­pie­ro w 1634 roku. Sie­dzi­bą Kró­la sta­ła się re­ne­san­so­wa Ka­mie­ni­ca Kró­lew­ska (Ry­nek 6). Pa­mię­ta się gło­śny ro­mans kró­lew­ski z pięk­ną lwo­wian­ką Ja­dwi­gą Łusz­kow­ską (Ja­dwisz­ką), za­miesz­ka­łą w ka­mie­ni­cy nr 30 w Ryn­ku. Ob­da­rzy­ła ona Kró­la sy­nem – Kon­stan­tym Wazą. Ostat­ni raz król Wła­dy­sław od­wie­dził Lwów w 1646 roku.

Na­stęp­ne lata XVII wie­ku nie były dla Lwo­wa po­myśl­ne. Jak wia­do­mo roz­po­czę­ły się woj­ny ko­zac­kie, a po nich woj­ny z Tur­ka­mi i Ta­ta­ra­mi. Po nie­sław­nej klę­sce wojsk pol­skich pod Pi­ław­ca­mi siły Chmiel­nic­kie­go roz­po­czę­ły ob­lę­że­nie Lwo­wa. Wcze­śniej, 28 wrze­śnia 1648 roku, przy­by­ły do Lwo­wa ksią­żę Je­re­mi Wi­śnio­wiec­ki w sy­tu­acji za­gro­że­nia Pań­stwa, ubła­ga­ny w ko­ście­le Ber­nar­dy­nów przez lwow­ską szlach­cian­kę Ka­ta­rzy­nę Sło­niow­ską, wy­ra­ził zgo­dę na przy­ję­cie do­wódz­twa nad zgro­ma­dzo­nym woj­skiem. Woj­sko to jed­nak nie­zwłocz­nie skie­ro­wał do Za­mo­ścia, w wy­ni­ku cze­go Lwów roz­po­czął obro­nę, dys­po­nu­jąc nie­wiel­ki­mi si­ła­mi zło­żo­ny­mi z uzbro­jo­nych miesz­czan i oko­ło 250 żoł­nie­rzy. Bro­nił się bo­ha­ter­sko i zdo­łał do­pro­wa­dzić do ukła­du, zgod­nie z któ­rym Chmiel­nic­ki ustą­pił spod Lwo­wa. W wal­kach o Wy­so­ki Za­mek zo­stał za­bi­ty zna­ny wódz ko­zac­ki Mak­sym Krzy­wo­nos.

Rok póź­niej po słyn­nej, opi­sa­nej przez Sien­kie­wi­cza obro­nie Zba­ra­ża, bi­twie i ugo­dzie po­dZbo­ro­wem, przy­był do Lwo­wa król Jan Ka­zi­mierz Waza (29 VIII 1649). Re­zy­do­wał w Ka­mie­ni­cy Ar­cy­bi­sku­piej i tam byli przez nie­go przyj­mo­wa­ni na au­dien­cjach licz­ni dy­gni­ta­rze ko­ron­ni, a przede wszyst­kim bo­ha­ter na­ro­do­wy ksią­żę Je­re­mi Wi­śnio­wiec­ki.

Po wiel­kim zwy­cię­stwie pod Be­re­stecz­kiem (1651) król Jan Ka­zi­mierz prze­by­wał we Lwo­wie zło­żo­ny cho­ro­bą, rok póź­niej przy­był w czerw­cu 1652 roku, na­stęp­nie zno­wu po roku, tj. 17 VI 1653 za­trzy­mał się wraz z dwo­rem w Brzu­cho­wi­cach, skąd po prze­no­co­wa­niu udał się do Lwo­wa. W tym­że sa­mym roku po­now­nie po­wi­ta­ny zo­stał we Lwo­wie w wi­gi­lię Bo­że­go Na­ro­dze­nia.

Dwa lata póź­niej (1655) Lwów wy­trzy­mał dru­gie sze­ścio­ty­go­dnio­we ob­lę­że­nie, sta­wia­jąc opór po­łą­czo­nym si­łom Chmiel­nic­kie­go i 60-ty­sięcz­nej ar­mii ro­syj­skiej Bu­tur­li­na. Obro­ną kie­ro­wał kró­lew­ski ko­men­dant mia­sta Krzysz­tof Gro­dzic­ki, bro­nią­cy po­przed­nio twier­dzy Ku­dak nad Dnie­prem, o czym wspo­mi­na Sien­kie­wicz.

W okre­sie na­jaz­du szwedz­kie­go król Jan Ka­zi­mierz przy­był do Lwo­wa 10 II 1656 roku, a 1 kwiet­nia zło­żył w Ka­te­drze sław­ne ślu­by, w któ­rych zna­la­zło się na­stę­pu­ją­ce przy­rze­cze­nie: „… obie­cu­ję i przy­rze­kam oprócz tego, iż ze wszyst­ki­mi mo­imi sta­na­mi, po przy­wró­ce­niu po­ko­ju, wszel­kich dla od­wró­ce­nia tych nie­szczęść tro­skli­wie uży­ję środ­ków i po­sta­ram się, aby lud kró­le­stwa mego od nie­spra­wie­dli­wych cię­ża­rów i uci­sków był uwol­nio­ny…”. Przy en­tu­zja­zmie ze­bra­nych całą rotę przy­się­gi od­czy­tał po­now­nie bi­skup prze­my­ski An­drzej Trze­bic­ki. Ty­dzień póź­niej do­tar­ło do Lwo­wa 16 sztan­da­rów zdo­by­tych w wy­ni­ku roz­gro­mie­nia od­dzia­łów szwedz­kich przez Ste­fa­na Czar­niec­kie­go.

W uzna­niu za­sług wo­jen­nych otrzy­mał Lwów w 1658 roku naj­wyż­sze od­zna­cze­nie pol­skie, ja­kim była No­bi­li­ta­cja. Sejm wy­dał mia­no­wi­cie dy­plom szla­chec­twa dla Lwo­wa, po­zwa­la­ją­cy lwo­wia­nom uczest­ni­czyć w elek­cji kró­lów. Miesz­cza­nie lwow­scy uzy­ska­li rów­no­cze­śnie pra­wo na­by­wa­nia dóbr ziem­skich i ich dzie­dzi­cze­nia.

Ko­lej­ne po­by­ty kró­lew­skie we Lwo­wie mia­ły miej­sce w la­tach 1660, 1662, 1663 i 1667. Naj­dłuż­szy po­byt za­no­to­wa­no w roku 1663, kie­dy z krót­ki­mi prze­rwa­mi król Jan Ka­zi­mierz prze­by­wał we Lwo­wie przez cały rok.

Szcze­gól­nie do­nio­słe zna­cze­nie mia­ło wy­da­nie przez Kró­la w 1661 roku przy­wi­le­ju erek­cyj­ne­go sta­no­wią­ce­go utwo­rze­nie lwow­skie­go uni­wer­sy­te­tu. Po 258 la­tach, w 1919 roku, w wol­nej Pol­sce, prze­świet­ny Uni­wer­sy­tet Lwow­ski stał się Uni­wer­sy­te­tem Jana Ka­zi­mie­rza (Uni­ver­si­tas Jo­an­neo-Ca­si­mi­ria­na Le­opo­lien­sis).

Trze­cie z ko­lei ob­lę­że­nie Lwo­wa przez po­łą­czo­ne siły Ko­za­ków, Tur­ków, Ta­ta­rów i Wo­ło­chów w 1672 roku trwa­ło 4 dni. Trzy­ty­sięcz­na pol­ska za­ło­ga od­pie­ra­ła ata­ki 50 ty­się­cy nie­przy­ja­ciół. Dzia­ło się to w rok po pierw­szej wi­zy­cie we Lwo­wie kró­la Mi­cha­ła Wi­śnio­wiec­kie­go, któ­ry zresz­tą zmarł dwa lata póź­niej w Ka­mie­ni­cy Ar­cy­bi­sku­piej (10 XI 1673).

Znacz­nie ja­śniej­sze mo­men­ty w hi­sto­rii Lwo­wa wią­żą się z oso­bą i pa­no­wa­niem kró­la Jana III So­bie­skie­go. Już bo­wiem w roku 1675 do­cho­dzi do gło­śne­go w ca­łej Eu­ro­pie wiel­kie­go zwy­cię­stwa orę­ża pol­skie­go w po­bli­żu wzgó­rza Wy­so­kie­go Zam­ku (dziel­ni­ca Znie­sie­nie) nad Tur­ka­mi i Ta­ta­ra­mi. Wte­dy to król Jan III, dys­po­nu­jąc kil­ku­ty­sięcz­ną ar­mią, po za­da­niu de­cy­du­ją­cych cio­sów, zmu­sił li­czą­ce 40-60 ty­się­cy siły nie­przy­ja­cie­la do od­wro­tu, by nie po­wie­dzieć uciecz­ki, od­wro­tu tym szyb­sze­go, że w Bro­dach stał w od­wo­dzie z trzy­ty­sięcz­ną ar­mią het­man po­lny ko­ron­ny, ksią­żę Dy­mitr Wi­śnio­wiec­ki, a w Zło­czo­wie ów­cze­sny wo­je­wo­da ru­ski Sta­ni­sław Ja­bło­now­ski. Znacz­ne siły pol­skie znaj­do­wa­ły się tak­że w Brze­ża­nach, Pod­haj­cach, Zba­ra­żu i Trem­bow­li. An­giel­ski hi­sto­ryk Con­nor miał stwier­dzić, że „od­nie­sio­no naj­więk­sze może zwy­cię­stwo, o ja­kim kie­dy­kol­wiek sły­sza­ły dzie­je”, a hi­sto­ryk fran­cu­ski Sa­lvan­dy na­pi­sać, że „roz­strzy­gnę­ły się losy po­dzi­wie­nia god­nej kam­pa­nii, któ­ra może nie ma rów­nej so­bie w wie­kach po­przed­nich, a le­d­wie ustą­pi któ­rej­kol­wiek z kam­pa­nii wie­ku na­sze­go”.

Dwa­dzie­ścia lat póź­niej (1695) het­man wiel­ki ko­ron­ny Sta­ni­sław Ja­bło­now­ski od­no­si pod Lwo­wem na­stęp­ne zwy­cię­stwo, prze­ciw­sta­wia­jąc się ko­lej­nej agre­sji ta­tar­skiej.

Ża­den król pol­ski nie był tak sil­nie zwią­za­ny ze Lwo­wem, jak król Jan III. Już jego oj­ciec, kasz­te­lan kra­kow­ski Ja­kub So­bie­ski, zwykł dłu­go prze­by­wać we Lwo­wie, re­zy­du­jąc na tzw. So­biesz­czyź­nie w po­bli­żu wzgó­rza Wy­so­kie­go Zam­ku i Góry Pia­sko­wej. Od kar­me­li­tów od­ku­pił słyn­ną ka­mie­ni­cę Kor­niak­ta – Ka­mie­ni­cę Kró­lew­ską, ufun­do­wał też ko­ściół i klasz­tor Kar­me­li­ta­nek (póź­niej Najśw. Ma­rii Pan­ny Grom­nicz­nej) przy uli­cy Czar­niec­kie­go (fot. X). Stąd na tym­pa­no­nie fa­sa­dy ko­ścio­ła znaj­du­je się herb So­bie­skich – Ja­ni­na.

Fot. X. Ko­ściół Ma­rii Pan­ny Grom­nicz­nej (Se­mi­na­ryj­ny)

Sam król Jan po­ja­wiał się we Lwo­wie bar­dzo czę­sto i na dłu­go, ko­lej­no jako sta­ro­sta ja­wo­row­ski, cho­rą­ży ko­ron­ny, het­man po­lny ko­ron­ny, król Pol­ski. Ostat­ni raz w roku 1694. Jesz­cze w roku 1659 ufun­do­wał dla pol­skich żoł­nie­rzy szpi­tal na Ły­cza­ko­wie. Za­miesz­ki­wał za­wsze w Ka­mie­ni­cy Kró­lew­skiej, z żoną lub sam. Wła­śnie w Ka­mie­ni­cy Kró­lew­skiej 22 XII 1686 roku, w obec­no­ści se­na­to­rów Rze­czy­po­spo­li­tej, kanc­le­rza wiel­kie­go ko­ron­ne­go Jana Wie­lo­pol­skie­go, ar­cy­bi­sku­pa me­tro­po­li­ty lwow­skie­go Kon­stan­te­go Lip­skie­go i nun­cju­sza apo­stol­skie­go król Jan III, zmu­szo­ny nie­sprzy­ja­ją­cy­mi oko­licz­no­ścia­mi, za­twier­dził i pod­pi­sał trak­tat z Mo­skwą, zwa­ny po­ko­jem Grzy­muł­tow­skie­go. Trak­tat ten od­da­wał Mo­skwie zie­mie za­dnie­przań­skie oraz Smo­leńsk.

In­cy­den­tal­ne były po­by­ty we Lwo­wie na­stęp­nych wład­ców: Au­gu­sta II (1698), Sta­ni­sła­wa Lesz­czyń­skie­go i, we­dług nie­któ­rych au­to­rów, Au­gu­sta III. Sta­ni­sław Lesz­czyń­ski przy­szedł na świat we Lwo­wie w 1671 roku. Do mia­sta swe­go uro­dze­nia przy­był we wrze­śniu 1704 roku, ale nie­ste­ty wraz z kró­lem szwedz­kim Ka­ro­lem XII, któ­ry wła­śnie zdo­był był Lwów. Tak oto Mia­sto po raz pierw­szy w hi­sto­rii zna­la­zło się w ob­cych rę­kach. i wresz­cie 68 lat póź­niej, tak­że we wrze­śniu 1772 roku Lwów za­ję­ty zo­stał przez Au­stria­ków. Na 146 lat.

Lwów pod zaborem austriackim (1772 – 1918)

Rok 1772 – rok I roz­bio­ru Pol­ski sta­je się dla Lwo­wa po­cząt­kiem ob­ce­go pa­no­wa­nia. Mia­sto wcho­dzi w skład habs­bur­skie­go ce­sar­stwa au­striac­kie­go. Do­nio­słe wy­da­rze­nia na­ro­do­we – Sejm Czte­ro­let­ni i uchwa­le­nie Kon­sty­tu­cji Trze­cie­go Maja, a tak­że wy­da­rze­nia tra­gicz­ne – II i III roz­biór prze­ży­wa­ją lwo­wia­nie od­dzie­le­ni od Pol­ski au­striac­ki­mi kor­do­na­mi gra­nicz­ny­mi. Na­wet kam­pa­nia Na­po­le­ona nie zmie­nia sy­tu­acji, bo w 1809 roku za­wie­ra on po­kój z Au­strią, ak­cep­tu­jąc anek­sję ziem pol­skich wraz ze Lwo­wem.

Roz­po­czy­na się wszech­stron­na ger­ma­ni­za­cja. Obej­mu­je prak­tycz­nie wszyst­ko. Pod­da­no jej bo­wiem wszyst­kie dzie­dzi­ny ży­cia: prze­mysł i han­del, kul­tu­rę, urzę­dy, całe szkol­nic­two. Sta­ra­no się wszę­dzie wpro­wa­dzać ję­zyk nie­miec­ki, wal­czo­no z pol­ską tra­dy­cją i pol­ski­mi zwy­cza­ja­mi. Uni­wer­sy­tet stał się pseu­do­uczel­nią, któ­rej głów­nym za­da­niem było wy­na­ro­da­wia­nie. Jed­nak­że po­li­ty­ka ger­ma­ni­za­cyj­na z bie­giem lat za­czę­ła się za­ła­my­wać, cze­go jed­nym z po­wo­dów, obok pa­trio­ty­zmu spo­łe­czeń­stwa, była nie­zna­jo­mość ję­zy­ka nie­miec­kie­go wśród lwo­wian. Au­striac­cy de­cy­den­ci nie mo­gli prze­wi­dzieć, że nie­miec­ko­ję­zycz­ni osad­ni­cy z Au­strii i Prus za­czną się sys­te­ma­tycz­nie po­lo­ni­zo­wać, w wy­ni­ku cze­go w na­stęp­nych po­ko­le­niach wy­stę­po­wać będą zna­ko­mi­te rody Po­la­ków o nie­miec­kich na­zwi­skach.

Już w la­tach po­prze­dza­ją­cych Wio­snę Lu­dów (1848) Lwów za­czy­na prze­wo­dzić pol­skiej kon­spi­ra­cji nie­pod­le­gło­ścio­wej.

Na prze­ło­mie lat sześć­dzie­sią­tych i sie­dem­dzie­sią­tych XIX wie­ku po­wo­li zmie­nia się lwow­ska rze­czy­wi­stość. Pro­win­cja o na­zwie Kró­le­stwo Ga­li­cji i Lo­do­me­rii, obej­mu­ją­ca zie­mie po­łu­dnio­wej Pol­ski bę­dą­ce pod za­bo­rem au­striac­kim otrzy­mu­je kon­sty­tu­cję (1868). Lwów jako sto­li­ca pro­win­cji sta­je się sie­dzi­bą sej­mu. Uzy­sku­je rów­no­cze­śnie, co szcze­gól­nie waż­ne, nie­za­wi­sły sa­mo­rząd. Rze­czy­wi­stą wła­dzą mia­sta sta­ją się ko­lej­ne rady miej­skie, zło­żo­ne głów­nie z Po­la­ków. Sza­co­wa­no, że Po­la­cy sta­no­wi­li we Lwo­wie 85,8% miesz­kań­ców, Ru­si­ni (= Ukra­iń­cy) 10,8%, Niem­cy 3%.

Ży­dów po­da­ją­cych jako swój oj­czy­sty ję­zyk pol­ski uzna­no za Po­la­ków. Ka­den­cja I Rady Miej­skiej roz­po­czę­ła się już w stycz­niu 1871 roku. Pre­zy­den­ta­mi Mia­sta Lwo­wa byli ko­lej­no: dr Flo­rian Zie­miał­kow­ski (1871-1873) (fot. XI), Alek­san­der Ja­siń­ski (1874-1879) (fot. XII), dr Mi­chał Gno­iń­ski (1880-1882) (fot. XIII), Wa­cław Dą­brow­ski (1883-1885) (fot. XIV), Ed­mund Moch­nac­ki (18861897) (fot. XV), dr Go­dzi­mir Ma­ła­chow­ski (1897-1905), Mi­chał Mi­chal­ski (1905-1907), Sta­ni­sław Ciuch­ciń­ski (1907-1911) (fot. XVI), Jó­zef Neu­mann (1911-1914), dr Ta­de­usz Ru­tow­ski (1914-1915) (fot. XVII).

Fot. XI. Dr Flo­rian Zie­miał­kow­ski

Fot. XII. Alek­san­der Ja­siń­ski

Fot. XIII. Dr Mi­chał Gno­iń­ski

Fot. XIV. Wa­cław Dą­brow­ski

Fot. XV. Ed­mund Moch­nac­ki

Fot. XVI. Sta­ni­sław Ciuch­ciń­ski

Fot. XVII. Dr Ta­de­usz Ru­tow­ski

Nie bra­kło też wy­bit­nych Po­la­ków we wła­dzach cen­tral­nych w Wied­niu. Oto Age­nor hr. Go­łu­chow­ski był au­striac­kim mi­ni­strem spraw we­wnętrz­nych (1859-1861) i trzy­krot­nym na­miest­ni­kiem Ga­li­cji. Jego syn, rów­nież Age­nor, peł­nił funk­cję mi­ni­stra spraw za­gra­nicz­nych Mo­nar­chii Au­stro-Wę­gier­skiej (1895-1906) i od 1907 roku prze­wod­ni­czą­ce­go Koła Pol­skie­go w Par­la­men­cie. Prze­wod­ni­czą­cym Izby Po­sel­skiej Par­la­men­tu au­striac­kie­go w la­tach 1881-1893 był Fran­ci­szek Smol­ka.

W ca­łej pro­win­cji cie­szą­cej się znacz­ny­mi swo­bo­da­mi po­li­tycz­ny­mi i oby­wa­tel­ski­mi za­czy­na od­ra­dzać się pol­ska kul­tu­ra i na­uka, to­też Lwów za­czy­na zna­czą­co od­dzia­ły­wać na po­zo­sta­łe za­bo­ry. Ję­zy­kiem wy­kła­do­wym na uni­wer­sy­te­cie sta­je się ję­zyk pol­ski, któ­ry do­mi­nu­je też w ga­li­cyj­skiej ad­mi­ni­stra­cji. Po­wsta­ją nowe pol­skie uczel­nie, przede wszyst­kim Po­li­tech­ni­ka Lwow­ska (1844), Aka­de­mia Rol­ni­cza w Du­bla­nach (1856), Wyż­sza Szko­ła La­so­wa (1874), Aka­de­mia Me­dy­cy­ny We­te­ry­na­ryj­nej (1881). Wszyst­kie te uczel­nie za­czy­na­ją sku­piać wy­bit­nych lu­dzi na­uki, wśród nich wiel­kich uczo­nych pol­skich, któ­rych wpływ na roz­wój pol­skiej na­uki w XX wie­ku jest bez­dy­sku­syj­ny. Wśród uczo­nych tych jest An­to­ni Ma­łec­ki, któ­ry pro­fe­so­rem li­te­ra­tu­ry pol­skiej na jesz­cze zniem­czo­nym uni­wer­sy­te­cie zo­stał w 1856 roku, kie­dy utwo­rzo­no ka­te­drę ję­zy­ka i li­te­ra­tu­ry pol­skiej. Rów­no­cze­śnie mu­szą tu­taj zo­stać wy­mie­nie­ni ucze­ni in­nych spe­cjal­no­ści:

Fi­lo­zo­fia chrze­ści­jań­ska: ks. Ka­zi­mierz Wais.

Teo­lo­gia do­gma­tycz­na: św. ks. Jó­zef Bil­czew­ski.

Pra­wo rzym­skie: Mar­ce­li Chlam­tacz, Leon hr. Pi­niń­ski.

Hi­sto­ria Ko­ścio­ła i pra­wo ko­ściel­ne: Wła­dy­sław Abra­ham.

Hi­sto­ria pra­wa: Oswald Bal­zer, Prze­my­sław Dąb­kow­ski.

Eko­no­mia: Sta­ni­sław Głą­biń­ski.

Fi­lo­zo­fia: Ka­zi­mierz Twar­dow­ski.

Hi­sto­ria: Lu­dwik Fin­kel, Woj­ciech Kę­trzyń­ski, Lu­dwik Ku­ba­la, Ksa­we­ry Li­ske, Ka­rol Szaj­no­cha, Ta­de­usz Woj­cie­chow­ski, Sta­ni­sław Za­krzew­ski.

Po­lo­ni­sty­ka i hi­sto­ria li­te­ra­tu­ry: Wil­helm Bruch­nal­ski, Alek­san­der Brück­ner, Piotr Chmie­low­ski, Ro­man Pi­lat.

Na­uki me­dycz­ne: Adolf Beck (fi­zjo­lo­gia), An­to­ni Glu­ziń­ski (in­ter­na), An­to­ni Ju­rasz (la­ryn­go­lo­gia), Hen­ryk Ka­dyi (ana­to­mia pra­wi­dło­wa), Ema­nu­el Ma­chek (oku­li­sty­ka), An­to­ni Noga-Mars (gi­ne­ko­lo­gia), Lu­dwik Ry­dy­gier (chi­rur­gia), Hi­la­ry Schramm (chi­rur­gia).

Fot. XVIII. Te­atr Wiel­ki

Che­mia: Sta­ni­sław Toł­łocz­ko.

Bo­ta­ni­ka: Ma­rian Ra­ci­bor­ski, De­zy­de­ry Szym­kie­wicz.

Zoo­lo­gia: Be­ne­dykt Dy­bow­ski, Jó­zef Nus­baum-Hi­la­ro­wicz.

Geo­gra­fia: An­to­ni Reh­mann, Eu­ge­niusz Ro­mer.

Wie­lu naj­wy­bit­niej­szych znaw­ców hi­sto­rii li­te­ra­tu­ry sku­pia­ło się wo­kół Za­kła­du Na­ro­do­we­go imie­nia Osso­liń­skich utwo­rzo­ne­go w roku 1817 przez Jó­ze­fa Mak­sy­mi­lia­na hr. Osso­liń­skie­go. Osso­li­neum sta­ło się naj­zna­ko­mit­szą lwow­ską bi­blio­te­ką, wiel­kim ogni­skiem pol­skiej kul­tu­ry i zna­czą­cą ofi­cy­ną wy­daw­ni­czą.

Na­le­ży obec­nie przy­po­mnieć, że ol­brzy­mie zna­cze­nie dla Pol­ski i Lwo­wa mia­ła twór­czość Alek­san­dra hr. Fre­dry, Kor­ne­la Ujej­skie­go, Ga­brie­li Za­pol­skiej, ma­lar­stwo Ar­tu­ra Grot­t­ge­ra, Hen­ry­ka Ro­da­kow­skie­go.

Istot­ne za­słu­gi dla utrzy­ma­nia pol­sko­ści miał te­atr. W ostat­nich kil­ku la­tach XVIII wie­ku Woj­ciech Bo­gu­sław­ski wraz ze swo­im ze­spo­łem gry­wał wie­le przed­sta­wień, a od roku 1809 sta­łym te­atrem pol­skim kie­ro­wał Jan Ne­po­mu­cen Ka­miń­ski. Wresz­cie w 1842 roku nowo wy­bu­do­wa­ny te­atr im. hr. Skarb­ka wsła­wił się spek­ta­kla­mi sztuk Fre­dry. Praw­dzi­wym ba­stio­nem pol­sko­ści stał się od­da­ny do użyt­ku w 1900 roku Te­atr Wiel­ki (fot. XVIII), ar­cy­dzie­ło pol­skie­go ar­chi­tek­ta Zyg­mun­ta Gor­go­lew­skie­go. Już w maju 1901 roku na sce­nie Te­atru Wiel­kie­go wy­sta­wio­no „We­se­le” Wy­spiań­skie­go.

W mu­zy­ce po­ja­wi­li się zna­ni kom­po­zy­to­rzy – Jan Gall, Sta­ni­sław Nie­wia­dom­ski, a w lwow­skim kon­ser­wa­to­rium dzia­łał prof. Wa­le­ry Wy­soc­ki, uzna­ny za naj­więk­sze­go na­uczy­cie­la śpie­wu wszech cza­sów. Wy­kształ­cił on śpie­wa­ków, wśród któ­rych były świa­to­we gwiaz­dy sce­ny ope­ro­wej – ge­nial­ny Adam Di­dur, He­le­na Zbo­iń­ska-Rusz­kow­ska, Ja­ni­na Ko­ro­le­wicz-Way­do­wa, Jó­zef Mann, Ma­ria Mo­krzyc­ka, Ukra­in­ka Sa­lo­mea Kru­szel­nic­ka. Ab­sol­went­ką lwow­skie­go kon­ser­wa­to­rium była też sław­na Mar­cel­la Sem­brich-Ko­chań­ska.

Lwow­skie te­atry, na­przód Skarb­kow­ski, a po nim Te­atr Wiel­ki sta­ły się miej­scem 19 pol­skich pra­pre­mier wiel­kich dzieł świa­to­wej li­te­ra­tu­ry ope­ro­wej. Jest to szcze­gól­nie waż­ne dla hi­sto­rii te­atru w Pol­sce. Tu ogra­ni­czy­my się do wska­za­nia, że były wśród nich Na­buc­co Ver­die­go (1850), Lo­hen­grin Wa­gne­ra (1877), Opo­wie­ści Hof­f­man­na Of­fen­ba­cha (1884), Pa­ja­ce Le­on­ca­val­la (1893), To­sca Puc­ci­nie­go (1903), wa­gne­row­ski Pier­ścień Ni­be­lun­ga: Zyg­fryd (1907), Zło­to Renu (1908) i Zmierzch bo­gów (1911), Bo­rys Go­du­now Mu­sorg­skie­go (1912) oraz Fal­staff Ver­die­go (1930).

Wiel­ce pre­sti­żo­we zna­cze­nie dla Lwo­wa mia­ła Po­wszech­na Wy­sta­wa Kra­jo­wa ob­ra­zu­ją­ca do­ro­bek go­spo­dar­czy i kul­tu­ral­ny re­gio­nu. Otwar­cie jej w 1894 roku zbie­gło się z udo­stęp­nie­niem zwie­dza­ją­cym słyn­nej Pa­no­ra­my Ra­cła­wic­kiej, ar­cy­dzie­ła Jana Sty­ki i Woj­cie­cha Kos­sa­ka.

Fot. XIX. Uni­wer­sy­tet Jana Ka­zi­mie­rza

W związ­ku z roz­wo­jem mia­sta po­wsta­wa­ły w okre­sie sa­mo­rzą­du, a więc po roku 1870 cen­ne obiek­ty ar­chi­tek­tu­ry, w szcze­gól­no­ści gma­chy Sej­mu Ga­li­cyj­skie­go, prze­ję­te­go póź­niej przez Uni­wer­sy­tet Jana Ka­zi­mie­rza (fot. XIX), Po­li­tech­ni­ki Lwow­skiej, Dwor­ca Głów­ne­go (fot. XX), Mu­zeum Prze­my­słu Ar­ty­stycz­ne­go i oczy­wi­ście wspo­mnia­ny już Te­atr Wiel­ki. Obiek­ty te, obok licz­nych ko­ścio­łów i cer­kwi, hi­sto­rycz­nych bu­dow­li z XVI i XVII wie­ku, sta­no­wią do dziś przed­miot za­in­te­re­so­wa­nia zwie­dza­ją­cych Lwów. Te hi­sto­rycz­ne bu­dow­le to Ar­se­nał Miej­ski (fot. XXI) i Basz­ta Pro­cho­wa (fot. XXII) -obie bu­dow­le ja­giel­loń­skie z roku 1555, Ar­se­nał Kró­la Wła­dy­sła­wa IV (1639) (fot. XXIII), Czar­na Ka­mie­ni­ca (Ry­nek 4) zbu­do­wa­na w la­tach 1585-1589, Ka­mie­ni­ca Kró­lew­ska (1580) i Ar­cy­bi­sku­pia (1630) oraz ob­wa­ro­wa­nia śród­mie­ścia, za­cho­wa­ne dziś je­dy­nie wo­kół ko­ścio­ła Ber­nar­dy­nów i się­ga­ją­ce do uli­cy Wa­ło­wej.

Fot. XX. Dwo­rzec Głów­ny

Fot. XXI. Ar­se­nał Miej­ski

Fot. XXII. Basz­ta Pro­cho­wa

Z za­byt­ko­wych obiek­tów sa­kral­nych mu­szą być wy­mie­nio­ne: Ba­zy­li­ka Me­tro­po­li­tal­na Wnie­bo­wzię­cia Najśw. Ma­rii Pan­ny – lwow­ska Ka­te­dra, któ­rej bu­do­wę, jak już wspo­mnia­no, roz­po­czął król Ka­zi­mierz Wiel­ki (1360), ko­ścio­ły Ber­nar­dy­nów (1600-1630), Je­zu­itów (1610-1630), Do­mi­ni­ka­nów – per­ła ba­ro­ku (1745-1764) (fot. XXIV), Kar­me­li­tów (1634-1647)(fot. XXV), Najśw. Ma­rii Pan­ny Grom­nicz­nej – Se­mi­na­ryj­ny (ukończ. 1692), Ka­te­dra Or­miań­ska (fot. XXVI), bu­do­wa­na przez kil­ka wie­ków, ze­spół ar­chi­tek­to­nicz­ny cer­kwi Wo­ło­skiej (1572-1629) (fot. XXVII), cer­kiew – Ka­te­dra św. Jura (1744 – lata sześć­dzie­sią­te XVIII w.) (fot. XXVIII), ko­ściół św. Ma­rii Mag­da­le­ny (1758) (fot. XXIX) i św. Elż­bie­ty (1908-1912) (fot. XXX). Do­dać tu na­le­ży re­ne­san­so­wą ka­pli­cę Bo­imów (1604-1615). O wie­lu in­nych ko­ścio­łach bę­dzie mowa w pod­roz­dzia­le „Świą­ty­nie”.

Fot. XXIII. Ar­se­nał Kró­la Wła­dy­sła­wa IV

Fot. XXIV. Ko­ściół Do­mi­ni­ka­nów

Fot. XXV. Ko­ściół Kar­me­li­tów

Fot. XXVI. Ka­te­dra Or­miań­ska

Fot. XXVII. Cer­kiew Wo­ło­ska

Fot. XXVIII. Ka­te­dra św. Jura

Fot. XXIX. Ko­ściół św. Ma­rii Mag­da­le­ny

Fot. XXX. Ko­ściół św. Elż­bie­ty

Każ­dy, kto przy­by­wa do Lwo­wa, sta­ra się do­trzeć na Ko­piec Unii Lu­bel­skiej usy­tu­owa­ny na Wzgó­rzu Wy­so­kie­go Zam­ku. U stóp Kop­ca za­cho­wał się nie­wiel­ki frag­ment muru ka­zi­mie­rzow­skie­go Wy­so­kie­go Zam­ku. Ini­cja­to­rem usy­pa­nia kop­ca dla uczcze­nia trzech­set­nej rocz­ni­cy Unii Lu­bel­skiej (1569) był Fran­ci­szek Smol­ka. Nie szczę­dził on sił i wła­snych środ­ków pie­nięż­nych do re­ali­za­cji wy­ty­czo­ne­go celu. To dzię­ki Smol­ce i pa­trio­tycz­ne­mu spo­łe­czeń­stwu zy­skał Lwów wspa­nia­ły obiekt, przez kil­ka­dzie­siąt lat ze­spo­lo­ny z pa­no­ra­mą mia­sta. Ka­mień wę­giel­ny wmu­ro­wa­no i po­świę­co­no 11 sierp­nia 1869 roku. Sto­żek Kop­ca, pier­wot­nie się­ga­ją­cy 413 me­trów nad po­zio­mem mo­rza, zo­stał po woj­nie ścię­ty, to­też utra­cił swą po­cząt­ko­wą wy­so­kość i swą cha­rak­te­ry­stycz­ną syl­wet­kę i dla­te­go oglą­da­ny z roz­ma­itych re­jo­nów mia­sta bywa trud­no roz­po­zna­wal­ny i mało wi­docz­ny.

W dru­giej de­ka­dzie XX wie­ku okres przy­na­leż­no­ści Lwo­wa do Au­strii po­wo­li zbli­żał się do koń­ca. Po­czą­tek I woj­ny świa­to­wej oka­zał się dla Lwo­wa dra­ma­tycz­ny, al­bo­wiem już w nie­ca­ły mie­siąc po jej wy­bu­chu wtar­gnę­ły do Lwo­wa od­dzia­ły ar­mii ro­syj­skiej, zaj­mu­jąc całe mia­sto. Było to 3 IX 1914 roku. Roz­po­czę­ła się in­ten­syw­na ru­sy­fi­ka­cja. W kwiet­niu na­stęp­ne­go roku po­ja­wił się we Lwo­wie car Mi­ko­łaj II i stwier­dził, że Lwów na­le­ży do wiel­kiej Ro­sji. Do tej­że wiel­kiej Ro­sji nie na­le­żał wszak­że zbyt dłu­go, bo już w dwa mie­sią­ce póź­niej, w czerw­cu 1915 roku, Ro­sja­nie Lwów opu­ści­li, a w ich miej­sce po­wró­ci­ły woj­ska au­striac­kie.

W wy­ni­ku klę­ski Nie­miec i Au­strii w I woj­nie świa­to­wej i w związ­ku z re­wo­lu­cją w Ro­sji więk­szość ziem pol­skich w paź­dzier­ni­ku i li­sto­pa­dzie 1918 roku bez więk­szych prze­szkód zna­la­zła się pod pra­wo­wi­tą wła­dzą Po­la­ków. Ale nie Lwów. Mia­no­wi­cie opusz­cza­ją­ca Lwów ad­mi­ni­stra­cja au­striac­ka nie­ocze­ki­wa­nie prze­ka­za­ła wła­dzę w mie­ście Ukra­iń­com, do­star­cza­jąc im do­dat­ko­wo broń.

Dys­po­nu­jąc od­dzia­ła­mi zbroj­ny­mi Ukra­iń­cy nie­zwłocz­nie opa­no­wa­li wszyst­kie re­jo­ny o zna­cze­niu stra­te­gicz­nym, wszyst­kie obiek­ty z ra­tu­szem i na­miest­nic­twem, prak­tycz­nie całe mia­sto. Dzia­ło się to z 31 paź­dzier­ni­ka na 1 li­sto­pa­da 1918 roku. Woj­ska pol­skie­go we Lwo­wie nie było. Nie było bro­ni. Byli pol­scy miesz­kań­cy Lwo­wa, a wśród nich lwow­scy człon­ko­wie Pol­skiej Or­ga­ni­za­cji Woj­sko­wej (POW), któ­rą kie­ro­wał por. Lu­dwik de La­ve­aux, były Pol­skie Ka­dry Woj­sko­we z Cze­sławm Mą­czyń­skim, byli też ofi­ce­ro­wie i pod­ofi­ce­ro­wie Pol­skie­go Kor­pu­su Po­sił­ko­we­go i II Bry­ga­dy Le­gio­nów. Wy­mie­nio­ne or­ga­ni­za­cje woj­sko­we li­czy­ły łącz­nie za­le­d­wie oko­ło 750 osób. Przy­wód­cy tych ugru­po­wań ze­bra­li się w domu stu­denc­kim przy uli­cy Ło­ziń­skie­go w celu uzgod­nie­nia dzia­łań i wy­bo­ru do­wód­cy. Po­cząt­ko­wo bez re­zul­ta­tu.

Już 1 li­sto­pa­da do wal­ki z si­ła­mi ukra­iń­ski­mi przy­stą­pi­li ochot­ni­cy i mło­dzież. Nie­zwłocz­nie za­czę­ły for­mo­wać się pol­skie od­dzia­ły, któ­rych do­wód­cy w więk­szo­ści po­sia­da­li stop­nie ofi­cer­skie. Roz­po­czę­ła się prze­sław­na Obro­na Lwo­wa (młod­szy sy­no­nim: pol­sko-ukra­iń­skie wal­ki o Lwów) – po­wsta­nie na­ro­do­we, za­koń­czo­ne zwy­cię­stwem, po­dob­nie jak Po­wsta­nie Wiel­ko­pol­skie. Wal­ki trwa­ły 22 dni. Ko­men­dan­tem Obro­ny Lwo­wa zo­stał bry­ga­dier (ka­pi­tan) Cze­sław Mą­czyń­ski, póź­niej w wol­nej Pol­sce awan­so­wa­ny do stop­nia puł­kow­ni­ka.

Do wal­ki sta­nę­li pe­owia­cy w licz­bie oko­ło trzy­dzie­stu, zgru­po­wa­ni w Domu Tech­ni­ka przy uli­cy Is­sa­ko­wi­cza. Do­wo­dził nimi pchor. Lu­dwik Wa­si­lew­ski. Wal­kę roz­po­czę­ła też gru­pa 34 obroń­ców pod do­wódz­twem ka­pi­ta­na Zdzi­sła­wa Ta­tar-Trze­śniow­skie­go, ze­bra­na w Szko­le Sien­kie­wi­cza przy uli­cy Du­nin-Bor­kow­skich 23. W krót­kim cza­sie gru­pa ta dys­po­no­wa­ła już siłą 250 żoł­nie­rzy.

Po­cząt­ko­wo głów­nym ce­lem dzia­łań zbroj­nych było zdo­by­cie bro­ni. Uda­wa­ło się to nad­spo­dzie­wa­nie czę­sto. Jed­nak po pierw­szych dniach walk sy­tu­acja była groź­na. Prze­wa­ża­ją­ca część mia­sta była w rę­kach ukra­iń­skich. Siły ukra­iń­skie oce­nia­no wte­dy na 4000 żoł­nie­rzy, pol­skie na oko­ło 2000.

Wal­ki o Dwo­rzec Głów­ny trwa­ły trzy dni, tj. od 2 do 4 li­sto­pa­da. Stra­te­gicz­ne zna­cze­nie Dwor­ca było szcze­gól­ne, al­bo­wiem spra­wo­wa­nie nad nim kon­tro­li za­pew­nia­ło ko­rzy­sta­nie z ko­mu­ni­ka­cji ko­le­jo­wej, zwłasz­cza w stro­nę Prze­my­śla, po­zwa­la­ło wspie­rać obec­ność i dzia­ła­nia sił pol­skich w za­chod­niej czę­ści mia­sta, a wresz­cie ko­rzy­stać ze znacz­nych za­so­bów bro­ni i żyw­no­ści zgro­ma­dzo­nych w ko­le­jo­wych ma­ga­zy­nach i wa­go­nach.

Or­ga­ni­za­cyj­nie Dwo­rzec Głów­ny sta­no­wił pla­ców­kę na­le­żą­cą do IV Od­cin­ka Obro­ny Lwo­wa. IV i V Od­ci­nek wcho­dzi­ły w skład II Gru­py Woj­ska Pol­skie­go, któ­rej ko­men­dan­tem był ka­pi­tan Mie­czy­sław Bo­ru­ta-Spie­cho­wicz, ge­ne­rał WP w woj­nie 1939 roku. Ko­men­da Gru­py mie­ści­ła się w Szko­le Sien­kie­wi­cza.

Dzia­ła­nia wo­jen­ne za­czę­ły się, jak wska­za­no, 2 li­sto­pa­da, kie­dy to w póź­nych go­dzi­nach wie­czor­nych Dwo­rzec zo­stał za­ję­ty przez pod­od­dział pod ko­men­dą po­rucz­ni­ka Jana Schram­ma, któ­ry zo­stał pierw­szym ko­men­dan­tem Dwor­ca i rów­no­cze­śnie ca­łe­go IV Od­cin­ka (2-3, 4-5 XI). W związ­ku z jego krót­ko­trwa­łą cho­ro­bą ko­men­dę na dwa dni (3-4 XI) prze­jął por. Lu­dwik de La­ve­aux.

Jesz­cze w go­dzi­nach ran­nych 3 li­sto­pa­da wspo­mnia­ny pod­od­dział por. Schram­ma, wspo­ma­ga­ny przez nie­wiel­ki pod­od­dział chor. Edwar­da Wę­drzyń­skie­go, zdo­był po­bli­ski to­wa­ro­wy dwo­rzec Czer­nio­wiec­ki, po czym na­stą­pi­ło we Lwo­wie za­wie­sze­nie bro­ni. Trwa­ło ono czte­ry go­dzi­ny. Od godz. 14.00 roz­po­czę­ły się ko­lej­ne wal­ki o Dwo­rzec Głów­ny. Siły ukra­iń­skie zo­sta­ły znacz­nie wzmoc­nio­ne przy­by­ły­mi do Lwo­wa od stro­ny Skni­ło­wa pod­od­dzia­ła­mi Strzel­ców Si­czo­wych, to­też wie­czo­rem Dwo­rzec Głów­ny i dwo­rzec Czer­nio­wiec­ki zna­la­zły się w ich rę­kach. Ko­men­dant Dwor­ca por. de La­ve­aux do­stał się do nie­wo­li, z któ­rej zresz­tą nie­zwłocz­nie zbiegł.

Osta­tecz­ny prze­łom w wal­kach o Dwo­rzec Głów­ny na­stą­pił w nocy z 3 na 4 li­sto­pa­da, kie­dy na roz­kaz kpt. Bo­ru­ty-Spie­cho­wi­cza przy­był na po­moc z re­jo­nu Góry Stra­ce­nia pod­od­dział por. dr. Ro­ma­na Abra­ha­ma. Do go­dzi­ny 10 rano Dwo­rzec Głów­ny, dwo­rzec Czer­nio­wiec­ki i Le­wan­dów­ka zna­la­zły się osta­tecz­nie w rę­kach pol­skich wraz z ty­sią­ca­mi ka­ra­bi­nów i set­ka­mi skrzyń amu­ni­cji.

W 1921 roku Dwo­rzec Głów­ny zo­stał od­zna­czo­ny Krzy­żem Obro­ny Lwo­wa. Krzyż ten nada­wa­no bo­ha­te­rom na­ro­do­wym uczest­ni­czą­cym w Obro­nie Lwo­wa.

Wal­ki ze wspo­mnia­ny­mi Strzel­ca­mi Si­czo­wy­mi to­czy­ły się tak­że o ra­dio­sta­cję. Do­wo­dził kpt. Lu­dwik Ko­peć. Nie­ste­ty ra­dio­sta­cji nie uda­ło się utrzy­mać. 6 li­sto­pa­da kpt. Bo­ru­ta-Spie­cho­wicz od­parł ukra­iń­ski atak na Szko­łę Sien­kie­wi­cza, a dzień póź­niej ude­rzył na Skni­łów, zdo­by­wa­jąc znacz­ną ilość bro­ni i amu­ni­cji. 15 i 16 li­sto­pa­da na­stą­pił zma­so­wa­ny atak nie­przy­ja­cie­la na Szko­łę Ka­dec­ką (w po­bli­żu skrzy­żo­wa­nia ulic Ka­dec­kiej i Stryj­skiej). Po jego od­par­ciu uda­ło się za­jąć Park Stryj­ski, a na po­łu­dniu Lwo­wa Per­sen­ków­kę.

Duże stra­ty w wal­kach po obu wal­czą­cych stro­nach do­pro­wa­dzi­ły do za­wie­sze­nia bro­ni w dniu 17 li­sto­pa­da. Było jed­nak wia­do­mo, że bez ze­wnętrz­nej po­mo­cy si­łom pol­skim gro­zi prze­gra­na i od­da­nie Lwo­wa w obce ręce. Wte­dy w War­sza­wie ge­ne­rał Ta­de­usz Jor­dan-Roz­wa­dow­ski opra­co­wał plan po­mo­cy dla Lwo­wa. Wspar­cie woj­sko­we mia­ło na­dejść od stro­ny Lu­bli­na i Prze­my­śla. Od­siecz z Prze­my­śla ru­szy­ła 19 li­sto­pa­da. Li­czy­ła 140 ofi­ce­rów i po­nad 1200 sze­re­gow­ców, wy­po­sa­żo­na była w ar­ty­le­rię i ka­ra­bi­ny ma­szy­no­we. Do­wo­dził pod­puł­kow­nik Mi­chał Ka­ra­sze­wicz-To­ka­rzew­ski. Część tych sił przy­by­ła do Lwo­wa dro­gą ko­le­jo­wą 20 li­sto­pa­da. W tym mo­men­cie w skład sił pol­skich wcho­dzi­ło 480 ofi­ce­rów i pra­wie 4300 sze­re­gow­ców, a uzbro­je­nie sta­no­wi­ło 18 ar­mat, mio­ta­cze min, trzy po­cią­gi pan­cer­ne, trzy sa­mo­lo­ty, sa­mo­chód pan­cer­ny, no­wo­cze­sne ka­ra­bi­ny ma­szy­no­we.

De­cy­du­ją­ce wal­ki o Lwów roz­po­czę­ły się 21 li­sto­pa­da. Opa­no­wa­no gór­ny Ły­cza­ków i stop­nio­wo cen­trum mia­sta. Pol­ska fla­ga na ra­tu­szu zo­sta­ła za­wie­szo­na przez od­dział kpt… dr. Ro­ma­na Abra­ha­ma, póź­niej­sze­go ge­ne­ra­ła, w kam­pa­nii wrze­śnio­wej 1939 roku do­wód­cę Wiel­ko­pol­skiej Bry­ga­dy Ka­wa­le­rii wcho­dzą­cej w skład Ar­mii Po­znań. Rano 22 li­sto­pa­da Lwów był wol­ny. Mia­sto po­wró­ci­ło do Ma­cie­rzy. Jego ko­men­dan­tem woj­sko­wym zo­stał gen. Bo­le­sław Roja, a do­wód­cą sił zbroj­nych Ma­ło­pol­ski Wschod­niej – gen. Roz­wa­dow­ski.

Ogól­nie przy­ję­to, że Obro­na Lwo­wa skoń­czy­ła się 22 li­sto­pa­da. W rze­czy­wi­sto­ści jed­nak Lwów był oto­czo­ny ze wszyst­kich stron si­ła­mi nie­przy­ja­cie­la, któ­ry kon­tro­lo­wał te­re­ny wschod­nie od Sanu aż po Zbrucz. Do­pie­ro wio­sną 1919 roku siły ukra­iń­skie od­su­nię­to za Zbrucz, któ­ry na­stęp­nie do roku 1939 sta­no­wił gra­ni­cę Rze­czy­po­spo­li­tej.

Naj­młod­szy­mi po­le­gły­mi obroń­ca­mi Lwo­wa byli trzy­na­sto­let­ni An­to­ni Pe­try­kie­wicz i czter­na­sto­let­ni Je­rzy Bit­schan.

Stop­nio­wo z te­re­nu mia­sta eks­hu­mo­wa­no po­le­głych, dla któ­rych utwo­rzo­no Cmen­tarz Obroń­ców Lwo­wa. Spo­czę­ło na nim po­nad 2800 osób.

Lwów w wolnej Polsce (1918 – 1939)

Rok 1920 był dla Lwo­wa nie­po­myśl­ny. Wte­dy, gdy trwa­ła Bi­twa War­szaw­ska z bol­sze­wi­ka­mi, po­waż­nie za­gro­żo­ny był Lwów, pod któ­ry pod­cho­dzi­ły od­dzia­ły ar­mii Bu­dion­ne­go, zbli­ża­ją­ce się nie­bez­piecz­nie do przed­mieść. Sław­na bi­twa pod Za­dwó­rzem, 30 km od Lwo­wa, 17 sierp­nia 1920 roku, w któ­rej zgi­nę­ło 318 pol­skich żoł­nie­rzy wraz z do­wód­cą ka­pi­ta­nem Bo­le­sła­wem Za­jącz­kow­skim, de­fi­ni­tyw­nie wstrzy­ma­ła po­chód bol­sze­wi­ków na Lwów. Mia­sto było ura­to­wa­ne.