Obsesja doskonałości - Dawid Piątkowski - ebook + książka

Obsesja doskonałości ebook

Dawid Piątkowski

4,4
24,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Wizja jest inspiracją i natchnieniem wojownika.
Pragnienie i silna wola zmieniają ją w rzeczywistość. - D. Piątkowski
Jako nowoczesny wojownik, będziesz musiał zmierzyć się z samym sobą. Zwyciężyć wewnętrzną wojnę z Ego – bólem, wątpliwościami i strachem. Pokonując siebie samego zrozumiesz, że byłeś jedynym ograniczeniem na drodze do prawdy. To kim jesteś, jakie masz umiejętności, jak trenujesz i co osiągniesz, zależy tylko i wyłącznie od Ciebie.
Zostań legendą.
Prawdziwy wojownik zawsze walczy do ostatniej kropli krwi. Spartańskie treningi są sprawdzianem dla siły woli. Tam, gdzie inni widzą przeciwności, on widzi wyzwanie. Samokontrola i samodoskonalenie należą do jego cnót. Odkryj tajniki i sekrety mocy umysłu, które są kluczem do efektywnego treningu i sukcesu w sporcie przyszłości.
Potężne wewnętrzne przemiany sportowców rangi światowej były inspiracją do powstania tej książki. Dedykowana jest profesjonalnym zawodnikom, ich rodzicom i trenerom.
O czym jest ta książka?
Jest to pierwsza na świecie książka poświęcona rozwojowi osobistemu sportowców, ich rodziców i trenerów, zbudowana na fundamencie duchowym. Autor odkrywa w niej nieopisane dotąd tajniki i sekrety umysłu, które mają bezpośredni wpływ na efektywność treningów i osiągane wyniki w sporcie. Sukces zależy bezpośrednio od umysłu zawodnika – samokontroli myśli, emocji, nawyków i siły charakteru. Udowadnia, że najważniejszym aspektem wybitnych sportowców jest ciężka praca, silna wola, serce do walki i pragnienie napędzane wyższym celem – spełnienia marzeń. Tylko na takim fundamencie można tworzyć najlepszych sportowców świata. Książka ta pokazuje, jak w prosty sposób zmienić osobowość zawodnika, by osiągał niemożliwe dotąd rezultaty. Czego się nauczysz i co możesz osiągnąć, przejmując kontrolę nad swoim umysłem? Otóż:
1. Stwórz nową osobowość – możesz dosłownie wybrać cechy swojego charakteru.
2. Zapanuj nad emocjami – koniec z autodestrukcyjnymi myślami, emocjami i nawykami.
3. Utrzymaj stan doskonałości – intuicyjny stan umysłu, w którym jesteś najefektywniejszy.
4. Pokonaj próg bólu wychodząc poza strefę komfortu na treningu fizycznym, by efekty były po miesiącu, a nie po roku.
5. Trenuj z intencją – szybka nauka doskonalenia umiejętności technicznych i fizycznych.
6. Uzależnij się od ciężkiej pracy – niezachwianej motywacji i determinacji do spartańskich treningów.
7. Odkryj potężną pewność siebie – charakterystyczną dla wybitnych sportowców.
8. Obsesji doskonałości…
Witam w sporcie przyszłości, gdzie samokontrola i samodoskonalenie wyznaczają nowe standardy. Teraz to wiara, wizja, marzenia, pragnienie, silna wola i obsesja doskonałości wytyczają nowe granice. Zapraszam Was do mojego świata, gdzie „niemożliwe” nie istnieje.
Dawid Piątkowski – Twórca i prekursor pierwszej na świecie metody rozwoju osobistego dla sportowców, zbudowanej na fundamencie rozwoju duchowego. Autor książki „Niemożliwe - Pokonaj ego. Żyj bez granic”, która została przetłumaczona na 5 języków.
W swojej tenisowej karierze wywalczył ponad 20 medali narodowych Mistrzostw, stawał 150 razy na podium w rozgrywkach krajowych oraz międzynarodowych.
Aktualnie działa jako trener mentalny, oraz przygotowania motorycznego sportowców. Współpracuje z reprezentantami kraju różnych dyscyplin sportowych na poziomie światowym i olimpijskim. Napędzany pragnieniem poprawy jakości życia na wszystkich jego płaszczyznach, stworzył unikalną metodę wielowymiarowego doskonalenia i rozwoju osobistego. Potężne wewnętrzne przemiany jego podopiecznych, już po jednym spotkaniu, były inspiracją do napisania książki.


Spis treści:
Nieświadomy wojownik
1. Ocena własna wojownika
2. Dlaczego nie osiągnąłeś marzeń?
3. Przebudzenie wojownika
4. Mądrość wojownika
5. Świadomy wojownik
6. Wewnętrzna wojna
Przebudzony wojownik
7. Pasja
8. Wizja
9. Plan dnia
10. Spokój
11. Problemy
12. Motywacja
13. Pewność
14. Mowa ciała
15. Strefa komfortu
16. Intencja
17. Wizualizacje
18. Stan doskonałości
19. Obsesja doskonałości
20. Wojownik oświeconym
Rodzice
21. Najważniejsze ogniwo
22. Obsesja
23. Szkoła a edukacja
24. Finanse
Trener
25. Wizjoner
26. Doskonalenie
27. Wywieranie wpływu
28. Jesteście drużyną

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 178

Oceny
4,4 (65 ocen)
39
17
6
1
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
pkbook

Nie polecam

Sfrustrowany autor nie wie o czym pisze. Te rady to prosta droga do kontuzji, wypalenia i problemów natury psychicznej. Zdecydowanie odradzam
10
jvstr_k

Nie polecam

Kolejna książka, która jest de facto coachingowym opowiadaniem głupot, przykłady są oparte wyłącznie na dowodach anegdotycznych oraz subiektywnej intuicji autora - kompletny brak badań i faktów. Całość napisana na poziomie rozprawki niezbyt rozgarniętego licealisty. Strata czasu.
00
alicjusz86

Całkiem niezła

Książkę przeczytałam dwukrotnie w odstępie kilku lat. Za pierwszym razem zrobiła na mnie ogromne wrażenie i dała motywację do intensywnej pracy na treningach. Za drugim razem nie czułam tego zachwytu , po prostu kolejny poradnik , który mówi o tym ,że żeby coś osiągnąć trzeba ruszyć cztery litery i poświęcić każdą chwilę na doskonalenie siebie.
00



Dawid Piątkowski

 

OBSESJA DOSKONAŁOŚCI

ZOSTAŃ LEGENDĄ SPORTU

 

Wydawca: Dawid Piątkowski

Wydanie II

Tytuł oryginału: 

Obsesja doskonałości 

 

Redakcja i korekta: 

Mariusz Grygierczyk 

Gosha Wolińska 

Wojciech Andrzejczuk 

 

 Projekt graficzny, skład:

Łukasz Ociepka 

 

ISBN 978-83-939349-3-5

 

© Dawid Piątkowski, ul. Wyciska 5a, 41-806 Zabrze

Zdjęcie na okładce użyte na mocy licencji Shutterstock.com

Wszelkie prawa zastrzeżone. www.dawidpiatkowski.com

Podziękowania 

 

moim trenerom,

Kazimierzowi i Jackowi Listkom,

Beniaminowi Budziakowi

oraz mojemu mentorowi,

śp. dr. Jerzemu Wielkoszyńskiemu

Misja 

 

Moim celem jest pomóc Ci w tym, abyś uwolnił swój ukryty potencjał i osiągnął spektakularny sukces. Marzę, by ujrzeć całe zastępy przebudzonych sportowców. Kocham ten moment, kiedy niemożliwe staje się możliwe. Gdy niska samoocena przeradza się w potężną pewność siebie. Gdy brak wiary zostaje zastąpiony niezachwianą wiarą. Gdy przeciętność przekształca się w wybitność. Gdy świadomie i zpremedytacją marzenia zamieniają się w rzeczywistość. Wierzę, że ta książka zmieni Ciebie, a wniedługim czasie oblicze sportu na całym świecie.

— Dawid Piątkowski

Dla wojowników

Oczym jest ta książka?  

 

Sukces to nie przypadek. To ciężka praca, wytrwałość, nauka, analiza, poświęcenie, a przede wszystkim miłość do tego, co robisz.

— Pele 

 

Jest to pierwsza na świecie książka poświęcona rozwojowi osobistemu sportowców, ich rodziców i trenerów zbudowana na fundamencie duchowym. Autor odkrywa w niej nieopisane dotąd tajniki i sekrety umysłu, które mają bezpośredni wpływ na efektywność treningów i osiągane wyniki, sukces zależy bowiem bezpośrednio od umysłu zawodnika – samokontroli myśli, emocji, nawyków i siły charakteru. Udowadnia, że najważniejszymi cechami wybitnych sportowców są ciężka praca, silna wola, serce do walki i pragnienie napędzane wyższym celem – spełnianiem marzeń. Tylko na takim fundamencie można kształtować ludzi, którzy znajdą się w gronie najlepszych sportowców świata. Książka ta pokazuje, jak w prosty sposób zmienić osobowość zawodnika, by osiągał niemożliwe dotąd rezultaty.

Czego się nauczysz i co możesz osiągnąć, przejmując kontrolę nad swoim umysłem? Otóż możesz:

stworzyć nową osobowość – dosłownie wybrać nowe cechy swojego charakteruzapanować nad emocjami – skończyć z autodestrukcyjnymi myślami, emocjami i nawykamiutrzymać stan doskonałości – intuicyjny stan umysłu, w którym jesteś najefektywniejszypokonać próg bólu, wychodząc poza strefę komfortu na treningu fizycznym, by efekty były widoczne po miesiącu, a nie po rokutrenować z intencją – przejść szybki kurs doskonalenia umiejętności technicznych i fizycznychuzależnić się od ciężkiej pracy – niezachwianej determinacji i motywacji do spartańskich treningówodkryć potężną pewność siebie – charakterystyczną dla wybitnych sportowców. 

 

Obsesja doskonałości… 

 

Różnica między „niemożliwym” a „możliwym” leży wludzkiej determinacji.

— Tommy Lasorda 

 

Witam w sporcie przyszłości, gdzie samokontrola i samodoskonalenie wyznaczają nowe standardy. Teraz to wiara, wizja, marzenia, pragnienie, silna wola i obsesja doskonałości wytyczają nowe granice. Zapraszam Was do mojego świata, gdzie niemożliwe nie istnieje.

Przedmowa – geneza 

 

Co zrobić z błędami: rozpoznać, przyznać się, uczyć się na nich, zapomnieć?

— Dean Smith  

 

Moja przygoda ze sportem rozpoczęła się w 1994 roku. Początek kariery wyglądał podobnie jak u większości sportowców. Starsza siostra grała w tenisa i zaproponowała, żeby mnie również zapisać, bo to całkiem fajna forma aktywności. I tak przypadkowo rozpoczęła się moja przygoda ze sportem. Przez pierwsze kilka lat grałem sporadycznie, bo tylko dwa, trzy razy w tygodniu przez godzinę. Nikt wtedy nie przypuszczał, że będę w przyszłości wyczynowym zawodnikiem. Było tak do momentu, kiedy pierwszy trener powiedział mojemu ojcu, że mam talent i warto by spróbować sił w lokalnym turnieju. I wtaki prosty sposób ojciec złapał bakcyla tenisa, a ja razem z nim.

Wswoim dorobku mam ponad dwadzieścia medali ogólnopolskich mistrzostw we wszystkich kategoriach wiekowych. Stawałem ponad sto pięćdziesiąt razy na podium w turniejach krajowych i międzynarodowych. Wyczynowo przestałem trenować w wieku dziewiętnastu lat z powodów finansowych i rodzinnych. W późniejszym czasie zdobyłem jeszcze kilka medali i brałem udział w turniejach, ale traktowałem wtedy tenis już tylko jako hobby.

Po zakończonej karierze zrobiłem rachunek sumienia. Szukałem przyczyn, dlaczego nie osiągnąłem więcej i nie podbiłem całego świata. Błędów, jakie popełniłem, było całe mnóstwo. Nigdy nie pracowałem ciężko i nie dawałem z siebie wszystkiego. Przyczyną mojej niskiej efektywności na treningach był kompletny brak celu, wizji czy marzenia, za które mógłbym oddać życie. Pamiętam, jak przychodziłem na treningi, trochę pograłem i wracałem do domu. Bez mocno bijącego serca, bez walki, bez dążenia do doskonałości, jakbym chodził do sklepu po bułki. Mimo że kochałem sport, trening postrzegałem jako nużący i monotonny.

Wwieku szesnastu lat poznałem mojego mentora, śp. doktora Jerzego Wielkoszyńskiego. To On pokazał mi, czym jest samodoskonalenie i profesjonalizm. Otworzył mi oczy na świat, którego wcześniej nie dostrzegałem. Na wspólnych spotkaniach w jego domu tłumaczył mi, na czym polega trening fizyczny i rehabilitacja sportowców, jak analizować materiały filmowe, by doskonalić technikę, oraz opowiadał o swoim życiu. Mówił, jakie błędy sam popełniał i czego go nauczyły. Podczas kilkugodzinnego spotkania nauczyłem się więcej o treningu i życiu niż przez wszystkie wcześniejsze lata. Uświadomił mi, że istnieje coś takiego jak doskonalenie. Wydawać się to może banalne, ale takie nie jest. Za sprawą dobrze postawionych pytań można nie tylko znaleźć sposób na udoskonalenie techniki czy sprawności. Pytanie to potężne narzędzie, jeżeli jest poparte determinacją i silną wolą uzyskania odpowiedzi. Niestety, poznałem doktora o kilka lat za późno, żebym sam mógł nauczyć się grać na najwyższym poziomie.

Gdy byłem jeszcze sportowcem, doktor kilkakrotnie prosił o spotkania rodziców i zawodników, podczas których tłumaczył i opowiadał, na czym polega sport, trening i jak wspólnie możemy osiągnąć sukces. Wykłady te trwały zwykle około dwóch godzin, na których dzielił się swoim doświadczeniem. Miałem wtedy siedemnaście lat. Po jednym z takich wykładów poprosił moją mamę o rozmowę na osobności i powiedział:

– Pani syn będzie w przyszłości dobrym szkoleniowcem. Ma dar. Proszę mu to przekazać ode mnie, gdy uzna pani, że będzie gotowy.

Mama dotrzymała obietnicy. W wieku dwudziestu lat zacząłem oficjalnie pracować jako trener. Co jakiś czas odwiedzałem mojego mentora, aby porozmawiać u niego w domu. Mijały lata. Pewnego dnia odebrałem telefon informujący, że doktor zmarł. Miał osiemdziesiąt lat. Na pogrzebie, który był bardzo smutnym wydarzeniem, pierwszy raz w życiu płakałem ze szczęścia. Wiedziałem, że pozostawił cząstkę siebie we mnie, w postaci wiedzy, wartości i umiejętności samodoskonalenia. Dużo rozmyślałem tamtego dnia, wspominając wszystkie ważne i wartościowe rzeczy, które doktor wniósł do mojego życia. Zdecydowałem tego dnia, że chcę zostać trenerem, by postawić sport na pierwszym miejscu w życiu. Chciałem kontynuować pogłębianie wiedzy i rozwijanie wartości wyniesionych od mojego mentora.

Wieczorem wróciłem do rodziców na kolację. Wspominaliśmy wszystkie dobre rzeczy, jakie doktor wniósł w nasze życie. Powiedziałem rodzicom, że chcę zostać trenerem i że inaczej nie wyobrażam sobie mojej przyszłości. Wtedy moja mama zacytowała słowa doktora. Zrobiło mi się bardzo ciepło i miło na sercu, ta opinia dała mi potężną motywację, ale poczułem też wielką odpowiedzialność, by nie zawieść swojego mentora.

Odkąd go poznałem, zaczęło interesować mnie, jak działa ludzki umysł. Moją drugą pasją stał się rozwój osobisty. Gdy zakończyłem karierę tenisową, rozpocząłem podróż w głąb własnego umysłu. Potrafiłem po kilkanaście godzin dziennie, całymi miesiącami, nieprzerwanie pochłaniać wiedzę. Uzależniłem się od samodoskonalenia i samokontroli. Doskonaląc się od ponad dziesięciu lat, udało mi się w pełni zapanować nad własnymi emocjami. Od kilku lat nie zdarzyło się, abym miał negatywne myśli czy czuł się źle. Nie wiem, co to brak motywacji czy zniechęcenie. Nie ma dnia, którego bym nie poświęcał na realizowanie marzeń.

Aktualnie pomagam sportowcom odkryć ich ukryty potencjał. Prawie dwadzieścia lat w sporcie wyczynowym, poparte ponaddziesięcioletnim, stałym rozwojem osobistym, pozwala mi z łatwością nie tylko rozwiązywać problemy zawodników, ale – przede wszystkim – tchnąć w nich wiarę, zarazić pewnością siebie oraz determinacją, by osiągnęli coś wielkiego. Po zaledwie dwóch godzinach spotkania zawodnicy dokonują rzeczy teoretycznie niemożliwych. Rozpalam ogień w ich sercach, karmię ich umysły wiedzą i doświadczeniem. Przejmują kontrolę na własnymi emocjami, zaczynają samodzielnie tworzyć swoją przyszłość. Stają się świadomi faktu, że wszystko zależy od nich. Teraz dzielę się moimi sekretami z Tobą. Czytaj, analizuj i wyciągaj wnioski, bądź pełen wewnętrznego pragnienia: osobistej doskonałości.

NIEŚWIADOMY WOJOWNIK

1. Ocena własna wojownika  

 

Co robisz dzisiaj, aby stać się mistrzem?

— Drayton McLane  

 

Wielu zawodnikom wydaje się, że ciężko, dużo i mądrze trenują. Każdy ma jakieś cele, do których niby dąży. Niby „daje z siebie wszystko” na każdym treningu. No, może nie na każdym. Generalnie rzecz biorąc, sportowcom się wydaje, że podchodzą do tematu prawidłowo. Tymczasem ani oni, ani rodzice i trenerzy nie wiedzą, że popełniają błędy, które wiodą ku przeciętności, a nie mistrzostwu sportowemu.

Za każdym razem gdy przychodzi do mnie zawodnik, zaczynam rozmowę od prostego pytania:

– Dlaczego tu przyszedłeś?

Niezależnie czy to są olimpijczycy, zawodnicy światowego formatu, czy startujący tylko w krajowych rozgrywkach, odpowiedzi są zawsze podobne. Zawodnicy mają problemy z motywacją, pewnością siebie, ze stresem, z koncentracją itp. (rzadkością są zawodnicy, którzy przychodzą tylko z wolą samodoskonalenia – bez żadnych problemów). Pytam wtedy:

– Dlaczego chcesz to zmienić? Do czego ci potrzebna pewność siebie?

Wtym momencie zawsze jest moment zastanowienia u zawodników. Zaczynają opowiadać o sytuacjach, w których doskwiera im dany problem. Pytam ponownie:

– Ale dlaczego chcesz to zmienić? Czy nie po to, by zrealizować marzenia? Chcesz być najlepszy na świecie?

Wtedy pojawia się przeważnie ironiczny uśmiech. Od razu wiem, że zawodnik nie wierzy w siebie i nie ma żadnego ambitnego celu. Zadaję kolejne pytanie:

– Co chciałbyś osiągnąć, co jest Twoim celem? Zastanów się dobrze, co jest Twoim marzeniem, bo zaraz wyjaśnię, dlaczego go jeszcze nie zrealizowałeś. Następnie nauczę Cię, jak je zrealizować.

Po uruchomieniu wyobraźni odpowiedzi są ekstremalnie ambitne, typu: złoty medal na igrzyskach olimpijskich, granie w bundeslidze czy miejsce w pierwszej dziesiątce światowego rankingu w tenisie. Wszystko mówione, oczywiście, z delikatnym uśmieszkiem, mówiącym „Ale to przecież i tak jest niemożliwe”. Wtedy dopiero zaczynam przechodzić do konkretów.

Przytoczę rozmowę, którą notorycznie odbywa się w przypadku niemal każdej dyscypliny sportowej. Tę rozmowę akurat przeprowadziłem z zawodnikiem trenującym piłkę nożną, który grał w reprezentacji kraju juniorów.

Wszyscy zawodnicy myślą, że trenują tyle, ile powinni. Ani nie za dużo, ani nie za mało.

– Ile trenujesz dziennie, by zrealizować swoje marzenie? – pytam.

Odpowiedzi są bardzo podobne, treningi oscylują w granicach od dwóch do czterech godzin dziennie. Reprezentant kraju odpowiada mi, że trenuje dwie godziny dziennie wsezonie.

– Czy uważasz, że trenując dwie godziny dziennie, jesteś w stanie grać w Bayernie Monachium?

– No… Nie – odpowiada.

– To co Ci po nauce opanowywania emocji, skoro trenując dwie godziny dziennie i tak nie osiągniesz swojego celu?

Wtym momencie zaczyna docierać do zawodnika, że główny problem leży zupełnie gdzie indziej, niż przypuszczał. Zaczynam drążyć dalej.

– a teraz powiedz mi, ile czasu masz piłkę przy nodze na treningu? Tylko nie licz chwil, kiedy podałeś koledze piłkę i czekasz na podanie zwrotne. Ile czasu masz piłkę przy nodze przez te dwie godziny?

– Od trzech do dziesięciu minut. Czasami się zdarzy trening, że piętnaście minut, ale to rzadkość – odpowiada po chwili zastanowienia.

Nagle widzę błysk w oku. Dociera do zawodnika, że prawie w ogóle nie ma kontaktu z piłką w ciągu całego dnia. Bo co to jest piętnaście minut przy wolnych szesnastu godzinach na dobę, zakładając, że śpi się osiem godzin?

Wtedy przechodzę do przedstawienia, jak wygląda trening u profesjonalistów. Opowiadam o pracowitości najlepszych piłkarzy, determinacji, ilości godzin spędzonych w siłowni, na murawie. Oraz o tym, jak miałem przyjemność trenować u boku Kuby Błaszczykowskiego oraz wielu innych gwiazd europejskiej piłki nożnej pod okiem mojego mentora, dr. Wielkoszyńskiego. Po chwili staje się jasne, że mój rozmówca całe życie trenował za mało, nie miał żadnego celu, do którego by dążył z pełną determinacją i który zwiększałby motywację. Myślał, że wszystko robi prawidłowo, ale – wcale tak nie było!

Najlepsi sportowcy podporządkowują swoje życie sportowi. Dwie godziny rano ćwiczeń na siłowni, trzy – cztery treningów piłkarskich, godzina w salonie odnowy biologicznej oraz dwie treningu mentalnego, co daje razem około siedmiu – ośmiu godzin dziennie poświęconych na trening idoskonalenie.

Po uświadomieniu delikwentowi, że musi przede wszystkim zacząć więcej trenować, przechodzę do aspektu motywacyjnego.

– Czy zdajesz sobie sprawę, jak ogromny talent posiadasz? Trenując tak mało – byłeś w reprezentacji! Teraz wyobraź sobie, jak będziesz grał, gdy zaczniesz trenować więcej, ciężej i mocniej. Siedem – osiem godzin dziennie trenują tylko najlepsi zawodnicy w najlepszych klubach. Zdecydowana większość zawodników spędza na treningach od półtorej do czterech godzin dziennie. Nie masz żadnej konkurencji.

Zawsze w tym momencie pojawia się błysk w oku zawodnika. Zaczyna rozumieć, że poświęcając się, może zrealizować swoje marzenie np. O graniu w bundeslidze. Ale jak można w to nie uwierzyć, skoro dziewięćdziesiąt pięć procent piłkarzy na całym świecie trenuje po dwie godziny dziennie, myśląc, że staną się lepszymi. Kompletna nieświadomość, której winni są trenerzy. Podobnie sytuacja wygląda w wielu innych dyscyplinach.

Podczas sesji z zawodnikami różnych dyscyplin sportowych największym problemem był nie brak pewności siebie, stres przedmeczowy czy problemy w domu, tylko kompletna nieświadomość kilku prostych faktów i braku odpowiedzi na podstawowe pytania:

– Dlaczego uprawiasz sport?

– Co jest Twoim celem?

– Czy robisz wszystko, żeby go osiągnąć?

– Czy wiesz, że należy trenować od czterech do siedmiu godzin dziennie, żeby konkurować z najlepszymi na świecie?

– Chyba nie myślisz, że trenując dwie godziny dziennie będziesz mistrzem w czymkolwiek?…

Działam na przyczynach, a nie na skutkach problemów w postaci braku pewności siebie lub niestabilnej motywacji. Przyczyną zdecydowanej większości problemów wewnętrznych u zawodników jest brak celu, wizji czy marzenia, za które warto by poświęcić swoje życie i czas. Jak ma Ci się chcieć poświęcać codziennie, skoro nie walczysz o marzenia? Na co Ci pewność siebie, jeśli w głębi serca nie chcesz być najlepszy na świecie? Po co walczyć z samym sobą i przeciwnościami, skoro nie robisz tego dla wyższego celu? Wielu zawodników popada w monotonię umysłowo-treningową. Wstają rano, coś tam porobią, idą na trening, coś tam porobią i idą spać. I co jakiś czas pojadą na zawody. Raz pójdzie lepiej, a raz gorzej. Bez serca, bez wizji, bez marzeń.

Zastanów się, czy jak poświęcisz codziennie dodatkowo dwie godziny na eliminację swoich największych mankamentów, to będziesz lepszy czy nie? Teraz odezwą się eksperci od przetrenowania i odpoczynku: No tak, ale nie można się przetrenować! Uciekajcie jak najdalej od ludzi, którzy sugerują Wam, że za dużo pracujecie. Nie wdawajcie się w dyskusje i róbcie swoje! Większość zawodników przeżywa normalne życie i gdzieś, przy okazji, uprawia sport. Teraz wielu osobom nasunie się myśl: Ale to musi być straszne – tyle wyrzeczeń, ciężkiej pracy… Strasznie ciężka ta praca! Musisz dbać o swoje zdrowie, ciało i umysł. Musisz chodzić do SPA na odnowę biologiczną, na siłownię, by wzmocnić swoje ciało i czytać mądre książki, by posiąść więcej wiedzy na temat diety, treningu, rozwoju emocjonalnego, osobistego i duchowego. Stale się doskonalić, mając na celu zrealizowanie marzeń. Czy można lepiej przeżyć życie – niż starać się zrealizować marzenia, doskonaląc siebie?

Jednym z najlepszych przykładów, że ciężka praca daje wyniki, jest Kobe Bryant. Uznawany jest przez wielu za jednego z najlepszych zawodników ligi NBA w historii tego sportu, obok takich gwiazd jak Michael Jordan, Shaquille O’Neal czy LeBron James. W świecie koszykówki krążą legendy o jego niebywałej pracowitości. Ponoć w szkole wyższej przyszedł na trening o piątej nad ranem i skończył go o siódmej wieczorem.

Przytoczę pewną historię o Kobe Bryancie i jego etyce pracy, którą podzielił się jeden z trenerów współpracujący z LA Lakers.

Wtrakcie przygotowań do olimpiady w Londynie w lipcu 2012 roku drużyna USA brała udział w meczach pokazowych. Jeden z trenerów zaproponował Kobe’iemu pomoc, gdyby chciał zrobić jakiś dodatkowy trening. O 4.15 nad ranem dzwoni Kobe do trenera z pytaniem, czy mógłby mu pomóc w treningu? Mimo ogromnego zaskoczenia telefonem o tej porze, odparł, że oczywiście mu pomoże. Po jakichś dwudziestu minutach był już w sali, gdzie zobaczył Kobe’iego. Kobe był już cały zlany potem – widać było, że nie jest w sali od piętnastu minut, tylko znacznie dłużej. Do 6.00 potrenowali trochę w sali, po czym poszli do siłowni, gdzie trenowali prawie godzinę. Po dwóch treningach, około 7.00, trener wrócił do hotelu, żeby się jeszcze chwilę przespać przed pierwszym treningiem drużyny, który rozpoczynał się o 11.00.

Po trzygodzinnej drzemce i śniadaniu trener pojawił się punktualnie na treningu. Zawodnicy wraz z trenerem rozmawiali, a woddali Kobe rzucał sobie samotnie do kosza. Podszedł do niego, by porozmawiać o porannym treningu:

– Odwaliłeś kawał dobrej roboty dziś rano.

– Hm?

– No wiesz, ten trening. Dobra robota.

– Aaa, tak. Dzięki. Doceniam to.

– Kiedy skończyłeś?

– Co skończyłem?

– No, rzucać. O której wyszedłeś z sali?

– Właśnie kończę. Chciałem wykonać ponad osiemset rzutów, więc zaraz kończę.

Trener zaniemówił z wrażenia. Zrozumiał, że każda historia o nieprawdopodobnej pracowitości Kobe’iego jest prawdziwa i dlatego właśnie jest jednym z najlepszych w historii zawodników w NBA.

Legendy o wielogodzinnych treningach krążą o wielu sportowcach, takich, jak: Mohamed Ali, Tiger Woods, Rafael Nadal, David Beckham, Michael Phelps, Michael Schumacher, Michael Jordan czy Bruce Lee. Każdy wybitny zawodnik był bardzo pracowity, niezależnie od uprawianej dyscypliny sportowej. Wierzcie mi na słowo, że ostatnią rzeczą, o jakiej myśleli Ci wielcy sportowcy, to przetrenowanie. 

 

Ocena własna 

 

Trening mentalny rozpoczniemy od oceny własnej. Dzięki temu zrozumiesz, dlaczego jesteś w tym miejscu, a nie innym. Ważne jest uświadomienie sobie przyczyn, przez które nie osiągnąłeś do tej pory swoich celów. Prawie każdy zawodnik jest świadomy, że posiada pewne niedoskonałości. Jednak rzadkością jest szczegółowy i skrupulatny rachunek sumienia na każdej płaszczyźnie. 

 

Oceń siebie w skali od 1 do 10. Pamiętaj, że 10 to najlepsi zawodnicy w danej dyscyplinie – porównaj siebie do najlepszych na świecie. 

 

Poza sportem:

Jak bardzo jesteś efektywny w życiu prywatnym – osiągnięte cele, marzenia? Czy jesteś szczęśliwy każdego dnia? Czy panujesz nad negatywnymi emocjami? Czy masz pozytywne relacje z otaczającymi Ciebie ludźmi? Jaki jest Twój poziom ogólnego zadowolenia zżycia?

Życie prywatne ma bezpośredni wpływ na Twoje emocje, nastrój i chęci do działania. W zależności od tego, czy masz różnego rodzaju problemy lub jesteś szczęśliwy, będzie to oddziaływać na jakość treningu i wynik w zawodach. Zawodnik, który ma sporo prywatnych problemów, nigdy nie utrzyma koncentracji, wysokiego poziomu motywacji, pewności siebie i nie będzie tak ciężko pracował jak ten, który nie ma żadnych problemów i jest szczęśliwy na co dzień.

Współpracowałem z wieloma zawodnikami rangi światowej, jak i krajowej. Trenując danego zawodnika przez dłuższy czas, nietrudno już na pierwszy rzut oka dostrzec, czy wszystko jest w porządku, a mimo to przed każdym treningiem mam zwyczaj pytać zawodnika, jak się czuje. Z doświadczenia wiem, że nastrój, w jakim aktualnie się znajduje, wpływa bezpośrednio na jakość treningu. Opuszczona głowa, wolniejsze ruchy, rozkojarzenie – są tego przykładem. Nie wolno takiej postawy bagatelizować. Motywującą rozmową napędzam zawodników do ciężkich treningów. Mimo że nie zawsze jest to proste, jestem nieustępliwy. Wymówek każdy może znaleźć całe mnóstwo i przeciętni zawodnicy pozwalają sobie na to, przerywając trening lub nie przykładając się należycie do niego. Z zawodnikami, którzy mają jasno postawiony cel, do którego dążą, jeszcze mi się nie przydarzyło, żeby skrócić trening, nie mówiąc o odwołaniu, co jest niedopuszczalne. Jeżeli raz zawodnik sobie na to pozwoli, może się przyzwyczaić do takiego zachowania, a wtedy to już nie będzie wina zawodnika, ale również trenera, który na to przystał, nie motywując odpowiednio podopiecznego. Tak kształtują się nawyki zawodnika i trenera. Dla jednych takie podejście może wydawać się nieludzkie. Sam natomiast uważam to za pełny profesjonalizm. 

 

Trening:

Ile dajesz z siebie na treningu? Czy lubisz ciężkie treningi? Czy panujesz nad emocjami? Czy jesteś stale zmotywowany?

Od Twojego podejścia do treningu będzie zależało, czy dasz sobie radę w najtrudniejszych momentach. Jeżeli nie jesteś napędzany chęcią osiągnięcia ważnego celu, to nigdy nie dasz z siebie tyle na treningu, co zawodnik, który jest napędzany wolą zapisania się w historii jako jeden znajwybitniejszych.

Jako były wyczynowy sportowiec, nie miałem przyjemności poznać wielu zawodników, którzy trenowali na sto procent swoich możliwości przez cały sezon. Mimo że jestem ponad dwudziestokrotnym medalistą mistrzostw Polski w tenisie, sam nigdy nie trenowałem na maksimum swoich możliwości. Wręcz przeciwnie, moje treningi tenisowe za młodu wyglądały żałośnie, gdy patrzę z perspektywy czasu. Za każdym razem gdy byłem zmęczony, reagowałem jak mięczak, użalając się nad sobą. Na treningi chodziłem jak na spacer. Nie dążyłem dzień po dniu, żeby doskonalić swoje umiejętności, by zrealizować swoje marzenia. Moje podejście do sportu opanowała monotonia, przypominająca uczęszczanie do szkoły. Zrobić, co trzeba zrobić, i wrócić do domu, żeby posiedzieć przy komputerze. Nie było w moim podejściu grama woli, pasji, celu czy marzenia, za które mógłbym oddać życie. Nie byłem świadomy, o co walczę, nie wierzyłem, że mogę osiągnąć coś więcej, nie zdawałem sobie sprawy z konsekwencji. 

 

Wtrakcie zawodów:

ZaangażowanieWiara w zwycięstwoPewność siebie Pozytywne myślenieWaleczność

Wzależności od tego, jakie cechy charakteru wykształciły się w Tobie w trakcie zawodniczej kariery, tak w trudnych chwilach albo utrzymasz pewność siebie i wiarę w zwycięstwo, albo poddasz się negatywnym myślom, które prowadzą często do paraliżujących emocji. Chwila niepewności może skończyć się drobnym błędem, który często uniemożliwia zwycięstwo.

Jako zawodnik wygrałem dziesiątki meczów tylko i wyłącznie dzięki mojej osobowości. Wiele razy nie zasługiwałem, żeby wygrać mecz, patrząc z pozycji umiejętności czy formy danego dnia. Ale byłem tak pewny siebie, że nie dopuszczałem ewentualności porażki. Dzięki temu podejściu wygrałem dużo z pozoru przegranych pojedynków. Niestety, pewność siebie to nie wszystko. Moje humory były zmienne jak chorągiewka na wietrze. Jednego dnia chciało mi się walczyć, innego – przeszkadzało mi niskie ciśnienie. Każdy powód był dobry, żeby zwalić winę za zachowanie i negatywne emocje na zewnętrzne okoliczności. Nikt mnie nie uświadomił, że można się kontrolować. Nikt w moim otoczeniu się nie kontrolował, dlatego sam sobie pozwalałem na brak kontroli.

Doskonale pamiętam spotkanie, które rozegrałem na międzynarodowym turnieju Europe Tennis Association w Tel Awiwie. Wyszedłem na kort, by rozegrać mecz przeciwko lokalnemu zawodnikowi. Nigdy nie zapomnę tego widoku, jak wchodził na kort. Niski, trochę przygarbiony, z aparatem ortodontycznym na zębach, uczesany co najmniej niemodnie, z jedną rakietą pod pachą, reklamówką z lokalnego marketu i termosem. Sam miałem ze sobą pięć rakiet i ogromną torbę z odżywkami, ubraniem na zmianę, kilka ręczników, wodę, owijki – kompletny zestaw tenisisty.

Rozpoczęła się rozgrzewka. Grałem z uśmiechem na twarzy i ledwo powstrzymywałem śmiech. Pod koniec rozgrzewki podbiegł mój przyjaciel i zapytał: i jak gra rywal? Odpowiedziałem: Kaszka z mleczkiem, maksymalnie trzydzieści minut. Po niecałych dwudziestu minutach znów podszedł mój przyjaciel i pyta, ile jest. Przegrywam 0-6. Mój przyjaciel wybuchnął śmiechem – o mało się nie popłakał ze śmiechu. Pobiegł po resztę zawodników, żeby mi kibicować. Wszyscy mieli dobry ubaw po moim tekście Kaszka z mleczkiem. Po ponad trzygodzinnej walce w trzydziestopięciostopniowym upale, wygrałem 7-6 w trzecim secie. Nie dlatego że byłem lepszy, bo tego dnia nie byłem. Po prostu moja młodzieńcza duma nie dopuszczała do siebie innej możliwości niż wygrana.

Bywały również mecze, które przegrałem, zanim stanąłem do walki. Czułem w trzewiach, że będzie ciężko. Wychodziłem wtedy na kort z nastawieniem typu: Muszę powalczyć. Dopadał mnie stres, czasem do tego stopnia, że czułem, jakbym miał nogi z waty. Po meczu okazywało się często, że przeciwnik był jak najbardziej do pokonania, że mogłem wygrać ten mecz. Przez niekontrolowanie emocji i negatywnych myśli przegrałem wiele spotkań, które były do wygrania. 

 

Sprawność motoryczna:

Szybkość Wytrzymałość Siła Gibkość Koordynacja

Wymagania dotyczące sprawności fizycznej w dzisiejszych czasach są na niebywale wysokim poziomie. Mimo to tylko mały odsetek „profesjonalnych” zawodników przykłada do tego dużą wagę od najmłodszych lat.

Im wyższy poziom, tym większe znaczenie będzie miała Twoja sprawność. Dopóki umiejętności techniczne nie są na najwyższym poziomie, dopóty sprawność nie będzie miała większego znaczenia. Ale w przypadku gdy technicznie i mentalnie będziesz na podobnym poziomie co Twój rywal, sprawność będzie grała pierwsze skrzypce.

Jako zawodnik miałem różne rodzaje zachowań podczas treningu sprawnościowego. Był czas, że trenowałem ciężko, ale niezbyt mądrze. Treningi skupiały się na rozwijaniu wytrzymałości. Brakowało szybkości, techniki poruszania się i siły. Gdy trafiłem do lepszych trenerów, brakowało mi zaangażowania, serca i pragnienia, by stawać się sprawniejszym każdego dnia. Gdy odczuwałem ból, uciekałem od kolejnych powtórzeń. Nie wiedziałem, że tylko wychodząc ze strefy komfortu, mogę szybko i efektywnie rozwijać swoją sprawność. Nawyki, którymi przesiąkłem za młodu, były silniejsze. Nie rozumiałem, że pokonując ból, stanę się sprawniejszy. 

 

Umiejętności:

Technika poruszania się w obronie i ataku Technika uderzeń – siła, precyzja itp.Taktyka

Każda dyscyplina jest inna, dlatego nie ma możliwości przygotowania jednej tabeli dla wszystkich. Najlepiej gdybyś razem z trenerem rozpisał na czynniki pierwsze każde uderzenie, strzał, zwód czy serwis. Dla przykładu, forhend w tenisie ziemnym: z miejsca. Z dobiegu w bok, przód. Odwrotny forhend po linii, po krosie. Piłki z niskim kozłem, średnim, wysokim, z miejsca, z dobiegu. Siła, rotacja, precyzja, regularność uderzenia itd.

Moje treningi wyglądały podobnie jak u większości zawodników różnych dyscyplin. Wychodząc na trening, gdy miałem dobry dzień, słuchałem trenera, a gdy miałem gorszy, to mniej lub wcale. Z dwóch godzin treningu grałem faktycznie godzinę. Odbijałem piłkę jak Frankenstein. Bez serca i woli stawania się coraz lepszym, nie wspominając o dążeniu do doskonałości. Dopiero gdy zacząłem współpracować z moim mentorem, odkryłem możliwości, jakie daje samodoskonalenie. Zacząłem się nagrywać i obsesyjnie porównywać do najlepszych. Chciałem za wszelką cenę skopiować uderzenia najlepszych zawodników świata. Zapominając o mojej indywidualności i efektywności wprowadzanych udoskonaleń, a nie efektowności. Popadłem z jednej skrajności w drugą, ucząc się za każdym razem na własnych błędach. Z perspektywy czasu wiem, że popełniałem setki błędów, bo nie było nikogo w moim otoczeniu, kto mógłby podnieść moje umiejętności techniczne na wyższy poziom – musiałem to zrobić sam.

Jeżeli dałeś sobie niskie oceny, to nie powód do załamywania się, tylko informacja, jaki ogromny potencjał drzemie w Tobie. Dzięki tej wiedzy nie będziesz trenował po omacku. Każdy dzień powinien być tak przemyślany, żeby wycisnąć z niego jak najwięcej.

Gdy już stworzysz obraz swoich umiejętności razem z trenerem, będziesz wiedział, dlaczego jesteś w tym miejscu, a nie innym – mam na myśli pozycję w rankingu czy w lidze, w której grasz. Ale z drugiej strony, po raz pierwszy w życiu masz jasno przedstawione, co jest do poprawy. O to właśnie w sporcie chodzi – o ciągłe doskonalenie. Będzie to dużo prostsze, jeśli wiesz, gdzie są większe, a gdzie mniejsze mankamenty. Brakuje Ci chęci? Szukaj motywacji. Brak Ci pewności siebie w decydujących momentach? Trenuj swoją pewność siebie. Nie jesteś najszybszy? Zacznij trenować szybkość. Brakuje Ci siły? Trenuj siłę. Masz możliwość udoskonalić technikę. Porównuj się do najlepszych i staraj się być lepszy od nich. To takie proste.

Załóżmy, że suma Twojej sprawności to trzydzieści punktów na pięćdziesiąt możliwych. Jeżeli wyjdziesz na następne treningi i poprawisz swoje wyniki o, powiedzmy, pięć punktów, to nie jest tak, że tylko trochę się poprawiłeś. Poprawa w skali lokalnej może wydawać się mała, a dla laików nawet niezauważalna. Inaczej sytuacja wygląda, gdy porównujemy się w skali globalnej. Każdy dodatkowy punkt – poprawiona szybkość, siła itp. – powoduje, że automatycznie stajesz się lepszy od setek, a nawet tysięcy zawodników na świecie. W zależności od popularności danej dyscypliny, nawet minimalny progres powoduje, że stajesz się lepszy od licznego grona Twoich konkurentów do wygranej. Jeżeli będziesz ciężko trenował i Twoje oceny będą na średnim poziomie 8–9 punktów, to poprawa w skali lokalnej będzie bardzo duża i dostrzegalna dla innych. Natomiast patrząc przez pryzmat całego świata, będzie to potężna i ogromna przemiana.

Czy nie jest to dobry powód, by dawać z siebie wszystko na każdym treningu? Wiedząc, że inni nie pracują tak ciężko jak Ty? Najlepsi na świecie to rozumieją, dlatego trenują więcej, ciężej i mądrzej od całej reszty. Sztuką jest uwierzyć w siebie i zrozumieć, nie będąc jeszcze najlepszym, że doskonaląc się każdego dnia, w przyszłości będziesz w światowej czołówce. Każdy dodatkowy punkt w ocenie własnej przybliża Cię do zrealizowania Twoich marzeń.

2. Dlaczego nie spełniłeś marzeń? 

 

Ponieważ nic nie jest niemożliwe, człowiek powinien mieć wielkie marzenia. Im większe – tym lepiej.

— Michael Phelps 

 

To, jaki prezentujesz poziom sportowy, zależy bezpośrednio od cech Twojej osobowości. W głównej mierze to Twoi rodzice są odpowiedzialni za to, jakim jesteś człowiekiem. Zastanów się, które cechy swojej osobowości zawdzięczasz mamie i tacie? Po chwili namysłu będziesz dobrze wiedział, że daną cechę charakteru, np. pewność siebie – masz po tacie, a wrażliwość po mamie. Jeżeli w domu często panowała nerwowa atmosfera – pewnie sam impulsywnie reagujesz na sytuacje, które wcale nie wymagają podniesionego ciśnienia. Osoby, które doświadczyły przemocy w domu, mają tendencję do agresji i potrafią wyrzucić z siebie skumulowaną złość w sytuacjach, gdy ktoś, w ich subiektywnym postrzeganiu, przekroczy cienką czerwoną linię. To, czy jesteś pracowity, rzetelny, punktualny, zdeterminowany, optymistą, realistą czy pesymistą – zależy od tego, co wyniosłeś z domu.

Mimo że to rodzice w głównej mierze Cię ukształtowali, nie są całkowicie odpowiedzialni za Twój charakter. Bliscy znajomi, przyjaciele, dziadkowie, społeczeństwo, szkoła, nauczyciele i media tak samo Cię kształtują jak rodzice. Zależnie od tego, z kim przyjaźniłeś się w szkole, takich nowych cech nabyłeś. Ludzie otaczający Cię zmieniają nie tylko Twój charakter, ale również słownictwo, gesty, a nawet sposób śmiania się.

Podobnie wygląda sytuacja z motywacją do treningu. Osobowości, które otaczają Cię na co dzień podczas uprawiania dyscypliny sportowej, mogą wpływać mobilizująco lub demotywować. Gdy koledzy śmieją się z Ciebie lub Twoich marzeń dotyczących bycia najlepszym zawodnikiem na świecie, nietrudno przestać być optymistą i zacząć być „realistą”. Za takim podejściem do sprawy nie będzie szło poświęcenie i determinacja z Twojej strony, ale trudno się dziwić, skoro to niemożliwe żeby być nr 1 na świecie. Zastanów się chwilę, po kim masz cechy swojego charakteru, gesty, słownictwo, wartości itp., bo nie pojawiły się znikąd.  

 

Typowy człowiek jest zlepkiem rutyny, idei i tradycji.

— Bruce Lee 

 

Tak samo jak kształtują nas ludzie, którymi się otaczamy, zmieniają nas doświadczenia życiowe. Te trudne mogły wpłynąć na Ciebie motywująco, ale nie musiały. Wiele osób nosi głęboko w sobie brzemię trudnych doświadczeń z dzieciństwa lub wieku młodzieńczego. Jeżeli nie miałeś lekko za młodu, to z jednej strony dobre usprawiedliwienie, że nie masz pewności oraz siły na przełamywanie siebie i podbijanie całego świata. Z drugiej jednak strony, właśnie najtrudniejsze doświadczenia były największym motorem napędowym dla wielu wybitnych sportowców.

Mike Tyson, jeden z najlepszych bokserów wszechczasów, nie miał łatwego dzieciństwa. Pochodził z trudnej rodziny, wychowywał się na ulicach, był poniewierany przez starszych kolegów. W pewnym momencie powiedział sobie, że już nigdy więcej nikt nie będzie nim pomiatał. Zaczął trenować boks. Miał do tego stopnia obsesję na punkcie doskonałości, że stał się najmłodszym mistrzem świata w wadze ciężkiej – mając dwadzieścia lat, cztery miesiące i dwadzieścia dwa dni. Dzięki woli bycia niepokonanym, ciężkiej pracy i trenerowi, Mike uwierzył w możliwość bycia najlepszym pięściarzem na świecie, a następnie to osiągnął.

Wprzypadku pozytywnych doświadczeń, gdy Twój dom był oazą spokoju (rzadko tak bywa), na pewno jesteś pozytywnym człowiekiem. Ale, niestety, w większości przypadków, brak takim osobom tzw. charakteru. Gdy życie nie wystawia nas na ciężkie próby, nie widzimy potrzeby, by pokonywać własne słabości, bo po co? Przecież wszystko jest w porządku. Wiele osób wpada w pułapkę spokojnego życia, podczas gdy życie to raczej rwąca rzeka niż spokojna tafla jeziora. Jeśli miałeś sielankę w domu, gdzie mama mówiła w kółko, żebyś uważał na siebie i wiosną przy piętnastu stopniach zakładał czapkę – takie zachowanie nie spowoduje stworzenia osobowości gladiatora. Tata, który ponad wszystko ceni odpowiedzialność, sumienność, porządek w pokoju i odrobione lekcje, również nieświadomie zabija w ten sposób indywidualność swojego dziecka i tworzy kopię swoich wartości w młodym człowieku. Dlatego, paradoksalnie, osoby, które miały ciężkie, wręcz traumatyczne przeżycia, będą potencjalnie lepszymi sportowcami. To doświadczenia nas hartują. Im trudniejsze, tym silniejsi się stajemy po odbiciu się od dna. 

 

Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni biją rekordy.

— William A. Ward 

 

Roger Federer, najlepszy tenisista ziemny w historii, musiał stawiać czoło trudnym okolicznościom na swojej drodze. Najtrudniejszą chwilą w życiu Rogera był czas, gdy dowiedział się, że jego trener i zarazem najlepszy przyjaciel, Peter Carter, zginął tragicznie w wypadku samochodowym. Nagła i niespodziewana śmierć przyjaciela wpłynęła negatywnie na Rogera. Przez pewien czas po tym wydarzeniu nie potrafił dojść do siebie. Z biegiem czasu wydarzyło się coś niespotykanego. Zamiast załamywać ręce i wnieskończoność przeżywać traumatyczne doświadczenie, Roger zrobił coś niebywałego. Wszystko najlepsze, co chciał mu przekazać Peter, zaczął wcielać w życie. Doszedł do wniosku, że zrobi to dla przyjaciela i osiągnie ich wspólne marzenie – bycie nr 1 na świecie.

Ogromnym problemem zawodników wyczynowych są profesjonalni trenerzy, a właściwie – ich brak. W wielu dyscyplinach sportowych nie sposób przeżyć za wypłatę trenerską. Dlatego większość trenerów jest zmuszona dorabiać. W przypadku gdy trener część dnia poświęca zawodnikom, a resztę czasu na zarabianie pieniędzy, żeby utrzymać rodzinę, nie może być mowy o pełnym profesjonalizmie. Trener, zamiast martwić się, za co będzie żył, powinien być dobrze opłacany, by stale się doskonalić i rozwijać, czytając książki, analizując dane dotyczące podopiecznych, porównując ich do najlepszych na świecie, jeździć na szkolenia itp. Niestety, trener dobrze zarabiający i stale doskonalący swoje umiejętności to niebywała rzadkość w wielu krajach na całym świecie. 

 

Każdego dnia mojego życia staram się znaleźć inny sposób, by stać się lepszym.

— Ray Lewis 

 

Miałem ogromne szczęście, bo znalazłem mentora i trenera w jednej osobie – nieodżałowanego dr. Jerzego Wielkoszyńskiego. Mimo przekroczonej siedemdziesiątki, stale się rozwijał. Nigdy nie zapomnę, jak na jednym ze wspólnych treningów był trochę podekscytowany. Zapytałem, skąd w nim tyle entuzjazmu? Powiedział, że za kilka dni będzie miał przetłumaczoną książkę wydaną za oceanem. Zapytałem, o czym ona jest. Odparł, że o najnowszych badaniach przeprowadzonych na sportowcach, dotyczących rozwoju wraz z nowymi rozwiązaniami treningowymi. Nie mogłem uwierzyć, że starszy pan zleca tłumaczenie książki, żeby się czegoś nowego nauczyć. Zdębiałem. Jakby nie mógł poczekać, aż jakieś wydawnictwo ją przetłumaczy… Wtedy jeszcze nie rozumiałem, że wzrastać możemy tylko wówczas, gdy stale rozwijamy swoje umiejętności. Jeżeli trenowanie innych nie jest Twoim powołaniem, to zapewne nie znajdziesz codziennie czasu na doskonalenie siebie. Nie wspominając już o zabieganiu o tłumaczenia obcojęzycznych książek, gdy ma się siedemdziesiąt lat. Pasja rodzi profesjonalizm, dlatego bardzo ważne jest, żeby robić to, co się kocha. Gdyby nie mój mentor, to nie wiedziałbym, że jest coś takiego jak doskonalenie się. I tak wygląda sytuacja u większości zawodników, rodziców i trenerów – kompletna nieświadomość konsekwencji, które niesie za sobą brak chęci ciągłego doskonalenia się.  

 

Ego 

 

Wszystko, co przeżyłeś do tej pory, zakodowało się w Twojej głowie – a mówiąc fachowo: w Twojej podświadomości. Na podstawie tych doświadczeń masz odruchy, emocje, myśli i nawyki podświadome. Na treningu miewasz różny stopień motywacji, prawda? Raz chce Ci się ćwiczyć bardziej, a raz mniej. Twoje myśli i emocje są różne w zależności od dnia. Co kieruje tymi stanami emocjonalnymi w Twoim ciele? Na pewno to nie jesteś Ty, skoro czasem czujesz się nie tak, jakbyś sobie tego życzył. Lepiej jest czuć się zmotywowanym niż rozleniwionym. Czuć się dobrze, a nie źle. Być szczęśliwym, a nie smutnym. Czuć pewność siebie, a nie jej brak.

Wychodząc na mecz, gdy jesteś zdecydowanym faworytem, towarzyszy Ci zapewne przyjemne uczucie pewności siebie. Jesteś spokojny, a Twoje ruchy są pewne i nieskrępowane. Inaczej wygląda sytuacja, gdy będziesz musiał zmierzyć się z dużo lepszym od siebie zawodnikiem. Wtedy emocje już pewnie nie będą tak samo przyjemne. Pewność siebie jest mniejsza, ruchy ciała zaczynają być niepewne, a sylwetka sztywnieje. Popełniasz więcej prostych błędów. Każdy nieświadomy zawodnik reaguje inaczej w zależności od dnia – czy się wyspał i czy przeszkadza mu kierunek wiatru. Sztuką jest nie reagować automatycznie, tylko świadomie wybrać swój stan emocjonalny – taki, który zbliży Cię do zwycięstwa. Skoro każdy zawodnik reaguje inaczej w takiej samej sytuacji, znaczy, że są to emocje, a nad nimi można świadomie zapanować. Nie jesteś skazany na brak pewności siebie, złość czy stres. Wszystko można wytrenować.

Ta automatycznie reagująca osobowość jest skutkiem Twoich doświadczeń, które zakodowały się w podświadomości. Ta podświadomość, automatycznie zamiast Ciebie reagująca, to ego. Jeżeli potrafisz szybko przetwarzać informacje, to właśnie zrozumiałeś, że nigdy dotąd nie byłeś sobą. Każde Twoje zachowanie było napędzane przez ego, a nie świadomym wyborem. Wszystkie emocje, jakie Ci towarzyszyły, były automatyczne, a nie świadomie wybrane. Nawet żadna myśl pomyślana w Twojej głowie nie była świadoma. Jeżeli coś dalej Ci w tym momencie mówi, że wszystko, co w tej chwili czytasz, jest nieprawdą, to wytłumacz, dlaczego masz cechy charakteru, których nie chcesz mieć? Dlaczego czujesz się czasem źle, skoro wolisz czuć się dobrze? Dlaczego często reagujesz emocjonalnie, po czym żałujesz swoich słów i zachowania? Dlaczego masz autodestrukcyjne myśli? Ponieważ jesteś pomiatany, niczym worek foliowy na wietrze, przez ego, które nauczyło się reagować pod wpływem Twoich doświadczeń i ludzi, którzy Cię otaczali, sytuacji, jakich doświadczyłeś, działać pod wpływem tego, co w przeczytałeś albo zobaczyłeś np. W telewizji.

Może zauważyłeś, że ego zachowuje się jakby było demonem, który opanował człowieka. I to dlatego większość zawodników jest nieszczęśliwa, mało ambitna, nie wierzy w siebie i swoje możliwości pod wpływem negatywnych doświadczeń. Oczywiście, nie wszyscy mieli złe doświadczenia w życiu. Są ludzie, którzy mieli bardzo dużo pozytywnych przeżyć, więc ich odruchy i myśli automatyczne są pozytywne. Jednak w głównej mierze zależy to od ludzi, jakimi się otaczają. Wtedy ich ego im nie przeszkadza.

Wzwiązku z tym, że takich przypadków jest tak mało, ego ma bardzo złą reputację. Toteż nie jest Twoją winą, że być może jesteś przeciętnym sportowcem. Nie jesteś bezpośrednio winnym za swoje wyniki sportowe. Dziewięćdziesiąt dziewięć procent Twojego sukcesu zależy od tego, jakie wzorce wyniosłeś z domu i na jakiego trenera natrafiłeś. A teraz was zaskoczę. Wasi rodzice i trenerzy też nie są winni Waszej przeciętności – oni też nie wymyślili sobie metod wychowawczych i treningowych. Odziedziczyli je po swoich rodzicach i trenerach. I wten sposób głupota lub mądrość jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. Rodzice wierzą w poglądy stare i nieaktualnie, nierozwijający się trenerzy niestety podobnie – nauczają tego samego, czego ich nauczano za młodu. Oprogramowanie w komputerach i telefonach jest aktualizowane prawie co miesiąc, a jak często aktualizujesz i doskonalisz siebie i swoje umiejętności?

Sam bardzo późno zrozumiałem wpływ doświadczeń na moją osobowość, bo dopiero w wieku dziewiętnastu lat. W tym czasie nastąpił ogromny przełom w moim życiu. Uświadomiłem sobie, że kompletnie nie panowałem w przeszłości nad swoimi emocjami, nawykami i myślami. Gdyby nie wielki człowiek, jakim był dr Jerzy Wielkoszyński, to pewnie dalej bym miewał huśtawki nastrojów, słabą motywację i natłok negatywnych myśli w głowie. Zmieniło się wszystko dzięki nabytej umiejętności samodoskonalenia, której nauczył mnie mój mentor.

Dziś mogę przyznać z dumą, że nie miewam już żadnych negatywnych myśli, emocji i nawyków. Nie pamiętam nawet, kiedy ostatnio czułem się źle. Ostatni raz przeżywałem jakieś negatywne emocje ponad trzy lata temu, podczas gdy wcześniej było to moją codziennością. Dzięki codziennej pracy nad sobą, determinacji i potrzebie płynącej prosto z serca, osiągnięciu pełnej samokontroli, zyskałem spokój, ogromną pewność siebie i bezwarunkowe szczęście. Marzenia zamieniam w cele i realizuję je jedno po drugim. Przejmując pełną kontrolę nad swoim ego – charakterem, nawykami, emocjami i myślami zrozumiałem, że chcę pomóc sportowcom wznosić się na wyżyny ich, w tej chwili ukrytych, możliwości. Samokontrola tak w sporcie, jak i życiu codziennym jest najważniejsza, bo to od Twoich nastrojów i myśli zależą Twoje działania. A od tego, co robisz na co dzień, zależy Twoja przyszłość.

3. Droga do przebudzenia wojownika  

 

dostępne wwersji pełnej

4. Mądrość wojownika 

 

dostępne wwersji pełnej

5. Świadomy wojownik  

 

dostępne wwersji pełnej

6. Wewnętrzna wojna 

 

dostępne wwersji pełnej

PRZEBUDZONY WOJOWNIK

7. Pasja 

 

dostępne wwersji pełnej

8. Wizja 

 

dostępne wwersji pełnej

9. Plan dnia 

 

dostępne wwersji pełnej

10. Spokój  

 

dostępne wwersji pełnej

11. Motywacja 

 

dostępne wwersji pełnej

12. Pewność 

 

dostępne wwersji pełnej

13. Mowa ciała 

 

dostępne wwersji pełnej

14. Wizualizacje 

 

dostępne wwersji pełnej

15. Strefa komfortu  

 

dostępne wwersji pełnej

16. Trenuj z intencją 

 

dostępne wwersji pełnej

17. Walka 

 

dostępne wwersji pełnej

18. Stan doskonałości 

 

dostępne wwersji pełnej

19. Obsesja doskonałości  

 

dostępne wwersji pełnej

20. Wojownik oświecony  

 

dostępne wwersji pełnej

RODZICE WOJOWNIKA

21. Najważniejsze ogniwo 

 

dostępne wwersji pełnej

22. Obsesja 

 

dostępne wwersji pełnej

23. Szkoła a edukacja 

 

dostępne wwersji pełnej

24. Finanse 

 

dostępne wwersji pełnej

TRENER WOJOWNIKA

25. Wizjoner 

 

dostępne wwersji pełnej

26. Doskonalenie 

 

dostępne wwersji pełnej

27. Wywieranie wpływu 

 

dostępne wwersji pełnej

28. Jesteście drużyną! 

 

dostępne wwersji pełnej

POSŁOWIE – ZOSTAŃ LEGENDĄ

dostępne wwersji pełnej