Odcięci od świata (Gorący Romans) - Jessica Lemmon - ebook

Odcięci od świata (Gorący Romans) ebook

Jessica Lemmon

4,0
9,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

„Pragnął jej z taką samą siłą jak wtedy, gdy pierwszy raz zobaczył ją na zatłoczonej plaży. W ciągu dziesięciu lat od rozstania nie spotkał kobiety, która miałaby połowę jej zalet, i podejrzewał, że minie kolejne dziesięć, zanim… Ale może znów uda im się przeżyć cudowną przygodę? Wciąż była między nimi chemia, i nie tylko on ją czuł. Może jeszcze nie wszystko stracone...”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 156

Oceny
4,0 (46 ocen)
17
14
11
4
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Jessica Lemmon

Odcięci od świata

Tłumaczenie:Julita Mirska

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Do gabinetu Chase’a Fergusona, burmistrza Dallas, wszedł jego przyjaciel, a zarazem szef ochrony.

– Zajęty?

– Ogromnie – mruknął Chase, który od dwudziestu minut wpatrywał się w ścianę, zastanawiając się, jak odpowiedzieć na mejl gubernatora.

– Ja tylko na moment – rzekł Emmett.

Położył na biurku zdjęcie z gazety, na którym wykrzykująca coś gniewnie kobieta trzymała transparent z napisem ROPA ZABIJA oraz fotografią ociekającego czarną mazią ptaka. Za kobietą stali inni demonstranci, równie wściekli i też trzymający transparenty, ale to ona przykuła uwagę Chase’a.

Mimo upływu lat pamiętał te bujne ciemne włosy, pełne usta i piękne szczupłe ciało o drobnych piersiach i delikatnie zaokrąglonych biodrach. Sądząc po zdjęciu, niewiele się zmieniła.

– Gdzie to zrobiono?

– W Houston, trzy lata temu.

– Skąd je masz?

– Przyszło pocztą z listem, że zostanie przekazane Jamiemu Hollandowi.

Oponentowi Chase’a mającemu powiązania z wpływowymi ludźmi o podejrzanej reputacji.

– Sprawdzamy, kto je wysłał. Na razie bez powodzenia.

No tak, sezon wyborczy. Chase pełnił funkcję burmistrza drugi raz i ponownie zamierzał ubiegać się o urząd. Nie tylko był jednym z najmłodszych polityków w Dallas, ale jednym z niewielu nieprzekupnych. Jako syn Fergusonów i współwłaściciel Ferguson Oil miał pieniędzy w bród. Nie zależało mu na władzy i prestiżu, a wyłącznie na tym, by miastem nie rządzili skorumpowani ludzie pokroju Hollanda.

– Od razu ją rozpoznałem. – Emmett wskazał na zdjęcie. Towarzyszył przed laty Chase’owi na tamtym trzymiesięcznym wyjeździe.

– Cholera, powinno się ją uprzedzić.

Mimi nie znosiła polityki. Na pewno nie chciałaby, by informacja o jej romansie z Chase’em wyszła na jaw i była komentowana w prasie brukowej.

– Nadal mieszka w Bigfork, a ty się tam niedługo wybierasz… Może byś ją uprzedził?

– Wątpię, żeby się ucieszyła na mój widok. – Ostatni raz widzieli się, kiedy wsadził ją do samolotu i kazał wracać do domu. Była wściekła. Powiedziała, że go nienawidzi. Nie sądził, aby zmieniła zdanie.

– Pracuje w jakimś towarzystwie ochrony przyrody. Na jej stronie internetowej jest sporo o ratowaniu planety.

Chase uśmiechnął się. Dziewczyna, którą znał, miała wielkie serce. Troszczyła się o niego, troszczyła też o świat. Dopiero gdy przyjechała do Dallas, uświadomiła sobie, że działalność, którą prowadzi jego rodzinna firma, przyczynia się do niszczenia środowiska.

Ale nie zerwała z nim z tego powodu. Ze łzami w oczach powiedziała mu, że jest jej ogromnie przykro, ale jakoś sobie poradzą, wszystko się ułoży, bo liczą się uczucia.

To on z nią zerwał.

– Zastanawiasz się, co by było, gdybyście się pobrali? – spytał Emmett.

– Nie. – Chase nie lubił gdybać.

– Ciekawe, czy przystosowałaby się do roli żony polityka, czy raczej ty byś rzucił politykę i zaczął z nią demonstrować.

– Przystosowałaby się – odparł Chase.

Dlatego zakończył związek. Nie chciał wciągać Mimi w polityczne bagno, zmuszać, aby porzuciła swoje ideały. Chciał ją chronić; rozstanie było dla jej dobra.

W ciągu dziesięciu lat, jakie minęły od zerwania, był w wielu krótkich związkach, ale żadna z kobiet nie utkwiła mu w głowie tak jak Mimi. Miał wtedy dwadzieścia sześć lat, ona dwadzieścia trzy; czy dlatego silniej wszystko odczuwał?

Emmett wyszedł, zostawiając go samego. W owym czasie miał bardziej liberalne poglądy niż obecnie. Gdy postanowił wejść w świat polityki, zaczął nad sobą pracować. Zmienił się w człowieka rozsądnego, opanowanego. Jako szefa ochrony zatrudnił Emmetta, któremu nie dorównywał krzepą ani posturą. Cenił lojalność i uważał się za szczęściarza, że zaufany przyjaciel pilnuje jego bezpieczeństwa.

Ponownie podniósł do oczu zdjęcie. Tak, ciekawe, jak by im było razem. Ostatni raz, kiedy się widzieli, oskarżyła go, że jest tchórzem. Że jest głupi i ślepy. Stała przed schodkami prowadzącymi na pokład prywatnego odrzutowca i przekrzykując ryk silników, wołała, że przecież się kochają.

Daj nam szansę, Chase!

Ale nie dał.

Wrzucił zdjęcie do szuflady biurka, którą zamknął na klucz, i uśmiechnął się do wspomnień. Te tygodnie i miesiące przed gorzkim rozstaniem były cudowne; wypełniały je rozmowy, pieszczoty, zabawa. Kilka razy Mimi zaciągnęła go w nocy nad jezioro Flathead; w blasku księżyca baraszkowali w wodzie na golasa.

Tak, miał mnóstwo dobrych wspomnień. Pamiętał, jak zakradli się na prywatny teren dochodzący nad sam brzeg jeziora. Nieopodal stał ogromny podpiwniczony dom liczący osiem sypialni, sześć łazienek, salon, jadalnię i kuchnię, w sumie półtora tysiąca metrów kwadratowych.

Skąd znał liczbę pomieszczeń i metraż? Ano stąd, że trzymał rękę na pulsie, czekając, aż właściciel umrze lub się wyprowadzi. Jego cierpliwość została nagrodzona. Trzy lata temu dom wystawiono na sprzedaż. Chase kupił go za szesnaście milionów i wyremontował. Przybyło kilka kominków, wielka wanna z hydromasażem, podgrzewany kryty basen, piwniczka na wina.

Odkąd nabył tę posiadłość, był w niej zaledwie cztery razy. Czasem patrząc na jezioro, wspominał Mimi, ale nie skupiał się na przeszłości. Po co?

Wstał od biurka i podszedł do okna, za którym rozciągał się widok na miasto. Upał zelżał, nadchodziła jesień. Od kolejnych wyborów dzieliło go półtora roku. Za kilka miesięcy kampania nabierze tempa.

Planowany urlop w Bigfork będzie pewnie jego ostatnią okazją do złapania oddechu. Potem już tylko praca. Jeśli dojdzie do najgorszego i Mimi zostanie wplątana w nieczystą walkę wyborczą, lepiej, aby był tu na miejscu, w Dallas, a nie w jej rodzinnym mieście.

Przez chwile wahał się, czy nie zrezygnować z wyjazdu. Ale nie jechał tam z powodu Mimi, a w razie czego z dziennikarzami sobie poradzi. Przeszłość nie ma znaczenia, zawsze najważniejsza jest przyszłość.

A zatem postanowione. Uważaj, Bigfork, Chase Ferguson nadjeżdża.

– Och, doprawdy, Stefanie. – Eleanor Ferguson popatrzyła karcąco na córkę

Stefanie przewróciła oczami. Matka zawsze traktowała ją jak dziecko, zresztą nie tylko ona, reszta rodziny też, szczególnie podczas świąt.

Sfrustrowana zerknęła na braci. Chase, który przyjechał prosto z pracy, uniósł brwi, ale milczał. Z kolei Zach, który siedział obok swojej żony Penelope, był zbyt zajęty zabawianiem dziesięciomiesięcznej córeczki, aby interesować się czymkolwiek innym.

Oprócz członków rodziny przy stole siedział również Emmett Keaton, przyjaciel Chase’a i jego szef ochrony. Jedząc zieloną fasolkę, obserwował Stefanie z neutralną miną. Chryste, ależ jest irytujący!

Nie spuszcza jej z oczu od czasu niefortunnego incydentu z jednym z politycznych wrogów Chase’a. Cały czas była świadoma jego obecności, marzyła, aby chociaż święta spędzić bez niego. Niestety.

– To się nie liczy jako Święto Dziękczynienia! – Odłożyła serwetkę na talerz.

Przygotowany przez kucharza posiłek był doskonały: soczysty indyk z pysznym nadzieniem, zielona fasolka, gęsty sos… Istniał tylko jeden mały problem.

– Święto Dziękczynienia jest dopiero za dwa tygodnie!

Emmett roześmiał się. Posłała mu wściekłe spojrzenie.

– A w ogóle to co on tu robi? – Wskazała na ochroniarza.

– Rider – Eleanor zwróciła się do męża – bądź łaskaw wyjaśnić swojej córce, że w tym domu obowiązują inne maniery.

– Stef, kotku, czasem trzeba iść na kompromis – rzekł ojciec. – Myślisz, że ja chcę spędzić moje ulubione święto na statku?

– Emmett nie potrafi oprzeć się darmowemu żarciu – oznajmił pogodnie Chase.

Emmett coś mruknął. Neandertalczyk, psiakrew!

– To nie fair, że wszyscy wyjeżdżacie! – Stefanie nie dawała za wygraną.

Czy nikogo poza nią nie obchodzi tradycja? Chase wybierał się do swojej posiadłości w Montanie, Zach z Pen i małą Olivią jechali do rodziców Pen mieszkających w Chicago, a ojciec z matką zamierzali pływać po Atlantyku i ubrani w kostiumy kąpielowe sączyć kolorowe drinki z palemką.

– Ja nie wyjeżdżam – poinformował ją Emmett.

– Wspaniale. – Stefanie posłała mu ironiczny uśmiech.

– Stef, moi rodzice byliby zachwyceni, gdybyś pojechała z nami – powiedziała Pen, biorąc na kolana dziecko.

Zach spojrzał zdziwiony na żonę; najwyraźniej nic o zaproszeniu nie wiedział.

Penelope była piękna, mądra dobra i uczynna. Gdyby Zach się z nią nie ożenił, zrobiłaby to ona, Stef. Serio. Penelope Ferguson podarowała im śliczne dzieciątko, a poza tym jej obecność na rodzinnych imprezach zawsze poprawiała wszystkim nastrój. Stef chętnie spędziłaby z nią święta, ale uznała, że rodzicom Pen też się coś należy. Niech nacieszą się córką i wnuczką.

– Dzięki, ale zostanę tutaj. Może wyciągnę bożonarodzeniowe dekoracje i zacznę stroić dom.

– Myślisz, że zdążysz? – spytał żartobliwie Zach. – W zeszłym roku zaczęłaś zaraz po halloween.

– Daj znać, gdybyś zmieniła zdanie. – Przepraszając towarzystwo, Pen wstała. Miała zamiar położyć Olivię spać.

– Pomóc ci? – Zach poderwał się na nogi.

– Na razie nie, może później. – Pocałowała męża; ten odprowadził ją wzrokiem.

– Ja cię nie zabiorę do Montany – oznajmił Chase, biorąc dokładkę – więc nawet nie proś.

– Gdzieżbym śmiała!

Starszy brat zawsze się o nią troszczył. Gdyby tylko wyraziła chęć pojechania z nim, natychmiast zapakowałby ją do samolotu. Ale nie chciała się narzucać. Zasługiwał na odpoczynek. Miał dziś takie zmęczone oczy. Pewnie cały miesiąc ciężko harował.

– A ty, Emmett? – spytała Eleanor. – Co robisz w świąteczny weekend?

– Dyżuruję pod telefonem. Ochrona nigdy nie śpi.

Stef przyjrzała mu się uważnie. Ciekawe, czy ten potężnie zbudowany facet z wiecznym grymasem na twarzy mówi prawdę? Nie znała go zbyt dobrze, wiedziała tylko, że od lat przyjaźni się z Chase’em.

Pięć minut później Penelope wróciła bez Olivii. Wyjaśniła, że dziewczynka nie spała w ciągu dnia i że teraz kolej Zacha, by utulić ją do snu. Nalała sobie wina, po czym skinęła na Stef.

– Napijesz się ze mną?

– Jasne. – Stefanie nadstawiła kieliszek.

Była przyzwyczajona do wielkich przyjęć i mniejszych spotkań w gronie rodzinnym. Fergusonowie zawsze trzymali się razem, nie licząc krótkiego okresu, kiedy Zach mieszkał w Chicago. Tu, w Dallas, mieli domy, pracę, firmę. W tym roku po raz pierwszy wszyscy się rozjadą, a ona zostanie sama. Ale przecież sobie poradzi. Ma dwadzieścia dziewięć lat i czas najwyższy, by bliscy przestali ją traktować jak dziecko.

ROZDZIAŁ DRUGI

Ubrana w ciepłą kurtkę do kolan Miriam Andrix szła przez parking z nisko opuszczoną głową, chroniąc twarz przed lodowatym wiatrem. Urodziła się i wychowała w Montanie, ale miała wrażenie, że każdej zimy jest coraz mniej odporna na mróz. Nie potrafiła tego zrozumieć.

W porę uniosła głowę, by wyminąć klienta z wózkiem pełnym zakupów, po czym znów wbiła wzrok w ziemię. Kierowała się do hipermarketu Whole Foods po składniki na placek z batatami. Zwykle na Święto Dziękczynienia przynosiła sałatkę ziemniaczaną albo borówki, ale w tym roku matka poprosiła ją o przygotowanie deseru.

Czwórka dorosłych dzieci miała niełatwe zadanie. Matka uznawała wyłącznie produkty organiczne, poza tym dania należało wykonać ściśle według przepisów przekazywanych z pokolenia na pokolenie.

Automatyczne drzwi rozsunęły się. W nozdrza uderzył ją zapach grzanego cydru. Miriam zamknęła oczy, rozkoszując się nim, kiedy nagle poczuła w powietrzu inny zapach, dziwnie znajomy. Hm, drzewo sandałowe, sosna… I raptem usłyszała głos, też jakby znajomy:

– Mimi?

Poderwała głowę. Naprzeciw stał wysoki mężczyzna, przystojny, o szarozielonych oczach i jednodniowym zaroście na policzkach. Włosy miał lekko potargane; dziesięć lat temu również nie dawały się ujarzmić.

– Chase? – Poczuła się tak, jakby przywołała go myślami. Tydzień temu dostała przesyłkę poleconą z biura burmistrza Dallas zawierającą jej zdjęcie oraz list podpisany przez pracownicę biura. Kobieta informowała ją, że jej nazwisko może wypłynąć w trakcie kampanii wyborczej burmistrza Fergusona. Ponieważ list nie wymagał odpowiedzi, Miriam zmięła kartkę i wyrzuciła ją do śmieci.

Wyrzuciła list, ale nie wyrzuciła z głowy wspomnień. Przez tydzień rozmyślała o ich romansie; znów ogarnęła ją złość na idiotyczny sposób, w jaki Chase go zakończył. Częściowo winę za to ponosiła Eleanor Ferguson.

– Nie sądziłem, że wpadnę na ciebie – oznajmił mężczyzna z jej przeszłości.

Sam głos się nie zmienił, wciąż był niski, zmysłowy, ale już nie pobrzmiewał w nim południowy akcent.

– A co ja mam powiedzieć?

– No tak, faktycznie – przyznał z uśmiechem, poprawiając torbę z zakupami, którą trzymał w zgięciu łokcia.

– Co robisz w Montanie? – spytała, nie mogąc powściągnąć ciekawości.

– Przyjechałem na coroczny odpoczynek.

Coroczny? Skuliła się przed wiatrem.

– Dostałam list z twojego biura.

– Prosiłem, żeby cię uprzedzono. Podejrzewamy, że zdjęcie wygrzebał ktoś z obozu mojego przeciwnika.

Mogłeś mnie sam uprzedzić, przemknęło jej przez myśl. Wprawdzie minęło wiele lat od ich rozstania, ale mimo to…

– Gdzie się zatrzymałeś?

– Kupiłem tu dom.

– Serio?

– Nad jeziorem Flathead.

Przypomniała sobie, jak przed laty namawiała Chase’a, by popływać nago. Mimo ciepłej lipcowej nocy woda była potwornie zimna. Chase rozebrał się i pierwszy wskoczył do jeziora. Ależ miał fantastyczny tyłek!

Przyglądała się jego szerokim ramionom. Może nie pociągał jej jak dawniej, ale wciąż robił wrażenie. Był wysokim silnym mężczyzną, prawdziwym Teksańczykiem, człowiekiem dysponującym ogromną fortuną oraz władzą.

– Przy Pinecone Drive – dodał.

– Masz na myśli ten wielki dom na wzgórzu z niesamowitą ilością okien?

Drzwi sklepu ponownie się rozsunęły i ponownie poczuła zapach cydru. Miała ochotę znaleźć się w środku, w cieple, uciec od wiatru i od mężczyzny, z którym przeżyła trwający trzy miesiące romans.

– Tak, kupiłem go kilka lat temu, ale rzadko w nim bywam.

– Przyjechałeś z rodziną? – Chciała zapytać, czy z żoną i dziećmi, ale ugryzła się w język.

– Nie, sam. Rodzice zafundowali sobie na święta rejs na Bahamy, a Zach z żoną i dzieckiem lecą do Chicago.

– Ojej, Zach się ożenił… – Tylko raz spotkała Zacha, ale polubiła tego uśmiechniętego blondyna. Poznała też młodszą siostrę Chase’a, która wtedy kończyła liceum. – A Stefanie?

– Jest singielką. I nie narzeka.

– To jak ja.

– I ja.

Przez chwilę wpatrywali się w siebie, jakby toczyli wzrokiem pojedynek. Ciekawe, jak by się wszystko potoczyło, gdyby… Nie, to bez sensu.

Oderwawszy spojrzenie od twarzy Chase’a, zerknęła przez szybę do sklepu. Tam będzie bezpieczna – od wspomnień, od przeszłości.

– Czas na mnie. Muszę upiec świąteczny placek z batatami, a nie mam z czego.

– Mm, uwielbiam. Niestety nie mieli takiego, więc… – Sięgnął do torby, z której wyciągnął placek z wiśniami oraz mrożoną pizzę.

– Nie żartuj! Pizza na kolację dziękczynną?

– W domu mam wino. Będzie elegancko.

W lśniących czarnych butach i drogim garniturze częściowo ukrytym pod długim ciemnym płaszczem sam stanowił uosobienie elegancji. Oraz bogactwa. Trudniej było wyobrazić sobie Chase’a jedzącego pizzę niż pijącego wino za tysiąc dolarów.

– Na wszelki wypadek kupiłem też świeżą bułkę i trzy rodzaje cheddara.

Uśmiechnął się. I nagle wydał się Miriam znacznie młodszy niż przed chwilą, dokładnie dziesięć lat. Przypominał młodzieńca, dla którego straciła głowę.

Tamtego lata zakochała się w nim bez pamięci. Gdyby złamała nogę, zaniósłby ją na rękach do szpitala, ale ze złamanym sercem musiała radzić sobie sama.

– No to miłego świętowania – powiedziała, zamierzając odejść.

– Mimi, poczekaj. – Wyciągnął z kieszeni wizytówkę. – Weź, tu jest mój prywatny numer. Zadzwoń, gdybyś czegokolwiek potrzebowała.

Przełknęła ślinę, po czym wzięła wizytówkę i wbiegła do sklepu. Oparła się pokusie i nie zatrzymała przy stoisku z cydrem; bała się, że Chase może ruszyć za nią i kontynuować rozmowę. Rozmowę, która prędzej lub później zakończyłaby się kłótnią.

Doszła do działu warzywnego, lecz niestety zostały już tylko dwa krzywe bataty. Niedobrze. Popatrzyła na czarno-białą wizytówkę, którą wciąż ściskała w dłoni. Schowała ją do torebki i zaczęła się zastanawiać, co począć. Mogłaby spróbować przekupić stojącą obok kobietę, aby oddała jej kilka swoich batatów albo kupić cholerstwo w puszce i mieć nadzieję, że matka się nie zorientuje.

Tytuł oryginału: A Snowbound Scandal

Pierwsze wydanie: Harlequin Desire, 2018

Redaktor serii: Ewa Godycka

© 2018 by Jessica Lemmon

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o. o., Warszawa 2019

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieł w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych lub umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin (nazwa serii) są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B lokal 24-25

www.harpercollins.pl

ISBN: 9788327646682