Oddaj mi go! - Skrzypoń-Powroźnik Aldona - ebook + książka

Oddaj mi go! ebook

Skrzypoń-Powroźnik Aldona

3,8

Opis

Przekonaj się, czy chciałabyś być na jej miejscu…

Karolina to dwudziestopięciolatka, która ma niemal wszystko: uroda, kochającą rodzinę, świetną pracę oraz wykształcenie. Tyle że do pełni szczęścia brakuje jej miłości. Zmęczona związkiem na odległość, brakiem udanego współżycia oraz częstymi kłótniami podejmuje decyzję o rozstaniu. Długo jednak nie cieszy się wolnością. Już pierwszego dnia bycia singielką poznaje Tomka...

Tomek to mężczyzna przed trzydziestką, którego największą miłością jest praca. Przystojny, elegancki, elokwentny z dobrą posadą. Idealna partia? Z pewnością, gdyby nie narzeczona oraz… zaplanowany ślub.

Czy namiętność, pasja i fascynacja połączy ludzi, którzy dopiero co się poznali, czy zniszczy coś, na co pracowało się latami? Czy ta historia znajdzie swój happy end? Którą z kobiet wybierze Tomek?

Książka inspirowana prawdziwą historią. Nasycona erotyzmem, namiętnością i pożądaniem.

 

Aldona Skrzypoń-Powroźnik - z wykształcenia politolog, mieszkanka małej i urokliwej miejscowości nieopodal Krakowa. Prywatnie szczęśliwa żona i mama. Posiadaczka suczki rasy Cavalier King Charles Spaniel. Debiutowała powieścią „Prezes”, która szybko zdobyła status bestsellera. „Oddaj mi go!” to kolejna z kilkunastu napisanych przez nią książek.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 219

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,8 (83 oceny)
35
17
16
7
8
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Alexandra0406

Nie polecam

Tragedia, poddałam się po 30 minutach 🤦‍♀️
40
malachowskala

Nie polecam

czy książkę da się "odczytać"? bo bardzo tego potrzebuje po tej lekturze ...
30
emi030878

Dobrze spędzony czas

średnia
10
Milena0922

Nie polecam

straszną szmira
00
MadziaMadzia2202

Całkiem niezła

Charakter tego typa beznadziejny, miłość po kilku dniach? Za szybko tam się to pojawiło. Zakończenie zaskakujące.
00

Popularność




Copyright © by Aldona Skrzypoń-Powroźnik, 2020Copyright © Wydawnictwo WasPos, 2022All rights reservedWszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.

Redakcja:Barbara Mikulska

Korekta:Aneta Krajewska

Projekt okładki:Marta Lisowska

Zdjęcie na okładce:© by Kaspars Grinvalds/Shutterstock

Ilustracje wewnątrz książki:© by padrefilar/pixabay

Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna:Adam Buzek/[email protected]

Wydanie I

ISBN 978-83-8290-078-1

Wydawnictwo WasPosWydawca: Agnieszka Przył[email protected]

Spis treści

1. Karolina

2. Karolina

3. Tomek

4. Karolina

5. Tomek

6. Karolina

7. Tomek

8. Karolina

9. Tomek

10. Karolina

11. Tomek

12. Karolina

13. Karolina

14. Tomek

15. Karolina

16. Tomek

17. Karolina

18. Karolina

19. Tomek

20. Tomek i Karolina

21. Karolina

22. Tomek

23. Karolina

24. Karolina

25. Karolina i Tomek

26. Karolina

27. Karolina

Epilog

Podziękowania

Mojej przyjaciółce, której historia była dla mnieinspiracją.Dziękuję Ci za wsparcie i Twojąprzyjaźń.

1. Karolina

Mieliście tak kiedyś, że mimo posiadania wszystkiego, co zadowoliłoby każdego przeciętnego człowieka, stale wam czegośbrakowało?

Ja tak miałam. Pomimo dobrej pracy, w miarę ustabilizowanej sytuacji finansowej oraz długoletniego związku coś mi nie grało. Nie narzekałam nawet na urodę. Wręcz przeciwnie. Gęste, brązowe, sięgające pupy włosy, duże niebieskie oczy, pełne usta i nieskazitelna cera robiły swoje. Nieskromnie mówiąc, byłam super laską. Ale co z tego, skoro czułam się zaniedbywaną przez faceta super laską. I od tego właśnie zaczęłam porządki w swoimżyciu.

Musiałam cośzrobić.

Wierzyłam, że ta zmiana to początek nowego życia.

Rozstania nigdy nie są łatwe, zwłaszcza przy takim stażu. Siedem lat to kawał czasu, w naszym przypadkuzmarnowanego.

– Czego nie rozumiesz w słowach to koniec? – wrzeszczałam na niego jak głupia, aż zrobiło mi się go przez chwilę żal. Stał jak ta sierota, która po upływie tylu lat nadal nie wiedziała, jakie oczekiwania mam względemniego.

Zaprosiłam go do siebie na szczerą rozmowę. Akurat rodziców nie było w domu. Brat jeszcze nie wrócił z pracy. Miałam więc dogodną sytuację, aby zakończyć to w miarę po cichu, a nawet gdyby polały się łzy, nikt by ich nie zobaczył. Nie chciałam robić tego przez telefon czy smsem. Tak zachowują się dzieci, a ja w wieku dwudziestu pięciu lat byłam na tyle dojrzała, aby zrobić to, patrząc mu prosto w oczy.

Z Bartkiem byliśmy parą od liceum. Pierwsza miłość, zarówno jego, jak i moja, no i nasz wspólny pierwszy raz. I jeśli mam być szczera, każdy kolejny stosunek z nim nie był wcale lepszy odpoprzedniego.

Bartek okazał się wyjątkowo nieudolny w łóżku. Robił, co mógł, starał się, a z czasem zwyczajnie przestałam mieć ochotę na jakiekolwiek zbliżenie. Mogę śmiało stwierdzić, że w tej sferze czuję się jakdziewica.

– Miałem zamiar ci się oświadczyć. Tego chciałaś. Nic z tego nie rozumiem… – Usiadł obok mnie na łóżku, potem spróbował mnie przytulić, ale uciekłam przed tym. Zaczęłam nerwowo krążyć popokoju.

– No właśnie. Ja chciałam. To ja na tobie to wymusiłam. Ty wcale tego nie chcesz. Bałeś się, że cię zostawię. I patrz… to się dzieje. Nie męczmy się dalej. Nie katujmy się swoją obecnością. Nic z tego nie wyjdzie. Wypaliłosię.

– Rób co chcesz. – Zerwał się nagle z łóżka. – Jeszcze będziesz tego żałować i wrócisz do mnie z podkulonymogonem.

– To, że nie jesteśmy razem, nie znaczy, że nie możemy być… – próbowałam go uspokoić, ale efekt okazał się zgołaprzeciwny.

– Przyjaciółmi? – prychnął. – Nie rozśmieszaj mnie. Tak sobie to wyobrażasz? Może ty dasz radę, bo ja na pewno nie. Nie po tylu wspólnych latach. Mam cię wspierać przy wyborze nowego partnera? Wybierać z tobą suknię ślubną albo planować ustawieniestolików?

– Dlaczego podchodzisz do tego tak emocjonalnie? Ludzie się rozstają. Takie rzeczy się zdarzają. Nie pasujemy dosiebie.

– Szkoda, że nie powiedziałaś mi tego siedem lat temu – kpił zemnie.

– Uważasz, że to tylko moja wina, tak?

– Tak. Uważam, że jest nam dobrze. A ty coś sobieubzdurałaś.

– Twoje zerowe ambicje zawodowe, brak pracy, totalne lenistwo to mało? Wiesz, co? Ja chciałam się rozstać kulturalnie, w przyjaznej atmosferze, bez wywlekania brudów, ale jeśli chcesz, to powiem ci, dlaczego cięrzucam.

– Nie – złagodniał. – Jeśli to koniec tej rozmowy, to pójdę już. – Skierował się do drzwi. – Gdybyś zmieniłazdanie…

– Bartek. – Popatrzyłam na niegowymownie.

– Nie zmienisz. Rozumiem. To na razie. – Zamknął za sobądrzwi.

To nie tak, że obwiniałam go za wszystkie problemy, które doprowadziły do rozpadu naszego związku. Ja też się do tego przyczyniłam, choć nadal twierdzę, że w mniejszym stopniu. Jednym z głównych powodów była nasza rozłąka. Wyjechałam na studia do Krakowa, pozostawiając Bartka we Wrocławiu. Nie mógł mi tego darować. A ja nie mogłam już słuchać wiecznego wypominania, że nie mam dla niego czasu, że go zostawiłam albo że podjęłam pracę, równocześniestudiując.

Sam, nie dając nic od siebie, pogłębiał przepaść, która nas zawsze dzieliła. Przez pięć lat mojego pobytu w Krakowie, odwiedził mnie zaledwie trzy razy. Do tego dochodziła jeszcze jego chorobliwazazdrość.

Nasz związek to były wieczne wyrzuty, brak zaufania, brak zainteresowania moimi potrzebami i sfera seksualna, która prawie nie istniała. Szantażem i obrażaniem się wymuszał na mnie współżycie, na które wcale nie miałam ochoty. O chemii nie wspominając, bo jej już dawno między nami nie było. A może nigdy?

Gdy zamknął za sobą drzwi, poczułam ulgę. Wielką ulgę. Leżałam na łóżku z uśmiechem na ustach. Może byłam egoistką. W głębi duszy cieszyłam się jak głupia, a on tymczasem mógł cierpieć, mogło mu być źle. Jednak znałam go na tyle dobrze, by być pewna, że nawet go to nie obeszło. Przez cały nasz związek myślał tylko o sobie, mając mnie głęboko wpoważaniu.

Ja się jednakcieszyłam.

Uwolniłam się odniego.

Uwolniłam się od monotonii, bezradności irozczarowania.

Zamknęłam za sobą ten beznadziejny rozdział, otwierając tym samym nowy. Jedno było pewne. Bez wyrzutów sumienia i z podniesioną głową byłam gotowa przyjąć to, co miał zgotować milos.

2. Karolina

Obudziłam się pół godziny przed budzikiem, a mimo wszystko wyspałam się jak nigdy. Z uśmiechem na ustach wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Dokładniejszy makijaż, bardziej staranna fryzura. Zwykle nie miałam na to czasu. Zwykle budziłam się po kilku drzemkach. Dziś było inaczej. I chciałam z tego skorzystać. Tak, chciałam emanować szczęściem. Chciałam, aby bił ode mnieblask.

Mój pierwszy dzień byciasingielką.

Przez okno do pokoju wpadały promienie słoneczne. Zapowiadał się piękny, bezchmurny dzień i tak miałam zamiar wyglądać. Postawiłam na rozkloszowaną sukienkę w kolorze butelkowej zieleni, kończącą się przed kolanem i kurtkę jeansową. Stylizację uzupełniłam czarną torebką na ramię. W takich momentach dziękowałam Bogu za mój wzrost. Nie musiałam do sukienek wkładać butów na wysokich obcasach, choć jak każda kobieta, czasem chcąc zrobić wielkie łał i wydłużyć już niebotycznie długie nogi, decydowałam się na szpilki. Było to jednak rzadkością w moim wykonaniu. Wybrałam wygodne balerinki, poprawiłam długie, pofalowane włosy, zarzucając je na jedną stronę i tak przygotowana opuściłammieszkanie.

Jak zwykle bez śniadania wyszłam do biura, od którego dzieliły mnie cztery przystanki autobusowe. Skończyłam zarządzanie i marketing z elementami public relations, co dało mi przepustkę do pracy w niewielkiej agencji reklamowej. Zaraz po studiach zgłosiłam się na staż i tak już zostało. Znałam swoją wartość, jednak miałam wrażenie, że szef zatrudnił mnie tylko ze względu na urodę. Nie dawał mi co prawda bezpośrednich sygnałów świadczących o zainteresowaniu moją osobą, jednak takie odniosłam wrażenie. Jakiś czas później zetknęłam się z opinią, że ten facet to szowinistyczna świnia, traktująca kobiety przedmiotowo. Zatem może i coś w tym było, a moja intuicja mnie niezawiodła.

Agencja była właściwie całkiem spora i zatrudniała naprawdę sporo ludzi, rozsianych po różnych działach. Ja i jeszcze pięć innych osób tworzyliśmy dział promocji. Były jeszcze: dział zlecający, finansowy, mediów, kreatywny oraz dział produkcji.

Kiedy weszłam do biura, od razu dało się wyczuć nerwową atmosferę. A spanikowane twarze moich współpracowników utwierdziły mnie w przekonaniu, że dzieje się coś niedobrego. Idąc w głąb ogromnego pomieszczenia, w którym mieściło się blisko trzydzieści boksów, zauważyłam zbiegowisko przy jednym z nich i oczy wszystkich skierowane w jednym kierunku. Na gabinetszefa.

– Hej! – przywitałam się z Magdą, kładąc jednocześnie torebkę na swoim krześle. – Co się dzieje? Czemu wszyscy są tacy spanikowani? Coś mnie ominęło? – zapytałam, poprawiając włosy. Tak, miałam fioła na ichpunkcie.

– Stary coś odwala. Chodzą słuchy, że jakaś większa korporacja nas wchłonie. Ma nam to ogłosić ladachwila.

– To dlatego wszyscy wpatrzeni są w drzwi jegogabinetu?

– Właśnie rozmawia z przedstawicielami tej firmy. Nie widziałam, jak wchodzili, ale Paula mówiła, że niezłe z nich ciacha i że chętnie da siępochłonąć.

– Co za dziewczyna. – Pokręciłam głową z rozbawieniem. – Ja mam dość facetów póki co. – Magda popatrzyła na mnie zdziwiona. – Zerwałam z Bartkiem – wyjaśniłam.

– No i alleluja. – Wyrzuciła ręce w górę. – W końcu nie będę wysłuchiwać, że znów nie doszłaś. Ten facet to totalna fajtłapa. Nawet porządnie nie umie cię zerżnąć. – Odwróciłyśmy się momentalnie, gdy za plecami usłyszałyśmychrząknięcie.

– Przepraszam – powiedział blondyn, który zwrócił się do mnie, a mnie totalnie zamurowało. Pewnie nawet spiekłam buraka. Nie wiem, czy bardziej zaskoczyła mnie jego uroda, czy jegogłos.

– Tak? – powiedziałam prawie niesłyszalnie, bo tak zaschło mi w gardle. Oblizałam usta i przełknęłamślinę.

– Szukam biura pana Iwańskiego. Wskaże mi pani drogę? – Już miałam się odezwać, ale moja koleżanka miała innyplan.

– Koleżanka pana nawet zaprowadzi. – Przeniosłam na nią wzrok i wytrzeszczyłam oczy, dając jej niemy znak nie ma, kurwa, mowy. – No dalej! – Wymierzyła mi kuksańca w bok. – Zaprowadźpana.

– Oczywiście, zapraszam. – Wskazałam ręką kierunek. Między boksami niestety było za ciasno, abyśmy szli ramię w ramię. Przepuścił mnie zatem pierwszą. Spięłam się momentalnie, czując jego wzrok na swojej pupie. Dziękowałam w duchu, że dzisiejszego dnia założyłam sukienkę, a nie obcisłespodnie.

Przemierzyliśmy korytarz w ciszy. Krępowała mnie jego obecność. Było coś w tym facecie intrygującego i pociągającego. Spojrzałam na niego ukradkiem, jednak on patrzył przed siebie. Najwidoczniej nie był mną zainteresowany i źle zinterpretowałam jego uprzejmość. Ale przysięgam, czułam jego wzrok na swoich pośladkach. Jest tylko facetem, to normalne. Nawet facet szaleńczo zakochany w swojej partnerce popatrzy na inną. To ich natura! – kpiło moje wewnętrzneja.

– To te drzwi – powiedziałam, zatrzymując się przed wejściem do biura. – Szef się pana spodziewa, czy może panazapowiedzieć?

– Spodziewa się. Dziękuję pani pięknie za pomoc. – Uścisnął mi rękę, a na moim ciele momentalnie pojawiła się gęsiaskórka.

– Polecam się na przyszłość – powiedziałam automatycznie, jakbym rozmawiała ze swoimiklientami.

– Zatem, oby do zobaczenia. – Próbowałam zabrać rękę, jednak trzymał ją i trzymał. Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc, co się w tym momencie działo między nami. – Miło było. – Wyrwałam mu dłoń, odwróciłam się na pięcie i wróciłam do boksu. Co za facet. Najpierw był obojętny, a później… no właśnie… czy on mi okazał zainteresowanie? Nie, nie, to nie zainteresowanie. To brak porządnego ruchania rzuca ci się nagłowę.

– Och, zamknij się – powiedziałampoirytowana.

– Do kogo mówisz? – zapytała Magda, gdy siadałam nafotelu.

– Sama do siebie. Co się tak szczerzysz? – Odwróciłam się w stronębiurka.

– I jak? Wziął od ciebie numer? Zaprosił narandkę?

– Pojebało cię? – Obróciłam się na fotelu, aby na nią spojrzeć. – To była twoja ostatnia taka akcja, jasne? – Pogroziłam jejpalcem.

– Brakuje ci seksu. – Zmarszczyła brwi. – Dobrego seksu – doprecyzowała. – A czuję, że tenfacet…

– Nie jest mną zainteresowany. – Schyliłam się, aby włączyćkomputer.

– Nie jest zainteresowany? Dziewczyno, on cię pożerał wzrokiem. Wyświadczyłam ci tylko przysługę, a ty jak zwyklefochy.

– Nie fochy, po prostu, muszę odpocząć odfacetów.

– A kto ci każe się z nimwiązać?

– Ja tak nie działam. Nie interesuje mnie szybki numer inara.

– Ten twój były jest temu winien. Nawet nie miałaś porządnego orgazmu. Życie ci mija. Korzystaj, póki się da. Nie uważasz, że już dość czasu zmarnowałaś?

Nie odpowiedziałam. Nie chciałam się z nią spierać. Miałarację.

– Proszę państwa, proszę o uwagę. – Usłyszałam głos szefa, więc podniosłam się z fotela, od razu wyłapując wzrok nieznajomego, który jakby tylko czekał, aż wychylę głowę ze swojego boksu. Ignorując jego natarczywe spojrzenie, skierowałam wzrok na szefa. A może Magda się niemyliła?

– A nie mówiłam? – wyszeptała mi na ucho. – Pożera cię wzrokiem i spogląda tu bez przerwy. – Nie chcąc zdradzić, o czym gadamy, nie odrywałam oczu od swojego pracodawcy ani na sekundę. Nie dam mu tejsatysfakcji.

– Przedstawiam wam, panów z Met-Machine. I wbrew plotkom, jakie słyszeliście – popatrzył w kierunku dziewczyny, która słynęła z plotkarstwa – panowie nie przejmują naszej firmy, a stają się jej największym i najważniejszymklientem.

Odważyłam się skierować spojrzenie na przedstawicieli naszego nowego kontrahenta. Wszyscy prezentowali sięnienagannie.

Jeden z nich był nieco starszy, jego włosy pokrywała lekka siwizna, i jako jedyny miał na sobie kompletny garnitur. Zapewne z całej trójki piastował najwyższestanowisko.

Dwaj pozostali założyli eleganckie spodnie i marynarki innego koloru. Obaj byli wysokimi blondynami z zarostem. Prezentowali się świetnie. Widziałam pożądliwe spojrzenia dziewczyn. Jezu, kobiety, wiem, że praca w korporacji jest wymagająca i nie możecie znaleźć sobie faceta, ale, na Boga, trochę szacunku dla samych siebie, pomyślałam. Gdy tylko przechwyciłam spojrzenie nieznajomego, zwróciłam oczy z powrotem na swojego szefa. Policzek aż palił mnie od jegowzroku.

– Na razie nie będziemy wyjaśniać szczegółów naszej współpracy. Ale tak, yyy – zaczął się zastanawiać nad doborem słów. – Wybrane osoby, po dwie z działów: kreatywnego, promocji, produkcji oraz mediów, wezmą udział w szkoleniach i kursach, również za granicą naszego kraju. Pozwoli to wam lepiej zrozumieć naszego klienta, poznać jego produkty, co zaowocuje – miejmy nadzieję – świetną kampanią. Nie wiem jeszcze, kto zostanie wytypowany, pomyślę nad tym później, jednak wiem już, kto z was będzie menadżerem tej grupy i będzie ściśle współpracował z przedstawicielem firmy Met-Machine. Wybrałem do tego panią Karolinę. – Wzrok wszystkich przeniósł się na mnie, a moje usta utworzyły literkę o. Uśmiechnęłam się do szefa. W duchu modliłam się, aby przedstawicielem klienta nie był nieznajomy. Pod koniec dnia zajrzy pani do mojego biura. – Skinęłam głową. – Podam pani nazwiska osób, które wezmą udział wprojekcie.

– Oczywiście, panie prezesie. Dziękuję za zaufanie. Postaram się nie zawieść. – Uśmiechnęłam się razjeszcze.

– Dobrze, zatem my już pójdziemy – do szefa zwrócił się najstarszy z trójki. – Zostawię Tomka, aby mógł porozmawiać z panią Karoliną. Do zobaczenia. – Wszyscy trzej wymienili uściski dłoniz moim szefem, po czym w moim kierunku zmierzał… ON.

– Znów się spotykamy – powiedział z uśmiechem. – To moja wizytówka. Gdybyś, bo mogę ci mówić na ty?, miała jakieś pytania, preferuję kontakt mailowy. Oczywiście możesz również dzwonić, jednak pierwszy wybór – mail.

– Jasne. – To była moja odpowiedź zarówno na propozycję mówienia po imieniu, jak i na sposób kontaktowaniasię.

– Napiszę do ciebie maila informującego, zapoznasz się z tym i dopiero wtedy mi odpiszesz, okej?

– Dlaczego tłumaczysz mi wszystko jakdziecku?

– Bo lubię mieć wszystko pod kontrolą i gdy wszystko jest jasne. Zapisz mi swój numer telefonu i maila. – Podał mi małąkarteczkę.

– To rozkaz? – zapytałam rozbawiona tąsytuacją.

– Lubisz wszystko utrudniać?

Przewróciłam oczami, po czym nabazgrałam na kartce to, o co prosił.

– Proszę.

– Wszystko jest dla ciebie jasne? Jeśli nie masz pytań, to już pójdę. – Uśmiechnęłam się lekko. Chciałam krzyczeć: wal się ciulu. Co za irytujący palant. – Zatem do zobaczenia, Karolino.

– To cześć! – rzuciłam za odchodzącym. – Co za fiut – powiedziałam do Magdy ciut za głośno, ale chyba niesłyszał.

– Nadęty, ale i tak uważam, że leci na ciebie. Prędzej czy później dobierze ci się domajtek.

Z rozbawieniem odwróciłam się w stronę monitora. Po chwili zauważyłam migającą zieloną diodę na telefonie. Dostałam wiadomość z nieznanegonumeru.

Słyszałem. Nieładnie tak przeklinać. Tomek

– Kurwa! – krzyknęłam. – On to słyszał. Mamprzejebane.

3. Tomek

Z wywieszonym jęzorem przemierzałem kolejny korytarz, nie wiedząc, czy zmierzam w dobrym kierunku. Jeszcze pół godziny temu byłem na lotnisku. Lubiłem swoją pracę, jednak tempo narzucone przez szefostwo dawało mi się czasem we znaki. Dopiero co przyleciałem z Włoch, a już musiałem pojawić się na kolejnym spotkaniu. Chociaż tyle, że po nim byłem jużwolny.

Mój szef był totalnym gburem, który nie umiał utrzymać kontraktu z firmą reklamową dłużej niż pół roku. Wszystko dlatego, że stary zbok dobierał się do właścicieli, którymi były kobiety. Modliłem się w duchu, aby tym razem wyszło inaczej. Nie chciałem kolejny raz szkolić personelu. Zwykle ci ludzie okazywali się tępakami, a ja wymagałem choćby minimum zaangażowania i kompetencji, czego również nie byli w staniezagwarantować.

Znużony poszukiwaniem biura, którego i tak w pojedynkę bym nie odnalazł, postanowiłem poprosić o pomoc. Akurat nawinęła się jakaś dziewczyna, która jak się okazało nie była taką zwyczajną pierwszą lepszą. Podszedłem bliżej i usłyszałem przypadkiem kawałek jej rozmowy zkoleżanką.

– No i alleluja – powiedziała jej znajoma. – W końcu nie będę wysłuchiwać, że znów nie doszłaś. Ten facet to totalna fajtłapa. Nawet porządnie nie umie cię zerżnąć. – Mój mały drgnął na te słowa. To był impuls. Każdy facet by tak zareagował. Musiałem zobaczyć dziewczynę, która wymagała tej pilnej pomocy. Chrząknąłem, by dać znać o swojej obecności. Odwróciła się, a mój mały nadal twardniał. Była fajna i megaseksowna. Okej, chętnie pomogę rozwiązać twój problem, kwiatuszku, pomyślałem.

– Przepraszam – zwróciłem się doniej.

– Tak? – Oblizała usta, czym mnie dobiła. Dlaczego wyobraziłem ją sobie teraz na klęczkach przede mną? Jestem tylko facetem, a kilkudniowy celibat na pewno mi niesłużył.

– Szukam biura pana Iwańskiego. Wskaże mi pani drogę? – poprosiłem ślicznąbrunetkę.

– Koleżanka pana nawet zaprowadzi – dorzuciła jej znajoma. Odniosłem wrażenie, że brunetka nie była z tego zadowolona. – No dalej! – Szturchnęła ją koleżanka. Bawiło mnie to, przyznaję. – Zaprowadźpana.

– Oczywiście, zapraszam. – Puściłem ją przodem, nie bez powodu. Chciałem popatrzeć na jej tyłek. Taka laska musiała mieć niezłą pupcię, no i się niezawiodłem.

Starałem się nie zwracać uwagi na jej kuszące biodra. Starałem się odganiać myśli o niej na mnie czy pode mną. Stary, jesteś zaręczony. Co ty odpierdalasz?, karciłem się wmyślach.

Tak, miałem narzeczoną. Byłem z nią w związku od pięciu lat. Narzeczeństwem zostaliśmy zaledwie roktemu.

Nie wiem, czemu się oświadczyłem. Chyba presja jej rodziców. Nie dogadywałem się z jej starymi, a zwłaszcza z ojcem. Nadęty, wszechwiedzący bufon. Uważał, że nie jestem wystarczająco dobry dla jego córki, która była początkującą lekarką. Układało nam się średnio. Miewaliśmy kryzysy, ale to chyba zdarza się każdej parze. Narzeczeństwo miało scalić nasz wypalający sięzwiązek.

– To te drzwi. Szef się pana spodziewa, czy może pana zapowiedzieć? – Podniosła na mnie oczy i lekko sięuśmiechnęła.

– Spodziewa się. Dziękuję pani pięknie za pomoc. – Uścisnąłem jej dłoń. Potrzebowałem tego kontaktu, dotyku. Chciałem się przekonać, czy to na pewno to. Dopadły mnie wyrzuty sumienia. Chciałem ją jeszcze zobaczyć, ale z tyłu głowy siedziała miKaśka.

– Polecam się naprzyszłość.

– Zatem, oby do zobaczenia. – Przytrzymałem jej rękę chwilę za długo, czym ją zdenerwowałem. – Miło było. – Wyrwała dłoń i bez słowaodeszła.

Chwilę odczekałem i wreszcie zapukałem. Wchodząc do biura zauważyłem swojego szefa, Maćka, oraz starszego mężczyznę. Uff, odetchnąłem z ulgą. Może tym razem mój przełożony utrzyma kutasa na wodzy. Zaśmiałem się sam dosiebie.

– O, jesteś. – Mój zwierzchnik się podniósł. – W samą porę. – Podszedł, wymieniliśmy uścisk rąk. – Jak we Włoszech? Wszystkookej?

– Nie musi się pan o nic martwić – odparłem zuśmiechem.

– Zuch chłopak! – Poklepał mnie po plecach. – Przedstawiam Tomka. To on zajmie się tymprojektem.

– Tomasz Barański. – Wyciągnąłem dłoń w kierunku właściciela naszej nowej agencjireklamowej.

– Grzegorz Iwański. – Odwzajemnił uścisk. – To co? Możemy iść do mojej załogi? – zwrócił się doMaćka.

– Jasne. Wytypuje pan jakąś osobę, z którą Tomek będzie mógł jeszcze dziśporozmawiać?

– Mógłbym kogoś zaproponować? – wtrąciłem. Popatrzyli na mnie zaskoczeni. – Tę panią, która mnie tu przyprowadziła. Zamieniliśmy kilka zdań – kłamałem. – Wydaje się sympatyczna. – Nie wiedziałem, czy taka jest, ale choćbym miał się męczyć z nią po godzinach, chciałem tego. W sumie to mógłbym ją zmęczyć, pomyślałem.

– To jedna z lepszych pracownic. – Podrapał się po brodzie, zmierzył mnie z góry na dół. Zaraz, on coś do niej ma?, zastanawiałem się. – Też o niej pomyślałem. – Uśmiechnąłem się triumfalnie. Mam cię. Już mi nie uciekniesz, kwiatuszku.

– Zatem chodźmy – zaproponował mój szef, po czym poszliprzodem.

– Jak lot? – zapytałMaciek.

– Okej, ale jestem padnięty. Ci Włosi… oni to mają temperament. A głowę do picia! – Pokiwałem swoją zrozbawieniem.

Wyszliśmy na korytarz, a mój wzrok od razu powędrował w kierunku ślicznej brunetki. Schowała się w swoim boksie. Czekałem z niecierpliwością, aż się z niego wyłoni. Długo nie musiałem czekać. Jak tylko jej szef zaczął przemawiać, ujrzałem ją, lekko zaskoczoną moim spojrzeniem. Trwało to jednak tylko chwilę, bo zwyczajnie mnie zlała. Grasz niedostępną? Podejmuję wyzwanie, pomyślałem.

– Proszę państwa, proszę o uwagę. Przedstawiam wam panów z Met-Machine. I wbrew plotkom, jakie słyszeliście, panowie nie przejmują naszej firmy, a stają się jej największym i najważniejszym klientem. Na razie nie będziemy wyjaśniać szczegółów naszej współpracy. Ale tak, yyy… wybrane osoby, po dwie z działów: kreatywnego… – Wyłączyłem się w pewnej chwili, bo wkurzała mnie jej obojętność względem mojej osoby. Przyglądałem się reszcie ekipy i napotkałem wzrok kilku lasek. Napalonych. Sorry, dziewczyny, nie lubię blondynek, pomyślałem.

– … wybrałem do tego panią Karolinę. – Gdy tylko usłyszałem jej imię, po raz kolejny spojrzałem w jej kierunku, a widząc jej ogromne zdziwienie, uśmiechnąłem się. Jej otwarte usteczka… nie chcecie wiedzieć, o czym pomyślałem… – Pod koniec dnia zajrzy pani do mojego biura. Podam pani nazwiska osób, które wezmą udział wprojekcie.

– Oczywiście, panie prezesie. Dziękuję za zaufanie. Postaram się nie zawieść. – Wdzięczyła się do niego, czym mnie trochę wkurwiła. Chciałbym, aby to do mnie się tak uśmiechnęła. Jednak, nie miałem na co liczyć, zrobiłem niezbyt dobre wrażenie, sądząc po jej lekceważącym spojrzeniu. Popracujemy nad tym, pomyślałem.

– Dobrze, zatem my już pójdziemy – zwrócił się do niego mój szef. – Zostawię Tomka, aby mógł porozmawiać z panią Karoliną. Do zobaczenia – pożegnałem się z facetem i z uśmiechem na twarzy poszedłem do mojej nowejznajomej.

– Znów się spotykamy – powiedziałem z uśmiechem. – To moja wizytówka, gdybyś, bo mogę ci mówić na ty?, miała jakieś pytania, preferuję kontakt mailowy. Oczywiście możesz również dzwonić, jednak pierwszy wybór: mail – powiedziałem zwyższością.

– Jasne. – Zdaje się, że była to jej odpowiedź zarówno na propozycję mówienia po imieniu, jak i na sposób kontaktowaniasię.

– Napiszę do ciebie maila informującego, zapoznasz się z tym i dopiero wtedy odpiszesz, okej?

– Dlaczego tłumaczysz mi wszystko jak dziecku? – odpysknęła. Nieładnie, pomyślałem.

– Bo lubię mieć sprawy pod kontrolą i gdy wszystko jest jasne. Zapisz mi swój numer telefonu i maila. – Podałem jej swoją wizytówkę niezadrukowanąstroną.

– To rozkaz? – zapytała lekko rozbawiona. Ale bym cięutemperował.

– Lubisz wszystko utrudniać? – Przewróciła oczami, czego nienawidziłem.

– Proszę. – Podała mi z powrotemwizytówkę.

– Wszystko jest dla ciebie jasne? Jeśli nie masz pytań, to już pójdę. – Ostatni raz na nią spojrzałem – Zatem do zobaczenia, Karolino.

– To cześć – powiedziała wyraźnie poirytowana moim zachowaniem. Ale słysząc za plecami co za fiut, przyznam, że nawet mnierozbawiła.

Tak, czasem przesadzałem z pedantycznym podejściem do pracy. Ale nieważne było, że myślała o mnie w ten sposób. Ważne było, że w ogóle myślała. I, aby spotęgować ten efekt, wysłałem jej smsa. Całą drogę do swojego mieszkania powracałem myślami do ślicznej brunetki. Gdy nie mogłem wsadzić klucza w zamek, prychnąłem poirytowany. Mogło to oznaczać jedno: Kaśka była wmieszkaniu.

– No nareszcie. Czekam i czekam. Co tak długo? – zapytała, idąc w moją stronę w kuchennym fartuszku narzuconym na wyjściowe ciuchy. Wtedy dotarły do mnie piękne zapachy. Musiałem to przyznać: gotować to onaumiała.

– Musiałem pojawić się jeszcze na jednymspotkaniu.

– Głodny? Przygotowałam obiad. Zjemy razem, zanim pójdę na dyżur? – zaproponowała.

– Yhy. Wezmę tylkoprysznic.

– Jasne. – Cmoknęła mnie w usta. – Witaj w domu. Tęskniłam. – Znów mniepocałowała.

– Ja też. – Nie wiem, czy tęskniłem, ale takpowiedziałem.

Idąc pod prysznic, znów pomyślałem o Karolinie. Nie wiem czemu, ale zawładnęła moimi myślami. Jej biodra, duży biust i te rozchylone usteczka. Na samą myśl o niej mój mały stał już na baczność. Rozwiązałem ten problem pod prysznicem, fantazjując o jej nagim ciele. To niesamowite, jaką bogatą miałem wyobraźnię. Może nie powinienem, zwłaszcza że moja narzeczona była za ścianą, ale to było silniejsze odemnie.

Karolina była totalnym przeciwieństwem Kaśki. Była wysoka, z biustem w rozmiarze C i miała śliczne kształty, czyli wszystko, czego na nieszczęście brakowało mojejnarzeczonej.

Po obiedzie rozsiadłem się na kanapie i napisałem maila do Karoliny. Gdy skończyłem, wystukałem do niej wiadomość. Sprawdź maila. Tomek.

– Misiu, może zabawimy się przed moim dyżurem? Tęskniłam. Długo cię nie było… – Katarzyna zaczęła rękami masować miramiona.

– Mam dużo pracy – zbyłemją.

– Nie masz ochoty? – kontynuowała swojepodchody.

– Jestem zmęczony. – Co miałem niby powiedzieć? Sorry, kotku, ale właśnie przed chwilą waliłem konia pod prysznicem, myśląc o megaseksownej lasce, której do pięt nie dorastasz? Poza tym nie miałem ochoty na zbliżenia z nią. Znudził mnie seks oparty na dwóch pozycjach. Zero inicjatywy z jej strony. Nie mówiąc o braku seksu oralnego, a co dopieroanalnego.

– Szkoda. – Pocałowała mnie w czubek głowy. – To lecę w takim razie. Naczynia umyłam, pochowaj potem do szafek. Okej?

– Yhy.

– Kochamcię.

– Ja ciebie też. – Posłałem jej całusa na odległość. Uśmiechnęła się iwyszła.

Chwilę później dostałem sms od Karoliny. Sprawdzę w wolnej chwili. Teraz jestem zajęta. I nie rozkazuj mi! Uśmiechnąłem się, czytając jejodpowiedź.

– Przydałoby ci się porządne lanie – powiedziałem do ekranu telefonu. – Takie, po którym nie mogłabyś usiąść przez tydzień. – Zaśmiałem się, wyobrażając sobie, jak wymierzam klapsy w jej seksownytyłeczek.

4. Karolina

– Co za palant – powiedziałam dotelefonu.

– Nieźle zaczęliście. Ciekawa jestem, jak się to rozwinie. Z chęcią będę się temu przyglądać. – Magda odwróciła się na fotelu przodem do mnie. Jako jedyne miałyśmy podwójnyboks.

– Ta, kup sobie popcorn – zakpiłam, nie odwracając wzroku odmonitora.

– Nie przepadam. Po kukurydzy mam straszne wzdęcia. – Zmierzyłam ją wzrokiem, nie dowierzając, że to powiedziała. – Dlatego na każdej randce biorę nachosy. – Wybuchnęłamśmiechem.

– Oszczędź mi tego. – Wróciłam wzrokiem domonitora.

– Co tam masz? – zapytała, przysuwając się bliżej nakrześle.

– Maila od tegoformalisty.

– O kurwa, ilezałączników.

Od: [email protected]

Do: [email protected]

Godzina: 12:06

Tytuł: mail informacyjny

Karolino,

zgodnie z ustaleniami, proszę zapoznaj się ze wszystkimi załącznikami. Postępuj według wytycznych w załączniku nr 1. Zapoznaj z tym osoby włączone do projektu. Niech się przygotują! Od Ciebie też tego wymagam. Nie znoszę niedbalstwa ilenistwa.

Jutro sięwidzimy.

Skontaktuj się ze mną, gdybyś miała jakieśpytania.

Pamiętaj – w pierwszej kolejnościmail.

Pozdrawiam,

Tomek Barański

– Co za służbista – powiedziała Magda, która cały czas zerkała mi przezramię.

– Corobisz?

– Odpisuję mu. Niech sobie niemyśli.

– Ja pierdolę, że też mam te wzdęcia po popcornie. Rezerwuję miejsce w pierwszym rzędzie. To dopiero początek waszej znajomości, a ja już się takekscytuję.

Od: [email protected]

Do: [email protected]

Godzina:12:13

Tytuł: NIE JESTEŚ MOIMSZEFEM!!!

Tomaszu,

Ustalmycoś!

Nie zgadzam się na takie traktowanie mnie i moich współpracowników. Mamy być teamem, równorzędnymi kolegami. Z pejczem możesz sobie zatem latać za koniem lub krową na pastwisku. Nikt nie będzie straszył ani wywierał presji na pracownikach naszej firmy. Nikt nie chce, aby nasza współpraca zakończyła się już na tymetapie.

Jeśli masz jakieś zażalenia co do mnie czy moich kolegów, zgłoś to szefostwu. Przypominam jednak, że jeszcze nie rozpoczęliśmy współpracy. Wniosek, że jesteśmy bandą nieudaczników i matołów, jestnieuzasadniony.

Niepozdrawiam,

Karolina Romanowska

– No i z czego tak lejesz? – Popatrzyłam na roześmianą twarzprzyjaciółki.

– Z ciebie. Ten facet ci się podoba. Gdybyś widziała swoją zawziętość, gdy strugałaś tego maila… – Pokręciłagłową.

– Przestań. Pieprzyszgłupoty.

– Oj, mała. Nie oszukuj się. On na ciebie leci, ty na niego. Mówię ci, będą jazdy. A ja zasiądę w pierwszymrzędzie.

– Z nachosami? – zapytałamrozbawiona.

– Z nachosami – odpowiedziała dumnie. – Kurwa, głodna się zrobiłam. Idę do bufetu. Chceszcoś?

– Sałatkę. Może być z tuńczykiem. – Zaczęłam wertować kolejne strony załączników, kiedy nadeszławiadomość.

Od: [email protected]

Do: [email protected]

Godzina: 12:22

Tytuł: Jesteśzabawna.

Z pejczem? Hmm. Ciekawe… Kto colubi.

Możemy razem z tym pejczempogonić.

Nie mogę się już doczekać naszejwspółpracy,

Tomek Barański

– No, co za buc. – Wstałam z fotela, musiałamochłonąć.

– Co jest? Coś mnie ominęło? – Podekscytowana Magda odstawiła na blat sałatkę i pączki. Podeszła do mojego komputera i usiadła z wrażenia. – Aż mnie ciarki przeszły. Noooo – odwróciła się do mnie – trafił ci się Grey. Zazdroszczę.

– Magda, ty się słyszysz? Taki facet pewnie przed seksem majtki składa wkostkę.

– Jeśli tylko daje trzy orgazmy pod rząd, może nawet złożyć moje. – Wybuchnęłyśmyśmiechem.

– Kocham cię, wariatko.

– Ja ciebie też. Wracajmy do pracy, bo stary zaraz naspogoni.

– Pejczem? – Zachichotałam.

– Z takim dziadem? – Skrzywiła się, po czym razem powiedziałyśmy bleee, znów wybuchając śmiechem.

* * *

Wieczorem po kolacji siedziałam z rodzicami w salonie przed telewizorem. Ceniłam sobie tak spędzany czas. Jako jedna z nielicznych osób mogłam pochwalić się naprawdę dobrym kontaktem ze staruszkami. Mojego brata jak zwykle nie było w domu. Prowadzał się z dziewczyną, której nie mieliśmy okazji poznać. Chyba się nas niewstydził?

Czas umilałam sobie czatowaniem z moją przyjaciółką z liceum. Obie pochłonięte robieniem karier zaniedbałyśmy nasze spotkania, jednak kontakt utrzymywałyśmy na bieżąco. Ewa właśnie szykowała się do ślubu. Ze swoim facetem Markiem była ponad trzy lata. Jej pierwsza miłość i od razumąż.

Ewa: hej :) co słychać? Nie odzywasz się ;(

Karolina: hej :* młyn w pracy. Jeszcze dowalili mi nowy projekt z megapalantem, który gokoordynuje.

Ewa: megapalant? Przystojnychociaż?

Karolina: noooo powiedzmy :P

Ewa: czyli fajny :D

Karolina: z wyglądu, ale nie zcharakteru.

Ewa: daj mu szansę :)

Karolina: co ja niby miałabym robić z takimbucem?

Ewa: no ja bym mogła ci podpowiedzieć… :P

Karolina: Ewka, daj spokój, zwykły cham ityle.

Ewa: ale seksowny cham :P

Karolina: dobra, nieważne. Mów co uCiebie.

Ewa: A daj żyć… Moja przyszła teściowa mnie tak wkurwia, że przysięgam, kiedyś wybuchnę. Im bliżej wesela… Mam jejdość.

Następnego dnia obudziłam się w bojowym nastroju. Wzięłam prysznic, wyprostowałam włosy i zrobiłam makijaż. Stanęłam przed otwartą szafą, nie wiedząc, co na siebie włożyć. Mogłam udawać sama przed sobą, jednak Tomek wpadł mi w oko. Choć denerwował mnie jak nikt inny, jednocześnie budził we mnie nieodkryte albo dawno zapomniane uczucia. Nie bez powodu mówi się: kto się czubi, ten się lubi. Chciałam zatem dobrze wyglądać. Może dla niego? Po prostu, chciałam się mupodobać.

Postanowiłam założyć obcisłe czarne rurki z wysokim stanem oraz białą, krótką bluzkę z falbanami na cienkich ramiączkach. Byłam posiadaczką piersi, które ładnie prezentowały się bez biustonosza, zatem zrezygnowałam z tej części garderoby. Na ramiona zarzuciłam cieniutki przedłużany kardigan w kolorze pudrowego różu. Włożyłam pasujące balerinki i jak zwykle bez śniadania wyszłam dopracy.

Pracy tego dnia było mnóstwo. Dopinaliśmy dwie kampanie, a z jedną wchodziliśmy na ostatni etap. Nie miałam co liczyć na taryfę ulgową od szefa, a do tego jeszcze powierzył mi współpracę z Met-Machine. Koło dziesiątej zadzwoniła do mnie sekretarka, informując, że w trybie natychmiastowym muszę się zjawić w jego gabinecie. Przejrzałam się jeszcze w lustrze na korytarzu, po czym udałam się do prezesa. Sekretarka powiadomiła go o moimprzyjściu.

– Dzień dobry, panie prezesie, chciał mnie pan widzieć? – Jak tylko mnie zobaczył, wstał zza biurka, zapiął guzik marynarki i podszedł do mnie z szerokim uśmiechem na ustach. Gdyby nie to, że nie byliśmy sami, pomyślałabym, że chce mnieprzelecieć.

– Tak, dobrze, że pani już jest. Pan Tomek przyszedł. – Odwróciłam się i zobaczyłam go. Siedział na kanapie; potargane włosy i kilkudniowy zarost, to pierwsze, co ujrzałam. Nie miałam czasu na przyglądanie się.

– Witam – rzuciłam w jego stronę, po czym z powrotem przeniosłam wzrok naszefa.

– Może weźmie pani tę małą konferencyjną i popracuje tam z panem Tomkiem – zasugerował. – Wiem, że jest trochę zamieszania, jednak niech dzisiejszy dzień poświęci pani dla Met-Machine.

– Oczywiście, panie prezesie. – Odwróciłam się w JEGO stronę. – Chodźmy.

– Dziękuję panu. – Wymienili uściski. Wychodząc z gabinetu szefa, Tomek położył dłoń na dole moich pleców. Poczułam dreszcze, ale postarałam się, żeby tego nie zauważył. Zrobiło mi się ciepło, zapewne na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Od jego skóry dzieliła mnie jedynie warstwa cienkiegomateriału.

***

– Rozesłałam reszcie materiały, które przekazałeś mi w mailu, jednak dziś nie popracujemy z nimi. Mamy młyn. Możesz ten czas spędzić jedynie ze mną. – Zobaczyłam satysfakcję na jego twarzy. – Źle to zabrzmiało – poprawiłam się. – Ale nie ukrywam, że nawet jest mi to na rękę. Jest dziesiąta rano, a czuję się, jakby była co najmniejpiętnasta.

– Czyli jestem twoim wybawieniem? – Wymieniliśmy się spojrzeniami i przysięgam, że poczułam iskry. Lekko sięuśmiechnęłam.

– Coś w tymjest.

– Właściwie to możemy sobie dać dziśspokój.

– I ty to mówisz? – Uniosłambrwi.

– Mnie też czasem się nie chce. – Uśmiechnął się. – We wtorek rano jedziemy do Warszawy. Wszyscy.

– Ale…

– Na szkolenie. Pojedziemy do filii Met-Machine. Tam powstają nasze maszyny. Jedziemy we wtorek, wracamy w czwartek wieczorem. Zostawię ci plan wyjazdu. Rozdaj reszcie. Jakbyś miała jakieś pytania, topisz…

– Mailowo – dokończyłam i sięroześmiałam.

– Naprawdę masz mnie za takiegosztywniaka?

Nie odpowiedziałam. Wpatrywałam się w niego z lekkim uśmiechem. To dziwne, że niby tak mnie wkurzał, a jednocześnie tak łatwo śmiałam się przy nim. Może nie był taki zły? Postanowiłam przerwać to gapienie się w niego. Robiło się niezręcznie. Coś między nami się działo. Musiałam to natychmiastskończyć.

– To co? Tyle na dziś? – Wstałam z krzesła z zamiarem opuszczenia sali. Gdy zatrzymałam się przed drzwiami, złapał mnie za ramię, odwrócił twarzą do siebie i przygwoździł do ściany, kładąc dłonie po obydwu stronach mojej głowy. – Co ty wyprawiasz? – zapytałamzaskoczona.

– Nie udawaj, że nie rozumiesz. – Jego oddech lekko muskał moją szyję. Przymknęłam oczy, mobilizując się do odparcia rosnącego pożądania. Nie ułatwiała mi tego jego erekcja, którą wyraźnie czułam przez materiałspodni.

– Niby czego? – Postanowiłam graćgłupią.

– Pragniesz mnie – wyszeptał w moje usta, świdrując mniewzrokiem.

– Chyba śnisz – zakpiłam.

– Widzę to! – Przycisnął mnie mocniej, powodując, że jego przyjaciel wbił mi się w biodro. – Czujesz? To dowód, jak na mnie działasz. Jak mnie podniecasz. Założę się, że jesteśmokra.

– No widzisz, nie sprawdzisz tego! – Odepchnęłam go, jednak nie na długo. Złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął dosiebie.

– Twarda jesteś, ale nie z takimi dawałem sobieradę.

– Jesteś bezczelny. Nigdy więcej… – Przerwał mi w pół zdania, przyciskając usta do moich warg. Nie odwzajemniłam pocałunku, odsunęłam się i dałam mu z liścia. – Nigdy więcej tego rób – powiedziałam przez zaciśniętezęby.

– Nie oszukuj się. Lecisz na mnie. W przeciwieństwie do ciebie, ja się z tym nie kryję. – Był zdenerwowany faktem, że mu się oparłam. Tym razem dałam radę, ale następnym razem może być inaczej. A wiem, że ten facet mi nie odpuści. Widziałam to w jego oczach. Żaden mężczyzna tak na mnie nie patrzył i żaden nie wywoływał u mnie takich uczuć. Z pozoru twarda, a w środku trzęsłam się jakgalareta.

– To się ma nigdy nie powtórzyć, słyszysz? – warknęłam. Nie wiem, czy byłam przekonująca, ale chciałam wierzyć, żetak.

– Łudź się dalej – prychnął. – Jeszcze będziesz mnie prosić. – Zbliżył się. – Będziesz się pode mną wiła i jęczała. A ja się będę delektował tym widokiem. Widokiem, kiedy będziesz dochodzić. Raz za razem. I to dzięki mnie. Ale spokojnie, poczekam. Graj niedostępną. I tak dobiorę ci się do tego ślicznego tyłeczka. – Położył rękę na moim pośladku.

Znów go spoliczkowałam i wyszłam, trzaskającdrzwiami.

– Co się stało? – zapytała przerażona Magda, kiedy z impetem opadłam nafotel.

– Nie pytaj.

Przyglądała mi się uważnie. W pewnym momencie chyba zrozumiała, że wracam ze spotkania zTomkiem.

– Coś między wami zaszło? – zapytała z nadzieją wgłosie.

– Dobierał się domnie.

– I co? – Jej podekscytowanie mnieprzeraziło.

– I jajco – odpowiedziałam oburzona. Ona jednak chciała wiedzieć więcej. Patrzyła na mnie oczami kotka ze Shreka. – No dobra, powiem ci. Pocałował mnie, dałam mu z liścia, powiedziałam, że ma się to więcej nie powtórzyć, położył łapska na moim tyłku, znów dałam mu z liścia iwyszłam.

– O kurwa. – Przyłożyła rękę do ust, zasłaniającuśmiech.

– A wiesz, co jest najgorsze? – Zmarszczyłam brwi. – Że miał rację. Chciałam tego. I nie mówię tu tylko o pocałunku. – Magda się tylko uśmiechnęła. – Chciałam tego jak cholera. Chciałam, żeby mnieprzeleciał.

Przyłożyłam palce do swoich warg. Na samo wspomnienie jego ust, zrobiło mi się gorąco. Odwróciłam się twarzą do korytarza. Stał oparty o ścianę i obserwowałmnie.

Puścił mi oczko i z triumfalnym uśmiechem opuściłbiuro.

1:0 dlaniego.

Nawet mi to nieprzeszkadzało.

Nasza współpraca zapowiadała się niezwykleciekawie.

A wieczorna wymiana smsów tylko topotwierdziła.

5. Tomek

Siedziałem w gabinecie jej szefa. Nie mogłem się już doczekać. Cały wieczór o niej myślałem. Jeśli zastanawiacie się, czy znów o niej fantazjowałem, to tak. I wieczorem, i dziś rano. Obawiałem się, że będę zmuszony powiesić jej zdjęcie pod prysznicem. Gdy usłyszałem pukanie do drzwi, zamarłem. Autentycznie się wystraszyłem. Sądząc po wczorajszej wymianie maili, moja sytuacja byłaniekorzystna.

Weszła pewnym krokiem, nie zauważając mnie z boku na kanapie. Przywitała się z szefem, a on od razu zasygnalizował jej moją obecność. Odwróciła się w moją stronę, jednak nie zaszczyciła mnie dłuższym spojrzeniem. Rzuciła krótkie witam, po czym wróciła do rozmowy zprzełożonym.

Miałem chwilę, aby przyjrzeć się jej dokładnie. Wyglądała przepięknie. Spodnie wydłużyły optycznie jej sylwetkę, a ten krótki top działał na wyobraźnię. Dopiero po chwili zauważyłem, że nie ma biustonosza. Zatem od jej piersi dzieliłaby mnie tylko jedna warstwa materiału. Wyobraziłem sobie jak dotykam jej okazałego biustu i ssę stojące z podnieceniasutki.

Mówiąc chodźmy, wyrwała mnie z zadumy. Wstałem pospiesznie, pożegnałem się z Iwańskim i poszedłem za nią. Kurwa, kląłem w myślach, widząc jej kołyszący się tyłek przede mną. Podążałem za nią, ukradkiem poprawiając małego w spodniach. Weszliśmy do sali konferencyjnej, po czym zajęliśmymiejsca.

Siadając, zauważyłem jej pięknie sterczące piersi. To dziwne, że bez stanika prezentowały się takdobrze.

– Rozesłałam reszcie materiały, które przekazałeś mi w mailu, jednak dziś nie popracujemy z nimi. Mamy młyn. Możesz ten czas spędzić jedynie ze mną. – Bingo, pomyślałem. – Źle to zabrzmiało – szybko się poprawiła, jednak ja wiedziałem, że to nie była pomyłka. – Ale nie ukrywam, że nawet jest mi to na rękę. Jest dziesiąta rano, a czuję się jakby była co najmniejpiętnasta.

– Czyli jestem twoim wybawieniem? – Do ataku. Lekko się uśmiechnęła. Byłemblisko.

– Coś w tymjest.