Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Czy miłość zwykłej dziewczyny odmieni faceta, dla którego pojęcia związek i odpowiedzialność nie istnieją?
Ona, rozważna romantyczka, szara myszka. Skromna, spokojna, bez doświadczenia w relacjach damsko-męskich.
On, za dnia prezes i właściciel dużej firmy budowlanej, a wieczorami prawdziwy casanova.
Tych dwoje dzieli niemal wszystko. Podejście do życia, jego styl, kontakt z rodziną, a nawet spora różnica wieku. Ich relacja od początku skazana była na porażkę, mimo to zbliżyli się do siebie i… nie udało się.
Porzucona dziewczyna po jakimś czasie dowiaduje się, że Michał zostawił jej cząstkę siebie. Ania jest w ciąży. Wraca do rodzinnego Rzeszowa, ukrywając swój stan. Nie na długo. Chłopak poznaje prawdę, próbuje odzyskać kobietę, lecz… to nie będzie wcale takie łatwe.
Dawna znajoma Michała, zazdrość, nieporozumienia oraz tajemnica rodzinna, która burzy jego świat. Czy tych dwoje pokona przeciwności losu? Czy zbudują trwałą relację? Czy stworzą szczęśliwą rodzinę dla swojej małej córeczki?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 221
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © by Aldona Skrzypoń-Powroźnik, 2020Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2022 All rights reserved
Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.
Redakcja: Kinga Szelest
Korekta: Paulina Aleksandra Grubek
Projekt okładki: Adam Buzek
Zdjęcie na okładce: © by Volodymyr Tverdokhlib | Dreamstime.com
Ilustracje wewnątrz książki: Obraz Gordon Johnson z Pixabay
Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek/[email protected]
Wydanie I - elektroniczne
ISBN 978-83-8290-193-1
Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]
Spis treści
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Epilog
Podziękowania
Mojemusynkowi,który umożliwił mi napisanie tej książki swoimi popołudniowymi drzemkami
Rozdział 1
Jak w każdy piątek po pracy poszłam po najpotrzebniejsze rzeczy, by móc przetrwać cały następny tydzień. Opuściwszy biuro, w którym pracowałam, wolnym krokiem przemierzałam ulice mojego ukochanego Krakowa. Choć było po siedemnastej, słońce nadal świeciło pełnią blasku. Pogoda była wymarzona, aby usiąść na ławce przy Bulwarach Wiślanych. Tak też zrobiłam, a potem przez kolejne kilka minut karmiłam gołębie obwarzankiem zakupionymrano.
Wystawiłam twarz do słońca, pozwalając mu rumienić moją skórę. Nie otwierając oczu, sięgnęłam ręką do torebki, gdyż mój telefon dał o sobie znać. To była wiadomość od mojej przyjaciółki. Jednej z dwóch, jakiemiałam.
Gośka: Hej. Dzisiaj piątek! Może spotkamy się we trójkę? Gadałam z Iwoną, maczas.
Gośka i Iwona były moimi przyjaciółkami z czasów studenckich. Gośka była podobna do mnie. Cicha, skromna i niepijąca alkoholu. Zawsze poukładana i zorganizowana. Zaraz po studiach podjęła pracę w banku i tak już zostało. Iwona zaś była typem imprezowiczki. Na studiach niejednokrotnie próbowała namówić nas na szalone imprezy. My jednak konsekwentnie odmawiałyśmy. Kończyło się co najwyżej na jednym piwie w ustronnej knajpie na rynku w Krakowie, po którym mnie i Gośce szumiało w głowie. Iwona pracowała w nieruchomościach. Jak dziewczyna z takim temperamentem to znosiła? I jak to w ogóle możliwe, że nasza trójka się przyjaźniła? Podobno przeciwieństwa sięprzyciągają.
Ania: Okej, ale Iwona pewnie będzie chciała nas wyciągnąć na jakąś imprezę. Wiesz, że tego nielubię…
Schowałam telefon do torebki, raz jeszcze omiotłam wzrokiem Wisłę, a potem powędrowałam do najbliższegosklepu.
Po zrobieniu zakupów, obładowana siatkami, wróciłam do domu. Wynajmowałam mieszkanie z kolegą – Kamilem. Kiedyś pracowaliśmy w jednej firmie, świetnie się przy tym dogadując. Polubiliśmy się do tego stopnia, że gdy się przeprowadzał, zaproponował mi wspólny wynajem. Razem też jeździliśmy do biura. Kamil zwolnił się kilka miesięcy temu, od tamtej pory rzadko go widywałam. Nie wchodziliśmy sobie w paradę. W niedzielę, gdy ten już odespał sobotni melanż, jadaliśmy wspólnie śniadania. Nieraz nocowała u niego jakaś „znajoma”, którą szybkożegnał.
Rozpakowałam zakupy i dopiero wtedy zauważyłam migającą diodę na telefonie. To była odpowiedźGośki.
Gośka: No wiem, mam takie samo nastawienie, ale w sumie raz się żyje. Jak ty w to wchodzisz, to ja też. Iwona się ucieszy :).
Ania: Okej, ale niech Iwona skołuje mi jakieś stosowne ubrania. Wątpię, by w mojej szafie było cośodpowiedniego.
Wedle ustaleń dziewczyny zjawiły się u mnie wieczorem, po dwudziestej. Iwona była bardzo podekscytowana. Gdy rzuciła na łóżko torbę z naszymi wieczornymi strojami, przeraziłam się. Okazało się, że potraktowała nasze wyjście naprawdę poważnie. Wszystkie wyglądałyśmy super. Byłam trochę zszokowana swoim mocnym makijażem, ale miałam pewność, że doda mi to nieco odwagi. Włożyłam czerwoną sukienkę na cienkich ramiączkach, sięgającą przed kolano. Uzupełniłam to beżową torebką i szpilkami w tym samym kolorze. Byłam wysoką, szczupłą brunetką z dużymi niebieskimi oczami, które dzięki make-upowi wydawały się jeszcze większe. Iwona postawiła na małą czarną. Była niska, więc wsunęła niebotycznie wysokie czerwone obcasy. Rozpuszczone blond loki opadły jej na piersi, którymi lubiła się chwalić. Gośka zaś wybrała czarny kombinezon podkreślający jej szczupłą figurę. Uzupełniła swój look czarnymi szpilkami i czerwoną torebką. Wszystkie pomalowałyśmy usta czerwoną szminką. Mogłyśmy iść. Zamówiona taksówka miała być zakwadrans.
– Nie wiem, czy to nie za odważne – stwierdziłam, raz jeszcze przeglądając się wlustrze.
– Przestań – skarciła mnie momentalnie Iwona. – Faceci padną z wrażenia, jak cię zobaczą. Swoją drogą, jak mogłaś do tej pory się tak ukrywać? Masz dwadzieścia cztery lata i żadnego chłopaka na koncie. Co jak co, ale ja wiem, jak i gdzie szukaćfacetów.
– Posłuchaj jej. Iwona jako jedyna z nas wie, jak ludzie ubierają się do takich miejsc. Jeśli to cię pocieszy, ja też czuję się dośćnieswojo.
– Dziewczyny, dosyć marudzenia. Cyc do przodu i lecimy. Na pewno niejednemu złamiecie dziś serce. A nawet jeśli nie, to idziemy tam we trójkę i będziemy się świetnie bawić w swoim towarzystwie. Ale zanim wyjdziemy – poruszyła znacząco brwiami – napijemy się po lampce wina narozluźnienie.
Wsiadałyśmy do taksówki lekko wstawione. Nie skończyło się na jednym kieliszku. Iwona podała kierowcy adres iruszyliśmy.
Od wypitego wcześniej alkoholu szumiało mi w uszach, a dudniąca muzyka nie pomagała. W klubie było mnóstwo osób. Był piątek, to chyba normalne. Czułam się dziwnie. Podpici faceci patrzyli na mnie, jakbym była naga. Z czasem się to zmieniło, a nawet mi schlebiało. Miałam rację, makijaż dodał mi odwagi. Nie uważałam się za jakieś bóstwo, byłam ładna, ale bez przesady. W lokalu było wiele ładniejszych ode mniedziewczyn.
Skierowałyśmy się do baru. Barman podał nam kolorowe drinki, których nazwy nie zapamiętałam. Jedną kolejkę dostałyśmy od grupki facetów siedzących w loży po lewej stronie od baru. Uśmiechnęłyśmy się w podziękowaniu. Po wypitej kolejce Iwona wyrwała jakiegoś kolesia do tańca, a ja z Gośką zostałyśmy przy barze. Jako dziewczyny niepijące postanowiłyśmy zwolnić tempo. Podchodzili do nas faceci, ale żadna z nas nie stwierdziła, że chciałaby rozwinąć znajomość z którymkolwiek znich.
Moje nastawienie zmieniło się, gdy spostrzegłam pewnego mężczyznę. Marzenie. Mógłbyś być ojcem moich dzieci. Obserwowałam go, śledziłam jego ruchy. Podobało mi się w nim wszystko. Wygląd, sposób chodzenia, to, jak uśmiechał się, witając ze znajomymi. Wysoki brunet, z niebieskimi oczami oraz zarostem. Uwielbiałam zarost u facetów. Był szczupły, ale widać było mięśnie pod białą koszulką polo, podkreślającą jego ciemną karnację. Do tego miał eleganckie granatowe szorty do kolan. Na stopach białe trampki. Miał to coś, czego szukałam umężczyzn.
– Gośka. – Szturchnęłam ją. – Spójrz tam. – Wskazałam głową. – Białapolówka.
Zmrużyła powieki i uważnie mu sięprzyjrzała.
– Nooo. – Cmoknęła z uznaniem. – Fajny, ale chybazajęty.
Miała rację. Tuż za chłopakiem szła jakaśdziewczyna.
– Przykro mi to mówić, ale to nie nasza liga – dodała. – Spójrz nanią.
Długonoga blond lala sunęła z gracją, a jej duże, czerwone usta było widać z daleka. W sukience bez ramiączek, ledwo zakrywającej pośladki wywołała niemałe zamieszanie wśród płcimęskiej.
Odprowadziłam ich wzrokiem do loży, w której już siedziały dwie inne pary, po czym odwróciłam się twarzą dobaru.
– Może gdybym tak wyglądała… – Upiłam spory łyk drinka, którego w międzyczasie zamówiłaGośka.
– Przestań. – Pogładziła mnie po plecach. – Jesteśśliczna.
Uśmiechnęłam się do niej, dziękując zapocieszenie.
– Co tam, dziewczyny? – spytała Iwona, która nagle do naswróciła.
Była zgrzana i spocona. Stała przed nami, nadal podrygując w rytm muzyki. Wariatka.
– Anka wyhaczyła w tłumie niezłe ciacho. Siedzi w tej loży po prawejstronie.
Iwona spojrzała w tamtymkierunku.
– Niestety zajęty – dodała z przekąsem. – Dlaczego wy, blondynki, macie takiebranie?
– Nie wiem. – Wzruszyła ramionami. – Ale co do faceta, to znam go. Ma na imię Michał. Często go tu widuję. Ma kasę, zawsze jest w tej lepszej częściklubu.
Przeniosłam wzrok z przyjaciółki na lożę, w której rozgościł się chłopak. Jego towarzyszka wtuliła się w jego bok, rękoma obejmując jegoramię.
– Nie wiem, Ania, czy chciałabyś mieć z nim cokolwiek do czynienia – kontynuowała Iwona. – To straszny kobieciarz. Na każdej imprezie bawi się z inną. Z wyglądu interesujący – ponownie wzruszyła ramionami – nie powiem, ale na dłuższą metę… W ogóle co my się przejmujemy jakimś dupkiem otaczającym się plastikami. Poszukajmy takich facetów, z którymi można nawiązać dłuższą relację niż jednorazowynumerek.
Gośka miała rację. Nie dla psa kiełbasa. Zresztą co ja mogłabym mu zaoferować? Moje zerowe doświadczenie? Co on by ze mnązrobił?
Po wielu wypitych drinkach zachciało mi się siku. Poszłam poszukać toalety. Przedzierałam się przez obściskujące się na parkiecie pary, dopóki z impetem nie zderzyłam się z czymś twardym. Rzuciłam z automatu „Przepraszam” i podniosłam wzrok. To był on. Patrzył na mnie niebieskimi jak niebo oczami. Były piękne. Wstrzymałam oddech, czułam, że oblałam się rumieńcem niczym mała dziewczynka. I wtedy zadał mi pytanie, które ledwo słyszałam i na które nie byłam w stanieodpowiedzieć.
– Jak ci naimię?
Rozdział 2
Stałam jak zaczarowana. Wpatrzona w jego oczy, nie umiałam wydusić słowa. Nagle jednak spostrzegłam jego ręce przed moją twarzą. Machał nimi, chcąc sprowadzić mnie naziemię.
– Hej, mała! Mówię do ciebie! – zaczął, przekrzykującmuzykę.
– Hm? – Tylko tyle zdołałam z siebie wydobyć, choć i tak nie mógł tegousłyszeć.
– Pytałem o twoje imię! – przypomniał, podnosząc głos. – Coś się stało? Wyglądałaś nanieobecną.
– Anka, jestem Anka. – Odruchowo wyciągnęłamrękę.
– Michał. – Odwzajemniłuścisk.
Przysięgam, że poczułam przeskakującą iskrę. Wystarczyło lekkie muśnięcie dłoni, a moje ciało momentalnie zareagowało. Pomyślałam o tym, jakie emocje towarzyszyłyby mi, gdyby mnie pocałował, ba, gdyby doszło do czegoświęcej.
– Może postawię ci drinka? – zaproponował.
– Wiesz, jestem z koleżankami… Nie chciałabym ichzostawiać.
Wskazałam ręką bar, gdzie siedziały dziewczyny. Nie szukały mnie jeszcze wzrokiem, rozmawiały z jakimiś dwomaprzystojniakami.
– Twoje koleżanki świetnie się bawią. – Spojrzał na mnieponownie.
Nerwowo przełknęłam ślinę. Nachylił się, przez co do moich nozdrzy dotarł jego męskizapach.
– Nie mów, że się mnie boisz? – spytał naucho.
Jego oddech przyjemnie omiótł mojąskórę.
– Raczej mnie peszysz – odparłam, gdy sięodsunął.
Nadal nieznacznie pochylony wpatrywał mi się głęboko w oczy. Dotknął dłonią mojego ramienia, na co się wzdrygnęłam. Uśmiechnął siętriumfalnie.
– Lepiej jużpójdę.
Chciałam odejść, ale chwycił mnie zanadgarstek.
– Poczekaj. Tylko drink. Chwila. Chyba tyle możesz mipoświęcić?
– Ale po co? Przecież nie jestem w twoim typie. – Zaśmiałam się podnosem.
– Skąd możesz to wiedzieć? – spytał, mrużącpowieki.
– Ani trochę nie przypominam twojej towarzyszki. – Spojrzałam w kierunku loży, którą zajmował tego wieczoru, ale dziewczyny już tam nie było. – Daleko mi do niej – kontynuowałam. – Poza tym – zebrałam się na odwagę, wypity alkohol na coś się przydał – nie interesuje mnie szybki numerek w męskiej ubikacji – kłamałam. Oczywiście, że chciałabym być tej nocy jego „dziewczyną”, ale jako prawdziwa romantyczka wierzyłam w miłość i bzykanie bez zobowiązań nie wchodziło w grę. – Nie martw się, na pewno w tym klubie – zatoczyłam ręką kółko – znajdzie się wiele lasek, które będą zainteresowane. Zresztą – prychnęłam – co ja mówię… Przecież ty doskonale o tym wiesz. Moja koleżanka często cię tutaj widuje. Nie masz najmniejszych problemów, prawda?
– A nie uważasz, że opinia, którą wyraziła twoja koleżanka, może być podkoloryzowana? – Uniósł brwi. – Nie wiem, co konkretnie ci powiedziała, ale może dałabyś mi szansę udowodnić, że sięmyli?
To była moja przyjaciółka. Nie miałam powodów, by jej nie ufać. Opinia Iwony była ważniejsza od czczego gadania jakiegoś napalonegokobieciarza.
– Zostawmy to. – Machnęłam ręką. – Muszę lecieć. Mimo wszystko miło byłopoznać.
Uśmiechnęłam się i uciekłam. Tak, uciekłam w kierunkutoalet.
Dotarło do mnie jego wołanie, ale się nie zatrzymałam. Łazienka była zatłoczona, ale udało mi się przedrzeć do lustra, w którym dostrzegłam swoje płonące policzki. Wcześniej nie zarejestrowałam ichgorąca.
Zmoczyłam dłonie i schłodziłam lico zimną wodą. Zatrzymałam wzrok na swoim odbiciu. Przez moment zastanawiałam się, jak ja dałam radę spławić tego mężczyznę? Dlaczego nie uległam jego urokowi, zapachowi?
Za moimi plecami zrobił się ruch. Grupa kobiet po prostu nagle wyszła. Domyśliłam się, że być może były razem. Po chwili do środka wpadły mojeprzyjaciółki.
– Dziewczyno, co to było? – zaczęłaIwona.
Była podekscytowana, a jej oczyzaciekawione.
– O czym gadaliście? – dopytywała sięGośka.
– Chciał mi postawić drinka, ale go spławiłam – odpowiedziałam, bagatelizując.
W łazience nie było nikogo poza nami, więc mogłyśmy swobodnierozmawiać.
– Co? Jak to? – dziwiła się Gośka. – Przecież tak ci siępodobał.
– Ja nie twierdzę, że nie. Ale pamiętam, co mówiłaIwona.
Moja przyjaciółka sięuśmiechnęła.
– Zresztą widać po nim, że z niejednego pieca chleb jadał. Nie chciałabym być kolejnym trofeum na jego półce. Poza tym to ja na niego wpadłam. Zagadał, bo tak wypadało. To był czystyprzypadek.
– Jesteś piękna i mądra. Mnóstwo facetów się za tobą dzisiaj oglądało – zapewniała mnieGośka.
– Wiem – przytaknęłam. – To moja wina, bo zobaczyłam Michała i tak jakby zaczęłam porównywać z nim pozostałych. Muszę przestać torobić.
– Czy mnie się wydaje, czy żałujesz swojej decyzji? – Iwona uniosła pytającobrew.
Tylkowestchnęłam.
– Dobrze zrobiłaś – dodała. – Wiem, jakie masz miękkie serduszko. Skrzywdziłby cię, a ja bym sobie tego nigdy nie wybaczyła. – Spojrzała na Gośkę, a potem wróciła wzrokiem do mnie. – Bo przecież to ja was tu przyprowadziłam i to przeze mnie go poznałaś. Dobrze zrobiłaś, choć widzę po tobie, że miękniesz i teraz mogłabyś dać się namówić na tego drinka lub nawet na coświęcej.
Zaczęłam się zastanawiać, czy faktycznie tak było. Czy żałowałam. Boże, nie wiedziałam, co się ze mną działo. Przypuszczałam, że ten facet mógłby mnie w sobie rozkochać do szaleństwa. A ja właśnie na taką miłość liczyłam. Tylko w tym przypadku byłaby to miłość nieodwzajemniona. Tego typu facet nie jest skory do takich uczuć. Jemu zależało na zabawie, a mnie na czymświęcej.
– Nie martw się, przecież się niezakochałam.
Powiedziałam tak, ale nie byłam przekonana. Wierzyłam w miłość od pierwszegowejrzenia.
Popatrzyłyśmy na otwierające się drzwi. Do łazienki weszła blond piękność. Z bliska była jeszcze ładniejsza. Podchodząc do umywalki, obrzuciła nas obojętnym spojrzeniem. Śledziłyśmy każdy jej ruch, kiedy wyciągnęła czerwoną szminkę, a potem pomalowała pełne usta. Gdy tylko skończyła, skierowała się dowyjścia.
– Nie przejmuj się, umiem go pocieszyć – rzuciła w moją stronę, odwracając się napięcie.
Zamknęła za sobą drzwi, a ja, po raz kolejny tego wieczoru, mogłam zbierać szczękę zpodłogi.
***
Następnego dnia obudziłam się kilka minut po dwunastej. Pierwsze, co ujrzałam, to jego twarz. Oczywiście w mojej wyobraźni. Gdy opuszczałyśmy klub, zerknęłam w kierunku loży, w której siedział. Chyba to wyczuł, bo momentalnie przeniósł wzrok z blond zdziry na mnie. Jego oczy… to najbardziej zapamiętam z tamtegowieczoru.
Razem z dziewczynami zakończyłyśmy imprezę zaraz po wyjściu z toalety. Byłyśmy w lekkiej konsternacji po słowach „znajomej” Michała. Mimo iż ja jej nie widziałam, ona musiała widzieć mnie, gdy z nim rozmawiałam. Może była zazdrosna? A może on kazał jej iść za mną do toalety? Jedno było pewne – nie musiałam znać odpowiedzi na te pytania. To było jednorazowespotkanie.
Wstałam z łóżka i skierowałam się do kuchni. Nastawiłam wodę na kawę. Oj, tak, potrzebowałamkawy.
W międzyczasie wzięłam prysznic, umyłam zęby, a potem włożyłam dres i rozciągnięty podkoszulek. Przepadałam za takimstrojem.
Rozejrzałam się za swoją komórką. Gdzie mogłam jązostawić?
– Torebka, no jasne – burknęłam podnosem.
Podeszłam do kanapy w salonie, gdzie leżały moja kopertówka i ramoneska. Na wyświetlaczu miałam dwa nieodebrane połączenia od Iwony. Wybrałam jej numer, a czekając, aż odbierze, wróciłam dokuchni.
– Oddzwaniam – zaczęłam, wsypując kawę do kubka. – Cotam?
– No, hej – jęknęła. – Żyjesz? Bo ja mam cholernego kacora. Musimy koniecznie to dziś powtórzyć. Wiesz, klinklinem.
– O, nie, Iwona. Nie ma mowy! – zaprotestowałam.
Wzięłam czajnik i zalałamkawę.
– Dlaczego? Przecież świetnie się bawiłyśmy, no może z pewnym wyjątkiem. Swoją drogą śnił cisię?
Przewróciłamoczami.
– Jeśli to miał być żart, to byłnietrafiony.
– Okej, okej. Ale super się wczoraj zachowałaś. Jestem z ciebie dumna. Musiał mieć zdziwko, że mu odmówiłaś. Zwykle pewnie nie ma z tym problemu – westchnęła. – Nie chcesz dziś tam iść, bo boisz się, że nie będziesz umiała mu się oprzeć? Że tym razem podejmiesz inną decyzję? Zawsze możemy zmienić miejscówkę – zaproponowała.
– Iwona, odpuść – odparłam, odstawiając cukierniczkę, i zaczęłam energicznie mieszać kawę. – Możecie wpaść z Gośką z winem, jeśli chcesz klina wybić klinem. Ale nie ma mowy o żadnej imprezie, tam ani nigdzieindziej.
Postawiłam sprawę jasno. To jedno wyjście to i tak o wiele za dużo jak dlamnie.
– No okej, jak chcesz. Zadzwonię do Gośki i dam ci znać. Ale nie zrażaj się po takim incydencie. Jeszcze wszystko przed tobą, mała. Kończę, dopotem.
– No, pa, pa.
„Mała”. To słowo wywołało na moim ciele gęsią skórkę. Tak powiedział do mnie wczorajszego wieczoru Michał. Jęknęłam z frustracji. W tym czasie zapewne budził się z jakąś pindą albo i z dwiema. Nie powinnam była zaprzątać sobie nim głowy. Czym prędzej zaczęłam porządkować dom. O dziwo, nie miałam kaca, trochę bolała mnie głowa, ale ból minął po wzięciu tabletki. Po południu zjadłam obiad i nawet w przelocie udało mi się spotkać swojego współlokatora. Wpadł, by się odświeżyć po nocy z jakąś dziewczyną i pilnie wysłać mail, a potem znów pognał do tej panny, twierdząc, że musi kuć żelazo, pókigorące.
Z przyjaciółkami jednak się nie spotkałam. Gośkę odwiedzili rodzice, więc spędzała wieczór z nimi. A Iwona wybrała się na imprezę do klubu z paczką swoich znajomych. Odetchnęłam z ulgą, kiedy w końcu udało mi się ją spławić. Ależ ona była namolna. Kochałam ją jak siostrę, ale gdy sobie coś postanowiła, była nieznośna i nie sposób było ją od tegoodwieść.
Zrobiłam sobie herbatę i włączyłam telewizor. Nie mogłam się skupić na filmie, bo wróciły wspomnienia z wczoraj. Cały dzień miałam głowę zajętą czym innym, lecz myśli o Michale i tak wróciły. Schlebiało mi jego zainteresowanie, jeśli było prawdziwe. Nie wiedziałam, jakie miał intencje, ale samo spotkanie go wywarło na mniewrażenie.
Zasnęłam na kanapie, a rano ze snu wyrwał mnie dźwięk przychodzącego SMS-a.
Iwona: Nie wiem, jak ty się na to zapatrujesz, ale twój książę z bajki pytał mnie wczoraj ociebie.
Chyba z pięć razy go czytałam. Otworzyłam usta, a potem ze strachu z trudem przełknęłamślinę.
Ania: Co? Mam nadzieję, że go spławiłaś. I nie powiedziałaś mu za dużo omnie!
Iwona nie odpisywała dłuższą chwilę. Odchodziłam od zmysłów. Cała w nerwach poszłam do kuchni zrobić sobie kawę. Po dziesięciu minutach przyszedł SMS. Nie, nie był od mojejprzyjaciółki.
Hej, mała. Może dokończymy to, co nam w piątek ze strachuprzerwałaś?
Drżącymi dłońmi wystukałam wiadomość, ale nie do niego, tylko doIwony.
Ania: Zabije cię. Jak mogłaś dać mu mój numer? Powaliło cię? Już zmieniłaś zdanie onim?
Ona jednak nadal nie odpisywała. Cwaniara! Zadzwoniłam w międzyczasie do Gośki i opowiedziałam jej o SMS-ie od Michała. Pocieszyła mnie, że przecież jak nie chcę, nie muszę odpisywać. Obiecała też, że będzie nękała wiadomościami i telefonami Iwonę, aż raczy się odezwać i wszystko namwyjaśnić.
Koło szesnastej wpadły do mnie obie. Iwona zaczęła streszczać nam rozmowę z Michałem. Razem z Gośką słuchałyśmy jej z otwartymibuziami.
– Bawiłam się z moimi znajomymi w jednej loży, a ten tak po prostu wpadł do nas, pociągnął mnie za rękę i spytał, czy jesteś, czy coś mówiłaś o nim, czy przyjdziesz dzisiaj, bo chciałby się z tobą zobaczyć. Powiedziałam, że cię nie ma, że nie przyjdziesz i że chyba nie chcesz się z nim widzieć. A ten zaczął wywód, że musi cię zobaczyć, że mu bardzo zależy, że nigdy nie poznał takiej dziewczyny i takie tam brednie. Więc dałam mu twój numer. – Wzruszyła ramionami. – Wiem, może źle zrobiłam, ale co, jeśli to jest to? Tak, wiem, jest kobieciarzem, ale przecież w końcu musi usiąść na tyłku. Nie chcesz, nieodpisuj.
Oparłam ręce na kolanach i schowałam twarz wdłoniach.
– A co ci w ogóle napisał? – dopytałasię.
Wypuściłam powietrze zpłuc.
Wstałam i ruszyłam do kuchni. W lodówce miałam otwarte wino. Nie spytałam ich, czy chcą. Nie dbałam też o kieliszek. Wyciągnęłam korek i przechyliłam butelkę. Odstawiłam trunek na miejsce, a potem wróciłam dosalonu.
– Boże, Iwona – jęknęłam, krążąc wokół kanapy. – Wiesz, że nie mam doświadczenia, i od razu chcesz, żebym wpadła na taką minę? Taki facet na start? Ja nawet nie wiem, o czym miałabym z nim gadać, nigdy nie byłam w tym dobra. Po co miałabym mu odpisywać? Po co miałabym się z nim umawiać? Żeby płakać? Bo to będę robić na pewno. – Westchnęłam razjeszcze.
Dziewczyny milczały, więc po chwili dopytałamsię:
– A tak w ogóle to wczoraj bawił się z jakąśdziewczyną?
– Była tam jakaś blondyna, kręciła się koło niego, ale trzymał ją na dystans. I nie była to ta z piątku. Jak mnie zobaczył, od razupodszedł.
Nie zdążyłam usiąść obok Gośki, bo musiałam wrócić do kuchni. Wszystkie wpatrywałyśmy się w trzymany przeze mnietelefon.
– To od niego – rzuciłam i odczytałam wiadomość. – „Nadal się mnie boisz? Przecież nie gryzę, chyba że sama o topoprosisz”.
Znajomy dreszcz wstrząsnął moim ciałem. Spojrzałam na dziewczyny, odkładając komórkę nablat.
– On nie odpuści tak łatwo – wtrąciłaGośka.
– To co ja mam niby zrobić? – spytałam zrezygnowana. – Na własne życzenie prosić się onieszczęście?
Przyjaciółki podeszły domnie.
– Musisz odpisać – doradziła Iwona. – Najwyżej spotkasz się z nim i go spławisz. Tak jak w piątek. Tylko czy tym razem daszradę?
– Zrobisz, jak będziesz chciała. – Gośka mnie objęła. – My musimy już lecieć. Zastanów się, czegochcesz.
– W razie czego pisz albo dzwoń, coś poradzimy – dodała Iwona, również się ze mnążegnając.
Zamknęłam za nimi drzwi i wróciłam do salonu. Usiadłam na kanapie z telefonem w ręku. Zastanawiałam się, co odpisać Michałowi. W końcu postanowiłam to zrobić. Z zamiarem spławienia go wysłałam muSMS.
Ania: Nikt nie powiedział, że się ciebie boję. Zwyczajnie nie wchodzę w coś, co nie ma przyszłości. Zabawa zabawą, ale to nie dlamnie.
Odpowiedź przyszła momentalnie. Jakby czekał na mojąwiadomość.
Michał: Nie znasz mnie, a już oceniasz? Będziesz chciała się ze mną w tę grę zabawić. Zapewniam cię! Pozwól mi na to. Daj mi szansę, mała.
Rozdział 3
Siedziałam na kanapie, wpatrując się w telefon i nie wiedziałam, co odpisać Michałowi. Jak zacząć? Nie byłam dobra w takie gierki. Nie, że nie cieszyłam się powodzeniem u mężczyzn. Po prostu nigdy żadnego nie dopuściłam naprawdę blisko. Miałam dwadzieścia cztery lata i mniejsze doświadczenie niż niektóre szesnastki. Zawsze coś było ważniejsze, a imprezy i miłość nie były dla mniepriorytetem.
Zrobiło się późno, a rano musiałam wstać przed siódmą. Wzięłam więc prysznic, a potem położyłam się dołóżka.
W biurze był młyn jak co dzień. Pracowałam w firmie sprzedającej odzież roboczą, w dziele marketingu. Moje zadanie polegało na dzwonieniu do klientów z prośbą o pozwolenie na wysłanie nowych katalogów i bonów promocyjnych drogą mailową. Monotonia, ale z czegoś trzeba było płacić rachunki. Poza tym lubiłam tę pracę i atmosferę tam panującą. Zatrudnionych było blisko dwadzieściaosób.
Nagle zadzwonił telefon i jakoś tak wyszło, że pomyliłam swoją komórkę z telefonemfirmowym.
Odebrawszy, przedstawiłam się pełnym imieniem z nazwiskiem oraz podałam nazwęfirmy.
Wtedy zamarłam, słysząc jegogłos.
– To jak będzie, mała? Umówisz się zemną?
Spojrzałam na telefon stacjonarny, przymknęłam powieki i powiedziałam nieme „fuck”.
– Nie odpuścisz, prawda? – spytałam, drapiąc się poczole.
– Nie. Zwykle dostaję to, czego chcę. A tak się składa, że teraz ty jesteś na moim celowniku. Jestem cierpliwy, poczekam, ile będzietrzeba.
Westchnęłamciężko.
– Okej, ale wyłącznie jedno spotkanie! – zaznaczyłam.
– Gwarantuję ci, że nie skończy się na jednym spotkaniu. – Zaśmiałsię.
Irytowała mnie jego pewnośćsiebie.
– Kawa? – zaproponowałam.
Tylko taka możliwość wchodziła wgrę.
– Może kolacja dziś wieczorem umnie?
Pokręciłam głową. Cwaniaczek.
– Nie! – odparłam stanowczo. – Albo kawa, albo nici ze spotkania. Powiedziałam ci już, że nie jestem tego typudziewczyną.
– Okej. To o którejkończysz?
Wysłałam mu SMS-em adres biura. Miał czekać o szesnastej. Nie mogłam się skupić na pracy, byłam podenerwowana. Zauważyła to moja koleżanka, Kaśka. Wyjaśniłam, że chyba mam randkę. Opowiedziałam też trochę o moich obawach związanych zMichałem.
– Dasz sobie radę. Z takim przystojniakiem randka na pewno się uda. Boże, ale ci zazdroszczę. Ja w małżeństwie już dawno o tym zapomniałam. Dzieci i seks raz w tygodniu to wszystko. I jeszcze rób to tak, żeby żadne się nieobudziło.
Myślałam, że spadnie z krzesła ze śmiechu, którym sięzaniosła.
– No nie wiem… Wiesz, boję się, że muulegnę.
Naprawdę się tegoobawiałam.
– Dziewczyno, korzystaj z życia. Nie bój się, będziedobrze.
Kaśka była trzydziestojednoletnią szczupłą, ładną blondynką. Miała męża i dwójkę dzieci, Szymka i Ignasia. Kiedyś ich poznałam, świetne dzieciaki. Była chyba moją ulubioną koleżanką z pracy. Lubiła słuchać o życiu miłosnym dziewczyn w biurze, które w większości były niezamężne. Traktowała to jako odskocznię od rodzinnych trosk. My pytałyśmy ją o rady, w końcu miała większedoświadczenie.
Szesnasta zbliżała się niepokojąco szybko. Wskoczyłam do łazienki, żeby się przygotować. Przeczesałam długie włosy, poprawiłam minimalistyczny makijaż. Ciekawe, czy mnie pozna? Zaśmiałam się. Mój wygląd trochę się różnił od tego piątkowego. Nie byłam też tak skąpo ubrana. Miałam na sobie ciemne jeansy, kwiecistą szyfonową bluzkę z dekoltem i beżową marynarkę. Strój idealny do pracybiurowej.
Wyłączyłam komputer, uprzątnęłam biurko i wzięłam swoje rzeczy. Przed windą spotkałam Damiana, informatyka z działu administracji. Czasem zjawiał się na naszym piętrze, gdy komputer odmawiał posłuszeństwa. Zamieniłam z nim kilka zdań i razem wyszliśmy z budynku. Michała zobaczyłam od razu. Stał oparty o sportowe auto. Machnęłam w jego kierunku na znak, że już idę. Dokończyłam rozmowę z Damianem, a potem pożegnałam się z nim całusem wpoliczek.
Z nieśmiałym uśmiechem na ustach ruszyłam w stronę Michała. Mogłam mu się uważnie przyjrzeć. Robił wrażenie. Miał granatowe eleganckie spodnie, białą koszulę w małe, ledwo widoczne kropki, i okulary przeciwsłoneczne. Gdy podeszłam, zsunął je znosa.
– Cześć – powiedziałamnieśmiało.
– Co to za jeden? – Spojrzał w kierunku Damiana wsiadającego do swojegoauta.
– Damian, informatyk – wyjaśniłam.
– Coś cię z nim łączy? Albo łączyło? Dlatego nie chciałaś się ze mnąspotkać?
Zmarszczyłambrwi.
– Widziałem, jak na ciebie patrzył. I do tego ciępocałował.
Zaraz, coś mnie ominęło, czy on właśnie robił mi jakieśwyrzuty?
– Ha, ha, ha. Damian to tylko kolega. Ma żonę i roczną, prześliczną córeczkę. A całus był w policzek, i to na pożegnanie. Ty się nie żegnasz w ten sposób ze swoimi koleżankami? A, nie, zapomniałam, ty robisz z nimi zupełnie innerzeczy.
Koleś widział mnie drugi raz na oczy, a rościł sobie do mnie jakieśprawa?
– Nie wiem, o czym mówisz. Widzę też, że nastawienia nie zmieniłaś? – Otworzył mi drzwi. – Wsiadaj.
Nie komentując tego w żaden sposób, zrobiłam, o coprosił.
W aucie panowała niezręcznacisza.
Przerwał ją dźwięk jego telefonu. Kątem oka zobaczyłam na wyświetlaczu napis „Monika”. Michał przełączył na tryb głośnomówiący, jakby nie miał przede mną nic do ukrycia. Usłyszałam piskliwy głosik, na co przewróciłamoczami.
– Misiu, widzimy się dzisiaj? Tęsknię za tobą. Mam ochotę na takie rzeczy z tobą w roligłównej…
– Monika, dzisiaj nie dam rady. – Nie pozwolił jej dokończyć. – Jestem zajęty. Zdzwonimy się kiedy indziej – rzucił i sięrozłączył.
– Chcesz przepuścić taką okazję? – zapytałam, spoglądając na niego. – Nie wiem, czy kawa ze mną zrekompensuje ci taką stratę. – Zaśmiałam sięzłośliwie.
Odwróciłam wzrok i dostrzegłam, że zjeżdża z drogi. Dotarliśmy na miejsce. Odpięłam pas, a potem wysiadłam z auta. Poczekałam na Michała, a kiedy wskazał ręką w kierunku knajpy, ruszyłam przodem. Zajęliśmy miejsca przy stoliku pod oknem. Restauracja była dość mała, klientów też było niewielu. Zdjęłam marynarkę i usiadłam naprzeciwko niego. On położył na stole okulary, a obok telefon, który wyciągnął zkieszeni.
Podeszła do nas kelnerka i złożyliśmy zamówienie. Ja wybrałam herbatę, a on kawę plus dwie szarlotki nagorąco.
– To może powiesz mi, czemu tak nalegałeś na to spotkanie? – zaczęłam.
O dziwo, nie peszył mnie tak jak wczoraj. Mogłam swobodnie nawiązać z nim kontaktwzrokowy.
– Bo mi się podobasz – odparł zuśmiechem.
– Nie jestem w twoim typie – prychnęłam. – Próbujdalej.
– Nie znasz mnie. Skąd zatem wiesz, jaki typ kobietlubię?
– To prawda, nie znam cię. Ale spójrz tylko na mnie. – Pokręciłam głową. – Nie jestem superlaską, jestem przeciętna i zdecydowanie – zaznaczyłam wyraźnie – nie tak wyuzdana jak twojakoleżka.
Mówiłam to pewnie, bez zająknięcia, patrząc mu prosto w oczy. Mimo iż wydawało mi się, że jestem poważna, on najwyraźniej odebrał to inaczej. Chyba gorozbawiłam.
– Jezu, Anka. Przestań już z tym. Skoro mówię, że mi się podobasz, to tak jest. Monika, owszem, nie przypomina ciebie, ale lubi się bawić tak jak ja. Dlatego od czasu do czasu się z nią spotykam. Godzi się na to, nie zmuszam jej doniczego.
Seks dla zabawy. I gdzie w tym wszystkim miejsce na mój romantyzm? To spotkanie to nieporozumienie. To był błąd. Postanowiłam mu nagadać i ostatecznie do siebiezniechęcić.
– Tak jak z innymi? Co wieczór inna panna? To nie świadczy o tobie zbyt dobrze. A tak bardzo chcesz, żebym zmieniła zdanie na twój temat – wyszeptałam niemalże, kręcąc głowąrozbawiona.
– Okej, przyznaję, lubię kobiety. Ich towarzystwo i to, że chcą ze mną przebywać. Ale gdy cię zobaczyłem w klubie… zapragnąłem cię poznać. A ty mi odmówiłaś i to mniezabolało.
– Zawsze dostajesz to, czegochcesz?
– Posłuchaj, wiem, że z tobą będzie inaczej. Czuję to, dlatego chcę się do ciebie zbliżyć. Opowiedz mi coś osobie.
– Coś o sobie? – zastanowiłam się chwilkę. – Pochodzę z Podkarpacia, z małej miejscowości pod Rzeszowem. Do Krakowa przyjechałam na studia i już tu zostałam. Skończyłam administrację. Teraz pracuję w dziale obsługi klienta, sam wiesz gdzie – mówiłam, a on słuchał mnie z zaciekawieniem. – Nie mam rodzeństwa. Wynajmuję mieszkanie niedaleko stąd. Mam współlokatora, Kamila. Tyle – powiedziałam jednymtchem.
– Zaraz, zaraz. Mieszkasz zfacetem?
– Serio? Znowu? – uniosłam się. – Rzadko się widujemy. Prawie nie nocuje w domu. Jest podobny do ciebie. Lubi kobiety – wbiłam mu szpilę. – W ogóle czemu ja ci siętłumaczę?
– Przepraszam. Nie powinienembył.
– Nie powinieneś był – zgodziłam się z nim. – A ty? Czym sięzajmujesz?
– Jestem prezesem własnej firmy. Mam trzydzieści dwa lata. Skończyłem studia na politechnice, po czym założyłem firmębudowlaną.
Dowiedziałam się jeszcze, że jest rodowitym krakusem i ma brata. Reszta rozmowy upłynęła nam w miłej atmosferze. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Słuchałam go uważnie, wpatrzona w jego oczy. Czułam, że moje policzki płonęły od rumieńców. Niestety nie wytrwałam w swoim postanowieniu. Przekonał mnie do siebie. Może to była moja naiwność, ale… chciałam wierzyć w jego dobreintencje.
– Późno się zrobiło, muszę sięzbierać.
– Musisz? Chyba cię niezanudziłem?
– Nie. Oczywiście że nie, ale jestem zmęczona. Potrzebuję się zresetować. Kąpiel plus wino. Mój rytuał, gdy mam wyjątkowo trudnydzień.
Dostrzegłam błysk w jego oku, przez co się odrobinę speszyłam. W żadnym wypadku nie chciałam gokusić.
– Hm. Ciekawe – przyznał, a potem odwrócił wzrok, machając ręką do kelnerki. – Ja płacę – poinformował, uśmiechając się do mnieszczerze.
Anka, nie rób sobie tego. Nie patrz na niegow tensposób.
Droga do mieszkania nie zajęła nam długo. Jechaliśmy wciszy.
Dla zabicia czasu sięgnęłam po swój telefon. Miałam dwie nieodczytane wiadomości. Jedną od Gośki, drugą od Iwony. Były ciekawe, jak przebiegło spotkanie zMichałem.
Gośka: No heeej! Odezwij się, jak tylko wrócisz do domu. Umieram zciekawości.
Iwona: Nie daj się zbajerować! Bądź twarda. Pokażmu!
Nie odpisałam. Nie miałam do tego głowy. Poza tym byliśmy już na miejscu. Zaparkował pod moim blokiem, więc odpięłam pas. Zanim zdążyłam wysiąść z auta, był już obok mnie. Stał zdecydowanie za blisko. Tak, że mogłam poczuć jego perfumy. Bądźsilna.
– Dziękuję ci za podwózkę i za herbatę – zaczęłam szukać w torebce kluczy, nie odwracając od niegowzroku.
– Cała przyjemność po mojej stronie. Mogę cię pocałować na pożegnanie? W końcu jesteś mojąkoleżanką.
Sprytnie nawiązał do mojej uwagi na temat całusów wpoliczek.
– Może wejdziesz na górę? – wypaliłam bezzastanowienia.
– Myślałem, że już tego niezaproponujesz.
Przywarł do moich ust i przyparł mnie do auta, a dłońmi objął mojątwarz.
Gdy się od niego oderwałam, spojrzałam w jednoznaczny sposób. Pragnęłam go. To samo widziałam w jego oczach. Bałam się i być może nie myślałam logicznie. Chciałam tego, odkąd ujrzałam go w klubie. I tak zbyt długo czekałam z seksem. Zdecydowanie za długo. Zapragnęłam, by to on był moimpierwszym.
– Nie zrobię niczego, czego byś nie chciała – wyszeptał, opierając czoło o moje. – Obiecuję – dodał, a potem wziął ode mnieklucze.
Ręka w rękę ruszyliśmy do mojegomieszkania.
Nie było Kamila, więc swobodnie mogliśmy kontynuować to, co zaczęliśmy na dole. Rzuciłam torebkę na kanapę i pociągnęłam Michała do swojego pokoju. Powoli nas rozbierał. Gdy zobaczyłam go nago, spięłam się. Wyczuł tomomentalnie.
– Co jest? Mamprzerwać?
– Nieee, poprostu…
Nie mogłam mu powiedzieć, że jestem dziewicą. Wyśmiałby mnie, a wtedy już na pewno by przerwał. Postanowiłam minąć się zprawdą.
– Dawno tego nierobiłam.
– Spokojnie, będędelikatny.
Położył mnie na łóżku, a sam zawisł nade mną. Całował po szyi, dekolcie, piersiach. Od jego dotyku wierciłam się i pojękiwałam. Czułam przyjemny skurcz w dole brzucha. Choć nigdy tego nie robiłam, chciałam jak najszybciej poczuć go w sobie. Niecierpliwiłamsię.
– Jak będziesz tak jęczeć, to skończę szybciej, niżplanuję.
Uśmiechnęłam się nerwowo, po czym całkowicie mi się poddałam. Rozsunął moje nogi, a potem zanurzył we mnie palec. Sprawdzałmnie.
– Jesteś mokra. Tylko dla mnie. – Przywarł do mnie ustami, całując namiętnie. – Nie mogę się doczekać, aż się w tobiezanurzę.
– To wejdź wemnie.
Usadowił się między moimi udami. Nie odrywał ode mnie wzroku, kiedy uniosłam nogi, otwierając się przed nim. Poczułam rozrywający ból, ale zacisnęłam zęby, chcąc to zamaskować. Wypełnił mnie całą, położył się na mnie i musnął moje wargi. Zastygł, wpatrując mi się głęboko woczy.
– Jesteś cholernie ciasna. Jeśli cię boli, powiedz, towyjdę.
– Nie przestawaj – poprosiłam, zanim gopocałowałam.
Michał, wciąż mnie całując, wycofał się, a potem znów wszedł we mnie. Z każdym pchnięciem bolało mniej, aż w końcu jego ruchy przestały sprawiać mi dyskomfort. Przyspieszył, robił to mocno, dodatkowo palcem dotykał mojej nabrzmiałej od otarć łechtaczki. Chwilę później poczułam błogość, której nigdy do tej pory nie zaznałam. Doszłam z krzykiem, czując w sobie ciepło. Po wszystkim pocałował mnie w czoło i opadł obok mnie na łóżko. Przytulił się do mnie, wtulił głowę w moje włosy. Oboje zasnęliśmy. Gdy się przebudziłam, jego już nie było. Zostawił mikarteczkę.
Następnym razem pokażę ci więcej swoichumiejętności.
– Czyli planujesz więcej? – spytałam samej siebie, a potem z uśmiechem na ustach przytuliłam głowę dopoduszki.
Rozdział 4
Wstałam z łóżka po dwudziestej pierwszej. Weszłam do łazienki, a kiedy woda wypełniała wannę, przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze. Miałam lekko zaczerwienione policzki i potargane włosy. Czyli tak wygląda się po seksie? Uniosłam dłoń i dotknęłam warg. Wciąż pamiętałam jego pocałunki. Uśmiechnęłam się do siebie, a potem ciężko westchnęłam. Weszłam do wanny, nadal wspominając nasze zbliżenie. Wzięłam gorącą kąpiel, zastanawiając się, jak wytłumaczę to dziewczynom. Ale zaraz, przecież byłam dorosła, prawda?
Otulona miękkim włochatym szlafrokiem poszłam do kuchni. Zgłodniałam, nic nie jadłam od śniadania. Wygrzebałam telefon z torebki, którą rzuciłam wcześniej na kanapę. Miałam mnóstwo nieodebranych połączeń od przyjaciółek. Wysłały też kilka wiadomości. Postanowiłam zmierzyć się z tym później. Chciałam tylko zjeść kolację, napić się lampkę wina i wrócić do łóżka. Tak też zrobiłam. Pościel przesiąknięta zapachem Michała utuliła mnie dosnu.
Rano, zaraz po przebudzeniu, przeciągnęłam się, wspominając wydarzenia z wczoraj. W świetnym nastroju ubrałam się i pomalowałam. Zjadłam coś na szybko, wrzuciłam do torebki drugie śniadanie i ruszyłam do pracy. W biurze byłam punkt ósma. Od razu napotkałam pytające spojrzenieKaśki.
– No i? Opowiadaj. Jak tam ten twój przystojniak? Będzie druga randka? – spytała zciekawością.
– Yyy… nie wiem, zobaczymy. – Przeszłam obok niej, zajmując swoje miejsce wboksie.
– O mój Boże! Spałaś znim?
Skąd ona towiedziała?
– Kaśka, daj spokój. Jak o tym pomyślę, to jestem na siebie zła. Z drugiej strony… było mi dobrze – dokończyłam, chichocząc.
– Zaraz, zaraz, a jak zareagował na to, żety…
Doskonale wiedziałam, o copyta.
– Nie powiedziałam mu. Nie chciałby mnietakiej.
– Co ty bredzisz? Myślisz, że uciekłby, gdyby się dowiedział? Faceci lubią słyszeć takie wyznania, że są pierwszymi. A coś w ogóle mupowiedziałaś?
– Tak, że dawno tego nie robiłam. Wyczuł, że się denerwowałam, więc zapytał, czy ma przerwać. Kiedy poprosiłam, by nie przestawał, zapewnił, że będzie delikatny, i takibył.
Streściłam jej szybko nasze spotkanie, po czym zabrałam się dopracy.
Było koło południa, gdy dostałam wiadomość od dziewczyn. Od wczoraj nie dałam znaku życia. Musiałam im w końcu coś powiedzieć. Obydwóm wysłałam identycznąwiadomość.
Żyję, wszystko jest okej. Nie miałam odwagi wczoraj zadzwonić ani napisać. TAK, PRZESPAŁAM SIĘ ZNIM.
I oczywiście nie minęła minuta, a rozdzwonił się mój telefon.
Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcieIwony.
– Dzień dobry, czym mogę służyć? – zaczęłam, śmiejąc się podnosem.
– Nie wydurniaj się. Jak to się z nim przespałaś? I piszesz to tak po prostu? Jak mogłaś wczoraj nie zadzwonić? Gośce też nic nie powiedziałaś, a my odchodziłyśmy odzmysłów.
– Iwona, przestań. Co miałoby mi się stać? Byłam z nim, a potem zwyczajnie poszłam spać. Zapomniałam odpisać. A co do Michała… – westchnęłam. – Nie wiem, tak wyszło, stało się. Byłam twarda do czasu, aż odwiózł mnie pod blok i pocałował. Później już samo poszło. Przekaż to Gośce, bo nie mogę gadać. Pa, kochana – powiedziałam jednym tchem, by nie zdążyła miprzerwać.
Skończyłam pracę i wróciłam prosto do domu. O dziwo, spędziłam trochę czasu w towarzystwie Kamila. Zwolnił się z pracy, ponieważ źle się poczuł i chyba dopadło go przeziębienie. Wyglądał jak zbity pies, choć i tak przystojnie. Obiecałam, że wieczorem ugotuję mu domowy rosołek. Na chorobę ponoćnajlepszy.
Nastawiłam zupę, a Kamil położył się u siebie. W końcu znalazłam czas, by zajrzeć do telefonu. Była tam wiadomość odMichała.
Hej, mała. Przepraszam, że dopiero teraz, ale miałem straszny młyn w firmie. Mogę wpaść dociebie?
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Kilkukrotnie w ciągu dnia zastanawiałam się, czy się do mnie odezwie. Z ogromną ulgą w sercu wystukałam wiadomośćzwrotną.
Dzisiaj nie bardzo. Mój współlokator jest chory, muszę się nim zająć. Nie ma nikogo, kto mógłby mu chociaż podać aspirynę :(. A poza tym gotuję mu rosół, tak że z kuchni nie wyjdę przez najbliższe dwiegodziny.
Przez jakiś czas milczał. Zbagatelizowałam to, w końcu mógł mieć coś ważniejszego na głowie, a potem, pochłonięta wycieraniem kurzu w salonie, zupełnie zapomniałam o naszejkonwersacji.
Było przed osiemnastą, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam w progu Michała. Znowu wyglądał jak grecki bóg. W czarnej koszulce polo i ciemnych jeansach. Włosy potargane i ten trzydniowy zarost. Uwielbiałam go w takim wydaniu. W ręku miał wino. A ja? Stałam przed nim w krótkich spodenkach, których nie było widać spod fartucha kuchennego i w koszulce na ramiączkach. Nie uszło to jegouwadze.
– W takim stroju zajmujesz się swoim koleżką? I dlaczego gotujesz mu rosół? Czujesz coś do niego czy to tak z dobrociserca?
Westchnęłam i otworzyłam szerzejdrzwi.
– Cześć, miło cię widzieć. Może wejdziesz? – Zaczęłam się śmiać. – O co ci chodzi? – zapytałam, gdy minął mnie w przejściu. – Przecież nic złego nie robię, a poza tym mieszkam tu z nim ponad dwa miesiące i dał mi do zrozumienia, że nie jestem w jego typie. On zresztą w moim też nie, więc nie masz się o co martwić. A tak na marginesie, zabolało? – Nie przestawałam się z niegonabijać.
– Nie lubię, jak ktoś włazi nieproszony na mój teren. – Chwycił mnie w talii i przyciągnął mocno dosiebie.
– A od kiedy to jest twójteren?
– Od wczoraj, mam ci przypomnieć? – Przywarł do mnie ustami i zaciągnął do mojegopokoju.
Po chwili byliśmynadzy.
Widać, że był doświadczony. Był świetnym kochankiem, o którym mogłaby marzyć każda kobieta. Trochę peszyłam się, gdy całował mnie tam na dole, lecz gdy moim ciałem wstrząsnął orgazm, szybko o tym zapomniałam. Po wszystkim byłamwyczerpana.
On zasnął odrazu.
W kuchni snuł się Kamil i jak tylko go usłyszałam, wyszłam z łóżka, pomimo wielkiej chęci pozostania wnim.
Zastałam go sięgającego doszafki.
– Chceszherbaty?