Paląca zazdrość (Gorący Romans) - Schield Cat - ebook

Paląca zazdrość (Gorący Romans) ebook

Schield Cat

3,6
9,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Początkująca piosenkarka Melody Caldwell i biznesmen Kyle Tailor przeżywają wspaniały romans, pełen seksu i miłości. Gdy Melody rusza w trasę koncertową, Kyle bardzo za nią tęskni. Niestety, któregoś dnia w tabloidzie ukazuje się jej zdjęcie z dawnym kochankiem. Na dodatek Melody zaczyna otrzymywać prezenty od anonimowego adoratora. W sercu Kyle’a pojawia się paląca zazdrość...

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 159

Oceny
3,6 (40 ocen)
14
7
10
7
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Cat Schield

Paląca zazdrość

Tłumaczenie: Julita Mirska

ROZDZIAŁ PIERWSZY

W Dniu Dziękczynienia Kyle Tailor siedział na kanapie obok swojego wspólnika i przyjaciela, Trenta Caldwella. Na olbrzymim telewizorze Detroit Lions grali z Minnesota Vikings, ale Kyle nie śledził meczu, bo wpatrywał się w siostrę Trenta.

Wcześniej samotność nigdy mu nie przeszkadzała. Pod wieloma względami życie w pojedynkę było znacznie prostsze. A potem odkrył, jak bardzo potrzebuje Melody. Bez niej źle sypiał; żył w stanie dziwnego zamroczenia, nic go nie cieszyło, na niczym nie potrafił się skupić.

Brakowało mu jej dotyku, uśmiechu. Schudł, przestał ćwiczyć na siłowni, a odkąd miesiąc temu przyjechał do Las Vegas, gdzie chwilowo zarządzał Clubem T, przegrał w kasynie sporo forsy.

Trent szturchnął go w żebra.

– O co chodzi?

– Pogadaj z nią.

– Próbowałem. – Kiedy przyszedł, uściskali się z Melody na powitanie. – Unika mnie.

– A podkręcać piłkę umiałeś od razu? Trzeba próbować do skutku.

– Rozmawia przez telefon.

Trent ponownie utkwił spojrzenie w telewizorze. Na kolanach trzymał malutkiego syna. Ilekroć Lions zdobywali punkty i Trent wznosił okrzyki radości, Dylan klaskał w rączki. Siedząca naprzeciwko matka dziecka patrzyła na męża i syna z taką miłością, że Kyle’a aż skręcało z zazdrości.

Z kuchni dobiegł śmiech. Nate Tucker, trzeci wspólnik nocnego klubu, chował do lodówki resztki świątecznego indyka. Pomagała mu Mia Navarro, z którą spotykał się od kilku miesięcy. Dzień Dziękczynienia był świętem rodzinnym, okazją do wyrażenia wdzięczności za dary, jakie dostało się od losu. Trent dostał Savannah i Dylana, Nate Mię, a on, Kyle…

Westchnął ciężko. Powinien być z Melody. I byłby, gdyby pięć miesięcy temu jakiś paparazzo nie zrobił jej zdjęcia ze sławnym didżejem, a zarazem producentem muzycznym Hunterem Gravesem, kiedy wychodzili za ręce z nowojorskiego klubu. Na zdjęciu Mel uśmiechała się promiennie do swojego eks. Kyle nie mógł tego przeboleć: oskarżył ją o zdradę.

Zaprzeczyła, lecz jej nie uwierzył. Bo przecież kiedyś kochała Huntera i gotowa była zrobić wszystko, by go odzyskać. Wymyśliła, że będą z Kyle’em udawać zakochanych, aby wzbudzić zazdrość Huntera. Plan powiódł się znakomicie. Hunter zrozumiał swój błąd. Ale wydarzyła się również rzecz, której nikt nie przewidział: Kyle z Melody naprawdę się w sobie zakochali. Pamiętał, kiedy stali w trójkę w mieszkaniu Mel. Z bijącym sercem czekał na jej decyzję.

Wybrała jego. Od tej pory wielokrotnie się zastanawiał, czy nie żałowała i czy z Hunterem nie byłoby jej lepiej. Ponownie wbił w nią wzrok. Oczy jej lśniły, policzki miała zarumienione. Ciekawe, z kim rozmawia?

Zdegustowany sobą, usiłował skupić się na meczu. Nie dał rady; widział jedynie plamy bieli, błękitu i fioletu poruszające się na zielonym tle.

Melody… myślał o niej bezustannie, a jednocześnie bał się, że ich szczęście nie może trwać wiecznie.

Bazując na swoich poprzednich związkach, nastawiał się na to, że koniec wkrótce nadejdzie. Ale mijały miesiące, a ich miłość kwitła. A potem Melody wyjechała na tournée; fizyczna nieobecność spowodowała psychiczną przepaść.

Jej zdjęcie z Hunterem przed nowojorskim klubem nocnym pojawiło się, kiedy przepaść była olbrzymia. Nie umieli sobie z tym poradzić. Kyle potarł skroń. Po chwili poczuł kolejny dotyk w żebra.

– Skończyła rozmowę.

– Dzięki.

Wstał i skierował się na taras. Melody akurat zamierzała wejść do środka. Zastąpił jej drogę.

– Przyszedłem tu dziś, żebyśmy mogli pogadać.

– A nie dla pysznego żarcia?

Nie uśmiechnął się. Westchnęła zrezygnowana. Wiedział, że Melody nienawidzi, kiedy on się zamyka, kiedy ogradza się murem, ale robił to przez całe dzieciństwo. W ten sposób blokował ból i złe emocje, ale także, co wytknęła mu terapeutka, nie dopuszczał do siebie radości.

Zaczął chodzić do doktor Warner kilka lat temu, kiedy na skutek licznych urazów musiał zakończyć karierę sportową. Popadł w depresję. Wstydził się tego, że potrzebuje terapii, ale wiedział, że bez fachowej pomocy nie wyjdzie z dołka. Ojciec powiedziałby, że prawdziwy facet powinien wziąć się w garść, a nie lecieć po ratunek do jakiegoś konowała. W świecie Brenta Tailora mężczyźni nie rozmawiali o uczuciach; podejmowali decyzje, a kiedy pojawiały się problemy, to je rozwiązywali.

– Musimy sobie wyjaśnić, na czym stoimy – rzekł, prowadząc Melody na skraj tarasu.

– Sama nie wiem.

– Twoje rzeczy wciąż są u mnie w Los Angeles, ale się tam ani razu nie pojawiłaś od zakończenia trasy. Masz zamiar wrócić?

– Nie wiem.

– Mam wrażenie, jakby to był koniec.

– Tego chcesz? – zapytała.

– Nie, ale impas też mi się nie podoba. Albo jesteśmy razem, albo się rozstajemy. Wybór należy do ciebie.

– Potrzebuję czasu.

– Tournée zakończyło się dwa miesiące temu.

– To bardziej skomplikowane, niż myślisz.

Nie wdawała się w szczegóły. Dawniej o wszystkim mu mówiła, teraz zachowywali się jak dwoje obcych ludzi.

– Skomplikowane? Czyli nie wiesz, z kim wolisz być: ze mną czy z Hunterem?

– Z Hunterem? – Wytrzeszczyła oczy. – Zwariowałeś?

– To z nim rozmawiałaś przez telefon?

– Nie, z mamą. Składałyśmy sobie życzenia. Skąd ci Hunter przyszedł do głowy?

Przez chwilę Kyle milczał.

– Chce cię odzyskać.

– Nie bądź śmieszny!

– Przyznał się.

– Rozmawialiście? Kiedy?

– Po waszym spotkaniu w Nowym Jorku. Zadzwoniłem do niego i ostrzegłem, żeby trzymał się od ciebie z daleka. Kazał mi się wypchać. Tamtego dnia powiedziałaś mu, że bycie w trasie źle wpływa na związki. – Był zły, że Melody zwierza się byłemu facetowi. – On zrozumiał, że nam się nie układa i oznajmił, że spróbuje o ciebie zawalczyć.

– Poniósłby porażkę.

– Dlaczego?

– Dlatego… – Unikała jego wzroku. – Dlatego, że wciąż kocham ciebie.

– Zabrzmiało to mało przekonująco.

Drżąc z zimna, Melody zerknęła na drzwi balkonowe. Wpatrywały się w nich cztery pary oczu. Widzowie, przyłapani na gorącym uczynku, szybko odwrócili się. Melody zakryła dłońmi twarz i jęknęła głośno.

– Chcą dla nas jak najlepiej – powiedział Kyle.

Wszyscy im kibicowali oprócz rocznego Dylana, który nie wiedział, co się dzieje.

– Wiem. – Opuściła ręce. – Możemy pojechać do Trenta i tam pogadać?

Rozmowa – od paru miesięcy o niczym innym nie marzył. No, może przesada, że o niczym innym; marzył o wielu rzeczach. Gdyby Melody nie pojechała w trasę, gdyby nie spotkała Huntera, gdyby on pohamował zazdrość, gdyby umiał wyrażać emocje, zamiast je tłumić, gdyby… Lista ciągnęła się w nieskończoność. Ale na razie wystarczy mu rozmowa.

Dziesięć minut później wsiedli do samochodu i ruszyli do domku dla gości, który stał w ogrodzie Trenta i w którym Melody mieszkała podczas swoich pobytów w Las Vegas. Kyle zaciskał ręce na kierownicy, jakby coś go dręczyło. Zwykle nie bywał tak ponury. Kyle, którego znała od najmłodszych lat, lubił się śmiać i przekomarzać. Przyjaźnił się z jej bratem, a ją traktował jak siostrę. Nigdy nie sądziła, że kiedyś zobaczy w niej kobietę.

Pół roku byli parą, kiedy przestała się temu dziwić. Wcześniej skakał z kwiatka na kwiatek, dlatego była pewna, że ją też rzuci. A potem ich relacje stały się napięte.

Zważywszy na kłopoty, jakie przeżywali, zastanawiała się, czy za bardzo się nie pospieszyli. Może należało pozostać na stopie koleżeńskiej? Może Kyle również tak uważał, może dręczyły go podobne wątpliwości?

Wpatrywała się w jego twarz, ale nie potrafiła z niej nic wyczytać. Zadrżała. Wszyscy na przyjęciu oprócz Dylana i Kyle’a znali jej sekret. Ta rozmowa nie będzie łatwa.

W pierwszych miesiącach pałali do siebie gorącą namiętnością, ale czy na tym można budować przyszłość? Po niecałym roku wyjechała z Los Angeles w trasę koncertową z Free Fall, zespołem Nate’a. Tygodniami nie widywała się z Kyle’em. Czasem wpadała na weekend do LA, ciągle do siebie dzwonili i esemesowali, ale to nie wystarczyło.

Może gdyby miała większe doświadczenie w sprawach męsko-damskich, byłoby inaczej, lecz od najmłodszych lat bardziej interesowała się muzyką niż chłopcami. Owszem, chodziła na randki, ale dopóki nie związała się z Kyle’em, pociągali ją faceci tacy jak jej ojciec i Hunter: egoiści. W trwałość związku z Kyle’em nie w wierzyła. Jako zawodowy bejsbolista nie mógł opędzić się od pięknych kobiet. Czy mogła z nimi konkurować?

Ale minęło sześć miesięcy i poprosił, żeby z nim zamieszkała. Mimo przestróg brata, by się spieszyła, przeniosła się do domu w Hollywood Hills.

– Od zakończenia trasy unikasz mnie. – Głos Kyle’a przerwał ciszę. – Dlaczego?

– Muszę wiele spraw przemyśleć.

– Jakich?

Wcześniej uważała Kyle’a za człowieka zabawnego, seksownego, wspierającego. Nigdy nie okazywał strachu czy niepokoju. Ale ojciec skutecznie wbił mu do głowy, że mężczyzna wrażliwy to mężczyzna słaby. Więc kiedy pojawiały się problemy, Kyle zamykał się w sobie.

A jednak okazał emocje, gdy spytał, czy go zdradza z Hunterem. Był zły i rozżalony. Wtedy ona nie wytrzymała.

Podobnie jak on, nie miała łatwego dzieciństwa. Jej ojciec, Siggy Caldwell, był zimny, samolubny i arogancki. Zrażał do siebie zarówno swoje żony, jak i dzieci. Ileż to razy mówił Melody, że ją kocha, a następnie mieszał ją z błotem, dając jej do zrozumienia, iż nie jest warta niczyjej miłości. Kyle oczywiście w niczym Siggy’ego nie przypominał, ale jego oskarżenia dotknęły ją do żywego. Zareagowała identycznie jak w dzieciństwie: zamiast się tłumaczyć, obróciła się na pięcie i odeszła.

Co nie znaczy, że przestała Kyle’a kochać.

– Jakich? – powtórzył. – Na przykład czy kochasz Huntera?

– Przestań! Nie kocham. Chcę być z tobą.

– Od paru miesięcy nie sprawiasz takiego wrażenia.

– Jest… inaczej niż przed moim wyjazdem.

– Fakt.

– Może moglibyśmy zacząć od początku? – Czy byłoby to realne, zważywszy na to, czego mu nie powiedziała?

Zapadła cisza. Pocierając dłonie o płaszcz, Melody wzięła kilka uspokajających oddechów. Wjechali na strzeżone osiedle, na którym Trent mieszkał. Kyle zatrzymał samochód na podjeździe przed domem. Wysiedli. Melody wbiła kod otwierający furtkę i zdenerwowana ruszyła kamienną ścieżką do frontowych drzwi. Nie mogła trafić kluczem w dziurkę. Kyle wyjął jej klucze z ręki i otworzył drzwi. Czując bijące od niego ciepło, miała ochotę rzucić mu się w ramiona. Zrobiłaby to, gdyby się nie cofnął.

W środku paliło się światło. Wiedząc, że będzie ciemno, jak wróci, zostawiła w salonie włączoną lampę. W nozdrza uderzył ją zapach róż. Bukiet z kartką „Dziękuję, że jesteś” dostarczono wczoraj do studia.

Na kartce nie było podpisu, a charakter pisma był obcy. To jej nie zdziwiło. Nadawca pewnie złożył zamówienie telefonicznie.

– Napijesz się?

Kyle potrząsnął głową. Stał w korytarzyku pomiędzy salonem a kuchnią. Po chwili zauważył kwiaty.

– Od kogo te róże?

– Miałam nadzieję, że od ciebie.

Jeśli słyszał nutę żalu w jej głosie, nie dał po sobie tego poznać.

– Nie było kartki?

– Była. Niepodpisana.

– Myślisz, że Hunter…?

– To nie w jego stylu.

– Pytałaś go?

– Nie.

Spostrzegłszy kartkę przy wazonie, podniósł ją do oczu.

– „Dziękuję, że jesteś”? – Zmarszczył czoło. – Co to znaczy?

– Nie mam pojęcia – odparła zirytowana.

Czy muszą rozmawiać o głupich kwiatach? Chciała go poinformować o ciąży.

– Dziwne. – Ponownie utkwił wzrok w kartce. – Może Trent je przysłał? Albo Savannah?

– Nie. Pytałam ich.

– Czerwone róże… symbol miłości.

Dlatego miała nadzieję, że są od niego. Oczywiście mimo że byli z sobą prawie rok i że zaproponował, aby się do niego wprowadziła, ani razu nie powiedział, że ją kocha. Ale nie żałowała, że wybrała jego, a nie Huntera. Nie popełniła błędu.

– A dlaczego nie spytałaś o nie Huntera? – Patrzył na nią podejrzliwie.

Gdyby mogła cofnąć czas… Wtedy, w Nowym Jorku, rozmawiała z Hunterem w klubie. Wyszli razem i skierowali się do samochodu. Hunter wziął ją za rękę, by nie zgubili się w tłumie. Jakiś fotoreporter cyknął im zdjęcie, potem w tabloidach pojawiły się spekulacje, czy pewnie do siebie wrócili.

– Kyle, proszę cię. – Męczyły ją dociekania, czy nic jej z Hunterem nie łączy. Owszem, łączyło; oboje pracowali w branży muzycznej, ale to wszystko. – Muszę ci coś powiedzieć.

Już dawno powinna była to zrobić. Kyle przyglądał się jej z kamienną miną. Nie wiedziała, jak zareaguje na nowinę.

– Jestem w ciąży.

Z wrażenia niemal otworzył usta.

– W ciąży?

Nie spodziewali się tego. Nigdy nie rozmawiali ani o dzieciach, ani o małżeństwie. Ich związek był świeży, dopiero się poznawali, żyli z dnia na dzień.

– Będziesz miała dziecko? – Kyle rozejrzał się po salonie. Nagle zatrzymał spojrzenie na różach i zesztywniał. – A ojciec?

Melody potrząsnęła głową. Chyba się przesłyszała.

– Co ojciec?

Wskazał ręką kwiaty, jakby ich obecność wszystko tłumaczyła.

– Czy wiesz, kto jest ojcem?

ROZDZIAŁ DRUGI

Zaskoczona zamrugała. Uświadomiwszy sobie, co powiedział, zrozumiał, że popełnił niewybaczalny błąd. Poczuł bolesne ukłucie w piersi. Przecież nie chciał sprawić jej przykrości, a ostatnio ciągle to robił.

– Chodzi mi o to…

– Ty nim jesteś – odparła, nie kryjąc zawodu. – Jak możesz sądzić co innego?

– To przez te kwiaty. – Odwrócił wzrok. – Hunter przysłał ci identyczny bukiet rok temu, kiedy próbował cię odzyskać.

– Jesteśmy przyjaciółmi, nic więcej.

– Też byliśmy przyjaciółmi, zanim zostaliśmy parą – zauważył Kyle.

Przeszyła go wzrokiem.

– Naprawdę myślisz, że mogłabym cię zdradzić?

Miał ochotę przytulić ją, ale bał się, że by go odepchnęła.

– Nie, przysięgam!

– Więc dlaczego zadałeś tak kretyńskie pytanie?

– Bo… bo ja… – Bo cały czas prześladowało go zdjęcie Mel z Hunterem trzymających się za ręce.

– Od miesięcy szukasz powodu, żeby zerwać. Okej, nie będę dłużej o nas walczyć. To koniec.

– Co? – Chociaż spodziewał się takiego obrotu, przeżył szok. – Dlaczego?

– Oskarżyłeś mnie, że zdradziłam cię z jakimś facetem…

– Nie z jakimś. Z Hunterem – dokończył smętnie.

– Dłużej tak nie mogę. – Melody wskazała ręką drzwi. – Wyjdź.

– Nie zapominasz o czymś? – Utkwił spojrzenie w jej brzuchu. – Jestem ojcem dziecka.

– Już nie masz wątpliwości?

Wiedział, że jeśli chce uratować ich związek, musi otrzeźwieć. Kochał Melody. Już raz udało mu się odbić ją Hunterowi. Drugi raz też zdoła. I trzeci, i czwarty, jeśli będzie trzeba.

– Żadnych.

– Mam wybaczyć ci twoje głupie podejrzenia i ucieszyć się, że zmądrzałeś?

– Popełniłem błąd.

– Serię błędów – mruknęła. Uszła z niej wola walki. – Myślałam, że będzie inaczej.

– Jak?

– Nie wiem. Że w jakiś cudowny sposób wszystko wróci do poprzedniego stanu.

– Za wiele miesięcy spędziliśmy osobno. – To było stwierdzenie faktu, obserwacja.

– To moja wina? – spytała znużona.

– Nie, sam cię namawiałem, żebyś pojechała w trasę. I zrobiłbym to ponownie. Twoja kariera na tym zyskała.

Wciąż był zdziwiony, jak szybko zaproponował Melody, by się do niego wprowadziła. Wspólne mieszkanie było czymś najbardziej naturalnym w świecie, nie wymagało żadnych zmian w przyzwyczajeniach ani sposobie życia.

– Który to tydzień?

– Dwunasty.

Obliczył w myślach. To się musiało stać w ostatni weekend, który spędzili razem.

– A od kiedy wiesz?

– Dowiedziałam się wkrótce po wyjeździe z Sydney.

– Czyli sześć tygodni temu. – Dlaczego tak długo mu o tym nie mówiła? Bała się, jak zareaguje?

– O nie! – Pogroziła mu palcem. – Nie masz prawa!

– Jakiego prawa?

– Wywoływać we mnie poczucia winy, że tyle czasu zwlekałam.

Rozumiał jej obawy. Powinien był z okrzykiem radości pochwycić ją w objęcia.

– Przepraszam.

– W porządku – mruknęła. – Mamy sześć miesięcy, żeby przywyknąć do myśli o dziecku.

– Co zamierzasz? – spytał, nie bardzo wiedząc, jak Melody widzi ich przyszłość. – Chcesz zostać w Vegas?

Wzruszyła ramionami.

– Nate tu mieszka. I Mia. I Trent z Savannah oraz Dylanem.

– Czyli nie chcesz wrócić do LA? – I do niego, Kyle’a. Dopóki w zastępstwie Trenta kierował ich klubem, mieszkał pod Las Vegas, ale to w Los Angeles był ich dom.

– Tu mam silną grupę wsparcia.

Do której najwyraźniej jego nie zaliczała.

– Trent z Savannah są w LA…

– Ale wrócą, jak tylko Savannah skończy zdjęcia do filmu. Poza tym ty tu jesteś. Chcę, żebyśmy byli rodziną.

Kyle odetchnął z ulgą, choć kątem oka wciąż widział czerwone róże. Po chwili Melody pokręciła głową.

– Ale czy to możliwe? Czy zdołamy wrócić do tego, co było, zanim wyjechałam w trasę?

– Chyba nie – odparł. Pewnie nie takiej odpowiedzi się spodziewała, ale trudno, musiał być szczery. – Sytuacja uległa zmianie. Nigdy nie…

– …rozmawialiśmy o dzieciach? Bałam się poruszać ten temat, wiedząc, jak wyglądają twoje relacje z ojcem.

– Raczej brak relacji.

– Nie jesteś taki jak on. Będziesz wspaniałym ojcem.

Zalała go fala wspomnień. „Chłopak nie może być mięczakiem! Co z ciebie za łamaga? Nigdy nie oglądaj się na innych!”. Gdyby Brent Tailor nie był tak świetnym biznesmenem i hojnym filantropem, synowi łatwiej byłoby ignorować jego rady, lecz pod względem zawodowym Kyle zawsze darzył ojca szacunkiem. I wiele jego rad pomogło mu w osiągnięciu sukcesu.

Ale to była jedna strona medalu. Bo jednocześnie nie potrafił cieszyć się z pozycji, jaką zdobył w zawodowym bejsbolu ani przekazać ukochanej kobiecie, co do niej czuje.

– A ty wspaniałą matką.

– Mam nadzieję. Choć wolałabym nią zostać nieco później.

– Powiedz, co mogę zrobić, jak ci pomóc? Tylko nie mów, że niczego nie potrzebujesz.

Melody westchnęła cicho.

– Jutro mam wizytę u lekarza…

– O której?

– O trzeciej.

Czuł coraz większe podekscytowanie. Będą mieli dziecko. Może nie jest to najlepszy moment, ale obserwując Trenta z Dylanem, często myślał o tym, że nigdy nie widział swojego przyjaciela tak szczęśliwego.

– Gdzie po ciebie przyjechać?

– Nie musisz…

– Chcę.

Trent z Savannah pokonali znacznie większe trudności na swej drodze do szczęście. Im na pewno też się uda. O ile Melody nadal chce z nim być. O ile wciąż go kocha. Bo zawiódł jej zaufanie, niesłusznie oskarżając ją o romans. Dziś rano gotów był wybaczyć jej zdradę. Nie przyszło mu do głowy, że to on powinien prosić o wybaczenie.

Siedziała w studiu Ugly Trout Records, spoglądając przez okno na parking. Po raz piąty w ciągu dziesięciu minut sprawdziła czas w telefonie. Kyle miał jeszcze trzy minuty. W przeciwieństwie do Huntera nigdy się nie spóźniał, a jeśli coś mu wypadło, zawsze dzwonił i uprzedzał.

Dlaczego się więc denerwowała? Nie miała powodu. Wytarła spocone dłonie o dżinsy. Całe szczęście, że są z elastanem. Z powodu porannych mdłości trochę schudła, ale dziś miała brzuch sporo większy niż jeszcze tydzień temu.

W sumie cieszyła się, że zostanie matką, choć mogłaby zajść w ciążę nieco później. Wkrótce miał się ukazać jej pierwszy album i stres z tym związany na pewno szkodzi dziecku. Nagle jej rozmyślania przerwał znajomy głos:

– Hej, Melody, co tu robisz?

Uśmiechnęła się do Craiga Jamesona, jednego z najlepszych dźwiękowców w firmie. Spędzali razem mnóstwo godzin, rozmawiając o muzyce i branży muzycznej. Craig znał wielu wykonawców i opowiadał o nich ciekawe historie: o koncertach, na które przychodzili pijani, o imprezach ze striptizerkami, o bójkach.

– Czekam na Kyle’a. – Wszyscy w studio wiedzieli, że są parą, ale Craig znał więcej szczegółów.

– Późno jak na lunch.

– Nie, my… – urwała. Wcześniej nikomu nie mówiła o ciąży, ale skoro już poinformowała Kyle’a, nie musiała tego dłużej ukrywać. – Jedziemy do lekarza.

– Coś ci dolega?

– Przeciwnie. Jestem w ciąży.

– To wspaniale. Czyli znów wam się układa?

Któregoś dnia, będąc w dołku, zwierzyła się Craigowi. Parę dni wcześniej on wyjawił jej, że zerwał z dziewczyną, z którą chodził od roku. Melody próbowała go pocieszyć. Był załamany, potrzebował przyjaciela.

– Pracujemy nad tym. – Uśmiechnęła się, ale jakoś smutno.

– Byłby głupi, gdyby pozwolił ci odejść.

– Miły jesteś. – Przełknęła łzy, które podeszły jej do gardła. Ostatnio wszystko ją wzruszało. – O, Kyle już przyjechał. Słuchaj, wrócę za godzinę. Poświęcisz mi chwilę? Nate pogania mnie z albumem i chętnie bym się ciebie poradziła…

– Jasne.

– Super. – Ruszyła do drzwi. Kiedy się obejrzała, Craig wciąż na nią patrzył. – Dziękuję!

– Za co?

– Za wszystko.

Kyle szedł w stronę wejścia. Miał lekko potargane włosy, kwadratową szczękę i prosty nos. Ubrany był w spodnie khaki, białą koszulę oraz granatowy sweter w serek. Wyglądał świetnie.

Obserwując go, Melody wróciła myślą do początku ich romansu. To był cudowny okres. Mieszkając razem, przeżyli kilka wspaniałych miesięcy. Kyle wspierał ją, z zafascynowaniem słuchał o jej procesie twórczym.

Jego zainteresowanie sprawiło, że zrzuciła pancerz ochronny. Pisaniem piosenek nigdy nikomu się nie chwaliła. Ojciec, który krytykował jej talent, pozbawił ją pewności siebie. Chciał, by studiowała grę na skrzypcach w wyższej szkole muzycznej. Dostała się do Juilliarda. Kiedy w połowie trzeciego roku zrezygnowała z muzyki klasycznej na rzecz muzyki popularnej, wyrzekł się jej.

– Gotowa? – spytał Kyle, całując ją w policzek.

– Tak, a ty?

Wykrzywiwszy wargi w uśmiechu, otworzył drzwi od strony pasażera, po czym je zatrzasnął.

– Absolutnie. – Obszedł samochód i wsunął się za kierownicę.

– To dobrze. Trochę się denerwuję tym USG.

– Dlaczego? – Wyjechali z parkingu. – Myślałem, że to rutynowe badanie.

– Niby tak, ale lekarz zawsze coś może znaleźć.

– A czego szuka?

– Słucha bicia serca, ustala termin porodu. Sprawdza, czy wszystko jest na swoim miejscu, czy dziecko ma dwie rączki i dwie nóżki…

– Sądzisz, że czegoś może brakować? – spytał lekkim tonem, próbując ją uspokoić. Udało mu się.

– Oczywiście, że nie. Po prostu dziś po raz pierwszy zobaczę swoje maleństwo.

A raczej zobaczą je razem. Odkąd zaszła w ciążę, ciągle zastanawiała się nad tym, co jest nie tak w ich związku. Nastawiła się psychicznie, że będzie samotnie wychowywała dziecko. Mając w pamięci własnego ojca i to, jak okropnie ją traktował, uznała, że Kyle też się nie sprawdzi w roli ojca.

Pomyliła się. Nie powinna była nic z góry zakładać. To nie fair wobec Kyle’a, wobec niej, wobec ich dziecka.

– Już nie będzie tak jak dawniej.

Popatrzył na nią zdziwiony.

– A chciałabyś, żeby było?

– Nie marzyłeś o tym.

– A ty?

– Pytasz, czy świadomie zaszłam w ciążę?

– Nie. – Sięgnął po jej dłoń. – Pytam, czy chciałabyś wrócić do tego, co było.

W przeciwieństwie do niej z całkowitym spokojem przyjął informację o dziecku, ale z jakiegoś powodu jego spokój ją irytował. Poczuła się rozdarta: z jednej strony chciała wyszarpnąć dłoń, z drugiej potrzebowała jego wsparcia i bliskości.

– Wiele się nauczyłam w ciągu tego roku – powiedziała. – I wiem, że trudno utrzymać związek na odległość. Tak sobie myślę: a gdybym chciała rozwijać karierę? Musiałabym jeździć w trasy, udzielać się publicznie…

– Boisz się, że kariera i dziecko się wykluczają? – Mówił o dziecku; nie pytał, czy zamierza wybierać między karierą a nim, Kyle’em. – Moim zdaniem dasz radę pogodzić jedno z drugim. Jeżeli będziesz chciała – dodał po chwili.

No właśnie: o czym marzyła? O rodzinie? O karierze? Jej uczucia do Kyle’a nie zmieniły się, ale wszystko było bardziej skomplikowane.

– Chcesz, żebyśmy spróbowali od nowa? – Serce biło jej gwałtownie.

– Tak. A ty?

– Również.

– A czy chciałabyś, gdybyś nie była w ciąży?

– Zawsze warto dać sobie drugą szansę.

Skinął głową.

– Dobrze. Ale wiedz, że pragnąłem, abyś do mnie wróciła, zanim jeszcze powiedziałaś mi o dziecku.

– Mimo że przestałeś mi ufać?

– Tak. – Nastało długie milczenie. – Popełniłem błąd, myśląc, że mnie zdradziłaś.

Wiedziała, ile to wyznanie go kosztuje, ale to jej nie wystarczyło.

– A jednak wczoraj zapytałeś, kto jest ojcem.

Tytuł oryginału: The Heir Affair

Pierwsze wydanie: Harlequin Desire, 2017

Redaktor serii: Ewa Godycka

© 2017 by Catherine Schield

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o. o., Warszawa 2019

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieł w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych lub umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Gorący Romans są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B lokal 24-25

www.harpercollins.pl

ISBN 9788327642455

Konwersja do formatu EPUB: Legimi S.A.