Smak pokusy - Schield Cat - ebook

Smak pokusy ebook

Schield Cat

3,5
9,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Harper jest dziedziczką sieci hoteli. Szefem nowej restauracji hotelowej zostaje Ashton Croft, znany z telewizyjnych programów kulinarnych. Ma on jednak wiele innych zobowiązań, a punktualność nie jest jego zaletą. Gdy zjawia się w hotelu za pięć dwunasta, Harper uświadamia sobie, że mimo złości bardzo na niego czekała...

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 155

Oceny
3,5 (22 oceny)
7
3
6
6
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Cat Schield

Smak pokusy

Tłumaczenie:

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Harper Fontaine, idąc ze swojego nowego kasyna do restauracji, nerwowo szukała wzrokiem czarnej skórzanej torby podróżnej Ashtona Crofta. Nie cierpiała jej, bo reprezentowała wszystko, co doprowadzało ją w nim do szału. Sławny szef kuchni pojawiał się i znikał bez zapowiedzi. Żył adrenaliną, goniąc za kolejnymi wyzwaniami. Tym razem jednak Harper wypatrywała tego przeklętego bagażu, bo jego widok sygnalizowałby, że Ashton raczył się wreszcie pokazać w mieście.

Miał przeprowadzić rozmowę kwalifikacyjną z nowym kucharzem dla Batouri. Wielkie otwarcie restauracji miało się odbyć już dwa tygodnie temu. Harper zaczynała wątpić, czy zatrudnienie telewizyjnej gwiazdy w roli szefa kuchni to trafiony pomysł.

To prawda, że dzięki temu zabiegowi oczy całego świata zwrócone były na jej hotel, Fontaine Ciel. Ale czy gigantyczny stres spowodowany nieprzewidywalnym zachowaniem Ashtona był wart takiej ceny?

Carlo Perrault, menedżer restauracji, nie zmrużył oka od dwóch miesięcy, a Harper z powodu koszmarnych migren musiała szukać pomocy u lekarza. Skończyło się na noszeniu relaksacyjnej szyny chroniącej w nocy przed zgrzytaniem zębami. Ten dziwaczny plastik w ustach przyprawiał ją o bezsenność, mogła więc do woli rozważać, co stało się z początkowym entuzjazmem Ashtona Crofta.

Im dłużej trwało kręcenie nowych odcinków „Kulinarnych podróży” w Indonezji, tym trudniejsza wydawała się ich współpraca. Dwukrotnie już musiała przełożyć datę otwarcia restauracji z powodu kolizji z terminami nagrań jego programu. Nie zamierzała tego robić po raz kolejny.

Czarna podłoga restauracji lśniła. Z wysokiego sklepienia zwieszały się kryształowe żyrandole. Ich blask podkreślał kontrast białych serwet i błyszczącej zastawy na czarnych stolikach. Masywne filary w centralnej części sali dziesięć dni temu inkrustowano złotą farbą. Za w pełni wyposażonym barem asystent menedżera rozdzielał obowiązki pomiędzy kelnerów. Poza dwiema kluczowymi sprawami Batouri była gotowa. Wciąż tylko nie było szefa kuchni oraz menu.

Brak podręcznej torby Ashtona oznaczał, że karta dań znów musi poczekać. Wytrącona z równowagi Harper zerknęła na zegarek. Dochodziła czwarta po południu, godzina spotkania. Ashtonowi powiedziała, że rozmowa z nowym pracownikiem zaplanowana jest na trzecią. Nie znosiła takich gierek, ale musiała mieć pewność, że kapryśny celebryta dotrze na czas.

Zaciskając zęby, wybrała numer asystentki. Mary odebrała już po drugim sygnale. Harper od razu przeszła do rzeczy.

– Czy pan Croft zapowiedział, że się spóźni?

– Nie.

– A jego samolot miał lądować w Las Vegas o trzynastej?

– Tak. Sprawdziłam to ponownie dziś rano.

Niech go szlag! Dwa tygodnie temu Ashton przysięgał, że bez reszty poświęci się Batouri. Jednak Harper powinna była wiedzieć, że to czcze obietnice.

– Dzięki, Mary – westchnęła i już miała się rozłączyć, kiedy usłyszała ostatnie słowa asystentki.

– …w twoim biurze.

Z kuchni wyszedł Carlo Perrault z marsową miną na przystojnej twarzy. Czterdziestosześcioletni menedżer słynął z opanowania, teraz jednak nawet on był zdenerwowany.

– Mamy problem – oznajmił zwięźle.

– Wybacz, Mary, nie dosłyszałam. Kto czeka na mnie w biurze?

– Twoja matka.

– Moja matka? – powtórzyła Harper nieco piskliwie, co przyciągnęło uwagę Carla. Żeby zapewnić sobie minimum prywatności, odeszła na bok i ściszyła głos. – Powiedziała, co robi w Vegas?

– Nie, ale sprawia wrażenie wytrąconej z równowagi. Wspomniałaś kiedyś, że sięga po papierosa, kiedy jest poruszona. Właśnie pali drugiego – relacjonowała Mary.

Penelope Fontaine nie opuściłaby bez powodu swego apartamentu w Boca Raton na Florydzie, by przelecieć ponad półtora tysiąca kilometrów. Musiało się coś wydarzyć. A jeśli tak, to czemu miałaby zwrócić się do Harper? To jej teść, Henry Fontaine, zawsze stanowił dla niej oparcie.

– W moim biurze? – skrzywiła się Harper. Wolałaby, by asystentka zakazała matce palenia, ale to nie wchodziło w grę. – Będę za pięć minut.

– Nie możesz teraz wyjść. Croft zaczął rozmowę bez ciebie – jęknął Carlo.

– No pięknie. Jak długo to już trwa?

– Tyle, że zdążył spróbować wszystkiego, co przyrządził Cole – oznajmił menedżer, a jego kwaśna mina zdradzała, że rozmowa kwalifikacyjna nie toczy się w pożądanym kierunku.

– Mary, wygląda na to, że jednak posiedzę tutaj trochę dłużej. Niech matka rozgości się w jakimś wolnym pokoju, a ja przyjdę, kiedy tylko skończę – powiedziała Harper, urywając połączenie z asystentką. – Jeśli on schrzani tę rozmowę, własnoręcznie go zabiję – oznajmiła Carlowi.

Carlo skinął tylko głową. Zanim Harper weszła do kuchni, usłyszała podniesione męskie głosy.

– Moje smażone przegrzebki wcale nie są suche! – arogancko mówił jeden z mężczyzn. – A sos jest wystarczająco doprawiony.

– Jedyną gorszą rzeczą od twoich umiejętności jest twój wypaczony smak.

Ból znów zaczął pulsować w skroniach Harper. Ashton Croft od dwóch miesięcy prowadził rozmowy kwalifikacyjne z szefami kuchni i po kolei odrzucał wszystkich kandydatów, ponieważ żaden nie spełniał jego wyśrubowanych standardów.

Harper wyprostowała się i wkroczyła do nieskazitelnie czystej i świetnie wyposażonej kuchni. Jej spojrzenie natychmiast powędrowało w stronę Ashtona, który dominował w tym pomieszczeniu. Wysoki i onieśmielający, w białym kuchennym fartuchu, z muskularnymi rękami założonymi na szerokiej piersi, wpatrywał się ironicznie w Cole’a.

Jeszcze jej nie zauważył i nie omiótł błękitnym spojrzeniem perskiego księcia, przyprawiającym o palpitacje serca. Jego kulinarna pasja czyniła go wyjątkowo charyzmatycznym człowiekiem. Harper przeklinała swą tendencję do idealizowania tego mężczyzny, ale nie umiała się jej pozbyć. Była rozdarta pomiędzy złością na niesłownego restauratora i zauroczeniem przystojnym wagabundą.

Fascynowały ją jego podróże. Niektóre potrawy, których próbował, przyprawiały ją o dreszcz obrzydzenia, ale zawsze podziwiała odwagę, z jaką kosztował tego, co mu serwowano. Harper od najmłodszych lat wiedziała, dokąd i jaką ścieżką zmierza, więc to, że Ashton korzystał z każdej nadarzającej się okazji, co często prowadziło go do niesamowitych odkryć, niepokoiło ją równie mocno, jak pociągało.

Podczas oglądania jego programów uświadomiła sobie, jak spokojny, bezpieczny i przewidywalny jest jej świat. Wtedy w jej duszy zakiełkowało ziarno niepokoju.

Z trudem oderwała spojrzenie od Ashtona i przeniosła wzrok na drugiego kucharza. Widząc jego gniewną minę i błyszczące złością oczy, postanowiła interweniować.

– Dzień dobry, panowie – przywitała się spokojnie.

Chciała, by Dilon Cole prowadził kuchnię Batouri. Był świetnym kucharzem, a także silnym i dobrze zorganizowanym liderem. Ze wszystkich kandydatów podobał się jej najbardziej, dlatego zostawiła rozmowę z nim na koniec. Bliski termin przekładanego dwukrotnie otwarcia powinien stanowić mocny argument w rozmowie z Ashtonem.

– Przyszłam sprawdzić, jak wam idzie.

– Sama spróbuj – mruknął Ashton i popchnął w jej stronę talerz z przystawkami – i powiedz, czy uważasz, że to danie spełnia standardy Batouri.

Za pierwszym razem, kiedy zaproponował jej degustację, była mile połechtana. Szybko jednak zorientowała się, że jej opinia pomaga tylko w odrzucaniu kolejnych kandydatów. Skoro nawet laik wyczuwa, że daniom czegoś brakuje, to szef kuchni się nie nadaje.

Tym razem nie zamierzała dać się wykorzystać.

– Mogę zamienić z tobą słówko na osobności?

– To nie może poczekać?

– Nie – oznajmiła krótko i z naciskiem.

To wreszcie przyciągnęło uwagę Ashtona Crofta, który przeniósł na nią spojrzenie swoich przeszywająco błękitnych oczu. Harper natychmiast poczuła falę gorąca. Jego męski urok, żywotność i niepokorny duch tak na nią działały. Przeklęła swoją słabość.

Przy Ashtonie zachowanie profesjonalizmu przychodziło jej z najwyższym trudem. Musiała sobie powtórzyć, że na tym mężczyźnie nie można polegać, bo nie obchodzi go, jak jego priorytety wpływają na resztę świata. Przyjemnie było oglądać przystojnego podróżnika w telewizji. Czarował miejscowych skupieniem i uwagą, którą im poświęcał, oraz odwagą, z jaką próbował lokalnych dań. Jednak jeśli chodzi o rutynę i codzienne sprawy związane z prowadzeniem restauracji, zbyt łatwo się rozpraszał.

– Proszę nam wybaczyć – powiedział w końcu do Cole’a i z zaciśniętymi ustami wskazał Harper drogę. – O co chodzi? – zapytał, kiedy wyszli z kuchni.

– Restauracja zostanie otwarta za dwa tygodnie.

– Wiem o tym.

– Wypuściłam już komunikaty prasowe, więc nie można opóźnić otwarcia.

– Jasna sprawa.

– Potrzebujemy szefa kuchni – tłumaczyła po kolei, jak dziecku.

– Osobiście się tym zajmę.

– Potrzebuję kogoś, kto będzie w pracy każdego dnia.

– Chcesz, żebym zatrudnił Cole’a. – Ashton wreszcie zrozumiał.

– Kiedy byłam ostatnio w Chicago, jadłam w jego restauracji. Dania były wyśmienite. Bardzo chciałam spróbować tego, co dla nas dzisiaj przygotował.

– Niewiele cię ominęło.

Przez dłuższą chwilę przyglądała się Ashtonowi. Dziś zachowywał się inaczej niż zwykle. Zazwyczaj wpadał do kuchni, wynajdywał błędy, ochrzaniał winnych, a potem genialnie naprawiał to, co było źle. Praca z nim bywała stresująca, ale korzystna dla zainteresowanych. Dziś po prostu bił pianę.

– Coś się stało? – zapytała łagodnie.

– Absolutnie nic – odparł zaskoczony zmianą tematu. – Dlaczego pytasz?

– Bo dla odmiany raz przyszedłeś punktualnie.

– A nawet godzinę wcześniej – wytknął.

– I nie ma twojego plecaka ewakuacyjnego – oznajmiła, ignorując przytyk.

– Czego?

– Czarnego bagażu podręcznego, który wszędzie z sobą zabierasz.

– Ach, tam leży. Ale dlaczego nazwałaś go plecakiem ewakuacyjnym?

– Kiedy sprawy stają się zbyt nudne jak na twój gust, łapiesz swoją zawsze gotową torbę i ruszasz szukać większych wyzwań.

– Zostawiając cię z bałaganem?

– Odrzuciłeś siedmiu kolejnych kucharzy – powiedziała po chwili wymownego milczenia. – Musimy w końcu kogoś zatrudnić. Myślę, że Cole’a.

– Nie próbowałaś jego przystawek – skrzywił się Ashton. – Nie były dobre.

Jeśli chodzi o jedzenie, Ashton był geniuszem. Harper nie dziwiła się, że trudno jest osiągnąć jego poziom.

– Cole ma potrzebne doświadczenie i umiejętności, żeby poprowadzić naszą kuchnię w rozsądny sposób…

– Kiedy mnie zatrudniłaś do pomocy przy otwarciu tej restauracji, jasno ustaliliśmy, że to ja będę miał ostatnie słowo w sprawach kreatywnych.

– Owszem. Ale tu chodzi o zarządzanie kuchnią.

Właśnie dlatego tak się upierała. Musiała planować koszty i mieć wpływ na budżet, a jednocześnie być w stanie spełnić kulinarną wizję Ashtona. Niestety w tym miejscu ich współpraca zaczynała kuleć.

– Przecież to kuchnia jest miejscem, w którym dzieją się rzeczy magiczne.

– W naszej nie wydarzyło się nic magicznego, bo nie mamy menu ani szefa kuchni.

– Obiecuję, że będziemy gotowi na otwarcie. Możesz mi ufać – rzekł hipnotyzującym głosem, który ją rozbroił.

– Ufam – szepnęła, choć nie to miała powiedzieć.

Była to jednak prawda. Mimo różnych wizji świata i metod osiągania celu Ashton nieraz dowiódł, że jest równie skuteczny jak Harper. W głębi duszy ani przez chwilę nie wątpiła, że jej genialny kucharz wymyśli cudowne dania i podbije serca zarówno klientów, jak i krytyków kulinarnych. Ale fakt, że stanie się to w ostatnich minutach przed otwarciem, doprowadzał ją do białej gorączki.

– Nieprawda. – Pokręcił głową ze swoim sławnym uśmiechem, ukazującym dołeczki w policzkach. – Od początku współpracy załażę ci za skórę.

Harper patrzyła na niego z bezradną fascynacją. Właśnie takiego Ashtona Crofta chciała poznać. Człowieka, który potrafi wywołać uśmiech na twarzy rozmówcy, czarującego obieżyświata, który odwiedza przedziwne kraje, brata się z tubylcami i opowiada widzom, z czego słynie dane miejsce na ziemi. Harper oglądała jego programy z zapartym tchem.

– Skoro o tym wiesz, dlaczego wciąż to robisz? – wyrwało się jej, zanim zdążyła pomyśleć.

Przez dziewięć miesięcy ich znajomości Harper nie okazała, że interesuje ją cokolwiek poza jego kulinarnymi umiejętnościami. Ashton również trzymał się w ryzach, ignorując przebłyski podniecenia. Jednak im bliżej było do otwarcia restauracji i im częściej ją widywał, tym trudniej było mu patrzeć na nią jak na wspólnika w interesach, a nie atrakcyjną, choć bardzo poważną młodą kobietę.

Frustrowało go, że nie umie zaakceptować jej braku zainteresowania. Las Vegas było pełne atrakcyjnych dziewczyn szukających rozrywki. Żadna z nich nie miałaby nic przeciwko przelotnej przygodzie. Bardzo przelotnej, bo Ashton nigdzie nie potrafił zagrzać miejsca dłużej niż kilka dni. Jak dotąd jego pobyt w tym mieście zaliczał się do najdłuższych.

– To była pierwsza prawdziwa rzecz, jaką od ciebie usłyszałem – zaśmiał się, dostrzegając rysę na wizerunku chłodnej właścicielki restauracji.

Od wielu miesięcy obserwował, jak Harper z gracją kluczy pomiędzy frustracją i dyplomacją. Miał świadomość, jak niekomfortowe jest dla niej jego zachowanie. Z początku był zachwycony możliwością odciśnięcia swojego znaku w Las Vegas. Dopiero później zrozumiał, jak trudno mu będzie wcielić swe idee w życie.

Żądał zmian, które dezorganizowały pracę dekoratorów wnętrz i wstrzymywały ją na długi czas. Nie był usatysfakcjonowany rozplanowaniem kuchni. Potem nie spodobało mu się oświetlenie i próbki materiałów. Niełatwo też było kontaktować się z wykonawcami na odległość. A przez indonezyjską pogodę zdjęcia się opóźniły. Filmowcy żartowali, że oglądalność wzrośnie, jeśli Ashton wystąpi w przemokniętej koszulce, ale w gruncie rzeczy nikt nie miał ochoty wychodzić na nieustanny deszcz i wszechobecne błoto.

– Może powiem Cole’owi, że już mu dziękujemy i zrobię nam coś pysznego do jedzenia? – zaproponował po chwili. – Opowiesz mi, co cię gryzie.

– Doskwiera mi brak szefa kuchni.

– Chyba chodzi o coś innego. Zwykle nie jesteś taka drażliwa.

– Wcale nie jestem drażliwa. Po prostu nie mam czasu z tobą zjeść.

– Parę minut temu miałaś zamiar posiedzieć i popróbować tego, co przygotował Cole – oznajmił, krzyżując ramiona na piersi. – Muszę więc spytać: co nie odpowiada ci w moim jedzeniu?

– Nie chodzi o jedzenie. Byłam w Turinos, kiedy tam gotowałeś, potrawy były bajeczne. Chyba nie sądzisz, że zatrudniłabym cię w swojej restauracji, gdybym nie lubiła twojej kuchni?

– Więc chodzi o mnie – podsumował i gestem zbył jej protest. – Mówiono mi, że jestem trudny we współpracy.

– Byłeś cholernie trudny we współpracy – przyznała, wypuszczając wraz z głębokim wydechem część napięcia. – Ale wiem, że sukces restauracji będzie wart wszystkich przekleństw, które rzucałam pod twoim adresem.

– Przeklinałaś mnie? – powtórzył rozśmieszony jej niespodziewaną bezceremonialnością.

– Ale nie wtedy, kiedy ktoś mógł mnie usłyszeć – powiedziała szybko.

– Jasne. Jesteś zbyt wielką damą, żeby publicznie dać się ponieść emocjom.

– Co w tym złego?

Podpuszczał ją. Próbował już tego na początku ich znajomości, ale nie dała mu się sprowokować, więc w końcu przestał. Ta rozmowa jednak wyglądała nieco inaczej niż poprzednie. Jakby Harper wreszcie pozwoliła mu dostrzec nieco prawdziwej siebie.

– Nigdy dobrze się nie bawisz.

Nie tylko Harper odrobiła pracę domową. Ashton również zebrał garść informacji na jej temat. Wiedział o konkursie na dyrektora naczelnego rodzinnej firmy, w którym uczestniczyła ze swoimi dwiema siostrami przyrodnimi. Miała za sobą pasmo sukcesów, ale nie zamierzała spocząć na laurach. W tym byli do siebie podobni. Nikt nie wywierał na nią większej presji i nie podnosił poprzeczki wyżej niż ona sama.

– Radości dostarcza mi sukces hotelu – oznajmiła Harper. – Akurat ty nie powinieneś wytykać mi pracoholizmu. Sam ledwie masz czas złapać oddech między kręceniem nowych odcinków „Kulinarnych podróży” a zarządzaniem swoimi restauracjami.

– Nie powiem, że brakuje mi zajęć, ale też mam czas nacieszyć się tym, co lubię – odparł. – A ty?

– Lubię swoją pracę. Nie prowadziłabym hotelu, gdyby mnie to nie cieszyło – oznajmiła.

Już od dłuższego czasu ukrywała zmęczenie pod warstwą pudru, maskowała cienie pod oczami korektorem, a rumieńce zastępowała różem. Czasem rano marzyła o pozostaniu w łóżku.

– Przecież musi być coś poza pracą. Nie ma nic takiego, co chciałabyś zrobić, ale dotąd ci się to jeszcze nie udało?

– To zabrzmiało, jakbyś myślał, że poświęciłam wszystko dla kariery.

Wcale tego nie sugerował, ale fakt, że Harper tak sądziła, dużo wyjaśniał.

– Każdy marzy o czymś beztroskim i przyjemnym, co zrobi w przyszłości. A co ty chciałabyś zrobić? No, dalej. Co jako pierwsze przychodzi ci na myśl?

– Chciałabym przejechać się na wielbłądzie po pustyni i spędzić noc w namiocie – powiedziała szybko, jakby bała się, że za chwilę opuści ją odwaga.

Ashton nie był pewien, które z nich bardziej zaskoczyło to wyznanie.

– Poważnie? – zapytał ze śmiechem. – Nie tego się po tobie spodziewałem. Myślałem, że… – Urwał. Pracowali z sobą od dziewięciu miesięcy, a w gruncie rzeczy niewiele o niej wiedział. – Hm, nie wydajesz się typem kobiety, którą cieszyłby wypad do paryskich sklepów albo szalony weekend na jachcie – rzekł z namysłem. – Raczej wybrałabyś coś poważniejszego, jak wizyta w muzeum.

– Nie podoba mi się, że wszyscy krytykują mój poważny stosunek do życia.

– Kto to są ci wszyscy? – zapytał Ashton, orientując się, że trafił w czuły punkt.

– Rodzina. Koledzy ze szkoły. Przyjaciele. Życie nie polega jedynie na zabawie – oznajmiła, zerknęła na ekran komórki i zmarszczyła brwi.

– Nie polega też na bezustannej pracy.

– Szczególnie, że nieczęsto się nią zajmujesz! – prychnęła z irytacją.

– No proszę, wreszcie pokazałaś pazurki. – Ashton się roześmiał.

– Nieprawda, nigdy nie bywam agresywna – odparła i lekko wydęła usta.

– Gdybyś tylko widziała żądzę mordu w swoich oczach… – kpił dalej.

– Cóż. Możliwe, że jestem nieco wytrącona z równowagi – zgrzytnęła zębami – ale to dlatego, że niełatwo się z tobą pracuje.

– Racja, ale zadzwoń do mnie, jeśli będziesz szukała kompana do zabawy!

W ciszy, która nagle zapadła, Harper patrzyła na niego z lekko rozchylonymi ustami. Jego propozycja nie miała podtekstu seksualnego, ale kiedy Ashton dostrzegł błysk nadziei w jej oczach koloru roztopionej czekolady, natychmiast zmienił zdanie o Harper.

– Nie mam czasu na…

– Zabawę. Już mówiłaś.

Jako nastolatek obracał się w kręgu niebezpiecznych ludzi. By przetrwać wśród przestępców, szybko nauczył się odczytywać mowę ciała i wyraz ich twarzy. Dziwił się teraz, że nie dostrzegł w Harper namiętnej kobiety skrywającej się pod maską chłodnej profesjonalistki.

– A wracając do Cole’a… – zaczęła niepewnie Harper.

– Przyjmę go, jeśli spędzisz ze mną wieczór – powiedział prowokująco.

– Jeszcze pięć minut temu chciałeś się go pozbyć – wytknęła, kładąc ręce na biodrach.

– Pięć minut temu nie miałem pojęcia, jak bardzo brakuje ci przygód.

– Dobrze mi tak, jak jest.

– Jeśli pod numerem jeden na liście rzeczy do zrobienia przed śmiercią umieściłaś jazdę na wielbłądzie po pustyni i spanie w namiocie, to znak, że twoje życie wcale nie jest tak satysfakcjonujące, jak mogłoby się wydawać.

– Nie ma żadnej listy. Widziałam to w jednym z odcinków „Kulinarnych podróży” i mi się spodobało.

– Jesteś moją fanką?

– Zanim nawiążę z kimś współpracę, staram się czegoś o nim dowiedzieć.

Było to rozsądne wyjaśnienie, choć Ashton liczył, że to nie jedyny powód, który miała, by oglądać go w akcji. Zresztą, zdradzała ją mowa ciała.

– I dlatego oglądałaś moje programy? Sądziłem, że bardziej zainteresuje cię sukces finansowy moich czterech restauracji albo wzrost oglądalności stacji telewizyjnej dzięki mojemu show.

– Wszystkie te rzeczy malują twój obraz w jasnych barwach. Rozmawiałam też z kilkoma twoimi pracownikami i ekipą telewizyjną. Jak już mówiłam, odrobiłam pracę domową.

Mimo pochlebstw Ashton nie był zachwycony tym, że wie o Harper mniej niż ona o nim.

– Zatem zdajesz sobie sprawę, jakim jestem biznesmenem. Jeśli więc mówię, że ustąpię ci w kwestii szefa kuchni, wiedz, że nie przychodzi mi to łatwo.

– W zamian za spędzenie nocy ze mną – mruknęła, nie patrząc mu w oczy.

– Zaproponowałem wieczór – przypomniał, rozbawiony jej podejrzeniami. – Masz kosmate myśli, skoro sądziłaś, że za seks przyjmę Cole’a.

– Wcale tak nie pomyślałam – zaprotestowała, czerwieniejąc.

– Chyba jednak tak. Zobaczysz, twój charakterek w końcu wpakuje cię w kłopoty – droczył się z nią dalej.

– Źle się wyraziłam.

– Pewnie. To była freudowska pomyłka. Pragniesz mnie, tylko nie chcesz się do tego przyznać – ciągnął bezczelnie.

– Pragnę jedynie, żebyś zatrudnił szefa kuchni i przeszkolił go tak, żebym nie musiała się martwić, kiedy wyjedziesz. – Udawała oburzenie, ale nie udało jej się oszukać Ashtona.

– Podtrzymuję ofertę. Daj mi jeden wieczór, a zatrudnię Cole’a.

– Dlaczego chcesz spędzić ze mną wieczór?

– Nie chciałabyś spróbować dań, które umieszczę w menu Batouri?

– I tylko o to ci chodzi? – Przyjrzała mu się podejrzliwie.

– Oczywiście.

Przez chwilę patrzyła na Ashtona z namysłem.

– Przyjmij Cole’a. Moją restaurację powinien poprowadzić ktoś godny zaufania, gdy ty będziesz zgrywał celebrytę – oznajmiła, okręciła się na pięcie i ruszyła do drzwi, zgarniając po drodze jego bagaż. – A twoją torbę biorę jako zakładnika.

To było niemądre i całkowicie nie w jej stylu. Brak ciuchów nie powstrzyma go przecież przed wyruszeniem na kolejną wyprawę. Ashton pokręcił głową, obserwując ruch jej bioder. Myśl, że jest górą, ewidentnie dodała Harper rozmachu, zauważył z przyjemnością.

– Zatrudnię Cole’a, a ty spędzisz ze mną wieczór – zawołał za nią.

– Żeby sprawdzić, co potrafisz – odgryzła się.

Ashton zachichotał. Ma rację w kwestii jej temperamentu. Zbyt długo go tłumiła, a on już wiedział, co zrobić, żeby Harper ujawniła swoją prawdziwą naturę.

– Przyrzekam, że tego wieczoru nie zapomnisz – zawołał ze śmiechem w głosie.

Tytuł oryginału: A Taste of Temptation

Pierwsze wydanie: Harlequin Desire, 2014

Redaktor serii: Ewa Godycka

Korekta: Urszula Gołębiewska

© 2014 by Catherine Schield

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2015

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.

Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Gorący Romans są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25

www.harlequin.pl

ISBN: 978-83-276-1890-0

Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o. | www.legimi.com