Tylko nie miłość - Schield Cat - ebook

Tylko nie miłość ebook

Schield Cat

3,8
9,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

„Jej ciało przebiegła przyjemna fala ciepła. Korzenny zapach wody kolońskiej pobudził zmysły. Gorące umięśnione ciało Jasona otarło się o jej biodro. Miała ochotę zaprosić go do siebie i dać ujście ogarniającej ją fali pożądania”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 156

Oceny
3,8 (32 oceny)
13
7
8
1
3
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Cat Schield

Tylko nie miłość!

Tłumaczenie:

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Ming siedziała jak na rozżarzonych węglach. W tej chwili nic nie było w stanie jej uspokoić, ani kojący szmer niewielkiej fontanny, ani piękno kwiatów zwieszających się z koszy w uroczym ogródku letnim restauracji. Powoli sączyła mrożoną herbatę z granatu i z każdą chwilą utwierdzała się w przekonaniu, że właśnie jest bliska popełnienia największego błędu w życiu.

Pod stołem miniaturowa terierka podniosła pyszczek z jej stóp i zaczęła machać ogonkiem, jak zawsze, kiedy cieszyła się na widok znajomej osoby.

Ming znieruchomiała. Podniosła wzrok. Przed nią stał przystojny wysoki mężczyzna ubrany w jasne bawełniane spodnie i koszulkę polo. Jednodniowy zarost łagodził rysy twarzy o wyraźnie zarysowanej szczęce.

– Spóźniłem się, przepraszam.

Delikatnie dotknął jej ramienia. Ming poczuła przyjemne ciepło rozlewające się po ciele. Natychmiast otrząsnęła się z tego wrażenia. Nie chciała ulegać takim emocjom.

Mężczyzna zajął miejsce na krześle naprzeciwko niej. Od pół roku, to jest od czasu, kiedy rozstała się z jego bratem, zaczęła bacznie obserwować swą reakcję na bliskość Jasona. Na przykład, kiedy siadając obok niej na kanapie, niechcący dotykał jej ramieniem albo kiedy wymieniali przyjacielskie uściski. Zauważyła, że w takich chwilach dzieje się z nią coś dziwnego. Jednak nie okazywała tego, żywiąc nadzieję, że ta przejściowa słabość wkrótce minie.

Suczka o wdzięcznym imieniu Muffinka oparła przednie łapki o kolana mężczyzny i wpatrując się w jego twarz, wydała z siebie pół szczeknięcie, pół piśnięcie. Jason posadził ją sobie na kolanach, za co natychmiast z wdzięczności liznęła go po brodzie, a następnie umościła się wygodnie i westchnęła zadowolona.

Jason przywołał kelnerkę. Zamówili lunch.

– Dziwię się, że nie zaczęłaś jeść beze mnie – zauważył.

Ming była tak zdenerwowana, że nie mogła nawet myśleć o jedzeniu, ale nie chciała się z tym zdradzać.

– Mówiłeś, że spóźnisz się najwyżej kwadrans.

Jason należał do zaprzysięgłych wrogów instytucji małżeństwa. Zawsze skupiony na sobie miłośnik motoryzacji, wiecznie gotów na kolejną przygodę z piękną dziewczyną albo kolejny wyścig samochodowy. Przyjaźnili się od pierwszej klasy, ale jego beztroska czasami doprowadzała ją do furii.

– Przepraszam. Wjechaliśmy do miasta i utknęliśmy w korku.

– Myślałam, że mieliście wrócić wczoraj.

– Taki był plan, ale po wyścigu poszliśmy z chłopakami na piwo i trochę przesadziliśmy. Nikt nie miał siły usiąść za kierownicą i prowadzić do Houston przez pięć godzin. – Z uśmiechem wyprostował nogi obute w trampki. Dla wygody stopę oparł o nogę jej krzesła.

– Jak Max znosi fakt, że masz nad nim coraz większą przewagę? – Od szesnastego roku życia przyjaciele brali udział w wyścigach starych tuningowanych aut o mocnych silnikach. Co roku rywalizowali.

– Mam wrażenie, że od kiedy się zaręczył, przestał się tym przejmować.

Takiej markotnej miny Jason nie miał chyba od chwili, gdy wyszło na jaw, że jego ojciec spotyka się z kobietą dwadzieścia lat od siebie młodszą.

– Biedak. Twój przyjaciel wydoroślał i zaczął poważne życie, a ty zostałeś na lodzie. – Ming oparła łokieć o blat stołu i położyła brodę na dłoni. Jason jej kiedyś wyznał, jak bardzo Max się zmienił od czasu, gdy postanowił się ożenić.

Pochylił się w jej stronę z udawaną powagą w oczach.

– Może sam powinienem się przekonać, jak to jest.

– Ty? Jesteś największym wrogiem małżeństwa, jakiego znam. – W jej głosie zabrzmiał niepokój. Ślub Jasona oznaczałby koniec ich przyjaźni.

– Żartowałem. To mi nie grozi. – Ale jego łobuzerski uśmiech wcale jej nie uspokoił.

Postanowiła skupić uwagę na sałatce greckiej, którą właśnie przyniósł kelner. Ming w szkole średniej podkochiwała się w Jasonie. To było beznadziejne i nieodwzajemnione uczucie. Chociaż był pewien moment, zaraz po balu maturalnym, gdy jej się zdawało, że on też coś do niej czuje. Ale szybko wyprowadził ją z błędu i od tamtej pory nie dał jej pretekstu do podejrzeń, że jest dla niego kimś więcej niż tylko przyjaciółką.

Kiedy wyjechał na studia, czas i odległość nie zmieniły jej uczuć, ale pozwoliły coś zrozumieć. Nawet gdyby Jason jakimś cudem się w niej zakochał, to i tak nic z tego nie wyniknie. Wielokrotnie powtarzał, jak bardzo ważna jest dla niego ich przyjaźń. Nie będzie chciał tego zepsuć.

– Co u ciebie? – Spojrzał na nią. – Chciałaś o czymś porozmawiać?

Przez pół godziny czekania na niego omal nie spanikowała i nie zrezygnowała z tego, by podzielić się z nim planami. Zwykle mówiła mu o wszystkim. No, prawie wszystkim. Bo kiedy zaczęła spotykać się z jego bratem, stało się to trudne.

– Będę miała dziecko. – Wstrzymała oddech w oczekiwaniu na reakcję.

Nadziana na widelec frytka zatrzymała się w połowie drogi między talerzem a ustami Jasona.

– Jesteś w ciąży?

Pokręciła głową.

– Jeszcze nie. Ale mam nadzieję, że wkrótce będę.

– Myślałem, że z nikim się nie spotykasz.

– Korzystam z usług pewnej kliniki.

– Kto będzie ojcem?

Uciekła wzrokiem przed jego badawczym spojrzeniem i wbiła widelec w dużą czarną oliwkę.

– Zawęziłam wybór do trzech kandydatów. Pierwszy to prawnik, specjalista od prawa korporacyjnego, drugi to sportowiec, zawodnik triatlonu, a trzeci jest artystą specjalizującym się w fotografowaniu przyrody. Intelekt, ciało albo dusza. Nie podjęłam jeszcze decyzji.

– Widzę, że myślisz o tym poważnie. Dlaczego dopiero teraz mi o tym mówisz? – Odsunął od siebie talerz z połową hamburgera.

– Wiesz, dlaczego rozstałam się z Evanem. Dzieci są dla mnie bardzo ważne. Inaczej pewnie dalej bylibyśmy razem.

Dentystką została z miłości do dzieci. Ich promienny szczery uśmiech budził jej największą radość.

– Powiedziałaś rodzicom?

– Jeszcze nie. – Nerwowo kręciła się na krześle.

– Twoja mama nie będzie zadowolona z nieślubnego dziecka.

– Nie będzie zadowolona, ale wie, jak bardzo zależy mi na tym, żeby mieć rodzinę. Zresztą pogodziła się z tym, że nie wyjdę za mąż.

– Tego nie wiesz. Daj sobie szansę. Dojdziesz do siebie i na pewno kogoś poznasz.

Ming w to nie wierzyła.

– Jak długo mam czekać? Pół roku? Rok? Za dwa miesiące skończę trzydzieści dwa lata. Nie mam zamiaru tracić więcej czasu na zastanawianie się, jak zareaguje mama. Wiem, czego chcę. – Spojrzała na Jasona ze stanowczą miną. – Zrobię to. Postanowiłam.

– Właśnie widzę. – Utkwił w niej hipnotyczne spojrzenie swoich ciemnoniebieskich oczu. W takim samym kolorze był jej sportowy kabriolet shelby cobra rocznik 1966. Jason pomógł jej przekonać rodziców, by kupili jej to auto w prezencie na siedemnaste urodziny. Całe lato razem go remontowali. To były piękne chwile. Wspomnienia ożywały za każdym razem, gdy siadała za kierownicą tego cacka.

Gdy zaczęła spotykać się z Evanem, wstawiła samochód do garażu i przestała z niego korzystać.

– Zależy mi na tym, żebyś był po mojej stronie.

– Jestem twoim przyjacielem. – Spojrzał na nią posępnie. – Oczywiście, że będę po twojej stronie.

Pewnie jeszcze nie zdecydował, co myśleć o jej decyzji, ale postanowił ją poprzeć mimo wszystko. Odetchnęła z ulgą. Dopiero teraz zrozumiała, ile jego reakcja dla niej znaczy.

– Skończyłeś jeść? – spytała kilka minut później, szukając wzrokiem kelnerki. Jason już nie tknął hamburgera i przestał wykazywać zainteresowanie jedzeniem. – Muszę wracać do kliniki. Za piętnaście minut mam pacjenta.

Jason wyjął rachunek z dłoni kelnerki, zanim zdążyła go położyć na stole.

– Daj. To ja cię zaprosiłam. – Ming wyciągnęła rękę.

– Ale musiałaś na mnie czekać. Poza tym jesz jak ptaszek i nie kosztujesz dużo.

Jason wsunął banknoty pod solniczkę. Ming wstała i zawołała Muffinkę, jednak suczka ani myślała opuścić kolana Jasona. Spojrzała ostro na swą pupilkę, ale postanowiła, że nie będzie jej zabierać siłą. Nie chciała znaleźć się zbyt blisko muskularnych ud Jasona.

Westchnęła i ruszyła w stronę drewnianej furtki, za którą znajdował się parking. Jason z pieskiem pod pachą dołączył do niej.

– Gdzie zaparkowałaś?

– Przyszłam piechotą. To tylko dwie przecznice.

Był koniec września i uznała, że spacer dobrze jej zrobi.

– Daj spokój. Odwiozę cię. – Wziął ją za rękę.

Jej ciało przebiegła przyjemna fala ciepła. Korzenny zapach wody kolońskiej pobudził zmysły. Gorące umięśnione ciało Jasona otarło się o jej biodro. Przez chwilę miała ochotę odwołać wizytę, zaprosić Jasona do siebie i dać ujście ogarniającej ją fali pożądania. Oczywiście, nigdy tego nie zrobi. W jej przypadku rozsądek zawsze brał górę. Postępowała zgodnie z planem i ciężko pracowała na sukces. Za to Jason działał spontanicznie, a mimo to zawsze świetnie sobie radził. Balował całe studia, a ukończył je z wyróżnieniem. W życiu osobistym nie tolerował kompromisów.

Otworzył przed nią drzwi chevroleta camaro z 1969 roku. Była tylko przyjaciółką, ale traktował ją jak dżentelmen damę. Zanim usiadła, Jason zabrał z fotela pokaźny puchar, nagrodę za ostatni wyścig, i rzucił go na tylne siedzenie. Ming wiedziała, że jest dumny z wygranej i puchar dołączy do kolekcji wystawionej w jego „gabinecie”.

– O czym jeszcze myślałaś? – spytał, kiedy usiadł w fotelu i uruchomił silnik. Czasem odnosiła wrażenie, że znał jej myśli lepiej niż ona sama.

– O wielu rzeczach. Mamy za mało czasu, żeby teraz o tym rozmawiać. – Przytuliła Muffinkę i podniosła ją do policzka, a uszczęśliwiony piesek odwzajemnił się liźnięciem dłoni.

– Poproszę o wersję skróconą.

Jason opuścił parking i przyspieszył. Dźwięk mocnego silnika model 427 V-8 wywołał szybsze bicie serca Ming. Uwielbiała jeździć z Jasonem jako pasażerka od czasu, gdy skończył szesnaście lat i na urodziny dostał pierwsze auto. Inni chłopcy w szkole woleli nowe samochody, a Jason i Max upodobali sobie potężne silniki z lat pięćdziesiątych, sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.

– To nie ma znaczenia, bo i tak się rozmyśliłam.

– Rozmyśliłaś się? W jakiej sprawie?

– Miałam cię o coś prosić, ale to już nieważne.

– Oczywiście, że ważne. Od jakiegoś czasu zachowujesz się co najmniej dziwnie.

Ming westchnęła.

– Pytałeś, kto będzie ojcem. – Zamilkła, ważąc słowa. Konsekwencje ich wypowiedzenia mogą być bolesne. Serce jej zabiło szybciej. – Myślałam o tobie.

Przez całą drogę do kliniki nie zamienili słowa.

Jej wyznanie podziałało na Jasona jak kubeł zimnej wody. Nie zdziwiło go, że przyjaciółka chce mieć dziecko, ale fakt, że chce, by on był ojcem, zbił go z tropu. Czyżby nagle jej platoniczna przyjaźń zamieniła się w pragnienie romansu? W pożądanie? Raczej wątpliwe.

Przyjaźnili się od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Ming była jedyną osobą, przed którą nie bał się odkryć swoich lęków i tego, co przeżył, gdy jego ojciec targnął się na życie. Była jedyną dziewczyną, która go słuchała, kiedy opowiadał o swoich planach i podnosiła na duchu, kiedy tracił nadzieję. W szkole spotykał się z różnymi dziewczynami, ale Ming zawsze była blisko. Inteligentna, dowcipna, uśmiechnięta. Dawała mu wsparcie emocjonalne i nie oczekiwała niczego w zamian. Kiedy odwoływał spotkanie, nie dąsała się ani nie złościła. Nie protestowała, gdy zapominał oddzwonić, bo pochłonęła go praca nad jakimś autem albo grał z kolegami w kosza. Jej rozsądek wiele razy uratował go przed popełnieniem błędów.

Mogłaby być jego dziewczyną, ale dla kilku miesięcy romansu nie chciał zaprzepaścić dwudziestu pięciu lat przyjaźni. Wiedział, że prędzej czy później zainteresuje go inna, a Ming zostanie kolejną ofiarą jego nieczułego serca.

Przyjrzał się pięknemu owalowi jej twarzy.

– Dlaczego ja?

Jej pełne usta ułożyły się w półuśmiech.

– Bo jesteś najlepszy.

W jego głowie znów obudziło się podejrzenie, że Ming chce zmienić relację między nimi. Czyżby zamierzała go z sobą związać za pomocą dziecka? Przecież wie, że nigdy się z nią nie ożeni.

– Naprawdę?

– Wiem o tobie wszystko. Trudno mi się pogodzić z faktem, że ojcem mojego dziecka będzie ktoś nieznany. – Ciężko westchnęła. – Poza tym chcę być samotną matką, a ty jesteś zdeklarowanym kawalerem. Nie obudzisz się któregoś dnia z nagłą potrzebą ubiegania się o prawa rodzicielskie. Czego chcieć więcej?

– Czego chcieć więcej? – powtórzył jak echo. Niezależnie od deklaracji Ming wspólne dziecko zwiąże ich mocniej niż największa przyjaźń.

– Masz rację. Nie chcę małżeństwa ani dzieci. Ale być ojcem twojego dziecka…?

– Nie mów o tym w ten sposób. Komplikujesz sprawę. Jesteśmy przyjaciółmi od zawsze. Nie chcę, żeby to się zmieniło.

– To się zmieniło w chwili, kiedy zdecydowałaś się na związek z Evanem.

Jasona wcale nie ucieszyła wiadomość, że jego brat zaczął się spotykać z Ming. Sam się zdziwił swoją reakcją. Powinien się cieszyć, że dwoje bliskich mu ludzi połączyła miłość.

– Wiem. Na początku czułam się z tym nieswojo, ale nigdy bym się nie zdecydowała na ten związek, gdybyś go nie zaaprobował.

Nie zostawili mu wyboru. Nie chciał od niej nic poza przyjaźnią. Jednak mimo tej racjonalnej konstatacji pamiętał bolesne ukłucie zazdrości, kiedy pierwszy raz patrzył, jak się całują.

– Nie potrzebowałaś mojej aprobaty. Chciałaś być z Evanem i to była wyłącznie twoja sprawa. – Wtedy postanowił usunąć się na dalszy plan, ale dystans sprawił, że nagle zaczął widzieć w Ming godną pożądania kobietę. – W takim razie dlaczego zmieniłaś zdanie i już mnie nie chcesz?

– Nie ciebie, tylko kilku twoich najsilniejszych plemników. – Chciała obrócić wszystko w żart, ale Jason nie dawał za wygraną.

– No dobrze, więc dlaczego już nie chcesz moich plemników?

Patrzyła przed siebie i bawiła się uszami Muffinki, co jej bardzo się podobało.

– Bo to musiałaby być tajemnica. Nie chciałabym, żeby ktoś się o tym dowiedział.

Zaczynał rozumieć. Chodzi jej o Evana. Jego brat bardzo ją zranił, a ona po tym wszystkim bierze pod uwagę jego uczucia. Ming zasługuje na kogoś lepszego niż Evan.

– A gdyby od początku nie robić z tego tajemnicy? Mój ojciec byłby szczęśliwy, gdyby został dziadkiem.

– Ale chciałby, żebyś był również ojcem. – W jej oczach pojawiło się zrozumienie. – Nie mogłabym cię o to prosić.

Zabolało go, że z góry założyła, że nie będzie chciał być zaangażowany w wychowanie własnego dziecka.

– Widzę, że nie wyperswaduję ci tego pomysłu.

– Podjęłam decyzję. Chcę mieć dzieci.

– Dzieci? – Omal się nie zakrztusił. – Mówiłaś o jednym dziecku, a teraz chcesz mieć całą drużynę?

Parsknęła śmiechem. W dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach przypadków taki dźwięk wydany przez kobietę byłby uznany za mało atrakcyjny, ale w jej wykonaniu brzmiał uroczo. W jej czarnych jak smoła oczach pojawiły się figlarne ogniki.

– Co cię tak rozśmieszyło?

Pokręciła głową. Proste czarne włosy otaczające jej twarz o azjatyckich rysach zafalowały.

– Szkoda, że nie widziałeś swojej miny.

Nie dostrzegł w tym nic śmiesznego.

– Myślałem, że to jednorazowa umowa.

– Tak. Ale kiedy decydujesz się na in vitro, nigdy nie wiadomo. Mogą wyjść trojaczki.

– Trojaczki? – A niech to! Nie zdążył przywyknąć do myśli o jednym dziecku, a tu nagle…

– Jest spore prawdopodobieństwo. – Uśmiechnęła się.

Trojaczki to nie zabawa, nawet przy obojgu rodzicach. Jak samotna matka poradzi sobie z trojaczkami?

Ming zerknęła na zegarek.

– Idę, mam siedem minut.

– Musimy jeszcze o tym porozmawiać.

– Dobrze, ale później. – Wysiadła.

– Kiedy?

Ming już szła w stronę wejścia do drzwi budynku. Patrzył na jej smukłą sylwetkę w obcisłych czarnych spodniach i bluzeczce bez rękawów, która odsłaniała ładnie umięśnione ramiona. Był wściekły. Zgasił silnik, wysiadł z auta i ruszył za nią. Jej dziesięciocentymetrowej wysokości obcasy stukały o posadzkę holu. Dogonił ją przy windzie.

– Zaraz odholują ci samochód.

Zignorował jej uwagę.

– Spotkajmy się na kolacji.

Rozległ się dźwięk dzwonka i drzwi windy się rozsunęły.

– Dziś nie mogę.

– Spotykasz się z kimś?

– Od kiedy cię to interesuje?

Wysiedli na drugim piętrze. Minęli drzwi z napisem „Dr Terrance Kincaid, chirurg stomatolog”. Kolejne drzwi, z tabliczką „Dr Ming Campbell, chirurg stomatolog”, otworzyły się i wyszła z nich jedna z asystentek.

– Dobrze, że pani już jest. Pacjent czeka.

Ming postawiła Muffinkę na podłodze, a piesek wesoło pobiegł w stronę poczekalni. Weszła do gabinetu i po chwili wyszła ubrana w biały kitel. Kiedy mijała Jasona, chwycił ją za ramię.

– Nie możesz zrobić tego sama. – Nie bardzo wiedział, o co mu chodzi, o ciążę czy wychowywanie dziecka, bo nie zdążył jeszcze tego przemyśleć, ale instynktownie chciał jej pomóc.

Uśmiechnęła się ciepło.

– Poradzę sobie.

– Nie wątpię.

W korytarzu pojawił się trzynastoletni chłopiec, który pomachał do Ming na powitanie.

– Cześć, Billy! – zawołała. – Jak ci poszło na turnieju baseballa?

– Nasza drużyna wygrała wszystkie mecze.

– Wcale się nie dziwię. Mając tak dobrego miotacza! Zaraz się tobą zajmę.

Za każdym razem, gdy Jason odwiedzał klinikę, nie mógł się nadziwić, jak udawało się jej zapamiętać tyle szczegółów o każdym z jej dwustu pacjentów. Każde z tych dzieci czuło się tu swobodnie i traktowało ją jak dobrą znajomą.

– Zadzwonię jutro – rzuciła na odchodnym i nie czekając na odpowiedź, poprowadziła chłopca do sali zabiegowej.

Tytuł oryginału: A Tricky Proposition

Pierwsze wydanie: Harlequin Desire, 2013

Redaktor serii: Ewa Godycka

Korekta: Urszula Gołębiewska

© 2013 by Catherine Schield

© for the Polish edition by Harlequin Polska sp. z o.o., Warszawa 2014, 2016

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.

Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Gorący Romans są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25

www.harlequin.pl

ISBN: 978-83-276-2497-0

Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o.