Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Książka zrodziła się z fascynacji życiem Pawła i z podróży jego śladami. Od Tarsu po Rzym. Czytelnik ma okazję odbywać duchową wędrówkę w trzech obszarach. Pierwszym z nich są konkretne miejsca geograficzne, w których Paweł żył i głosił Dobrą Nowinę. Drugi stanowią komentarze do wydarzeń związanych z działalnością Apostoła. Trzeci natomiast to egzystencjalne pytania do osobistej refleksji i medytacji. Dzięki nim Czytelnik może lepiej zrozumieć siebie i przekonać się, że problemy, które przeżywał Apostoł, są aktualne także w jego życiu, a postać Pawła jest bliska współczesnemu człowiekowi.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 421
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Apostoł Paweł jest duchowym gigantem starożytnego chrześcijaństwa. Jego wkład w rozwój młodego Kościoła jest nieoceniony. Żyd, gorliwy wyznawca judaizmu, obywatel rzymski, intelektualista, człowiek kultury i dialogu, wreszcie chrześcijanin, teolog i misjonarz, apostoł, pisarz, a nawet poeta. Nie sposób w jednej pozycji opisać całą spuściznę Pawła i jej znaczenie dla współczesnego człowieka i Kościoła. Warto jednak zarysować jej ogólne linie.
W aspekcie historycznym teksty pisane Pawła są najstarszymi dokumentami Nowego Testamentu. Dzięki niemu chrześcijaństwo stało się uniwersalne. Wyszło z „zaściankowości” judaizmu do środowisk pogańskich, by poprzez kulturę grecką i rzymską rozszerzać się stopniowo na cały świat. Paweł pozostawił spuściznę, w której znajdują odbicie niemal wszystkie zagadnienia teologiczne, zarówno tradycyjne, jak i aktualne. Jego listy poruszają między innymi problemy dogmatyczne, moralne, duchowościowe, misjologiczne, historyczne. W obszarze duchowości Paweł przeżywa chrześcijaństwo, wprowadzając w nie cały bagaż swojej bogatej osobowości: inteligencję, świat emocjonalny, pasje i zainteresowania, siłę i hart ducha, ogromną dynamikę i potrzebę czynu, działania. Paweł w swoich listach ukazuje nam się jako ten, który wierzy, działa, modli się, czuje się stopniowo przyciąganym przez Chrystusa (J. Lubomirski). Ponadto Apostoł Narodów osobiście zgłębia Ewangelię i wciela ją w swoje życie. Dzięki temu tworzy syntezy, które w sposób praktyczny stosuje do potrzeb młodych Kościołów, często zróżnicowanych i zmieniających się. Paweł to także największy misjonarz starożytnego chrześcijaństwa. Niemal całe jego życie to misyjny szlak. Jako Apostoł Pogan przewędrował około dziesięciu tysięcy kilometrów.
O świętym Pawle powiedziano i napisano niemal wszystko: od tekstów hagiograficznych po teologiczne i egzegetyczne. Nie jest zamierzeniem autora dodawanie kolejnej pozycji do tej bibliografii. Książka nie ma również charakteru naukowego ani teologicznego. Zrodziła się raczej jako wynik fascynacji Pawłem i podróży jego śladami. I taki jest jej charakter. Autor proponuje podróż z Apostołem przez całe jego życie, od Tarsu po Rzym. Czytelnik ma okazję odbywać duchową wędrówkę w trzech obszarach. Pierwszym z nich są konkretne miejsca geograficzne, w których żył i apostołował Paweł. Drugi obszar stanowią komentarze do wydarzeń związanych z życiem Apostoła. Autor korzysta z pomocy współczesnych egzegetów (szczególnie z monografii ks. Eugeniusza Dąbrowskiego). Trzeci natomiast to egzystencjalne pytania do osobistej refleksji i medytacji. Dzięki nim Czytelnik może lepiej zrozumieć siebie i przekonać się, że problemy, które przeżywał Apostoł, są aktualne także w jego życiu, a postać Pawła nie jest archaiczna, ale bardzo bliska współczesnemu człowiekowi.
Książka Paweł z Tarsu w zamierzeniu autora pozwala bliżej poznać Apostoła Narodów i zafascynować się nim i jego misją. Może również służyć jako praktyczna pomoc dla pielgrzymujących po szlakach Apostoła oraz przewodników biur pielgrzymkowych i turystycznych.
Życzę Drogim Czytelnikom wielu duchowych i estetycznych przeżyć na szlaku misyjnym i pielgrzymkowym świętego Pawła i w głębi własnego serca.
Autor
Tars leży w południowej Turcji, w regionie Cylicji, niedaleko od Morza Śródziemnego. W czasach Pawła miasto to było jednym z bogatszych na terenie Anatolii (obecnej Turcji). Krzyżowały się w nim bowiem szlaki handlowe i wojskowe. Miasto leżało w tyglu kultur: helleńskiej, rzymskiej i orientalnej. Dzięki temu mogło czerpać z bogatego skarbca sztuki i filozofii greckiej, prawa rzymskiego i tajemniczych kultów, magii i astrologii wschodniej.
Tars jest miastem o bogatej historii. Początkami sięga kultury hetyckiej, a według legendy jego założycielką miała być królowa Semiramida, projektantka słynnych babilońskich wiszących ogrodów, zaliczanych do siedmiu cudów świata. W Tarsie przebywał także Aleksander Wielki; nie miał jednak dobrych wspomnień związanych z tym miastem – zachorował na febrę i niemal przypłacił to życiem. Do dobrobytu miasta przyczynili się Seleucydzi, zwłaszcza Seleukos I i Antioch IV. W 67 roku p.n.e. Pompejusz przyłączył je do prowincji rzymskiej; odtąd stacjonowali w nim gubernatorzy. Do najsłynniejszych należy starożytny retor rzymski Cyceron. W Tarsie przebywała ponadto Kleopatra, spotykając się z Markiem Aureliuszem, a później Juliusz Cezar.
Tars należał do ważnych ośrodków handlowych. Dzięki rzece Kydnos stanowił jeden z ważniejszych portów starożytnego świata. Ponadto na równinach Cylicji uprawiano zboża, wino i len. Tars stanowił centrum tkactwa. Był również ważnym ośrodkiem filozoficznym, w czasach Pawła porównywalnym z Atenami i Aleksandrią. Kwitły w nim szkoły stoickie i epikurejskie, a w początkach pierwszego wieku zasłynął tam wielki mag Apoloniusz z Tiany. Zawody sportowe, misteria dionizyjskie, tajemniczy kult Mitry, synkretyzm religijny – wszystko to skupiało się w tym pięknym i wielojęzycznym mieście (T. Jelonek). Do najbardziej znanych filozofów Tarsu należy Antypatros, kierownik szkoły stoickiej, stoik Atenodoros, nauczyciel Augusta, i akademik Nestor. W zachowanych dokumentach starożytni autorzy wskazują na wykształcenie, ale też i próżność mieszkańców Tarsu. Strabon sławi zapał jego mieszkańców do nauk. Twierdzi, że garnęli się do filozofii i wszelkich dyscyplin naukowych. Istniały liczne szkoły kształcące retorów. Filostrat natomiast gani ich próżność. Podobno bardziej kochali stroje niż Ateńczycy mądrość (J. Gnilka).
Współczesny, niemal ćwierćmilionowy Tars ma niewiele zabytków z czasów Apostoła Narodów. Na uwagę zasługuje Brama Kleopatry, przy której nastąpiło spotkanie Marka Aureliusza z piękną władczynią Egiptu. Ponadto Most Justyniana, przebudowany w późniejszym okresie muzułmańskim, oraz resztki antycznego teatru. Z Pawłem związane są pośrednio trzy miejsca: Studnia Świętego Pawła, pochodząca z epoki rzymskiej, umiejscowiona na terenie zamieszkanym przez żydowską diasporę; szesnastowieczny Wielki Meczet, zbudowany na terenie katedry poświęconej Pawłowi, i bizantyjski kościół poświęcony Apostołowi, prawdopodobnie z epoki krzyżowców.
W miejscu najbardziej związanym z Pawłem, przy „jego” studni, zatrzymajmy się, by posłuchać, co sam mówi o swoim pochodzeniu:
Kiedy miano go wprowadzić do twierdzy, rzekł Paweł do trybuna: „Czy wolno mi coś powiedzieć?” A on odpowiedział: „Mówisz po grecku? Nie jesteś więc Egipcjaninem, który niedawno podburzył i wyprowadził na pustynię cztery tysiące sykaryjczyków?” „Ja jestem Żydem z Tarsu – odpowiedział Paweł – obywatelem znacznego miasta w Cylicji; proszę cię, pozwól mi przemówić do ludu”. Gdy pozwolił, Paweł stojąc na schodach dał znak ręką ludowi, a gdy nastała zupełna cisza, odezwał się po hebrajsku tymi słowami: „Bracia i ojcowie, słuchajcie, co teraz do was powiem na swoją obronę”. Usłyszawszy, że mówi w języku hebrajskim, uciszyli się jeszcze bardziej. „Ja jestem Żydem – mówił – urodzonym w Tarsie w Cylicji” (Dz 21, 37 – 22, 3).
Paweł urodził się między 5 a 6 rokiem naszej ery. Niektórzy egzegeci, bazując na świętym Hieronimie, sądzą, że jego rodzice pochodzili z Giscala w Galilei, a w czasie prześladowań przenieśli się do Tarsu (jest to wersja mało prawdopodobna; sam Paweł kilkakrotnie wskazuje na Tars). W bardzo osobistym liście skierowanym do Filipian wspomina z dumą pielęgnowane rodzinne tradycje: Chociaż ja także i w ciele mogę pokładać ufność. Jeśli ktoś inny mniema, że może ufność złożyć w ciele, to ja tym bardziej: obrzezany w ósmym dniu, z rodu Izraela, z pokolenia Beniamina, Hebrajczyk z Hebrajczyków, w stosunku do Prawa – faryzeusz, co do gorliwości – prześladowca Kościoła, co do sprawiedliwości legalnej – stałem się bez zarzutu (Flp 3, 4-6). Słowa te brzmią jak curriculum vitae. Przyszły Apostoł Narodów pochodzi z izraelskiego rodu Beniamina. W ósmym dniu został obrzezany. Nadano mu imię Saul, na cześć wybitnego króla i wodza, Saula, pochodzącego również z plemienia Beniamina. Saul (Szaweł) oznacza: „upragniony”, „uproszony”.
Młodość Saula minęła w Tarsie. Tam zapewne, jako młody uzdolniony mężczyzna, uczył się greki, prawa, tradycji i (prawdopodobnie) poznawał współczesne mu prądy filozoficzne. Filozofowie, retorzy, gramatycy nie tylko objaśniali młodym Tarseńczykom zawiłe kwestie teoretyczne, ale też udzielali praktycznych rad życiowych. Z kierunków filozoficznych rozwijały się tutaj przede wszystkim stoicyzm i platonizm, nacechowane głęboką religijnością i wysokim poczuciem ideałów moralnych (W. Turek). Paweł przesiąkał kulturą helleńską, rzymską i orientalną. Poszukując od młodości prawdy i piękna, nie mógł pozostawać obojętny na widok świątyń, teatrów, amfiteatrów oraz różnych miejsc życia społecznego, religijnego i politycznego, tak charakterystycznych dla helleńskiej „polis” (W. Turek). W swoich listach czerpał z literatury i filozofii greckiej, na przykład z Kleantesa, Aratosa z Soloi (Dz 17, 28-29), Menandra (1 Kor 15, 33-34), Epimenidesa z Knossos (Tt 1, 10-12).
Paweł jako Żyd był dumny ze swego pochodzenia i przynależności do judaizmu. Dumę tę zaszczepili mu zapewne rodzice. Ojciec, jak każdy prawowity Żyd, uczył syna Tory. Sposób, w jaki Apostoł przytacza i wykorzystuje fragmenty Pisma świętego, świadczy o bardzo częstym kontakcie z tekstami biblijnymi i o głębokiej nad nimi refleksji. Prawdopodobnie należało to do tradycji rodzinnej, obejmującej – rzecz jasna – także systematyczne uczęszczanie do synagogi na modlitwę i słuchanie wyjaśnień (W. Turek). Ponadto przysposabiał syna do zawodu. Rabini uważali, że każdy mężczyzna powinien podejmować pracę fizyczną. Rabbi Gamaliel III twierdził: Wspaniałą jest rzeczą studiowanie Tory połączone z jakimś świeckim zajęciem, gdyż wysiłek przy obu zajęciach odsuwa od człowieka myśli o grzechu. Wszelkie studiowanie Tory, które nie jest połączone z pracą, okazuje się ostatecznie bezużyteczne i prowadzi do grzechu (P. Barnett). Ojciec Pawła prawdopodobnie nauczył syna rzemiosła, które sam uprawiał. Rodzina Pawła wyrabiała nie tylko płótno namiotowe. Z włosia i skór kozich, w które bogata była Cylicja, sporządzano także koce, ubrania, kapelusze i siodła (J. Gnilka).
Trzecim nurtem kulturowym, obok helleńskiego i judaistycznego, który wpływał na młodego Pawła, był nurt rzymski. Paweł dwukrotnie powołuje się na swoje rzymskie obywatelstwo. Pierwszy raz w Filippi: po biczowaniu i nocnym uwięzieniu, gdy zapadła decyzja o uwolnieniu go, odpowiedział: „Publicznie, bez sądu biczowali nas, obywateli rzymskich, i wtrącili do więzienia, a teraz cichaczem nas wyrzucają? O, nie! Niech tu sami przyjdą i wyprowadzą nas!” Liktorzy oznajmili te słowa pretorom. Ci przestraszyli się usłyszawszy, że [tamci] są Rzymianami. Przyszli, przeprosili ich i wyprowadziwszy prosili, aby opuścili miasto (Dz 16, 37-39). Drugi raz w Jerozolimie: Apostoł odwołał się do prawa, które zabrania biczowania Rzymianina (Dz 22, 24nn.). Co więcej, z dumą poświadcza, że jest nim z urodzenia, w przeciwieństwie do trybuna. W czasach Pawła jedynie co dziesiąty mieszkaniec imperium rzymskiego posiadał obywatelstwo rzymskie. Przyznawano je za wybitne zasługi, za służbę w armii, nadawano je także wyzwolonym niewolnikom. Można było nabyć je za określone sumy pieniężne. Tak uczynił trybun: „Ja za wielką sumę nabyłem to obywatelstwo” – odrzekł trybun. A Paweł powiedział: „A ja mam je od urodzenia” (Dz 22, 28). Szaweł jako rzymski obywatel nosił imię wielkich senatorskich rodzin – Paulus (Paweł), czyli „mały”, „drobny”.
Dzieciństwo i młodość Pawła były bardzo bogate. Z jednej strony zawdzięczał je rodzinie, wychowaniu, środowisku, kulturze czy czasom, w jakich przyszło mu żyć. Z drugiej zaś strony potrafił czerpać ze skarbca duchowego, społecznego i cywilizacyjnego. Był dumny ze swego pochodzenia, historii życia i kultury. Dzięki nim mógł później uchodzić za „człowieka światowego”. Obracał się w świecie grecko-rzymskim ze swobodą bywalca wielkich stolic. Ze swadą potrafił rozprawiać z filozofami i umiał pozyskać ich uwagę. Inaczej niż prowincjusz, nie lękał się wystąpień przed zróżnicowanym audytorium tak znakomitych miast, jak Efez, Ateny i Korynt. W niezliczonych podróżach potrafił zachować się w każdej sytuacji, tak na lądzie, jak i na morzu, zdobywając podziw i posłuch żołnierzy i żeglarzy. […] Pewny siebie, ale bez zarozumiałości, z powodzeniem odpierał zarzuty samego arcykapłana. […] Wreszcie, jak przystało na człowieka wszechstronnie i dobrze przysposobionego do życia, zdobył Paweł w Tarsie konkretny zawód – rękodzielnika namiotów, co tak bardzo ułatwiło mu później pracę misjonarską (J. Gać).
W miejscu narodzin Apostoła Narodów zadajmy sobie kilka pytań:
Czy znam historię własnej rodziny?Jakie wspomnienia z dzieciństwa towarzyszą mi najczęściej?Co było moją wielką radością dzieciństwa? A co sprawiało mi ból?Jakimi słowami nakreśliłbym moje „curriculum vitae”?Czy jestem dumny z przynależności do mojej rodziny, narodu?Jakie jest moje podejście do pracy i wykonywanego zawodu?Czy cenię sobie kulturę i wartości chrześcijańskie?Komu wiele (najwięcej) zawdzięczam?Jaki wpływ wywarła przeszłość na moje obecne życie?Słowo Jerozolima (w języku hebrajskim Yerushalaym) oznacza: „założona przez [bóstwo] Szalem”; „Miasto Pokoju”; po arabsku miasto zwane Al-Quds („Święta”). Jego początki sięgają okresu sprzed czterech tysięcy lat. Pierwotnie znajdowało się ono na wzgórzu Ofel. Teksty egipskie z 1900 roku p.n.e. wskazują, że już wówczas miasto nosiło nazwę Urusalem. Dla Izraelitów Jerozolimę zdobył król Dawid około 1005–1000 roku p.n.e. Na jej wzgórzu wybudował ołtarz dla Arki Przymierza i uczynił miasto stolicą państwa. Jego syn Salomon wzniósł wspaniałą świątynię dla Boga Jahwe. Za jego panowania stolica nabrała takiego blasku, że zaliczano ją do najpiękniejszych miast świata. W starożytności mawiano, że świat ma dziesięć miar piękna, z czego dziewięć należy do Jerozolimy (S. Griver). Po śmierci Salomona Jerozolima pozostała stolicą południowego królestwa Judy. Po niewoli babilońskiej (539 rok p.n.e.) miasto i świątynia zostały ponownie odbudowane. W kolejnych wiekach panowali w niej Ptolemeusze, Seleucydzi, Hasmoneusze i Rzymianie. W czasach Pawła Jerozolima podlegała namiestnikowi rzymskiemu, świątynia zaś została rozbudowana przez Heroda Wielkiego. Uznawano ją wręcz za jeden z cudów świata.
Najświętszym miejscem Jerozolimy dla żydów, mahometan i chrześcijan jest „Kopuła Skały” (meczet Qubbet as-Sachra). Miejsce to, jak głosi tradycja, jest uświęcone obecnością Abrahama, Dawida, Salomona, Eliasza i Mahometa. Centrum czternastohektarowego wzgórza świątynnego zajmuje dziś jeden z najbardziej atrakcyjnych zabytków świata – meczet Omara (zbudowany w 691 roku), zdobiony kolorowymi marmurami, majolikami z ozdobnymi arabeskami, bogatymi mozaikami i perskimi dywanami. Kontrast dla bogactwa i przepychu meczetu stanowi surowa, niekształtna powierzchnia skały, która zajmuje miejsce centralne pod kopułą. Ta właśnie skała jest głównym celem pielgrzymek i kultu.
Biblijna tradycja widzi w tym miejscu jedno ze wzgórz krainy Moria, gdzie przybył Abraham, by złożyć w ofierze swego syna Izaaka (Rdz 22, 1nn.). Później znajdowało się tu klepisko Arauny Jebusyty, które nabył król Dawid, aby złożyć na nim ofiarę za grzech pychy (2 Sm 24, 17nn.). Do dzisiaj można oglądać grotę, która służyła Araunie jako skład słomy i narzędzi. Miejsce to jest również uświęcone kultem świątynnym. Wspaniała świątynia, którą wybudował Salomon, była centralnym miejscem kultu Żydów od X wieku p.n.e. aż do jej całkowitego zniszczenia przez Rzymian w roku 70. Skała Arauny była wówczas miejscem całopaleń.
„Kopuła Skały” jest również miejscem kultu dla muzułmanów. Legenda głosi, że na tej skale modlił się Mahomet przed swoim wniebowzięciem. Przybył tutaj z Mekki na podarowanym mu przez archanioła Gabriela wierzchowcu. Według innej legendy ze skały Moria zabrzmi trąba ogłaszająca sąd ostateczny i na niej Bóg umieści swój tron.
Jerozolima była centrum życia religijnego, kulturalnego i politycznego. Dla każdego Izraelity stanowiła obiekt marzeń i pragnień. Również dla Pawła. W Jerozolimie mieszkała siostra Pawła z synem. Zapewne u niej zatrzymał się, gdy przybył tu po raz pierwszy. Ten pobyt w Jerozolimie na pewno był dłuższy i nie ograniczył się do pielgrzymki związanej z jednym z dorocznych świąt (J. Gnilka). Kolejny dłuższy pobyt Pawła w Jerozolimie wiąże się z dalszym kształceniem. Posłuchajmy, co mówi o nim sam Apostoł:
Ja jestem Żydem – mówił – urodzonym w Tarsie w Cylicji. Wychowałem się jednak w tym mieście, u stóp Gamaliela otrzymałem staranne wykształcenie w Prawie ojczystym. Gorliwie służyłem Bogu, jak wy wszyscy dzisiaj służycie (Dz 22, 3).
Wszyscy Żydzi znają moje życie. Od początku upływało ono wśród mego narodu w Jerozolimie. Wiedzą o mnie od dawna – gdybyż chcieli zaświadczyć! – że żyłem według [zasad] najsurowszego stronnictwa naszej religii jako faryzeusz (Dz 26, 4-5).
Paweł sam zaświadcza, że dalszym miejscem kształcenia była dla niego Jerozolima. W stolicy pobierał nauki u Gamaliela. Ten uczony w Piśmie był znanym i cenionym przez naród żydowski faryzeuszem, kierownikiem szkoły rabinistycznej swego dziadka Hillela. Pisma talmudyczne sławią jego wierność przepisom Prawa i surowość obyczajów. Mówiono nawet, że po jego śmierci w Izraelu zaginął szacunek dla Prawa (J. Gnilka). Gamaliela można by porównać do beczki, do której spłynęło całe wino poprzednich pokoleń. On przechował je, nie pozwalając, by wyciekła choćby jedna kropla (I. Gargano). Gamalielowi przypisuje się znaną sentencję: Znajdź sobie nauczyciela, a będziesz się trzymał z dala od spraw wątpliwych.
Gamaliel był prawnikiem. Zajmował się wykładaniem żydowskiego Prawa. Przywiązywał również dużą wagę do kultury greckiej. Możemy więc przypuszczać, że Szaweł poświęcał znaczną część czasu na studium skomplikowanego prawa żydowskiego. Ponadto, zwyczajem ówczesnych szkół jerozolimskich, zapoznawano uczniów z dziejami narodu żydowskiego, głównie na podstawie ksiąg biblijnych Starego Testamentu, ze znaczącym dodatkiem interpretacji ustnej pielęgnowanej w szkołach rabinistycznych (W. Turek).
Jerozolimski mistrz Pawła pojawia się również w Dziejach Apostolskich. W czasie prześladowań apostołów zebrał się Sanhedryn, by podjąć decyzję o skazaniu ich na śmierć. Wówczas mądrością i odwagą wykazał się Gamaliel, przeciwstawiając się pochopnej decyzji. Warto posłuchać jego argumentacji: „Mężowie izraelscy – przemówił do nich – zastanówcie się dobrze, co macie uczynić z tymi ludźmi. Bo niedawno temu wystąpił Teodas, podając się za kogoś niezwykłego. Przyłączyło się do niego około czterystu ludzi, został on zabity, a wszyscy jego zwolennicy zostali rozproszeni i ślad po nich zaginął. Potem podczas spisu ludności wystąpił Judasz Galilejczyk i pociągnął lud za sobą. Zginął sam i wszyscy jego zwolennicy zostali rozproszeni. Więc i teraz wam mówię: Odstąpcie od tych ludzi i puśćcie ich! Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem” (Dz 5, 35-39). Tok argumentacji Gamaliela został przyjęty przez pozostałych członków Rady. Apostołowie zostali skazani na biczowanie zamiast na karę śmierci. Późniejsza tradycja (bazując na tym opisie) widzi w Gamalielu sympatyka chrześcijaństwa. Jego stwierdzenie, wedle którego myśl czy sprawy pochodzące od Boga nie mogą być zniszczone przez człowieka, sprawdziło się wielokrotnie w historii Kościoła. Iluż to ludzi, których Kościół uznał później za świętych, musiało wiele wycierpieć od innych osób, nawet swoich najbliższych, kierowanych zazdrością, ambicjami i próżnością, którzy jednak nie zdołali ich zniszczyć? (W. Turek).
Pobyt Pawła w szkole Gamaliela trwał zapewne kilka lat. W Jerozolimie przyszły misjonarz Jezusa przystąpił do stronnictwa religijnego faryzeuszy. W Liście do Filipian określa siebie – w stosunku do Prawa – faryzeusz (Flp 3, 5). A przed Sanhedrynem stwierdzi: „Jestem faryzeuszem, bracia, i synem faryzeuszów, a stoję przed sądem za to, że spodziewam się zmartwychwstania umarłych” (Dz 23, 6). Nazwa „faryzeusze” (hebr. „peruszim”) oznacza „oddzieleni”. Nawiązuje do jednego ze skrzydeł stronnictwa, które interpretowało i stosowało Prawo w sposób rygorystyczny i w konsekwencji doprowadziło do separacji od skrzydła bardziej liberalnego (hillelitów). W kulturze hebrajskiej faryzeusze byli cenieni i szanowani. Należeli do przywódców duchowych i politycznych. Na zewnątrz robili wrażenie ludzi prawych, sprawiedliwych, gorliwych w służbie Bożej, troszczących się o poznanie Pisma i przestrzeganie przykazań.
Druga twarz faryzeuszy została odsłonięta przez Jezusa. Nadmiernie koncentrowali się na szczegółach, a zapominali o tym, co istotne, o miłości i miłosierdziu. Jezus zarzucał im krótkowzroczność, nadużywanie władzy, troskę o własne korzyści i interesy, stosowanie innej miary dla siebie, a innej dla zwykłych obywateli, pychę i hipokryzję (por. Mt 23). Nic dziwnego, że wobec zarzutów tak ciężkiego kalibru toczyli oni z Nim nieustanne spory, bezkompromisowo bronili swoich pozycji i przywilejów, a w końcu przyczynili się do śmierci Jezusa.
Faryzeusz Paweł kochał Prawo, był jego fanatykiem, poświęcił jego studiowaniu większą część swego życia. W osobistych wspomnieniach stwierdzi, że w zachowaniu Prawa stał się nienaganny: co do sprawiedliwości legalnej – stałem się bez zarzutu (Flp 3, 6). Jednak angażując się w nie całkowicie, stopniowo oddalał się od Boga. Czuł się jedynym twórcą i panem własnego życia. Uważał, że wszystko zawdzięcza sobie, swojemu wykształceniu, pracy. Ostatecznie oceni Prawo jako martwe, w przeciwieństwie do Ducha: litera bowiem zabija, Duch zaś ożywia (2 Kor 3, 6).
Prócz studiowania Prawa Paweł uczestniczył (zapewne z entuzjazmem) w liturgii, która koncentrowała się wokół świątyni jerozolimskiej. Brał udział zarówno w uroczystościach świątecznych, jak i codziennym kulcie. Modlił się, śpiewał psalmy i hymny. Przyzwyczajenie to zachowa także później, jako chrześcijanin (zob. Dz 16, 25).
Młody Paweł to człowiek całkowicie nastawiony na Boga; człowiek, który z pasją gubi się w tajemnicy Boga, stara się wypełniać w doskonały sposób wszystkie Jego słowa i nakazy wyrażone w Prawie. Owa pasja sprawi, że w przyszłości zaangażuje się w obronę swojej religii, walcząc z chrześcijaństwem. Po spotkaniu Jezusa zmartwychwstałego bardzo surowo oceni swoją przeszłość: Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim – nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość, otrzymaną przez wiarę w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze (Flp 3, 7-9).
Medytując nad młodością i wykształceniem Pawła, zastanówmy się:
Kto jest moim autorytetem?Kogo uznaję za swojego mistrza, przewodnika duchowego?W czym wyraża się moja mądrość?Jakie jest moje motto życiowe?Czy troszczę się o własny rozwój intelektualny i duchowy?Czy kieruję się w życiu roztropnością? Czy nie idę bezkrytycznie za tłumem?Które zalety i wady faryzeuszy są moją radością, a które bolączką?Co Jezus mógłby mi zarzucić?Czy nie uznaję się za jedynego pana swojego życia?W jakich dziedzinach jestem perfekcyjny, nienaganny?Jaka jest moja hierarchia wartości?Co jest moją życiową pasją?Wmiejscu męczeństwa świętego Szczepana w Jerozolimie znajduje się dziś kościół pod jego wezwaniem. Pierwsza bazylika została zbudowana w V wieku na polecenie cesarzowej Eudoksji. W 439 roku patriarcha Cyryl Aleksandryjski sprowadził do niej relikwie świętego Szczepana, odkryte kilkanaście lat wcześniej w Kafargamali. Bazylika została zniszczona w 614 roku przez Persów. W VII wieku wzniesiono na gruzach małą kaplicę, rozbudowaną później przez krzyżowców. W niedługim czasie została zburzona przez samych chrześcijan, aby pozbawić Saladyna dobrego punktu strategicznego. Nowa bazylika została poświęcona w 1900 roku i stanowi część kompleksu Szkoły Biblijnej i Archeologicznej.
Z zachowanych najstarszych fragmentów starożytnej bazyliki warto zwrócić uwagę na fragmenty oryginalnej posadzki mozaikowej z V wieku, elementy architektoniczne oraz starożytne cysterny. Zachowane groby mnichów znajdują się dziś w klasztornym atrium. Napis na jednym z kamieni zamykających wejście do grobu głosi, że należał on do diakona Nonnusa Onesimusa.
W miejscu śmierci pierwszego męczennika zatrzymajmy się, by posłuchać, jak reagował na to zdarzenie Paweł:
Szczepan pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. I rzekł: „Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga”. A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem. Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: „Panie Jezu, przyjmij ducha mego!” A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: „Panie, nie poczytaj im tego grzechu!” Po tych słowach skonał. Szaweł zaś zgadzał się na zabicie go. Wybuchło wówczas wielkie prześladowanie w Kościele jerozolimskim. Wszyscy, z wyjątkiem Apostołów, rozproszyli się po okolicach Judei i Samarii. Szczepana zaś pochowali ludzie pobożni z wielkim żalem. A Szaweł niszczył Kościół, wchodząc do domów porywał mężczyzn i kobiety, i wtrącał do więzienia (Dz 7, 55 – 8, 3).
Zanim Paweł został gorliwym wyznawcą Chrystusa, był wrogiem Jego drogi i uczniów. Jako faryzeusz, był świadkiem kamienowania jednego z nich. Był nim Szczepan, napełniony Duchem Świętym, Jego mocą i mądrością. Szczepan czynił dobro, w tym liczne cuda. Objawiał Boga poprzez znaki. Dary te stały się przyczyną zazdrości i nienawiści. Gdy helleniści nie mogli mu dorównać w dysputach, postanowili go osądzić i stracić; podburzyli lud, starszych i uczonych w Piśmie. Przybiegli, porwali go i zaprowadzili przed Sanhedryn (Dz 6, 12). Sfingowali proces i oskarżyli Szczepana o bluźnierstwo.
Następnie wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem (Dz 7, 58). Zgodnie z żydowskim prawem skazanego należało wyprowadzić poza granice miasta i zrzucić z wysokości wyższej niż podwójny wzrost dorosłego człowieka. Świadkowie byli pierwszymi, którzy ciskali duże kamienie, celując w piersi (precyzja nie zawsze była możliwa), aż ofiara umarła (C. Keener). Łukasz, relacjonując wydarzenia, podkreśla jeden istotny szczegół: świadkowie zdjęli swoje szaty. Zwykle zdejmowano je skazanym. W ten sposób nie zostawia wątpliwości, że oni są winni. To fałszywi świadkowie winni zostać ukamienowani, nie Szczepan.
Ostatnie słowa Szczepana są powtórzeniem słów Jezusa z krzyża. Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: Panie Jezu, przyjmij ducha mego! A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: Panie, nie poczytaj im tego grzechu! Po tych słowach skonał (Dz 7, 59-60). Szczepan umiera, oddając swego ducha Jezusowi, podobnie jak uczynił to Jezus wobec Ojca. Modli się za prześladowców i usprawiedliwia ich czyny brakiem świadomości (por. Łk 23, 34.46). To najczystsza postawa, jaką sobie można wyobrazić: człowiek kamienowany, któremu są zadawane rany, wyraża jedynie chęć pojednania i przebaczenia, zdając się na Tego, którego uważa za swego Pana (I. Gargano).
Świadkiem tych wydarzeń jest Szaweł. Niestety, jeszcze nie wyciąga z nich właściwych wniosków. Człowiek tak uczciwy i doskonale zachowujący Prawo jak Szaweł nie jest w stanie zrozumieć, nie jest w stanie pojąć. […] Szaweł nie tylko nie rozumie, ale wręcz czerpie z tego widowiska jeszcze większe przekonanie, że ma rację. Czuje się nawet w obowiązku, by jeszcze bardziej pomstować przeciwko tym, którzy szli drogą Szczepana. Moglibyśmy ogarnąć wzrokiem całą historię Kościoła, przypuszczalnie także naszą osobistą historię, i znaleźlibyśmy rzeczywiście niejedno potwierdzenie tej niemożności zrozumienia, tej ślepoty, która jawi się wręcz jako nieuleczalna. Mielibyśmy potwierdzenie, że jeśli Bóg nie zmieni naszego serca i umysłu, nie zdejmie nam łusek z oczu, sami nie będziemy nigdy w stanie tego uczynić (I. Gargano).
Dalsza historia to potwierdzi. Po śmierci Szczepana nasiliło się prześladowanie uczniów Jezusa. Chrześcijanie wywodzący się z judaizmu mogli pozostać w Jerozolimie, natomiast helleniści musieli opuścić Święte Miasto i szukać schronienia w okolicznych państwach. Paweł był wybitnie gorliwy. Niszczył Kościół jerozolimski, wtrącał wyznawców Jezusa do więzienia, a nawet przyczyniał się do ich śmierci. Tępiąc chrześcijaństwo, sądził, że w ten sposób podoba się Bogu i służy własnemu narodowi. W Liście do Galatów opisuje swój fanatyzm: Słyszeliście przecież o moim postępowaniu ongiś, gdy jeszcze wyznawałem judaizm, jak z niezwykłą gorliwością zwalczałem Kościół Boży i usiłowałem go zniszczyć, jak w żarliwości o judaizm przewyższałem wielu moich rówieśników z mego narodu, jak byłem szczególnie wielkim zapaleńcem w zachowywaniu tradycji moich przodków (Ga 1, 13-14). W innym miejscu nazwie siebie nieświadomym bluźniercą, prześladowcą i oszczercą: Dzięki składam Temu, który mię przyoblekł mocą, Chrystusowi Jezusowi, naszemu Panu, że uznał mnie za godnego wiary, skoro przeznaczył do posługi mnie, ongiś bluźniercę, prześladowcę i oszczercę. Dostąpiłem jednak miłosierdzia, ponieważ działałem z nieświadomością, w niewierze (1 Tm 13-14).
Paweł w swojej gorliwości walczył nie tylko z Kościołem macierzystym w Jerozolimie. Ścigał chrześcijan nawet poza granicami kraju: Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. Udał się do arcykapłana i poprosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł uwięzić i przyprowadzić do Jerozolimy mężczyzn i kobiety, zwolenników tej drogi, jeśliby jakichś znalazł (Dz 9, 1-2). Dlaczego Paweł był aż tak gorliwy w zwalczaniu chrześcijan? Czy został tak fanatycznie uformowany, że nie potrafił zaakceptować obecności jakiejkolwiek innej wspólnoty religijnej poza żydowską? A może swoją prześladowczą działalnością chciał się przypodobać przełożonym religijnym swojego narodu? Może wreszcie – pod ich wpływem – dostrzegał w chrześcijanach groźne niebezpieczeństwo dla religii, o której uczył się od dzieciństwa i której był gorliwym wyznawcą? Prawdopodobnie wszystkie te i jeszcze inne powody odegrały swoją rolę w duszy młodego Szawła, ale przecież nie wystarczają, by usprawiedliwić jego okrutne postępowanie, które w jakiejś mierze pozostanie dla nas tajemnicą (W. Turek).
Historia potwierdza, że każda żarliwość może być ślepa. Pod płaszczykiem religii można służyć własnym egoistycznym korzyściom i interesom. W imię Boga siać niezgodę, nienawiść, fanatyzm. Nie ma niczego bardziej okrutnego niż fanatyzm religijny. Człowiek nigdy nie jest tak zły jak wówczas, gdy myśli, że czyni to na chwałę Boga (I. Gargano). Żarliwość jest cenną cnotą, ale musi znaleźć odpowiednie ukierunkowanie i motywacje.
W miejscu śmierci pierwszego męczennika pomyślmy:
Czy nie jestem zazdrosny? Jakie są skutki mojej zazdrości bądź zawiści?Kogo niesprawiedliwie osądziłem?Kogo „kamienuję” moimi myślami i słowami?Z kim powinienem się pojednać?W jakich obszarach jestem ślepy?Kogo prześladuję? Dlaczego?Czy nie jestem fanatykiem? Czego?Jakimi motywacjami kieruję się w życiu religijnym i duchowym?Droga z Jerozolimy do Damaszku wiedzie przez Jerycho, jedno z najstarszych miast świata, położone w depresji Jordanu. Przed jeziorem Genezaret skręca na północny wschód i przez krainy Baszanu i Trachonu zmierza ku Damaszkowi. Na tej drodze miało miejsce nawrócenie Pawła. Nie ma jednak jednoznacznej tradycji związanej z miejscem spotkania Pawła ze zmartwychwstałym Panem. Najbardziej wiarygodne z nich lokalizują je w Tell Kaukab w strefie przygranicznej Izraela z Syrią, w Daraya (Deir Ruja), oddalonym dziewięć kilometrów od Damaszku, i na terenie klasztoru świętych Piotra i Pawła, oddalonym ponad trzy kilometry od stolicy Syrii.
Wzgórze i kotlina obok Tell Kaukab od niepamiętnych czasów nazywane są przez chrześcijan Mar Bulos – Święty Paweł. Dzisiaj znajduje się tam nieduża kaplica zwana klasztorem św. Pawła (Deir Bulos), będąca własnością obrządku greckoprawosławnego (zbudowana w r. 1963). W Daraya są dwie wspólnoty chrześcijańskie posiadające dwa kościoły: greckokatolicka (kościół św. Pawła) i greckoprawosławna (kościół św. Tekli). Najbardziej prawdopodobnym miejscem wizji Szawła jest teren dzisiejszego klasztoru św. Piotra i św. Pawła. Tradycja związana z tym miejscem sięga V wieku. Według przekazów z VI wieku znajdował się tutaj kościół, którego fundatorami mieli być św. Helena i jej syn Konstantyn Wielki (M. Bednarz).
W drodze z Jerozolimy do Damaszku posłuchajmy o spotkaniu Pawła z Jezusem zmartwychwstałym:
Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. Udał się do arcykapłana i poprosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł uwięzić i przyprowadzić do Jerozolimy mężczyzn i kobiety, zwolenników tej drogi, jeśliby jakichś znalazł. Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?” „Kto jesteś, Panie?” – powiedział. A On: „Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić”. Ludzie, którzy mu towarzyszyli w drodze, oniemieli ze zdumienia, słyszeli bowiem głos, lecz nie widzieli nikogo. Szaweł podniósł się z ziemi, a kiedy otworzył oczy, nic nie widział. Wprowadzili go więc do Damaszku, trzymając za ręce (Dz 3, 1-8; por. Dz 22, 4nn.; Dz 26, 10nn).
Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem: i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom. W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi. Jestem bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów i niegodzien zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży (1 Kor 15, 3-9).
W walce z chrześcijaństwem Paweł wyróżniał się gorliwością graniczącą wręcz z fanatyzmem. Nie wystarczyły mu prześladowania wyznawców nowej religii w Izraelu, walczył również poza jego granicami, w Syrii. Sądy synagogalne mogły wymierzać kary również Żydom mieszkającym poza krajem, dlatego Paweł i jego towarzysze po otrzymaniu listów uwierzytelniających zamierzali wybić dysydentom z głowy nowości i nakłonić ich do zarzucenia rozumienia Prawa, które naruszało świętość Izraela. Z pewnością nie mieli zamiaru ograniczyć się do dyskusji (J. Gnilka).
Jednak plany Boże często krzyżują plany ludzkie. Podczas gdy Paweł zbliżał się do Damaszku, by nieść śmierć, Pan sprawił, że zamiast niej zaczął głosić życie. Paweł przeżył doświadczenie mistyczne, które całkowicie przewartościowało jego dotychczasową hierarchię wartości. Olśniła go nagle światłość z nieba (Dz 9, 3). Interwencja Boga była nieprzewidzialna. Nie tylko w znaczeniu natychmiastowości, lecz również dlatego, że była nie do pomyślenia. Autor chce podkreślić w tym opowiadaniu, że zdrowie i ocalenie nie są logicznym efektem dedukcji filozoficznej, fizycznej czy kalkulacji matematycznej, ekonomicznej bądź religijnej, lecz czystym darem łaski. Miłość za miłość. Bez kalkulacji, bez oczywistej logiki, ale zwyczajnie: jako dar, który się daje (I. Gargano).
Doświadczeniu światła towarzyszył głos, słowo. Jest już błysk światła, oświecającego wnętrze serca, ale dopiero wówczas, gdy to serce jest proste, gotowe, także słyszy głos… […] Pan nie przemawia, kiedy serce jest pełne zgiełku i wszelkiego rodzaju hałasów. Aby usłyszeć głos Pana, serce musi być zanurzone w ciszy, w pogodzie ducha, w pokoju, który jest wyciszeniem, harmonią, spokojem. Serce ukojone w ciszy spokoju wewnętrznego – tylko takie serce naprawdę słucha Pana (I. Gargano). Paweł całe życie rozważał słowo Boga. Teraz objawiło mu się ono w innym wymiarze. Rozważane Słowo przekształciło się w światło i nakazało mu spojrzeć inaczej na to, co widział do tej pory (I. Gargano).
Powalony przez światło na ziemię Paweł usłyszał pytanie: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?” (Dz 9, 4). Paweł nie wie, z kim ma do czynienia. „Zrozumiałem – zdaje się odpowiadać Szaweł – że jesteś mocniejszy. Zrozumiałem, że jesteś większy. Ale kto Ty jesteś?”. Nie pojął jeszcze jasno, że chodzi o Jezusa. Dostrzega jedynie, że jakaś przerastająca go siła stanęła między jego gorliwą agresywnością a grupą uczniów Nauczyciela z Nazaretu (I. Gargano).
W odpowiedzi Jezus utożsamia się ze swymi uczniami, z prześladowanym przez Szawła Kościołem: Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz (Dz 9, 5). Zmartwychwstały Jezus potwierdza zależność istniejącą między przyjęciem Mistrza i Jego uczniów: Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał (Mt 10, 40). Podobna zależność istnieje w odrzuceniu i prześladowaniu: Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować (J 15, 20). Paweł, walcząc, prześladując i zabijając chrześcijan, walczy z samym Jezusem z Nazaretu. Słowa zmartwychwstałego Pana pozwalają mu zrozumieć ciągłość i więź, jaka istnieje między Jezusem a Jego mistycznym ciałem (Kościołem).
Po tym wyjaśnieniu Jezus powołuje go na swego apostoła: Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić (Dz 9, 6). Użyte w greckim oryginale słowo „wstać” oznacza również „powstać z martwych”. Jezus każe Pawłowi najpierw powstać z ziemi. Jak czyni zwycięzca: Nie leż dalej na ziemi w oczekiwaniu, aż postawię moją stopę na twojej szyi, jak mógłby uczynić imperator, który pokonał swego nieprzyjaciela (I. Gargano). Powstanie z ziemi ma również wymiar duchowy. Do tej pory Paweł żył w zaślepieniu, w letargu. Zbierał owoce własnej pracy, swojego wybitnego intelektu, a także kalkulacji, przemyśleń. Od spotkania Jezusa zrozumie, że wszystko, co dotyczy poznania i miłości Boga, jest darem.
Jezus zmartwychwstały ofiarowuje Pawłowi najpiękniejszy dar – przebaczenie. Paweł był Jego prześladowcą. Niszczył Kościół. A prześladowany Jezus oferuje miłosierdzie i miłość. Swego prześladowcę czyni Apostołem Narodów. Powołuje go i powierza mu misję, która zaważy w niewyobrażalnym stopniu na kształcie całego chrześcijaństwa.
Pod Damaszkiem Paweł doświadczył jeszcze jednego przeżycia. Światło, które go dotknęło, sprawiło, że oślepł. Nikt nie może patrzeć w słońce i nie być przez nie oślepionym (I. Gargano). Stary Testament, którym żył dotychczas Paweł, mocno akcentował przekonanie, że nie można zobaczyć Boga i pozostać żywym. Dzięki temu, że na zewnątrz wszystko stało się ciemne, Paweł mógł zagłębiać się we własne wnętrze. Była to jego droga pokutna. Ciemności zewnętrzne stały się kanwą rozważań o ciemnościach wewnętrznych, o jego osobistej historii grzechu, zatwardziałości i fanatyzmie.
Paweł doświadczył ważnego przeobrażenia, przemienienia. Z człowieka kierującego się nienawiścią stał się wyrozumiały, współczujący, miłujący; z prześladowcy stał się człowiekiem znoszącym w pokorze cierpienie, odrzucenie, niezrozumienie i prześladowanie. To przeżyte pod Damaszkiem doświadczenie umożliwiło Pawłowi przezwyciężenie nienawiści. W drogę wyruszył przecież targany nienawiścią prześladowcy. Dlatego objawienie się Chrystusa było dlań jednocześnie objawieniem Bożej miłości, która mu pozwoliła przekroczyć ciasne granice judaizmu bez zrywania z własnym narodem (Rz 9, 1nn.). Jeżeli gdzie indziej mówi, że „miłość Boża jest rozlana w sercach naszych przez Ducha Świętego” (Rz 5, 5) albo że „miłość Chrystusa przynagla nas” (2 Kor 5, 14), to w ostatecznym rozrachunku źródeł i uzasadnienia tego należy szukać w godzinie jego powołania (J. Gnilka).
Ponadto osiągnął postawę duchowej wolności, bierności. Dotychczas był jedynym panem swego życia (i życia innych). Odtąd pozwala się prowadzić. Szaweł daje się prowadzić za rękę, ponieważ przestał być osobą wyniosłą, która narzuca się drugim, pewną – w swoim indywidualizmie – że jako jedyna potrafi zrozumieć rzeczywistość. Teraz jest człowiekiem całkowicie pochłoniętym przez Słowo, który wyraża uległość Słowu, dając innym prowadzić się za rękę (I. Gargano). Dzięki mistycznemu doświadczeniu czuł się jakby pochwycony w sidła Chrystusa, zdobyty przez Niego: Nie [mówię], że już [to] osiągnąłem i już się stałem doskonałym, lecz pędzę, abym też [to] zdobył, bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa. Bracia, ja nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedno [czynię]: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie (Flp 3, 12-14). Tak więc pod Damaszkiem Paweł został przez Boga pokonany i powołany do służby, ale była to również jego osobista decyzja przejścia na Jego służbę. […] Znajdował się w punkcie wyjścia nowej, trudnej dla niego drogi (J. Gnilka).
W miejscu nawrócenia Pawła zastanówmy się przez chwilę:
Czy jestem otwarty na sposób działania Boga?Jakie wydarzenia z mojego życia pokrzyżowały moje plany, marzenia, ambicje? Jak je przeżyłem?Czy doświadczyłem kiedyś przeżyć mistycznych? Co one wyrażały?Co dominuje w moim sercu i życiu: pokój i cisza czy hałas, dysharmonia, bałagan?Czy widzę ścisły związek między Chrystusem a Kościołem? Czy raczej bliższe jest mi twierdzenie: „Chrystus – tak. Kościół – nie!”?Czy nie żyję w zaślepieniu, letargu? Co w moim życiu potrzebuje zmartwychwstania?Czy pozwalam się prowadzić? Komu?Co we mnie wymaga przemiany?W jakim stopniu pozwoliłem już zdobyć siebie Chrystusowi?Damaszek (obecnie stolica Syrii) pretenduje do miana najstarszego miasta świata. Założony 3000 lat p.n.e. nieprzerwanie jest zamieszkały i prosperuje jako miejska metropolia. Leży w południowo-zachodniej części kraju, u stóp góry Kasjun, leżącej w paśmie Antylibanu, na skraju Pustyni Syryjskiej. Tradycja przekazuje, że w Antylibanie Kain zabił Abla.
Damaszek pojawia się w Biblii, począwszy od historii Abrahama. Związany jest nieustannie z historią Palestyny i kolejnymi władcami Królestwa Izraela i Judy. W czasach Dawida należał nawet do Izraela. Oddany przez Salomona Aramejczykom, przechodził następnie do rąk Asyryjczyków, Babilończyków, Persów, Greków. Znaczącą rolę polityczną zaczął odgrywać, gdy Rzymianie uczynili z niego stolicę Nabatejczyków (w 85 roku p.n.e.). Gdy Paweł przybył do Damaszku, rządy sprawował jeden z nich, Aretas IV. W siódmym wieku Damaszek zdobyli Arabowie. Obecnie Damaszek jest niespełna dwumilionowym miastem i stolicą Syryjskiej Republiki Arabskiej oraz czwartym świętym miejscem muzułmanów.
Głównym bóstwem miasta, co ilustrują imiona kilku władców, był Hadad, bóg burzy; na miejscu jego świątyni cesarz rzymski Teodozjusz (379-395) wzniósł kościół pod wezwaniem świętego Jana Chrzciciela. Za panowania muzułmańskich Umajjadów (VIII wiek) kościół ten został zniszczony (oprócz otaczających go murów i wież na czterech rogach), a na jego miejscu wzniesiono sławny Wielki Meczet, uznawany dziś za najwybitniejsze dzieło architektury wczesnego islamu. Dzisiaj pielgrzymów zarówno muzułmańskich, jak i chrześcijańskich przyciąga do niego wspólny cel. Jest nim modlitwa przy grobie świętego Jana Chrzciciela. Tradycja głosi, że złożono tutaj głowę proroka.
Niedaleko Wielkiego Meczetu leży główna arteria Starego Miasta – ulica Prosta. To właśnie przy niej, w domu Judy (obecnie meczet), zamieszkał Paweł, gdy przyprowadzono go oślepionego do Damaszku. Ulica Prosta wiedzie do dzielnicy chrześcijańskiej, w której znajdują się dwa inne miejsca związane z Apostołem Narodów. Pierwszym z nich jest dom Ananiasza. Sanktuarium, które mieści się nad nim, zostało zrekonstruowane w 1867 roku, zaś właściwy dom mieści się kilka metrów pod ziemią. Drugim jest niezbyt odległe miejsce nocnej ucieczki Pawła, podczas której został spuszczony w koszu za mury miejskie. Obecnie znajduje się tu mały kościółek zwany Oknem Świętego Pawła.
Napełnieni ciszą podziemnej kapliczki, w domu Ananiasza posłuchajmy o pobycie Pawła w Damaszku:
Ludzie, którzy mu towarzyszyli w drodze, oniemieli ze zdumienia, słyszeli bowiem głos, lecz nie widzieli nikogo. Szaweł podniósł się z ziemi, a kiedy otworzył oczy, nic nie widział. Wprowadzili go więc do Damaszku, trzymając za ręce. Przez trzy dni nic nie widział i ani nie jadł, ani nie pił. W Damaszku znajdował się pewien uczeń, imieniem Ananiasz. „Ananiaszu!” – przemówił do niego Pan w widzeniu. A on odrzekł: „Jestem, Panie!” A Pan do niego: „Idź na ulicę Prostą i zapytaj w domu Judy o Szawła z Tarsu, bo właśnie się modli”. (I ujrzał w widzeniu, jak człowiek imieniem Ananiasz wszedł i położył na nim ręce, aby przejrzał). „Panie – odpowiedział Ananiasz – słyszałem z wielu stron, jak dużo złego wyrządził ten człowiek świętym Twoim w Jerozolimie. I ma on także władzę od arcykapłanów więzić tutaj wszystkich, którzy wzywają Twego imienia”. „Idź – odpowiedział mu Pan – bo wybrałem sobie tego człowieka za narzędzie. On zaniesie imię moje do pogan i królów, i do synów Izraela. I pokażę mu, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla mego imienia”. Wtedy Ananiasz poszedł. Wszedł do domu, położył na nim ręce i powiedział: „Szawle, bracie, Pan Jezus, który ukazał ci się na drodze, którą szedłeś, przysłał mnie, abyś przejrzał i został napełniony Duchem Świętym”. Natychmiast jakby łuski spadły z jego oczu i odzyskał wzrok, i został ochrzczony. A gdy go nakarmiono, odzyskał siły. Jakiś czas spędził z uczniami w Damaszku i zaraz zaczął głosić w synagogach, że Jezus jest Synem Bożym. Wszyscy, którzy go słyszeli, mówili zdumieni: „Czy to nie ten sam, który w Jerozolimie prześladował wyznawców tego imienia i po to tu przybył, aby ich uwięzić i zaprowadzić do arcykapłana?” A Szaweł występował coraz odważniej, dowodząc, że Ten jest Mesjaszem, i szerzył zamieszanie wśród Żydów mieszkających w Damaszku (Dz 9, 7-22).
Oślepiony Paweł musiał zdać się na innych. Byli nimi towarzysze jego drogi, świadkowie ślepoty i jego zewnętrznej zmiany, ale nieświadomi przemiany wewnętrznej. Paweł został zaprowadzony do Damaszku, gdzie zamieszkał w domu pobożnego wyznawcy Mojżesza, Judy. Szok i przeżycie spod Damaszku było tak wielkie, że przez trzy dni nie jadł. Paweł potrzebował czasu ciszy, samotności, modlitwy i postu, by przemyśleć i zgłębić sytuację, w jakiej się znalazł. Trzy dni milczenia, postu i ciemności w jakiś sposób przybliżyły go do Mistrza, spoczywającego trzy dni w ciemnościach grobu. Te dni stanowić będą przejście od człowieka starego do nowego. Już otrzymał dobrą nowinę o zmartwychwstaniu, w jakiś sposób wyruszył w drogę ku nowości życia, a jednak musi przeżyć do samego końca to współdzielenie śmierci i złożenia do grobu, aby ukształtował się w nim nowy Szaweł, nowy Paweł, nowy człowiek (I. Gargano).
Sytuacja Pawła po przybyciu do Damaszku nie należała do godnych pozazdroszczenia. Ociemniały i osamotniony znalazł się w sytuacji, w której zostały podważone jego dotychczasowe wartości, a nawet cały sens życia, tymczasem nowe jeszcze nie nadeszło. Pozostała mu jedynie modlitwa. Możemy sobie wyobrazić, że dokonywał w tym czasie swego rodzaju bilansu życiowego. Być może myślał o dzieciństwie spędzonym w Tarsie, o swoich najbliższych, o tym wszystkim, co było dla niego do tej pory istotne, a teraz tak bardzo niespodziewanie straciło swoją wartość. Może jednak jeszcze intensywniej myślał o tym, co będzie dalej, wszak został powołany do wspólnoty, którą do tego momentu zaciekle prześladował (W. Turek).
Bóg, powołując człowieka do ważnej misji, nie pozostawia go samego. Wspiera go swoją łaską i zsyła odpowiednie pomoce. Również Pawła nie zostawił samego z jego myślami i pytaniami. Zaingerował przez Ananiasza. Tradycja syryjska widzi w nim jednego z siedemdziesięciu najbliższych uczniów i współpracowników Jezusa, który po Jego zmartwychwstaniu osiadł na stałe w Damaszku przy ulicy Prostej, najważniejszej arterii komunikacyjnej starożytnego miasta.
Gdy Ananiasz trwał na modlitwie, doświadczył przeżycia mistycznego. Zobaczył zmartwychwstałego Pana, który przemówił do niego: „Idź na ulicę Prostą i zapytaj w domu Judy o Szawła z Tarsu, bo właśnie się modli” (Dz 9, 11). Ananiasz był jednym z bardziej wpływowych ludzi w gminie chrześcijańskiej. Był więc świadom cierpień zadanych przez Szawła uczniom Jezusa, a także jego dalszych planów. Gdy wyraził swoje obiekcje i spodziewane trudności, Jezus wtajemniczył go w swoje plany: „Idź – odpowiedział mu Pan – bo wybrałem sobie tego człowieka za narzędzie. On zaniesie imię moje do pogan i królów, i do synów Izraela. I pokażę mu, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla mego imienia” (Dz 9, 15-16). Jezus potwierdza w ten sposób wydarzenie spod Damaszku. Wybrał Pawła jako swoje narzędzie. Jego misją będzie głoszenie dobrej nowiny wśród pogan. Paweł będzie przy tym wiele cierpiał. W ten sposób upodobni się stopniowo do swojego Mistrza. Bycie wybranym, otrzymanie zadania bądź misji oznacza dla Pawła wzięcie także na własne barki całego ciężaru otrzymanej powinności. […] Jarzmo może być lekkie. Nie dlatego, że nie wiąże się z cierpieniem, dyscypliną lub ofiarą, lecz ponieważ niesione z miłością nie jest postrzegane jako ciężar. […] Poddanie się jarzmu nie oznacza ominięcia, przejścia obok cierpienia, lecz jeśli się pojawi – przeżywanie go w radości bycia posłanym – wybranym na świadka imienia (I. Gargano).
Ananiasz nie mógł sprzeciwiać się dłużej takim zamiarom Pana; poszedł więc do domu Judy, powitał serdecznie Pawła, nazwał go bratem, włożył na niego ręce, napełniając go Duchem Świętym, a następnie dokonał podwójnego cudownego „oświecenia”: przywrócił mu utracony wzrok oraz włączył go w pełnię Chrystusa poprzez chrzest. Ananiasz stał się pośrednikiem Jezusa. Przywrócił Pawłowi zdrowie ciała, utracony wzrok, a także zdrowie duszy poprzez chrzest i moc Ducha Świętego. Pawłowi zostaje przywrócona pełnia zdrowia. Starego człowieka już nie ma. Teraz jest człowiek nowy, który jest pełnym człowiekiem, całkowicie „ludzkim” i stąd zupełnie owładniętym przez Ducha, całkowicie oddanym dawaniu świadectwa Imieniu – dla zbawienia wszystkich (I. Gargano).
W Damaszku następuje dopełnienie wcześniejszego doświadczenia Pawła. Otrzymuje dary Ducha i uwierzytelnienie swego posłannictwa. Zdobywa również przyjaciół. Ananiasz, który pośredniczy, jest jednym z pierwszych. Prześladowany i nieprzyjaciel staje się bratem i przyjacielem. Przebaczenie, jakiego doświadczył, przywróciło Pawłowi więź nie tylko z Jezusem, a więc z Bogiem, lecz także z jego nieprzyjaciółmi, którzy stają się teraz jego ratownikami, a nawet braćmi (I. Gargano).
Po uzdrowieniu Paweł zaczął głosić w synagogach, że Jezus jest obiecanym Mesjaszem. W ten sposób stał się przyczyną zamieszania i niepokojów wśród Żydów. Ta nowość w osobie Pawła wywołuje wstrząs zarówno wśród Żydów, jak i wśród judeochrześcijan uczęszczających do synagog. Jedni czekali na niego jako na wysłannika centralnej władzy w Jerozolimie, aby móc uwolnić się od mniej lub bardziej ukrytych uczniów, którzy przedostali się do synagogi; drudzy obawiali się go jako prześladowcy, który już wiele razy stosował przemoc wobec uczniów Chrystusa. Teraz jedni i drudzy widzą ze zdumieniem, że wszystko się odwróciło: prześladowca stał się głosicielem. Ale także ich uczucia odwróciły się w przeciwną stronę: nadzieja dla jednych, szok dla drugich (I. Gargano).
Po doświadczeniu przemiany Paweł jest innym człowiekiem. W przeżywanie relacji z Chrystusem i głoszenie Go włącza bagaż całej bogatej i złożonej osobowości; swoją inteligencję, świat afektywny, zdolność działania. Są w nim nadal pasje i namiętności. Ale odtąd zmierzają w innym kierunku. Zamiast walczyć z nowym wrogiem (judaizmem), nowy misjonarz głosi Chrystusa.
Rozważając pobyt Pawła w Damaszku i przedziwne działanie Boga, zadajmy sobie pytania:
Jaką wagę przywiązuję do ciszy i samotności?Czy stosuję praktykę postną? Kiedy i w jakim celu?Czy doświadczyłem w życiu osamotnienia, niezrozumienia i odrzucenia? Co wówczas przeżywałem?Czy wierzę, że Bóg nigdy nie zostawia człowieka samego w jego cierpieniu i osamotnieniu?Jak odbieram „jarzmo” Jezusa (por. Mt 11, 30)?Jakiego uzdrowienia potrzebuję dziś?Kogo uważam za najlepszego przyjaciela?Co jest przyczyną mojego zamieszania i niepokoju? Czy nie wprowadzam niepokoju w życie innych?Czy w moją relację z Jezusem włączam całą osobowość?Czy pozwalam, by Jezus przemieniał moje pasje, słabości i namiętności?Mianem Arabii w starożytności określano królestwo Nabatejczyków. Według Józefa Flawiusza ciągnęła się ona od Eufratu do Morza Czerwonego. Nabatejczycy byli półwędrownym ludem z Półwyspu Arabskiego, który zawędrował do Arabii (ówczesnego królestwa Edomu) na przełomie VI i V wieku p.n.e. W półpustynnym klimacie udało im się osiągnąć sukces dzięki umiejętności gospodarowania szczupłymi zasobami wody i maksymalnego wykorzystania wielbłądów jako środka transportu (M. Ellis). Ważną rolę w rozwoju kraju odegrała działalność handlowa, techniczna i sztuka dyplomacji.
Stolicą kraju Nabatejczyków była Petra (obecnie w Jordanii). Miasto to zostało „wyrzeźbione” w nubijskim piaskowcu ponad dwa tysiące lat temu. Petra była dynamicznym, pokojowo nastawionym miejscem spotkań ludzi i idei z czterech stron świata, ponadczasowym skrzyżowaniem szlaków komunikacyjnych, prądów umysłowych i tradycji kulturowych czołowych zachodnich i wschodnich cywilizacji basenu Morza Śródziemnego. Oczywiste hellenistyczne i egipskie wpływy architektoniczne stapiają się z miejscowymi, arabskimi i semickimi, tworząc architekturę zwaną dziś nabatejską (M. Ellis).
Dzisiejsza Petra to jeden wielki oszałamiający zabytek. Zajmuje ponad sto kilometrów kwadratowych; jej zwiedzanie wymaga przynajmniej tygodnia. Zawiera bowiem nieprzebraną liczbę świątyń, grobowców, teatrów, wodociągów i innych budowli architektonicznych. Najstarszym miejscem kultu w Petrze jest Górskie Miejsce Ofiarne, odziedziczone prawdopodobnie po Edomitach. Zbudowane na otwartej przestrzeni szczytu Dżabal al-Madbah, składa się z dwóch sąsiadujących ołtarzy i otwartego centralnego dziedzińca mieszczącego stół ofiarny, ławy oraz sadzawki, kanały i dreny wykorzystywane przy składaniu ofiar. Najsłynniejszym zabytkiem Petry jest Skarbiec, monumentalny grobowiec wzniesiony dla Aretasa III w I wieku p.n.e. Jego fasada zawiera nadal różnorodne elementy sztuki klasycznej i nabatejskiej. Imponujące wrażenie robi ulica Fasad. Znajduje się na niej skupisko ponad czterdziestu monumentalnych grobów. Wśród grobów królewskich najbardziej imponujący jest Grób z Urną zawierający podziemną komorę i liczne korytarze; grób ten został w V wieku zamieniony na bizantyjski kościół. Spośród odkrytych dotychczas ponad ośmiuset zabytków warto jeszcze zwrócić uwagę na Wielką Świątynię, rodzaj agory i forum miejskiego oraz bardzo liczne i różnorodne sanktuaria, w tym również kościoły bizantyjskie.
Niewiele jest miejsc na ziemi, w których ręka Boga i umysł człowieka połączyły siły, by stworzyć dzieła zadziwiające ludzką wyobraźnię. Petra w południowej Jordanii zajmuje wysokie miejsce na tej liście (M. Ellis). W tym oszałamiającym miejscu zatrzymajmy się, by w ciszy pomedytować o jego znaczeniu dla Pawła:
Gdy jednak spodobało się Temu, który wybrał mnie jeszcze w łonie matki mojej i powołał łaską swoją, aby objawić Syna swego we mnie, bym Ewangelię o Nim głosił poganom, natychmiast, nie radząc się ciała i krwi ani nie udając się do Jerozolimy, do tych, którzy apostołami stali się pierwej niż ja, skierowałem się do Arabii, a później znowu wróciłem do Damaszku (Ga 1, 15-17).
Po upływie dłuższego czasu Żydzi postanowili go zgładzić. Szaweł dowiedział się o ich zamiarach. A strzegli bram we dnie i w nocy, aby go zgładzić. Uczniowie więc spuścili go nocą w koszu na sznurze przez mur i wyprawili (Dz 9, 23-25).
Po opuszczeniu Damaszku Paweł udał się na pustynię Arabii. Trudno dziś jednoznacznie stwierdzić, czy był w Petrze, czy raczej spędził czas bliżej Damaszku. Różnie też określany bywa czas pobytu Pawła na pustyni. Prawdopodobnie nie był bardzo długi. W grę wchodzą tygodnie lub maksymalnie – kilka miesięcy (W. Rakocy). Nie można również jednoznacznie określić celu pobytu w krainie Nabatejczyków. Czy Paweł usunął się do Arabii na krótki czas, po to by przyjść do siebie po bulwersujących wydarzeniach? Czy też może miał zamiar prowadzić tam działalność misyjną? Poszedł sam, czy też może wziął z sobą jakichś towarzyszy? […] Przebywanie w niegościnnej Arabii nie bardzo pasuje do niego, człowieka wielkomiejskiego (J. Gnilka).
Pytania te pozostają otwarte. Najprawdopodobniej pustynna Arabia była miejscem najbardziej odpowiednim dla Pawła po konwersji na chrześcijaństwo. W Damaszku spotkał się z oporem swoich dawnych współwyznawców. Nowi patrzyli na niego również nieprzychylnym okiem. Znali go przecież jako swego wroga i prześladowcę. Sceptycyzm i nieufność budziło nowe nauczanie Pawła. Czynniki te sprawiały, że wszystkie pozostałe drogi były dla niego zamknięte, a otwarta była jedynie droga prowadząca do Arabii (J. Gnilka).
Być może Paweł potrzebował pustyni, czasu ciszy, modlitwy, refleksji. Z jednej strony znajdował się w bardzo niekomfortowej sytuacji, odrzucony i niezrozumiany przez swych współwyznawców, z drugiej jednak był wewnętrznie ubogacony. Apostoł miał przed sobą i w swoim sercu obraz Jezusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, który dał mu się poznać i powierzył mu misję. Potrzebował jednak czasu, aby takiego Jezusa zrozumieć i odtwarzać w swoim życiu. Czas pustyni był więc okresem powolnego „wejścia” Chrystusa we wszystkie pokłady osobowości i duchowości Pawła. Był też czasem rewolucyjnym. Zmienił całkowicie jego myślenie i sposób postępowania.
Czas pobytu na pustyni był więc dla Pawła czasem „asymilowania” osoby Jezusa i całkowitym świadomym zawierzeniem Mu siebie i własnej przyszłości. Najtrafniej ujmuje to późniejsze stwierdzenie z Listu do Galatów: Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie (Ga 2, 20). Od spotkania Chrystusa życie Pawła przebiega jakby na dwóch płaszczyznach. Jedna jest naturalna, ludzka: żyje, kocha, z pasją i uporem czyni plany, realizuje je. Prowadzi „życie w ciele”. Nie jest więc egzaltowanym spirytystą. Druga płaszczyzna ma charakter nadprzyrodzony, Chrystusowy. Jest to cały wymiar życia w miłości w Duchu Jezusa zmartwychwstałego i Jego Ewangelii. Te dwie płaszczyzny pozostają różne (oddzielone), ale przyciągają się wzajemnie do takiego stopnia, że usprawiedliwiają odważne i śmiałe stwierdzenie: „Żyję, ale nie ja: to Chrystus żyje we mnie”. […] Życie Pawła zachowuje konkretną ograniczoność właściwą każdemu ludzkiemu życiu. Pozostaje życiem „w ciele”. Ale w tym życiu przeżywanym każdego dnia otwiera się nowa perspektywa: jest nią zaakceptowanie Chrystusa według warunków, jakie stawia wiara. Idzie tu o typ wiary „przedłużonej”, zwielokrotnianej i bardzo plastycznej (w sensie rozciągania, dopasowywania), która będzie pozwalać Pawłowi na asymilację walorów, zasad i prawdy Chrystusa, a nawet Jego (Chrystusa) osobowości, przez cały ciąg życia Pawła (J. Lubomirski). Dzięki pustyni Paweł dojrzewa więc i zaczyna lepiej rozumieć siebie, życie innych i Chrystusa.
Pobyt Pawła na arabskiej pustyni, oprócz wymiaru indywidualnego i duchowego, miał jeszcze jeden cel. Apostoł prowadził działalność misyjną. Zapewne nie czynił tego wobec Nabatejczyków, ale wobec Żydów i prozelitów. Działalność ta stała się powodem konfliktu z miejscowym władcą. W czasie pobytu Pawła w Arabii rządził nią król Aretas IV. Swoje rządy sprawował między 9 a 40 rokiem. Nabatejczycy byli wrogo nastawieni do Żydów, którzy zamieszkiwali stepy Arabii. Herod Wielki dwukrotnie pokonał ich na wojnie. Wzajemną wrogość pogłębiło poślubienie przez Heroda Antypasa córki Aretasa, którą niedługo potem oddalił. W tak napiętej sytuacji politycznej misja Pawła – Żyda budziła podejrzenia i mogła być odczytana jako próba infiltracji w celu podzielenia ich i osłabienia (W. Rakocy). Aretas ścigał go nawet w Damaszku, gdzie Paweł przebywał po opuszczeniu Arabii: W Damaszku namiestnik króla Aretasa rozkazał pilnować miasta Damasceńczyków, chcąc mnie pojmać (2 Kor 11, 32). Święty Łukasz sądzi, że przyczynili się do tego Żydzi: Po upływie dłuższego czasu Żydzi postanowili go zgładzić (Dz 9, 23). Paweł został uznany za zdrajcę, odrzucony przez swoich rodaków i skazany przez nich na śmierć. W ten sposób zaczynała się realizować zapowiedź Jezusa skierowana do Ananiasza. Paweł cierpiał jak Jego Mistrz. By uniknąć śmierci, ratował się ucieczką. Nocą przyjaciele spuścili go w koszu wzdłuż murów miejskich. Apostoł, który opuścił miasto w tak spektakularny sposób, nigdy więcej do niego nie wrócił.
Wsłuchani w ciszę arabskiej pustyni, pomyślmy:
Co stanowi moją pustynię? Jak często na niej przebywam?Wobec kogo jestem sceptyczny i nieufny? Dlaczego?Czy jestem realistą, czy raczej spirytystą?W jakim stopniu są mi bliskie słowa Pawła: Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus (Ga 2, 20)?Która płaszczyzna mojego życia wymaga głębszej pracy i zaangażowania: ludzka czy duchowa?Z kim najczęściej popadam w konflikt? Z jakiego powodu?Czy stosuję w życiu ucieczki? W jakich okolicznościach?Jak oceniam pobyt Pawła na pustyni Arabii?Szaweł niejednokrotnie przemierzał ulice starej Jerozolimy. Jej nastrój oddaje dziś najlepiej Cardo Maximus (Ha-Kardo). Łaciński wyraz „cardo” oznacza zawias albo główną ulicę miasta (pochodzi zresztą od niego przymiotnik „cardinalis” – główny). Ha-Kardo stanowiła właśnie główną ulicę na osi północ–południe w odbudowanej na nowo po 70 roku Jerozolimie (Aelia Capitolina), podobnie jak to było w obozach wojskowych. Ha-Kardo była szeroka na dwanaście i pół metra, po obu stronach miała pięciometrowe chodniki i długą na sto osiemdziesiąt metrów koryncką kolumnadę. Wyłożona była kamiennymi płytami. Biegła przez całą szerokość miasta od Bramy Syjońskiej po Damasceńską. W czasach krzyżowców stanowiła główną arterię handlową. Po zdobyciu miasta przez Arabów Ha-Kardo została zasypana niemal czterometrową warstwą gruzu. Starożytne cardo zostało odsłonięte dopiero w XX wieku, ukazując pozostałości rozmaitych cywilizacji. W pewnym miejscu można np. zobaczyć spory fragment zewnętrznych murów miasta króla Judy – Ezechiasza. Gdzie indziej ustawiono na powrót autentyczne bizantyjskie kolumny w stylu korynckim, wraz z belkami podtrzymującymi dach, by pokazać, jak kiedyś wyglądały tutejsze sklepy (B. Bell).
Klimat starej Jerozolimy oddają też liczne bramy. Do starego miasta prowadzi ich siedem (Damasceńska, Nowa, Jafska, Syjońska, Gnojna, Lwia i Heroda). Ósma, zwana Złotą, pozostaje zamurowana od czasów Sulejmana. Paweł zapewne wkroczył do miasta przez Bramę Damasceńską (hebr. Sha’ar Shechem, czyli Brama Nablus). Jest to najpiękniejsza i najbardziej zatłoczona ze wszystkich bram. W obecnym kształcie została zbudowana w 1538 roku przez Sulejmana Wspaniałego w miejscu bramy starożytnej, ufundowanej przez Heroda Agryppę I, później przebudowanej w czasach rzymskich (za cesarza Hadriana) i przez krzyżowców. Pozostałości po tych fortyfikacjach widoczne są do dziś. Wewnątrz znajduje się mały dziedziniec z czasów rzymskich.
Zatrzymajmy się przez chwilę przy Bramie Damasceńskiej, którą wkraczał z Damaszku do Jerozolimy Szaweł, aby posłuchać Łukaszowej relacji o jego spotkaniu z apostołami w Świętym Mieście:
Kiedy przybył do Jerozolimy, próbował przyłączyć się do uczniów, lecz wszyscy bali się go, nie wierząc, że jest uczniem. Dopiero Barnaba przygarnął go i zaprowadził do Apostołów, i opowiedział im, jak w drodze [Szaweł] ujrzał Pana, który przemówił do niego, i z jaką siłą przekonania przemawiał w Damaszku w imię Jezusa. Dzięki temu przebywał z nimi w Jerozolimie. Przemawiał też i rozprawiał z hellenistami, którzy usiłowali go zgładzić. Bracia jednak dowiedzieli się o tym, odprowadzili go do Cezarei i wysłali do Tarsu (Dz 9, 26-30).
Następnie, trzy lata później, udałem się do Jerozolimy dla zapoznania się z Kefasem, zatrzymując się u niego [tylko] piętnaście dni. Spośród zaś innych, którzy należą do grona Apostołów, widziałem jedynie Jakuba, brata Pańskiego (Ga 1, 18-19).
Po spektakularnej ucieczce z Damaszku Paweł udał się do Jerozolimy. Droga zajęła mu kilka dni. Zmienił się jednak stosunek Apostoła do tego miasta. Wcześniej Jerozolima była miejscem śmierci Jezusa, w której gorliwie zwalczał Jego uczniów. Teraz jawiła mu się jako miejsce zmartwychwstania, a on sam powołany przez Jezusa szedł, by świadczyć o Nim publicznie.
W Jerozolimie Paweł zatrzymał się prawdopodobnie w domu swojej siostry. Pragnął przyłączyć się do młodego Kościoła, by wspierać go swoim doświadczeniem religijnym i poznać jego przywódców, szczególnie Piotra. Niestety, jego obecność budziła wśród uczniów Jezusa lęk i niedowierzanie. Unikano go i ignorowano. Samo wspomnienie imienia Pawła wywoływało wśród pierwszych chrześcijan dreszcz przerażenia. Ponadto Paweł musiał być człowiekiem bardzo zdecydowanym, gorliwym, nieznającym półśrodków, przypuszczalnie również okrutnym (I. Gargano).
W tajemniczym planie Bożym wszystko miało przejść przez oczyszczający ogień, powodujący często różnego rodzaju cierpienia, osamotnienie i zagubienie (W. Turek). Pan Bóg realizował dalej swoje plany, chociaż może inaczej, niż tego oczekiwał Paweł. Gdy bezpośredni kontakt z apostołami okazał się niemożliwy, posłał pośrednika. Był nim Barnaba. Właściwe jego imię brzmiało: Józef. Apostołowie zmienili je na Barnaba, czyli „Syn Pocieszenia” albo „Syn Proroctwa”. Barnaba pochodził z Salaminy (ówczesna stolica Cypru), z rodu lewickiego. Jeden z biografów Barnaby, niejaki mnich Aleksander, utrzymuje, że Barnaba pochodził z bardzo zamożnej rodziny, jego rodzice posiadali niemałe dobra w Jerozolimie i okolicy (K. Romaniuk). Nie jest wykluczone, że Barnaba zdobywał wykształcenie wraz z Pawłem w słynnej wówczas szkole Gamaliela. Barnaba związany był z Jerozolimą i tamtejszymi chrześcijanami. Należał do jednej ze wspólnot żyjących radykalnie Ewangelią. Sam okazał się człowiekiem bardzo hojnym: sprzedał ziemię, którą posiadał, a pieniądze przyniósł i złożył u stóp Apostołów (Dz 4, 37).
Barnaba, który być może znał wcześniej Pawła, był świadom jego geniuszu intelektualnego i wiedzy. Wiedział, że może wiele uczynić dla młodego Kościoła. Okazał się więc właściwym pośrednikiem i mentorem wprowadzającym kolegę w nową sytuację, w jakiej się znalazł. Nie był przy tym zazdrosny. Cieszył się z nowego współwyznawcy (por. Dz 11, 23). Wiedział bowiem, że im więcej będzie gorliwych głosicieli prawdy o Chrystusie, tym bardziej Jego Kościół będzie się rozrastał i umacniał. Barnaba doprawdy potrafił się cieszyć z sukcesów odnoszonych przez innych i z ich współpracy z łaską Bożą (W. Turek).
W trudnym położeniu Pawła Barnaba okazał się prawdziwym przyjacielem; przygarnął go i zaprowadził do Apostołów, i opowiedział im, jak w drodze [Szaweł] ujrzał Pana, który przemówił do niego, i z jaką siłą przekonania przemawiał w Damaszku w imię Jezusa. Dzięki temu przebywał z nimi w Jerozolimie (Dz 9, 27-28). Łukasz używa w zacytowanym fragmencie Dziejów Apostolskich wymownego słowa greckiego „epilabomenos”, które oznacza „wziąć z sobą, zaopiekować się”. Mateusz używa tego samego terminu, kiedy mówi o Chrystusie, który bierze za rękę Piotra, gdy ten, krocząc po jeziorze, odczuwa lęk na widok silnego wiatru i zaczyna tonąć (por. Mt 14, 31) (W. Turek). Przygarnąć kogoś to także znaczy poznać go do głębi, nawiązać przyjaźń i wejść z nim w głęboką zażyłość, mieć do dyspozycji czas potrzebny do odkrycia serca drugiego. Nie da się wykonać zadania pośredniczenia w pośpiechu. Wymaga ono długiego doświadczenia przyjaźni i zażyłości. Nie przez wyczucie, ale przez doświadczenie. Barnaba przygarnia Pawła do siebie, stara się go dobrze poznać. Dopiero kiedy zauważa, że Paweł jest prawdziwy do końca, prowadzi go do apostołów (I. Gargano). Barnaba zaopiekował się więc Pawłem i zarekomendował go nieufnym jeszcze apostołom. Potwierdził, że Paweł widział Pana, otrzymał Jego słowo i dary Ducha Świętego.
Dzięki weryfikacji Barnaby, który cieszył się w starożytnym Kościele dużym poważaniem, Paweł mógł „wejść na salony”. Przede wszystkim poznał osobiście Piotra. Nie oczekiwał od Kefasa potwierdzenia swego urzędu apostoła, nie chciał się też uczyć od niego Ewangelii. Dlatego przyszedł do niego dopiero trzy lata po wydarzeniu pod Damaszkiem, nie miał bowiem wątpliwości, że misję głoszenia Ewangelii otrzymał bezpośrednio od wywyższonego Pana (J. Gnilka).
Paweł przebywał w stolicy dwa tygodnie. Być może doszło wtedy do częstszych spotkań i rozmów z Kefasem (być może w Wieczerniku), niestety, Paweł nie pozostawił żadnej wzmianki na temat przedmiotu dyskusji. Czy doszło do wymiany osobistych doświadczeń wiary i Jezusa? Czy przedyskutowano problemy związane z przepowiadaniem? Kwestie teologiczne? Pytania dotyczące przyjmowania do Kościoła nie-Żydów? Nie wiemy. Paweł zachowuje milczenie (J. Gnilka). Ważniejsze jest spotkanie i wzajemne poznanie apostołów, których późniejsza tradycja Kościoła połączy z sobą bardzo ściśle. Piotr zaakceptował Pawła i jego misję. Być może nawiązała się między nimi nić przyjaźni.