Powiew Ducha - Stanisław Biel SJ - ebook

Powiew Ducha ebook

Stanisław Biel SJ

4,0

Opis

Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów. (Ap 2,7)

W zgiełku panującym we współczesnym świecie trudno usłyszeć subtelne wołanie Ducha Świętego. Człowiek - jak pisze arcybiskup Hélder Câmara - mocno zapuścił swe korzenie w ziemi i uodpornił się na Jego działanie.

Książka Powiew Ducha zaprasza do otwarcia się na Ducha Świętego i zachwycenia się Jego potęgą i mocą. Podążając ścieżkami bohaterów biblijnych oraz samego Jezusa i kontemplując ich życie, uświadamiamy sobie, że Trzecia Osoba Boska jest obecna i działa w każdym momencie istnienia świata.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 345

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




„Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha” (J 3,8)

Kiedy drzewa patrzą na ludzi idących,

współczują im.

Sądzą, że to wiatr nas unosi,

ponieważ nie mamy korzeni.

O, jakże łudzą się drzewa!

My ludzie, zapuściliśmy korzenie w ziemi

i tylko rzadko spotkasz człowieka

zdolnego pójść tam,

dokąd tchnie Duch Boży.

Hélder Câmara

Wstęp

W wyznaniu wiary, zwanym nicejsko-konstantynopolitańskim, modlimy się: „Wierzę w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela, który od Ojca i Syna pochodzi. Który z Ojcem i Synem wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę; który mówił przez proroków”. Duch Święty, Trzecia Osoba Boska, wyznawany jest przez Kościół jak Bóg, Pan i Ożywiciel. Tenże Duch jest również Parakletem, Duchem Prawdy, Pocieszycielem, Adwokatem człowieka, „źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu” (J 4,14).

Książka Powiew Ducha jest zaproszeniem, by na nowo odkryć piękno i potęgę Ducha Świętego oraz Jego działanie w życiu osobistym człowieka. Duch jest jak wiatr – wieje, gdzie chce i jak chce, toteż bywa niezauważalny. Człowiek zbyt mocno zapuścił swe korzenie w ziemi, jak pisze poetycko arcybiskup Hélder Câmara, dlatego jest odporny na Jego działanie. Tymczasem, gdy się otworzy, On dokonuje w jego życiu cudów. Medytacje biblijne o Duchu Świętym mogą pomóc odkryć Jego wielką moc. Poprzez kontemplacje bohaterów biblijnych i samego Jezusa pragną uświadomić współczesnemu czytelnikowi, że działanie Ducha dziś jest równie potężne jak u początków świata, w życiu starożytnych herosów, samego Jezusa czy w młodym Kościele. Wystarczy tylko uwierzyć i otworzyć się, a „rzeki wody żywej popłyną z jego wnętrza” (J 7,38).

Książka nie ma charakteru monografii ani nie rości sobie pretensji do zgłębienia przebogatej nauki o Paraklecie. Służy raczej jako pomoc do ponownego zachwycenia się Jego obecnością i działaniem w codzienności. Może być wykorzystana zarówno do indywidualnej modlitwy i medytacji, jak i do wspólnej refleksji i dzielenia się w grupach modlitewnych i charyzmatycznych.

Życzę drogim Czytelnikom, by refleksji nad „powiewem” Ducha Świętego towarzyszyła Jego obecność i przebogate, niezgłębione dary.

Autor

1. Duch u początków

DUCH NAD WODAMI

Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami.

(Rdz 1,1–2)

Powiew Ducha pojawia się w Biblii już w pierwszych słowach Starego Testamentu. Księga Rodzaju rozpoczyna się opisem początków istnienia świata i człowieka, stąd jej hebrajska nazwa Bereszit („Na początku”). Pierwsze dwa wersety stanowią prolog i zapowiedź całości opisu, kolejne w sposób poetycki obrazują stwarzanie i ewolucję świata. Redaktor posługuje się rytmem tygodnia. Sześć dni pracy kończy odpoczynkiem Boga w dniu szabatu. Autorowi nie chodzi oczywiście o etapy dziejów świata czy kolejność historyczną bądź ewolucyjną, lecz o przesłanie teologiczne, ukazanie Boga jako Stworzyciela.

Słów „Na początku”, które rozpoczynają Biblię, nie należy brać dosłownie. „Słowo hebrajskie można rozumieć: «przede wszystkim», «na czele». Chodzi tutaj o podstawową, pierwotną czynność Boga, o pierwszą i główną przyczynę, o początek absolutny” (M. Wojciechowski). W podobnym duchu należy interpretować stworzenie nieba i ziemi. Słowo „stworzył” (hebr. bara) „odnosi się z reguły do działania Boga, który w sposób niezwykły tworzy rzeczy nowe. Nie jest to słowo obrazowe ani potoczne” (M. Wojciechowski). Hebrajskie bara ma również swoje konotacje odnoszące się do rodzenia. „Jego trzy rdzeniowe spółgłoski odnajdujemy w dialektach południowoarabskich w słowie «rodzić». Należy zwrócić uwagę na pokrewieństwo języka hebrajskiego i innych języków semickich. Tak więc w zdaniu «Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię» semickiemu uchu pobrzmiewa obraz Boga rodzącego świat, nawet jeśli tekst biblijny wprost tego nie mówi. (…) Bóg, którego stwórczy akt na początku czasu przywodzi na myśl wydawanie na świat potomstwa, ukazany nawet na tle pustkowia i bezładu, przybiera nieco łagodniejsze rysy. Ma w sobie coś z matczynej czułości i troski, ale też może przede wszystkim, z geniuszu Twórcy, który sam jeden może dokonać tak wspaniałego dzieła” (M. Miduch).

Redaktor księgi Genesis, mówiąc o Bogu, używa dwóch określeń: El i Elohim. Terminy te pochodzą z języków semickich, gdzie określają bóstwo, jego moc i potęgę. Pierwszy wyraża liczbę pojedynczą, drugi zaś mnogą. Liczba mnoga w określeniu Boga nastręcza egzegetom najwięcej trudności. Najczęściej przyjmuje się, że „forma ta pełni funkcję plurale maiestaticum i jest wyrazem czci oddawanej Bogu” (P. Achtemeier). Biblistka Maria Miduch uważa, że objawia ona już na pierwszych kartach biblijnych Boga Trójjedynego.

Na początku Bóg powołał do istnienia niebo i ziemię. „Wyrażenie «niebo i ziemia» oznacza tyle, co «wszystko», gdyż obejmuje cały świat widoczny gołym okiem (na dole i na górze)” (M. Wojciechowski). Początek ziemi scharakteryzowany został jako bezład, pustkowie. W języku hebrajskim użyto wyrażeń: tohu i wabohu. Pierwsze z nich występuje w Biblii dwadzieścia razy i „oznacza brak kształtu lub formy, tak więc chodzi o miejsce nienadające się do zamieszkania przez ludzi – w znaczeniu metaforycznym pozbawione trwałych podstaw, nierealne. Drugie słowo bohu występuje trzy razy (…) jest być może etymologicznie spokrewnione z tehom, «głębią» («otchłanią»), co sugerowałoby, że cała ziemia była pokryta wodą; podobnie w Ps 104,6: «Jak szatą okryłeś ją Wielką Otchłanią (tehom)»” (R.J. Clifford). Stworzona ziemia uniemożliwiała jeszcze jakiekolwiek życie, gdyż stanowiła otchłań pokrytą powierzchnią wód i otaczała ją zewsząd nieprzenikniona ciemność i nieustanna noc. Ciemność usunął Bóg pierwszego dnia, stwarzając światło, zaś otchłań drugiego i trzeciego.

Stworzona ziemia, chociaż nieprzyjazna życiu, była już od początku przeniknięta Bożym Duchem, który „unosił się nad wodami” (Rdz 1,2). Hebrajskie słowo ruah oznacza „poruszające się powietrze”, „wiatr”, „oddech”, „duch” i jest rodzaju żeńskiego. Egzegeci w określeniu ruah skłonni są widzieć symbol wiatru. Pierwotna, bezładna materia byłaby więc owiana Bożym wichrem. Natomiast Maria Miduch zwraca uwagę na przyjazną łagodność Boga: „On ma w sobie coś z kobiecej łagodności. (…) Pobrzmiewa tu wspomniany już wcześniej stosunek Boga do Jego stworzenia, stosunek, który jest nie tylko relacją twórcy do dzieła, lecz może przywodzić również na myśl model rodzicielski. Ta miłość Boża wyraża się na sposób żeński! Mowa tu bowiem o «Duchu miłości od Pana»”.

Pytania do refleksji:

Jak wyobrażam sobie początki świata?

Co sądzę o opisie początków świata i ludzkości zawartym w Księdze Rodzaju?

Jak wyobrażam sobie akt stwórczy Boga?

Jaki jest mój udział w stwarzaniu świata?

Czy (macierzyńska) cecha czułości Boga jest mi bliska?

Jakie jest moje ulubione imię Boga?

Z czym kojarzy mi się słowo „duch”?

MOC SŁOWA

Wtedy Bóg rzekł: „Niechaj się stanie światłość!” I stała się światłość. Bóg, widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności. I nazwał Bóg światłość dniem, a ciemność nazwał nocą.

(Rdz 1,3–5)

Po utworzeniu ziemi i nieba przychodzi czas na porządkowanie. „Powstanie świata wyobrażano sobie jako uporządkowanie zbełtanej materii, wprowadzenie w nią harmonii – słowo «świat», po grecku kosmos, znaczyło właściwie «ład»” (M. Wojciechowski). Owo porządkowanie dokonuje się za pomocą słowa. „Zupełnie inaczej aniżeli jest to opisane w starożytnych legendach Wschodu, stworzenie nie wymaga od Boga wysiłku, ani nie jest to jakaś walka. Pan Bóg stwarza za pomocą swego słowa, w zupełnej wolności swego doskonałego bytu” (G. Ravasi).

Sposób stwarzania przywodzi na myśl działanie harmonijne, przemyślane, planowe (por. Rdz 1,3nn). Pierwsze trzy dni to elementy świata nieruchome, zaś kolejne stanowią ich przeciwieństwo. Słońce i księżyc oddzielają dzień od nocy, światło od ciemności. Następnie wody dolne od górnych. Z wody wyłaniają się ryby i ptaki. W końcu zostaje stworzona flora, fauna i korona stworzenia – człowiek. Księga Genesis daje w tym miejscu zielone światło ewolucji w ramach gatunku.

Dziełu stworzenia, które autor księgi opisuje tak szczegółowo, towarzyszy druga czynność Boga – nadawanie rzeczom stworzonym wartości, sensu, nazwy. „Nazwa albo imię (po hebrajsku szem) oznacza tyle, co «określenie», obejmuje ideę definicji. Nadanie nazwy to określenie natury rzeczy i istot stworzonych. Bóg decyduje więc nie tylko o samym ich zaistnieniu, lecz również o ich właściwościach, czym są; jest prawodawcą przyrody” (M. Wojciechowski).

Słowo Boga ma więc ogromną moc. Jest to słowo twórcze. Stwarza świat z niczego. I jest to słowo zbawcze. Słowo, które jest życiem, duchem i ciałem: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, [z tego], co się stało. W Nim było życie” (J 1,1–4). Słowo Boże nie jest martwe, jest żywe, duchowe, ma moc kształtowania i zmieniania ludzkich serc: „Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” (Hbr 4,12).

Słowo Boga wpisane jest w ludzkie życie. Co więcej, upodabnia je do Stwórcy. „Nie jesteśmy zawieszeni w gmatwaninie przypadków czy absurdów, ale na złotej nici Bożego słowa. (…) Jesteśmy oddani w moc słowa, które daje życie, uśmierca i sprawia zmartwychwstanie, które daje radość, smutek i nadzieję, które daje istnienie i miłość” (G. Ravasi). Owo wplecenie ludzkiego życia w moc słowa obliguje do odkrywania jego wartości i umiejętnego wykorzystania. Słowo bowiem może być puste, banalne, trywialne, powierzchowne. Może dzielić, burzyć, niszczyć. Zamiast prowadzić do dobra, miłości, jedności może wznosić mury, pogłębiać lęki i niepokoje, destabilizować. Takie słowo nie ma nic wspólnego ze słowem twórczym i zbawczym. Stoi na antypodach Bożego słowa. Zamiast ducha i życia niesie śmierć. Przed takim słowem przestrzega apostoł Jakub: „Język, mimo że jest małym członkiem, ma powód do wielkich przechwałek. Oto mały ogień, a jak wielki las podpala. Tak i język jest ogniem, sferą nieprawości. Język jest wśród wszystkich naszych członków tym, co bezcześci całe ciało i sam trawiony ogniem piekielnym rozpala krąg życia. (…) Języka (…) nikt z ludzi nie potrafi okiełznać, to zło niepohamowane, pełne zabójczego jadu. Za jego pomocą wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże. Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może, bracia moi!” (Jk 3,5–6.8–10).

Stworzony przez Boga świat był dobry i piękny. W każdym dniu jak refren pojawiają się słowa: „A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre” (Rdz 1,31). Użyte w języku hebrajskim słowo tob znaczy zarówno „dobre”, jak i „piękne”. Bóg stworzył dobry świat i zachwycił się nim. Sam kontemplował jego piękno. „Jak widać, pesymistyczna i negatywna ocena świata jest Biblii obca. W chrześcijaństwie pojawia się ona czasem pod wpływem filozofii platońskiej, nisko oceniającej świat materialny. Jednakże Pismo Święte odrzuca tylko «ten świat» w sensie przenośnym – świat oddzielony od Boga, świat po grzechu, a nie świat Boży” (M. Wojciechowski). Powołaniem człowieka jest wdzięczność dla Stwórcy za piękno świata, uwielbianie Go i chwalenie za Jego dzieła, odkrywanie Jego obecności w stworzonym świecie. Powołaniem człowieka jest również współpraca ze Stwórcą w dalszym nieustannym stwarzaniu świata i czynieniu go wciąż na nowo dobrym i pięknym. Święty Ignacy Loyola wskazuje takie powołanie jako istotny sens życia człowieka na ziemi: „Człowiek po to jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją” (Ćwiczenia duchowne, nr 23).

Pytania do refleksji:

Co w moim życiu i wokół mnie wymaga uporządkowania?

Co sądzę o ewolucji?

Co dla mnie stanowi najwyższy sens, a co uważam za bezsensowne?

Jaką wartość ma moje słowo? Jakie są jego skutki?

Czy moja wizja świata jest optymistyczna, realistyczna czy pesymistyczna? Dlaczego?

W jaki sposób przyczyniam się do rozwoju i upiększania świata?

DUCH BOŻY W CZŁOWIEKU

A wreszcie rzekł Bóg: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!” Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę.

(Rdz 1,26–27)

Wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą.

(Rdz 2,7)

Duch Boży unosił się nad pierwotnym kształtem materii stworzonej przez Boga. Został również przekazany przez Stwórcę człowiekowi. Dwa różne opisy, jeden pochodzący z tradycji kapłańskiej, a drugi z jahwistycznej, przekazują dwa różne, lecz dopełniające się obrazy stworzenia istot ludzkich.

Tradycja kapłańska rozpoczyna dzieło stwórcze Boga bardzo uroczyście; jest ono wynikiem głębokiej, przemyślanej decyzji: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam” (Rdz 1,26). Według niektórych egzegetów liczba mnoga odwołuje się do sposobu obrazowania charakterystycznego dla Bliskiego Wschodu. Według niego wielu bogów na uroczystych naradach decyduje o losach człowieka. Wprawdzie Biblia przejmuje wschodni obraz zgromadzenia, jednak decyzje podejmuje sam Stwórca. „Bardziej prawdopodobne jest jednak, że w ten sposób autor biblijny chciał obrazowo przedstawić uroczysty namysł Boga w obliczu kluczowego dzieła twórczego” (M. Wojciechowski). A być może w tle znów pobrzmiewa delikatny sygnał obecności trzech Boskich Osób?

Sam obraz stwarzania tradycja kapłańska pomija milczeniem. Podkreśla natomiast jego efekt: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1,27). Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo. W kulturze bliskowschodniej król był odbiciem bóstwa i otrzymywał boską władzę. Inni ludzie traktowani byli jak niewolnicy bóstw. Tymczasem (według Księgi Rodzaju) Stwórca obdarował wszystkich ludzi darem królewskim. Język hebrajski posługuje się dwoma określeniami: celem i demut. „Pierwsze wskazuje na wizerunek, przedstawienie, takie jak rzeźba, a drugie na rzecz podobną z wyglądu, ale nie taką samą. Człowiek nie jest więc w żaden sposób boski, lecz pod pewnymi względami naśladuje Boga” (M. Wojciechowski). „A zatem człowiek jest jak Bóg, ale nie jest Bogiem. Uprzywilejowana droga poznania Boga prowadzi przez człowieka, ponieważ jest on najwierniejszym Jego wyobrażeniem. Usytuowany na szczycie stworzenia, jako podsumowanie całego dzieła stwórczego, człowiek jawi się jako arcydzieło Pana Boga; nie jest on jedynie «rzeczą dobrą», ale jest «rzeczą bardzo dobrą»” (G. Ravasi).

W czym wyrażają się ów duch, obraz i podobieństwo Boga? Bibliści mają różne koncepcje. W przekazach rabinackich podkreśla się element duchowy – duszę. „Dusza jest obrazem Pana i jak On napełnia świat, tak samo dusza napełnia ludzkie ciało. Jak Bóg widzi każdą rzecz, sam zaś nie jest oglądany przez nikogo, tak samo dusza widzi, lecz nie może być dostrzeżona; jak Pan rządzi światem, tak samo dusza kieruje ciałem; jak Bóg w swojej świętości jest czysty, tak samo dusza jest czysta; jak Święty, niech będzie błogosławiony, mieszka tajemnie ukryty, tak dusza przebywa w miejscu niedostępnym dla naszego wzroku” (D. Lifschitz).

Odbiciem doskonałości, mądrości i piękna Boga są w człowieku rozum, wolna wola i duchowość. Człowiek został obdarowany przez Boga kreatywnością i zdolnością do więzi ze Stwórcą, do relacji osobowych, a przede wszystkim do miłości. Te przymioty sprawiają, że jest jakby przedstawicielem Boga na ziemi, ma władzę nad ziemią i światem; jego misją jest prokreacja, zaludnianie ziemi, wychowanie, poszukiwania naukowe, tworzenie kultury, zadania administracyjne i techniczne. „Władza dana od Boga nie jest absolutna, natomiast powinna być sprawowana odpowiedzialnie i z miłością do innych Bożych stworzeń (por. Ps 8,6; 24(23); J 10,1–18). Człowiek otrzymał we władanie świat stworzony troskliwie przez Boga” (M. Wojciechowski).

Tradycja kapłańska podkreśla jeszcze jeden moment stworzenia człowieka. Bóg stworzył go jako mężczyznę (hebr. zahar) i kobietę (hebr. nekewa). „Adam, czyli człowiek (ale też w szerszym rozumieniu ludzkość), to zahar i nekewa; ale wiemy też, że Adam to obraz Boga. Bóg ma w sobie coś, co w wielkim uproszczeniu moglibyśmy nazwać «pierwiastkiem męskim» i «pierwiastkiem żeńskim». Jednym i drugim! Nie jednym z nich, nie tylko Ojcem, Wojownikiem, Mścicielem, Synem, Królem, Oblubieńcem. Kiedy wgłębimy się w Pismo Święte, odnajdziemy tam fragmenty, w których spotkamy Boga jako Matkę albo zakochaną kobietę” (M. Miduch). „Dla zrozumienia Pana Boga potrzebny jest tak samo mężczyzna, jak i kobieta, ponieważ oboje są Jego odbiciem. W tym zawarta jest wspaniałość doświadczenia małżeńskiego (…) na tym polega piękno teologiczne mężczyzny i kobiety. Świat, w którym kobieta jest uważana za „coś mniejszego” albo jest banalizowana czy sprowadzana do drugorzędnej roli, już więcej nie odzwierciedla woli Bożej ani intymnego profilu Bożego oblicza” (G. Ravasi).

Tradycja jahwistyczna (wywodząca się od imienia Boga Jahwe) nieznacznie różni się od wersji kapłańskiej. Przede wszystkim zmienia kolejność stworzenia. Według tradycji kapłańskiej człowiek został stworzony na końcu jako korona całego dzieła Bożego. „Bóg zachował się jak Pan domu, który przyrządza rozkoszne dania i zastawia stół dla swoich gości; sadza ich za nim dopiero wówczas, gdy wszystko jest gotowe. Chciał, żeby Adam zastał świat wspaniale dla niego przyszykowany” (D. Lifschitz). Z kolei tradycja jahwistyczna rozpoczyna dzieło stwórcze od człowieka. To on zostaje ukształtowany jako pierwszy spośród stworzeń. W ten sposób podkreśla się jego wielkość i godność. Inne stworzenia są mu podporządkowane, zostają stworzone ze względu na niego, jako służebne.

Obraz stworzenia odwołuje do symboliki garncarskiej. Bóg lepi, kształtuje człowieka z ziemi, podobnie jak rzemieślnik naczynie z gliny. Bardzo sugestywny jest w kreśleniu tego obrazu prorok Jeremiasz: „Słowo, które Pan oznajmił Jeremiaszowi: «Wstań i zejdź do domu garncarza; tam usłyszysz moje słowa». Zstąpiłem więc do domu garncarza, on zaś pracował właśnie przy kole. Jeżeli naczynie, które wyrabiał, uległo zniekształceniu, jak to się zdarza z gliną w ręku garncarza, robił z niego inne naczynie, według tego, co wydawało się słuszne garncarzowi. Wtedy Pan skierował do mnie następujące słowo: «Czy nie mogę postąpić z wami, domu Izraela, jak ten garncarz? – wyrocznia Pana. Oto bowiem jak glina w ręku garncarza, tak jesteście wy, domu Izraela, w moim ręku»” (Jr 18,1–6). Z kolei Izajasz wskazuje na całkowitą zależność dzieła stworzonego od jego twórcy: „Czyż można garncarza stawiać na równi z gliną? Czyż może mówić dzieło o swym twórcy: «Nie uczynił mnie», i garnek rzec o tym, co go ulepił: «Nie ma rozumu»?” (Iz 29,16).

Ziemia (hebr. adama), z której Pan Bóg stwarza człowieka, oznacza materię. Człowiek nie jest poza materią, lecz z niej został ukształtowany; jest więc kruchy, słaby, śmiertelny. Przypomni mu o tym Stwórca po pierwszym grzechu w raju: „Prochem jesteś i w proch się obrócisz!” (Rdz 3,19). Mimo swej kruchości ma w sobie boskie tchnienie, boskiego ducha: „Wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą” (Rdz 2,7). „Obraz wdmuchania życia nawiązuje do obserwacji, że istoty żywe cechuje oddychanie. Z tej przyczyny hebrajskie słowo nefesz oznaczało najpierw szyję i gardło, potem oddech i życie, a w końcu duszę i osobę, istotę żywą” (M. Wojciechowski). Dzięki Bożemu tchnieniu człowiek nie tylko jest istotą żyjącą, ale i posiada „samoświadomość, zdolność do poznania samego siebie, do kierowania sobą, twórczą wolność, moc introspekcji i intuicji. (…) Pomiędzy Bogiem a człowiekiem przebiega to wspólne «tchnienie», które nazywane jest sumieniem, duchowością i życiem wewnętrznym w najwyższym tego słowa znaczeniu” (G. Ravasi).

Człowiek jest więc istotą złożoną, stanowi „mieszaninę ubóstwa i bogactwa, niczego i wszystkiego” (M. Orsatti). Z jednej strony łączy go pokrewieństwo z materią, z rzeczami. Nie jest aniołem, ma ciało i zdolność do wyborów, również grzesznych, dalekich od myśli Bożej. Z powodu ciążenia ziemskiego idzie często za niskimi, zmysłowymi instynktami i podlega ograniczeniom ludzkiej cielesności. Z drugiej zaś strony posiada wielką, niemal boską, niezniszczalną godność, wpisaną w jego wnętrze dzięki Duchowi Stwórcy. Dzięki niej może tworzyć kulturę i dzieła ponadczasowe, cywilizację miłości i życia, dążyć do wieczności, nieśmiertelności. Psalmista, dostrzegając ową antynomię w człowieku, wykrzykuje zdumiony: „Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym syn człowieczy, że się nim zajmujesz? Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich, chwałą i czcią go uwieńczyłeś. Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich; złożyłeś wszystko pod jego stopy” (Ps 8,5–7).

Pytania do refleksji:

W jaki sposób wyobrażam sobie początek ludzkości?

Czy mam świadomość własnej godności i wielkości?

W jakich cechach widzę moje podobieństwo do Boga?

Co sądzę o duszy nieśmiertelnej?

W jaki sposób wyraża się moja kreatywność?

Czy akceptuję siebie, moją płeć?

Czy traktuję na równi mężczyzn i kobiety? Czy nie dyskryminuję jednej z płci?

Jak rozumiem pierwiastek męski i żeński w Bogu?

Czy mogę wyobrazić sobie siebie jako glinę, ziemię kształtowaną przez Boga-Garncarza? Co wówczas czuję?

Jakie znaczenie ma dla mnie sumienie?

Czy dostrzegam w sobie (i akceptuję) dualizm cielesno-duchowy?

Czy mogę powtórzyć za psalmistą z wielkim zdziwieniem i zdumieniem: „Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym syn człowieczy, że się nim zajmujesz?”?

Wykorzystana literatura

Achtemeier Paul (red.), Encyklopedia biblijna, Warszawa 1999

Clifford Richard J., w: Brown Raymond, Fitzmyer Joseph, Murphy Roland (red.), Katolicki komentarz biblijny, Warszawa 2001

Lifschitz Daniel, Mężczyzna i kobieta. Hagada do rozdziału drugiego Księgi Rodzaju, Kraków–Warszawa 2009

Loyola Ignacy, Ćwiczenia duchowne, Kraków 2013

Miduch Maria, Biografia Ducha Świętego, Kraków 2015

Orsatti Mauro, Czułość kobieca. Medytacje nad Ewangelią Łukaszową, Kraków 2001

Ravasi Gianfranco, Księga Rodzaju (1–11), Kraków 1997

Wojciechowski Michał, Pochodzenie świata, człowieka, zła. Odpowiedź Biblii, Częstochowa 2005

2. Duch nadziei

JEDYNY SPRAWIEDLIWY

Noe, człowiek prawy, wyróżniał się nieskazitelnością wśród współczesnych sobie ludzi; w przyjaźni z Bogiem żył Noe. A Noe był ojcem trzech synów: Sema, Chama i Jafeta. Ziemia uległa skażeniu w oczach Boga i napełniła się gwałtem. Gdy Bóg widział, iż ziemia jest skażona, że wszyscy ludzie postępują na ziemi niegodziwie, rzekł do Noego: „Postanowiłem położyć kres istnieniu wszystkich ludzi, bo ziemia przez nich jest pełna gwałtu; zatem zniszczę ich wraz z ziemią”.

(Rdz 6,9–13)

Tchnienie Ducha napełniało ziemię i człowieka. Pomimo to na horyzoncie stworzonego przez Boga dobrego świata pojawia się smuga zła. Kain z zawiści zabija swego brata Abla. Lamek tworzy surową i jednostronną moralność: „Gotów jestem zabić człowieka dorosłego, jeśli on mnie zrani, i dziecko – jeśli mi zrobi siniec!” (Rdz 4,23). Następuje powszechne zepsucie i niegodziwość. „Mężczyźni i kobiety chcą być jak bogowie – odmawiają posłuszeństwa właściwego istotom ludzkim” (R.J. Clifford).

Pan Bóg nie może patrzeć obojętnym wzrokiem na zło i degradację człowieka. Interweniuje więc w sobie właściwy sposób. Skraca czas ludzkiego życia: „Nie może pozostawać duch mój w człowieku na zawsze, gdyż człowiek jest istotą cielesną: niechaj więc żyje tylko sto dwadzieścia lat” (Rdz 6,3). Sto dwadzieścia lat stanowi poważne ograniczenie w stosunku do poprzednich pokoleń, żyjących nawet tysiąc lat. W ten sposób Stwórca ponownie uzmysławia człowiekowi, że ten jest materialny i śmiertelny. Życie jest Bożym darem i ma swój kres. Przypomni o tym później psalmista: „Oto wymierzyłeś moje dni tylko na kilka piędzi, i życie moje jak nicość przed Tobą. Doprawdy, życie wszystkich ludzi jest marnością. Człowiek jak cień przemija, na próżno tyle się niepokoi, gromadzi, lecz nie wie, kto to zabierze” (Ps 39(38),6–7).

Wyrazem Bożego „niepokoju” o stan duchowy i etyczny psychiki człowieka jest Jego żal i smutek: „Kiedy zaś Pan widział, że wielka jest niegodziwość ludzi na ziemi i że usposobienie ich jest wciąż złe, żałował, że stworzył ludzi na ziemi, i zasmucił się” (Rdz 6,5–6). Z tych słów przebija jakaś forma „bólu” Boga. Spogląda On na piękno świata, którym zachwycił się kilkakrotnie w czasie stwarzania, widzi jego degradację powodowaną przez człowieka i żałuje, że go powołał do istnienia. Autor Księgi Rodzaju w sposób antropomorficzny próbuje przedstawić „uczucia” Boga. W ten sposób chce wyrazić, „że Bóg jest Kimś, Osobą, a nie bezosobową siłą, która tworzy albo sądzi automatycznie” (M. Wojciechowski).

Smutek Boga zostaje zapewne złagodzony przez postać Noego. To jedyny sprawiedliwy człowiek w niesprawiedliwym świecie. Podobnie jak wcześniej Henoch, jest nieskazitelny przed Bogiem, żyje w przyjaźni z Nim. Człowiek nie tylko został stworzony jako dobry, lecz także ukonstytuowany w przyjaźni ze swoim Stwórcą oraz w harmonii z sobą samym i otaczającym go stworzeniem. Zepsucie moralne doprowadziło stopniowo do zerwania więzów przyjaźni między człowiekiem i Bogiem. Człowiek pogardził Stwórcą. Powszechność grzechu nie zdołała zatruć tylko „jednej jedynej oazy, jaką stała się osoba Noego” (G. Ravasi).

Pytania do refleksji:

Jaka jest moja „prywatna” moralność? Czy nie przypomina moralności Lameka?

Czy mam świadomość swojej kruchości i przemijalności? Czy nie sądzę, że będę żył wiecznie?

Co sądzę o „bólu” Boga?

Czy Pan Bóg jest dla mnie Osobą, czy raczej duchową niedefiniowalną energią?

Czy uważam siebie za sprawiedliwego? Co na to wskazuje?

Jaka przyjaźń łączy mnie dziś z Bogiem?

WODY POTOPU

A potop trwał na ziemi czterdzieści dni i wody wezbrały, i podniosły arkę ponad ziemię. Kiedy przybywało coraz więcej wody i poziom jej podniósł się wysoko ponad ziemią, arka płynęła po powierzchni wód. (…) Tak zostało wygubione wszystko, co istniało na ziemi: od człowieka do bydła, zwierząt pełzających i ptactwa podniebnego: wszystko zostało doszczętnie wygubione z ziemi. Pozostał tylko Noe i to, co z nim było w arce.

(Rdz 7,17–18.23)

W odpowiedzi na szerzące się zło Stwórca postanawia zniszczyć stworzenie: „Postanowiłem położyć kres istnieniu wszystkich ludzi, bo ziemia przez nich jest pełna gwałtu; zatem zniszczę ich wraz z ziemią” (Rdz 6,13). Zniszczenie, które planuje, doprowadza jedynie do końca zniszczenie, zepsucie, zapoczątkowane przez ludzi. Bóg jest jednak sprawiedliwy i miłosierny. Dlatego nie stosuje odpowiedzialności zbiorowej – kary unikną Noe i jego rodzina. Nie chce również niszczyć całego stworzenia. Dlatego poleca Noemu zbudować arkę, w której przetrwają przedstawiciele wszystkich gatunków.

Noe był posłuszny Bogu. Biblia powtarza dwukrotnie, że wypełnił wszystko, co mu zlecił (por. Rdz 6,22; 7,5). Noe znał Boga, żył w przyjaźni z Nim, dlatego mógł właściwie odczytywać Jego zamiary i z zaufaniem wypełniać Jego wolę. Nie było to łatwe w nieprzyjaznym środowisku, w którym żył. Zapewne musiał zmagać się z szyderstwem ziomków obserwujących go w roli budowniczego statku na suchym lądzie! Noe nie zwracał jednak na nich uwagi. Pracował ściśle według instrukcji samego Boga. Zbudowana przez niego arka miała wymiary: 140×22×12 m i była konstrukcją zamkniętą. Jedyny otwór stanowiło okno w dachu. Zbudowana z drzewa żywicznego, na zewnątrz i wewnątrz pokryta była smołą. Do tak zabezpieczonej arki, przypominającej pływający wieżowiec, weszli Noe, jego rodzina i pary poszczególnych gatunków zwierząt. Wejście do arki zamknął „własnoręcznie” Bóg (por. Rdz 7,16), jakby chciał dopilnować, by sprawiedliwy Noe nie spóźnił się z ucieczką przed katastrofą, i zapewnić, że Jego przyjaciel jest bezpieczny.

Zapowiedź Boga spełniła się co do joty. Deszcz padał przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy, powodując zalanie całej powierzchni ziemi: „A potop trwał na ziemi czterdzieści dni i wody wezbrały, i podniosły arkę ponad ziemię. Kiedy przybywało coraz więcej wody i poziom jej podniósł się wysoko ponad ziemią, arka płynęła po powierzchni wód. Wody bowiem podnosiły się coraz bardziej nad ziemię, tak że zakryły wszystkie góry wysokie, które były pod niebem” (Rdz 7,17–19). Nastąpiła zagłada stworzenia: „Wszystkie istoty poruszające się na ziemi spośród ptactwa, bydła i innych zwierząt oraz z wszelkich istnień, których było wielkie mnóstwo na ziemi, wyginęły wraz ze wszystkimi ludźmi. Wszystkie istoty, w których nozdrzach było ożywiające tchnienie życia, wszystkie, które żyły na lądzie, zginęły. Tak zostało wygubione wszystko, co istniało na ziemi: od człowieka do bydła, zwierząt pełzających i ptactwa podniebnego: wszystko zostało doszczętnie wygubione z ziemi. Pozostał tylko Noe i to, co z nim było w arce” (Rdz 7,21–23). Wobec ogromu niszczących wód, zalewających najwyższe wzniesienia i góry, pozostała jedynie maleńka arka, „nasienie” nowego początku i przejaw Bożego miłosierdzia. Duch Boży nie opuszcza sprawiedliwego w najbardziej dramatycznych i po ludzku beznadziejnych sytuacjach.

Tradycje związane z potopem można odnaleźć w podaniach i mitach całego świata. „Relacja biblijna należy do starożytnej tradycji pochodzącej z obszaru Bliskiego Wschodu, która jest szczególnie dobrze potwierdzona w literaturze mezopotamskiej” (R.J. Clifford). Również naukowcy potwierdzają, że się wydarzył, chociaż jego lokalizacja zmienia się wraz z nowymi badaniami. Dla autora biblijnego opowiadania najważniejszy jest jednak przekaz moralny. Wody zalewające świat są symbolem pierwotnej nicości i chaosu atakujących i niszczących rzeczy stworzone. „One to odwołują się do ludzkiego grzechu, niesprawiedliwości, zadawanego przezeń cierpienia oraz spustoszeń, jakie sieje w harmonii kosmosu i społeczeństwa. (…) Niektóre powodzie oraz pewne kataklizmy ekologiczne czy katastrofy wraz z ich niezliczonymi ofiarami i cierpieniami nie rodzą się z tego, «że Pan Bóg zsyła deszcz na ziemię», ale dlatego, że człowiek nie potrafił tak żyć, aby uszanować harmonię natury, lecz wchodzi w nią jako tyran i burzyciel. (…) Zanieczyszczenie, burzenie rytmów przyrody, łamanie zgrania poszczególnych jej elementów, zadawanie ran stworzeniu oraz niedocenianie materii są ciężkim grzechem przeciwko Stwórcy. Wiele «potopów» spowodowanych jest nie przez Boga czy samo stworzenie, lecz tylko i wyłącznie przez egoistyczne decyzje człowieka” (G. Ravasi).

Pytania do refleksji:

Co sądzę o odpowiedzialności zbiorowej?

Jak oceniam zniszczenia spowodowane przez człowieka i przez Boga?

Czy jestem posłuszny Bogu? W jaki sposób idę za głosem własnego sumienia? Czy przestrzegam Dekalogu?

Jakie znaczenie ma dla mnie woda? Jak z niej korzystam?

Czy szanuję naturę? Czy jej nie niszczę (świadomie bądź nieświadomie)?

Jaką wagę przywiązuję do ekologii?

WODY POTOPU ZAPOWIEDZIĄ CHRZTU

A po czterdziestu dniach Noe, otworzywszy okno arki, które przedtem uczynił, wypuścił kruka; ale ten wylatywał i zaraz wracał, dopóki nie wyschła woda na ziemi. Potem wypuścił z arki gołębicę, aby się przekonać, czy ustąpiły wody z powierzchni ziemi. Gołębica, nie znalazłszy miejsca, gdzie by mogła usiąść, wróciła do arki, bo jeszcze była woda na całej powierzchni ziemi; Noe, wyciągnąwszy rękę, schwytał ją i zabrał do arki. Przeczekawszy zaś jeszcze siedem dni, znów wypuścił z arki gołębicę i ta wróciła do niego pod wieczór, niosąc w dziobie świeży listek z drzewa oliwnego. Poznał więc Noe, że woda na ziemi opadła.

(Rdz 8,6–11)

Pan Bóg jest zawsze wierny zawartemu przymierzu. Nie powołał człowieka do śmierci, lecz aby żył. Dlatego pamiętał o Noem, nie pozostawił go samego na pastwę żywiołów i chaosu, ale zatroszczył się, aby mógł on dalej szczęśliwie żyć. Bóg jest nie tylko sprawiedliwym Sędzią, ale przede wszystkim Wybawicielem sprawiedliwych. Autor biblijny mówi, że przypomniał sobie o Noem. „Wobec «krótkiej pamięci» słabego i grzesznego człowieka «pamięć» Pana Boga jest stała, gotowa zarejestrować również niegodziwości człowieka, ale przede wszystkim dzieła jego miłości i wiary” (G. Ravasi).

Gdy fale potopu osiągnęły już kulminację, „sprawił, że powiał wiatr nad całą ziemią i wody zaczęły opadać. Zamknęły się bowiem źródła Wielkiej Otchłani, tak że deszcz przestał padać z nieba. Wody ustępowały z ziemi powoli, lecz nieustannie, i obniżyły się po upływie stu pięćdziesięciu dni” (Rdz 8,1–3). Arka mogła już znaleźć twardy grunt. Osiadła na szczycie Ararat. Dziś nazwę taką nosi jeden ze szczytów Wyżyny Armeńskiej, znajdujący się na terenie obecnej Turcji. Pomimo nieustannych poszukiwań naukowcom nie udało się jednak odnaleźć zaginionej arki. „Nie wiadomo zresztą, jaką górę miał na myśli autor biblijny. Jej nazwa pokrewna jest starożytnemu określeniu Urartu, które oznaczało cały kraj górzysty na północ od Mezopotamii” (M. Wojciechowski). Dla autorów biblijnych topografia nie jest istotna, o wiele ważniejsze jest przesłanie teologiczne i duchowe.

Gdy arka osiadła na szczycie, Noe badał warunki klimatyczne i możliwość ponownego osiedlenia się na ziemi. Wysyłał kruka, który nieustannie powracał. Kruk jest pierwszym ptakiem wymienionym w Biblii. Jako ptak „inteligentny” miał zbadać środowisko. Generalnie jednak uważany był za ptaka nieczystego, gdyż żywił się padliną i (jak sądzono) wydziobywał ofiarom oczy (por. Prz 30,17). Również w kulturze europejskiej łączy się go z ciemną stroną życia – wojną, śmiercią i chorobami. Kolejnym ptakiem wypuszczonym z arki była gołębica. Gołąb jest ptakiem, który najczęściej pojawia się na kartach Biblii. W starożytności uważano, że nie posiada żółci, źródła wszelkiego zła. Kojarzono go więc z łagodnością, delikatnością, prostotą oraz pokojem. Również Jezus we wskazaniach dla uczniów jako wzór stawiał im gołębia: „Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie!” (Mt 10,16).

Noe wypuszczał gołębicę trzykrotnie. Za pierwszym razem nie znalazła suchego lądu i wróciła. Za drugim razem przyniosła liść drzewa oliwnego, które było uważane za drzewo życia wiecznego. Był to znak odnowionej wegetacji, przynoszący Noemu pocieszenie. W późniejszym czasie gałązka oliwna w dziobie gołębicy stanie się symbolem pokoju (i pojednania). Za trzecim razem gołębica już nie wróciła; znalazła bowiem miejsce na gniazdo.

Według Ojców Kościoła biblijny potop jest figurą chrztu. Z jednej strony gładzi on grzechy niesprawiedliwych, a z drugiej zbawia, daje życie Noemu i jego rodzinie. Apostoł Piotr naucza: „(…) gdy za dni Noego cierpliwość Boża naczekiwała, a budowana była arka, w której niewielu, to jest osiem dusz, zostało uratowanych przez wodę. Teraz również zgodnie z tym wzorem ratuje was ona we chrzcie nie przez obmycie brudu cielesnego, ale przez zobowiązanie dobrego sumienia wobec Boga – dzięki zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa” (1 P 3,20–21). Święty Ambroży tłumaczy, że wody potopu są zapowiedzią wody chrzcielnej, w której zanurza się ciało i zmywa grzech. Arka zbudowana przez Noego z drzewa cedrowego jest figurą drzewa zbawczego krzyża Jezusa. Z kolei gołąbka, powracająca z gałązką oliwki w dziobie po opadnięciu wód potopu, symbolizuje samego Ducha Świętego, który przywraca człowiekowi na nowo pokój ducha. To, co dokonało się w symboliczny sposób w historii Noego, ma więc miejsce w życiu każdego ochrzczonego. Woda chrztu oczyszcza z grzechów i włącza w życie Trójcy Świętej. Daje udział w boskim dziecięctwie, włącza w relację z Synem Bożym i napełnia darami Ducha Świętego.

Pytania do refleksji:

Co sądzę o określeniu Boga jako „miłośnika życia”?

Jaka jest moja pamięć? Czy zawsze pamiętam o Bogu i Jego miłości?

Który ptak (zwierzę) należy do moich ulubionych? Dlaczego?

Z czym kojarzy mi się kruk, a z czym gołąb?

Jaka jest moja świadomość chrztu? Co on dla mnie osobiście oznacza?

DUCH PRZYMIERZA

Potem Bóg tak rzekł do Noego i do jego synów: „Oto Ja, Ja zawieram przymierze z wami i z waszym potomstwem, które po was będzie; z wszelką istotą żywą, która jest z wami: z ptactwem, ze zwierzętami domowymi i polnymi, jakie są przy was, ze wszystkimi, które wyszły z arki, z wszelkim zwierzęciem na ziemi. Zawieram z wami przymierze, tak iż nigdy już nie zostanie zgładzona wodami potopu żadna istota żywa i już nigdy nie będzie potopu niszczącego ziemię”. Po czym Bóg dodał: „A to jest znak przymierza, które Ja zawieram z wami i każdą istotą żywą, jaka jest z wami, na wieczne czasy: Łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną a ziemią”.

(Rdz 9,8–13)

Po ustąpieniu wód potopu Noe został wezwany przez Boga, by wyszedł z arki i na nowo zaludnił ziemię. Noe prezentuje się jako nowy człowiek, nowy Adam i praojciec ludzkości. Jest człowiekiem pobożnym i wdzięcznym. Jego pierwszą czynnością jest złożenie Bogu w darze ofiary dziękczynnej. W ten sposób kontynuuje czyny Abla. Potwierdza, że kult religijny stanowi „naturalny odruch i pierwszy obowiązek, wynikły z faktu stworzenia ludzkości oraz wybawienia od niebezpieczeństw. Już składanie ofiar przez Kaina i Abla (Rdz 4,3–4) było dowodem, że religia towarzyszy ludzkości od samego początku” (M. Wojciechowski).

Bóg przyjmuje ofiarę Noego. Symbolem jej przyjęcia jest obraz „wdychania” przez Boga miłej woni, która unosi się ze składanych zwierząt. Przyjemna woń ofiary Noego podoba się Bogu. Spogląda On przychylnie nie tylko na sprawiedliwego Noego, ale również na całą ludzkość, którą on reprezentuje. Mimo wrodzonych złych skłonności ludzi nie zniszczy już nigdy ziemi: „Nie będę już więcej złorzeczył ziemi ze względu na ludzi, bo usposobienie człowieka jest złe już od młodości. Przeto już nigdy nie zgładzę wszystkiego, co żyje, jak to uczyniłem. Będą zatem istniały, jak długo trwać będzie ziemia: siew i żniwo, mróz i upał, lato i zima, dzień i noc” (Rdz 8,21–22).

Ofiara Noego wyraża pierwotne rozumienie tej czynności. Starożytne kultury rozumiały ofiarę jako składanie pokarmów bogom. W takim wymiarze przeszła ona również do Prawa Mojżeszowego. Jednak prorocy podkreślali jej wymiar duchowy. Ofiara, która wyraża miłość Boga, musi iść w parze z miłością bliźniego. Kult oddawany Bogu winien przekładać się na życie codzienne. „Aby Bóg zechciał «poczuć miłą woń» sprawowanych przez nas ofiar oraz naszych modlitw i aktów religijnych, musimy starać się o to, aby stały się one częścią naszej codzienności, aby ją cechowały i ożywiały. (…) Wiara i życie nie mogą istnieć we wzajemnej opozycji, ale powinny łączyć się w jedną harmonię. Liturgia, świątynia i modlitwa, aby były miłe Panu Bogu, muszą być jak ziarno rzucone w ziemię naszych dni i naszego środowiska, po to, aby mogły je użyźnić” (G. Ravasi). Apostoł Narodów idzie jeszcze dalej. Najważniejszą ofiarą, jaką człowiek może złożyć Bogu, jest oddanie swego serca, ofiarowanie siebie. W Liście do Rzymian św. Paweł zaleca: „Proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu miłą, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej. Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu miłe i co doskonałe” (Rz 12,1–2).

Bóg przyjmuje ofiarę Noego, błogosławi mu i zawiera z nim przymierze (por. Rdz 9,1nn). Błogosławieństwo udzielone Noemu przypomina pierwsze, skierowane do Adama i Ewy w raju (por. Rdz 1,28). Stwórca potwierdza, że człowiek jest panem stworzenia. Biorąc jednak pod uwagę jego słabość, zezwala na spożywanie ryb, ptaków i zwierząt. „Dookreślenie pierwotnego błogosławieństwa nie jest spowodowane błędem bogów popełnionym podczas aktu stwórczego (jak w Atrahasis), lecz wynika z Bożej gotowości znoszenia pełnych grzesznej gwałtowności ludzi” (R.J. Clifford).

Przymierze między Bogiem a Noem jest pierwszym opisanym w Biblii. W starożytności przymierze miało charakter uroczystej umowy zawartej przez dwie strony. Jej zaprzysiężenia dokonywano w obecności bogów, którzy mieli ponadto nadzorować jej wypełnianie. Przymierze Boga z Noem ma wymiar uniwersalny, dotyczy całej ludzkości. Człowiek zobowiązuje się strzec ludzkiego życia, a Pan Bóg składa obietnice troski nad ludem i całym światem: „A to jest znak przymierza, które Ja zawieram z wami i każdą istotą żywą, jaka jest z wami, na wieczne czasy: Łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną a ziemią. A gdy rozciągnę obłoki nad ziemią i gdy ukaże się ten łuk na obłokach, wtedy wspomnę na moje przymierze, które zawarłem z wami i z wszelką istotą żywą, z każdym człowiekiem; i nie będzie już nigdy wód potopu na zniszczenie żadnego istnienia Gdy zatem będzie ten łuk na obłokach, spojrzę na niego i wspomnę na przymierze wieczne między Mną a wszelkim ciałem, które jest na ziemi” (Rdz 9,12–16). Przymierze jest odbudowaniem relacji, więzi i przywróceniem harmonii istniejącej w raju między Bogiem i człowiekiem (naturą), a także między naturą i człowiekiem. Nie może go zerwać żadna katastrofa, błąd, zepsucie czy bunt ludzkości. „Człowiek nie jest zatem oddany na pastwę ślepego losu, niepojętego fatum czy nieokreślonego przeznaczenia, ale należy do dobrego Boga Stwórcy, który nie przestaje krzątać się wokół swego dzieła” (G. Ravasi).

Znakiem przymierza zawartego między Bogiem i Noem była tęcza. Jedno z najpiękniejszych zjawisk atmosferycznych na ziemi dla wielu kultur i religii stanowi swoisty pomost między ziemią a niebem. „Hebrajskie słowo oznaczające tęczę było również używane do opisu broni (qe_et). Wydaje się, że u podstaw tego obrazu leży idea, iż Bóg zawiesił na niebie łuk, który wykorzystał do osądzenia ludzkości. Kiedy ludzie oglądali po burzy tęczę, dostrzegali w niej Boże zapewnienie: «nie będzie już nigdy wód potopu na zniszczenie żadnego jestestwa» (Rdz 9,15). We fragmencie tym tęcza stanowi symbol Bożego miłosierdzia i pokoju, które nadeszły po sądzie – burzy. Co znamienne, z cytowanego fragmentu wynika, że łuk jest przypomnieniem dla Boga (Rdz 9,16). Przypuszczalnie należy to uznać za antropomorfizm, mający za zadanie uciszenie ludzkich obaw i lęków” (L. Ryken). Odtąd tęcza jest symbolem obecności Boga w świecie. Stanowi strefę ochronną, oznacza łaskę zbawiającą świat i ludzi. Niestety, ten piękny symbol bywa niewłaściwie wykorzystywany (na przykład przez loże masońskie i ruchy LGTB).

Pytania do refleksji:

Jak mógłbym określić moją religijność? W czym ją wyrażam?

Jakie są moje ofiary składane Bogu?

Czy w moim życiu dominuje kult zewnętrzny, czy wewnętrzny?

Co dla mnie znaczy „oddać siebie Bogu”?

Czy zawarłem kiedyś prywatne przymierze z Bogiem? Czy jestem mu wierny?

Jakie wrażenie wywołują u mnie tęcza i inne zjawiska przyrody? Czy są bodźcem do wielbienia Boga?

Wykorzystana literatura

Clifford Richard J., w: Brown Raymond, Fitzmyer Joseph, Murphy Roland (red.), Katolicki komentarz biblijny, Warszawa 2001

Ravasi Gianfranco, Księga Rodzaju (1–11), Kraków 1997

Ryken Leland, Wilhoit James C., Longman Tremper III, Słownik symboliki biblijnej, Warszawa 1998

Wojciechowski Michał, Pochodzenie świata, człowieka, zła. Odpowiedź Biblii, Częstochowa 2005

3. Duch obietnicy

OBIETNICA BŁOGOSŁAWIEŃSTWA

Pan rzekł do Abrama: „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę. Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem. Będę błogosławił tym, którzy tobie błogosławić będą, a tym, którzy tobie będą złorzeczyli, i Ja będę złorzeczył. Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi”.

(Rdz 12,1–4)

Boży Duch nie tylko unosił się nad ziemią u jej początków, strzegł zawartego między Bogiem a człowiekiem przymierza, ale również był i jest obecny w historii jednostek. Pierwszym wielkim patriarchą, który doświadczył Jego obecności i prowadzenia, był Abraham.

Historia Abrahama rozpoczyna się po opisie upadku wieży Babel (por. Rdz 11,1nn). Dumne i pyszne miasto, które chciało zbudować zikkurat sięgający nieba, zostało upokorzone i rozproszone: „Dlatego to nazwano je Babel, tam bowiem Pan pomieszał mowę mieszkańców całej ziemi. Stamtąd też Pan rozproszył ich po całej powierzchni ziemi” (Rdz 11,9). Babel jest przeciwieństwem Bożego Ducha. Ten bowiem prowadzi do jedności, łączy, zbliża ludzi do siebie. Natomiast mieszkańcy Babel zostali podzieleni, rozproszeni, rozbici. Była to konsekwencja ich pychy i próby suwerenności, niezależności od Stwórcy. W podobny sposób upokorzony został Lucyfer, Syn Jutrzenki: „Jakże spadłeś z niebios, Jaśniejący, Synu Jutrzenki? Jakże runąłeś na ziemię, ty, który podbijałeś narody? Ty, który mówiłeś w swym sercu: Wstąpię na niebiosa. Powyżej gwiazd Bożych postawię mój tron. Zasiądę na Górze Obrad, na krańcach północy. Wstąpię na szczyty obłoków, podobny będę do Najwyższego. Jak to? Strąconyś do Szeolu, na samo dno Otchłani!” (Iz 14,12–15).

Początek historii ludzkości naznaczony jest grzechem: „brak zaufania, zazdrość, przemoc, mania wielkości, podział stworzenia, oddalenie ludzi od siebie ze śmiertelnymi skutkami” (P. Deselaers, D. Sattler). Pan Bóg jednak pozostaje miłosierny, „jest jeszcze bardziej uparty w wychodzeniu do człowieka i rozpoczyna na nowo realizować swój plan” (B. Maggioni). Jego kolejnym krokiem jest powołanie Abrahama. Abraham mieszkał ze swoją żoną i przyrodnią siostrą w Charanie w Mezopotamii. Przywędrował do niej z chaldejskiego Ur. Był politeistą, czyli czcił wielu bogów. „Być może poświecił się kultowi księżycowej bogini Sin, która była patronką miasta; a może oddał się drobnemu handlowi, który przyczynił się do rozwoju tego miejsca, które było położone na skrzyżowaniu szlaków prowadzących do Syrii, Anatolii i Babilonii” (G. Ravasi). Być może trudnił się hodowlą bydła. W każdym razie był człowiekiem bogatym i ustatkowanym.

Jego spokojny żywot został zakłócony, gdy usłyszał Boży głos. Bóg „rzekł”. Słowo to przypomina początki istnienia świata. Na słowo Boga zaistniał z nicości świat. I faktycznie zaistniał Abraham. „Wraz ze stworzeniem z cienia i anonimowości niespodziewanie wyłania się postać Abrahama, ukazując się w pełnym świetle. Jest to człowiek jakiś nieznany, jeden z wielu, ale słowo Boga wydobywa go z cienia i powoduje jego zaistnienie” (B. Maggioni). Bóg zwrócił się do Abrahama, podobnie jak wcześniej do Noego. Ten drugi był jedynym sprawiedliwym. O Abrahamie nie wiemy nic. „Interwencja Boga nie jest odpowiedzią na jego zasługi ani też uznaniem dla jego szczególnych cnót. Człowiek nie ma żadnego osobistego tytułu, aby zostać powołany. Często bohaterowie boskiej historii, nie wyłączając Abrahama, są ludźmi takimi jak wszyscy, mającymi pozytywne strony i swoje słabości” (B. Maggioni).

Słowo Boże skierowane do Abrahama było stanowcze, w swej formie przypominało rozkaz: „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę” (Rdz 12,1). Gdy Abraham spotkał prawdziwego Boga, albo raczej gdy Bóg objawił mu swe oblicze i swą wolę, nie mógł dłużej żyć w dotychczasowy sposób. „Nie mógł pozostać w społeczeństwie, które wierzyło, że jest zależne od sił natury, kosmosu i ludzkiego panowania. Abraham nie chciał podzielać tych wierzeń, pozostając w takiej społeczności. On i jego ludzie szukali Boga bardziej godnego niż słońce, księżyc, deszcz i władza królewska. Ów niepokój i poszukiwanie nowego kraju były ściśle ze sobą związane. Abraham musiał opuścić swoją ojczyznę” (A. Buckenmaier).

Decyzja, którą musiał podjąć Abraham, nie była łatwa. Wiązała się bowiem ze zmianą statusu ekonomicznego, porzuceniem relacji, przyjaźni, a przede wszystkim więzi rodzinnych i klanowych. „Nie jest łatwo opuścić własny kraj, aby zamieszkać wśród obcych jako imigrant. Jeszcze trudniej jest oczywiście zrezygnować z poczucia bezpieczeństwa, które daje rodzinny dom i jego zwyczaje, oraz z wartości dotychczas wyznawanych przez całą rodzinę. Człowiek z zasady związany jest ze swoją rodziną i jej historią. Wpływ rodziny widoczny jest w całym życiu człowieka – niektórzy naśladują styl życia rodzinnego, w jakim się wychowali, inni go odrzucają. Mało komu udaje się jednak uwolnić z więzów rodzinnych” (A. Buckenmaier).

Abraham podjął decyzję. Niewątpliwie pomogła mu w tym Boża obietnica. Pan obiecał mu, że zapoczątkuje wielki naród i będzie cieszył się zawsze Jego błogosławieństwem. Wraz z Abrahamem wyruszyła niewielka grupa bliskich mu osób. Nie jest pewne, na ile uwierzyły one Bożej obietnicy. Pewne jest natomiast, że dały początek nowej ludzkości. „Taka jest właśnie logika Boga, który wychodzi od małego dobra, aby napełnić nim cały świat. Jeśli dynamika zła polega na tym, aby rozszerzać się coraz bardziej, taka jest też dynamika dobra. Bóg powołuje sprawiedliwego człowieka, aby na ziemię powróciła sprawiedliwość. Błogosławi mu i sprawia, że może on stać się błogosławieństwem dla wszystkich” (B. Costacurta). Abraham dzięki Duchowi Świętemu uwierzył Bogu. Zapewne nigdy w najśmielszych wyobrażeniach nie przewidywał następstw tej decyzji. Dzięki jego wierze błogosławieństwo spłynęło nie tylko na jego najbliższą rodzinę, ale również na „ludy całej ziemi”. Jego wiara zainicjowała obecność Mesjasza na ziemi, istnienie i rozwój Kościoła, a także naszą wiarę (por. Mt 1,1).

Pytania do refleksji:

Co sądzę o wieży Babel? W czym wyraża się moja pycha?

Co we mnie (w moim życiu) jest rozproszone, rozbite i wymaga integracji?

Co sądzę o politeizmie?

Co zakłóca mój „spokojny żywot”?

Jakie jest moje środowisko życia?

Czy towarzyszy mi twórczy niepokój?

Jaki jest mój stosunek do migrantów? Czy sam doświadczyłem w życiu rzeczywistej lub duchowej migracji?

Czy zauważam, jak Bóg z małego dobra czyni wielkie rzeczy?

OBIETNICA POTOMKA

I poleciwszy Abramowi wyjść z namiotu, rzekł: „Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić”; potem dodał: „Tak liczne będzie twoje potomstwo”. Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za zasługę.

(Rdz 15,5–6)

Mijały lata. Abraham żył pod namiotami jak nomad. „Wędrował z miejsca na miejsce” (Rdz 12,9). Był człowiekiem sfrustrowanym, skrzywdzonym, jak sądził, przez życie. Sara, jego żona, wciąż była niepłodna. Obietnica, którą otrzymał od Boga, opuszczając własną ojczyznę, nie spełniła się. Nie słyszał więcej bezpośrednio głosu Boga. Był już stary. W takiej sytuacji zamierzał przekazać majątek cudzoziemcowi Eliezerowi. Chociaż nie będzie miał potomka, przynajmniej zapewni sobie godny pochówek. Oczywiście, był to również powód zgryzoty Abrahama. Jego imię zostanie wymazane z pamięci potomnych. Jego dobra zostaną roztrwonione przez obcych. Abraham przeżywał ciemne noce, czas strapienia, w którym nie doświadczał obecności Boga i wątpił w spełnienie Jego wcześniejszych obietnic. Opuścił go duch nadziei.

Pan Bóg jest cierpliwy. Nie spieszy się z wypełnieniem obietnic. Znając Go trochę, można jednak przewidywać, a nawet mieć pewność, że jest im wierny. Gdy Abraham trwa pogrążony w depresji, w mroku nocy, Bóg nawiedza go ze swoim pocieszeniem i obiecuje nagrodę za wierność: „Nie obawiaj się, Abramie, bo Ja jestem twoim obrońcą; nagroda twoja będzie sowita” (Rdz 15,1).

Abraham nie reaguje entuzjazmem, przeciwnie, w obliczu trudnych osobistych doświadczeń nie uznaje wartości ani sensu nagrody: „O Panie, mój Boże, na cóż mi ona, skoro zbliżam się do kresu mego życia, nie mając potomka” (Rdz 15,2). Jest to pierwszy zapisany w Biblii dialog Abrahama z Bogiem. Patriarcha nie jawi się w nim jako ojciec wiary. Przeciwnie, jego słowa pobrzmiewają nutą rozczarowania i goryczy. Słowa zaś Boga wydają mu się czcze i puste. „Abraham «Elohisty» nie jest posłuszny i pewny, jak «żołnierz» Tradycji Jahwistycznej. Jak Jeremiasz i Mojżesz, wyraża swą wątpliwość, jest kruchy i zgorzkniały; przedstawia swą obiekcję, w której zawarte są wszystkie jego żale i niepewności” (G. Ravasi). Jego słowa wyrażają typowy dla Bliskiego Wschodu „lament bezdzietnego ojca”.

W odpowiedzi Bóg nakazuje Abrahamowi opuścić namiot, spojrzeć w niebo i policzyć gwiazdy. Abraham jest w depresji, ciemnościach nocy. Bóg poleca mu spojrzeć w niebo, by rozświetlić mroki jego ducha. Abraham musi przekroczyć swój namiot, ciasny, ograniczony horyzont myślenia, w którym się zamknął. Musi spojrzeć w innym kierunku; zamiast wpatrywać się w ziemię, powinien podnieść wzrok w górę, kontemplować niebo. Musi wreszcie doświadczyć swojej ograniczoności wobec potęgi Boga, policzyć gwiazdy (jeśli zdoła), by zrozumieć, jak wszechmocna jest potęga Boga. „Wychodząc poza swoją miarę i patrząc w innym kierunku, Abraham może zauważyć, że moc Boża jest w stanie przebić się i utorować sobie drogę przez największą słabość i że to, co jest niemożliwe dla człowieka, jest możliwe dla Boga” (B. Maggioni).

Abraham uwierzył Bożej obietnicy. Mimo mijających lat niepewności ponownie zaufał. Jego pierwotna wiara została wystawiona na próbę. Przeżywał chwile zwątpienia i rozgoryczenia. Sądził, że Bóg milczy i być może zapomniał o nim. Mimo to podjął kolejne ryzyko w wierze. Dzięki niemu wiara mogła się rozwijać i dojrzewać. „W drodze do Boga wiara nigdy nie jest taka sama” (B. Maggioni). Abraham zaczyna nowe życie w Bogu. Znajduje w Nim oparcie i poczucie bezpieczeństwa. Bóg zaś uznaje go za sprawiedliwego. Myśl tę rozwinie później święty Paweł: „On to wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów, zgodnie z tym, co było powiedziane: Takie będzie twoje potomstwo. I nie zachwiał się w wierze, choć stwierdził, że ciało jego jest już obumarłe – miał już prawie sto lat – i że obumarłe jest łono Sary. I nie okazał wahania ani niedowierzania co do obietnicy Bożej, ale się wzmocnił w wierze. Oddał przez to chwałę Bogu i był przekonany, że mocen jest On również wypełnić, co obiecał. Dlatego też policzono mu to za sprawiedliwość. A to, że policzono mu, zostało napisane nie ze względu na niego samego, ale i ze względu na nas, jako że będzie policzone i nam, którzy wierzymy w Tego, co wskrzesił z martwych Jezusa, Pana naszego” (Rz 4,18–24).

Pytania do refleksji:

Czy jestem człowiekiem pogodnym, czy raczej sfrustrowanym i nieszczęśliwym?

Czy godzę się na przemijanie? Jakie dobra i wartości chciałbym pozostawić potomnym?

Czy akceptuję cierpliwość Boga? Czy jestem cierpliwy?

Co jest powodem moich lamentów?

Czy doświadczam ciemnych nocy i duchowych depresji? Jak je przeżywam?

W jakich sytuacjach powinienem patrzeć na gwiazdy (w niebo)?

Jakie są moje główne trudności w wierze? Jak sobie z nimi radzę?

Czym imponuje mi Abraham?

TRÓJCA ŚWIĘTA U ABRAHAMA I SARY

Pan ukazał się Abrahamowi pod dębami Mamre, gdy ten siedział u wejścia do namiotu w najgorętszej porze dnia. Abraham, spojrzawszy, dostrzegł trzech ludzi naprzeciw siebie. Ujrzawszy ich, podążył od wejścia do namiotu na ich spotkanie. A oddawszy im pokłon do ziemi, rzekł: „O Panie, jeśli darzysz mnie życzliwością, racz nie omijać Twego sługi!”.

(Rdz 18,1–3)

Kolejne potwierdzenie obietnicy danej przez Boga Abrahamowi miało miejsce pod dębami w Mamre. Gdy Abraham odpoczywał w cieniu namiotów w najgorętszej porze dnia, na horyzoncie pojawiły się trzy tajemnicze postacie, różnie nazywane przez autora opowiadania. Najczęściej jako mężowie lub aniołowie, posłańcy (hebr. mal’akim). Trudności sprawia też określenie ich liczby. Autor bowiem używa zarówno liczby pojedynczej (określenie „Pan”) jak i mnogiej (aniołowie, mężowie). „Siła tego cudownego opowiadania jest dużo większa dzięki temu, że liczba przybyłych oscyluje poniekąd między trzema osobami a jedną postacią Boga, jak gdyby była to rzecz najnormalniejsza na świecie” (A. Buckenmaier). Na tej podstawie egzegeci wysuwają hipotezę o różnych redaktorach tekstu.

W tradycji rabinackiej gości Abrahama utożsamia się z konkretnymi aniołami. W jednym z midraszy tak się oni prezentują: „To my byliśmy tymi trzema mężczyznami: Michał, Gabriel i Rafał. Michał przybył, aby przekazać Sarze dobrą nowinę, Rafał przyszedł, aby uzdrowić Abrahama, a Gabriel poszedł zniszczyć Sodomę” (A. Buckenmaier). Tradycja chrześcijańska w gościach Abrahama dostrzega nie tylko aniołów, ale samą Trójcę Świętą. Już święty Ambroży naucza: „To wielka tajemnica wiary. Pan Bóg ukazuje się Abrahamowi, który dostrzega trzy osoby. Pan Bóg jaśnieje przed nim, a on widzi Trójcę. Nie przyjmuje Ojca bez Syna ani nie wyznaje Syna bez Ducha Świętego” (G. Ravasi).

Starochrześcijańską intuicję podejmie późniejsza ikonografia. Do najbardziej znanych ikon należy Święta Trójca Andrieja Rublowa. Artysta zawarł w niej trzy poziomy, które można odczytywać w sposób symboliczny. Pierwszy, najbardziej zewnętrzny, ukazuje trzech aniołów pod dębami Mamre, zasiadających wokół stołu biesiadnego, który jest równocześnie ołtarzem eucharystycznym. Odwiedziny Boga wiążą się z obietnicą potomka; będzie on protoplastą narodu, z którego narodzi się Mesjasz. Drugi poziom dotyczy Bożego planu zbawienia. Trzej pielgrzymi to trzy Osoby Boskie, które „spoglądają na całą powierzchnię i obraz całego świata pełnego ludzi i naradzają się”, w jaki sposób dokonać dzieła zbawienia (por. Ćwiczenia duchowne, 102). Centralne miejsce w ikonie zajmuje kielich, w którym znajduje się zbawcza krew Jezusa. Każda z postaci trzyma w ręce laskę, symbol pielgrzymowania. Oznacza to, że cała Trójca Święta ma udział we wcieleniu i zbawieniu. Trzeci poziom ikony obrazuje wewnętrzne życie Boga. Jest nim komunia, jedność, miłość. Rublow wyraził je w przezroczystości, lekkości postaci, która daje wrażenie pokoju, radości, piękna i wiecznej młodości. „Nie widać w nich ani przeszłości, ani przyszłości, ani wczoraj, ani jutro, ale dzisiaj ich wiecznej młodości”. Trzy Osoby Boskie oddają się sobie wzajemnie i komunikują się z sobą. To jest ich istota. Z głębi miłości, dzielenia się, dawania wypływa zbawienie. Miłość Boga do człowieka jest odbiciem tej miłości, która stanowi samą istotę Boga. O ile jedność Boskich Osób nie budzi wątpliwości, o tyle trudnością jest rozróżnienie trzech Osób. Najczęściej różnicuje się Je na podstawie szat. Bóg Ojciec odziany jest w szaty koloru przypominającego ziemię. W ten sposób podkreślono Jego rolę Stwórcy. Syn Boży ma szaty koloru purpurowego, wskazującego na męczeńską śmierć. Z kolei Duch Święty ubrany jest w szaty zielone, co symbolizuje nadzieję.

Na widok trzech, nieznanych jeszcze, gości Abraham zareagował patriarszą gościnnością. Zaprosił ich do siebie i przygotował wspaniałą ucztę; ciasto (z worka mąki!) i tłuste, piękne cielę (na starożytnym Wschodzie rarytas). Gdy goście w milczeniu spożywali posiłek, towarzyszył im w milczeniu, w postawie stojącej, oznaczającej gotowość, służbę; Sara natomiast zgodnie ze wschodnim zwyczajem pozostała w namiocie.

Po spożytym posiłku (antropomorfizm) Pan rozpoczął z Abrahamem rozmowę. Najpierw zapytał o jego żonę Sarę, a następnie ponowił wcześniejszą obietnicę, precyzując jej czas: „O tej porze za rok znów wrócę do ciebie, twoja zaś żona, Sara, będzie miała wtedy syna” (Rdz 18,10). Sara, starsza, niepłodna kobieta, przysłuchiwała się rozmowie u wejścia do namiotu. Była to dzielna kobieta „po przejściach”. Przyjęła (zapewne nie bez bólu) swoją rolę. Zawsze towarzyszyła w drodze mężowi, gdy opuszczał ojczyznę i błąkał się po Egipcie. Mało brakowało, by trafiła do haremu (por. Rdz 12,10nn). Z bólem i dumą przeżywała poczęcie dziecka przez swoją niewolnicę Hagar, sama proponując Abrahamowi, by uznał jej syna za swego (por. Rdz 16). Z powodu swej niepłodności doznawała upokorzeń, chociaż to ona była „księżniczką”.

Gdy usłyszała nowinę, że ma doświadczyć macierzyństwa, zareagowała śmiechem (por. Rdz 18,12). „Nie dowiemy się, jak czuła się Sara, gdy rok po roku, miesiąc po miesiącu coraz bardziej zdawała sobie sprawę, że nie może zostać matką. Złe przeczucia mogły pojawić się dość prędko, może miała zaufaną osobę, z którą mogła o tym rozmawiać. Być może narastająca pewność bezdzietności stawała się coraz bardziej nie do zniesienia, a Sara wypierała ją ze swej świadomości; być może potrzebowała wiele czasu, zanim mogła zaakceptować tę sytuację, także siebie samą w tym upokorzeniu. Czy dziwi nas, że Sara śmieje się, słysząc obietnicę potomstwa w późnym wieku?” (P. Deselaers, D. Sattler). Reakcja Pana była zdecydowana. Wytknął Sarze jej sceptycyzm i niedowierzanie Bogu, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Sara jeszcze bardziej się wystraszyła i jak małe dziecko wyparła się swojej reakcji. Jednak Pan ponownie zareagował. Obnażył jej kłamstwo.

Bóg pod dębami Mamre jest zwiastunem obietnicy i dobrej nowiny. Przypomina, że pozostaje zawsze wierny i nie cofa nigdy swojej obietnicy, nawet gdy człowiek nie dowierza i wątpi. Sara urodziła syna, którego imię przypomina o jej sceptycyzmie i ironicznym uśmiechu. Wyraża natomiast piękno uśmiechu Boga. Imię Izaak znaczy „Jahwe (Bóg) się zaśmiał”: „Abraham miał sto lat, gdy mu się urodził syn jego, Izaak. Sara mówiła: «Powód do śmiechu dał mi Bóg. Każdy, kto się o tym dowie, śmiać się będzie z mej przyczyny»” (Rdz 21,5–6).

Pytania do refleksji:

Jaki jest mój stosunek do aniołów?

Czy znam ikonę

Święta Trójca

Rublowa? Czego mnie ona uczy?

Jakie znaczenie ma dla mojego życia duchowego Trójca Święta? Jak często pamiętam w ciągu dnia o Jej obecności?

Jaka jest moja gościnność?

Czym imponuje mi Sara?

Czy jestem optymistą, czy raczej sceptykiem?

Jak reaguję w obliczu odkrycia moich kłamstw i braku przejrzystości?

Jaki jest mój uśmiech? Co wyraża?

Wykorzystana literatura

Buckenmaier Achim, Abraham. Ojciec wierzących, Kraków 2005

Costacurta Bruna, Obietnica życia w Księdze Rodzaju, Kraków 2004

Deselaers Paul, Sattler Dorothea, Podążać drogami Boga. Przesłanie Abrahama i Sary, Poznań 2011

Loyola Ignacy, Ćwiczenia duchowne, Kraków 2013

Maggioni Bruno, Trudna wiara. Postacie Starego Testamentu, Kielce 2003

Ravasi Gianfranco, Księga Rodzaju (12–50), Kraków 1998

4. Duch nieskrępowany

DUCH MISJI

Gdy zaś Pan ujrzał, że [Mojżesz] podchodził, żeby się przyjrzeć, zawołał <Bóg do> niego ze środka krzewu: „Mojżeszu, Mojżeszu!” On zaś odpowiedział: „Oto jestem”. Rzekł mu [Bóg]: „Nie zbliżaj się tu! Zdejmij sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą. Powiedział jeszcze Pan: „Jestem Bogiem ojca twego, Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba”.

(Wj 3,4–6)

Mojżesz jest Bożym wybrańcem, wyzwolicielem Ludu Wybranego z egipskiej niewoli, prawodawcą, pośrednikiem między Bogiem i ludźmi, a przy tym człowiekiem pokornym i ofiarnym. To jedna z najwybitniejszych postaci historii starotestamentalnej. Człowiek, który dokonał niezwykłych rzeczy dzięki otwartości na prowadzenie Ducha Świętego.

Historia Mojżesza zaczyna się w sposób cudowny. Dzięki Bożej interwencji zostaje on uratowany z wód Nilu przez córkę faraona (por. Wj 2,1nn). „W Bożym planie zawsze tak się dzieje: osoby wybrane jako narzędzia wybawienia muszą jako pierwsze doświadczyć, że zostały przez Boga darmowo wybawione” (B. Maggioni). Następnie kształci się pod okiem najlepszych nauczycieli władcy Egiptu. Przyswaja sobie obcą kulturę, jednak nie zapomina o swoich żydowskich korzeniach. Będąc świadkiem niesprawiedliwości, opowiada się za słabszym i zabija egipskiego urzędnika. Za jego czyn spotykają go wrogość faraona i niezrozumienie współziomków. Jest osamotniony. „Prorok, który ujawnia niesprawiedliwość wszędzie, gdzie się znajdzie, i nie ulega logice partyjnej, nie podoba się nikomu, ani władzom, ani niewolnikom. Jest sam. Tak też i Mojżesz, czując się zagrożony, ucieka na pustynię. To jego osobisty exodus” (B. Maggioni).

W kraju Madianitów Mojżesz poślubia córkę miejscowego kapłana, Seforę, i zostaje pasterzem. Wypasa stada owiec swojego teścia Jetry na stokach gór Horebu. W tym czasie ma miejsce wydarzenie, które zaważy na całym jego dalszym życiu. Zauważa krzew, który płonie, a jednak się nie spala (por. Wj 3,1nn). Mojżesz zaciekawiony postanawia zbadać niezwykłe zjawisko. I wtedy po raz pierwszy słyszy głos Boga. Pan osobiście mu się przedstawia. Jest Bogiem jego przodków, Bogiem obietnic, Bogiem wiernym. Jest również Bogiem współczującym i słuchającym: „Dosyć napatrzyłem się na udrękę ludu mego w Egipcie i nasłuchałem się narzekań jego na ciemięzców, znam więc jego uciemiężenie. Zstąpiłem, aby go wyrwać z rąk Egiptu i wyprowadzić z tej ziemi do ziemi żyznej i przestronnej, do ziemi, która opływa w mleko i miód” (Wj 3,7–8). Chociaż lud zapomniał już o swoim Bogu, On pozostaje wierny. „To On odczytuje jego skargi. Lud jęczy w ucisku, ale się nie modli. Lecz prześladowanie jest sytuacją, która sama w sobie – nawet jeśli nie przeradza się w modlitwę i wołanie do Boga – dociera do Pana i angażuje Go” (B. Maggioni).

Mojżesz został wybrany przez Boga na wybawiciela ludu z jego cierpień. Uciekinier, słaby, sfrustrowany fiaskiem poniesionym w Egipcie, niedowierzający, nieelokwentny i zagubiony. „Mojżesz nie jest świętym, jest takim człowiekiem, jak wielu innych. Ma swoje lęki, własne kalkulacje, wie, jakim trudnościom wychodzi naprzeciw, zna swoje granice” (A. Spreafico). A jednak w oczach Bożych jest idealny, aby wypełnić powierzoną mu misję.

Mojżesz opiera się Bożemu wyborowi. Sam sobie wydaje się słaby i nieodpowiedni. Wzbrania się, mnoży trudności. „Ale słabość człowieka zostaje niejako zdominowana przez obecność Boga: «Ja jestem z tobą». Bóg tego, kogo wzywa, nie pozostawia samego, ale przemierza wyznaczoną drogę razem z nim. Biblijny Bóg jest towarzyszem w drodze” (B. Maggioni). Mojżesz prowadzony przez Ducha Bożego jest w stanie zrealizować powołanie proroka, prawodawcy i przywódcy. Niemniej jego specyficzna misja łączy się z trudem i cierpieniem. Napełniony mocą i światłem Ducha Świętego jest reprezentantem Boga wśród swego ludu, a równocześnie pośrednikiem między ludem i Bogiem. „I to jest krzyż Mojżesza: jest solidarny z ludem, a jednocześnie inny, obcy pośród swoich braci” (B. Maggioni).

Pytania do refleksji:

Czy pamiętam cudowne interwencje Boga w moim życiu? Z jakich wód Nilu mnie On uwolnił?

Czy czuję się czasem osamotniony? Z jakiego powodu?

Jak reaguję na cudowne zjawiska?

Czy jestem ciekawy życia, czy znudzony nim?

Czy doświadczam, że Bóg jest zawsze wierny?

Które cechy Mojżesza są mi bliskie?

Co mnie wyróżnia spośród innych? Co stanowi o mojej specyfice?

DUCH SŁUŻBY

Lecz nie tak jest ze sługą moim, Mojżeszem. Uznany jest za wiernego w całym moim domu. Twarzą w twarz mówię do niego – w sposób jawny, a nie przez wyrazy ukryte. On też postać Pana ogląda.

(Lb 12,7–8)

Mojżesz był wierny w całym Jego domu, jako sługa.

(por. Hbr 3,5).

Mojżesz napełniony Duchem Świętym pełnił funkcję przewodnika ludu, lidera. Pomimo wyniesienia do takiej godności był człowiekiem niezwykle prostym i pokornym. Autor Księgi Liczb wystawia mu przepiękne świadectwo: „Mojżesz zaś był człowiekiem bardzo skromnym, najskromniejszym ze wszystkich ludzi, jacy żyli na ziemi” (Lb 12,3). Skromność i pokora, a także obecność Bożego Ducha sprawiały, że Bóg cenił go nie tylko jako wiernego sługę, ale również jako przyjaciela: „A Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem” (Wj 33,11).