Pięknie się różnić, mądrze być podobnym. O pożytkach dostrzegania podobieństwa między ludźmi - Wiesław Łukaszewski - ebook

Pięknie się różnić, mądrze być podobnym. O pożytkach dostrzegania podobieństwa między ludźmi ebook

Wiesław Łukaszewski

4,7
24,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Lubimy się różnić od innych, wyróżniać na ich tle - dzięki temu choć przez chwilę możemy czuć się wyjątkowi, niepowtarzalni, jedyni w swoim rodzaju.

Szukamy też ludzi do siebie podobnych – takich, którzy podobnie myślą i odczuwają, podobnie spostrzegają świat, lubią te same książki, filmy, płyty czy gry.

Kiedy zauważamy różnice, często odwołujemy się do porównań społecznych – ale wówczas okazuje się, że jesteśmy lepsi lub, niestety, gorsi od innych, co skłania nas do rywalizacji.

W długiej perspektywie więcej korzyści przyniesie nam współpraca - rywalizacja jednak może być silniejszą pokusą, gdy wiele się spodziewamy po wygranej (w szkole, w pracy, w lokalnej społeczności i w wielkiej polityce).

Różnice istnieją i są nam potrzebne – nikt przecież nie podważy piękna różnorodności ani płynących z niej pożytków.

Ale to dzięki podobnym do nas nie otwiera się przed nami otchłań samotności.

Wiesław Łukaszewski - wybitny autorytet w dziedzinie psychologii osobowości i psychologii społecznej. Autor licznych książek i artykułów naukowych. Znany popularyzator psychologii. Wieloletni przewodniczący Komitetu Nauk Psychologicznych PAN. Obecnie profesor Uniwersytetu Zielonogórskiego. Miłośnik dobrej literatury, muzyki oratoryjnej i ogrodów. Autor bestsellerowych "Wielkich i tych nieco mniejszych pytań psychologii".

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 138

Oceny
4,7 (3 oceny)
2
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Pięknie się różnić

Dwaj wielcy poeci romantyczni Cyprian Kamil Norwid i Zygmunt Krasiński przez lata pozostawali w przyjaźni, choć – zwłaszcza pod koniec życia Krasińskiego – nie brakowało sporów między nimi. Pod wieloma względami różnili się od siebie, potrafili się jednak cenić i szanować. Po śmierci Zygmunta Krasińskiego w swoich Listach o emigracji Norwid pisał: „Wielki to jest szwank postradać szlachetnie różniącego się przyjaciela, w tej epoce zwłaszcza, w której łatwiej może napotkać ludzi zapamiętale się kochających, niż umiejących szlachetnie i z miłością różnić się”. W innym liście wyrażał to jeszcze dosadniej: „najrzadszą albowiem dziś straciłem rzecz: to jest szlachetnie różniącego się ze mną przyjaciela. Cóż bo dziś, a mianowicie u nas, rzadszego jest? – którzy zawsze o niezgodę bywamy pomawiani, a w gruncie rzeczy zupełnie że co innego zbywa nam – to jest: umiemy się tylko kłócić albo kochać, ale nie umiemy się różnić pięknie i mocno”[1]. 

No właśnie, umiemy się kochać albo nienawidzić, a więc tworzymy czarno-białe związki odwołujące się do emocji. Jeśli lubię, to akceptuję, jeśli nienawidzę, to odrzucam, wykluczam, skreślam. Albo – albo.

Tymczasem „nie umiemy się różnić pięknie i mocno” – napisał Norwid. Ta część jego listu weszła do kultury masowej, stała się wręcz sloganem powtarzanym przy różnych okazjach.

Niestety, w miarę powtarzania zdanie to coraz bardziej zmieniało sens i w końcu stało się alegorią różnic. W obiegowej wersji bowiem, wbrew intencjom Norwida, nabrało nieoczekiwanego znaczenia: jest rzeczą piękną różnić się od innych, a najlepiej różnić się od nich mocno.

To prawda, że niekiedy rzeczą wartościową i piękną jest różnić się od innych. Jest rzeczą chwalebną różnić się od Adolfa Eichmanna, niezmordowanego planisty „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”. Jest rzeczą chwalebną różnić się od pewnego arcybiskupa, który nie ogląda byle czego. Ale nie o to przecież chodziło Norwidowi.

Różnić się pięknie to nie tylko dawać świadectwo przekonaniu, że drugi człowiek ma prawo być inny niż ja, a nawet mieć inne niż ja przekonania, to nie tylko akceptacja tej odmienności, lecz także dopuszczenie myśli, że on może mieć rację, a zarazem odrzucenie myśli, że przez swoją odmienność staje się a priori gorszy. Pod jednym wszakże warunkiem, że jego odmienność nie obraca się przeciwko innym ludziom. Myśl tę Norwid wyrażał niejednokrotnie na swój nieco manieryczny i bardzo zawiły sposób. Różnić się pięknie i mocno to zdolność do szacunku. A więc nie kochać i nienawidzić, ale szanować innych i zasługiwać na ich szacunek.

Różnić się pięknie to nie tylko dawać świadectwo przekonaniu, że drugi człowiek ma prawo być inny niż ja, a nawet mieć inne niż ja przekonania, to nie tylko akceptacja tej odmienności, lecz także dopuszczenie myśli, że on może mieć rację, a zarazem odrzucenie myśli, że przez swoją odmienność staje się a priori gorszy.

Myślę jednak, że to jedynie połowa prawdy. Druga połowa to wrażliwość na podobieństwo, na to, co ludzi łączy, a nie tylko na to, co ich dzieli. Rzecz w tym, żeby nie była to wrażliwość bezkrytyczna. Żeby nie był to zachwyt nad podobieństwem biorący się z tego tylko, że ktoś jest właśnie do nas podobny, a my... z natury rzeczy jesteśmy przecież wspaniali. To także myśl, że pod wieloma względami to właśnie my jesteśmy podobni do innych, bo Ja, nawet to najwspanialsze, bynajmniej nie musi być w tych porównaniach standardem i punktem odniesienia.

Tak więc różnijmy się pięknie, ale nie zapominajmy, że mądrze jest też poszukiwać podobieństw. Bo jedno łączy się z drugim. Bo jedno bez drugiego nie istnieje.

[1] C. Norwid, Listy o emigracji. W: Pisma polityczne i filozoficzne. Zebrał i ułożył Z. Przesmycki. Wydał i przedmową poprzedził Z. Zaniewicki. Londyn 1957.

Widok z mojego okna na domy i ludzi

Miejsce do pracy mam przy oknie. Co rusz podnoszę głowę znad książki czy komputera, aby wyjrzeć na zewnątrz i dać strudzonym oczom odpocząć.

Za oknem najbliżej mi do trzech sopockich domów stojących po drugiej stronie ulicy. Dwa z nich są stare, pochodzą z początku XX wieku, jeden jest nowy, zbudowany przed dwoma laty. Dwa z nich (jeden stary i jeden nowy) łączą w sobie funkcje mieszkań właścicieli oraz funkcje pensjonatów, trzeci jest wielorodzinną kamienicą. Wszystkie trzy mają czarne dachy, ale dwa – jeden stary i jeden nowy – mają dachy pokryte blachą, a jeden pokryty jest papą. Dwa z nich (oba stare) niedawno remontowano i podniesiono im dach o jedną kondygnację, nie mają za to piwnicy, trzeci – nowy – jest podpiwniczony. Wszystkie, co oczywiste, mają okna i drzwi. Dwa z nich (jeden stary i jeden nowy) mają je w nieco odmiennych kolorach zieleni, trzeci zaś ma okna białe. Wszystkie domy są murowane, ale każdy z nich ma fasadę w innym kolorze. Wszystkie one, sopockim zwyczajem, mają werandy i wszystkie ogrodzone są kutymi płotami. W dwóch domach są okna dachowe, w trzecim ich nie ma, ale ten, w odróżnieniu od pozostałych, ma balkony. Przy dwóch z nich rosną wiekowe drzewa, przy trzecim jest tylko żywopłot odgradzający posesje. Dwa domy (moim zdaniem) są piękne, a jeden – nic na to nie poradzę – szkaradny.

Można by tak długo. Tu się różnią, tu są podobne. Raz są podobne, a raz są różne, ale wszystkie służą temu samemu – są domami mieszkalnymi. Gdyby mój sąsiad z przeciwka miał taki kaprys i zamieszkał w igloo, a sąsiadka zamieszkała w skórzanej jurcie, to i igloo, i jurta pod większością względów różniłyby się od opisanych domów, ale pod najważniejszym względem byłyby podobne. To też są domy. Rzecz w tym, na co skierujemy uwagę. Czy na różnice i odmienność, czy też na podobieństwa? A może na jedno i drugie?

Chodnikiem, który widzę z mojego okna, chodzą setki ludzi. Przeróżnych. To kobiety i mężczyźni, starzy i młodzi, blondwłosi lub ciemnowłosi, no i oczywiście łysi. Ubrani kolorowo lub szaroburo. Chodzący samotnie lub w grupkach mniejszych czy większych, obładowani tobołami lub z rękami w kieszeniach. Większość jest biała, ale z roku na rok widzę coraz więcej czarnoskórych. Przybywa też Azjatów – Chińczyków, Wietnamczyków, Nepalczyków, Pakistańczyków, Hindusów, Tajów. W lecie pełno jest turystów i słychać mieszaninę języków – oprócz polskiego, angielski, szwedzki, rosyjski, ukraiński, włoski, hebrajski, ale też języki arabskie i wschodnioazjatyckie. Można zobaczyć Szkotów w ich tradycyjnych spódniczkach i muzułmańskie kobiety w chustach zakrywających włosy. Ulicą raz maszerują mocno pobudzeni kibice tutejszych drużyn piłkarskich, a innym razem wielcy pisarze. Lekarze i ich pacjenci. Można zobaczyć pary gejów i pary tulących się do siebie lesbijek, choć najczęściej widzimy pary mieszane czy rodziny. Jedni są trzeźwi, inni – niestety – pijani. Jedni spokojni i liczący się z innymi, inni wrzeszczący i awanturujący się.

Znajdziemy między tymi wszystkimi ludźmi ogromną liczbę różnic, ale znajdziemy też wiele podobieństw między nimi. Najważniejsze z nich sprowadza się do tego, że to są ludzie. Niektórzy powiedzieliby: to też są ludzie. Dodajmy: to są ludzie tacy sami, jak ja. Kimkolwiek jestem ja i kimkolwiek są oni.

Jedni wielką wagę przywiązują do różnorodności, bo w niej dostrzegają potencjał rozwoju, inni wolą jednorodność, bo w różnorodności widzą zagrożenie – dla swoich przekonań, swoich wartości, swoich interesów.

Zauważmy i to, że nie wszyscy są skłonni podzielać to zdanie. Znajdą się tacy, którzy sądzą, że niektóre domy są bardziej domami niż inne. Że niektórzy ludzie są bardziej ludźmi niż inni. Spotkamy takich, którzy myślą, że podobieństwa – czy to między domami, czy między ludźmi – są bez znaczenia. Znaczenie mają dla nich różnice, bo to one dają podstawy do oceniania.

Jedni wielką wagę przywiązują do różnorodności, bo w niej dostrzegają potencjał rozwoju, inni wolą jednorodność, bo w różnorodności widzą zagrożenie – dla swoich przekonań, swoich wartości, swoich interesów.

Sam upieram się jednak przy podobieństwach. Przy tym, jak ważne jest ich dostrzeganie i docenienie.

Ramy podobieństwa

Chodzi jak kaczka. Pływa jak ryba. Leży jak kloc. Blada jak ściana. Punktualny jak zegarek. Trzęsie się jak galareta. Pije jak Polak.

Albo:

Niepodobne to do niczego. Nie daje się z niczym porównać. Inna niż wszystkie. Bardziej papieski niż sam papież. Prawdziwy oryginał.

Albo:

Ktoś ma takie same piegi jak ja. Ktoś tak samo jak ja lubi nalewki z berberysu. Ktoś, tak jak ja, uwielbia czytać książki Agaty Christie. On jest bardzo kobiecy, a ona bardzo męska. Ona niczym nie wyróżnia się z tła. Paweł, podobnie jak ja, czytuje Herodota i Flawiusza.

Albo:

Ja lubię ciszę, a ona wieczny szum wokół siebie. Anna i jej przyjaciółki, w odróżnieniu ode mnie, uwielbiają powieści Eleny Ferrante. Justyna zachwyca się różami, których ja nie znoszę. Paweł, w odróżnieniu ode mnie, nie przepada ani za Józefem Rothem, ani za Philipem Rothem.

I tak dalej.

***

Wszelkie podobieństwa (i różnice) ustala się przez porównanie ze sobą co najmniej dwóch obiektów: ludzi, rzeczy, zdarzeń czy stanów. Nie jest to jednak zabieg prosty, bo ustalenie podobieństwa bynajmniej nie musi oznaczać braku różnic, a zidentyfikowanie różnic wcale nie musi oznaczać braku podobieństwa.

Zacznijmy od drugiego. Dostrzeganie różnic nie musi oznaczać braku podobieństwa, lecz jedynie brak identyczności. Tak samo jak różnice, tak i podobieństwa są bowiem zazwyczaj stopniowalne. Identyczność dwóch obiektów jest tylko skrajnym przykładem (wariantem, przejawem) podobieństwa. Poza stanem identyczności oraz poza stanem całkowitej odmienności, czyli niepowtarzalności (pod każdym względem, a jest to prawie niemożliwe!), podobieństwo ma charakter relacyjny i specyficzny. Relacyjny, bo możemy powiedzieć, że coś jest bardziej do czegoś podobne niż różne, na przykład osika i brzoza, albo że jest bardziej podobne do jednego niż do drugiego, na przykład dziecko jest bardziej podobne do matki niż do ojca. Tak więc mowa jest o proporcjach między tym, co podobne lub takie samo, i tym, co odmienne. Podobieństwo ma charakter specyficzny, bo ustala się je (a także różnice) najczęściej pod jakimś wyróżnionym względem, na przykład Stefan i Zenek mają zamiłowanie do czeskiego piwa i do dziewczyn w minispódniczkach. Podobni są w czymś, pod jakimś względem, a nie w ogóle, bo na przykład Stefan uwielbia książki, a Zenek z ledwością czyta ze zrozumieniem.

Warto tu jeszcze zwrócić uwagę, że podobne jest DO, a różne jest OD. Podobne – to dążenie, zbliżanie się do, różne – to oddalanie się, unikanie, uciekanie od. Zbyt rzadko jesteśmy skłonni to dostrzegać.

Stwierdzenie, że ktoś (coś) jest podobny do kogoś (czegoś) innego, bynajmniej więc nie wyklucza wielu istotnych różnic między nimi. Chodzi nie tylko o wspomniane różnice specyficzne. Ustalenie podobieństwa pod jakimś względem, czy też podobieństwa globalnego (o ile jest to możliwe), jest bowiem przesądzone również przez pewne właściwości podmiotu spostrzegającego, a więc (uwaga!) przez pewne różnice indywidualne. Mowa, po pierwsze, o indywidualnej wrażliwości na istnienie różnic między porównywanymi obiektami, a ta zależy od pojemności (niektórzy nazywają to szerokością) kategorii poznawczych. Jeśli u Piotra kategoria „ptak” sprowadza się do tylko jednego przedstawiciela, na przykład gołębia pocztowego, to łatwo uzna on, że wszystko, co nie jest gołębiem pocztowym, nie jest też ptakiem. Jeżeli jednak kategoria „ptak” jest pojemna i zawiera wielką różnorodność przedstawicieli (choć niekoniecznie wszystkich przedstawionych w Wielkim atlasie ptaków), to okazuje się, że niektóre ptaki są bardziej ptasie niż inne, są bardziej niż inne typowe, a to dlatego, że są częściej oglądane[2]. U nas jest to wróbel, który dla wielu jest najbardziej ptakiem, znacznie bardziej niż na przykład czapla siwa, o zimorodku nie wspominając. W obrębie danej kategorii ptaki mogą być bardziej lub mniej ptasie, aż wreszcie przestają się w tej kategorii mieścić. Jedne ptaki są bardziej podobne do innych ptaków, inne są bardziej odmienne. Decyduje o tym statystyka doświadczenia, częstość powtarzających się kontaktów.

Pojemność kategorii odpowiada także za drugą cechę człowieka decydującą o spostrzeganiu różnic i podobieństw. To tolerancja wielkości różnicy. To oczywiście też są sprawy indywidualne. Jedni – ci o pojemnych kategoriach – są bardziej tolerancyjni niż inni – ci o kategoriach wąskich i mało pojemnych. Dla tych drugich już stosunkowo niewielka różnica staje się źródłem niepewności lub innego dyskomfortu, ci pierwsi zaś dobrze sobie radzą z nawet sporymi różnicami. Tak więc to, co jedni uznają za nader podobne do siebie, inni mogą uznać za odmienne w bardzo dużym stopniu.

Należy tu jednak przypomnieć, że wrażliwość na różnice oraz tolerancja różnic zależy także od tego, co nazywa się kolektywnym systemem znaczeń[3], a zatem od pewnych powszechnie podzielanych przekonań na temat kryteriów ustalania podobieństw i różnic czy na temat dopuszczalnego zakresu tolerancji różnic.

Jak widać, wiele rzeczy decyduje o tym, czy coś wydaje nam się podobne do czegoś innego, czy też wydaje się różne od czegoś innego. Warto tu jeszcze zwrócić uwagę, że podobne jest DO, a różne jest OD. Podobne – to dążenie, zbliżanie się do, różne – to oddalanie się, unikanie, uciekanie od. Zbyt rzadko jesteśmy skłonni to dostrzegać.

Warto też rozpatrzeć kilka innych podstawowych kwestii. Jedna z nich dotyczy pytania o wymiary czy aspekty, które stanowią podstawę identyfikowania podobieństwa lub różnicy. Krótko mówiąc, dotyczy to kwestii, ze względu na co, na jakie kategorie zjawisk, można rozpatrywać podobieństwa i różnice. Wydaje się, że należy brać pod uwagę kilka płaszczyzn.

Ciąg dalszy w wersji pełnej

[2] Rosch, 1977.

[3] Reykowski, 1995.

Dwa punkty widzenia w psychologii, z których drugi jest prawie nieobecny

Dostępne w wersji pełnej

Czy ktoś, kto nie zna siebie, może trafnie spostrzegać podobieństwo do siebie samego?

Dostępne w wersji pełnej

Banały powtarzane bez końca

Dostępne w wersji pełnej

Dwa experimenta

Dostępne w wersji pełnej

Na obraz i podobieństwo – inspiracje biblijne

Dostępne w wersji pełnej

Dlaczego dzieci częściej wydają się podobne do ojca?

Dostępne w wersji pełnej

Potęga cech

Dostępne w wersji pełnej

Cechy i stany – czy jest się jakimś czy bywa się jakimś?

Dostępne w wersji pełnej

Zmienność znaczenia różnic, stałość znaczenia podobieństwa

Dostępne w wersji pełnej

Czy można mówić o uniwersalnym podobieństwie ludzi?

Dostępne w wersji pełnej

Czy wszyscy podobnie spostrzegają wyrazy emocji i czy spostrzegają je trafnie?

Dostępne w wersji pełnej

Przekonanie o stałości lub zmienności natury ludzkiej a podobieństwo

Dostępne w wersji pełnej

Czemu służy różnorodność?

Dostępne w wersji pełnej

Dwie tożsamości i co z tego wynika

Dostępne w wersji pełnej

Dlaczego to, co przeciętne, wydaje się ładne?

Dostępne w wersji pełnej

Lubimy to, co wyjątkowe (nie pomijając nas samych)

Dostępne w wersji pełnej

Dlaczego potępiamy dewiantów i odszczepieńców, a pochwalamy neofitów?

Dostępne w wersji pełnej

Plagiatorzy i konformiści w służbie podobieństwa

Dostępne w wersji pełnej

Projekcja jako domniemanie podobieństwa

Dostępne w wersji pełnej

Pławienie się w cudzej chwale jako pochwała podobieństwa?

Dostępne w wersji pełnej

Kto i kiedy upodabnia się do siebie?

Dostępne w wersji pełnej

Do kogo podobni są (byli?) młodzi Polacy?

Dostępne w wersji pełnej

Podobieństwo do Ja a gotowość do pomagania

Dostępne w wersji pełnej

Czy łatwiej ulegamy ludziom podobnym do nas?

Dostępne w wersji pełnej

Czy podobnym ufamy bardziej?

Dostępne w wersji pełnej

Jak się ma empatia do podobieństwa?

Dostępne w wersji pełnej

Dlaczego szczęśliwe rodziny miałyby być do siebie podobne?

Dostępne w wersji pełnej

Czy podobni do nas wydają nam się bardziej atrakcyjni?

Dostępne w wersji pełnej

Czy ludzie poszukują podobnych do siebie? I czy się z nimi łączą?

Dostępne w wersji pełnej

Niezgodność charakterów

Dostępne w wersji pełnej

Czy podobieństwo hamuje agresję?

Dostępne w wersji pełnej

Czy podobieństwo osłabia uprzedzenia?

Dostępne w wersji pełnej

Czy podobni są lepiej traktowani?

Dostępne w wersji pełnej

Ja możliwe – to chciane i to niepożądane

Dostępne w wersji pełnej

Mimetyzm i mimikra czyli podobieństwo daleko posunięte

Dostępne w wersji pełnej

Czy powrót do średniej przyczynia się do podobieństwa?

Dostępne w wersji pełnej

Jak się mają do siebie równość i podobieństwo?

Dostępne w wersji pełnej

Niekonsekwencje i paradoksy #1

Dostępne w wersji pełnej

Niekonsekwencje i paradoksy #2

Dostępne w wersji pełnej

Standaryzacja, która brzydzi i zachwyca

Dostępne w wersji pełnej

Czy doceniamy konsekwencje odmienności względem Ja?

Dostępne w wersji pełnej

Wyższość i pogarda jako pokłosie odróżniania się

Dostępne w wersji pełnej

Siostry Bijani jako przestroga przed pochopnymi sądami

Dostępne w wersji pełnej

Na koniec: potrzeba powrotu do dialektyki

Dostępne w wersji pełnej

Copyright © 2019 by Wiesław Łukaszewski and Wydawnictwo Smak Słowa

Wszystkie prawa zastrzeżone. Książka ani żadna jej część nie może być publikowana ani powielana w formie elektronicznej oraz mechanicznej bez zgody wydawcy.

Edytor: Anna Świtajska

Opracowanie redakcyjne: Małgorzata Jaworska

Korekta: Anna Mackiewicz

Opracowanie graficzne i skład: Intergraf Gdańsk

Okładka i strony tytułowe: Studio projektowe & Visual

ISBN 978-83-65731-44-9

Wydanie pierwsze

Smak Słowa

ul. Boh. Monte Cassino 6a, 81-805 Sopot

www.smakslowa.pl

Szukaj nas także na:

Plik ePub przygotowała firma eLib.pl

al. Szucha 8, 00-582 Warszawa

e-mail: [email protected]

www.eLib.pl