Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Zarówno poemat ten, jak i traktat opisują całą drogę duchową człowieka. Autor oddaje jej dramatyzm i piękno w literackiej opowieści ukazującej miłość pomiędzy oblubienicą-duszą a jej Oblubieńcem-Chrystusem. To dzieło, uznawane za perłę literatury hiszpańskiej, a zarazem cenne świadectwo mistyczne, uzupełnia opis etapów jednoczenia duszy z Bogiem omawianych w innych traktatach.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 340
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Z hiszpańskiego przełożył o. Bernard Smyrak OCD
Wydawnictwo Karmelitów Bosych
Autor i tytuł oryginału
San Juan de la Cruz, Cántico espiritual
© Editorial Monte Carmelo, Burgos 2003
© Copyright for the Polish edition
by Wydawnictwo Karmelitów Bosych,
Kraków 2010
Redakcja: o. Piotr Linka OCD
Korekta: Iwona Pawłowska
Okładka, design & dtp: Paweł Matyjewicz
Imprimi potest
o. Andrzej Ruszała OCD, prowincjał
Kraków, 30 grudnia 2009 r.
nr 487/2009
Imprimatur
† Józef Guzdek, wik. gen.
Kraków, 24 lutego 2010 r.
nr 444/2010
Wydawnictwo Karmelitów Bosych
31-222 Kraków, ul. Z. Glogera 5
tel.: 12-416-85-00, 12-416-85-01
fax: 12-416-85-02
www.wkb.krakow.pl
www.karmel.pl
e-mail: [email protected]
ISBN 978-83-7604-078-3
Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o.
1.
Gdzie się ukryłeś,
Umiłowany, i mnie wśród jęków zostawiłeś?
Uciekłeś jak jeleń,
Gdyś mnie wpierw zranił;
Biegłam za Tobą z płaczem, a Tyś się oddalił.
2.
Pasterze, którzy podążacie
Poprzez ustronia na szczyt wzgórza wyniosłego,
Jeżeli kiedyś napotkacie
Mego nad wszystko Umiłowanego,
Powiedzcie, że schnę, mdleję, umieram dla Niego!
3.
Szukając mojej miłości,
Pójdę przez góry i rozłogi.
Nie zerwę kwiatów,
Przed dzikim zwierzem nie poczuję trwogi,
Przejdę przez szyk obronny i graniczne progi!
4.
Zagaje i puszcze
Rękami Oblubieńca mego zasadzone,
O łąki pełne zieleni,
Kwiatami ozdobione,
Powiedzcie, czy przeszedł wśród was, w którą stronę?
5.
Rzucając wdzięków tysiące,
Przebiegł szybko przez środek boru cichego,
A jedno tylko spojrzenie
I blask Jego postaci
Okrył je szatą piękna czarownego.
6.
Ach! I któż uleczyć mnie może!
Ukaż się mi już prawdziwie, bez cienia!
I nie chciej więcej wysyłać już do mnie
Tylko zwiastunów,
Którzy nie zaspokoją mojego pragnienia.
7.
Te dzieła, co się wokół przesuwają,
Niosą mi pieśń o Twojej czarownej piękności.
I coraz głębiej duszę rozdzierają,
Tak że niemal umieram,
Gdy mi szepcą o Twoich tajemnic wielkości.
8.
Ach, czemu jeszcze trwasz,
Życie, co nie masz życia prawdziwego?
I ciągle tylko umierasz
Od uderzenia grotu miłosnego,
Gdy wchodzisz w tajemnice Umiłowanego.
9.
Dlaczego, gdy rozdarłeś me serce miłością,
Nie dasz balsamu tej ranie?
I gdyś mnie porwał,
Czemuś mnie znowu zostawił?
I nie bierzesz zdobyczy w swoje posiadanie?
10.
Ugaś te ognie rozpalone,
Bo nikt tego prócz Ciebie uczynić nie może,
I niech Cię ujrzą me oczy,
Boś Ty jest dla nich jak zorze
I tylko w Ciebie patrzeć chcą, o Boże!
11.
Odsłoń przede mną obecność Twoją
I zadaj śmierć widokiem Twej boskiej piękności!
Przecież wiesz, że nic nie ukoi
Cierpień zadanych grotami miłości,
Tylko obecność Twoja, widok Twej istności!
12.
O źródło kryształowe!
Gdyby mi teraz twoja toń wysrebrzona
Odzwierciedliła nagle
Twoje oczy upragnione,
Których piękność w moim wnętrzu już jest nakreślona!
13.
Odwróć się, Miły,
Wychodzę z mego istnienia!
Zawróć, gołąbko,
Bo jeleń zraniony
Na wzgórzu wyłania się z cienia
Na powiew twego lotu, szuka orzeźwienia.
14.
Mój Ukochany jest jak gór wyżyny,
Jak samotne doliny wśród gajów tonące,
Jak wyspy osobliwe,
Jak potoki rozgłośnie szumiące,
Jak tchnienie wiatru miłośnie wiejące.
15.
Jak noc w spoczynku cichym pogrążona,
W chwili gdy się rozlewa blask zorzy rumiany,
Jak muzyka ciszą przepojona,
Samotność, w której brzmią organy,
Uczta, co moc i miłość daje na przemiany.
16.
Schwytajcie nam lisy,
Bo winnica nasza już w pełnym rozkwicie,
W pęki podobne do szyszki
Złóżmy róż kwiecie,
I nic się nie zjawi na wyniosłym szczycie!
17.
Ustań, wichrze północny, śmiercią tchnący,
A przyjdź, ty, południowy, ze wspomnieniem miłości,
Powiej przez mój ogród,
Niech się rozleją w krąg twoje wonności.
I będzie się pasł Miły wśród kwiatów świeżości.
18.
Nimfy z judejskiej ziemi,
Gdy po kwiatach i krzewach pokrytych różami
Zapach się wokół rozlewa,
Zostańcie z dala, za twierdzy murami,
I nie wkraczajcie w progi, gdzie mieszkamy sami.
19.
Ukryj się, moja jedyna Miłości,
I patrz obliczem Twoim na górskie wyżyny!
Nie chciej wyjawiać skrytości,
Lecz spójrz na drożyny
Tej, co wysp tajemniczych przebiega doliny.
20.
Przez ptaki w swym locie swobodne,
Lwy, jelenie, rogacze skaczące,
Góry, doliny, rozłogi,
Wody, przestworza jaśniejące,
Upiory nocne, sen niepokojące.
21.
Przez liry słodkie dźwięki
I przez śpiew syren was zaklinam,
Byście nie sprawiały swym gniewem udręki
Ani się zbliżały w murów otoczenia,
By miła spała pełna ukojenia.
22.
Oblubienica weszła stęskniona
Do upragnionego ogrodu rozkoszy,
Spoczywa czarem Jego ukojona,
Oparłszy szyję
W słodkich objęciach Umiłowanego.
23.
Pod drzewem jabłoni
Poślubiłem cię, ma miła,
Tam moją rękę ci oddałem,
I tam niewinność twoja powróciła,
Gdzie ją twoja matka niegdyś utraciła.
24.
Łoże nasze w kwieciu tonące,
Jaskiniami lwów wokół otoczone,
W purpurze całe,
Pokojem wzniesione,
Tysiącami złotych tarcz ozdobione!
25.
Śladami Twoich kroków
Pobiegną dziewice w drogę
Za błyskiem skrzącym iskrami,
Za smakiem wina wytrawnego,
W zapachy balsamu Bożego.
26.
W winnej piwnicy głębinie
Rozkosze mego Oblubieńca piłam,
A kiedym wyszła, w zewnętrznej krainie
O niczym nie wiedziałam,
I co dawniej miałam, wszystko utraciłam.
27.
I tam mi piersi dał Jedyny,
Tam mnie najsłodszej nauczył mądrości,
Tam Mu oddałam siebie i swoje czyny,
Nie zostawiwszy żadnej własności,
I tam przyrzekłam być Jego w miłości.
28.
Dusza ma Tobą zajęta jedynie,
Całe moje jestestwo Twoja służba pochłania!
Nie strzegę już stada
I nie mam innego starania,
Zajęciem moim jest słodycz kochania.
29.
Odtąd już nigdy błoń zielona
Nie ujrzy mnie ani pójdę kiedyś w tamte strony!
Powiedzcie wszystkim, żem dla nich zgubiona,
Poszłam, gdzie mnie porwała miłość,
Zgubiłam wszystko, lecz mam skarb niezgłębiony!
30.
Kwiaty, szmaragdów rumieńce,
W porankach tchnących świeżością zebrane,
Złóżmy w zdobne wieńce,
Twojej miłości kwieciem obsypane,
I jednym włosem moim powiązane.
31.
I jednym tylko włosem moim,
Który na mojej szyi wiewem poruszony
Ujrzałeś boskim wzrokiem Twoim,
Zostałeś obezwładniony,
Jednym mych oczu spojrzeniem zraniony!
32.
Gdy mnie swym wzrokiem ogarniałeś,
Zostawiłeś w mej duszy Twych oczu odblaski,
I przez to we mnie tak się rozkochałeś!
A mym źrenicom dano wzniosłe łaski,
Że mogę podziwiać piękności Twej brzaski.
33.
O, nie chciej mną pogardzać,
Choć twarz moja czarna od żaru słonecznego,
Już możesz zwrócić Twój wzrok na mnie,
Bo gdyś mnie objął w blask spojrzenia Twego,
Okryłeś mnie wdziękami piękna czarownego.
34.
Gołąbka biała
Z gałązką do arki skierowała loty,
Synogarlica
Już odnalazła przedmiot swej tęsknoty
Na brzegach, gdzie zieleni zwieszają się sploty.
35.
Żyła ukryta w samotności
I w samotności swoje gniazdo uwiła,
I w samotności ją prowadził
Umiłowany, w którym siebie zagubiła,
I Jego w samotności miłość zraniła.
36.
Radujmy się sobą, mój Miły,
Chodźmy się przejrzeć w Twojej piękności
Na górę i na pagórek,
Gdzie rozlewają się wody przejrzyste,
I wejdźmy w puszcz ostępy cieniste.
37.
A potem na wyżyny
W skaliste groty pójdziemy,
Które w ukryciu są osłonione,
Tam w ich wnętrze wejdziemy tajemnicze,
Soku granatów pić będziemy słodycze.
38.
Tam mi okażesz
To, czego dusza moja pragnęła!
Tam mnie obdarzysz,
Mój Oblubieńcze, jedyne me życie!
Tym, co mi dałeś w innego dnia świcie.
39.
Wietrzyka lekkie tchnienia,
I śpiew słowika czułością drgający,
Czar łąk lesistych
Niesie noc zdobna w blask promieniejący,
I żarzy się w niej płomień bez bólu trawiący.
40.
Już nikt teraz nie patrzy w tę stronę,
Aminadab też się nie pokaże.
Uciszone jest już oblężenie.
Stada rumaków zstępowały
Na widok wód, które się rozlały.
1.Porządek tych strof wyraża postęp duszy od chwili, gdy zaczyna służyć Bogu, aż do osiągnięcia przez nią najwyższego stanu doskonałości, czyli zaślubin duchowych. Dotyczą one trzech stanów albo trzech dróg5, przez które przechodzi dusza, aż dojdzie do tego szczęśliwego stanu, tj. drogi oczyszczającej, oświecającej i jednoczącej. Odnośnie do każdej z tych dróg ukazane zostaną niektóre właściwości i skutki.
2. W pierwszych strofach jest mowa o początkujących, czyli o drodze oczyszczającej. W następnych o postępujących, czyli o drodze oświecającej, która się kończy zaręczynami duchowymi. Dalsze wreszcie mówią o tych, którzy już osiągnęli doskonałość, czyli o drodze jednoczącej, gdzie dokonują się duchowe zaślubiny. Ostatnie zaś opisują stan wiecznej szczęśliwości, którego dusza, będąca już w pełni doskonałości, jedynie pragnie.
Zaczyna się objaśnianie strof miłości między Oblubienicą i Oblubieńcem Chrystusem.
UWAGA
1. Gdy dusza zastanowi się głęboko nad sobą, poznaje jasno, jak wielka odpowiedzialność czeka ją za jej czyny. Widzi, że życie jest krótkie (Hi 14, 5), że „wąska jest droga, która prowadzi do życia” (Mt 7, 14), że „sprawiedliwy z trudem dojdzie do zbawienia” (1 P 4, 18), że rzeczy tego świata są próżne i zwodnicze, a wszystko się kończy i rozpływa jak woda (2 Krl 14, 14), że czas krótki, odpowiedzialność wielka, potępienie łatwe, zbawienie bardzo trudne. Z drugiej zaś strony odczuwa wielki dług, jaki winna Bogu za to, że ją stworzył wyłącznie dla siebie, więc wszystkie dni jej życia powinny być oddane Jego służbie. Czuje wdzięczność za to, że Bóg ją odkupił w swej nieskończonej dobroci. Wszystko więc, co ma, powinna Mu złożyć w dani i odpowiedzieć miłością na miłość i na tyle innych dobrodziejstw, które zawdzięcza Bogu, zanim jeszcze przyszła na świat. Uświadamia sobie również, że wiele dni jej życia minęło bezużytecznie, a przecież za wszystkie, tak za pierwsze, jak za następne, musi zdać rachunek aż do „ostatniego grosza” (Mt 5, 26), gdy Pan będzie z „pochodniami przeszukiwał Jeruzalem” (So 1, 12). Widzi również, że już jest późno i może ma się już dzień ku wieczorowi (Mt 20, 6). Wtedy, by naprawić to wszystko zło, a zwłaszcza to największe, że Bóg oddalił i ukrył przed nią swoje Oblicze, gdyż ona zajęta stworzeniami niewdzięcznie o Nim zapomniała, dotknięta strachem i wewnętrzną boleścią serca na myśl o tak wielkiej stracie i niebezpieczeństwie, nie zwleka dnia ani godziny. Wyrzeka się wszystkich rzeczy, zostawia wszystkie sprawy, a z udręką i jękiem, wychodzącym z serca już zranionego miłością Bożą, zaczyna wzywać swego Umiłowanego i woła:
Gdzie się ukryłeś,
Umiłowany, i mnie wśród jęków zostawiłeś?
Uciekłeś jak jeleń,
Gdyś mnie wpierw zranił;
Biegłam za Tobą z płaczem, a Tyś się oddalił.
OBJAŚNIENIE
2. W tej pierwszej strofie dusza rozmiłowana w Słowie, Synu Bożym, swym Oblubieńcu, prag-nąc złączyć się z Nim przez istotowe i jasne widzenie, daje wyraz swym udrękom miłosnym. Skarży się na Jego nieobecność. Bowiem zraniona głęboko przez Umiłowanego, dla którego opuściła wszystko i wyzuła się z siebie samej, musi jeszcze żyć z dala od Niego, gdyż On nie uwalnia jej z więzów śmiertelnego ciała, aby się mogła radować Nim w wiekuistej chwale. Pyta więc:
Gdzie się ukryłeś?
3. Czyli innymi słowy: O Słowo, mój Oblubieńcze, ukaż mi miejsce, gdzie jesteś ukryty. Prosi więc dusza, by jej ukazał swoją boską istotę, gdyż miejscem, gdzie jest ukryty Syn Boży – jak mówi św. Jan (1, 18) – jest „łono Ojca”, czyli sama istota Boga, niedostępna dla żadnego śmiertelnego oka i ukryta przed wszelkim poznaniem człowieczym. Dlatego też Izajasz (45, 15), rozmawiając z Bogiem, mówi: „Prawdziwie Ty jesteś Bogiem ukrytym”.
Należy tu zaznaczyć, że nawet najściślejsza łączność z Bogiem, najżywsze odczucie Jego obecności, wysokie i wzniosłe Jego poznanie, jakiego może dostąpić dusza w tym życiu, nie jest jeszcze samą istotą Boga i nie może się z nią równać. W tym życiu bowiem Bóg jest rzeczywiście ukryty przed duszą i mimo tych wszystkich nieocenionych darów dusza winna Go uważać za ukrytego i jako ukrytego szukać, wołając: „Gdzie się ukryłeś?”.
Bo jak z jednej strony, ani wzniosły kontakt z Bogiem, ani Jego odczuwalna obecność nie mogą zapewnić o tej Jego łaskawej obecności, tak z drugiej strony ani oschłość, ani brak tych wszystkich łask nie świadczy o Jego nieobecności w duszy. Stąd prorok Hiob (9, 11) mówi: „Jeśli przyjdzie do mnie, nie ujrzę Go, jeśli odejdzie, nie zrozumiem”.
4. Wynika więc z tego, że choćby dusza przeżywała nadzwyczajną łączność z Bogiem, poznanie duchowe albo jakieś uczucie, nie powinna sądzić, że przez to bardziej posiada Pana Boga albo jest bardziej z Nim, ani też, że coś z tego, co odczuwa czy też rozumie, jest istotnie Bogiem, chociażby to było coś wielkiego. I chociażby nie posiadała tych wszystkich darów zmysłowych i duchowych i pozostawała w oschłości, ciemnościach i opuszczeniu, nie powinna sądzić, że Bóg się od niej oddalił. W rzeczywistości ani przez jedno, ani przez drugie nie może z pewnością poznać, czy jest w Jego łasce, czy nie. Wszak mówi Mędrzec (Koh 9, 1): „Człowiek nie wie, czy jest miłości, czy nienawiści godzien przed Bogiem”.
Dusza zatem nie prosi w tym wersecie o uczuciową i odczuwalną pobożność, przez którą w tym życiu nie ma pewności posiadania Oblubieńca, lecz błaga głównie o Jego jasną obecność i takie widzenie Jego istoty, jakim pragnie być zapewniona i zaspokojona w życiu przyszłym.
5. To samo chciała wyrazić Oblubienica z Pieśni nad Pieśniami (1, 6), gdy pragnąc połączenia się z Bóstwem Słowa, swego Oblubieńca, prosiła Ojca, mówiąc: „Wskaż mi, gdzie pasiesz, gdzie odpoczywasz w południe”. W prośbie, by jej pokazał, gdzie się karmi, błaga, by jej pokazał istotę Słowa Bożego, swego Syna, gdyż Ojciec nigdzie się nie karmi, tylko w swym Synu, który jest chwałą Ojca. W prośbie zaś, by jej pokazał, „gdzie spoczywa”, błaga o to samo, gdyż Syn jest rozkoszą Ojca, który nie odpoczywa gdzie indziej, w żadnej rzeczy, tylko w swym umiłowanym Synu i udziela Mu swego bytu „w południe”, tj. w wieczności, w której zawsze Go rodzi i ma zrodzonego.
O ten więc pokarm, którym jest Słowo, Oblubieniec, którym się w chwale nieskończonej syci Ojciec, i o łoże kwieciste, na którym w nieskończonej rozkoszy miłości spoczywa, ukryty głęboko przed wszelkim wzrokiem śmiertelnym i przed stworzeniem, błaga tu dusza-oblubienica, gdy mówi: Gdzie się ukryłeś?
6. Aby spragniona dusza znalazła swego Oblubieńca i zjednoczyła się z Nim zjednoczeniem miłości w tym życiu, według swojej możliwości, i złagodziła swoje pragnienie tą kroplą, którą z Niego tu na ziemi może kosztować, dobrze będzie (ponieważ o to prosi Oblubienica), gdy w Jego imieniu odpowiadając, wskażemy jej najpewniejsze miejsce Jego ukrycia, aby Go tam znalazła na pewno z taką doskonałością i z takim smakiem, jak to tylko możliwe w tym życiu, i by dzięki temu nie błąkała się na próżno po śladach swych towarzyszek (Pnp 1, 6).
Najpierw trzeba zaznaczyć, że Słowo, Syn Boży, wraz z Ojcem i Duchem Świętym jest przez swoją obecność i istotę ukryty w wewnętrznym bycie duszy. Dusza zatem, która pragnie Go znaleźć, musi wyjść ze wszystkich rzeczy odnośnie do przywiązań i woli. Musi wejść w siebie przez głębokie skupienie tak, aby wszystkie rzeczy uważała za nieistniejące. To właśnie wyraża św. Augustyn, gdy rozmawiając w Solilokwiach z Bogiem, mówił: „Nie znalazłem Cię, Panie, na zewnątrz, gdyż szukałem Cię błędnie na zewnątrz, a Tyś był wewnątrz mnie”6. Bóg zatem przebywa ukryty w duszy i tam Go powinien szukać z miłością człowiek kontemplatywny, pytając: Gdzie się ukryłeś?
7. O duszo, najpiękniejsza pomiędzy wszystkimi stworzeniami, która tak pragniesz poznać miejsce, gdzie przebywa twój Umiłowany, abyś Go mogła znaleźć i złączyć się z Nim, wiedz o tym, że ty sama jesteś schronieniem, gdzie On przebywa, ty sama jesteś Jego ustroniem i miejscem tajemnym, gdzie On się ukrywa! Jakież to zadowolenie i wesele dla ciebie wiedzieć, że całe twoje dobro i cała twoja nadzieja jest tak blisko ciebie, że jest w tobie, a raczej, by się lepiej wyrazić, ty nie możesz istnieć bez Niego. Wiedzcie, mówi Oblubieniec (Łk 17, 21), że „królestwo Boże w was jest”, a Jego sługa św. Paweł apostoł mówi (2 Kor 6, 16): „Wy jesteście świątynią Boga”.
8. Jest to wielka pociecha duszy wiedzieć, że ona nigdy nie jest bez Boga, choćby była w grzechu śmiertelnym7, a tym bardziej, kiedy jest w łasce. I czegóż więcej chcesz jeszcze, o duszo? i czemu szukasz Go poza sobą, gdy w samej sobie masz wszystkie swoje skarby, rozkosze, swoje zadowolenie, nasycenie i swoje królestwo, czyli twego Umiłowanego, którego pragniesz i szukasz? Wesel się i raduj w wewnętrznym skupieniu z Nim razem, gdy posiadasz Go tak blisko. Tu Go więc pożądaj, tu Go uwielbiaj, a nie wychodź szukać Go poza sobą, gdyż wówczas rozproszysz się i zmęczysz, i nie znajdziesz Go ani nie będziesz się Nim radować pewniej i szybciej niż w samej sobie. Wiedz jednak, że chociaż jest w tobie, to jednak pozostaje tam ukryty. Jest to bardzo pożyteczne wiedzieć, gdzie się ukrywa Oblubieniec, by Go móc znaleźć z pewnością. To właśnie wyrażasz, duszo, i o to prosisz, gdy pytasz z miłością: Gdzie się ukryłeś?
9. Lecz może zapytasz: Skoro przebywa we mnie Ten, którego miłuje moja dusza, czemu Go nie znajduję i nie odczuwam? Dlatego, że jest ukryty, a ty nie wchodzisz również w ukrycie, by Go znaleźć i odczuć. Jeśli ktoś chce znaleźć jaką rzecz ukrytą, musi wejść w takie ukrycie, gdzie ta rzecz się znajduje. A wówczas, gdy ją znalazł, pozostaje razem z nią ukryty. Ponieważ zatem twój Umiłowany Oblubieniec jest skarbem na roli twej duszy, za który mądry kupiec „sprzedał wszystko, co miał” (Mt 13, 44), potrzeba, abyś zapomniała o wszystkim i oddaliła się od wszystkich stworzeń. Wtedy, ukryta w wewnętrznej izdebce twego ducha, znajdziesz Oblubieńca. Gdy „zamkniesz drzwi za sobą (czyli swoją wolę odnośnie do wszystkich rzeczy) i w ukryciu modlić się będziesz do twego Ojca” (Mt 6, 6), i z Nim będziesz przebywać ukryta, wówczas, w tym ukryciu Go odczujesz. Będziesz Go miłować i radować się Nim w ukryciu, a także rozkoszować się Nim będziesz więcej, niż to język może wyrazić, a zmysły odczuć.
10. Skoro więc, o piękna duszo, już wiesz, że w twym łonie ukrywa się upragniony Umiłowany, staraj się przebywać z Nim dobrze ukryta, a obejmiesz Go w twym łonie i poczujesz Go działaniem miłości. Pomyśl, że do tego ukrycia On cię wzywa przez Izajasza (26, 20), mówiąc: „Idź, wejdź do swoich komnat i zamknij drzwi za sobą (tj. wszystkie twoje władze dla wszystkich stworzeń), skryj się na małą chwilę”, tj. na czas życia doczesnego. Duszo, jeśli przez krótki czas tego życia będziesz strzegła pilnie twego serca, do czego zachęca Mędrzec (Prz 4, 23), to z całą pewnością udzieli Ci Bóg tego, co obiecał przez Izajasza (45, 3), mówiąc: „Dam ci skarby schowane i odkryję tajemnice kryjówek”. Istotą tych ukrytych rzeczy jest sam Bóg, gdyż Bóg jest treścią wiary i jej przedmiotem, wiara zaś jest sekretem i tajemnicą. Skoro zaś objawi się i ukaże to, co jest tajemne i ukryte w wierze, tj. doskonałość Boga, według określenia św. Pawła (1 Kor 13, 10), odsłoni się wówczas przed duszą sama istota i misteria tajemnic.
W życiu ziemskim, chociażby dusza weszła w najgłębsze ukrycie, nie ujrzy tego tak doskonale, jak w życiu przyszłym. Jeśli jednak ukryje się tak, jak Mojżesz w jaskini skalnej (Wj 33, 22-23), czyli będzie naśladowała doskonale życie Syna Bożego, swego Oblubieńca, Bóg zakryje ją swoją prawicą, a wtedy ona zasłuży na to, by ujrzeć plecy8 Boże, czyli dojdzie już w tym życiu do takiej doskonałości, że się zjednoczy i przemieni przez miłość w swego Oblubieńca, Syna Bożego. Zjednoczy się z Nim tak ściśle i tak jasno pozna Jego tajemnice, że co dotyczy poznania Go w tym życiu, nie będzie już musiała pytać: Gdzie się ukryłeś?
11. Wiesz zatem, o duszo, jak masz postępować, by znaleźć swego Oblubieńca w twojej kryjówce. Jeśli jednak pragniesz dowiedzieć się czegoś więcej, posłuchaj słowa pełnego znaczenia i prawdy najgłębszej: Szukaj Go przez wiarę i miłość, nie zadowalając się żadną inną rzeczą i nie pragnąc niczego posiadać czy poznać poza tym, co musisz z konieczności. Te dwie cnoty są przewodnikami ślepego i zaprowadzą cię tam, gdzie sama nigdy byś dojść nie mogła, czyli do tego ukrycia, gdzie Bóg przebywa. Wiara bowiem to głębia tajemnic9, jak to już powiedzieliśmy, i jest ona jak nogi prowadzące duszę do Boga. Miłość zaś jest przewodniczką, która ją prowadzi. Gdy dusza na tej drodze rozważa i zgłębia tajemnice wiary, zasłuży sobie na to, że miłość odsłoni jej to, co kryje wiara, czyli jej Boskiego Oblubieńca, którego ona pragnie. W tym życiu odsłoni Go jej przez specjalną łaskę boskiego zjednoczenia z Bogiem, natomiast w przyszłym życiu przez istotną chwałę, radując się Nim „twarzą w twarz” (1 Kor 13, 12). W tym wszystkim jednak, choć dusza dojdzie do błogosławionego zjednoczenia, które jest najwyższym stopniem doskonałości, jaki można osiągnąć w tym życiu, Oblubieniec jej wciąż jest przed nią ukryty w łonie Ojca, jak było wspomniane, a ona pragnie radować się Nim tak całkowicie, jak w przyszłym życiu, dlatego wciąż pyta: Gdzie się ukryłeś?
12. Dobrze jednak, że szukasz Go, duszo, ukrytego, bo tym bardzo wychwalasz Boga i szybciej zbliżasz się do Niego, uważając Go za o wiele wyższego i głębszego niż wszystko, co możesz osiągnąć. Dlatego nie zatrzymuj się nigdy, nawet przelotnie, nad tym, co twoje władze mogą pojąć. Chcę powiedzieć, abyś się nigdy nie zadowalała tym, co pojmujesz o Bogu, lecz tylko tym, czego nie pojmujesz10. I nigdy nie zatrzymuj swojej miłości i rozkoszy na tym, co rozumiałaś lub czułaś odnośnie do Boga, lecz kochaj i rozkoszuj się tym, czego z Boga nie możesz zrozumieć i odczuć. To bowiem, jak mówiliśmy, jest szukaniem Boga przez wiarę11. Wobec tego więc, że Bóg jest niepojęty i ukryty (Iz 45, 15), powinnaś Go zawsze za takiego uważać i ukryta służyć Mu w ukryciu, choćby ci się zdawało, że Go znajdujesz, odczuwasz i pojmujesz. I nie bądź w liczbie tych niemądrych, którzy po ziemsku myślą o Bogu, sądząc, że jeśli Go nie pojmują, nie odczuwają i nie smakują w Nim, to On jest od nich więcej oddalony czy bardziej przed nimi ukryty. Owszem, rzecz ma się zupełnie przeciwnie; im mniej kto jasno pojmuje Boga, tym więcej zbliża się do Niego, gdyż jak mówi prorok Dawid (Ps 17, 12): „Uczynił ciemność kryjówką swoją”. Jeśli więc zbliżysz się do Niego, z konieczności musisz odczuwać ciemność, gdyż oczy twoje są zbyt słabe. Dobrze zatem czynisz, gdy zawsze – tak w chwilach niepomyślności, jak i w chwilach pomyślności duchowej czy doczesnej – uważasz Boga za ukrytego i wołasz do Niego, mówiąc: Gdzie się ukryłeś,
Umiłowany, i mnie wśród jęków zostawiłeś?
13. Nazywa Go Umiłowanym, by tym skuteczniej Go wzruszyć i nakłonić do wysłuchania swej prośby. Bóg, gdy jest kochany, zawsze chętnie skłania się ku prośbom tego, który Go kocha. Wyraża to przez świętego Jana (15, 7): „Jeżeli we Mnie trwać będziecie, to proście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni”. A wtedy tylko może dusza prawdziwie zwać Go Umiłowanym, gdy Mu jest cała oddana, gdy nie ma serca przywiązanego do żadnej rzeczy poza Nim i zwykle swoje myśli zwraca do Niego. Czując brak tego, skarżyła się Dalila na Samsona (Sdz 16, 15): „Jak ty możesz mówić, że mnie kochasz, skoro serce twoje nie jest ze mną złączone”, albowiem w sercu się zawiera myślenie i uczucie. Wiele dusz, choć nazywa swego Oblubieńca Umiłowanym, nie miłuje Go jednak prawdziwie, bo serca ich nie są z Nim całkowicie złączone, i dlatego też prośby ich nie mają wielkiego znaczenia przed Bogiem. Nie uzyskają zatem tego, o co proszą, dopóki przez ciągłe ćwiczenie się w modlitwie nie dojdą do ściślejszego zjednoczenia się z Bogiem i dopóki nie oddadzą Mu serca pełniej i z uczuciem miłości. To bowiem, co się od Boga uzyskuje, uzyskuje się drogą miłości.
14. W tym zaś, co dusza dalej mówi: i mnie wśród jęków zostawiłeś, należy rozumieć, że nieobecność Umiłowanego wywołuje w duszy ciągłe za Nim wzdychanie. Dusza bowiem, nie kochając poza Nim żadnej rzeczy, nie może w niczym znaleźć ukojenia. I tu poznaje się prawdziwą miłość ku Bogu. Kto Go kocha prawdziwie, w żadnej rzeczy nie znajduje zadowolenia, tylko w Nim samym. Ale co mówię: Nie znajduje zadowolenia? Owszem, choćby wszystko posiadał, nie będzie z tego zadowolony, a im więcej będzie miał, tym mniej będzie zaspokojony. Zaspokojenie serca człowieczego nie polega bowiem na posiadaniu tych rzeczy, lecz na wyzuciu się z nich, na ubóstwie ducha. Na nim opiera się miłość doskonała, w której posiada się Boga w wielkim do Niego zbliżeniu, dzięki szczególnej łasce. Gdy dusza dojdzie do tego ubóstwa, będzie żyła tu na ziemi w pewnym zadowoleniu, choć nie w nasyceniu, bo i Dawid (Ps 16, 15), jak sam mówi, doskonałego zaspokojenia spodziewał się w niebie: „Nasycę się, gdy ujrzę Twoją chwałę”.
A więc pokój, uciszenie i zaspokojenie serca, jakie może osiągnąć dusza w tym życiu, nie wystarczą jej tak, aby nie wzdychała w swym wnętrzu, choć spokojnie i bez cierpień, w oczekiwaniu tego, czego jej brakuje. Wzdychanie bowiem jest złączone z nadzieją. Takim było to wzdychanie, które wyrwało się z piersi Apostoła (Rz 8, 23) i innych, chociaż już doskonałych dusz, o którym on mówi: „Ale i my sami, którzy już posiadamy pierwsze dary Ducha, i my również całą istotą swoją wzdychamy, oczekując przybrania za synów Bożych”. Te same jęki odzywają się i tu w głębi tej duszy, w sercu rozmiłowanym. Bo gdzie miłość [rani], tam zawsze odzywa się jęk zranionej duszy, skarżącej się stale na uczucie oddalenia Umiłowanego, tym więcej, że zakosztowawszy już słodkiego i przyjemnego obcowania z Nim, teraz, gdy się oddalił, pozostaje nagle sama i oschła. Skarży się więc:
Uciekłeś jak jeleń.
15. Co do tych słów należy zauważyć, że i w Pieśni nad Pieśniami (2, 9) Oblubienica porównuje swego Umiłowanego do jelenia lub kozicy, mówiąc: „Umiłowany mój podobny do kozicy, do młodego jelenia”. I to nie tylko dlatego, że jest On tajemniczy, samotny, uciekający od towarzystwa jak jeleń, lecz również dla tej szybkości, z jaką się ukazuje i znika. Przychodzi bowiem niespodziewanie do dusz pobożnych, by je pocieszyć i dodać im odwagi i znów znika, zostawiając je w smutku i opuszczeniu, by je wypróbować, nauczyć pokory i pouczać je. Wtedy właśnie dusza odczuwa bardzo boleśnie Jego oddalenie, jak to daje do zrozumienia w następnym wersie:
Gdyś mnie wpierw zranił.
16. Jakby mówiła: Nie wystarczało mi zmartwienie i ból, które zawsze odczuwam z powodu Twej nieobecności, lecz nadto, zraniwszy mnie strzałą Twej miłości, spotęgowawszy namiętność i pragnienie oglądania Ciebie, uciekasz ze zwinnością jelenia, nie pozwalasz, bym Ci się mogła choć trochę przyjrzeć.
17. Dla głębszego objaśnienia tego wersu zaznaczam, że oprócz wielu innych sposobów, jakimi Bóg nawiedza duszę, raniąc ją i pomnażając w niej miłość, zwykł sprawiać w niej pewne ukryte dotknięcia miłości, które jak strzały ogniste ją przeszywają i ranią. Na skutek tego dusza pozostaje całkowicie przepalona ogniem miłości. I to są te rany miłości, o których tu dusza wspomina. Rozpalają one wolę w rozmiłowaniu w takim stopniu, że dusza pali się w płomieniu miłości, i to tak, że wydaje się być trawiona w tym płomieniu, wychodzi z siebie, odnawia się całkowicie i zaczyna żyć w nowy sposób, jak ów feniks, który się spala i odradza do nowego życia.
Mówi o tym prorok Dawid (Ps 72, 21-22): „Zostało rozpalone moje serce i odmieniły się moje nerki, ja wniwecz się obróciłem, a nie wiedziałem”.
18. Pożądania i uczucia, które tu określa prorok mianem nerek, wzruszają się w tym rozpłomienieniu serca i zmieniają w boskie, a dusza w tej miłości unicestwia się niejako i niczego już nie zna, tylko samą miłość. I w tym czasie zmiana tych nerek jest jednak dla duszy rodzajem tak wielkiej męczarni i tęsknoty za oglądaniem Boga, że wydaje się jej nieznośną surowością, którą miłość stosuje względem niej. Nie dlatego, że ją zranił, owszem, te rany uważa za życiodajne, lecz że ją zostawił w męce miłości, że jej nie zranił z większą skutecznością, kładąc kres jej ziemskiemu życiu, aby Go mogła ujrzeć i złączyć się z Nim w życiu najpełniejszej miłości. Wyrażając zatem i ukazując ten ból, mówi: Gdyś mnie wpierw zranił. Oznacza to: zostawiwszy mnie zranioną, umierającą z ran miłości ku Tobie, ukryłeś się z taką zwinnością, jak jeleń.
19. To uczucie dlatego jest tak wielkie, bo przez ranę miłości, jaką Bóg zadaje duszy, uniesienie woli wzmaga się gwałtownie, by posiąść Umiłowanego, którego dotknięcie odczuła. Z tą samą gwałtownością odczuwa Jego oddalenie i niemożność posiadania Go tu tak, jak tego pragnie. W ten sposób następnie czuje wydobywający się jęk z powodu takiego oddalenia. Nawiedzenia te bowiem nie należą do tych, którymi Bóg pokrzepia i zadowala duszę, lecz do tych, przez które raczej rani, niż uzdrawia, i więcej zadaje bólu niż zadowolenia. Służą one do ożywienia świadomości, do spotęgowania pożądania, a tym samym bólu i tęsknoty za oglądaniem Boga.
To są duchowe rany miłości, tak słodkie i pożądane dla duszy, że pod ciosami, jakie otrzymuje, chciałaby umrzeć tysiącem śmierci, gdyż one wyprowadzają ją z niej samej, by mogła wejść w Boga. Daje to zrozumieć w następnym wersie, gdy mówi:
Biegłam za Tobą z płaczem, a Tyś się oddalił.
20. Dusza zraniona miłością nie może otrzymać innego lekarstwa, jak tylko lekarstwo pochodzące od Tego, który zranił. Z tego powodu, w porywie ognia, który spowodował jej rany, wybiegła za Umiłowanym, który ją zranił; i woła, by ją uleczył.
Należy zwrócić uwagę, że przez słowo „biegnąć” rozumie się tu w znaczeniu duchowym dwa sposoby podążania za Bogiem. Pierwszy to wyjście ze wszystkich rzeczy, co dokonuje się przez wyrzeczenie się ich i wzgardę. Drugi to wyjście z siebie samego, przez zapomnienie o sobie dla miłości Bożej. Albowiem gdy miłość prawdziwa, o jakiej tu mówimy, dotknie duszę, tak ją podnosi, że dusza nie tylko wychodzi z siebie przez zapomnienie o sobie, ale także pozwala się wyprowadzić z istniejącego stanu równowagi, nawyków i skłonności naturalnych i woła do Boga, mówiąc: Oblubieńcze mój!, przez to dotknięcie Twoje i ranę miłości wyrwałeś mą duszę nie tylko ze wszystkich rzeczy, lecz również z siebie samej, by biegła za Tobą (rzeczywiście, wydaje się jej, jakby ją wyrwał z ciała), i tak podniosłeś ją do Siebie, że tylko za Tobą tęskni, opuszcza wszystko, by tylko Ciebie samego posiąść, a Tyś się oddalił.
21. Innymi słowy: Wtedy, gdy chciałam ująć Twoją obecność, nie znalazłam Cię i pozostałam ogołocona z jednego, a nie mogąc posiąść drugiego, cierpię zawieszona w przestworzu miłości i nie mam oparcia ani w Tobie, ani w sobie. Tę samą myśl, którą wyraża tu dusza przez słowo „wybiec”, aby iść szukać Umiłowanego, Oblubienica z Pieśni nad Pieśniami (3, 2; 5, 7) wyraża słowem „powstać”. Mówi: „Wstanę, obejdę miasto po ulicach i placach, szukać będę ukochanego mej duszy. Szukałam go, lecz nie znalazłam… i poranili mnie”. Przez „powstanie” duszy Oblubienicy rozumie się tam w znaczeniu duchowym jej podniesienie z nizin w górne wyżyny, tj. z jej nawyków i miłości przyziemnej na szczyty Bożej miłości.
Lecz mówi tam dalej Oblubienica, że została zraniona, nie znalazłszy Oblubieńca. I tu również skarży się, że jest zraniona miłością i w tym stanie przez Niego pozostawiona. Dlatego zaś człowiek rozmiłowany odczuwa boleśnie nieobecność Oblubieńca, któremu się oddał, iż oczekuje zapłaty za swoje oddanie, czyli pragnie, aby Oblubieniec nawzajem mu się oddał. Chociaż porzucił wszystko dla Umiłowanego, nawet siebie samego, to nie otrzymał nagrody za swoje oddanie, gdyż nie posiada Tego, którego miłuje jego dusza.
22. Ta udręka i tęsknota z powodu oddalenia się Boga w czasie, gdy zadaje On duszy rany miłości, jest zwykle tak wielka u dusz dążących do doskonałości, że spowodowałaby śmierć, gdyby ich Bóg sam nie umacniał. Mając podniebienie woli zdrowe, ducha czystego i dobrze usposobionego wobec Boga, i zakosztowawszy już, jak to mówiliśmy, nieco słodyczy miłości Bożej, której nad wszystko pragną, cierpią ponad wszelką miarę. Widzą bowiem jakby przez szczelinę swoje najwyższe dobro, a nie jest ono im udzielane. Dlatego ich cierpienie i męczarnia są niewymowne.
5 Takie wyjaśnienie uporządkowania strof jest wynikiem pewnego wtórnego zamysłu Jana od Krzyża. Chciał już po napisaniu poezji dostosować ciąg liryczny do znanego podziału drogi duchowej. Strofy od pierwszej do piątej oddają drogę oczyszczającą (stan początkujących), strofy od szóstej do dwunastej drogę oświecającą (stan postępujących), strofy od trzynastej do trzydziestej piątej drogę jednoczącą (stan doskonałych), w strofach od trzydziestej szóstej do czterdziestej dusza prosi Umiłowanego, by Go mogła widzieć twarzą w twarz w życiu wiecznym. Por. PD 22, 3.
6 Cytat z nieautoryzowanego pisma św. Augustyna pt. Soliloquiorum animae ad Deum liber unus (PL 40, 888).
7 Gdyż Bóg udziela jej bytu naturalnego i podtrzymuje w nim.
8 W życiu śmiertelnym nie możemy oglądać Boga twarzą w twarz, czyli samej Jego istoty. Dlatego nawet najgłębsze mistyczne poznanie, wizje czy zachwyty są tylko częściowym poznaniem Boga, tak jakbyśmy patrzyli na Niego, gdy On ma twarz od nas odwróconą. W tym znaczeniu przytacza św. Jan od Krzyża powyższe słowa Księgi Wyjścia.
9 „Głębia tajemnic” – w oryg.: secreto (‘tajemnica’).
10 Porównaj podstawowe tezy nauki mistycznej św. Jana od Krzyża: DGK I, 13, 11-12.
11 Te słowa, pozornie niezrozumiałe, są jednak podstawą całego systemu mistycznego św. Jana od Krzyża. Jako jedyny środek złączenia się duszy z Bogiem uważa on wiarę. Udowadnia to w ten sposób: Bóg jest niepojęty. Jako taki nie może podpadać pod żadną formę rzeczy stworzonej. Rozum ludzki zaś jako stworzony nie może poznawać inaczej, jak tylko w formach rzeczy stworzonych, tym samym nie może poznać Boga całkowicie. Pozostaje więc tylko wiara, czysta wiara, wyzuta z wszelkiej formy stworzonej, i przez tę wiarę łączy się rozum z Bogiem. Analogicznie pamięć łączy się przez nadzieję, wola przez miłość, i w ten sposób dusza dochodzi do najściślejszego, jakie jest możliwe w tym życiu, zjednoczenia z Bogiem.