Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Kojarzycie filmy, w których nastolatki przeżywają wakacje życia? Cóż, dla Maisie to lato takie nie będzie… A może jednak?
„— Leila, w porządku. Wiem, że nie jestem piękna. Jestem gruba.
— A gdzie tu sprzeczność? — spytała z uśmiechem”.
Szesnastoletnia Maisie właśnie rozpoczyna rodzinne wakacje, które w tym roku zapowiadają się wyjątkowo fatalnie. Tata musiał zostać w pracy, więc Maisie jest skazana na towarzystwo mamy wiecznie krytykującej jej wygląd, nieznośnie idealnej siostry, jej nowej dziewczyny (trochę mniej idealnej) i najlepszej przyjaciółki Anny. To ostatnie byłoby akurat całkiem w porządku, gdyby nie fakt, że... Anna wpadła w oko Sebastianowi, w którym Maisie jest zakochana na zabój. Cóż, to lato będzie ciężkie.
Jakby tego wszystkiego było mało, Sebastian zabiera ze sobą Beamera, najbardziej wkurzającego kumpla, jakiego można sobie wyobrazić, a ta sadystyczna franca, pani Singh, zadała pracę domową na każdy dzień wakacji.
Plan na przetrwanie jest prosty: Nie kąpać się w morzu. Nie opalać się. Ukrywać jak najwięcej ciała.
Edit. Plan był prosty. Dopóki nowa przyjaciółka, Leila, nie namówiła Maisie na udział w konkursie na Miss Nasto-Lata.
Do zapamiętania:
· Konkurs na Miss Nasto-Lata to ostatnie miejsce, w którym usłyszysz: „Jasne, nie musisz zakładać kostiumu kąpielowego”.
· Nie wszystko jest tak żenujące, jak się wydaje. Chyba że nazywasz się Maisie Martin.
· Kiedy czujesz, że rodzice nie mówią ci prawdy, to prawdopodobnie NIE MÓWIĄ CI PRAWDY.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 247
Dla babci, która nauczyła mnie kochać opowieści.
Dla mamy, która powiedziała, żebym napisała swoją.
I dla Chrisa, który prosił o więcej.
Sobota, 16 grudnia
Jedna rzecz, którą dziś odkryłam.
1. Moja matka to diabeł wcielony, który postanowił zrujnować mi życie.
Źródło: Faktycznie zamierza mnie zmusić do codziennego pisania w tym cholernym dzienniku. Powiedziała, że będzie go sprawdzać co rano! W CZASIE WAKACJI. Tak się właśnie dzieje, kiedy wasza mama jest nauczycielką. Zawsze trzyma ze swoimi. Aha, obiecała nie czytać tego, co napiszę, tylko zaglądać, czy c o k o l w i e k napisałam – jakby to czyniło z niej świętą. Ale ja już znam jej prawdziwe oblicze – i ono zieje ogniem. A ponieważ w te wakacje planuję spalić się wyłącznie na słońcu, będę musiała robić, co mi każe. Nie oznacza to jednak, że napiszę cokolwiek wartego oddania. Ha, ha! Już ja pokażę i mamie, i pani Singh – dwie pieczenie na jednym ogniu. (Przy jednym ogniu? W jednym ogniu?!)
Cześć, Dzienniku Odkryć. Jakże miło mi cię znów spotkać. Tak, ja też się tego nie spodziewałam. Sądziłam, że z nami koniec. Kaput. Kaplica. Ale moja matka ma odmienne zdanie, a ja wykorzystałam już cały życiowy zapas buntu za jednym podejściem, kiedy rzuciłam taniec, więc jestem w zasadzie skazana na wykonywanie jej poleceń, przynajmniej do osiemdziesiątego czwartego roku życia lub dopóki nie umrze – w zależności od tego, co wydarzy się najpierw. (Obstawiam, że to pierwsze, bo matka, jak wspomniałam, jest diabłem wcielonym i pewnie będzie żyła wiecznie).
Ale ja jestem bojowniczką o wolność i uprawiam partyzantkę (słowo to NIE pochodzi od „party”, o czym przekonałam się boleśnie w zeszłym roku na historii, ups), i potrafię na swój własny mały sposób stawiać opór. Na przykład, mama kazała mi pisać codziennie w dzienniku, ale nie powiedziała, co mam pisać. Dlatego wypełnię go kompletnymi bzdurami. Tylko patrzcie.
Bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, lalala, lalala, lalalala, ręka zaczyna mi się męczyć, prawdę mówiąc, bla, bla, bla, bla, bla, bla.
Mama mnie obserwuje. Sądzi, że naprawdę odrabiam zadanie. Ha, ha! Hahahahahaha!
Tłumy szaleją! [klask, klask, klask, klask] Ej, pamiętacie tę rymowankę?
„Moja mama, twoja mama żyją po sąsiedzku, kłócą się co drugi wieczór, kto ma lepsze dziecko. Dziewczyny są sexy, bo piją pepsi, a silne chłopaki, bo jedzą ziemniaki”.
Pytanie: w jaki sposób picie pepsi sprawia, że ktoś jest sexy? Bo wypiłam jej całe morze i powiem wam, że z całą pewnością nie można by mnie nazwać sexy. Anna z kolei nigdy nie tyka tego napoju, a jest stuprocentową Laską przez duże L. Wiecie: taką, która emanuje seksownością, która ocieka pewnością siebie, która sprawia, że chłopakom jak w kreskówkach oczy wychodzą z orbit, a języki opadają na ziemię, gdy tylko ich mija, która jest tak całkowicie s o b ą i ma zabójczą twarz, a do tego boskie ciało. Nie pytajcie mnie, czemu się ze mną przyjaźni. Ja jestem w zasadzie jej przeciwieństwem, chociaż urodziła mnie Laska, która urodziła już inną Laskę, a potem jakimś cudem pojawiłam się ja. Jak w tym starym filmie Bliźniacy, w którym Arnold Schwarzenegger dostaje dobre geny, a Danny DeVito jakiś zlepek resztek. Moja siostra Eva to Arnold Schwarzenegger, a ja to zlepek DeVito.
Tak czy inaczej... Bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla.
Powinno styknąć.
Niedziela, 17 grudnia
Dwie rzeczy, które dziś odkryłam.
1. Nie jestem tak dobra w ruchu oporu, jak sądziłam.
Źródło: Te wszystkie „bla” z wczoraj zwróciły uwagę mamy, która zagroziła, że przeczyta cały dziennik od deski do deski, jeśli nie zacznę traktować go poważnie. „Prawo do prywatności wiąże się z zaufaniem, a ty musisz na to zaufanie zasłużyć, Maisie. I nie przewracaj oczami”. [Tutaj wstawiam przewracanie oczami]. Dobra, muszę skończyć z tymi bzdurami i przynajmniej s p r a w i a ć w r a ż e n i e, że robię to tak, jak należy. Treść może być bzdurna, tylko nie forma. No proszę, już mi lepiej idzie.
2. Znacie te wszystkie filmy, w których nastolatki przeżywają WAKACJE ŻYCIA? Te wakacje nie będą raczej do takich należały.
Źródło: Wszystko, co wydarzyło się od wczoraj.
To znowu ja, Dzienniku Odkryć! Mogę mówić do ciebie „Stary”, skoro będziemy n a j l e p s z y m i p r z y j a c i ó ł m i i takie tam? Ty możesz nazywać mnie Maisie. Niektórzy mówią na mnie Maise, wymawiane jak „maze”, czyli labirynt, bo jestem zagadką, którą należy rozwiązać, zanim uda się dotrzeć do ukrytego w jej wnętrzu skarbu. No dobra, to nie tak – to po prostu skrót od Maisie, i tyle. Mama nazywa mnie Missy-May, nie mam pojęcia dlaczego, a tata – Eminem, bo uważa się za przezabawnego gościa. (Nie mówię mu tego, ale czasem naprawdę taki bywa). Wiesz co? Mów do mnie, jak chcesz, albo jeszcze lepiej – nie mów w ogóle, bo jesteś pustym dziennikiem i nie umiesz tak naprawdę mówić.
Oczywiście mogłabym wypełnić cię słowami, które z pewnością umożliwiłyby ci powiedzenie czegoś.
Ale co by to miały być za słowa?! Jak już wyżej wspominałam (nawiasem mówiąc – doskonały zwrot do wykorzystania w szkolnym zadaniu, żeby sprawiać wrażenie, że wiem, o czym mówię), mama połapała się wczoraj w moim sprytnym planie. Co oznacza, że dziś muszę działać inaczej. Podejrzewam, że mogłabym zacząć spisywać również wspominane wyżej wszystko, co wydarzyło się od wczoraj. To zajęłoby sporo miejsca.
Na początek, większość wczorajszego dnia była dosyć nudna. Dużą jego część spędziłyśmy w aucie – mama, Anna i ja. (Eva doleci z Melbourne, gdzie studiuje taniec – jakby nie robiła tego przez całe swoje cholerne życie. Przyjedzie za parę dni ze swoją nową dziewczyną Bess. Całe szczęście, że nie spędzają Bożego Narodzenia z j e j rodziną). Tak czy inaczej, przesiedziałyśmy kilka długich godzin w samochodzie, a mama usiłowała rozmawiać z nami o szkole i przyszłości, a co najgorsze, także o chłopcach, więc Anna włożyła słuchawki i udawała, że śpi, gdy tymczasem ja rzucałam mamie mordercze spojrzenia, dopóki nie ucichła i nie zaczęła odpowiadać mi tym samym.
Całkiem nieźle dogadujemy się w języku morderczych spojrzeń. Oto wolne tłumaczenie:
Ja: Mamo, przestań z nami gadać, jakbyś była naszą przyjaciółką. Bo nią nie jesteś.
Mama: Staram się rozluźnić atmosferę.
Ja: Jeszcze bardziej ją usztywniasz.
Mama: Trochę szacunku, Maisie Martin. Jeśli będziesz się w dalszym ciągu tak zachowywała, to zamknę cię na całe wakacje w pokoju i nie będziesz mogła w ogóle z nich skorzystać.
Ja: Proszę, zrób to. Szczerze mówiąc, byłoby cudownie. Mogłabym całymi dniami oglądać Netflixa.
Mama: Właśnie zdałam sobie sprawę, że byłabyś tym zachwycona, dlatego stosowniejszą karą będzie, jeśli spędzisz ze mną całe lato, tak żebym miała cię na oku. Możemy pójść razem na depilację bikini! Idealnie!
Ja: Nie zrobiłabyś tego.
Mama: A jakże.
Ja: ...
Mama: ...
Ja: [odwracam wzrok, pokonana].
Mama: [uśmiecha się zwycięsko, zadowolona z siebie].
Anna: [chrapie, bo już nie udaje, że śpi, tylko naprawdę zasnęła].
Tak. Mniej więcej tak upłynęła nam ośmiogodzinna jazda. Po drodze tata napisał kilka razy, że już za nami tęskni i żałuje, że go z nami nie ma. Na te wiadomości mama tylko przeklęła pod nosem.