28,00 zł
Poprawczak nastroju to zbiór krótkich zabawnych obserwacji życiowych opatrzonych zabawnymi ilustracjami Małgorzaty Jasionek.
Książka ma 70 stron i jej głównym celem jest poprawienie nastroju i ćwiczenie pozytywnego myślenia. Wszystkie teksty przedstawiają problemy życia codziennego w nowym optymistycznym świetle.
Każdy tekst jest niezależny, więc książkę można czytać od przodu, od tyłu i od środka.
Poprawczak nastroju napisany jest w stylu stand-upowym i zawiera zero opisów przyrody.
Patronami medialnymi są Radio Luz i Michalina Tańska.
Autorka zrobiła doktorat z humoru, wykłada "Humor i pozytywną psychologię" na Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu i prowadzi firmę Optymisja z warsztatami humoru, optymizmu i pozytywnej psychologii. Dodatkowo prowadzi podcast "Optymisja" i współtworzy wraz z Małgorzatą Jasionek "Poprawczaka nastroju" na Instagramie (profil z zabawnymi rysunkami).
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 36
Menda sapiens
Pryszcz porównawczy
Oda do starości
Humor i amor
Chwała pierdołom
Nieogar
Kultura wysoka kontra kultura wklęsła
Luz hodowcy kóz
Najgorzej
To skomplikowane
Nadmierna trzeźwość
Bezjaj
Po co dorosłym dzieci?
Łojcowie
Zaćmienie mózgu
Fachowcy
Sprzątanie
Drzemkolub
Żółty jesienny glut
Bycie miłym
Zrywacz.pl
Uważność
Komplementy
BEZradni
Giętki język i ciało
Życie wersja premium
Wakacje
Zazdro
Pesymisja
Nareszcie
SformaTOWANI
Karta redakcyjna
Cover
Z mendami powinno być jak z papierosami – do każdej należałoby dokleić napis: „Zagraża życiu i zdrowiu” albo „Powoduje trwałe uszkodzenia”. Mendowatość ma różne oblicza i może być naprawdę mocno utajona. Menda z wierzchu może być słodka, milusia i mięciutka. Trudno się nie nabrać. Kiedy nasza czujność jest już ululana, mendowatość z mendy wypełza. A to jakaś przypadkowa tyci intryga, a to niepozorny donosik, jakby od niechcenia, a to wywrócenie kota ogonem, do góry nogami i tył na przód… Celem mendy jest szeroko pojęta korzyść własna, maksymalny zysk, minimalnym kosztem. I to wszystko w takim półmroku i bezszelestnie, nigdy wprost. Oczywiście mendy są różne, tak jak i rodzaje palaczy. Może być menda okazjonalna, sezonowa lub pełnoetatowa. Ile mendy w danej mendzie, rzecz jasna, nie wiadomo. To tak jak z mięsem w parówce. Dla pocieszenia rzeknę tylko, że mendą nie można stać się od razu. Mendowatość trzeba w sobie hodować, doglądać i dokarmiać. Innymi słowy – menda to nie jest jakaś prosta konstrukcja z Ikei. Mendy są skomplikowane, zawiłe i ukryte jak miejska kanalizacja.
Dążenie do ideału, na przykład w sprawach urody, jest mało satysfakcjonujące, kiedy nie ma się drobnych wad. Warto, a wręcz polecam, mieć w zanadrzu pryszcza porównawczego lub jego odpowiednik – jedno niedogolone kolano czy symboliczny szczypior między zębami. Tylko wtedy możemy prawdziwie docenić swoje walory. Dajmy na to, standardowy pryszcz na marginesie twarzy pozwala na jakże podbudowującą refleksję, że jesteśmy prawie piękni. Przez porównanie z pryszczem porównawczym reszta twarzy wydaje się jakby lepsza, gładsza i atrakcyjniejsza. Z kolei dobrym kontrastem dla ogolonych nóg może być porównawcza kępka na kolanie. Ciągła możliwość przyglądania się tej różnicy, temu efektowi „łał”, sprawia, że zdajemy sobie sprawę z tego, jak źle wyglądało to wcześniej. Poza tym, czy jest coś bardziej odrażająco-odpychającego niż idealny ideał? Lepsze jest ciało, które opowiada jakąś historię i ma choćby drobny mankament. Dla tych, którzy są niezadowoleni ze swojego uśmiechu, polecam dyżurny szczypior. Wsadzamy go między zęby i uśmiechamy się do lustra, myśląc: „Och, jacy jesteśmy brzydcy” (chlip, chlip). Po chwili wyciągamy szczypior i alleluja! – już jesteśmy piękni.
Młodość jest przereklamowana jak sernik z rodzynkami. Młodość to ciągła walka o pieniądze, sukces i jędrność. Trzeba nadążać za modą – ledwo człowiek wbije się w przyciasne spodnie, już luźne są modne. Poza tym powinno się być chudym fit-wege-eko-turbo szczypiorem. Młody człowiek ciągle martwi się o rekreację, prokreację i depilację. Ten pośpiech młodych jest obrzydliwy – nawet nie mają czasu mówić pełnymi zdaniami. No i ciągle trzeba mieć coś nowego i lepszego. A wszystko należy opublikować na internetach w celu wzbudzenia zazdrości i – wiadomo – od razu stres, czy wystarczająco będą nam zazdrościć. A starość… Mmm, starość… jest jak nagroda za całą tę walkę: nikt nie patrzy, czy mamy cellulit, nie pyta, kiedy ślub, kiedy dziecko, kiedy smartfon. Spokojnie i z godnością to kicniemy na działeczkę, to do sąsiadki na wymianę osiedlowych ploteczek. A jak nie mamy na to ochoty, to możemy krzyżóweczkę rozwiązać, dżem zrobić czy wymusić pierwszeństwo na pasach. W tym czasie, którego jakby przybyło, można z akwizytorem pogadać, posiedzieć w przychodni, tak dla sportu, czy wbić się na czyjeś wesele. Można też stać się takim nowoczesnym seniorem, któremu ani wi-fi, ani Uber niestraszny. Takim amantem sanatoryjnym z żelem na włosach. Ale najpierw trzeba się przemęczyć z tą młodością.
Humor pozwala zwabić partnera/partnerkę, maskuje świetnie desperację, może być testem na dopasowanie i buforem łagodzącym odrzucenie. Już na etapie rozglądania się za partnerką lub partnerem warto popatrzeć na zjawisko godów przez pryzmat humoru. A więc może popatrzmy na zjawisko godów przez pryzmat humoru.