Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Emil, główny bohater Powrotu Orfeja, nie wychodzi z mieszkania. Żyje w klatce dręczących go fobii i natręctw. Poznajemy go w chwili, kiedy próbuje pozbyć się intruza – telefonów z call center. Za którymś razem w złości napomyka, że chce popełnić samobójstwo. Zosia z call center nie odpuszcza, dzwoni z prywatnego telefonu i Emil zaczyna jej się zwierzać. Opowiada historie z dzieciństwa i codzienne perypetie, często zabawne. Coraz bardziej zależy mu na dziewczynie i chociaż nie zostaną parą, Emil wraca do normalnego życia.
Cała opowieść jest jednym wielkim monologiem Emila. Nie słyszymy, co odpowiada Zosia i kilkoro innych rozmówców, ale się domyślamy. Pająk, rośliny czy na przykład mieszkanie – bo i z nimi Emil rozmawia - tylko słuchają.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 212
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
To bardzo miłe, że interesuje się pani moim losem. Uznajmy, że miałem zły czas, znalazłem się w lodowatej piwnicy egzystencji. Na szczęście zadziałał alprazolam, pół tabletki, to mnie uspokoiło, znalazłem schodki na górę, już jestem w pokoju dziennym. Widzi pani, naszła mnie zła myśl. Najwyższa pora skończyć ze sobą, Emilu. Była moja, ale jakby obca. Pół na pół. Powtórzyłem kwestię kilka razy na scenie umysłu. Potem zadzwoniła pani, akurat przerabiałem akt trzeci. Możemy potraktować to jako deus ex. Poczułem się wytrącony. Uznałem, że sama pani sobie winna, że powiem to, powiem na głos, a pani usłyszy i razem zanurzymy się w bluźnierstwie. Jeżeli to panią uspokoi, nie zastanawiałem się nad metodą. Sama myśl o pozbawieniu siebie życia przez – bogowie, aż przechodzą mnie ciarki! – podcięcie sobie nadgarstków wywołuje mdłości. Przejechanie ostrzem po skórze to nie problem. Ból rozcinania jest do zniesienia. Problem pojawia się później. Przecięta skóra, żyły puszczają soki. Człowiek mieści około pięciu litrów krwi. Umieranie mogłoby trwać i trwać. Po utracie półtora litra czułbym zdenerwowanie, osłabienie i chciałoby mi się pić. Przeguby to nie kran z wartkim strumieniem, wszystko trwałoby nieskończone kwadranse. Zdążyłbym dziesięć razy się rozmyślić. Raz by wystarczył. Chwila, kiedy nastąpiłoby uświadomienie nieodwracalnego. Natychmiast wezwałbym pomoc. Raczej zostałbym odratowany. Raczej pomalowałbym pół mieszkania na bordowo. Z pewnością byłoby mi głupio. Głupiej niż teraz.
Wieszanie się jest jeszcze gorsze. Musiałbym zawiązać pętlę na lampie z IKEI. To przecież policzek wymierzony ludzkiej egzystencji. Odkręcić gaz jak Sylvia Plath? Problemem brak gazu. W nowoczesnym budownictwie krakowskim wszystko jest na prąd.
Już lepiej wyskoczyć z okna, tyle że mieszkam na drugim piętrze. Połamałbym sobie nogi jak to biedaczysko Trelkovsky. Z Lokatora Polańskiego. Powinna pani zobaczyć, kultowy film. Żeby się zabić, musiałbym wejść wyżej, na dach. To niewykonalne. Musiałbym dotrzeć na szczyt klatki schodowej, na piąte piętro. Dla mnie odległość niemożliwa. Mam lęk wysokości. To jeden z najsłabszych moich lęków, ale jak widać, najbardziej, że tak powiem, życiowy.
Ahsan Ridha Hassan, ur. 1988, nie posługuje się pseudonimem artystycznym. Pochodzi z Bielska-Białej, ma korzenie polskie i irackie. Mieszka w Krakowie, pracuje w branży IT. Do tej pory opublikował zbiór opowiadań i dwie powieści – ostatnia Zabobon (wyd. Marginesy, 2020) była nominowana do Literackiej Nagrody Angelus 2021. Powrót Orfeja otrzymał Nagrodę Krakowa Miasta Literatury UNESCO. Stypendysta The Lord Provost’s International Residency w Edynburgu.