Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
11 osób interesuje się tą książką
Dlaczego tak chętnie dzielimy się na przeświadczone o własnej prawości wrogie grupy?
Dlaczego jedni ludzie mają lewicowe poglądy, inni – konserwatywne, a jeszcze inni zostają libertarianami?
Dlaczego niektórzy tak ochoczo podchwytują skandaliczne kłamstwa i teorie spiskowe?
Moralność jest dla ludzkości nadzwyczajnym darem, który umożliwił powstanie cywilizacji, a jednocześnie przekleństwem, skazującym nas na nieustanne konflikty i podziały.W swojej znakomitej książce psycholog społeczny Jonathan Haidt rzuca wyzwanie konwencjonalnemu myśleniu o moralności, polityce i religii, analizuje genezę podziałów między ludźmi i wskazuje drogę ku wzajemnemu zrozumieniu. Pokazuje, dlaczego lewicowcy, konserwatyści i libertarianie mają tak różne intuicje na temat tego, co jest dobre, a co złe, i dlaczego każda ze stron ma rację,my zaś potrzebujemy wszystkich tych idei, aby osiągnąć sukces jako społeczeństwo.
Ta przystępnie napisana i aktualna pod każdą szerokością geograficzną książka pomoże odrzucić moralizowanie, docenić cud ludzkiej współpracy i zrozumieć adwersarzy po innej stronie politycznego sporu.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 591
Can we all get along? („Możemy wszyscy żyć w zgodzie?”) Wezwanie to rozsławił 1 maja 1992 roku Rodney King, czarnoskóry mężczyzna, którego rok wcześniej skatowało prawie na śmierć czterech policjantów z Los Angeles. Nagranie z tego zdarzenia widział cały naród, więc kiedy ława przysięgłych nie skazała funkcjonariuszy, na ulicach LosAngeles wybuchły zamieszki, które trwały sześć dni. Pięćdziesiąt trzy osoby poniosły śmierć i podpalono ponad siedem tysięcy budynków. Zamieszki w dużej części transmitowano na żywo: nad miastem krążyły helikoptery z kamerami serwisów informacyjnych. Do wspomnianego apelu skłonił Kinga szczególnie makabryczny akt przemocy wobec białego kierowcy ciężarówki.
Apel Kinga jest obecnie tak bardzo nadużywany, że wszedł w domenę kiczu i stał się tylko sloganem1, częściej używanym w celach humorystycznych niż jako poważna prośba o wzajemne zrozumienie. Dlatego wahałem się, czy rozpocząć moją książkę od słów Kinga. W końcu jednak postanowiłem to zrobić — z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że większość Amerykanów zadaje obecnie pytanie Kinga w kontekście nie stosunków rasowych, lecz życia politycznego i zaniku ponadpartyjnej współpracy. Wielu obywateli ma wrażenie, że wieczorne wiadomości z Waszyngtonu napływają z helikopterów krążących nad strefą wojny.
Po drugie tej wyświechtanej frazy użyłem jako wprowadzenia do swojej książki dlatego, że King uzupełnił ją o pewne piękne zdania, które rzadko są przytaczane. Udzielając wywiadu telewizyjnego, mówił nieskładnie, tłumił łzy i często się powtarzał, aż w końcu znalazł w sobie następujące słowa: „Proszę was, możemy żyć w zgodzie. Wszyscy możemy żyć w zgodzie. Wszyscy utknęliśmy tutaj na jakiś czas. Musimy to jakoś rozwiązać”.
Ta książka mówi o tym, dlaczego tak ciężko jest nam żyć w zgodzie. Rzeczywiście utknęliśmy tutaj na jakiś czas, więc przynajmniej spróbujmy zrozumieć, dlaczego tak chętnie dzielimy się na przeświadczone o własnej prawości wrogie grupy.
Wielu spośród ludzi, którzy poświęcają życie studiowaniu jakiegoś konkretnego tematu, uważa, że przedmiot ich zainteresowania jest kluczem do zrozumienia wszystkiego. W ostatnich latach ukazało się wiele książek o tym, w jak ogromnym stopniu wpłynęło na historię ludzkości gotowanie, macierzyństwo, wojna, a nawet… sól. Jedną z takich książek jest Prawy umysł. Zajmuję się w niej badaniem psychologii moralności i zamierzam wykazać, że moralność jest nadzwyczajną właściwością człowieka, która umożliwiła powstanie cywilizacji. Nie chcę nikomu sugerować, że gotowanie, macierzyństwo, wojna i sól nie odgrywają ważnej roli, ale w tej książce zamierzam was zabrać na wyprawę poznawczą i pokazać wam ludzką naturę i historię przez pryzmat psychologii moralności.
Moim celem jest przedstawienie wam nowego sposobu patrzenia na dwie spośród najważniejszych, najbardziej frustrujących i budzących najzagorzalsze spory dziedzin ludzkiego życia, a mianowicie na politykę i religię. Podręczniki etykiety zabraniają rozmawiania na te tematy w kulturalnym towarzystwie, ale ja mam dla was odwrotną radę: śmiało o tym dyskutujcie! Polityka i religia są zewnętrznymi przejawami naszej zasadniczej konstrukcji moralnej, której zrozumienie może zbliżyć ludzi do siebie. Moim celem jest to, aby gwałtowność, wrogość i stronniczość w jak największym stopniu ustąpiły w tych sporach miejsca podziwowi, zaskoczeniu i zaciekawieniu. Mamy ogromne szczęście, że wyewoluowała w nas ta złożona struktura moralna, która zaledwie kilka tysięcy lat temu pozwoliła naszemu gatunkowi porzucić lasy i sawanny na rzecz rozkoszy, wygód i bezprecedensowej pokojowości współczesnych społeczeństw2. Mam nadzieję, że dzięki tej książce rozmowy o etyce, polityce i religii staną się powszechniejsze, bardziej cywilizowane i przyjemniejsze, nawet między ludźmi, którzy nie zgadzają się ze sobą w tych kwestiach. Innymi słowy, mam nadzieję, że moja książka pomoże nam wszystkim żyć ze sobą w zgodzie.
Mogłem zatytułować tę książkę The Moral Mind, sugerując, że ludzki umysł jest tak zaprojektowany, aby „wytwarzał” moralność — tak jak jest zaprojektowany do wytwarzania języka, seksualności, muzyki i wielu innych rzeczy opisywanych w popularnych książkach o najnowszych odkryciach naukowych. Wybrałem jednak tytuł The Righteous Mind, aby zaznaczyć, że natura ludzka jest w swej istocie nie tylko moralna, ale również moralizatorska, krytyczna i osądzająca.
Słowo righteous pochodzi od staronordyckiego rettviss i staroangielskiego rihtwis, oznaczających „sprawiedliwy, prawy, cnotliwy”34. Znaczenie to przetrwało we współczesnej angielszczyźnie, na przykład w słowach righteous i righteousness, aczkolwiek dzisiaj słowa te mają silne konotacje religijne, używa się ich bowiem jako przekładów hebrajskiego pojęcia cadik. W Starym Testamencie słowo to występuje bardzo często, na przykład w kontekście ludzi, którzy postępują zgodnie z wolą Bożą, ale także jako przymiot Boga i Bożego sądu nad ludźmi (często surowego, ale zawsze uważanego za sprawiedliwy).
Związek między angielskim righteousness a osądzaniem występuje w niektórych współczesnych definicjach słowa righteous, na przykład „zrodzony z urażonego poczucia sprawiedliwości, moralności lub fair play”5. Tę pojęciową bliskość znajdujemy również w przymiotniku self-righteous, który oznacza „przeświadczony o własnej prawości, zwłaszcza w odniesieniu do działań i przekonań innych; rygorystycznie moralizatorski i nietolerancyjny”6. Chcę wam pokazać, że obsesja na punkcie tego typu poczucia sprawiedliwości (prowadząca nieuchronnie do świętoszkowatości czy moralnej arogancji) jest normalną ludzką cechą, wytworem ewolucyjnego projektu pt. Homo sapiens, a nie skutkiem jakiegoś defektu czy błędu, który się wkradł do naszego pierwotnie obiektywnego i racjonalnego umysłu7.
Sprawiedliwy umysł, czyli poczucie prawości, umożliwiło ludziom — ale nie innym zwierzętom — wytworzenie dużych, współpracujących ze sobą zbiorowości, plemion i narodów, które radziły sobie bez spoiwa więzi krewniaczych. Ten sam sprawiedliwy umysł skazuje nas jednak na to, że nasze współpracujące ze sobą zbiorowości zawsze będą toczyły spory o to, czyja moralność jest tą jedyną właściwą. Niewykluczone, że pewien poziom konfliktu wewnątrz zbiorowości jest koniecznym warunkiem zdrowia i rozwoju każdego społeczeństwa. Jako nastolatek pragnąłem pokoju światowego, ale teraz marzę o świecie, w którym rywalizujące ze sobą ideologie będą nawzajem się równoważyły, odpowiedzialność społeczna nie pozwoli, aby zbyt wiele uchodziło nam płazem, i mniej ludzi będzie uważało, że słuszny cel uzasadnia użycie przemocowych środków. Niezbyt romantyczne marzenie, które ma jednak tę zaletę, że może się spełnić.
Prawy umysł składa się z trzech części, które można by uznać za trzy samodzielne książki — tyle że dwie ostatnie bezpośrednio wynikają z poprzednich. W każdej części przedstawiam jedną z trzech głównych zasad psychologii moralności.
Część I mówi o pierwszej zasadzie moralności: Najpierw przychodzą intuicje, a dopiero potem rozumowanie strategiczne8. Intuicje moralne pojawiają się automatycznie i prawie natychmiast, na długo zanim może się uruchomić rozumowanie moralne — i te wstępne intuicje na ogół kierują późniejszym rozumowaniem. Jeśli uważacie, że rozumowanie moralne służy dotarciu do prawdy, to będziecie nieustannie sfrustrowani tym, jak bardzo niedorzeczni, nieobiektywni i nielogiczni wydają się wasi polemiści. Jeśli jednak spojrzycie na rozumowanie moralne jako na umiejętność, którą wykształciliśmy dla skuteczniejszego osiągania celów społecznych — uzasadniania naszych działań i bronienia grup, do których należymy — wtedy wszystko nabierze znacznie większego sensu. Nie lekceważcie intuicji i nie bierzcie argumentów moralnych innych ludzi za dobrą monetę. Są to zwykle tworzone na bieżąco konstrukcje, które mają służyć przeforsowaniu jakiegoś strategicznego celu albo celów.
Centralna metafora tych czterech rozdziałów brzmi: Umysł dzieli się na dwie części, jeźdźca i słonia, przy czym zadaniem jeźdźca jest służyć słoniowi. Jeździec to rozumowanie — strumień słów i obrazów, których jesteśmy w pełni świadomi. Słoń to pozostałe 99 procent procesów umysłowych — zachodzących poza świadomością, lecz w istocie rządzących większością naszego zachowania9. Przedstawiłem tę metaforę w swojej poprzedniej książce pt. Hipotezy szczęścia, w której opisałem współpracę (czasami kiepską) jeźdźca i słonia w ramach naszych nieporadnych życiowych poszukiwań głębszego sensu i w miarę stabilnych więzi. W Prawym umyśle powracam do tej metafory w celu rozwiązania kilku zagadek, na przykład, dlaczego się wydaje, że wszyscy (inni) są hipokrytami10 i dlaczego zwolennicy poszczególnych partii politycznych tak ochoczo podchwytują skandaliczne kłamstwa i teorie spiskowe. Metaforą jeźdźca i słonia posłużę się również do pokazania, jakich narzędzi należy używać do przekonywania ludzi, którzy sprawiają wrażenie głuchych na argumenty rozumowe.
Część II dotyczy drugiej zasady psychologii moralnej: Moralność to coś więcej niż tylko kwestie krzywdy i sprawiedliwości. Centralna metafora tych czterech rozdziałów brzmi: Prawy umysł jest jak język z sześcioma receptorami smaku. Świeckie moralności zachodnie można porównać do kuchni regionalnych, które skupiają się na jednym albo dwóch spośród tych receptorów — na krzywdzie i cierpieniu czy sprawiedliwości i niesprawiedliwości. Tymczasem ludzie mają wiele innych silnych intuicji moralnych, związanych z wolnością, lojalnością, autorytetem i świętością. Wyjaśnię, skąd się wzięły te „receptory smakowe”, w jaki sposób współtworzą liczne „kuchnie moralne” świata i dlaczego w rywalizacji wyborczej, czyli w gotowaniu potraw, które najbardziej spodobają się elektoratowi, już na starcie przewagę mają politycy prawicowi.
Część III dotyczy trzeciej zasady moralności: Moralność wiąże11 i zaślepia. Centralna metafora tych czterech rozdziałów brzmi: Człowiek jest w 90 procentach szympansem i w 10 procentach pszczołą. Naturę ludzką ukształtował dobór naturalny, działający jednocześnie na dwóch poziomach. Jednostki konkurują ze sobą w obrębie każdej zbiorowości — a my jesteśmy potomkami ssaków naczelnych, które wyróżniały się w tej rywalizacji. Stąd się bierze brzydka strona naszej natury, czyli ta najczęściej opisywana w książkach o naszym ewolucyjnym pochodzeniu. Owszem, jesteśmy samolubnymi hipokrytami, a przedstawienie teatralne dowodzące naszej cnotliwości inscenizujemy tak sprawnie, że okłamujemy nawet samych siebie.
Jednak naturę ludzką ukształtowała również rywalizacja między poszczególnymi zbiorowościami. Jak dawno temu powiedział Darwin, zbiorowości zwarte i kooperatywne na ogół pokonują grupy złożone z samolubnych jednostek. Darwinowska koncepcja doboru grupowego w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku wypadła z łask, ale najnowsze odkrycia ewolucjonistów ją zrehabilitowały, co pociąga za sobą poważne konsekwencje. Nie zawsze jesteśmy samolubnymi hipokrytami. W szczególnych okolicznościach potrafimy uciszyć nasze małostkowe ego i upodobnić się do komórek większego organizmu czy też do działających na rzecz dobra całej zbiorowości pszczół w ulu. Doświadczenia te często należą do najcenniejszych w naszym życiu, aczkolwiek nasza „pszczelatość” może nas uczynić ślepymi na inne kwestie moralne. Pszczela strona naszej natury sprzyja altruizmowi i heroizmowi, ale może prowadzić również do wojny i ludobójstwa.
Kiedy zaczniecie patrzeć na nasz prawy umysł jak na umysł ssaka naczelnego z dodatkowym komponentem pszczelim, uzyskacie zupełnie nowy ogląd moralności, polityki i religii. Pokażę wam, że nasza „wyższa natura” czyni z nas istoty głęboko altruistyczne, lecz altruizm ten kieruje się przede wszystkim ku członkom naszej własnej zbiorowości. Pokażę również, że religia (prawdopodobnie) jest adaptacją ewolucyjną jednoczącą grupę i ułatwiającą tworzenie wspólnot, których członkowie wyznają jedną moralność. Wbrew temu, co twierdzą w ostatnich latach niektórzy naukowcy („neoateiści”), religia nie jest wirusem ani pasożytem. Posłużę się tą perspektywą dla wyjaśnienia, dlaczego niektórzy ludzie skłaniają się ku konserwatyzmowi, inni ku liberalizmowi (albo progresywizmowi), a jeszcze inni zostają libertarianami. Ludzie łączą się w drużyny polityczne, wyznające wspólne narracje moralne. Zwolennicy określonej narracji przestają dostrzegać alternatywne światy moralne.
(Uwaga terminologiczna: w Stanach Zjednoczonych termin „liberalny” odnosi się do progresywnych albo lewicowych poglądów politycznych i będę używał tego słowa w tym właśnie znaczeniu. Jednak w Europie i w innych regionach świata pojęcie to zachowało sens bliższy pierwotnemu — za liberalnego uchodzi ten, kto nade wszystko ceni wolność, także w sferze ekonomicznej. Kiedy Europejczycy nazywają kogoś liberałem, często mają na myśli człowieka, którego w Ameryce nazwano by libertarianinem, a pojęcie to nie daje się łatwo umiejscowić na osi lewica-prawica12. A zatem tam, gdzie ja używam pojęcia „liberalny”, czytelnicy spoza Stanów Zjednoczonych mogą wstawić słowo „progresywny” albo „lewicowy”).
W kolejnych rozdziałach będę czerpał z najnowszych badań w dziedzinie neuronauk, genetyki, psychologii społecznej i modeli ewolucyjnych, lecz ogólne przesłanie tej książki ma prastare korzenie — uświadamia nam, że wszyscy jesteśmy świętoszkowatymi hipokrytami:
Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? […] Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata. (Mt 7, 3-5)
Kto chce osiągnąć oświecenie (albo — jeśli wolicie — mądrość), musi wyjąć belki z własnych oczu, a następnie pozbyć się nieustannego małostkowego moralizatorstwa, które skłóca nas ze sobą. Pewien chiński mistrz zen, który żył w VIII wieku n.e., napisał:
Ta Wielka Droga wcale nie jest trudna
dla ludzi wolnych od swych upodobań.
Kiedy znikają chęci i niechęci,
Droga jest jasna, nic nie jest ukryte.
Lecz najdrobniejsze nawet rozróżnienie
ziemię i niebo oddzieli od siebie.
Jeżeli pragniesz jasno ujrzeć prawdę,
porzuć to wszystko, co jest za lub przeciw.
Ciągłe wpadanie w swe „lubię”, „nie lubię”
jest chorobliwym nawykiem umysłu13.
Nie twierdzę, że powinniśmy żyć tak jak Sengcan. Wręcz przeciwnie, uważam, że świat bez moralizowania, plotkowania i osądzania szybko pogrążyłby się w chaosie. Jeśli jednak chcemy zrozumieć samych siebie, nasze spory, ograniczenia i potencjał, musimy odstąpić o krok do tyłu, zaniechać moralizowania, dołożyć szczyptę psychologii moralności i przeanalizować grę, w którą wszyscy gramy.
Zbadajmy teraz podstawy psychologiczne tych zmagań między „za” i „przeciw”. Walka ta rozgrywa się w sprawiedliwym umyśle każdego z nas oraz między wszystkimi sprawiedliwymi zbiorowościami.
1 O tym, że apel Kinga stał się sloganem, świadczy to, że znamy go w innym brzmieniu. Can’t we all get along? (King nigdy nie zadał takiego pytania) daje w Google trzy razy więcej trafień niż jego rzeczywiste słowa Can we all get along?
2 Pinker (2015) wyjaśnia, w jaki sposób cywilizacja doprowadziła do spektakularnego spadku wskaźników przemocy i okrucieństwa, nawet po uwzględnieniu XX-wiecznych wojen i ludobójstw. Zob. także Keeley 1996 na temat bardzo wysokiego rozpowszechnienia przedcywilizacyjnej przemocy międzygrupowej.
3 Zależnie od kontekstu słowo righteous będzie tłumaczone jako „prawy”, „sprawiedliwy” „świętoszkowaty” lub „moralizatorski” (wszystkie przypisy dolne pochodzą od tłumacza).
4Oxford English Dictionary.
5Webster’s Third New International Dictionary. Jest to definicja nr 3; pierwsza mówi: „postępujący słusznie lub sprawiedliwie, zgodnie z nakazami prawa boskiego lub moralnego”.
6Webster’s Third New International Dictionary.
7 Ewolucja rzeczywiście jest procesem projektowania, tyle że nie jest to proces inteligentny. Zob. Tooby i Cosmides 1992.
8 W artykułach naukowych podaję nie trzy, lecz czteryzasady psychologii moralności. W tej książce dla uproszczenia i łatwiejszego zapamiętania połączyłem dwie pierwsze zasady, ponieważ obie dotyczą aspektów modelu społeczno-intuicjonistycznego (Haidt 2001). Po rozdzieleniu te dwie zasady brzmią następująco: Intuicyjny prymat, ale nie dyktatura, oraz Myślenie moralne służy działaniu społecznemu. Zob. obszerne omówienie wszystkich czterech zasad w: Haidt i Kesebir 2010.
9 Zob. T.D. Wilson 2002 na temat „adaptacji nieuświadamianej”.
10 By powołać się na tytuł znakomitej książki Roba Kurzbana (2010).
11 Angielskie binds, podobnie jak polskie „wiązać”, zawiera w sobie zarówno pozytywne aspekty jednoczenia i tworzenia więzi, jak i negatywny aspekt nakładania pęt.
12 Jak ujął to Nick Clegg, lider brytyjskich Liberalnych Demokratów: „nie jesteśmy, ani lewicowi ani prawicowi. Mamy własną etykietę: Liberałowie” (przemówienie na wiosennym kongresie Liberalnych Demokratów, Sheffield, 13.03.2011). Europejscy liberałowie rzadko posuwają się tak daleko jak amerykańscy libertarianie w swoim przywiązaniu do zasad wolnego rynku i ograniczonej roli państwa. Zob. Iyer, Koleva, Graham, Ditto i Haidt 2011 - przegląd literatury i nowe ustalenia na temat libertarian.
13 Sengcan, Hsin hsin ming (Strofy wiary w umysł), Związek Buddystów Zen Bodhidharma, [http://www.zen.pl/opole/teksty/Hsing.htm].
Centralna metafora
Umysł dzieli się na dwie części, jeźdźca i słonia,
przy czym zadaniem jeźdźca jest służyć słoniowi.
Opowiem wam krótką historię. Po jej przeczytaniu zdecydujcie, czy doszło tutaj do jakiegoś moralnego uchybienia.
Pewnej rodzinie przejechano przed domem psa. Słyszeli, że psie mięso jest pyszne, więc pokroili i ugotowali zwierzę, a potem zjedli je na obiad. Nikt tego nie widział.
Jeśli jesteście podobni do większości wykształconych ludzi z moich badań, na początku poczuliście odruch obrzydzenia, ale zawahaliście się ze stwierdzeniem, że rodzina zrobiła coś moralnie złego. W końcu pies i tak był już martwy, więc go nie skrzywdzili, prawda? Poza tym to był ich pies, więc mieli prawo zrobić z jego zwłokami, co tylko chcieli. Gdybym nalegał, żebyście wydali jakąś ocenę, przypuszczalnie udzielilibyście niejednoznacznej odpowiedzi w stylu: „Myślę, że to odrażające i powinni normalnie pochować tego psa, ale naruszeniem zasad moralnychtego nazwać nie sposób”.
Dobrze, a teraz bardziej skomplikowana sytuacja:
Mężczyzna raz w tygodniu idzie do supermarketu i kupuje kurczaka. Ale przed jego ugotowaniem odbywa z nim stosunek seksualny. Potem go gotuje i zjada.
I tym razem nikomu nie dzieje się krzywda i nikt się o tym nie dowiedział. Podobnie jak w przypadku rodziny z poprzedniego przykładu, mamy tutaj do czynienia z rodzajem recyklingu, który — jak zwróciła uwagę część moich respondentów — można uznać za efektywne wykorzystanie zasobów naturalnych. Jednakże ta historia wywołuje znacznie silniejszą odrazę, a postępowanie mężczyzny wydaje się takie… upadlające. Ale czy z tego powodu staje się złe? Jeśli jesteście mieszkańcami Zachodu o liberalnej orientacji politycznej, przypuszczalnie znowu udzielicie niejednoznacznej odpowiedzi, w której przyznacie temu mężczyźnie prawo do robienia tego, co chce, byle nikogo nie krzywdził.
Jeśli jednak nie jesteście liberalnymi czy libertariańskimi mieszkańcami Zachodu, przypuszczalnie uznacie seks z martwym kurczakiem, a następnie zjedzenie go za coś złego w sensie moralnym. Jak dla większości mieszkańców tej planety, moralność jest dla was szerokim pojęciem. Istnieją czyny, które są złe, nawet jeśli nikogo nie krzywdzą. Pierwszym krokiem do zrozumienia prawego umysłu jest uświadomienie sobie prostego faktu, że pod pojęciem moralności kryje się różna treść w różnych częściach świata, a nawet w obrębie tych samych społeczeństw. Następnym krokiem jest zrozumienie, skąd się wzięło tyle różnych moralności.
Studiowałem w college’u filozofię, licząc na to, że odkryję sens życia. Za dużo się naoglądałem filmów Woody’ego Allena i wyniosłem z nich błędne przekonanie, że filozofia może mi w tym pomóc1. Ale chodziłem też na różne zajęcia z psychologii i bardzo mi się podobały, więc postanowiłem pozostać przy tym przedmiocie. W 1987 roku przyjęto mnie na studia magisterskie z psychologii na Uniwersytecie Pensylwanii. Pierwszy semestr zacząłem z mglistym planem przeprowadzenia eksperymentów z psychologii humoru. Uznałem, że fajnie byłoby robić badania, dzięki którym miałbym pretekst do przesiadywania w klubach kabaretowych.
Tydzień po przyjeździe do Filadelfii usiadłem do rozmowy z Jonathanem Baronem, profesorem, który badał procesy myślenia i podejmowania decyzji. Dzięki mojemu (dosyć rudymentarnemu) przygotowaniu filozoficznemu mogliśmy sobie w miarę sensownie porozmawiać o etyce. Baron zapytał mnie prosto z mostu: „Czy myślenie moralne różni się od myślenia o innych rzeczach?”. Odpowiedziałem, że o kwestiach moralnych (na przykład czy aborcja jest złem) według mnie myśli się inaczej niż o innych (na przykład gdzie zjem dzisiaj kolację), bo w tym pierwszym przypadku istnieje znacznie większa potrzeba przedstawienia argumentów uzasadniających nasze moralne oceny w oczach innych ludzi. Baron zareagował entuzjastycznie i zaczęliśmy omawiać możliwe metody porównywania myślenia moralnego z innymi rodzajami myślenia. Zachęcony tą rozmową, następnego dnia poprosiłem Barona, żeby został moim opiekunem naukowym, i przystąpiłem do badania psychologii moralności.
W 1987 roku psychologia moralności wchodziła w skład psychologii rozwojowej. Badacze przyglądali się na przykład temu, jak kształtuje się myślenie dzieci o zasadach, zwłaszcza dotyczących uczciwości (fairness). Szukano odpowiedzi na jedno fundamentalne pytanie: jak dzieci uczą się odróżniać dobro od zła? Skąd się bierze moralność?
Nasuwają się dwie możliwe odpowiedzi: moralność może być wrodzona albo wyuczona. Ten, kto się skłania ku tej pierwszej możliwości, jest natywistą. Według niego z wiedzą moralną już się rodzimy. Jest w nas zaprogramowana, być może wpisana w nasze serca przez Boga (jak mówi Biblia) albo zawarta w naszych ewolucyjnie ukształtowanych emocjach moralnych (jak twierdził Darwin)2.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1 Po ukończeniu studiów doszedłem do wniosku, że w poszukiwaniach egzystencjalnych lepiej pomogłaby młodej osobie psychologia i literatura, ale od tamtej pory w filozofii dokonał się spory postęp — zob. Wolf 2010.
2 Zob. na przykład Księga Jeremiasza 31,33: „Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich sercu”. Zob. też Darwin 1959/1871.