Przemysły (tomik) - Mieczysław Braun - ebook

Przemysły (tomik) ebook

Mieczysław Braun

0,0
20,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Jeden z dwóch wczesnych zbiorów poezji Mieczysława Brauna — niesłusznie zapomnianego przedstawiciela nurtu skamandryckiego. Będące niekłamaną pochwałą i afirmacją ludzkiej pracy utwory poety przesycone są klimatem międzywojennej przemysłowej Łodzi. Podejmowaną problematykę społeczną Braun kontynuował w dalszej swojej twórczości, w znacznie większym stopniu filozofującej aniżeli pierwsze publikacje poetyckie. „Przemysły” stanowią świadectwo solidarności autora z ludźmi pracy, a jednak twórcy udało się uniknąć narzucającej się, nachalnej ideologii i propagandy ówczesnych ruchów komunistycznych i komunizujących.

Książkę polecają Wolne Lektury — najpopularniejsza biblioteka on-line.

Mieczysław Braun
Przemysły (tomik)
Epoka: Dwudziestolecie międzywojenne Rodzaj: Liryka Gatunek: Wiersz

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 40

Rok wydania: 2022

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Mieczysław Braun

Przemysły (tomik)

Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.

Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.

ISBN 978-83-288-3103-2

Przemysły (tomik)

Książka, którą czytasz, pochodzi z Wolnych Lektur. Naszą misją jest wspieranie dzieciaków w dostępie do lektur szkolnych oraz zachęcanie ich do czytania. Miło Cię poznać!

Ziemia marcowa

Niecierpliwie smakując gorzkie zioła wiosny 
I pieszcząc zieleń liścia rozcieraną w ręce,  
Nozdrzami chłonę zapach wilgotny i ostry,  
A panna ziemia chodzi w zielonej sukience.  
Smak piersi odsłoniętych na słońce nad ranem 
I słone krople rosy na wzburzonej trawie...  
Już w sadach poszły wieści, już plusnęło w stawie,  
Podglebie pachnie we śnie ziarnem świeżo sianem...  
Zielony szum powietrza, niestłumiony zbliska,  
Jak chłopiec kładzie ziemię, czułe szepce słowa,  
I całusem przemocą — fiołkami tryska 
Ziemia! dziewczyna marcowa.  

Wiosną

Rozkwitłe bazie, witki wiosenne,  
Zieleńce jasne, trawy soczyste,  
Brzozy wyniosłe, wysokopienne,  
Krzaki wilgotne, plamy srebrzyste!  
Gąszcze puszyste, spowite we mchy,  
Zapachy leśne, świerki żywiczne, —  
Liściem leszczyny, kwieciem czeremchy 
W dno wzielenione wody krynicznej!  
Trznadle, wiwilgi, pliszki ćwierkliwe 
W gęstych zaroślach drzewnej uwięzi 
Gwarnym świegotem, szczebiotem tkliwym 
Roztrzepotane w liściach gałęzi!  
Wieś krasnopłota, studzienna, biała,  
W zbożach wykwitła chabrem dorodnym,  
Śpi, jak poziomka ciężka, dojrzała,  
Pod liściem nieba modrojagodnym!  

Krajobraz polski

Krzywa wierzba przy płocie, krzywy płot na rozstaju,  
Mokra zieleń w sitowiu, w sinym gaju — bugaju,  
A przy łące jałowce, białe owce na łące,  
Jarzębiny, jedliny, niebo ziemią pachnące.  
W koleinach drożyna, wronie gniazda na drzewie,  
Pośród świerków ćwierkanie, modrodrzewie — modrzewie...  
Wiatrak łapie obłoki, które na nim siedziały,  
I ucieka, odziany w łachy pól — samodziały.  
Zieloniutkie, czerwienne, łubinowe i bławe,  
Chabrowane kąkolem, pawiem okiem i stawem,  
Pola — polska, złocone topolowym półcieniem,  
Wykwiecone kwietniami, jesienione złocieniem!  
Szumi jesion jesienią, wrzos wrześniowy słoneczny,  
Złotoliście wiatr sypie, niesie zapach jabłeczny, —  
A nocami miesięcznie świeci bór litą grzywą,  
W niebo, kute gwoździami, bije srebrne strzeliwo!  
Podoba Ci się to, co robimy? Jesteśmy organizacją pożytku publicznego. Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/

Mokre światło...

Mokre światło leży na ziemi 
W trawie, w liściach, w świeżej zieleni.  
Ziemią, sokiem, ziołem nabrzmiewa,  
Ciepłym wiatrem wzdycha do nieba.  
A na niebie jeziornem pływa 
Słońce żywe — błyszcząca ryba.  
Złote łuski iskrzą się mokro,  
Pryska woda w otwarte okno!  
Światło chlusta na usta zbliska,  
Dziewczę na ścieżce w szkle się śliska.  
Wiadro modre wodą w zieleni 
Mokre światło kładzie na ziemi.  

Drwale

Twarde życie, twarde życie trwa, —  
Toporami, siekierami rąbią drwa!  
Świstem ostrza rozłupują tęgi pień,  
Zachłyśnięci znojną pracą cały dzień.  
Wyschła gardziel, oczy krwawe, chrypły głos, —  
Bije w korę uporczywie cios.  
Toporzyska, siekierzyska sieką drwa,  
Sypią drzazgi — raz rozmachem, raz i dwa!  
A czasami na zmęczonych oczach — cień,  
Pniem na piersi nagle spada ciężki dzień.  
Wtedy w zębach zaciśniętych zgrzyta nóż,  
Wtedy w sercu, wtedy w myślach tysiąc burz!  
Gniewem rozpacz, krwią do serca i do płuc,  
Trzeba siły, żeby przetrwać, żeby zmóc...  
Twardą pieśnią twardym śpiewem huczy świat!  
Hej! mocują się, mocują — tyle lat!... 

Wiersz z powodu przelotu nad oceanem

Nad wód ogromem, nad lądami 
Jest mroźne szczęście samotności, —  
Burzy się, pieni pod skrzydłami 
Szumny ocean wolności!... 
Nadmorski wicher — gniew przestworza —  
Siecze nawprost i usta parzy.  
Nie łzy — te słone krople morza,  
Które ściekają po twarzy...  
Wyżej! radością krwi gorącą 
Nad sine pręgi wód przestworu,  
Niechaj zagłuszy otchłań grzmiącą 
Śpiew triumfalny motoru!  
Stopione słońce ciężko tonie 
W szkarłatnym barszczu pod wodami,  
Burzliwa noc po tamtej stronie 
Czarnemi patrzy gwiazdami.  
Jest szczęście twarde, szczęście męskie,  
Jest lot, którego wiatr nie zniża.  
Już widzą we mgle oczy tęskne 
Wieżę wielkiego Paryża!  
Jaki to ptak wyrajem próżnym 
Kieruje górą lot rozpędny?  
To tylko płynie sam podróżny,  
Człowiek skrzydlaty i błędny...  

O rodzeniu chleba, czyli o pisaniu wiersza

Przy stodołach zasobnych wiatr wysoki śpiewa