Przygoda w Grecji - Sharon Kendrick - ebook + książka

Przygoda w Grecji ebook

Sharon Kendrick

4,6
10,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Marnie Porter poznaje na plaży przystojnego mężczyznę, Leonidasa Kanonidou. Spędzają razem dzień, zwiedzając wyspę, a potem cudowną noc. Marnie nie wie prawie nic o Leonidasie, ale jest zachwycona, że pojawił się w jej życiu. Nazajutrz spotyka go w hotelu, w którym pracuje jako masażystka. Odkrywa, że Leonidas jest znanym greckim milionerem, kimś zupełnie spoza jej kręgu. Postanawia jak najszybciej zakończyć znajomość, by nie żyć złudzeniami. Jednak Leonidas nie przywykł do tego, by go porzucano. Wkrótce znajduje sposób, żeby ściągnąć Marnie do swojego biura w Londynie…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 147

Oceny
4,6 (5 ocen)
3
2
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Sharon Kendrick

Przygoda w Grecji

Tłumaczenie: Joanna Żywina

HarperCollins Polska sp. z o.o. Warszawa 2022

Tytuł oryginału: Secrets of Cinderella’s Awakening

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2021

Redaktor serii: Marzena Cieśla

Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla

© 2021 by Sharon Kendrick

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2022

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A. Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 34A

www.harpercollins.pl

ISBN 978-83-276-8434-9

Konwersja do formatu EPUB, MOBI: Katarzyna Rek / Woblink

ROZDZIAŁ PIERWSZY

To naprawdę bolało.

Marnie otworzyła usta i zaczęła krzyczeć, chyba nigdy nie krzyczała tak głośno. Wygramoliła się z wody i opadła na twardy piasek, drżąc na całym ciele, choć popołudnie było upalne.

Co za pech.

Przygryzła wargę, starając się pokonać ból, który nacierał na nią z każdej strony. Jej siostra bliźniaczka siedziała w więzieniu, podczas gdy ona była na greckiej wyspie, która aktualnie w niczym nie przypominała obiecanego raju.

Obróciła głowę, przyglądając się stopie, która była cała czerwona i najeżona czarnymi kolcami. Jęknęła, ledwie dostrzegając cień, który nagle na nią padł.

– Co się stało, do diabła?

Głos był głęboki i władczy. Marnie podniosła głowę i zobaczyła sylwetkę mężczyzny, który zasłaniał teraz słońce. Jego tors był zroszony kropelkami wody, które lśniły jak małe diamenty – zaparło jej dech w piersi. Jego dłoń znajdowała się w okolicy krocza i nagle zdała sobie sprawę, że mężczyzna zapinał zamek dżinsów.

Pomimo pulsującej z bólu pięty Marnie nagle stała się podwójnie świadoma jego bliskości, bo to był on. Pływak. Mężczyzna, którego dostrzegła, zanim została ukąszona, nie tylko dlatego, że był jedyną osobą na plaży. Któż by nie zwrócił uwagi na jego dzikie, niemal pierwotne piękno? Przyjechał tu na starym motorze, który zostawił gdzieś na piasku.

Z dziwną fascynacją obserwowała, jak zdejmował dżinsy i koszulkę, potem pobiegł w stronę morza i zanurzył się w szafirowych falach. Poruszał się z wrodzoną gracją i lekkością, jakby bez trudu przedzierał się przez wodę, ale jego zdeterminowane ruchy były raczej mechaniczne niż radosne.

– Wszystko w porządku? – ponaglił ją. – Słyszałem, jak krzyczysz.

Jej wzrok przyzwyczaił się do nagłego cienia i teraz widziała go wyraźniej, lecz jego twarz pozostawała twarda, a usta zacięte. Stał nieporuszony, jakby jego ciało wyciosano z kamienia lub wykuto z metalu. Tylko oczy zdawały się żywe, przyglądał jej się i od razu pożałowała, że ma na sobie to pomarańczowe bikini, które dostała od koleżanki z pracy przed wylotem z Londynu, bardziej w ramach żartu, bo nikt nie sądził, że kiedykolwiek je założy. Gdyby pasek jej starego, jednoczęściowego kostiumu nie pękł, to kuse bikini nigdy nie trafiłoby do walizki. Było zbyt obcisłe, za małe i czuła się w nim prawie naga, zwłaszcza przed tym mężczyzną.

Marnie pokręciła głową, a mokre pasma włosów opadły jej na ramiona. Bolała ją stopa, a mężczyzna wzbudzał w niej jakieś nowe, nieznane uczucia, które nie do końca jej się podobały, więc postanowiła dodać sobie otuchy sarkazmem.

– Wyglądam, jakby wszystko było w porządku? – zapytała.

Wydawał się lekko zaskoczony i poirytowany, jakby nie przywykł, że kobieta zwraca się do niego w ten sposób.

– Co się stało?

– Nie wiem! Coś z moją stopą.

– Pokaż.

Chciała mu powiedzieć, żeby sobie poszedł i że sama sobie poradzi, jak zawsze, ale on już klęknął i uniósł jej stopę, a potem przesunął kciukiem po skórze, jakby znał się na rzeczy. W tej chwili jej żołądek zamienił się w galaretę.

Nie przywykła do tego, że ktoś się nią zajmował, na pewno nie mężczyzna. Dzieci dorastające bez rodziców nieczęsto są przytulane, a gdy ktoś już to robi, stają się podejrzliwe i wolą tego uniknąć. W przeciwieństwie do przyjaciół nie uprawiała seksu, a więc nie cierpiała z powodu odrzucenia czy złamanego serca. Bała się bliskości, a jedyną osobą, którą kiedykolwiek kochała, była jej siostra bliźniaczka.

Dotyk nieznajomego wyjątkowo na nią podziałał – nagle potrafiła się skupić wyłącznie na tym i to irracjonalne wrażenie bardzo ją zaskoczyło. Nauczyła się odsuwać od siebie uczucia, bo wtedy nikt nie mógł jej zranić.

– No więc, co się stało? Zostałam ukąszona przez jakiegoś jadowitego greckiego węża morskiego czy coś w tym stylu? – spytała.

Podniósł głowę, a jego oczy były tak błękitne, że rozciągające się nad nimi niebo bledło.

– Jeżowiec, dokładnie rzecz biorąc – odparł chłodno. – Potrafią być niebezpieczne, nie można tego bagatelizować. Mam przy motorze coś, co może pomóc. Zaczekaj.

Odpowiedź brzmiała jak coś pomiędzy reprymendą a rozkazem i Marnie otworzyła usta, żeby mu powiedzieć, że nie musi robić sobie kłopotu, ale się rozmyśliła. Jakie miała wyjście?

– Jasne – odparła.

Leon odwrócił się i ruszył przez plażę w kierunku motoru, zastanawiając się, jakim cudem wplątał się w tę sytuację. Wolne popołudnia to była w jego zabieganym życiu prawdziwa rzadkość i miał w planach jedynie podróż w górę wyspy, żeby obejrzeć zachód słońca, bo cały weekend miał zajęty.

Dziwnie się czuł, znów będąc w Grecji. Jak za każdym razem. Wyjechał dawno temu i sporadycznie odwiedzał rodzinne strony, dorobiwszy się fortuny w Stanach i w Europie. Ostatnio jednak częściej spotykał się z ojcem i niedługo miał się bawić na jego weselu. Choć powtarzał sobie, że tak właśnie należało postąpić, wzdrygał się na samą myśl. Jednak ojciec był już starszym człowiekiem i kto wiedział, ile jeszcze miał życia przed sobą.

Leon z trudem odsunął od siebie te myśli i skupił się na czekającym go weekendzie. Na chwilę się rozluźnił. Czekały go urodziny jednego z najbliższych przyjaciół i przynajmniej będzie miał okazję miło spędzić czas. Tak naprawdę nigdy nie odpoczywał, choć czasem nawet próbował. Wolał adrenalinę, głód i pęd. Lepiej radził sobie z projektami niż z ludźmi i nic nie potrafiło odwrócić jego uwagi od raz obranego celu – chciał stać się jednym z najbardziej wpływowych ludzi w Grecji.

Grymas na jego twarzy pogłębił się, gdy dotarł do motoru i otworzył zakurzony bagażnik – nie miał w planach ratowania żadnej damy w opałach, zwłaszcza tak pyskatej. Nie był jednak zupełnie pozbawiony sumienia, co zarzucały mu niektóre kobiety, którym nie udało się go usidlić. Czy miałby odmówić pomocy pięknej blondynce, choć nie wykazywała żadnej wdzięczności za jego zaangażowanie?

Grzebał w bagażniku, aż znalazł to, czego szukał, i wrócił, zastając ją leżącą na piasku z zamkniętymi oczami. Widział kropelki morskiej wody wysychające na jej skórze, które zostawiały po sobie ziarenka soli w zagłębieniu jej brzucha. Poczuł w środku coś dziwnego, mrocznego i bardzo silnego. Wyciągnął stary wojskowy scyzoryk i odnalazł końcówkę z pensetą.

– Masz w pięcie kilka kolców – odezwał się.

– Co ty powiesz?

Zacisnął zęby.

– Które teraz wyciągnę.

Otworzyła oczy i zauważył, że miały barwę wietrznego nieba, które można czasem zobaczyć nad Paryżem. Nagle zdał sobie sprawę, że miała piękne oczy, i znów poczuł coś dziwnego.

– To będzie bolało? – spytała.

– Prawdopodobnie, ale nie ma innego wyjścia. Potrafisz być dzielna?

– Chyba tak – odparła, wzruszając ramionami.

Prawie się uśmiechnął, widząc jej zgnębioną minę.

– Jak masz na imię?

– Marnie. Marnie Porter.

– W porządku, Marnie Porter. Może zamknij znów oczy i postaraj się odprężyć, a ja usunę te kolce.

– Odprężyć? Żartujesz sobie? Masz pojęcie, jak to boli?

– Tak się składa, że mam. Parę lat temu miałem podobny wypadek. Postaram się być bardzo delikatny.

– Ja… au! – Spojrzała na niego, a jej rzęsy zatrzepotały jak skrzydła spłoszonego motyla. – Jeśli tak wygląda delikatność w twoim wydaniu, nie chcę wiedzieć, kiedy bywasz brutalny!

– Obawiam się, że nie da się tego zrobić całkiem bezboleśnie.

– Czyżby? – Spojrzała na niego podejrzliwie. – Jesteś lekarzem?

To pytanie sprawiło mu dziwną przyjemność. Przede wszystkim dlatego, że rzadko spotykał kogoś, kto nie wiedziałby, kim jest – pochodził z rodu Kanonidou. Choć wyjechał lata temu, ciężar jego nazwiska tak naprawdę nigdy go nie opuścił, a przeszłość doganiała go za każdym razem, gdy tu wracał. Ale skąd ona mogła to wiedzieć? Podejrzewał, że była Brytyjką, jedną z tysięcy turystów odwiedzających te strony każdego roku. Nie znała skomplikowanej struktury greckiego społeczeństwa i nie miała pojęcia, że życie niektórych z bardziej znanych greckich milionerów nie było tak różowe, jak się mogło wydawać.

– Nie, nie jestem lekarzem. A wyglądam?

– Niespecjalnie – powiedziała, spoglądając na jego sprane dżinsy. – Bardziej jak żebrak.

Leon uśmiechnął się pod nosem i zdał sobie sprawę, że dawno żadna kobieta go nie rozbawiła. Naprawdę za dużo pracował.

– Sprawiam ci ból?

– Trochę, ale da się znieść.

Jej mina świadczyła o czymś innym i Leon pospiesznie usunął ostatni kolec, widząc, jak kurczowo zaciskała dłonie.

– W porządku – powiedział w końcu. – Możesz już otworzyć oczy.

Poczuł falę pożądania, silniejszą niż kiedykolwiek. Serce zaczęło mu bić szybciej, a w lędźwiach czuł silne napięcie. Nagle zapragnął wziąć ją w ramiona i pocałować. Położyć na piasku i zbliżyć się do niej.

Gdy usiadła, żeby obejrzeć stopę, mógł się jej lepiej przyjrzeć. Długie, gęste włosy koloru mokrego piasku i przecudowne krągłości skryte pod tanim bikini. Lśniący materiał wyglądał jednak na niej wyjątkowo dobrze. Dużo lepiej, niż powinien. Przywykł do kobiet ubranych w najdroższe stroje, a nie coś, co wygląda, jakby pochodziło z bazaru. Czy nie miło popatrzeć na kogoś, kto nie ma sobie ubrania o wartości niewielkiego długu krajowego? Na kobietę, która zdawała się nie zwracać uwagi na to, że jej brzuch zaokrąglił się lekko, gdy się pochyliła, żeby lepiej obejrzeć opatrzoną przez niego stopę?

– Wszystkie usunięte! – zawołała.

– Tak – potwierdził z powagą. – Co do jednego.

– Wow! Dziękuję.

– Nie ma za co – odparł. – Ale powinnaś obserwować stopę. Uważaj, żeby nie wdało się zakażenie. Gdzie masz buty?

– Tam. – Wskazała na niewielką kupkę ubrań ukrytą pod wystającą skałą.

– Pójdę po nie.

– Nie ma potrzeby.

– Powiedziałem, że przyniosę.

Marnie usłyszała w jego głosie ton nieznoszący sprzeciwu. Z pewnością przywykł do tego, że ludzie go słuchają i choć zwykle nie pozwalała komukolwiek sobą dyrygować, nie było sensu sprzeciwiać się czemuś, co koniec końców było jej na rękę. Zwłaszcza że zdobył się już na wysiłek i był dla niej tak miły – a to było naprawdę ujmujące, szczególnie dla kogoś, kto do tego nie przywykł.

Patrzyła, jak szedł w kierunku jej ubrań, i pomyślała, że mogłaby mu się tak przyglądać cały dzień. Był przepiękny. Wysoki, silny i umięśniony. Miał mocne uda i wąskie biodra, nagle zaczęła się zastanawiać, jak wyglądał nago.

Zarumieniła się gwałtownie. Skąd w ogóle jej to przyszło do głowy, przecież nigdy nie widziała żadnego mężczyzny nago! Nie licząc oczywiście marmurowych posągów o miniaturowych genitaliach, które wystawiano w muzeach, do których co bardziej ambitni rodzice zastępczy ciągnęli ją, gdy była młodsza, dopóki nie zdali sobie sprawy, że razem z siostrą bliźniaczką nie były specjalnie zainteresowane lekcjami z historii sztuki. Odsyłano je więc z powrotem do domu dziecka.

Wspomnienia były zbyt bolesne, więc Marnie spróbowała skupić uwagę na mężczyźnie, który przed chwilą ją uratował. Jego mokre włosy skręcały się w czarne, nieposłuszne loki, które nagle zapragnęła przeczesać palcami. Pragnęła też innych rzeczy, które nie miały nic wspólnego z jego fryzurą. Rzeczy, o których do tej pory nawet nie myślała. Nagle jej piersi stały się boleśnie wrażliwe, a w podbrzuszu poczuła dziwne słodkie napięcie.

Wiedziała doskonale, co to było za uczucie, ale ta świadomość ją przerażała, bo ona nie bawiła się w takie rzeczy. Mężczyźni od zawsze byli jej obojętni, nawet tak przystojni, jak ten stojący przed nią. Pracowała w salonie fryzjerskim w Londynie, gdzie spotykała wielu przystojniaków, ale dla Marnie byli równie atrakcyjni, jak ładna tapeta. Uroda nie wzbudzała jej zaufania. Tak naprawdę nikomu nie ufała, bo zbyt wiele razy się na tym przejechała.

Mężczyzna pochylił się, żeby zebrać jej ubrania. Wstając przyłapał ją, jak na niego patrzyła. Cholera, powinna bardziej uważać. Ich oczy się spotkały, a jej ciało przeniknął dreszcz. To było dziwne, w pewnym sensie miała wrażenie, jakby się już kiedyś spotkali, a on znał ją jak nikt inny. Pokręciła głową, to było czyste szaleństwo. Chyba pora przestać czytać romanse, które tak lubiła – to wszystko przez książki. Albo napięcie ostatnich miesięcy w końcu ją dopadło.

A to jeszcze nie koniec, pomyślała z goryczą. Tak naprawdę, to dopiero początek.

Spróbowała wstać i chyba zauważył, jak się zachwiała, bo wyciągnął rękę, żeby ją przytrzymać.

– Hej – powiedział miękko. – Uważaj.

Podtrzymał ją za łokieć i choć Marnie chciała się poddać temu słodkiemu wrażeniu, jakie wywierał na niej jego dotyk, odsunęła się od niego.

– Nic mi nie jest – powiedziała sztywno i zaczęła się ubierać. Wsunęła stopy w sandały i potrząsnęła głową, czując na plecach ciepło schnących włosów. – W porządku, muszę się zbierać. Jeszcze raz dzięki za pomoc. Jestem ci bardzo… wdzięczna.

Leon musiał pozwolić jej odejść. Sama dostała się na tę małą prywatną plażę, więc znajdzie drogę powrotną. Spojrzał na dyskretny, złoto-koralowy szyld luksusowego hotelu Paradeisos, który wisiał nad drewnianą bramą, i zastanawiał się, czy przypadkiem nie weszła tu bezprawnie. Pewnie tak.

Czy powinien zaproponować, że ją podwiezie? Może wtedy poczuje, że wypełnił zadanie i będzie mógł z czystym sumieniem o wszystkim zapomnieć.

Jej włosy były już prawie suche i zauważył, że wcale nie miały koloru mokrego piasku. Były jasne niczym srebro. Jak blask księżyca.

Głos mu lekko drżał, jak nastoletniemu chłopcu, który dopiero zdał sobie sprawę, jakie uczucia może wzbudzić w nim kobieta.

– Jeśli chcesz, mogę cię podwieźć – powiedział. – Albo możemy przejechać się po wyspie. Zwiedziłaś ją już?

Wzruszyła ramionami i spojrzała na niego.

– Trochę. Niestety całe dnie spędzam w pracy, a gdy mam wolne, to też pracuję, bo…

– Tak?

Pokręciła głową.

– Nieważne. Po przyjeździe wybrałam się na wycieczkę autokarem wokół wyspy, ale nie zobaczyłam zbyt wiele. Organizator był bardziej zainteresowany namówieniem nas na kupno produkowanych tu wazonów.

– Tak, widziałem je. – Wzdrygnął się.

– Paskudne.

– Trudno zaprzeczyć. Jednak ta wyspa ma swoje tajemnice. Miejsca, do których turyści zwykle nie docierają. Moglibyśmy odwiedzić kilka wiosek i obejrzeć zachód słońca na Dhasos. A potem może coś zjemy.

Spojrzała na niego, a w jej szarych oczach czaiła się podejrzliwość. Taka reakcja była dla niego zdecydowanie czymś nowym.

– Zapraszasz mnie na kolację?

– Jasne. Dlaczego nie?

– Cóż, po pierwsze nawet nie wiem, jak się nazywasz.

Nauczony doświadczeniem Leon poczuł, że sztywnieje.

– Nazywam się Leonidas. Leonidas Kanonidou. – Obserwował jej reakcję i z ulgą zauważył, że nic jej to nie mówiło. – Ludzie mówią na mnie Leon.

– Jak lew – powiedziała powoli.

– Dokładnie. Znasz grecki?

– Bardzo śmieszne. To chyba najtrudniejszy język na świecie.

– A więc już wiesz, kim jestem, zatem czy zjesz ze mną kolację?

Nie odpowiedziała od razu i nawet jej wahanie go podniecało. Był przyzwyczajony do uległości. Kobiety same do niego lgnęły, wystarczyło, że pstryknął palcem. Często go podrywały, mniej lub bardziej subtelnie. Reputacja jednego z najbardziej rozchwytywanych kawalerów przyczyniła się do tego, że w końcu zniknął z randkowej sceny, zmęczony zbyt wieloma okazjami i propozycjami.

To, do czego Leon nie nawykł, to czekanie, bo ludzie zwykle wychodzili z siebie, żeby go zadowolić, jakby jego wdzięczność mogła w jakiś sposób wpłynąć na poprawę ich życia. Liczyli na wyrozumiałość, pracę albo pierścionek zaręczynowy. Ludzie zawsze śmiali się z jego żartów, nawet gdy nie były śmieszne. Czy to przydarzało się mężczyznom, którzy nie byli miliarderami? W przeciwieństwie do niego byli oceniani raczej na podstawie umiejętności, a nie grubości portfela. Czy ta tajemnicza Angielka miała zostać jedyną kobietą w historii, która dała mu kosza?

Ale tego nie zrobiła.

Oczywiście, że nie.

– W porządku. – Wzruszyła ramionami. – Dlaczego nie?

Jej niechęć prawdopodobnie była udawana, ale Leona to nie obchodziło. Patrzył, jak podnosi ręce, żeby związać włosy, i od razu tego pożałował, bo jego wzrok skupił się na ciężkich krągłościach jej piersi. Czy zrobiła to celowo i miała świadomość, jak na niego w tej chwili działała? To było czyste szaleństwo.

Pomyślał o zbliżającym się weekendzie, który miał cały wypełniony. Wybrana grupa greckiej śmietanki towarzyskiej miała uczestniczyć w wystawnych imprezach, przygotowanych specjalnie z myślą o nich. Nie będzie miał raczej zbyt dużo wolnego czasu dla nowo poznanej kochanki. Poza tym z pewnością spotka na którejś z imprez zdecydowanie bardziej odpowiednie kandydatki na krótką i intensywną przygodę. Leon przełknął nerwowo. Może to jednak nie był najlepszy pomysł.

Rozsądek jednak nie był w stanie wygrać z pożądaniem, które kipiało w jego żyłach.

– W takim razie jedźmy – powiedział, podchodząc do motoru.

ROZDZIAŁ DRUGI

Dalsza część dostępna w wersji pełnej

Spis treści:

OKŁADKA
KARTA TYTUŁOWA
KARTA REDAKCYJNA
ROZDZIAŁ PIERWSZY
ROZDZIAŁ DRUGI
ROZDZIAŁ TRZECI
ROZDZIAŁ CZWARTY
ROZDZIAŁ PIĄTY
ROZDZIAŁ SZÓSTY
ROZDZIAŁ SIÓDMY
ROZDZIAŁ ÓSMY
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY