Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Stara pani Boynton nie należy do czułych matek i gromadkę swoich dzieci, czy może raczej podwładnych, trzyma żelazną ręką. Gdy pewnego dnia kobieta ginie, niewiele osób okazuje jej bliskim współczucie.
Na prośbę pułkownika Carbury’ego Herkules Poirot podejmuje się rozwiązać zagadkę tej śmierci przed upływem 24 godzin.
Niezwykła powieść kryminalna, fascynujący thriller psychologiczny, refleksje o wartości życia ludzkiego spisane tuż przed II wojną światową. A wszystko w olśniewającym egzotyką otoczeniu.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 233
Herkules Poirot
Dorównaj sprytem sławnemu belgijskiemu detektywowi
A.B.C.
Czarna kawa
Dwanaście prac Herkulesa
Entliczek pentliczek
Karty na stół
Kot wśród gołębi
Kurtyna
Morderstwo na polu golfowym
Morderstwo w Boże Narodzenie
Morderstwo w Mezopotamii
Morderstwo w Orient Expressie
Morderstwo w zaułku
Niedziela na wsi
Niemy świadek
Pani McGinty nie żyje
Pierwsze, drugie... zapnij mi obuwie
Pięć małych świnek
Po pogrzebie
Poirot prowadzi śledztwo
Pora przypływu
Przyjdź i zgiń
Rendez-vous ze śmiercią
Samotny Dom
Słonie mają dobrą pamięć
Śmierć lorda Edgware’a
Śmierć na Nilu
Śmierć w chmurach
Tajemnica gwiazdkowego puddingu
Tajemnicza historia w Styles
Tragedia w trzech aktach
Trzecia lokatorka
Wczesne sprawy Poirota
Wielka Czwórka
Wigilia Wszystkich Świętych
Zabójstwo Rogera Ackroyda
Zagadka Błękitnego Ekspresu
Zbrodnia na festynie
Zerwane zaręczyny
Zło czai się wszędzie
Panna Marple
Rozwiązuj kryminalne zagadki z legendarną panną detektyw
4.50 z Paddington
Hotel Bertram
Karaibska tajemnica
Kieszeń pełna żyta
Morderstwo na plebanii
Morderstwo odbędzie się...
Nemezis
Noc w bibliotece
Strzały w Stonygates
Śmiertelna klątwa
Trzynaście zagadek
Uśpione morderstwo
Zatrute pióro
Zwierciadło pęka w odłamków stos
Tommy i Tuppence
Wpadnij na trop z zabawną parą detektywów amatorów
Dom nad kanałem
N czy M?
Śledztwo na cztery ręce
Tajemnica Wawrzynów
Tajemniczy przeciwnik
Samodzielne powieści i zbiory opowiadań
Detektywi w służbie miłości
Dlaczego nie Evans?
Dom zbrodni
Dopóki starczy światła
Godzina zero
I nie było już nikogo
Mężczyzna w brązowym garniturze
Morderstwo to nic trudnego
Niespodziewany gość
Noc i ciemność
Pajęczyna
Parker Pyne na tropie
Pasażer do Frankfurtu
Podróż w nieznane
Próba niewinności
Pułapka na myszy
Rosemary znaczy pamięć
Spotkanie w Bagdadzie
Świadek oskarżenia
Tajemnica Bladego Konia
Tajemnica lorda Listerdale’a
Tajemnica rezydencji Chimneys
Tajemnica Siedmiu Zegarów
Tajemnica Sittaford
Tajemniczy pan Quin
Zakończeniem jest śmierć
Ryszardowi i Myrze Mallock,
wspominając wspólną wycieczkę do Petry
CZĘŚĆ PIERWSZA
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– Rozumiesz przecież, że ją trzeba zabić?
Pytanie jak gdyby zawisło na chwilę w spokojnym powietrzu nocy, aby ulecieć poprzez ciemności w kierunku Morza Martwego.
Herkules Poirot znieruchomiał z ręką na okiennym ryglu. Później zmarszczył się gniewnie i energicznie zamknął okno. Wyznawał pogląd, że otwarta przestrzeń to najwłaściwsze miejsce dla świeżego powietrza, a nocne świeże powietrze jest szczególnie groźne dla zdrowia.
Z pedantyczną dokładnością zasłonił okno i zmierzając w stronę łóżka, uśmiechnął się dobrotliwie.
„Rozumiesz przecież, że ją trzeba zabić”. Ciekawe zdanie! W sam raz dla uszu słynnego detektywa – i to pierwszego wieczoru w Jerozolimie.
– Wszędzie, dokąd przyjadę, coś musi mi przypominać zbrodnię – mruknął do siebie, lecz uśmiechał się nadal, bo przyszła mu na myśl pewna anegdota.
W swoim czasie Antoni Trollope, angielski powieściopisarz, odbywał rejs przez Atlantyk i niechcący podsłuchał dwóch współpasażerów, którzy rozmawiali o jego ostatniej książce. „Dobre to – orzekł jeden z nich – ale facet powinien był zabić tę okropną starą babę”. Trollope zwrócił się do nich z życzliwym uśmiechem: „Panowie! Jestem wam niewymownie wdzięczny. Niezwłocznie pójdę zabić tę okropną starą babę”.
Poirot począł się zastanawiać nad źródłem posłyszanego zdania. „Może w grę wchodzi współpraca nad jakąś powieścią lub sztuką? – myślał wciąż z uśmiechem. – A może kiedyś dobrze będzie przypomnieć sobie te słowa, nadać im sens bardziej ponury”.
Brzmienie głosu – głosu mężczyzny lub dorastającego młodzieńca – świadczyło o silnym napięciu nerwowym. Mały Belg zgasił lampkę przy łóżku i pomyślał: „Wydaje mi się, że ten głos poznam”...
Raymond i Carol Boyntonowie stali obok siebie, zapatrzeni w granatową głębię nocy. Łokciami opierali się o parapet.
– Rozumiesz przecież, że ją trzeba zabić? – powtórzył nerwowo Raymond.
Carol drgnęła lekko.
– To straszne... – zaczęła zdławionym szeptem.
– Nie bardziej straszne niż to, co jest teraz – przerwał jej brat.
– Cóż... Zapewne masz rację.
– Tak dłużej być nie może! – wybuchnął. – Musimy coś zrobić... Musimy! A innego wyjścia...
– A gdybyśmy uciekli dokądś... Jakoś... – wtrąciła bez przekonania.
– Nie uda nam się... – podchwycił głosem pełnym rezygnacji. – Sama wiesz, że nie może się udać.
Dziewczyna wzdrygnęła się nerwowo.
– Wiem, Ray... Wiem...
Jej brat parsknął pełnym goryczy śmiechem.
– Każdy powiedziałby później, że to było szaleństwo... Dlaczego po prostu nie odeszli?
– A może jesteśmy szaleni! – westchnęła.
– Chyba jesteśmy... Tak. Albo bardzo niedługo oszalejemy. Nawet w tej chwili ktoś miałby prawo uznać nas za parę wariatów. Przecież spokojnie, na zimno, rozmawiamy o zabiciu własnej matki!
– To nie nasza matka! – oburzyła się.
– Słusznie. To nie nasza matka – przyznał Raymond i po paru sekundach zapytał rzeczowym tonem: – Zgadzasz się ze mną, prawda?
– Zgadzam się, że ona powinna umrzeć. Jest obłąkana. Gdyby była normalna, nie potrafiłaby tak nas dręczyć. Od lat powtarzamy, że tak dłużej być nie może, ale od lat to trwa. Powtarzamy, że kiedyś ona musi umrzeć, ale ona wciąż żyje. Chyba nigdy nie umrze, jeżeli...
– Jeżeli jej nie pomożemy! – dokończył za nią brat.
– Tak! – Carol zacisnęła pięści.
Zapanowało milczenie. Po chwili Raymond podjął chłodno rzeczowym tonem i tylko lekkie drżenie głosu świadczyło o jego zdenerwowaniu:
– Oczywiście rozumiesz, czemu musi to zrobić jedno z nas? Rozumiesz, prawda? Lennox ma obowiązki wobec Nadine. Jinny niepodobna wciągać w takie rzeczy.
Wzdrygnęła się nerwowo.
– Biedna Jinny! Obawiam się...
– Tak! Coraz gorzej z nią, prawda? Właśnie dlatego coś trzeba zrobić, póki nie jest za późno dla Jinny.
Dziewczyna wyprostowała się nagle. Odgarnęła z czoła bujne kasztanowe włosy.
– Ray! Czy ty uważasz, że zrobimy coś naprawdę złego?
– Nie... – odparł tym samym, wciąż opanowanym na pozór tonem. – Zabija się wściekłego psa... To, co sieje zło, powinno być usunięte. A w tym przypadku nie widzę innego sposobu.
– Ale i tak... – zaczęła szeptem Carol. – I tak poślą nas na krzesło elektryczne... Widzisz, nie potrafilibyśmy wytłumaczyć, jaka ona była naprawdę... Wszystko dzieje się w naszej wyobraźni... Rozumiesz? W jakiś dziwny sposób...
– To nie wyjdzie na jaw. Mam plan. Dokładnie obmyślony. Nic nam nie grozi.
Spojrzała mu prosto w twarz.
– Ray! Jesteś dziś jakiś inny. Coś ci się przytrafiło... Co? Skąd takie myśli biorą się w twojej głowie?
– Dlaczego miałoby mi się coś przytrafić? – zapytał, odwracając wzrok.
– No przecież widzę! Czy ta dziewczyna z pociągu...?
– Też pomysł! Daj spokój, Carol. Zajmijmy się lepiej...
– Twoim planem? Dobrze... Pewien jesteś, że to plan bezbłędny?
– Tak. Naturalnie zaczekamy na sposobność, a później, jak dobrze pójdzie, będziemy wolni. Wszyscy!
– Wolni? – westchnęła; podniosła wzrok ku gwiazdom i nagle wybuchnęła gwałtownym płaczem.
– Carol! Co ci jest?
– Jak tu pięknie – zaszlochała. – Noc i granat nieba, i gwiazdy... Dlaczego to wszystko nie dla nas? Czemu nie możemy być jak inni ludzie, tylko tacy dziwaczni, spaczeni, źli?
– Wszystko będzie dobrze po jej śmierci.
– Naprawdę? Pewien jesteś? Czy nie za późno?
– Nie! Nie!
– Zastanawiam się...
– Carol! Jeżeli nie chcesz...
Odtrąciła jego ramię.
– Chcę! Jestem z tobą... Przez wzgląd na innych... Przede wszystkim na Jinny... Trzeba ratować Jinny!
– Więc zaczynamy działać? – zapytał Raymond po chwili.
– Tak.
– Dobrze. Powiem ci teraz, jaki plan obmyśliłem... – Urwał i pochylił głowę w jej stronę.